Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

WITAM i POZDRAWIAM! Uzdrowiciela strzeż się...reportaż Anny Pogody Jestem wrakiem. Mam raka jelita, torbiele jajników, mięśniaki macicy, guzek tarczycy i inne choroby. Dotychczas żyłam w nieświadomości, uchodziłam za okaz zdrowia, ale dzięki uzdrowicielom znam straszną prawdę. Prawdę? Powiem, co pani dolega! - łysiejący mężczyzna w średnim wieku łapie mnie za dłoń i przyciąga do siebie. Uśmiecha się, jednak jego spojrzenie jest przeszywające. Ubrany w czarny bezrękawnik, beżową koszulę i krawat w ostrych odcieniach amarantu i zieleni wyróżnia się z tłumu innych uzdrowicieli, którzy zjechali na warszawskie Targi Medycyny Naturalnej (podobnych imprez w ciągu roku jest kilkadziesiąt we wszystkich większych miastach). Choć staram się wyrwać z uścisku, nie puszcza, tylko wpatruje się w moją twarz. - Nie jest pani zdrowa, a ja mogę pomóc, proszę mi pozwolić - przekonuje.(cd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zanim odpowiem, mężczyzna już jest za moimi plecami, jedną ręką pochyla mi głowę, drugą uciska kości czaszki. Łapie za łydki, tak mocno, że krzyczę z bólu. - Widzi pani, jakie są zaburzenia! - przekonuje i ogląda kostki dłoni, kąciki oczu. Czuję się coraz bardziej niepewnie. - Pani organizm jest kompletnie zanieczyszczony! - prawie krzyczy. Żeby dowiedzieć się więcej, muszę umówić się na spotkanie z nim - naturoterapeutą Sławomirem N. Wtedy zdiagnozuje moje dolegliwości. Po namyśle zgadzam się, w końcu jestem dziennikarką i chcę sprawdzić na sobie "cudowne" działanie uzdrowicieli. Uważa też, że przed wizytą powinnam zapoznać się z treścią jego poradnika zdrowia i urody, który, podobno, stał się bestsellerem 2004 r. Ze wstępu dowiaduję się, że odkrywa on świat medycznych oszustw i że otrzymam (za 30 zł) unikalny zasób wiedzy, który ustrzeże mnie przed wieloma chorobami. Na miejscu pan Sławomir proponuje zabieg (50 zł) poprawiający widzenie. Rzeczywiście, mam niewielką wadę wzroku (-1) i astygmatyzm, ale na co dzień nie noszę okularów. Na Targi Medycyny Naturalnej przyjechało ok. 100 wystawców - co drugi to wróżka lub jasnowidz, szaman, egzorcysta, bioenergoterapeuta, masażysta, radiesteta, kręgarz, irydolog (diagnozuje z tęczówki oka) czy też specjalista od leczenia pijawkami. Cała ta armia cudotwórców "leczy" ponoć nie tylko zaburzenia trawienia czy nerwice, ale również niepłodność, nadciśnienie, cukrzycę, kamicę nerkową oraz wszelkie rodzaje nowotworów. Mają cudowne leki: sok z owoców noni, yerba mate, preparaty z vilcacory, pręty magnetyczne i bransoletki, "błądzące" serca ze stali, które usuwają bóle głowy, stawów i kręgosłupa, oraz suplementy diety - wspomagające również leczenie nowotworów. Prawie każdy z uzdrowicieli chwali się, że ma na koncie setki potwierdzonych "cudownych" wyzdrowień. Ale kto to sprawdził?(cd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Możliwości weryfikacji są niewielkie. Wystarczy zgłosić w gminie, że prowadzi się działalność gospodarczą i już można uzdrawiać. Dlatego w Polsce osób zajmujących się medycyną niekonwencjonalną jest kilkadziesiąt tysięcy, z czego koło tysiąca zdało egzaminy różnych stowarzyszeń bioenergoterapeutycznych. Obroty rynku, na którym uzdrowiciele, wróżki, astrologowie i radiesteci świadczą usługi, dawno przekroczyły miliard złotych rocznie. Mimo kryzysu nie narzekają na brak zainteresowania swoimi usługami. Dziś z tej formy "pomocy" - jak szacują lekarze - korzysta ok. 60 proc. chorujących na nowotwory. - Z pacjentami leczącymi się "niekonwencjonalnie" mamy do czynienia na onkologii na co dzień - mówi dr n. med. Andrzej Cichocki. - Nie zawsze wierzą oni w skuteczność takich działań, ale w sytuacjach beznadziejnych szukają każdej opcji. Gorzej, że niekiedy są to pacjenci, którym może pomóc klasyczna medycyna, tymczasem odwlekają leczenie albo nawet rezygnują z niego na korzyść "terapii" niekonwencjonalnej. Jeśli pacjent chce się leczyć u np. bioenergoterapeuty, nie mówię nie, ale proszę, żeby równolegle nie zaniedbywał klasycznego leczenia. Jednak przez ponad 30 lat pracy nie spotkałem żadnego przypadku wyleczenia choroby tymi metodami. Dowodów nikt dotąd nie przedstawił. Najgorzej, jeśli chory po wizycie u uzdrowiciela rezygnuje z zabiegu operacyjnego lub chemioterapii. W Ministerstwie Zdrowia trwają prace nad zmianą przepisów, które mają usunąć z rynku ludzi, którzy nie posiadając odpowiednich kwalifikacji, narażają życie i zdrowie pacjentów. Ustawa ma uporządkować sytuację 23 zawodów paramedycznych (w tym dietetyków, fizjoterapeutów, masażystów, psychoterapeutów). Takie uregulowania wprowadzono już w Niemczech, Belgii, Holandii, Wielkiej Brytanii, Portugalii i na Węgrzech. Również Komisja Europejska już wkrótce zamierza zająć się kontrolą rynku medycyny niekonwencjonalnej.(cd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pan Sławomir przyjmuje mnie w specjalistycznej przychodni medycyny naturalnej w centrum Warszawy. Najpierw długo mi się przygląda bez słowa, dotyka poszczególnych części ciała, od czubka głowy po palce nóg. Ma coraz bardziej zatroskaną twarz, pyta, czy czuję mrowienie i ciepło w ciele. Tymczasem ja mam gęsią skórkę i dreszcze. Jestem coraz bardziej spięta. - Trzeba panią doenergetyzować - postanawia. Po czym wyczynia nade mną dziwne okrężne ruchy rękami, a przy tym cały czas przeszywa mnie wzrokiem. Pulsuje mi w skroniach. Tracę rachubę czasu. Moje ciało jest jak z waty. Czy będę w stanie wstać i wyjść z gabinetu? - Nie jest dobrze. Ma pani cukrzycę drugiego typu, piasek w nerkach, problemy z krążeniem i kompletnie zatkaną okrężnicę. A najgorzej, że wyczuwam początki nowotworu jelita grubego - spokojnie wylicza pan Sławomir, trzymając mnie za rękę. No nie, wszystko się we mnie gotuje. Mam tyle chorób? Jak to? Na jakiej podstawie taka diagnoza? Ale z kamienną twarzą zadaję pytanie, co wobec tego powinnam robić. Mogę oddać się w ręce lekarzy, ale czy warto? Zapiszą mi mnóstwo kosztownych badań i leków, które tylko obniżą odporność mojego organizmu. Pan Sławomir radzi nie wpadać w panikę, bo już wiele osób z dużo gorszych chorób wyciągnął. Na początek powinnam dokładnie przestudiować jego książkę i zacząć żyć według jego zaleceń. No i oczywiście regularnie oczyszczać swój organizm z toksyn i pasożytów, a przede wszystkim jelito grube. Opowiedział mi, że miał podobne dolegliwości przed laty, kiedy przebywał w Toronto. Tam poddał się oczyszczającej kuracji specjalnymi ziołowymi preparatami i zdrowotne problemy zniknęły. Choć z wykształcenia jest inżynierem, zaczął studiować medycynę naturalną i uzyskał w Kanadzie prawo wykonywania zawodu naturoterapeuty w specjalnościach irydologia, refleksologia (terapeutyczny masaż uciskowy) i energoterapia. Do oczyszczenia organizmu polecił mi - podobno świetny - polski preparat, który składa się z trzech produktów, w cenie tylko 250 zł (później z ulotki produktu dowiedziałam się, że pan Sławomir jest krajowym konsultantem tych właśnie preparatów). Mogę od razu je nabyć i rozpocząć stosowanie. Zaprasza na wizytę za dwa tygodnie (koszt to 100 zł), podczas której podda mnie leczącym zabiegom energoterapii i refleksoterapii. Ja jednak umawiam się na wizytę do lekarza. Postanawiam sprawdzić, na ile diagnoza postawiona przez pana Sławomira jest słuszna.(cd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wybieram gabinet Bogusława D., jak czytam w internecie, lekarza medycyny. Bada stan zdrowia specjalnym urządzeniem - Oberonem, które skanuje organizm człowieka, podobno nawet lepiej niż rezonans magnetyczny. Ciekawe, jakie choroby potwierdzi? Niełatwo umówić się na pierwszą wizytę - Bogusław D. jest tak oblegany, że najbliższy wolny termin ma za miesiąc. Na szczęście ktoś rezygnuje i dowiaduję się, że przyjmie mnie już następnego dnia. Mimo, że jego gabinet mieści się w pępku stolicy, niełatwo do niego trafić. Na przyciemnionych witrynach widnieje mało rzucający się w oczy napis "badania lekarskie". Przytulnie urządzone wnętrze, z dostępem do komputera, wbudowanym akwarium w ścianie i witryną wypełnioną buteleczkami z lekami, sprawia profesjonalne wrażenie. Brakuje jedynie wizytówek lekarza i folderów informujących o zabiegach. Recepcjonistka uprzedza, że muszę poczekać. Po pół godzinie wita mnie uściskiem ciepłej, pulchnej dłoni korpulentny mężczyzna w średnim wieku, o rozbieganych oczach. To Bogusław D., który uśmiechając się, zaprasza do gabinetu. Obszerny pokój wypełniają półki, kanapa i olbrzymie, zarzucone medycznymi książkami biurko z komputerem. Pan doktor sadowi mnie na jednym z foteli i przystępuje do klasycznego lekarskie- go wywiadu. Na pytanie, co mi dolega, odpowiadam, że syndrom przewlekłe- go zmęczenia, osłabienie i brak chęci do życia. Pada następne pytanie: czy mam plomby amalgamatowe. Odpowiadam, że nie wiem. Zagląda mi do ust i stwierdza, że mam dwie. - Proszę je usunąć. Uwalnia się z nich rtęć, która panią zatruwa - przekonuje.(cd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Następnie wkłada mi na uszy wielkie słuchawki i przestrzega, że będę słyszała piski i trzaski. Włącza lampkę, w której zamiast żarówki pali się czerwona dioda, skierowana na moją twarz. W uszach mi dzwoni (to podobno induktory magnetyczne wysyłają impulsy i w ten sposób kod informacyjny zostaje przekazany do analizy i przetworzony przez program), a na ekranie komputera zaczynają wyświetlać się rysunki przekrojów poszczególnych części ciała, od stóp poczynając. W niektórych punktach pojawiają się czerwone drgające plamki, wyświetlają się trójkąty, sześciokąty, kwadraty z jakimiś zaszyfrowanymi informacjami. Zapytany o nie pan Bogusław unika odpowiedzi, prosi tylko, żebym spokojnie siedziała, po czym wychodzi z gabinetu. "Skanowanie" trwa prawie godzinę. Widzę przekroje skóry, kości, rdzenia, trzustki, wątroby, jelit, nerek. A wszystko tańczy, drga, ukazuje się w różnych widokach, z przodu, tyłu, z lotu ptaka. Kiedy znikają rysunki, pojawiają się wykresy, liczby, opisy. W końcu jednostajne buczenie sygnalizuje koniec badania. Po chwili wchodzi doktor. Kiedy chcę zdjąć słuchawki, oponuje. - Trochę panią doenergetyzuję - mówi. Na ekranie pojawia się widok kręgosłupa szyjnego z zaznaczonymi na czerwono punktami. Pan Bogusław najeżdża na nie myszką. - W ten sposób wysyłam wiązkę fal, które pomogą pani na rozluźnienie na- pięć mięśni - tłumaczy. Nic nie czuję. Po kilku takich "doładowaniach" pan Bogusław uwalnia mnie od słuchawek i nieznośnych dźwięków. - Mogę pani od razu pomóc, dlatego proponuję body detox. To taki rewolucyjny sposób głębokiego oczyszczenia i przywrócenia równowagi energetycznej - przekonuje. Będę musiała przez 30 minut moczyć nogi w jakimś roztworze i zapłacę za to 30 zł.(cd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PORA NA DETOX Pan Bogusław oddaje mnie w ręce swojego syna. Postawny mężczyzna prowadzi mnie do maleńkiego pomieszczenia bez okien, z olbrzymią reprodukcją "Judyty" Gustava Klimta. Wkładam nogi do urządzenia przypominającego masażer do stóp. Teraz muszę wypić małymi łykami litr wody, bo to pomaga w oczyszczaniu. Czytam rozliczne sentencje zdobiące ściany pokoiku. "Wolę zarabiać jeden procent dzięki wysiłkowi innych ludzi niż sto procent dzięki własnemu wysiłkowi" (John Paul Getty) - głosi jedna z nich. Z ulotki dowiaduję się, że detox jest w pełni skuteczny dopiero po zaaplikowaniu serii dziesięciu, piętnastu zabiegów, co drugi dzień. Jak to działa? Otóż specjalny procesor generuje impulsy, które są przekazywane do wody i powodują jej jonizację. Pomaga to na otyłość, problemy z krążeniem i menstruacją, cukrzycę, kłopoty z tarczycą, depresję i wiele innych chorób. Przeciwwskazania do zabiegu to: epilepsja, wszczepiony rozrusznik serca i ciąża. CO ZE MNIE WYSZŁO Nagle do pokoiku wpada lekarz. Patrzy na moje nogi zanurzone w brunatnej brei (tak woda zmieniła kolor) i krzyczy: "Widzi pani, ile tego z pani wyszło!". Rzeczywiście! Czyżbym miała tak brudne nogi - śmieję się, ale pan Bogusław jest zatroskany (na zabarwienie wody wpływa: to, że zawiera różne składniki chemiczne, które pod wpływem elektrolizy zmieniają jej kolor; następuje też erozja elektrody, rozkłada się pot i płyny fizjologiczne, które mamy na nogach, a poza tym przy jonizacji uwalniają się fosforany i azotany, wszystko to też barwi wodę - przyp. red.). Potem w gabinecie oświadcza mi, że mam olbrzymie niedobory na poziomie komórkowym. Zapytany, co to znaczy, nie wyjaśnia. Obserwując na ekranie komputera poszczególne części ciała - podobno mojego - oświadcza, że właśnie tworzy mi się mięśniak w macicy, którego rozrost można zahamować. Mam też cysty na jajnikach.(cd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KOMPLEKSOWA OCENA ZDROWIA Wręcza mi wydruk kompleksowej oceny mojego stanu zdrowia. Dowiaduję się, że mam łagodny guzek tarczycy, miażdżycę naczyniową, nieżyt błony żołądka, dysbakteriozę jelitową, dystonię nerwowo-krążeniową, alergię, anemię i zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa. Jestem wrakiem! Ale na szczęście jest jeszcze dla mnie światełko w tunelu. Uratuje mnie zalecona przez pana Bogusława kuracja naturalnymi preparatami (m.in. bakterie kwasu mlekowego, srebro koloidalne) w cenie 544 zł miesięcznie. Mam też kontynuować seanse body detox, co będzie mnie kosztowało dalsze 300 zł. Tłumacząc się brakiem gotówki (w przychodni nie mają terminala do kart płatniczych), zostawiam na razie 180 zł. Potwierdzenia zapłaty nie otrzymuję... Ponieważ dręczą mnie wątpliwości co do kwalifikacji doktora Bogusława, sprawdzam w Naczelnej Izbie Lekarskiej, czy posiada on uprawnienia do wykonywania zawodu lekarza. Okazuje się, że tak. Ale dowiaduję się, że 17 kwietnia bieżącego roku zawiesił działanie swojego gabinetu, czyli teraz działa poza kontrolą.(cd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
LECZY ENERGIĄ NAWET ZE ZDJĘCIA Na warszawskich Targach Medycyny Naturalnej poznałam też Zdzisławę W. "dysponującą potężną siłą uzdrawiającej bioenergii, pomagającą we wszystkich dolegliwościach, także za pośrednictwem zdjęcia, dyplomowanej uzdrowicielki", jak głosi ulotka osobiście mi przez nią wręczona. Swoje niezwykłe właściwości pani Zdzisława odkryła 16 lat temu. Nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego jej dotyk ma uzdrawiające działanie. Twierdzi, że otrzymana od niej energia, szczególnie w okolicach serca, ma doprowadzić do stanu harmonii, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. W ten sposób udało jej się - jak napisane jest w ulotce - uzdrowić kobiety: sparaliżowaną, z guzem piersi i rakiem gardła; chłopca z guzem mózgu. Podczas seansu pani Zdzisława zapala świecę i stara się zachowywać jak dobra wróżka. Mówi ciepłym głosem, gładzi mnie po twarzy i włosach. Ale jej ostre rysy twarzy, makijaż i krzaczaste brwi przywodzą na myśl raczej podstępną czarownicę. Wypytuje mnie, z czym przyszłam, a kiedy mówię, że moja córka ma kłopoty z zajściem w ciążę, pyta, czy mam jej zdjęcie. Okazuje się, że może pomóc nawet na odległość - oczywiście za dodatkową opłatą. Odmawiam i proszę, żeby tym razem skupiła się na mnie.(cd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CIAŁO ASTRALNE I DZIURAWA AURA Pani Zdzisława wodzi rękami wokół mojego korpusu, uciska okolice serca. Twierdzi, że jestem strasznie spięta i trudno jej dotrzeć do mojego astralnego ciała. Widzi moją aurę, podobno jest podziurawiona, co wskazuje na wielkie niedobory energii. - Bierz, bierz, bierz! - krzyczy, a mnie pulsują skronie i cierpnie skóra. Jakoś jednak nie czuję ciepła, które powinno mi się podczas tego seansu rozlewać po całym ciele. - Pani chyba nie wierzy w moją moc? - pyta Zdzisława. - Jednak ja pomagam mimo wszystko - dodaje. Po tej wizycie czuję się dziwnie rozbita i osłabiona. Z trudem docieram do domu. Budzę się w nocy zlana potem. Może to, co miało pomóc, zaszkodziło?(cd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CHWILA PRAWDY "Puls" - miesięcznik Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie - opisuje sprawę niejakiego Teofila G., lekarza medycyny, skazane- go przez Naczelny Sąd Lekarski za oszustwo - fałszywe badanie aparatem Oberon (u pacjenta Krzysztofa P. wykryto rozmaite schorzenia, m.in. astmę oskrzelową, utajoną cukrzycę i toczeń układowy) i leczenie kosztownymi preparatami. Przytoczona jest opinia biegłych, według której Oberon jest po prostu atrapą. A zatem na lekarzy medycyny zarabiających za pomocą tego urządzenia można złożyć doniesienie do Izby Lekarskiej. U Bogusława D., kiedy tradycyjna medycyna była już bezradna, szukała ratunku moja chora na nowotwór redakcyjna koleżanka. Kilka dni przed śmiercią była w gabinecie pana Bogusława po raz ostatni. Usłyszała wtedy, że jej stan się polepsza. A to za sprawą leków (m.in. wyciągu z brokułu), za które płaciła mu 600 złotych miesięcznie. Dostawała nadzieję, ale dlaczego aż tyle musiała za nią płacić? Robię analizy krwi, moczu, kolonoskopię, gastroskopię, USG tarczycy i macicy. Czeka mnie chwila prawdy. Okazuje się, że cukrzyca mi nie grozi, nie mam też guzka na tarczycy, mięśniaka w macicy i cyst na jajnikach, anemii, nieżytu żołądka i nowotworu jelita grubego. A co mam? Niedoczynność tarczycy i astmę oskrzelową. Ale żaden z uzdrowicieli nie zdiagnozował u mnie tych dwóch przewlekłych chorób...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! Pan od przyrody Zbigniew Herbert Nie mogę przypomnieć sobie jego twarzy stawał wysoko nade mną na długich rozstawionych nogach widziałem złoty łańcuszek popielaty surdut i chudą szyję do której przyszpilony był nieżywy krawat on pierwszy pokazał nam nogę zdechłej żaby która dotykana igłą gwałtownie się kurczy on nas wprowadził przez złoty binokular w intymne życie naszego pradziadka pantofelka on przyniósł ciemne ziarno i powiedział: sporysz z jego namowy w dziesiątym roku życia zostałem ojcem gdy po napiętym oczekiwaniu z kasztana zanurzonego w wodzie ukazał się żółty kiełek i wszystko rozśpiewało się wokoło w drugim roku wojny zabili pana od przyrody łobuzy od historii jeśli poszedł do nieba - może chodzi teraz na długich promieniach odzianych w szare pończochy z ogromną siatką i zieloną skrzynią wesoło dyndającą z tyłu ale jeśli nie poszedł do góry - kiedy na leśnej ścieżce spotykam żuka który gramoli się na kopiec piasku podchodzę szastam nogami i mówię: - dzień dobry panie profesorze pozwoli pan że panu pomogę przenoszę go delikatnie i długo za nim patrzę aż ginie w ciemnym pokoju profesorskim na końcu korytarza liści Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Robota Anioła Stróża Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Gonił cię mój stróż anioł po świecie, o mój Drogi, biegł wciąż za tobą przez lasy, przez łany, potrącał cię ku mnie, zapędzał cię do mnie, ciągnął za obie ręce, spychał z prostej drogi - o miłości coś szeptał, bredził nieprzytomnie, pachniał jak wytężone białe nikotiany.. Siedzący noc całą przy tobie na warcie krzyczał głosem jak trąby złote i waltornie, to znów o łaskę twoją modlił się pokornie, - zbawienie własne diabłom rzucał na pożarcie! - Wreszcie ciebie ślepego, ciebie niechętnego zawiódł przemocą do mego pokoju, gdzie siedziałam płacząca, Pan Bóg wie dlaczego, jak to się zdarza czasami.- Wpuścił cię naprzód, sam został za drzwiami, zatańczył w tryumfie taniec jakiś boski - potem twarz zakrył szatą srebrno białą, zamyślił się pełen troski - - - i jęknął z przerażena ia nad tym, co się stało - - -

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! To miejsce Mam takie ulubione miejsce, gdzie lubię chodzić. Nigdy się nie zatrzymuję. Zawsze podążam do przodu, po to by w pewnej chwili zawrócić. Idę tam, aby myśleć o niebycie. Nigdy nie wiem dlaczego ta myśl pcha mnie akurat w to miejsce. Może tam właśnie kończy się świat, zaczyna się nicość? Mijam drzewa rozłupane przez pioruny, wdycham zapach tajemniczej przestrzeni. Jest pełna śmiertelnych wrażeń moich zmysłów. W trawie czają się pomyleńcy, którzy rękoma próbują zasłonić Słońce. Za drzewami chowają się ludzie łaknący krzyku przerażenia. Każdy zakręt kryje śmierć w męczarniach. Pomimo świadomości upiorności tego miejsca lubię spokój, który mnie ogarnia gdy tam przebywam. Nieodparte przeświadczenie, że ja też się tam znajdę próbuje mnie oswoić. Nie bronię się zdziwiona tą perspektywą. Może kiedyś będę chciała zabrać Słońce wołając, że to tort pomarańczowy? Przeznaczenie nie chce zdradzić tajemnicy tych, którzy każdej nocy oblizują palce po zjedzonym Księżycu, zagryzonym kawałkiem importowanej zorzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widziałam też zdesperowanych przerażeńców nerwowo szukających zagubionego w trawie zrozumienia rzeczywistości. Żadne z nich nie ma własnego grobu, a przynajmniej nikt o nim nie wie. Nigdy nie ma dla nich płomyka świecy, główki kwiatu. Gdy żyli nikt nie im nie chciał przynieść pociechy, podać ciepła pomocy. Byli tacy jak teraz - niewidocznie nieśmiali. Gdy będzie koniec świata odnajdą to czego szukają, zaspokoją swe pragnienia. OŻYJĄ. autor nieznany Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Odpowiednia pora na maseczki... Owoce i warzywa nakładane jako maseczki wspaniale nawilżają i ujędrniają skórę. Po kosmetyczne zakupy zamiast do drogerii wybierz się więc do warzywniaka. MORELA - ROZŚWIETLI I UJĘDRNI ..........Owoce moreli są smaczne i poprawiają kondycję skóry - doskonale ją nawilżają i natłuszczają. To zasługa zawartych w nich witamin A, C i E, nienasyconych kwasów tłuszczowych oraz minerałów. W morelowym miąższu znajduje się też duża ilość beta-karotenu, dzięki temu morele poprawiają również koloryt cery, dodają jej blasku. Maseczki z moreli polecane są nawet do skóry wrażliwej. Ujędrniają i wygładzają też cerę suchą i normalną. Dojrzałe morele wystarczy tylko zmiksować lub rozgnieść na miazgę i nałożyć na twarz i szyję, a po 20 minutach zmyć letnią wodą. Można też zastosować je jako składnik maseczki. - Regenerująca, do skóry wysuszonej słońcem. Dwie morele zmiksuj lub rozgnieć widelcem, dodaj 2 łyżki jogurtu, łyżeczkę płynnego miodu, nałóż na twarz i dekolt. Po 15 minutach zmyj ciepłą wodą. - Intensywnie odżywiająca. Dwie morele obierz ze skórki, dodaj łyżkę oliwy, wymieszaj i nałóż na twarz na 15 minut. Następnie zmyj maseczkę ciepłą wodą. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM i POZDRAWIAM! Jan Paweł II wybaczył swemu niedoszłemu zabójcy. Czy każdy z nas byłby do tego zdolny? Chowamy urazy w sercu z powodu dużo mniejszych przewinień. Dlaczego nie umiemy wybaczać? Czemu to takie trudne? Nie ma chyba osoby, która nigdy nie doznała krzywdy. Każdy nosi w duszy jakieś zranienia, tym głębsze, im bliższy był ten, kto nam je zadał. A zwykle najbardziej nas krzywdzą najbliżsi.(cd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Swoich ran staramy się nie ruszać, bo to nieprzyjemne. Z drugiej strony - nie chcemy się ich pozbyć, ponieważ wydaje się nam, że byłoby niesprawiedliwością tak po prostu wymazać czyjąś winę. Naszym moralnym obowiązkiem jest przecież podsycać święte oburzenie, które w nas płonie. Wybaczenie wiązałoby się niemal z utratą honoru. W imię tego "obowiązku" hodujemy w sobie psychiczny wrzód - równie wielki jak grzech popełniony przez naszego krzywdziciela. Tymczasem na zdrowy rozum sprawa wygląda tak: on zawinił, a my mamy wrzód. Czyja strata? Nasza.(cd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie umiemy wybaczać, bowiem od najmłodszych lat uczymy się oceniać krytycznie wszystko i wszystkich, oskarżać, a także - mścić się. Lecz gdybyśmy postępowali wedle biblijnej zasady "oko za oko", jak zauważył Gandhi, bylibyśmy już wszyscy ślepi. Zemsta daje złudne poczucie, że rachunki wyrównane. Jednak wszyscy, którym dane było się zemścić, mogą potwierdzić: zemsta nigdy nie równoważy krzywdy. Natomiast wybaczenie przynosi wielką ulgę. Nauczmy się więc wybaczać. Wcale nie po to, żeby zrobić dobrze naszemu krzywdzicielowi (jemu zresztą na tym niespecjalnie zależy). Wybaczanie to dla nas czysty zysk, warunek zdrowia i higieny psychicznej, jeden ze sposobów na spokój ducha. Wybaczenie i porzucenie myśli o zemście wcale nie oznacza, że rezygnujemy z ukarania sprawcy czy z zadośćuczynienia. To dwie różne sprawy. Wybaczenie odbywa się w planie wewnętrznym, jest decyzją podjętą w wyniku pracy nad sobą. Wymaga zmiany postawy, wyjścia z roli skrzywdzonego. To właśnie jest najtrudniejsze.(cd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rola ofiary pozornie daje korzyści. Utwierdza nas w poczuciu wyższości i racji. Z reguły dzięki temu, że ktoś wobec nas zawinił, skupiamy na sobie uwagę innych, mamy też doskonałe usprawiedliwienie dla naszych porażek. Przecież gdyby nas tak nie skrzywdzono, nasze życie byłoby lepsze. Jednak złe emocje zawsze szkodzą zdrowiu. Już nikomu nie trzeba tłumaczyć, jakie spustoszenie sieje w organizmie frustracja czy nienawiść. Podobnie z innymi uczuciami towarzyszącymi krzywdzie - gniewem, który jest siłą destrukcyjną, żalem, rozpaczą, bezradnością, osamotnieniem. Bardzo często je w sobie tłumimy, wypieramy ze świadomości, gdyż zbyt wiele nas kosztują. Wstydzimy się ich, bo nie są chwalebne. Lękamy się ich, staramy się je zepchnąć jak najgłębiej... Ale one są i nas zatruwają. Zatruwa nas także powtarzanie: "jak on mógł", "jak ona mogła". Rozpamiętywanie krzywdy niebezpiecznie wchodzi w krew. Podświadomie zaczynamy powoli wierzyć, że nie jesteśmy dość dobrzy, czujemy się niegodni szczęścia, tracimy pewność siebie i miłość własną. Mając świadomość ofiary, nie możemy rozwinąć skrzydeł.(cd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
{czesc} JABŁKO - ODŚWIEŻY I OCZYŚCI ......To najtańszy kosmetyk na świecie, a na dodatek dostępny przez cały rok. W jego miąższu, a przede wszystkim w skórce kryje się cała moc witamin: C, B1, B2, B6, E, K, PP. Ma też w sobie wiele innych cennych dla skóry substancji - m.in. wapń, żelazo, fosfor i beta-karoten. To dlatego maseczki z jabłkiem odżywiają skórę, regenerują ją i oczyszczają. Nie poleca się ich jednak osobom ze skórą wrażliwą, bo zawarty w nich kwas jabłkowy, który pomaga oczyścić skórę, może ją podrażnić. Jabłko można po prostu utrzeć na tarce i nałożyć na twarz - świetnie odświeża! Można też sporządzić z niego bardziej złożone maseczki. - Nawilżająca, do cery normalnej. Jabłko umyj i utrzyj na tarce, dodaj kilka łyżeczek naturalnego serka homogenizowanego i łyżeczkę płynnego miodu. Maseczkę nałóż na twarz na 15 minut, spłucz letnią wodą. - Wygładzająca, do cery mieszanej. Utarte na tarce z drobnymi oczkami jabłko zmieszaj z łyżką mąki ziemniaczanej i dodaj kilka kropel soku z cytryny. Nałóż papkę na twarz, a po 15 minutach zmyj ciepłą wodą. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM i POZDRAWIAM! Zanim wybaczysz, masz prawo oskarżać, wyżalić się, wyrazić swój ból. Nie pozbędziesz się balastu, dopóki nie uświadomisz sobie wszystkich uczuć związanych z krzywdą. A więc - nadszedł czas, by się przyznać do tego, co boli. Dobrym sposobem na uwolnienie się od ciężaru jest napisanie listu do osoby, której mamy coś do wybaczenia. W tym liście nie przebierajmy w słowach, nazywajmy rzeczy po imieniu. Dajmy upust temu wszystkiemu, co się w nas nagromadziło. Listu nie trzeba wysyłać, ale i tak będzie miał pozytywny wpływ na nasze zdrowie i na relacje z winowajcą. Musimy także zdobyć się na zaakceptowanie tego, co się nam przydarzyło, łącznie z krzywdą, której doznaliśmy. To przecież nasze życie. I dobre, i złe. Nasze. Nie mamy szans, by zmienić przeszłość. Logika nakazuje pogodzić się z tym, czego zmienić się nie da.(cd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwszym krokiem do uzdrowienia jest powiedzieć sobie: to ja, a nie mój winowajca, odpowiadam za swoją przyszłość. Niełatwo się przestawić, zwłaszcza gdy człowiek karmi się złudzeniem, że nie osiągnął tego, co chciał, bo inni mu w tym przeszkodzili. Ale jeśli pogodzisz się ze swoim życiem, musisz też uświadomić sobie, że nikt inny, tylko ty masz na nie wpływ. A na całym świecie jedynym człowiekiem, którego możesz zmienić, jesteś ty. I tak naprawdę to ty sama jesteś źródłem swoich problemów. Gdy to zrozumiesz, będziesz na dobrej drodze. Wybaczenie krzywd, nawet najgorszych, to najskuteczniejszy sposób na odzyskanie zdrowia - psychicznego i fizycznego. Bo jeśli w sercu są zadry, nie możemy normalnie funkcjonować. Mechanizm jest prosty: myślenie o tym, że mnie skrzywdzono, hamuje przepływ energii życiowej, bo cała moja uwaga jest skierowana w przeszłość. Jeśli uda mi się z tego uwolnić, zyskam siłę. Właśnie to daje wybaczenie - pozbywam się ciężaru przeszłości, czuję przypływ energii, mogę ją wykorzystać.(cd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! Czym jesteś? Maria Konopnicka Lecieć bym chciała daleko... daleko... Gdzie z brzóz płaczących srebrne rosy cieką, Kędy szum lasów pierś przejmuje drżeniem... - Czym jesteś, szczęście? - Wspomnieniem? Lecieć bym chciała tam, gdzie olchy rosną, Gdzie głogi dzikie zakwitają wiosną, Gdzie się powoje, jak baśń dziwna, plotą... - Czym jesteś, szczęście? - Tęsknotą? Lecieć bym chciała - za jasnym gdzieś zdrojem Myśl puścić wolno, jak wody bieżące... I widzieć tylko łan zboża i słońce... - Czym jesteś, szczęście? - Spokojem? Lecieć bym chciała, lecz nie wiem, do czego Wyciągnąć ręce i przywrzeć płomieniem... Idę - a za mną cień smutku dawnego... Czym jesteś, szczęście? - Złudzeniem? Lecieć bym chciała do chwilek tych jasnych, Gdy życie, pragnień nieświadome własnych, Jest jako blaski, co na wschodzie dnieją... - Czym jesteś, szczęście? - Nadzieją? Lecieć bym chciała... sen cichy, sen zloty Prześnić samotna i konać z tęsknoty. I \"kocham\" mówić dalekim spojrzeniem... - Czym jesteś, szczęście? - Pragnienien Lecieć bym chciała i nie wrócić więcej... Raz tylko serce uderza goręcej, A potem cisza... wszystko się prześniło... - Czym jesteś, szczęście? - Mogiłą? Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zachód słońca Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Kto pogubił te pióra różowe na niebie? Aniołowie kochania, kochania, kochania. - Popłynęli daleko - nie do mnie i ciebie, lecz tam, gdzie szyby płoną snem oczekiwania. Aniołowie miłości pióra pogubili, niosąc w oddal rozkosze, rozkosze, rozkosze, różowe pocałunki, nieskończoność chwili i pełne łez amfory, i róż pełne kosze. Jedno pióro wionęło nad tym naszym domem, gdzie w oknie brak złotego, złotego płomienia, i zawisło nad nami różowym ogromem, i zawisło nad nami żałością wspomnienia... Kto pogubił te pióra różowe na niebie? Aniołowie kochania, kochania, kochania. - Popłynęli daleko - nie do mnie i ciebie, lecz tam, gdzie szyby płoną snem oczekiwania. -

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM i POZDRAWIAM! Sens życia - przeznaczenie człowieka ! Sens życia należy rozumiec jako nierozerwalną relację w dążeniu do definitywnie określonego celu bytu człowieka jako osoby oraz możliwości jego dojścia do niego zgodnie ze swoimi poglądami. O sensie naszego istnienia zaczynamy dopiero myśleć w obliczu zbilżającej się śmierci. Człowiek czuje znaczenie istnienia życia, ale nie rozważa go intelektualnie. Sens życia – to coś ukrytego, coś wewnętrznego. Rozumienie słowa sens jest bardzo zbliżone do pojęcia „ bezprzedmiotowość”. Pojęcie sensu możemy rozumieć jako zysk lub korzyść, ale myślimy o sensie życia tylko wtedy, gdy je stracimy. Egzystencjalny kryzys ( kryzys człowieka) nie jest uważane odkrycie intelektualne, bardziej człowiek zaczyna rozumieć, że czegoś mu w życiu brakuje a on tego nie posiada. Osoba ta zaczyna myśleć o sensie życia, w czasie, gdy jest w stanie lęku egzystencjalnego. Egzystencjalny lęk – to ból, lęk o istnieniu ludzi. P. Trillich wyróżnia 2 poziomy egzystencjalnego niepokoju- bezwzględny i relacyjny oraz różne funkcje tego odczucia. 1. Niepokój o swój los i śmierć są na relacyjnym poziomie. On zagraża, ale istnieją sposoby, aby temu zapobiec. Niepokój i strach przed śmiercią- określa bezwzględny poziom lęku. Bezsilność paraliżuje człowieka i powoduje uczucie pustki. 2. To lęk pustki i głupoty. Na poziomie relacyjnym istnieje możliwość, aby spróbować zapomnieć i cieszyć się życiem, jednak na poziomie bezwzględnym nie da się już nic zrobić. 3. Lęk przed potępieniem i winą. Potępienie istnieje na poziomie absolutnym, a na relacyjnym – lęk.(cd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Badaniami nad sensem życia zajmował się psychiatra V. Franck, który wprowadził pojęcie nerwicy. Posiadanie sensu życia przez człowieka, jest koniecznym warunkiem rozwoju i samorealizacji. Problem ten włączono do psychologii co przyczyniło sie do lepszego zrozumienia przyczyny samobójstwa. W różnym czasie i w różnych częściach psychiki człowieka istnieją odmienne rodzaje lęku. Ludzie maja poczucie bezsensowności życia i często chcą popełnić samobójstwo. Victor Franckl rozróżnia 3 główne skłonności: skłonność do posiadania własnej seksualności i nie tylko, posiadanie władzy, oraz skłonność do osiągnięcia celów. W rożnym czasie i w różnych sytuacjach osoba wybiera jeden z nich, a następnie próbuje reszty. Osoba ta pracuje bardzo ciężko, ma określony cel i próbuje go osiągnąć. Mimo to potem i tak przychodzi tzw „ zwycięstwo depresji”. osoba realizuje cel ale zapal jej maleje i ma poczucie egzystencjalnej pustki i zagubienia. Większość ludzi samemu wyznacza sobie kierunek i cel życia, wspomagając się swoimi wierzeniami, przekonaniami i wiedzą. na podst. książki P.Trillich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeznaczenie to dola, los, fatum, predestynacja, to co przepowiedziane, nieodwołalna konieczności. Jest to koncepcja, według której losy człowieka są z góry określone. Dlatego nieustannie próbuje się poznać przyszłości poprzez wróżenie, astrologie, jasnowidzenie czy prorokowanie a następnie ją zmienić. Istnieją takie momenty w życiu każdego człowieka, gdy zadajemy sobie pytanie czy nasze dotychczasowe istnienie, lub nagłe wydarzenie które miało miejsce, było ingerencją Istoty Wyższej czy ślepym przypadkiem? . Pojawia się wtedy wiele dziwnych pytań. Jak poznać swoje przeznaczenie? Czy istnieje przeznaczenie? Czy człowiek ma zupełnie wolną wolę? Jaka jest nasza osobista odpowiedzialność za nasze życie? Ja znalazłam po części odpowiedź na te pytania. Istnieje coś takiego jak przeznaczenie, Dochodzimy do niego różnymi drogami, jednak mimo to nie wszystko jest spisane tam gdzieś w górze. Istnieje coś takiego jak wolna wola, czynimy tak jak chcemy i czekamy na konsekwencje naszych czynów. Wgląd do przyszłości poprzez wróżenie z kart, daje nam możliwości zmienienia kierunku naszej drogi. Dlatego też tak duży wpływ mają na nas różnego rodzaju wróżby i przepowiednie. Wiele lat spędziłam na wróżeniu z kart klasycznych czy tarota, wielu ludziom i przyjaciołom pomogłam i dałam cenne wskazówki. Wiele z tego co mówią mi karty się sprawdza. Musimy jednak pamiętać że z każdym wyborem ,z każdą decyzją możemy wiele zmienić w naszym życiu. Karty przekazując wróżbicie przyszłe wydarzenia dają nam możliwości zmiany niepożądanych przyszłych wydarzeń. „A Bóg odsłania przyszłości niesłychanie rzadko, i tylko wtedy gdy zapisana została po to , by odmienić jej bieg”. ( P. Coelho) „Dziwna jest sytuacja tu na Ziemi. Każdy z nas przychodzi z krótką wizją, nie wiedząc dlaczego a jednak czasami wydaje się, że zgadujemy jej cel” ( A. Einstein) „Przeznaczenie zazwyczaj czeka tuż za rogiem. Jakby było kieszonkowcem, dziwką albo sprzedawcą losów na loterię: to jego najczęstsze wcielenia. Do drzwi naszego domu nigdy nie zapuka. Trzeba za nim ruszyć.” ( Carlos Ruiz Zafon) Fatum - w mitologii greckiej to personifikacja nieuchronnego, nieodwracalnego losu; nieodwołalna wola bogów, na którą nikt nie ma wpływu. Fatum ciążące nad bohaterem ograniczało ramy jego wolnej woli, kierując skutki działań w jednym tylko, zgubnym kierunku. Było bezpośrednią, przyczyną jego końcowej klęski i tragedii; potocznie przeznaczenie, z tą różnicą, że przeznaczenie może mieć również wydźwięk pozytywny, a personifikacją jest wtedy Tyche (lub bardziej znana z mitologii rzymskiej Fortuna).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co to jest Przeznaczenie? Czy to słowo do końca zostały wytłumaczone przez znawców z różnych dziedzin? Myślę że każdy z nas posiada określoną opinie na ten temat. Jedni uważają że nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie, gdyż to my sami jesteśmy kowalami własnego losu. Inni natomiast uważają iż przeznaczenie nasze rodzi się wraz z naszym narodzeniem i każdemu z nas jest coś już zapisane. Każdy ma prawo do własnego zdania i pojmowania świata wg uznania. Jak można inaczej nazwa przeznaczenie? Wg wielu danych można przypisać to znaczenie takim słowom jak los, fortuna, fatum, predestynacja, to co powiedziane, przepowiedziane. Przeznaczenie jest koncepcją, według której losy człowieka są z góry określone. Takie myślenie niektórych społeczności spowodowało iż chciano poznać przyszłe losy. Dlatego też powstały na całym świecie różnego rodzaju przekaźniki które miały nam określić przyszłe wydarzenia. Poprzez wróżby, astrologie, horoskopy, jasnowidzenie ,prorokowanie czy I Ching chciano poznać przyszłość. W dzisiejszych czasach nic sie nie zmieniło w tej kwestii, dalej pragniemy poznać swoją przyszłość. Poprzez właśnie wróżby ,jasnowidztwo itp. Chciano mieć wpływ na przyszłe wydarzenia. I prawdę mówiąc tak jest. Jako wróżka zawsze powtarzam klientom że swoją przyszłość można zmienić jeśli w kartach widać nieprzychylne rzeczy. Jednak nie wszystko jesteśmy w stanie zmienić, niektóre wydarzenia nie są od nas zależne. Tak więc tylko po części zgodzę się z charakterystyką słowa przeznaczenia. Każdy z nas ma swoją wiarę, przekonania, system egzystencji i często zdaje nam się, że nasze przekonania są jedynie słuszne i prawdziwe. Myślenie to doprowadza do tego iż zupełnie zapominamy, że cała dostępna w mediach tzw „prawda” nie zawsze jest prawdą oczywistą. autor: Izabela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×