Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

Mógłbym cie pokochać Kiedy myślę że mógłbym cię pokochać Stając się deszczem kiedy potrzebujesz By wzbudzić zieleń po mocnej burzy Z której wyjdzie słońce by wybuchły drzewa Lecz stałem się zapałką puszczoną na wodę Płynącą bez celu porywającą moje brzegi W szumie wiatru i dzikiego nurtu Który nie da dobić nigdy do celu Więc kiedy tworze się bezwonnym powietrzem Tak by stać myślami obok ciebie abyś nie mogła Mnie poczuć jak ogród pełny pachnącego bzu Rozbudzony ręką wiosny której nie znam A teraz dążę trzymając samotność za rękę Która głaszcze mnie ciszą i spokojem Zabierając mi czas przez zegar cykający nocą By nie dać usnąć i narodzić się z tobą o poranku P.Maniek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z południem wiosny Płynę z południem wiosny Tej pełnej drzewiastych pąków W których ukryłem nas samych Byśmy urodzili się na nowo Zamazane niebo naszym deszczem Karami nas nawilżając dusze Później wyjmiemy z kieszeni słońce Dające wzbudzić się sobie Wśród melodii ptaków prawdziwych Nie zamkniętych przez panią w pojemniku Zabierającego głos wolności dla parku W którym tak dobrze znane nam ławki Więc rozbudzam wiosnę szumem rzek Falami jezior odbijających niebo By znów spróbować spacerować z tobą W eksplozji zieleni naszej przyjaźni P.Maniek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO wieczorowa pora! Posluchajmy zwierzen Karola/informatyka/ ❤️❤️❤️ Mówi się, że prawdziwa miłość przetrwa wszystko. Kochałem moją żonę, ale czasami myślałem, że już dłużej nie dam rady, że nie wytrzymam jej upadlania się. Siedzę na tarasie hotelu. W bermudach i rozpiętej hawajskiej koszuli. Nie pamiętam, skąd ją mam... Nieważne. Jest upał, piję mrożoną herbatę i patrzę na jezioro. Nieznaczny wiaterek marszczy jego toń, białe chmurki płyną wolno po niebie. Mnie też nigdzie się nie spieszy. Czuję się świetnie – wyluzowany, spokojny. Kocham swoje życie. Takie, jakie jest teraz. Co złe już minęło, i mam nadzieję – nie wróci. Swoją drogą, niesamowite jak ten czas przeleciał! Dopiero co była zima, święta. A teraz skwar leje się z nieba. I jeszcze to luksusowe miejsce, w którym mieszkamy. Zupełnie nie w naszym stylu. Zwykle spędzaliśmy wakacje pod namiotem. Weronice szkoda było pieniędzy na hotele, ale... na kolejny kufel piwa, na kolejną butelkę wina sobie nie żałowała. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cierń przeszywa mi serce. Próbuję odpędzić czarne myśli, jednak dopadają mnie one jak stado wron. Boże, przecież bywały okresy, kiedy piła codziennie, kiedy nie trzeźwiała, bo kaca leczyła klinem! Co gorsza, sam biegałem po alkohol dla niej, żeby nie łaziła niedopita do sklepu, narażając się na komentarze sąsiadów i ekspedientek. Chciałem ją chronić. Zły wybrałem sposób. Ona była chora, ja – współuzależniony. Teraz już to wiem. Jednak nie ma co do tego wracać. To już zamknięty rozdział. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko gdzie jest Weronika? Poszła do kiosku kupić papierosy i długo jej nie ma. Może powinienem jej poszukać, sprawdzić, co porabia? Mój spokój pryska, spłoszony podejrzliwością. Wstydzę się jej, ale jest silniejsza ode mnie. Może w ogóle nie powinienem puszczać żony samej? Parę lat temu byłoby to nie do pomyślenia. Nie odstępowałem jej na krok, bojąc się, co wywinie. Zabrzmi to okropnie, ale ulżyło mi, gdy w ostatnim okresie picia przestała w ogóle wychodzić z domu. Była jak wampir – stroniła od światła, ludzi, tyle że zamiast krwią żywiła się alkoholem. Cieszyłem się wtedy, że nie mamy dzieci, bo musiałyby patrzeć, jak ich matka się niszczy. Choć to właśnie tęsknota za macierzyństwem i kompleksy Weroniki, iż nie jest pełnowartościową kobietą, stały się pożywką dla nałogu. Kiedy kolejna próba zajścia w ciążę kończyła się niepowodzeniem, szukała pociechy w alkoholu. W końcu zapomniała o powodzie picia, które stało się celem samym w sobie. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przestaliśmy starać się o dziecko. Ja przestałem. Żadna to przyjemność i kompletny brak rozsądku zapładniać pijaną kobietę. Ale przecież wciąż ją kochałem – nawet wtedy, gdy pogrążała się w alkoholowym ciągu, gdy nie było z nią kontaktu, gdy wybuchała złością. Ale z czasem moja miłość zwyrodniała, otorbiła się troską, smutkiem, strachem, wreszcie... obrzydzeniem. I nic nie mogłem zrobić! Prosiłem, groziłem, apelowałem. Daremnie. Po paru dniach wstrzemięźliwości zaczynało się od nowa. Dwa lata temu, bez wielkiej nadziei, zaszantażowałem ją rozwodem, jeżeli nie zacznie się leczyć. I stał się cud – zgodziła się! Chyba sama była już przerażona tym, co robiła ze swoim życiem. Przyznała mi się później, że miała nawet myśli samobójcze. Tkwiła w niekończącej się beznadziei, dręczona ciągłym bólem fizycznym i psychicznym, który nie mijał bez względu na to, ile wlała w siebie alkoholu. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście zgoda na terapię była dopiero pierwszym krokiem na ciernistej drodze wychodzenia z nałogu. Niełatwo wyrwać się z objęć demona... Ale dobry Boże, udało się! Choć statystyki wyglądały kiepsko, Weronika się trzymała. Zrozumiała, że jest chora i wzięła się za siebie. Znów zaczęła zajmować się domem, gotowała, sprzątała, podśpiewując pod nosem, Planowała remonty. Wspominała nawet o adopcji. Po roku terapii wróciła do pracy. Nasza sytuacja finansowa poprawiała się z miesiąca na miesiąc. Ja też mogłem w spokoju pracować, nie martwiąc się, co zastanę po powrocie do domu. Czy Weronika po pijaku nie puści mieszkania z dymem albo nie zaśnie w wannie pełnej wody... Jaką ulgą było pozbycie się tego strachu! I wówczas moja miłość rozkwitła na nowo... Teraz kocham ją bardziej, niż sądziłem, że jest to możliwe. Za siłę i odwagę, za uśmiech i odzyskaną pewność siebie. Za to, że wreszcie mogę na niej polegać, bo z kuli u nogi stała się partnerem, przyjaciółką i... kochanką. Tak... znowu pociąga mnie seksualnie. Jeszcze jak! Czuję się niczym młody żonkoś, wciąż mam na nią ochotę. Choćby w tej chwili, gdy pomyślę o jej opalonej skórze, pachnącej jak czekolada... cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️❤️❤️ Tylko gdzie ona jest? Naprawdę zaczynam się martwić. Może coś jej się stało? Wstaję i wtedy ją dostrzegam. Idzie w moim kierunku, z wdziękiem omijając stoliki. Je loda. Zachłannie i... bardzo seksownie. Uśmiecham się. Nie odpowiada tym samym, a gdy próbuję ją pocałować – uchyla się. Czemu unika mojego wzroku? Siada i dziwnie podniecona, przegląda kartę. Ogarnia mnie irracjonalny lęk, który zmienia się w rzeczywiste przerażenie, gdy Weronika woła kelnera i zamawia... piwo. Nie wiem, co zrobić, jak zareagować. Szok odbiera mi mowę. A ona? Patrzy na mnie zimno, wyzywająco. Tak, jak kiedyś, gdy potrafiła ranić słowami niczym nożem. Byle bym tylko dał jej spokój, pozwolił pogrążać się w pijackiej malignie. – Chyba tego nie wypijesz? – mówię w końcu. – Dla jednego piwa chcesz wyrzucić do kosza dwa lata abstynencji? – To będzie drugie... – przyznaje się. – Boże, Weroniko! Dlaczego, się złamałaś?! – Nie wiem... – wzrusza ramionami. – Po prostu miałam ochotę. Gorąco jest. Może chciałam sprawdzić... – Czy potrafisz powstrzymać się od wypicia następnego? To już wiesz, że nie! Jesteś uzależniona. Z tego nie da się wyleczyć! Myślałem, że to rozumiesz. Co cię napadło? Chcesz powtórki z tego, co było?! – coraz trudniej było mi opanować nerwy. – Nie! – w jej głosie słyszę panikę. – Wrócisz na terapię? Zamyśla się długą chwilę. Mnie serce wali jak młotem. – Jak na męża ważkę przystało – cedzi wreszcie – powinieneś zapytać, kiedy wrócę na terapię, a nie... czy w ogóle wrócę. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️❤️❤️ Nie rozumiem tego dziwnego sformułowania. "Mąż ważka"? Cóż to za dziwna metafora? Jakieś pojęcie terapeutyczne? Moje spojrzenie pada na stół, gdzie siedzi ważka. Monstrualnie duża, aż nienaturalnie. Stąd owo skojarzenie? A może Weronika już się wstawiła i bredzi? Upiła się jednym piwem?! Absurd... Ufałem jej. Wierzyłem. Jak mogła mi to zrobić? Jak mogła to zrobić nam, sobie?! Wbrew logice i instynktowi samozachowawczemu! – Co czułaś, kiedy wypiłaś to piwo? Miałaś choć śladowe wyrzuty sumienia, cień wstydu? – pytam. – Z początku... – odpowiada wolno. – A potem ulgę, szczęście i wolność, jakiej nie czułam od dawna. Jakbym się wyzwoliła z okowów. To chciałeś usłyszeć? – Nie! – krzyczę. – Nieee!! Kłamiesz! – Karol, nie drzyj się tak, sąsiadów pobudzisz – ktoś potrząsnął mnie za ramię. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Weronika. Jak mogła?! Miałem ochotę niemal ją zabić. Tylko czemu było tak ciemno? – Karol, chyba przyśniło ci się coś złego, krzyczałeś... – Bo znowu piłaś! – warknąłem, siadając i strącając jej dłoń. – Ja? Kiedy?! – Weronika zerwała się z posłania, zapaliła światło. – No w Sierakowie – bąknąłem skołowany. – Poszłaś po papierosy, a wypiłaś piwo i na tarasie hotelu, gdzie mieszkaliśmy, zamówiłaś kolejne... – My w hotelu, a nie pod namiotem? Niby zimą... zrozumiałe. Zerknąłem za okno. Padał śnieg. – Boże! – opadłem na poduszkę. – Więc to był tylko koszmar. Na szczęście! Tak się bałem...! Przepraszam cię, Weroniczko. Naprawdę ci wierzę. Na jawie. Ale gdy rozum śpi, budzą się upiory, rozumiesz... – Aż za bardzo i przykro mi. Sądziłam, że tylko ja lękam się powtórki z rozrywki... Dostrzegłem jej smutny uśmiech, nim zgasiła światło. Potem, moszcząc się w moich objęciach, szepnęła: – I bez twoich snów wiem, że po jednym piwie stracę kontrolę, sięgnę po następne. Na logikę wiem. Czasem jakiś zły głosik podpowiada: a może ty jesteś inna, specjalna...? Ale go nie słucham. – I bardzo dobrze, skarbie.... Tamto to już przeszłość... – Niemniej jednak – nigdy nie mów nigdy. Ja sobie nie ufam, nie wolno mi. Pycha niejednego już zgubiła. Muszę być czujna. Ale ty, kochanie, śpij spokojnie. No chyba, że masz ochotę na coś zupełnie innego... – wymruczała. Wkrótce przekonałem się, że w tym jednym aspekcie sen nie kłamał. Choć była zima, nie upalne lato, opalenizna dawno zeszła, jej skóra naprawdę pachniała gorącą czekoladą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DZIWNE PYTANIA WNUKA
:) Dziadku,mogę zadać ci pytanie? Czy odpowiesz dziadku na nie? Dziadek patrzy na chłopaka Swego wnuka rozrabiaka Wnuczku proszę daj pytanie A odpowiem tobie na nie Jak to z wami dawniej było? Pewnie ciężko wam się żyło Internetu ty nie miałeś I komórki nie widziałeś Czatu dawniej też nie znałeś I o gadu nie słyszałeś Jak ty dziadku to zrobiłeś Że się z babcią ożeniłeś? Jak ją dziadku zapoznałeś Przecież gadu ty nie miałeś Dziadek słucha i nie wierzy Włos mu się na głowie jeży Myśli,myśli w końcu rzecze Ja odpowiem ci człowiecze Wszystko dawniej wnuczku było Świetnie nam się wtedy żyło Dziadku wiem,żartować lubisz Chyba nie wiesz sam co mówisz Wiem co mówię daję słowo Ty smarkaczu mądra głowo Babcia żyła w internacie A nie w domu w starej chacie Kiedy babcię ujrzeć chciałem Na czatach pod szkołą stałem A gdy babcię zobaczyłem Gadu gadu z nią mówiłem I komórkę wtedy miałem Gdzie się z babcią spotykałem Gdyby nie komórka moja To mój wnuku babcia twoja Pewnie sama by została No i dzieci by nie miała Dość już tłumaczenia mego Nie byłoby ojca twego Ciebie również by nie było Powiedz jakby nam się żyło? Usmiechnij sie :-)))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! To było tak Julian Tuwim To było tak: w ciemności nocy Z gałązki wylazł żywy pączek. Rozklejał się, ptakami kwiląc; O świcie - westchnął. To był początek. Godzinę blisko się dokwiecał, Leniwie drzemiąc w ciepłej wiośnie. Ciągnęły go z lepkiego gniazdka Kwieciste ptaki coraz głośniej. Godzinę blisko się upierzał, Barw upatrując po ogrodzie. Wyciągał go z zawięzi miękkiej Skrzydlaty wietrzyk coraz słodziej. O, patrz, jak biją się o ciebie, Złączone w jeden zgiełk pstrokaty: Ptaki świergotem coraz tkliwszym, Coraz żarliwszą wonią kwiaty! Bezimiennego cię rozdwaja W dwa cudy jedna twórcza siła, I drży pod tobą niespokojna Gałązka, która się powiła. Wiec kto? wiec jak? Zawiało chłodem. Czy ptak? czy kwiat? I gwar zamiera, I rozpaczliwy strach istnienia, W struchlałym sercu świata wzbiera. Wtedy zerwałem go z gałęzi Jak pierworodny owoc z drzewa: I bardzo słodką wonią dyszy, I bardzo smutne wiersze śpiewa. Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze raz czułość Tomasz Jasttrun Wszystko zniknie Kolor oczu wyfrunie spod brwi I zamieszka w innym lesie Pocałunki zwiędną Wiatr straci moc i zapach Ten sam wiatr Który rozwiewał ci włosy Ocaleje nasza czułość Kamyk z jasnym okiem Turlany przez fale Tam i z powrotem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zakochanie Tomasz Jastrun Oblałaś mnie swoim rumieńcem Odszedłem jakby nic się nie stało A jednak było mi różowo i gorąco Klucząc jak kelner omijałem stopy domów płyty chodnika kołysały się popękana kra Niosłem pamięć twoich oczu ostrożnie by nie uronić ani jednej zielonej kropli z drobinką słońca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ 🌻🌻🌻🌻🌻 KOCHANE DRZEWKA______________witajcie🖐️🖐️🖐️ SREBRNA KACJO👄 Zapraszam WAS na spotkanie z Louise Hay:) Od dzisiaj bede kazdy post z tego \"spotkania\" ozdabiac kwiatkami/5/___by latwiej mozna bylo znalezc i przypomniec sobie JEJ madre,pouczajace slowa. 🌻🌻🌻🌻🌻 Louise Hay o samokrytycyzmie,,, Mam pacjentkę, która w chwilach, kiedy nie może sobie poradzić z napływem negatywnych myśli, zjada ćwiartkę masła i wszystko, co jej wpadnie w ręce. Następnego dnia jest wściekła na siebie z powodu nadwagi. Kiedy była małą dziewczynką, potrafiła obejść cały stół i wyjadać pozostawione na talerzach resztki jedzenia oraz całe porcje masła. Rodzina zaśmiewała się i chwaliła ją za spryt. Była to jedna z nielicznych pochwał otrzymywanych przez dziewczynkę od rodzi¬ny. Gdy siebie karcicie, gdy macie sobie za złe, kiedy się sami „zagry¬zacie\" - czy zastanowiliście się kogo traktujecie w ten sposób? cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻🌻🌻 Prawie całe nasze zaprogramowanie, tak negatywne, jak i pozy¬tywne, zostało zapisane w naszym wnętrzu, kiedy byliśmy w wieku około trzech lat. Nasze późniejsze doświadczenia opierały się na tym, co przyjęliśmy i w jakie prawdy o samych sobie i o życiu wówczas uwierzyliśmy. Sposób, w jaki nas traktowano, kiedy byliśmy mali, jest zazwyczaj sposobem, w jaki traktujemy sami siebie. Osoba, którą karzesz, jest trzyletnim dzieckiem w tobie. Jeśli jesteś zły na siebie z powodu obawy i strachu - pomyśl o sobie jak o trzyletnim dziecku. Gdybyś miał przed sobą takie przestraszone trzyletnie dziecko, co byś uczynił? Gniewałbyś się na nie czy też przytulił do siebie, uspokoił i pocieszył? Dorośli żyjący wokół was w odległych czasach dzieciństwa nie wiedzieli, być może, jak was uspokoić. Teraz ty jesteś tym dorosłym i jeśli nie uspokoisz dziecka w sobie, to jest to rzeczywiście bardzo smutne. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻🌻🌻 Co było, to było; przeszło, minęło. W chwili obecnej masz moż¬ność zajęcia się sobą w sposób dla siebie najdogodniejszy. Przerażone dziecko potrzebuje uspokojenia, nie zaś skarcenia. Karcenie samych siebie powoduje jeszcze większy przestrach, od którego nie ma dokąd uciec. Jeśli dziecko w tobie czuje się niepewnie, uczucie to powoduje dużo kłopotów. Przypomnijcie sobie, jak się czuło zbagatelizowane kiedy byliście mali. Obecnie czuje się tak samo wewnątrz ciebie. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻🌻🌻 Bądź uprzejmy dla siebie. :) Zacznij siebie kochać i akceptować. To jest to, co małemu dziecku jest najbardziej potrzebne, by mogło wyrażać jak najlepiej wszystkie swoje możliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻🌻🌻 „Przekraczam mosty z radością i łatwością". Uwielbiam pytania „jak to zrobić?" Każda teoria na świecie jest bezużyteczna dopóty, dopóki nie wiemy, jak ją zastosować w prakty¬ce i dokonać zmiany. Zawsze byłam pragmatyczką, osobą praktycz¬ną, która koniecznie musi wiedzieć, jak należy coś zrobić. Zasadnicze sprawy, nad którymi obecnie będziemy pracować, to: Podtrzymanie gotowości odpuszczenia sobie i innym. Kontrolowanie umysłu. Uczenie się, że wybaczanie sobie i innym przynosi nam ulgę. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻🌻🌻 Czasami, kiedy próbujemy uwolnić się od jakiegoś wzorca myślo¬wego, cała sytuacja pogarsza się na krótko. Nie ma w tym nic złego. To znak, że sytuacja zaczyna się zmieniać. Nasze afirmacje działają i musimy dalej nad tym pracować. Przykłady Pracujemy nad poprawą sytuacji materialnej, a gubimy portfel. Pracujemy nad poprawą związków uczuciowych, a dochodzi do starcia. Pracujemy nad naszym zdrowiem, a łapiemy grypę. Pracujemy nad wykazaniem swoich możliwości twórczych, a do¬ stajemy wymówienie. Czasami problem przesuwa się w różnych kierunkach, co powo¬duje, że zaczynamy widzieć i wiedzieć więcej. Na przykład, załóż¬my, że masz zamiar rzucić palenie papierosów i mówisz: „Chcę uwolnić się od potrzeby palenia papierosów". W trakcie pracy nad problemem dostrzegasz, że twoje związki z ludźmi stają się coraz gorsze. Nie popadaj w panikę. To znak, że coś się zaczyna dziać. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻🌻🌻 Mógłbyś postawić sobie kilka pytań typu: „Czy chcę zrezygnować z uciążliwych związków? Czy moje papierosy nie tworzyły zasłony dymnej i dlatego nie mogłem dostrzec, jak niedobre są dla mnie te związki? Dlaczego tworzę takie związki?" Zauważasz, że palenie papierosów jest tylko objawem, a nie przy¬czyną. Teraz coraz lepiej widzisz i rozumiesz całą sytuację, i to czyni cię wolnym. Możesz teraz powiedzieć: „Chcę uwolnić się od «potrzeby» nieod¬powiadających mi związków z ludźmi". Następnie zauważysz, że powodem twojego niezbyt dobrego sa¬mopoczucia jest fakt, iż inni ludzie wydają się być ciągle krytyczni w stosunku do ciebie. Będąc świadomym tego, że to my sami tworzymy wszystkie swoje doświadczenia życiowe, zaczynasz mówić: „Chcę uwolnić się od potrzeby bycia krytykowanym". Zastanawiasz się wtedy nad tą sprawą i uświadamiasz sobie, że jako dziecko byłeś często krytykowany. To małe dziecko w tobie czuje się „jak w domu" tylko wtedy, gdy jest karcone. Twoim sposo¬bem ukrycia się przed krytyką było stworzenie „zasłony dymnej". cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kwiat]🌻🌻🌻🌻 Być może następnym krokiem będzie afirmacja: „Chcę wyba¬czyć..." Pracując dalej z afirmacjami być może dojdziesz do wniosku, że papierosy nie są ci już potrzebne, a ludzie, z którymi obecnie masz do czynienia, juz cię nie krytykują. Wtedy już wiesz, że uwolniłeś się od tej potrzeby. Zajmuje to zazwyczaj trochę czasu. Jeśli jednak będziesz nieco uparty i znajdziesz codziennie kilka spokojnych chwil na refleksję nad procesem zmieniania siebie, otrzymasz odpowiedź. Inteligencja, która jest w tobie, to ta sarna Inteligencja, która stworzyła całą planete. Zaufaj swojemu Wewnętrznemu Głosowi - on ci podpowie właściwe rozwiązanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×