Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zlota jesien

Magia czterech por roku dojrzalych kobiet

Polecane posty

Rogaliki, lody,placuszki z jabłuszkami mniam , mniam:-D Owoce smakowite:-D Lubie Was... Kocham Oazę... Jutro wpadnę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze coś mądrego znalazłam.. Życzliwość Traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być traktowany. To się opłaca! Jeżeli jesteś życzliwy i pomocny dla innych, nie tylko oni czują się lepiej.Ty również. Poza tym, to wróci do Ciebie. Ludzie zapamiętają Cię mile i prędzej czy póżniej odwzajemnią Ci się tym samym. Nigdy nie wiesz , kiedy to będzie; może ktoś Cię komuś poleci, choć wcale nie będzie musiał tego robić? A może po prostu ludzie będą się szeroko uśmiechali na Twój widok? Czy nie o to chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 50+5
Pozdrawiam !!! leje jak z cebra taki sobie deszcz na porost pietruszki która leczy pęcherz krząta się babcia wśród sprzętów domowego pożytku już bez dziadka mleka pilnuje żeby nie uciekło i kolejne ziarenko różańca przesuwa ku wieczności lecz oto patrzy w okno a tu listonosz rentowny jakiś śmieje się od progu A.Ziemianin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wanilia 38 swietnie to ujelas... wspaniale slowa. a ja wieczorowa pora mam dla Was wiersz, dzisiaj wczesnie spac...ale coz jutro tez jest dzien... a ja sie usmiecham ... Kraina mgieł -- cykl Pieszczota szeptu Znowu przytulam słowami lekkimi jak puch, ciepłymi jak promienie... W milczeniu dziś wszystko z niedopowiedzianych słów... Blask szczęścia Cię zaprasza tak mocne pragnienia, ten szelest, i te dźwięki... Delikatnie, stąpających po linii życia zaklęć o miłości ,pieszczotą szeptu... Świat jak kwiat róży delikatny lecz okrutny, pachnący lecz kłujący... Chcę bezpiecznych ramion w podróży z której już nie ma powrotu... dobranoc do jutra,...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DOROTA55
Pamiętacie mnie Witam i pozdrawiam serdecznie... Dłuższy czas nie było mnie w Polsce... Wczoraj przyjechałam i melduje się na rozkaz:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DOROTA55
AUTOR: Elizabeth Saint-Germain Nie było niczego, co mogłoby choć na chwilę odwrócić moją uwagę od kilkunastu grobowych pomników wyrastających ponad pożółkłą połać liści. Rozpadające się krzyże, przypominające teraz bardziej pogańskie obeliski niż obiekty czci kultów chrześcijańskich, wżynały się w umysł nie pozostawiając nic. Nie licząc tylko towarzyszącego mi wciąż uczucia strachu. Kruki, wrony, nietoperze. Ich wrzask. Przeszywający dreszczem wrzask i wycie wiatru gdzieś daleko, w zapadniętej w ziemię mogile i cmentarnej bramie. Niebo, zasnute szarymi chmurami, znad których czasami wyłaniała się księżycowa sylwetka, złowieszczo rozpościerało się nad nagimi konarami wierzb. Chciałbym wierzyć, że gdzieś tam jest jakiś Bóg, który uchroni mnie przed przeznaczeniem. Ale jego już nie było. Przynajmniej nie tutaj. Zabrałem się do kopania. Pierwsze uderzenie łopaty w twardą, zmarzniętą ziemię nieco ostudziło mój zapał. Jednak nie do tego stopnia, bym zmienił zamiary. Z wysiłkiem wbiłem narzędzie w nieco pulchniejszą glebę. Tu była miękka, jakby specjalnie dla mnie, dla dołu, który zamierzałem wykopać, dla mojego własnego pochówku. Po upływie godziny, a może dwóch, tego nie byłem już pewien, miałem przed sobą rozpościerający się w głąb ziemi dół, czeluść zionącą pustką, nie zupełną jednak. Coś czaiło się tam, w środku. Teraz, to coś zaczęło do mnie przemawiać, i chociaż nie miałem zamiaru słuchać, trwałem bez ruchu, wpatrzony w obserwującą mnie, zgniłą duszę. - Wykopałeś mnie – odezwał się. – Zrobiłeś to dla siebie? Chcesz czegoś? Potrzebujesz… - Nie – uciąłem. – Niczego nie chcę. Nie dla siebie przynajmniej. - O co więc chodzi? Kierowałeś się ciekawością? Zbliż się więc nieco. O tak… Właśnie… Jeszcze trochę… Poczułem kościstą dłoń zaciskającą się na mojej szyi tak, że wkrótce zaczęło brakować mi oddechu. Mięśnie przeszywały niekontrolowane skurcze. Czułem łzy napływające mi do oczu. Wszędobylski zapach siarki drażnił nozdrza. Pociemniało mi w oczach. Ból stał się nie do zniesienia. Sparaliżowany, oddałem mocz. - Co ty odpierdalasz? – usłyszałem. Trzymający mnie za kark policjant wyglądał na rozeźlonego. W jego oczach malowała się pogarda. - Pójdziesz za to siedzieć pieprzony satanisto! Rozpłakałem się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JGoor
DOBRANOC OAZO👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Och jak ja lubie te
Te wiersze piękne takie👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Och jak ja lubie te
Kobietki mile takie 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Och jak ja lubie te
"Kobieto, kobieto, choć tyle masz wad, bez ciebie cóż wart, cóż wart byłby świat!" ...Lalalalalalllalllll.................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Och jak ja lubie te
"Kobieto, puchu marny..." Kobieto, jesteś bramą piekieł. Nakłoniłaś do grzechu mężczyznę, którego diabeł nie śmiał jawnie napastować! Pośród wszystkich dzikich bestii nie masz szkodliwszej nad kobietę. Niewiasta jest bestią ani trwałą, ani stałą i zawiścią swoją wstyd przynosi mężowi, podsyca zło, jest początkiem wszelkich sporów i waśni, w niej źródło i droga wszelkiego niepokoju. I to tyle by było opinii wielebnych ojczulków. A teraz inni: Kobieta zmienna jest jak piórko na wietrze. Prędzej nam zginie rozum i ustaną słowa, niźli będzie stateczna która białogłowa. Kobieto! puchu marny! Ty wietrzna istoto! Postaci twojej zazdroszczą anieli, a duszę gorszą masz, gorszą aniżeli!... U kobiet trudno odróżnić duszę od ciała. Są nieskomplikowane jak zwierzęta. Natura i kobieta są do siebie podobne. Z ich strony zagraża nam największe niebezpieczeństwo, bo ich piękność zwykła nas rozbrajać. Życie człowieka to nieustanna walka o zdobycie przewagi nad przeciwną płcią. Kobieta jest kombinacją tlenu, żelaza, azotu i amoniaku. Świat bez kobiet byłby jak ogród bez kwiatów. Psychika kobiety to wielki, ciemny las. Wielu zbłądziło w nim śmiałków. Szczęście jest kobietą. Są trzy rzeczy najpiękniejsze na świecie: okręt pod pełnymi żaglami, koń w galopie i pulchna kobieta. (przysłowie perskie) Babi ród zawsze chytry. (przysłowie polskie) I na koniec bardzo stara piosenka, którą często śpiewał mój tato: "Baby, ach te baby, człek by je łyżkami jadł". Teraz śpiewa ją chyba Ryszard Rynkowski. Nie wiem, dlaczego ci mężczyźni tak się do nas przyczepili. Źle im z nami, źle im bez nas, biedacy nie mogą się zdecydować, jaka naprawdę jest kobieta! "Kobieto, kobieto, choć tyle masz wad, bez ciebie cóż wart, cóż wart byłby świat!" DOBRANOC👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nowa 50
DZIEŃDOBEREK WSZYSTKIM BEZ WYJĄTKU👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nowa 50
Brzechwa Jan Dwie gaduły Ponoć dotąd ziemski padół Nie znał jeszcze takich gaduł, Jak dwie panie: Madalińska Z Gadalińską z miasta Młyńska. W domu, w sklepie czy na rynku Językami, tak jak w młynku, Mielą wciąż bez odpoczynku; Każda gada - byle długo, Jedna z drugą i przez drugą, A gdy zasną, nawet we śnie Rozmawiają jednocześnie: O tym, co się z wiatrem dzieje, Wtedy, kiedy wiatr nie wieje, Że na poczcie wybuchł pożar, Że się mydlarz z praczką pożarł, Że aptekarz dostał pryszczy, Że sędzinie nos się błyszczy, Że kokoszka od sąsiadki Zniosła cztery jajka w kratki, Że cioteczna spod Piaseczna Okazała się stryjeczna, Bo kuzynka z Ciechocinka Zamiast córki miała synka, Po czym właśnie znikła z Młyńska Ciechocińska Madalińska. Madalińska rada gada, Gadalińskiej opowiada: Kto, dlaczego, jak i kogo. A sąsiedzi spać nie mogą. Krzyczy piekarz: "Moje panie, Czas już skończyć to gadanie!" Doktor także lubi ciszę, Do milicji skargę pisze. Przyszła władza, jak to władza, Upomina i doradza: "Dość już, pani Madalińska, Dość już, pani Gadalińska, Bo wyjadą panie z Młyńska!" Lecz to dla nich rzecz nienowa, Niechaj wobec nich się schowa Cała Rada Narodowa. Gadalińska rada gada, Madalińskiej opowiada: "Mówią w maglu, moja pani, Że na wiosnę będzie taniej, A po drugie, że już w lecie Będzie wojna, a po trzecie, Że się wszystko jeszcze zmieni, Jak śnieg spadnie na jesieni." Tak już siedem lat bez przerwy Wszystkim w mieście szarpią nerwy Dwie plotkarki: Gadalińska Z Madalińską z miasta Młyńska. Inna wersja Krzyczy rejent: "Moje panie, Czas już skończyć to gadanie!" Doktor także lubi ciszę, Do starostwa skargę pisze. Przyszła władza starościńska: "Dość już, pani Madalińska, Dość już, pani Gadalińska, Bo wysiedlę panie z Młyńska." Ale nawet pan starosta Dwóm gadułom tym nie sprosta. Gadalińska rada gada, Madalińskiej opowiada: "Jak się skończy wojna chińska, Moja pani Madalińska, Wojna chińska, moja pani, Może wreszcie będzie taniej!" Już po jednej tej rozmowie Pan starosta stracił zdrowie I jak stał, tak właśnie z rynku Przeszedł prosto w stan spoczynku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien dobry WBW!!! Milo z rana być tak rozpieszczana:-D Nowa! kawa, ciasteczka...milo, fajna z ciebie babka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mile koleżanki!!! I KOLEDZY!!! Na dworze pochmurno,ciepło ,ale powietrze tak zalatuje zgniliznlą .. Oby słonko częściej wyglądało to osuszy troszkę ziemie... Jak zwykle sobie śniadaniuje i ciesze się na weekend:-D Jak będzie niespecjalna pogoda to z domu nie wychodzę:-D popiorę, posprzątam, poprasuje, ugotuje coś dobrego i na sofę, książka, albo dobry film i relaks na całego:-D Gdzie mi będzie lepiej!? :P Pozdrawiam Was WBW 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mickiewicz Adam To lubię Ballada Spójrzyj, Marylo, gdzie się kończą gaje, W prawo łóz gęsty zarostek, W lewo się piękna dolina podaje, Przodem rzeczułka i mostek. Tuż stara cerkiew, w niej puszczyk i sowy, Obok dzwonnicy zrąb zgniły, A za dzwonnicą chrośniak malinowy, A w tym chrośniaku mogiły. Czy tam bies siedział, czy dusza zaklęta, Że o północnej godzinie Nikt, jak najstarszy człowiek zapamięta, Miejsc tych bez trwogi nie minie. Bo skoro północ nawlecze zasłony, Cerkiew się z trzaskiem odmyka, W pustej zrąbnicy dzwonią same dzwony, W chrustach coś huczy i ksyka. Czasami płomyk okaże się blady, Czasem grom trzaska po gromie, Same się z mogił ruszają pokłady I larwy stają widome. Raz trup po drodze bez głowy się toczy, To znowu głowa bez ciała; Roztwiera gębę i wtrzyszcza oczy, W gębie i w oczach żar pała. Albo wilk bieży; pragniesz go odegnać, Aż orlim skrzydłem wilk macha, Dość „Zgiń, przepadnij” wyrzec i przeżegnać, Wilk zniknie wrzeszcząc: cha cha cha. Każdy podróżny oglądał te zgrozy I każdy musiał kląć drogę; Ten złamał dyszel, ten wywrócił wozy, Innemu zwichnął koń nogę. Ja, chociaż, pomnę, nieraz Andrzej stary Zaklinał, nieraz przestrzegał, Śmiałem się z diabłów, nie wierzyłem w czary, Tamtędym jeździł i biegał. Raz, gdy do Ruty jadę w czas noclegu, Na moście z końmi wóz staje, Próżno woźnica przynagla do biegu, „Hej!” – krzyczy, biczem zadaje. Stoją, a potem skoczą z całej mocy, Dyszel przy samej pękł szrubie; Zostać na polu samemu i w nocy, „To lubię – rzekłem – to lubię!” Ledwiem dokończył, aż straszna martwica Wypływa z bliskich wód toni; Białe jej szaty, jak śnieg białe lica, Ognisty wieniec na skroni. Chciałem uciekać, padłem zalękniony, Włos dębem stanął na głowie; Krzyknę: „Niech będzie Chrystus pochwalony!” „Na wieki wieków” – odpowie. „Ktokolwiek jesteś, poczciwy człowieku, Coś mię zachował od męki, Dożyj ty szczęścia i późnego wieku, I pokój tobie, i dzięki. „Widzisz przed sobą obraz grzesznej duszy, Wkrótce się niebem pochlubię; Boś ty czyścowej zbawił mię katuszy Tym jednym słówkiem: To lubię. „Dopóki gwiazdy zejdą i dopóki We wsi kur pierwszy zapieje, Opowiem tobie, a ty dla nauki Opowiedz innym me dzieje. „Onego czasu żyłam ja na świecie, Marylą zwana przed laty; Ojciec mój, pierwszy urzędnik w powiecie, Możny, poczciwy, bogaty. „Za życia pragnął sprawić mi wesele, A żem dostatnia i młoda, Zbiegło się zewsząd zalotników wiele, Posag wabił i uroda. „Mnóstwo ich marnej pochlebiało dumie, I to mi było do smaku, Ze kiedy w licznym kłaniano się tłumie, Tłumem gardziłam bez braku. „Przybył i Józio; dwudziestą miał wiosnę, Młody, cnotliwy, nieśmiały; Obce dla niego wyrazy miłośne, Choć czuł miłośne zapały. „Lecz próżno nędzny w oczach prawie znika, Próżno i dzień, i noc płacze; W boleściach jego dla mnie radość dzika. Śmiech obudzały rozpacze. „Ja pójdę!” – mówił ze łzami. „Idź sobie!” Poszedł i umarł z miłości; Tu nad rzeczułką, w tym zielonym grobie Złożone są jego kości. „Odtąd mi życie stało się nielube, Późne uczułam wyrzuty; Lecz ani sposób wynagrodzić zgubę, Ani czas został pokuty. „Raz, gdy się w północ z rodzicami bawię, Wzmaga się hałas, szum, świty, Przyleciał Józio w straszliwej postawie, Jak potępieniec ognisty. „Porwał, udusił gęszczą dymnych kłębów, W czascowe rzucił otoki, Gdzie pośród jęku i zgrzytania zębów Takie słyszałam wyroki: >Wiedziałaś, że się spodobało Panu Z męża ród tworzyć niewieści, Na osłodzenie mężom złego stanu, Na rozkosz, nie na boleści. >Ty jakbyś w piersiach miała serce z głazu, Ani cię jęki ubodły, Nikt nie uprosił słodkiego wyrazu Przez łzy, cierpienia i modły. >Za taką srogość, długie, długie lata Dręcz się w czyscowej zagubie, Póki mąż jaki z tamecznego świata Nie powie na cię choć: lubię. >Prosił i Józio niegdyś o to słowo Gorzkie łzy lał nieszczęśliwy; Prośże ty teraz; nie łza, nie namową, Ale przez strachy i dziwy.> „Rzekł, mnie natychmiast porwały złe duchy, Odtąd już setny rok minie, W dzień męczą, na noc zdejmują łańcuchy, Rzucam ogniste głębinie; „I w cerkwi albo na Józia mogile, Niebu i ziemi obrzydłą, Muszę podróżnych trwożyć w nocne chwile, Różne udając straszydła. „Idących w błota zawiodę lub w gaje, Jadącym konia uskubię; A każdy naklnie, nafuka, nałaje, Tyś pierwszy wyrzekł: To lubię. „Za to ci spadnie wyroków zasłona, Przyszłość spod ciemnych wskażę chmur: Ach! i ty poznasz Marylę; lecz ona...” Wtem na nieszczęście zapiał kur. Skinęła tylko, widać radość z oczek, Mieni się w parę cieniuchną, Ginie, jak ginie bladawy obłoczek, Kiedy zefiry nań dmuchną. Patrzę, aż cały wóz stoi na łące, Siadam, powoli strach mija; Proszę za dusze w czyscu bolejące Zmówić trzy Zdrowaś Maryja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek64
🖐️:-D Czego nie chciał byś usłyszeć podczas operacji Lepiej to gdzieś schowajcie, przyda się do autopsji. 2. Niech ktoś zawoła sprzątaczkę ze szmata do podłogi i wiadrem. 3. Przyjmij ta ofiarę, o Wielki Panie Ciemności! 4. Burek! Burek, wracaj i oddaj to, co zabrałeś! 5. Chwilkę, jeśli to jest śledziona, to co ja trzymam w ręce? 6. Eeee... podaj mi to tam, no... to coś... 7. O nie! Zgubiłem mojego Rolexa! 8. Ups! Ktoś już kiedyś przeżył 500ml diapaminy? 9. Cholera, znowu zgasło światło! 10. Wiecie, na nerkach można zrobić niezły interes. 11. Patrzcie, ten facet ma dwie! 12. Niech wszyscy się cofną! Zgubiłem szkła kontaktowe! 13. Możesz zatrzymać to cos? Jak tak pulsuje, to nie mogę się skoncentrować. 14. A to co tu robi? 15. Hmmm a gdzie są te nożyczki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wide ze talerzyk pusty:-D placki smakowały:-D ciesze się... Nie ma jeszcze 15- tej a w chałupie ciemno za oknem pochmurno pochmurno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pogoda Życie jest jak niebo w zwykły dzień.. Raz sie chmurzy, idą smutki, a wraz z nimi moje łzy.. Później słońce się pojawia, uśmiech wraca i odradza... Znowu chmury, deszcz i burza, twarz już mokra, mina smutna... serce puste, bez miłości, która przyjdzie z bólem kości.. Wiolka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×