Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zlota jesien

Magia czterech por roku dojrzalych kobiet

Polecane posty

To co w duszy gra...nie zna końca...ten romantyzm zawarty jest w nas samych, gdzies w głębi. Odczuwamy pieknie kiedy jesienny liść spada z drzewa, gdy promień oświetla kwiat na łące, gdy zająć drogę przebiegnie, gdy nocą zabłyszczą oczy lisa na lesnej drodze...i wiele innych... Pamięta się świetnie, niezapomniane czasy.... Nie sądź po ustach do uśmiechu skorych, ze się ból w czyjejś nie zagnieździł duszy; nie wiesz, jak często nieraz walczyć trzeba nim się jęk śmiechem zdławi i zagłuszy... K. Przerwa-Tetmajer

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisz, proszę, chociaż krótki list, choć tak krótki jak noc, nie odmówisz chyba tego mi i obiecasz mi to. Napisz, proszę, chociaż kilka słów, będę tęsknić od dziś, nie przyrzekaj, że przyjedziesz znów, proszę tylko o list. Jutro spojrzę na kwiaty, które dałeś mi dziś, powiem sobie i światu, zakochani to my. Napisz, proszę, kilka zwykłych słów, o miłości nie pisz nic, każde słowo zmienię w bukiet róż, gdy przeczytam twój list. Jutro spojrzę na kwiaty, które dałeś mi dziś, powiem sobie i światu, zakochani to my, zakochani to my. Ale mnie dziś wzięło....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Halo! Malo tego ja mam Ciagle niedosyt na te cudowne Wiersze :A.Asnyk,Jana Kasprowicza,K.I. Gałczyńskiego, Szymborskiej M.P. Jasnorzewskiej, M.Konopnickiej i wielu innymi wybitnych poetow i pisarzy Polskich... Mogla bym czytać i czytać toż to samo piękno... Na przykład :) Dzikie gęsi Wyślij kartkę Wyślij ekartke Gromadzi się tuczą Nad moim jesionem, Dzikie gęsi pogęgują W powietrzu omglonem. Oczy moje płyną Siadami ich klucza, A nad drogim mym jesionem Gromadzi się tuczą. Jeszcze ci on nie zwiądł, Zieleni się jeszcze, Jakby mówił, że przedwczesne Gęganie złowieszcze. Że tu nie tak prędko Pojawia się grudnie, Choć uchodzą stada gęsi W słoneczne południe. Azali tak prawda W oczy się nam śmieje, Czy też witać trzeba starą, Kłamliwą nadzieję? Nadzieja czy prawda, Któż by myślał o tem, Gdy na polach jeszcze leżą Jęczmiona pokotem. Ale patrzaj, patrzaj, Jak się naród krząta, By je zebrać jak najprędzej Do suchego kąta. Uczą go rozumu, Przezorności uczą Dzikie gęsi, co uchodzą Przed zimową tuczą. Słyszę ich gęganie W powietrzu omglonem, Nad mą łączką, nad tymotką, Nad moim jesionem, Zali się raduje Klucz dzikiego ptactwa, Że nie ujrzy, jak mrzeć będą Te moje bogactwa? A może i one Czują smętek w duszy, Chociaż dziś już odlatują, Nim je śnieg oprószy. Od rzeki i od bagnisk, Od jezior, moczarów Płyną stada dzikich gęsi Do słonecznych żarów. Jan Kasprowicz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Krótka opowiastka... ... Po pewnym czasie, choć dla nich akurat czas nie miał znaczenia, Aniołowie spotkali się ponownie, a ich rozmowa dosyć szybko zeszła na temat poprzedniego eksperymentu. Dziwnym jednak trafem Aniołowie, tak dobrze znający losy ludzkie, nie kwapilisię do wychwalania własnych poczynań, a wręcz, można powiedzieć, unikali własnych spojrzeń. - Wiesz, chyba nasz pomysł nie był najlepszy. - Chcesz przez to powiedzieć, że mogliśmy się mylić? - Tak, to właśnie chcę powiedzieć. Wszak nieomylny jest tylko jeden. I to właśnie On pokazał mi ostatnio efekty naszych poczynań. -Spójrz- powiedział- Zapragnęliście poprawić mój zamysł. Pokazać ludziom miłość doskonałą, dać im jej dostąpić. Zakosztować. Ale zapomnieliście w swej pysze o jednym. Tylko jedna miłość może być doskonała, ta, która jest czysta. Ludzie zaś tak bardzo od niej odbiegają. Gdy zaczynają kochać prawdziwie, są bliscy ideału. Ale już w chwilę po tym pojawia się pożądanie. Popatrz oto chłopak i dziewczyna, których postanowiliście połączyć ze sobą, mimo, iż mieli się nie spotkać. Daliście im rok. Miłość ich była wielka i piękna. Niestety i ona skażona została pożądaniem. Oni byli silni i przetrwali. Cierpią jednak z powodu tej miłości niewyobrażalnie. Żaden z was nie zna takiego cierpienia. A oto inni, też wytrwali i też cierpią. A ci, zerknij, oni nie dali rady, mimo waszych starań o ocalenie ich związków, rzucili je. Przez krótką chwilę byli szczęśliwi, a właściwie, to wydawało im się, że są. Teraz cierpią jeszcze bardziej, ich wzajemna miłość prysła pod ciężarem cierpień, które wyrządzili. Chcieliście dać im miłość, a daliście ból i cierpienie. A jeśli mi jeszcze nie wierzycie, zakosztujcie przez chwilę ich bólu. I Pan dał zakosztować Aniołom ich własnoręcznie zgotowanego ludziom losu. Po chwili Aniołowie odetchnęli, ale uśmiech już nigdy nie wrócił na ich usta. - Panie - krzyczęli- chcemy cofnąć naszą decyzję, naszą pomoc dla ludzi. - Nie możecie tego zrobić. Wolnej woli, którą dałem ludziom, nie odbiorę. - To daj nam Panie cierpieć za nich. Wszak to nasza wina. - I tego nie uczynię.Ale dam ludziom dar zapomnienia i zdolność odbudowywania miłości, o której sądzili, że odeszła.Nie będzie to jednak dar łatwy. Okupiony będzie cierpieniem. Jego zdobycie będzie często trwało latami. Ale będzie możliwe. - Panie, jeśli ten dar będzie tak trudny do zdobycia, to czy ludzie poradzą sobie sami? Pozwól nam im pomóc. - Dobrze, będziecie im pomagać. To od was będzie zależało, czy w trudnych chwilach nie zejdą znowu na łatwiejszą ścieżkę. Ale będziecie musieli zejść do nich i pomagać im jako ludzie. I tak Aniołowie zeszli na ziemię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciesze się z wyborów naszych Dziewczynek i Jasia... wybór Wyśmienity! Dziękuję za piosenki OK, są super👄 Dziki za cudowne wiersze naszego Słoneczka👄 Dzięki za to, ze jesteście i wyszukujecie to wszystko...👄 Wiecie o tym, ze obiad podany przez kogoś lepiej smakuje:) Teraz oddam się cala poezji , mam godzinkę na wspaniały relaks przed kompem i nadrobieniu zaległości... Pozdrawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Listeczku :)...dziekujemy...pozwalam sobie w swoim i innych imieniu :) 🌻 Dlatego jeszcze jeden wiersz na koniec dnia pracy...Jednak wieczorkiem zajrzę, jak tylko znajdę czas :) I muzyke ciepła puścimy, zasłuchani odnajdziemy ciepło naszych dusz....❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria \" Jesienne niebo\" Jesienne niebo słodkie, pełne łaski spowite w szal kaukaski, przez drzew bezlistnych rozszczepione pędzle przeciąga różową frędzlę. I ku nadziei mej podchodzi z bliska, słodyczą mnie uściskaj i na tęsknocie mej opiera dłonie - pachną ostatnie lewkonie. Jesienne niebo słodkie, pełne łaski, zwija swój szal kaukaski a odrzuciwszy go, staje bez ruchu z cekinem złotym w uchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XL
Jeremi Przybora Jesień oto nadeszła z jej przysłowiową melancholią i jesiennie oddziałała na nas z przyjacielem. Szliśmy więc przez park jesienny w szeleście liści i myśli niewesołych, aż tu staruszka jakaś z mgły jesiennej się wyłania, podchodzi do nas i powiada: - Nie poznajecie? Więc my, że - oczywiście, poznajemy (bo jak tu dać bądź co bądź kobiecie do zrozumienia, że się zmieniła nie do poznania?), ale w gruncie rzeczy nie poznajemy. Owszem, staruszka miłej nawet powierzchowności, ze śladami minionej urody na licu, ale - kto taki, nie wiadomo. To znaczy - ja nie wiem i widzę po minie przyjaciela, że on też nie wie. - A ja bym pojedynczo żadnego z was nie poznała, ale we dwóch to poznałam od razu - powiada wiekowa pani i dalejże sypać jakimiś szczegółami z naszej młodości, widać, rzeczywiście ktoś znajomy, tyle że nie wiemy, kto. Co prawda myliłem jej się z przyjacielem, bo przypisywała mi pewne fakty z życia przyjaciela. I na odwrót. Ale jako zespół złożony z dwóch osób znała nas całkiem nieźle. My natomiast, to jest ani przyjaciel, ani ja, nie mogliśmy sobie nadal ani rusz przypomnieć - kto zacz. Więc w rozmowie z nią lawirowaliśmy z trudem, żeby się nie zdradzić. Posuwaliśmy się przy tym wolnym krokiem i po kwadransie może tego wspólnego spaceru wyszliśmy z parku na ulicę, gdzie też z ulgą zaczęliśmy się żegnać z tak najwidoczniej bliską nam kiedyś, a nie zidentyfikowaną osobą. I oto, kiedy z głębokim szacunkiem składałem pocałunek na jej pomarszczonej dłoni, leciwa dama po- wiedziała znienacka: - Właściwie to nie powinnam ci podawać ręki po takiej historii! Paskudnie się wtedy wobec mnie zachowałeś... Spuściłem oczy, bo przykro jest takie słowa usłyszeć z ust wiekowej kobiety, ale znów nic sobie kompletnie nie mogłem przypomnieć. - Paskudnie! - powtórzyła i łzy zakręciły jej się w oczach. Musiało to być rzeczywiście niezłe paskudztwo, skoro pamięć mego postępku do dziś tkwiła w niej tak żywo. - Gdyby nie on - tu staruszka spojrzała na przyjaciela z wyrazem bezgranicznej tkliwości - wykoleiłabym się. Tylko dzięki niemu nie zeszłam na psy! Nigdy mu tego nie zapomnę, nigdy! Teraz przyjaciel spuścił oczy, bo wprawdzie miło jest takie słowa usłyszeć, ale absolutnie nie mógł sobie przypomnieć żadnego szlachetnego czynu, który by pasował do słów staruszki. Ta zaś długo wpatrywała się w swego dobroczyńcę i, w miarę jak to czyniła, wyraz tkliwej wdzięczności zaczął na jej twarzy ustępować wyrazowi niepewności, a potem - zakłopotania. - A może mi się już pomyliło? - powiedziała z odcieniem wahania. - Bądź co bądź to już tyle lat temu... Może to ty zachowałeś się jak skończony świntuch? Jakby na poparcie swych wątpliwości zwróciła te słowa do przyjaciela, obdarzając go moim imieniem, po czym zwróciła się do mnie, przypisując mi imię przyjaciela. - A ty może okazałeś się taki wspaniały?... Nie, nie... To na pewno - on!... Chociaż... właściwie... Sama już nie wiem... Tyle to już lat... I z tymi słowami odeszła, pozostawiając nas z dręczącą niepewnością: który ma w swoim życiorysie piękna kartę z tą staruszką, a który - paskudną? Który z nas był aniołem jej życia, a który świnią? Czasem wydaje nam się, że wolelibyśmy o sobie wiedzieć to drugie, niż nic nie wiedzieć. I zbyt późno, znużeni podrygami bezsilnej pamięci, dochodzimy do wniosku, że mężczyzna powinien wiedzieć o sobie, czy jest zły, czy dobry. Albo przynajmniej prowadzić porządne, systematyczne notatki. :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja nadal romantycznie :), może to ... Miłość Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie. Patrzysz w okno i smutek masz w oku... Przecież mnie kochasz nad życie? Sam mówiłeś przeszłego roku... Śmiejesz się, lecz coś tkwi poza tym. Patrzysz w niebo, na rzeźby obłoków... Przecież ja jestem niebem i światem? Sam mówiłeś przeszłego roku... Tez pamietam za szkolnych lat :) Marię Pawlikowską-Jasnorzewską bardzo lubię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alisario kochana, witam i caluje Cie mocno👄👄👄👄👄 Wiem, ze masz siostre i nie masz czasu dla nas ... Wiem , ze z siostra widzicie sie nie codziennie wiec nacieszcie sie soba... Pozdrawiam DANUSIE... Mysle, ze bedziesz wpadala choc pomachac do nas...:) WITAM: SLONECZKO;GWIAZDKE; NIEBO; I KSIEZYC:) Pozdrawiam roweniez zapracowana Zlota jesien ... Zachwycam sie poezja, piosenkami,fotkami i opowiastkami... Widzicie jak pomyslowa byla nasza OAZA... Takich topikow w necie jest nie zbyt wiele wiec kazdy tu chetnie zaglada z czego sie ciesze niezmiernie... Ja mam migrene i musze sie polozyc bo na oczy nie widze :( Wpadlam Was tylko przywitac, bo zobaczylam dawno nie widziana Alisarie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek 64
Ale mnie zaszczyt spotkal hi hi I Nie spodziewalam sie ze zostane na stare lata ksiezycem.. Ale dziekuje za zaszczyt :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wpadłam na chwileczkę z piękną piosenka dla wszystkich romantyczek i romantyków. Wprawdzie jest ona po niemiecku (miedzy nami mówiąc uważam, ze nasi sąsiedzi maja bardzo ładne szlagry z taka wyrazisto-emocjonalną muzyka), ale trafia prosto do serca: http://www.youtube.com/watch?v=vOSFVDa2DMI&mode=related&search= Miłego słuchania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakie slczne pieseczki:) Wiosenko milo, ze o mnie pamietasz👄 Pozdrawiam wszystkie mile Panie i oczywiscie Panow tez:) Pieknie tu w tej Ozie i tak przytulnie:-D Naturalnie, ze jak czas pozwoli to poczytam Was i wszystko nadrobie:) Wysle Wam Pare Fotek:) http://i183.photobucket.com/albums/x241/hugohu1/Bild_2536-1.jpg http://i183.photobucket.com/albums/x241/hugohu1/Bild_2597.jpg http://i183.photobucket.com/albums/x241/hugohu1/Bild_2627-1.jpg http://i183.photobucket.com/albums/x241/hugohu1/Bild_2629.jpg http://i183.photobucket.com/albums/x241/hugohu1/Bild_2649.jpg http://i183.photobucket.com/albums/x241/hugohu1/Bild_2611.jpg Zycze milego wieczorku WBW...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OL
Specjalny Anioł Przeczytaj uważnie do końca strony, nie zatrzymuj się na krok dopóki nie zobaczysz, że rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają Dwa podróżujące anioły zatrzymały się na noc w domu bogatej rodziny. Rodzina była niegrzeczna i odmówiła aniołom nocowania w pokoju dla gości, który znajdował się w ich rezydencji. W zamian za to anioły dostały miejsce w małej, zimnej piwnicy. Po przygotowaniu sobie miejsca do spania na twardej podłodze, starszy anioł zobaczył dziurę w ścianie i naprawił ją. Kiedy młodszy anioł zapytał dlaczego to zrobił, starszy odpowiedział, "Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają." Następnej nocy anioły przybyły do biednego, ale bardzo gościnnego domu farmera i jego żony, by tam odpocząć. Po tym jak farmer podzielił się, resztą jedzenia jaką miał, pozwolił spać aniołom w ich własnym łóżku, gdzie mogły sobie odpocząć. Kiedy następnego dnia wstało słońce, anioły znalazły farmera i jego żonę zapłakanych. Ich jedyna krowa, której mleko było ich jedynym dochodem, leżała martwa na polu. Młodszy anioł, był w szoku i zapytał starszego anioła: "Jak mogłeś do tego dopuścić ?". "Pierwsza rodzina miała wszystko i pomogłeś im" - oskarżył. "Druga rodzina miała niewiele i dzieliła się tym co miała, a ty pozwoliłeś, żeby ich jedyna krowa padła". "Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają" - odpowiedział starszy anioł. "Kiedy spędziliśmy noc w piwnicy tej rezydencji, zauważyłem że w tej dziurze w ścianie było schowane złoto. Od czasu kiedy właściciel się dorobił i stał się takim chciwcem niechętnym do tego by dzielić się swoją fortuną, w związku z czym zakleiłem tą dziurę w ścianie, by nie mógł znaleźć złota znajdującego się tam." "W noc, która spędziliśmy w domu biednego farmera, Anioł Śmierci przyszedł po jego żonę. W zamian za nią dałem mu ich krowę. Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają." Niektórzy ludzie pojawiają się w naszym życiu i szybko odchodzą... Niektórzy ludzie stają się naszymi przyjaciółmi i zostają na chwilę...zostawiając piękne ślady w naszych sercach... i nigdy nie będziemy dokładnie tacy sami bo zawarliśmy nowe przyjaźnie!!! Wczoraj jest historią. Jutro jest tajemnicą. Dziś jest darem. To jest specjalny Anioł Stróż... wyślij tą wiadomość do swoich znajomych ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OL
Piekne te fotki pieski sliczne:) PODARUNEK DLA PRZYJACIELA" Mój Przyjacielu... Odkąd jesteś, stare drzewa w moim ogrodzie tak radośnie wyciągają swoje ramiona ku słońcu... I nawet deszcz nie pada już wielkimi kroplami smutku z nieba. A klucz dzikich gęsi niosących na skrzydłach wiosnę układa się w Twoje imię... Jesteś moją cudowną Ksiegą - przez przypadek odnalezioną gdzieś na starym zapomnianym strychu życia. Co za radość wiedzieć, że nigdy nie będę w stanie doczytać jej do końca...! Choć tyle tam do przeczytania... Pozwól mi wyczytywać z siebie to wszystko, co przez całe lata ze strachu tak bardzo kryłeś przed innymi ludźmi. Pozwól, aby moje dłonie drzały ze wzruszenia, gdy będę nimi przekładać kolejne strony tej księgi... Porobię sobie zakładki z Fascynacji i Nienasycenia, aby nic mi po drodze nie umknęło. Gdyby teraz stanęła przede mna Dobra Wróżka i powiedziała mi, że mogę Ci ofiarować tylko jedną rzecz z całego jej kufra Cudownych Rzeczy do rozdania, który właśnie przede mna stawia - chyba bez większego zastanowienia wybrałabym dla Ciebie ... Czas. Tak, właśnie to bardzo chciałabym Ci dać w darze! Czas, który pozwoliłby Ci się wreszcie odnaleźć... Pozbierać pogubione tak głupio po drodze marzenia, które niewiadomo kiedy wysypały Ci się jak szklane kulki z dłoni i potoczyły w takie dziwne strony... Czas, który miałby - jak to Czas - cudowną zdolność zatrzymywania się w miejscu, choć ludzie w to nie wierzą... Przystawałby sobie tak między jedną a drugą chwilą na tyle długo, abyś zdążył dotknąć wreszcie bez pośpiechu tego wszystkiego, co ciągle Ci umyka... Abyś nie bał się dotknąć linii tęczy na wysokim niebie, choć to przecież tylko na wyciągnięcie ręki... Abyś odnalazł piękno muzyki w trzepocie ptasich skrzydeł... Abyś jak dziecko przysiadł pod promieniem słońca i wsłuchał się w śpiew własnego serca. A ono śpiewa tak pięknie, tak mądrze... Choć trzeba znaleźć Czas - między jedną a drugą chwilą - aby ten śpiew usłyszeć... Chciałabym Ci ofiarować tyle Czasu, abyś bez końca zatracił się w prostej radości posiadania go. Abyś zapomniał o wszystkich smutkach i troskach codzienności - i jak liść na wodzie pozwolił się - bez lęku o to, co będzie dalej - nieść coraz dalej i dalej na fali swoich myśli... Tych właśnie, które nigdy nie miały prawa głosu, zakrzyczane pośpiechem, gaszone w popłochu jak niedopałek papierosa dopalanego po kryjomu... Abyś płynął, zapominając podzielić je rutynowo na myśli dobre i złe, mądre i głupie, smutne, wstydliwe, zwariowane... Niechby Cię tylko niosły - przemieszane tak bardzo, że już bardziej nie można! A Ty-liść patrzyłbyś tylko w wielkim zadziwieniu na wszystkie mijane po drodze sprawy, które nagle przestały być górami lodowymi, o które bez końca rozbijałeś się każdego dnia - a teraz stały się tylko małymi kamieniami niedbale rozrzuconymi wzdłuż brzegu rzeki. Twojej rzeki Zapomnienia... Przypomniałabym Ci tylko na wszelki wypadek, że Czas jest wiernym kompanem jedynie dla tych, którzy się z nim zaprzyjaźnili. Podąża równym krokiem jak najwierniejszy pies, nigdy nie opóźniając wędrówki zbytecznym oglądaniem się wstecz, ani nie wyrywając się na złamanie karku przed siebie. Czas oswojony ZAWSZE jest tu i teraz, podając na swej dłoni Obecną Chwilę - jedyną, jaka naprawde istnieje. Czas jest też czasami zupełnie jak stara kwoka, która tak majestatycznie mości się na swoim gnieździe - bez ciepła i ochrony jego wielkich skrzydeł nie mogłyby się wykluć w spokoju puchate pisklęta Zrozumienia, Cierpliwości, Zaufania, Mądrości i Przyjaźni... A czy wiesz, że Czas oswojony pozwala się też czasami zamknąć w jednej kropli deszczu, która z zachwytu nad światem zapomniała stoczyć się na ziemię ze zdźbła trawy...? Widziałam kiedyś taką kroplę... Mój Przyjacielu... Tak bardzo chciałabym Ci ofiarować właśnie Czas - prosząc tylko, abyś potrafił bez lęku przyjąć ten Podarunek. Ale Dobra Wróżka gdzieś się zapodziała. Pewnie w tej chwili rozkłada swój magiczny kuferek przed kimś innym, gdzieś na końcu świata i nie słyszy mojego wołania. A ja, niestety, nie mam takiego kuferka. I tak niewiele mogę Ci dać. Sięgnę więc do mojego skromnego tobołka, z którym przemierzam życie. Wszystko tam w nim takie pomieszane, sam przecież wiesz, jaką jestem bałaganiarą... Ale z wielką radością i specjalnie dla Ciebie wygrzebię z niego ...mój własny Czas. I to będzie mój podarunek dla Ciebie. Nie przeliczajmy go na godziny, minuty, miesiące, lata... Znam lepsze jednostki - niech będzie w uderzeniach serca, niech będzie w uśmiechach - nawet tych igrajacych tylko w kąciku ust, prawie niezauważalnych, ale rodzących się zawsze na myśl o Tobie... Wiem, mój Przyjacielu, to tak niewiele do ofiarowania, ale to wszystko co teraz mam. Czy przyjmiesz ode mnie ten skromny Dar? Dopóki nie przywołam całą mocą mojego szalonego serca tej bardzo zajętej Wróżki... Dorota Rybicka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobra wrozka Ala
DOBRY WIECZOR! ZACZYNAMY http://www.kalisz.mm.pl/~ulka/grafika/wrozka.gif Na to trzeba mieć 50 lat. Dzwoni budzik. Po kiego licha go nastawiłam? - myślę zaspana. Czy to nie niedziela? I wtedy nagle dociera do mnie, że dziś mam urodziny. 50. Wielkie przyjęcie. Dom pełen ludzi. Wstawaj! Pięćdziesięciolatko. Powtarzam to słowo kilka razy, by się z nim oswoić. Idę do łazienki i spoglądam w lustro. Znajoma twarz patrzy na mnie wesoło. Przez noc nie posiwiałam, zmarszczek też nie przybyło. Nagle drzwi łazienki się otwierają i ktoś mnie obejmuje. - Wszystkiego najlepszego, mamo - mówi moja młodsza, 22-letnia córka. Po chwili czuję następny uścisk. To moja 24-latka. - A ja? Ja też chcę! - dopomina się mój mąż. Przygląda mi się i głaszcze mnie po policzku. - Masz wciąż delikatną skórę. - Pospieszmy się - przerywam te czułości, bo wiem, że od 11 rano do 11 wieczór odwiedzi nas masa gości. Mąż nieźle się natrudził, by przekonać mnie do hucznych obchodów. Całe życie nie znosiłam uczucia, że staję się o rok starsza. Byłam zmartwiona już kiedy skończyłam 11 lat, 16-latką miałam ochotę być ze trzy lata, 30-latką pięć, a wiek 45 lat chciałam zachować przynajmniej przez dekadę. Im dalej tym gorzej. Pierwsze siwe włosy dostrzegłam u siebie w wieku 35 lat. Spanikowana stałam przed lustrem, uważnie przyglądając się skroniom. Tak zastała mnie starsza córka. - Coś się stało? - spytała zaniepokojona moją zbolałą miną. - Mam pierwsze siwe włosy - powiedziałam z rozpaczą. - Powinnaś je sobie schować! Właściwie miała rację. W końcu chowałam na pamiątkę różne rzeczy związane z nowymi etapami życia moich córek. Potem wszystko wróciło do normy. Do momentu kiedy skończyłam 40 lat. Było nawet całkiem dobrze. Dopiero co wysiadłam z ekspresu, który wiózł mnie jak szalony przez ostatnie 10 lat. Nie miałam specjalnie okazji wyjrzeć przez okno i rozejrzeć się dookoła. Pomiędzy 30. a 40. wszystko działo się jednocześnie - nauka życia w małżeństwie, zdobywanie pozycji zawodowej, wychowywanie dzieci. Tonąc po uszy w obowiązkach, nie ma się pojęcia, dokąd to wszystko zaprowadzi. Kiedy więc skończyłam 40 lat, miło było spojrzeć wstecz i pomyśleć o osiągnięciach. Córki wydoroślały i nie potrzebowały już stałej uwagi rodziców. W tym czasie upływ lat ma tylko dobre strony - człowiek znajduje własny styl, jest bardziej dojrzały i pewny siebie. Jednak zbliżając się do 50. wylatuje się z bezpiecznego, ciepłego kokonu. Nagle słyszy się o swoim "wieku" częściej niż by się chciało, a koleżanki chwalą "świetnie się trzymasz". W skrzynce pocztowej też znajdzie się coś miłego: zachęta do zbadania piersi, bo jest "pani w wieku"... Albo prospekt kursów komputerowych "specjalnie dla ludzi po 50." Kiedyś pojechałam z córką na 3 dni do Londynu. Plany miałyśmy ogromne, bo ona nigdy tam nie była. Pierwszego dnia wróciłyśmy wieczorem do hotelu z mocnym postanowieniem zostawienia zakupów i ruszenia dalej. Jednak moje nogi powiedziały "nie", były jak z ołowiu. Spojrzałam z utęsknieniem na łóżko i pomyślałam, że naprawdę mam już swoje lata. - Czy naprawdę musimy jeszcze wychodzić? - spytała córka, kładąc się na łóżku. - Pooglądajmy po prostu telewizję. Padam na nos. Najwyraźniej nie wszystko można zwalać na wiek. Oczywiście zdarza mi się zapomnieć jakiegoś nazwiska. Wędrując po górach muszę czasem przystanąć, by złapać dech. Około 1 w nocy lubię ulotnić się z przyjęcia, a niektóre rzeczy - na przykład krążenie po Internecie - nie idą mi jak z płatka. Mąż śmieje się, że braki w pamięci wyjdą mnie i rodzinie na dobre, a z komputerem i młodzi miewają kłopoty. Podczas rozmowy ze swoim po przednim wydawcą - dziś panem dobrze po 80. - odkryłam, że wiek to sprawa względna. To u niego zaczynałam jako młodziutka dziennikarka. Kiedy ze wstrętem przyznałam, że niedługo skończę 50 lat, uśmiał się serdecznie. Potem zaciągnął się cygarem, wypił łyczek koniaku. - 50 lat! Teraz dopiero zaczyna się życie! Jesteś w kwiecie wieku! Dowodził, że ludzie po 50. mają w sobie coś, czego młodsi nie mają. Wewnętrzny kompas, na którym mogą polegać. Pozwala im trafniej oceniać sytuacje i szansę, jaśniej formułować stawiane sobie cele, lepiej gospodarować siłami. Skończyłam 50 lat. Dopiero teraz rozumiem, ile się dokonało przez ostatnie 10 lat. Osiągnęliśmy w zawodzie to, na czym nam zależało, a dzieci dorosły i są na studiach. Opuściły gniazdo, zostawiając na pamiątkę swe pokoiki. Poranki są ciche, bez głośnej muzyki dochodzącej z ich dwóch pokoi, a my z mężem mamy wieczory dla siebie. Kryzys wieku średniego, który towarzyszy tym przemianom, nie zaszkodzi większości moich rówieśników. Może dlatego, że mamy inne możliwości i oczekiwania niż nasi rodzice. Ostatnio rozmawiałam z manią o okresie, kiedy rodziła się moja pierwsza córka. Mama miała 48 lat, ale patrząc na fotografię, trudno uwierzyć, że jest na niej młodsza niż ja teraz. - Wyglądam dużo starzej od ciebie - stwierdziła. Rzeczywiście. Moje pokolenie wygląda przynajmniej o 10 lat młodziej niż nasi rodzice w naszym wieku. Mieliśmy szansę zainwestować więcej w swój rozwój fizyczny i emocjonalny. Mama dorastała w czasach II wojny światowej, nie dojadała, a pojęcie zdrowego trybu życia w czasach jej młodości właściwie nie istniało. Nasi rodzice dostali od losu więcej czasu niż mogli się spodziewać, ale nie mieli jak przygotować się do tej fazy życia. My mamy taką szansę. 50 lat to idealny wiek, aby zastanowić się nad tym, jak żyjemy. Szczególnie w ostatnich latach zaczęłam zdawać sobie sprawę, że wszystkie siły, inwencję i czas poświęcam pracy, małżeństwu i dzieciom. To typowe dla tego okresu życia. Przysłowie mówi: "Przez pierwsze 40 lat życia buduje się dom zewnętrzny, przez drugie - wewnętrzny". Każdy, kto lubi i chce stawiać sobie nowe wyzwania łatwo odkryje, że życie zaczyna się po 50. To czas, by zaprzyjaźnić się z życiem. Zrealizować dawne marzenia, kupić motocykl czy studiować egiptologię. Ja wybrałam pisanie książek. Na swoje urodzinowe przyjęcie zaprosiłam tylko tych, którzy naprawdę znaczyli coś w moim życiu. Niektórych nie widziałam od lat, ale prawdziwa przyjaźń wytrzymuje próbę czasu. Dziś zdaję sobie z tego dobrze sprawę. - Masz urocze córki - woła do mnie ktoś z tłumu, który coraz gęściej wypełnia mój dom. - Kiedy je ostatnio widziałem, były o połowę mniejsze. Wspomnienia. Dawno zapomniane sceny stają przed oczami. Najpiękniejszy prezent dostałam od córek - album ze zdjęciami pokazującymi nas w różnych okresach wspólnego życia. Każde zdjęcie ma podpis, który mówi, jakie wspomnienią budzi w moich córkach zatrzymany w kadrze obrazek. Jestem wzruszona. Wieczorem wśród kwiatów i prezentów pojmuję, dlaczego te urodziny są takie wyjątkowe. Takiego albumu nie mogłabym dostać w wieku 30 czy 40 lat. Trzeba mieć na to przynajmniej 50. I dlatego skończenie 50 lat jest wielkim świętem zbiorów. Momentem, kiedy można popatrzeć, co życie nam przyniosło i podsumować swoje starania - wysiłki, wątpliwości, chwile radości i smutku. Po raz pierwszy w życiu nie żałuję, że jestem starsza. Heleen Crul Tłum.: Maria Wilimek DOBRANOC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bolesław Leśmian- \"Szczęście\" Coś srebrnego dzieje się w chmur dali Wicher do drzwi puka, jakby przyniósł list Myśmy długo na siebie czekali Jaki ruch w niebiosach ! słyszysz burzy świt? Ty masz duszę gwiezdną i rozrzutną Czy rozumiesz pośpiech pomieszanych tchnień? Szczęście przyszło. Czemuż nam tak smutno Ze przed jego blaskiem uchodzimy w cień? Czemuż ono w mroku szuka treści I rozgrzesza nicość i zatraca kres? Jego bezmiar wszystko w sobie zmieści Oprócz mego lęku, oprócz twoich łez... -------------------------------------------------------------------------------- Konstanty Ildefons Gałczyński - \"Prośba o wyspy szczęśliwe\" A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź, wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj, ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań, we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu. Pokaż mi wody ogromne i wody ciche, rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych, dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul, myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością. dobry wieczór;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piekne te opowiastki, Alu to piekne👄 Alisario! Dzieki za cudne fotki ..👄 Jarzebinko Ci rowniez dziekuje...👄 Dziewxczynki ja dopiero wrocilam i padam na...... Caluje Was wszystkie i zycze milych snow👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jzabela
Cos nie widze Ksiezyca....ha ha ha! pozdrawiam WBW ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek 64
Jestem bardzo zaczytany:-D Jzabelko W blasku jasnego księżyca Ciepły wiatr otula mnie... Stojąc na krawędzi życia - Wtedy właśnie zobaczyłam Cię. Gorący płomień przeszył mnie, Już zawsze widzieć Cię chcę, Po raz pierwszy zakochałam się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jasiu! Oswiadcz sie:-D Oświadczyny Wziął frak na siebie, rękawiczki nowe, Stanął przed lustrem przyjrzeć się krawatce, Z dumą nałożył kapelusz na głowę I rzekł: Dziś trzeba oświadczyć się matce. Matka mój talent umie sobie cenić, Panna mi sprzyja... trzeba się ożenić! Nie mogę żywić najmniejszej obawy: Mile widziany byłem od początku, Mam przecież dużo, bardzo dużo sławy I wiele zalet... wprawdzie nic majątku, Lecz czyż ten kruszec ma stać na przeszkodzie Sercom, co biją w idealnej zgodzie? O pana nawet troszczyć się nie warto Stracił biedaczek w domu władzę wszelką. Pani rzecz główna... a ta jest zażartą, Stałą talentu mego wielbicielką. Wszak rzekła, prac mych dokończywszy tomu: Jakie to szczęście miewać pana w domu! Skończył monolog i pobiegł ulicą Pełen otuchy, nucąc jakąś śpiewkę, I już przed znaną stanął kamienicą, Gdy nagle dostrzegł rozdartą podszewkę... Lecz nie chciał czasu tracić, a wiec tylko Rozdarte miejsce zręcznie zapiął szpilką. Zastał, jak pragnął: i córkę, i matkę, Siedzące obie w swoim saloniku; Panna robiła właśnie jakąś siatkę, Pani bębniła palcem po stoliku Tonąc w zadumie; lecz choć zadumana, Spostrzegłszy gościa, rzekła: Witam pana. Usiadł na krześle i zaczął rozmowę, Lecz się zająknął zaraz na początku, I chociaż piękną przygotował mowę, Nie mógł odnaleźć swoich myśli wątku I coraz bardziej plątał się rumieniąc, Jakby przeczuwał, co to znaczy pieniądz. Pani na niego patrzała z zdziwieniem I coraz większą przybierała godność; Panna go także mierzyła spojrzeniem, A choć w jej wzroku mógł dojrzeć łagodność, Nic nie pomogło: matki dostojeństwo Ciężyło nad nim ciągle jak przekleństwo. Czuł, jak pod owym wzrokiem przenikliwym Całą swą wielkość traci poetyczną; Czuł, jak jest małym, nędznym, nieszczęśliwym, A ona wielką i majestatyczną; Więc opuściwszy wstępy i prologi, Na oślep matce rzucił się pod nogi. Ja pannę Julię, szepnął, kocham dawno I chciałem właśnie prosić o jej rękę. Mówiąc to minę miał bardzo zabawną: Znać na nim było, jaką przeszedł mękę. Pani z litością odrzekła: Ach szkoda! Lecz moja Julcia jest jeszcze za młoda. Tu panna chustkę podniosła do nosa Na łzy czekając, co popłynąć miały; Lecz matka na nią spojrzała z ukosa Mówiąc: Juleczko, gdzieś mi się zadziały Moje robótki... poszukaj w sypialni, Pewnie gdzie leżą w mojej gotowalni. Tak wyprawiwszy córkę, do poety Znów się odezwie: Niechaj mi pan wierzy, Że umiem pańskie ocenić zalety I że go zawsze szacuję najszczerzej, Ale, Bóg widzi, pańskiej propozycji Odmówić muszę. - Pan nie masz pozycji. Jak to? zawołał uniesion zapałem, Wszak moje imię w świecie dużo znaczy; Na stanowisko ciężko pracowałem, Lecz je mam wreszcie... Niech mi pan przebaczy, Przerwała matka, takie stanowisko Nasz świat dzisiejszy ceni bardzo nisko. Sam mi pan przyznasz, że ci literaci Jest to zazwyczaj najgorsza hałastra. Wszak z nimi ludzie nie żyją bogaci? Poeta westchnął: Sic itur ad astra! A pani, trochę łaciną zmieszana, Rzekła: Ja tego nie mówię do pana. Pan Julcię kochasz... jak człowiek szlachetny Musisz ofiarę zrobić z swej miłości. Mam właśnie dla niej mariaż bardzo świetny, Co jej zapewni cały los w przyszłości... Chociaż jesteśmy panu z mężem radzi. Przez wzgląd na Julkę chciej pan bywać rzadziej... Wziął za kapelusz patetycznie, wzniośle; Skłonił się milcząc i wyszedł czym prędzej. Aż na ulicy zawołał: O ośle! Pisujesz wiersze i nie masz pieniędzy, I te śmiertelne nosząc grzechu plamy, Chciałeś otrzymać zezwolenie mamy? Dobrze ci teraz!... Szkoda tylko panny. Jeszcze mi w oczach stoi ten jej smutek I ten wzrok tęskny, łzawy, jakby szklanny; Byłaż to miłość, czy kataru skutek? To wieczną dla mnie zostanie zagadką! Katar rzecz zwykła, a miłość jest rzadką. Gdybym był dawno serca nie roztrwonił, Musiałbym teraz z rozpaczy umierać. Ale tak... będę smutkowi się bronił... Trzeba się jeszcze w świecie poniewierać. Życie poety - to korona z cierni! Westchnął - i poszedł na poncz do cukierni. : Adam Asnyk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jzabela
Oj ja cala plone:-D z radochy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×