Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

konwalia f

Jedzenie kompulsywne - komu jeszcze marnuje zycie?

Polecane posty

Gość ja też znam ten problem
z początku myślałam,że jem a właściwie obżeram się gdy mam jakiś problem, z czasem jednak zauważyłam, że jem gdy np. się nudzę a nawet wtedy gdy spotyka mnie coś dobrego. Ogólnie jem pod wpływem emocji, z tym że gdy dzieje się coś stresującego na 90% będę mieć napad........ w sumie to chyba nigdy nie umiałam normalnie jeść........w najgorszym momencie życia ważyłam ok. 70 kg przy 166 wzrostu, średnio 60 kg , waga wahała mi się między 49 kg a 70, najlepiej czułam się i wyglądałam przy 55 kg, ale żeby utrzymać taką wagę naprawdę dużo musiałam poświęcać. Teraz ważę ok 62 kg w ciągu kilku tygodni przytyłam z 57 kg. Czuję się okropnie, mam mnóstwo rozstępów, zupełnie o siebie nie dbam, bo po co? czasu nie cofnę nigdy nie będę wyglądać jak dawniej. Każdego wieczoru po ataku ( ja mam głównie wieczorami) obiecuje sobie od jutra zaczynam od nowa ii co nic zawsze kończy się tak samo- wiem to załosne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
To nie jest żałosne, znaczy jest, heh, ale tak strasznie mi znajome, że czytając Was czuję się jakbyście kradły moje myśli i odczucia. Niestety u mnie dziś drugi dzień napadu obżarstwa. Nawet nie umiem go wytłumaczyć konkretnymi emocjami. Tak po prostu, może też z nudów, może dlatego, że już tak było dobrze, że jakiś wewnętrzny diabełek kazał mi to zepsuć i udowodnił jak nadal jestem słaba... ;( Generalnie wagowo u mnie jeszcze nie ma tragedii (ważę na ten moment 52kg przy 162cm, w najgorszym moim momencie dobiłam 60tki) więc nikt z rodziny właściwie nie widzi mojego problemu, no może tylko brat. Dziś mieliśmy rodzinne spotkanie; obiad, ciasto, itp. Zjadłam porcję jak wszyscy, po czym objadłam się ciastem i ciastkami, a za pół godziny już robiłam sobie 3 kanapki + talerz sałatki... Brat bez ogródek mówi do mnie: "Asia, nie jedz tyle, przecież nie jesteś głodna...". Obróciłam w żart, że tak ładnie te kanapeczki na mnie patrzyły i się rozeszło po kościach, w środku mnie tylko został wstyd. Ludzie się rozeszli, a ja wstyd zajadłam jeszcze kawałem sernika i choć brzuch pęka, to w głowie już sto tysięcy myśli co by tu jeszcze zjeść... Błagam Was, zmotywujmy się jakoś, ustalmy razem jakąś dietę, pilnujmy się, zróbmy coś, bo to jakieś błędne koło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam tak samo jak wy, od lat, zajadanie smutkow, stresow, nudy, pozytywnych rzeczy. Napychanie sie, zamiast 2 kanapek - szesc. Ale opamietalam sie jak przytylam do 86 kilo, postawilam na sport i jedzenie co 3 godziny. Odchudzalam sie z przerwami, widac to w stopce, w miedzyczasie jadlam "normalnie" czyli duzo,ale nie tyje - to wszystko dzieki silowni, duzo cwicze. Chce schudnac do 66 kilo i jestem na dobrej drodze, mam nadzieje,ze wam i mnie sie uda:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też znam ten problem
dzisiaj znów zaczynam, pewnie do 19 stej będzie ok, a co potem?może zajmę się się uczeniem testów do prawka, to nie będę miała czasu na jedzenie? to takie smutne jak teraz na siebie patrze i wróciły kg które z takim poświęceniem na wakacjach zgubiłam... No i jeszcze ten otaczający mnie z każdej stres, ciągle coś się dzieje.........Ale muszę sobie poradzić. Wiecie niedawno przeczytałam gdzieś, że" pokochanie siebie to początek romansu na całe życie" i w moim przypadku faktycznie tak jest, tzn mi chyba brakuje miłości do samej siebie, pewności, poczucia własnej wartości. Wiem, że próbuje już setny raz ale naprawdę chcę się zmienić.Skończyć z tym obżarstwem, zadbać o siebie nie tylko na zew ale i wew.I kolejna maksyma którą chciałbym realizować w życiu; bądź jak woda-gaś innych słowem a to co mówią niech spływa po Tobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
asiena super masz wage, ja 101kg, masakra podstawa jest ustalenie kiedy i dlaczego jemy,jakie towarzysza nam emocje , ja nie umiem tego okreslic ,bo nawet przeciez podczas stresu a nie ide jesc, czyli co nie wiem,, bo jest bo mam co jesc nie wiem,,,, moze porrostu mamy rozwalony metabolizm i nasze cialo w ten sposob to sygnalizuje, przedtem jak np. mialam tydzien napadow to pozniej pezez dwa tygodnie jadlam zdrowo pieknie i chudlam ,teraz ciagle tyje i tyje przez 2 lata przytylam 20kg, bylam dzis u dietetyka narazie taka wstepna rozmowa ,na nastepnej wizycie chyba juz da mi diete napisana specjalnie dla mnie,,powiedzial ze mam spowolniony metabolizm i warzyl inne parametry ciala, morze wkoncu sie zmobilizuje ,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
moze to jest zwykle lakomstwo nie wiem,,,kazdy moj wpis i wasz czytam po kilka razy moze cos przez to zrozumiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
u mnie zajmowanie sie czyms nie pomaga bo jak mam ochote cos zjesc ale nie mam czasu albo gdzies jestem to przez ten czas caly czas mysle o jedzeniu wymyslam co bym zjadla i pozniej to juz HEJA zre i zre i zre,,,,,,,, ja jak np.rano postanowie sobie ze zjem czekolade to to chodzi za mna caly dzien az czasem zjem ich 2lub 3,, nie chce tego wszystkigo ale tez tego co sie ze mna dzieje nie pojmuje, czy wyszedl ktos z tego jakie rady tak jak brzmi temat TO MI BARDZO MARNUJE ZYCIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
MOZE ZA DUZA PISZE ALE TO MI DAJE JAKAS ULGE WYGADANIA SIE I POROZMAWIANIA Z KIMS KTO CIERPI NA TO CO JA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też znam ten problem
mi też pomaga jak tu piszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
a samym poczatku warto byloby sie zastanowic nad tym, co chcecie osiagnac: schudnac czy nuczyc sie racjonalnie odzywiac. Zastanowcie sie, co nalezy zrobic aby schudnac a co aby racjonalnie odzywiac sie. Odpowiedz jest bardzo istotna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
jest tu kto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też znam ten problem
ja chcę jednego i drugiego,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
dzis na jedynce po20 godz. bedzie film wyznania zakupoholiczki m moze warto obejrzec, w opisie filmu bylo ze ona sie nad soba zastanawia wyciaga refleksje, moze to cos dla nas moze to nam cos podpowie mnie sie wydaje ze u mnie jedzenie jest jak jakies natrectwo ze ciagle cos jem pomijajac niektore dni,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babybell
Moje drogie, podzielam problem od paru lat. I jedyną receptą, którą udało mi się na razie znaleźć, było cudowne towarzystwo i świetna praca. Będąc w dobrym związku i spełniając się w działaniu moja choroba zanikała właściwie z dnia na dzień! Niestety, nie mam teraz ani jednego, ani drugiego i najwyraźniej brak samoakceptacji i dobrych emocji zastępuję sobie jedzeniem. Stan na dziś - 8kromek chleba z masłem, bo tak. A wieczorem planowane od rana ogromne pierniki oblewane czekoladą, oczywiście tylko 2 z paczki. Jasne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kompulsowa z problemami
ja dzis mialam atak, i zaraz ide do sklepu po więcej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też znam ten problem
ja też mam ochotę coś zjeść, ..........a w szafeczce chipsy- tylko 1 paczka-na cale szczęście, paluszki i czekolada a w zamrażalniku-frytki.........staram się walczyć ale nie wiem co będzie........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
wioluszka1: Mam nadzieje, że ten dietetyk Ci pomoże, ale pod warunkiem, że zbierzesz się w sobie, uruchomisz silną wolę i będziesz się stosować do diety. Życzę Ci siły, bo nie będzie łatwo... babybell: Mam podobnie jak Ty. Jak mi się w życiu układa, to panuję nad tym co i ile jem, a jak się nie układa to żrę na potęgę. Jeszcze 3 tygodnie temu ważyłam 49kg, jadłam normalnie i zdrowo, bo spotykałam się z chłopakiem, miałam motywację i byłam szczęśliwa. A jak się związek posypał, to i ja się posypałam... Samotnie wychowuję córę i chyba tylko jej obecność jakoś jeszcze nie pozwoliła mi się w obżarstwie pogrążyć. Dziś niestety kolejny dzień mojego objadania się: 2 kanapki, kawał chałwy, 5 ciastek, porcja obiadowa, kawałek napoleonki, 2 kanapki, cała czekolada... i obawiam się, że to nie koniec na dziś... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też znam ten problem
no i wieczorem nie dałam rady.........i były chipsy, wafelek, lizak, 3 kajzerki z żółtym serem, jakbym miała ciasto pewnie też bym je zjadła....... ogólnie ostatnio nic mi nie idzie a jak patrze w lustro zaczynam widzieć wielką tłustą babe, zwłaszcza ten brzuch i boczki a nogi jak klocki...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeklinam cię ciało
Nie czytałam wcześniejszych wypowiedzi, sam tytuł i ... mam ten sam problem. Kilka lat temu chorowałam na anoreksję, głodziłam się dosyć długo, ważyłam 40kg. Potem przerodziło się to w bulimię, przytyłam sporo.W otoczenie zareagowało pozytywnie, w końcu zaczęłam wyglądać normalnie, a nie drażnić wszystkich wokół chudością. Tylko po dojściu do normalnej wagi ja wciąż nie mogłam przestać jeść. Każdego dnia obiecywałam sobie, że to ostatni raz kiedy objadłam się, kiedy nałykałam się tabletek przeczyszczających żeby pozbyć się tego wszystkiego z organizmu. Minęło sporo czasu od tego. Bywały długie momenty kiedy dawałam radę i normalnie jadłam. Potem przychodził kryzys i potrafiłam tydzień objadać się. I znowu walka żeby wrócić do normalności. Minęły lata, niby nie jest źle - w porównaniu do tego co było - ale ciągle stres, smutek, problemy w pracy, złe słowo od innych, uwagi na swój temat zajadam. I chociaż pilnuje się, kontroluje żeby w domu nie było za dużo jedzenia to ciągle żyje w strachu, że wrócę do tych czestych epizodów objadania. Mam problemy z wypróżnianiem, z pracą jelit - bywa, że po 2 tygodnie nie idę do toalety - z tym chyba nigdy nie poradzę sobie ( może macie jakieś rady w tym zakresie?). Ktoś kiedyś mądrze mi powiedział ''zajadasz głód, ale nie głód związany z brakiem pożywienia, ale głód miłości, głód związany z brakiem akceptacji''. I to prawda. Nie akceptuje siebie, mam wrażenie że inni też nie akceptują mnie ( mylne wrażenie, wiem, ale nie zawsze wierzę w to).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeklinam cię ciało
''Zdaje mi sie ze moja przemiana materii z jakiegos powodu wychamowala. Nie chce sie za chiny ruszyc.'' To tak jak moja. Mam wrażenie, że tyje z powietrza. Potrafię tydzień jeść naprawdę bardzo, bardzo mało po czym okazuje się, że wagowo zamiast spaść kilogram albo chociaż utrzymać poprzednią wagę jest kilogram więcej albo i dwa więcej. Az niewiarygodne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kompuls_kompuls
Hej, też z tym ustrojstwem walczę.. I właśnie nie by bardzo zaloeżalo żeby poza kafeterią mieć się gdzie wypisać. Fajnie by bylo jakby powstala mozliwość prowadzenia swojego pamietnika na tym portalu jedzenie-kompulsywne.pl Albo chociaż forum Ja mam tak, że jak ktos jest w domu to wynosze jedzenie do swojego pokoju. chowam je po kieszeniach nawet.. masakra :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaamilllaaaa
Nawet nie wiedzialam że aż tyle nas jest z tym problemem. U mnie to od kilku lat wygląda tak, ze najpierw sie odchudzam i puki mam taka motywację ze chudnę i wyglądam coraz lepiej, chce udowodnic sobie ze bedę szczupla i potrafie schudnąc, to wszystko jest ok, odzywiam sie zdrowo, cwicze, nie ma objadania. Potem osiągam swoja wagę i juz motywacji brakuje. Zaczynam się objadac, kilka dni pożeram wszystko czego wczesniej sobie odmawialam, potem wyrzuty sumienia i znowu kilka dni dieta i zdrowy tryb zycia, zrzucam to co przybylo mi podczas objadania - jakies 2-3 kg, a potem trafia sie gorszy dzien, jakas przykrosc mnie spotka, niewiele naprawde potrzeba i znow zaczyna sie objadanie, 2-3 dni...czasem tydzien a potem znowu złość, wyrzuty sumienia i wielkie postanowienie ze od jutra koniec z tym. Juz chyba o niczym innym nie mysle, chyba popadam w depresję, naprawde takie niby blachy problem a potrafi rujnowac zycie :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oparzonaaaa
OMG !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
Jak tam dziewczyny walka z obżarstwem? Ja miałam zaczynać od dziś normalnie jeść, no i wytrzymałam do 15, po czym wpierdzieliłam 2 kanapki z dżemem, paczkę delicji i batonika... a wszystko przez jedną myśl w słabszym momencie, że w sumie po co mi wyglądać szczupło jak nie mam dla kogo, a córa i tak mnie kocha taką jaką jestem... Ehh. ;-( kaamilllaaaa: bardzo podobnie objawia się moje kompulsywne odżywianie jak u Ciebie, w sensie podobna regularność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamten problem
u mnie wczoraj ok, dziś póki co też ale co będzie za chwilę............ też tak mam, że myślę dla kogo być szczupłą......nie wiem jak to będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamten problem
pewnie gdybym przez 1,5 miesiąca miała napady jak kilka lat temu spokojnie dobiła bym do 70 kg, wtedy napad zaczynał się od śniadania aż do późnego wieczora, pamiętam, że lubiłam noce bo nikt mnie nie widział, ja sama siebie też nie musiałam oceniać. Wtedy moje obżarstwo było co najmniej dwukrotnie większe. np śniadanie zapiekanki z 4 bułek, ciastka sok, obiad ziemniaki, mnóstwo kanapek i np 5 placków ziemniaczanych, itd.........teraz najczęściej mam 1 napad dziennie i to wieczorem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem czemu
witam, u mnie od kilku dni jakos lepiej.. nie wiem czy nie wiązać tego, z tabletkami, które przepisal mi lekarz. Przytylam tak bardzo, ze w koncu zatrzymala mi sie miesiączka. Mam rozlegurowany ukl. hormonalny. Przyjmuje bromergon. Byc moze to stad wynika. Jedyny slabszy moment mialam wczoraj kiedy nie umialam zasnac, poszlam do kuchni, wrocilam uzbrojona w cwierc blachy ciasta jakie upiekla moja siostra. Pozniej kanapka i znow ciasto. To naprawde niewiele jak na jedno poddanie sie atakowi. Podobaly mi sie wywiady na stronie http://www.jedzenie-kompulsywne.pl/ Zaczelam analizowac moja relacje z matka i... chyba wiem skad to sie moze brac. Obie mamy problem w uporządkowaniu naszych relacji.. Muszę to jeszcze przeanalizować w sobie. trzymam za was kciuki!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
Dziś mój kolejny dzień na obżarstwie, a od dwóch nocy pobolewa mnie nieziemsko wątroba albo żołądek, sama nie wiem, po prostu brzuch, tak że spać nie daje. I choć o tym pamiętam, to w dzień i tak jem, jem i jem... Czuję do siebie obrzydzenie, ale nie mam siły zatrzymać objadania się. Układałam dziś ciuchy w szafie i kolejny raz zdałam sobie sprawę jak te kompulsy rządzą mną i moim życiem. Wiecie, że ja mam nawet dwa rodzaje ubrań (w szczególności spodnie, spódnice), w sensie dwa rozmiary, jedne na czas, kiedy chudnę i ważę te moje 49kg, a drugie na czas kiedy tyję i mam 52-54kg. Paranoja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M&M's
Hej dziewczyny:) Jestem tu nowa, ale nie całkiem, bo od dawna "podczytuję" Wasze forum. Tak na prawdę to właśnie ono pozwoliło mi zidentyfikować problem i określić, że moje napady głodu i związanego z nim obżarstwa to właśnie jedzenie kompulsywne. Teraz chodzę do psychologa i próbuję się wyleczyć, ale dopiero po wizytach u niego zrozumiałam jak DUŻY mam problem i jak złożone to jest zjawisko. Ja zaczęłam popadać w ten stan po ciąży - wiadomo - przytyłam, próbowałam jeść zdrowiej i się odchudzać, ale zajmując się dzieckiem było to dla mnie nierealne. Skutek - kilka dni diety i ćwiczeń a potem zjadanie wszystkiego co wpadnie w ręce, bo najedzenie się daje poczucie bezpieczeństwa, którego tak bardzo mi brakuje na co dzień. Teraz dziecko ma 5 lat a ja ważę nadal za dużo niż bym chciała, problemy nie zniknęły, pojawiły się nowe - bóle brzucha, rozstroje żołądka po zjedzeniu czegokolwiek, problemy z jelitami. Ech...Terapia pomaga, zrozumiałam sporo mechanizmów, które mną rządzą, ale niestety jeszcze nie do końca umiem z nimi walczyć. Polecam Wam książkę "Myślenie wyszczuplające" - napisała ją pani psycholog, a mi inna pani psycholog poleciła, nie jest to dieta, ale rozłożona na kilka tygodni zmiana sposobu myślenia o jedzeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×