Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

konwalia f

Jedzenie kompulsywne - komu jeszcze marnuje zycie?

Polecane posty

Gość charlotte..
Agrafko, u mnie kompulsy pojawiają się często, jak mam za dużo wolnego czasu i się nudzę. ale wydaje mi się, że można jeść z nudów i nie musi to być od razu objaw choroby. proponuje zajrzeć tutaj: http://www.anonimowizarlocy.org/kwest.php a ja zrobiłam dzisiaj postanowienia: 1. jak skończy się zima zacznę biegać. może do wiosny mi się odechce, ale to chyba niezły pomysł. też mam niewiele ruchu. zazwyczaj tylko idę na tramwaj, autobus, idę do sklepu.. a brzuszki, siłownie i aerobik raczej nie są dla mnie. 2. ograniczyć słodycze. jak na budżet studentki, za dużo na to wydaję. a jak już uda mi się nic nie kupić, to wrzucę pieniądze do skarbonki i będzie w przyszłości na wyjazd na koncert ;) pozdrawiaam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charlotte..
eeech jak zwykle wszystko spieprzyłam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamania
zagląda ktoś tu jeszcze czasem? dzisiaj zdiagnozowałam sobie te przypadłość, jestem załamana, myślałam, że to tylko obżarstwo a okazuje się że nie jestem sama....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charlotte..
ja zaglądam od czasu do czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamania
i jak u Ciebie charlotte? ja zaczynam walczyc...wlasnie przyszedl wieczor polozylam corcie spac i teraz jest najlepszy czas na.... jem jablko mam nadzieje ze wystarczy, ale jakos sie dziwnie czuje, jakby jakas glodna...nie wiem staram sie codziennie dokladnie planowac co zjem, zebym wiedziala czego sie spodziewac i ze mam na co czekac... ciekawe jak bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość schizokratessa
Charlotte! kilka postów temu pisałaś, że jesz wieczorami bo coś słodkiego po prostu jest. Nie będę Ci pisała żeby nie kupować wiem jakie to trudne i jak to jest kiedy w supermarkecie stoisz nad tą półką i chce się płakać...Do rzeczy. Mi w takich sytuacjach bardzo pomagało wyrzucanie jedzenia. Wiem, to złe, lepiej nie kupować a jak już się kupi to szkoda wyrzucić. Ale właśnie nie! Lepiej żeby kolejna czekolada wylądowała w śmietniku niż w naszych żołądkach. Mi pomagało uczucie ulgi i zwycięstwa po tym jak zamiast do buzi włożyłam opakowanie do kosza. To nie jest oczywiście metoda na stałe tylko bardzo doraźnie ale w czasie "kryzysu" trzeba radzić sobie jak kto umie. W tej wojnie nie ma chwytów poniżej pasa;) Drogie Dziewczyny! Wybaczcie, ale ja po prostu muszę jeszcze raz to podkreślić. Skupmy się na zdrowiu nie na wyglądzie! O wiele łatwiej się wtedy żyje. Mi zrozumienie tego zajęło baardzo wiele lat. Naprawdę... nie można tak iod diety do obżarstwa. Nasze hasło na dziś, jutro, pojutrze i popojutrze powinno brzmieć "normalność". Ściskam was wszystkie serdecznie i życzę powodzenia i mi też życzcie powodzenia! (dziś jest 9 dzień bez kompulsa mój mały sukces:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charlotte..
Schizokratessa, gratuluję sukcesu :) z tym wyrzucaniem jedzenia to chyba wcale nie taki głupi pomysł. tzn. "normalnemu" człowiekowi pewnie wydawałby się idiotyczny, ale jak już się przegra walkę ze sklepową półką... u mnie tak sobie. trzymam za Was kciuki dziewczyny! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamania
ja bylam wczoraj na zakupach, postaralam sie i nie kupilam slodyczy w ogole, a postaralam sie zdrowe jedzonko kupic. ugotowalam nawet zupke jarzynowa ktora wlasnie jem bo wrocilam z pracy, ale wiem ze juz nie dlugo zaczne lazic szukac.. wczoraj kupilismy sobie z mezem orzechy..niby zdrowe, ale maja tyle kcal ze szok, a przeciez mi nie uda sie zjesc kilku sztuk tylko bym wciagnela wiecej... wiem najlepiej nie kupowac orzechow nawet ale nie wiem co mialabym powiedziec, ze czemu mamy nie kupic... nie przyznalam sie przeciez mezowi do kompulsow...raczej mu tego nie powiem bo mi strasznie wstyd...nawet mi wstyd przed sama soba......... mam masakre bo jak jestem w pracy to moge nie jesc i jakos daje sobie rade a w domu to najgorzej... ja niestety przez te ciagle diety mam tak slaba przemiane materii ze nie moge schudnac jedzac tylko 1000kcal, u normalnego czlowieka taka ilosc kcal to meega dieta a u mnie niestety jak nie przytyje od takiej ilosci jedzenia to na pewno nie uda mi sie schudnac....... nie wiem co robic z tym fantem..jesc tylko 500kcal dziennie?masakra jakas jesli ja tak lubie jesc... macie moze na to jakas rade?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charlotte..
dieta 500 kcal? broń Boże!!!! schudnąć pewnie by się schudło. ale za jaką cenę i na jak długo? efekt jojo gwarantowany. nawet osoba bez wcześniejszych problemów z kompulsami po jakimś czasie rzuciłaby się na jedzenie. na dodatek osłabiony organizm i same problemy. wydaje mi się, że przy problemach z przemianą materii nie ma sensu zmniejszanie coraz bardziej ilości kalorii. nawet dieta 1000 kcal nie jest chyba jakaś mega zdrowa. tylko na początek trzeba by było rozkręcić metabolizm, a na to najlepsze jest regularne jedzenie. żadna ze mnie dietetyczka, ale tutaj znalazłam coś takiego: http://www.medigo.pl/artykul/1724_Podkrec_przemiane_materii_.html zgadzam się z Schizokratessą, diety nie mają sensu. najprawdopodobniej prędzej czy później znowu wpadniemy w czarną dziurę. starać się jeść "normalnie", regularnie. ja jednorazowo podczas napadu potrafię zjeść naprawdę dużo i w krótkim czasie. jak się uda to wyeliminować to waga zacznie spadać nawet i bez diety. wiem, że najważniejsze jest zdrowie, ale wygląd też ma znaczenie. zawsze po czuję się słaba, pokonana, beznadziejna i w ogóle do niczego. a właściwie to nie tylko po, ale przez większość czasu. a to, że nie wyglądam najlepiej tez nie poprawia mi humoru. ech, to tak łatwo napisać. żadnych diet, jeść regularnie... niby wiem, ale co z tego jak nadal tu tkwię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charlotte..
a macie jakieś sposoby na nierzucanie się na jedzenie? co robicie jak czujecie, że To się zbliża albo po prostu macie na coś ochotę ale nie jesteście głodne. bo ja czasami wpadam w czarną dziurę i zaczynam myśleć dopiero w trakcie jedzenia. ale czasami pomaga mi picie zielonej herbaty, umycie zębów, guma miętowa, zjedzenie jakiegoś owoca, spacer, zajęcie się czymś co odwróci moją uwagę od myślenia o jedzeniu np. sprzątaniem, manicurem czy nawet graniem w jakąś grę w necie lub zajrzenie tutaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość schizokratessa
Mój sposób? No to tak: 1. Lubię pisać, więc jak czuję, że "to" się zbliża to przenoszę się w literacką rzeczywistość. Tam ja rządzę. Tworze taki świat na jaki mam ochotę. Nie powiem bo moi bohaterowie trochę mają przez to problemów, ale mi wybaczą;) 2.Hmm następny durny pomysł. Palenie. Wiem, że wchodzenie w jeden nałóg po to żeby się pozbyć następnego nie jest najlepsza metodą, ale tak jak pisałam wcześniej "this is war". Tytoń i dym uspokajają i niestety taka jest prawda. Pozatym nie chcę się jeść po zapaleniu... Osobiście nie chce śmierdzieć fajkami i truć się substancjami smolistymi dlatego preferuję fajkę wodną. Działąnie podobne a pali się niemal same suszone owoce. Czyli zdrowiej. 3. Spacery. Nosi mnie to łaże, łaże, łaże. Tak do bólu nóg. Zamierzam się zapisac na fitness. Zmęczenie fizyczne pomaga. 4. Muzyka. Ciężki rock mnie uspokaja. Jest taka piosenka 30seconds to Mars "This is war". Pomaga mi. 5. Marchewki. To pomysł mojej byłej pani doktor. Jak masz się już najeść to niech to będzie coś męczącego. Przy gryzieniu marchewek buzia się męczy:D Poza tym są zdrowe i niekaloryczne co powoduję zę nawet ja się przeje to nie ma takich wyrzutów sumienia tak jakby to była np czekolada. Ehh widzicie tyle sposobów. A prawda jest taka, że można próbowac wszystkiego , a są dni , że "to" będzie dręczyć i męczyć aż się człowiek ugina:(. Ja się trzymam. Musze wyglądać jak idiotka stojąc przy półce ze słodyczami pakująca pół półki do koszyka a za 10 minut to wszystko wypakowująca. Tak dziś zrobiłam. Może i głupio to wygląda ale wyszłam ze sklepu z "normalnymi" zakupami i soczkiem marchewkowym. I co. Jestem z siebie dumna. Można:D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamania
ja wiem, niestety, że diety nie maja sensu i ze po nich jest jeszcze gorzej.. jestem tego najlepszym przykladem rok temu zaczela mi waga spadac bo chodzilam na mmega dlugie spacery z corcia i to nie takie spokojne tylko w szybkim tempie. udalo mi sie wtedy zapanowac nad kompulsami, jadlam malo ale staralam sie jesc to na co mialam ochote, chcialam jakas salatke to ja robilam, chcialam zupe to ja gotowalam, ale jadlam tego niewiele no i te szybkie spacery...szybko schudlam, bylam zadowolona z siebie, wygladalam dobrze, wszyscy zauwazyli, a pozniej jak juz bylo oki, jak juz bylam z siebie zadowolona znow w TO wpadlam, zaczelo sie jak zawsze, jeden batonik nie zbawi, jedna paczka cisatek mi nie zaszkodzi...ja myslalam ze jak juz tak dobrze wygladam to moge sobie pozwolic na male co nieco... i sie zaczelo, jeden raz, kolejny i kolejny za kazdym razem mowilam sobie a tam judalo mi sie tyle schudnac to uda mi sie zrzucic w razie czego ten nadprogramowy kilogram czy dwa. i tak w kolko i kolejny kilogram i kolejny, i caly czas tlumaczenie ze od jutra i juz wcale tak latwo nie bylo dodatkowo koniec spacerow bo zaczelam prace w ktorej wiekszosc czasu siedze w aucie.. masakra. i znow jestem meega gruba, zalamana z wyrzutami sumienia. po sobie widze ze u mnie jest tak ze jak juz zaczne jesc mala to jest oki, jestem w stanie wytrzymac, radzic sobie z kompulsami nawet dluugi czas, ale jak tylko sie zaczna to juz jest jakas pulapka, taka wlasnie czarna dziura z ktorej nie moge sie wydostac, a po kompulsie jestem zalamana ryczec mi sie chce i w ogole... co do sposobow na to jak czuje ze sie zbliza to ja nie mam....na spacer ani an fitnes nie pojde bo mam mala coreczke i jak wracam z pracy to chce z nia troche posiedziec, a na razie jest jeszcze szybko ciemno zebym ja na spacerek wziela. moze za jakis czas, fajki tez sobie popalam, w pracy jak jezdze... zuje duuzo gum, wszyscy sie smieja ze jestem uzalezniona bo przeciez sie nie przyznam ze zuje gumy zeby tylko cos miec w ustach od czego nie bedzie mi rosla waga... w ciagu nia dzisiaj sobie poradzilam, zjadlam sniadanko i dwa jablka w ciagu dnia jak wrocilam do domu to se zjadlam zupke, no fajnie ale teraz jest wieczor i juz chodze szukam cos bym podjadla, to mandarynke, to kilka orzechow zjadlam, niby to wszystko jest zdrowe, ale jak zjem tyle tego ile bylabym w stanie to bym miala znow wage na plus... zalamka..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość schizokratessa
Załamania moim zdaniem Twój organizm domaga się jedzenia wieczorem , bo jesz za mało w ciągu dnia. to co napisałaś, że zjadłaś to zdecydowanie za mało. Nie dziw się, że organizm wyniszczony dietami się buntuje. Daj sobie czas. Mam taką mądrą książkę na temat kompulsywnego obżarstwa. I tam jest napisane, że osoby na to cierpiące powinny przede wszystkim "przestawić" się. Czyli zamiast zwracać uwagę na jakość jedzenia zwrócić uwagę na ilość. W praktyce chodzi o to , żeby jeść to na co ma się ochotę , z zastrzeżeniem, jemy tylko i wyłącznie do uzyskania tzw umiarkowanej sytości. To dobry sposób. Można jeść co się chce bo się nie przejada a jak się nie przejada to się nie tyje:D Na początku trudno jest znależć tą umiarkowaną sytość ale da się to zrobić. Na diety będzie czas jak wyzdrowiejesz. o jak dalej będziesz rowadziła taką grę z własnym organizmem to tto się nie skończy dobrze. Myślę ,żę masz tego świadomość. Pomyśl o tym co Ci napisałam. Chyba wato wrzucić na luz, wybaczyć sobie, zacząć normalnie jeść zeby ewentualnie potem kombinować z dietami, kaloriami idp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamania
schizokratessa dzieki............ ja wiem ze nie powinnam stosowac diet i w ogole ale jakos jestem chyba za malo cierpliwa....chcialabym szybciej zobaczyc efekty... ale mam nadzieje ze w koncu uda mi sie zrozumiec...ja wieczorami chetnie jem bo mam chwilke czasu, bo w pracy to wiadomo jezdze wiec mam zajecie a do domku jak przyjde mam chwilke wolnego...i wtedy sie zaczyna...wszystko sie rozbija o brak zajec... a poza tym najlepiej mi cos przekasic jak juz jest wieczor, poloze mala spac i jest chwilka dla SIEBIE I ZAWSZE NAJLEPSZYM uwienczeniem tego spokoju bylo cosik zjesc... rok temu jak mi sie udalo sporo schudnac to rzeczywiscie staralam sie jest wszystko na co mialam ochote, no oczywiscie poza slodyczami, jadlam to ale w malych ilosciach, poza tym wspomniane spacery...i efekty byly superowe teraz staram sie tak samo do tego podchodzic...postanowilam sobie ze bede sie starala jesc to na co mam ochote tylko w malych ilosciach... dzisiaj na sniadanko zjadlam sobie salatke, co prawda bylo w niej troche majonezu, ale stwierdzilam ze kit z tym, ze te troszke majonezu mi nie zaszkodzi a przynajmniej cos tajm bede miala ze zjadlam to co chcialam... teraz staram sie wymyslac sobie dania na ktore mam ochote a ktore nie sa bardzo kaloryczne, zebym miala przynajmniej troche poczucia tego ze jem co chce... aha i jeszcze...wiem ze nie powinnam ale waze sie codziennie, wszedzie mowia ze nie powinno sie wazyc codziennie ale ja rok temu tak wlasnie robilam ze sie codziennie wazylam i codziennie jak widzialam spadajaca wage to dawalo mi to niezlego powera wiec teraz tez mam nadzieje ze tak bedzie... ciesze sie bo troszke mi ta waga drgnela w koncu - ponad 1 kg od poniedzialku wiec mam motywacje niezla... ja wiem ze nie powinnam tak patrzec na te wage ale ja chyba jestem jakims niewolnikiem tej wagi i wlasnego obrazu swojego ciala.... boje sie tylko ze uda mi sie cos tam schudnac i bedzie oki i pozniej sie znow zacznie tak jak ostatnio...ze zacznie sie... ze bedzie znow "jeden raz mi nie zaszkodzi i zjem duzo" i ze bedzie tak jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz i znow bedzie efekt jojo... tak czy siak jak do tej pory 5 dni bez kompulsa lecz przyznam ze nie bez problemu... ale najwazniejszy pieciodniowy sukces...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamania
poniewaz nie mam jak spacerowac w tygodnie to staram sie codziennie przynajmniej 20 min pojezdzic na rowerku stacjonarnym jak pojezdze troche sie zmecze napije w trakcie duzo wody to potem juz mi sie nic jesc nie cgce anoi nawet guzy zuc...wiec chyba dobrze a dzisiaj sobota wiec bedzie spacer:) ciesze sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamania
jak Wam idzie? jak sie czujecie? czy ktos ma sposob na kompulsy typu zucie gumy bo ja masakrycznie duzo zuje...czy to dobrze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i dokładnie ja we własnej osobie. Zajadam stres, często lenistwo tłumacze sama przed sobą tym ze przeciez jestem glodna ja musze cos zjesc, nie szkodzi ze obiad byl 10 min temu! Ale tak mi sie kojarzy automatycznie ze emocje głównie sters i chwilowe uczucie np. jestem nieszczesliwa zajada tez moja mama. I zdecydowanie marnuje mi zycie. nie wiem jak sobie z tym poradzic, myślałam nawet o wizycie u psychologa, ale na myśleniu się skończyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość schizokratessa
nosi mnie nosi mnie nosi mnie! nienawidzę tego co sama sobie zrobiłam ;(;(;(;(. Też macie coś takiego? ta beznadziejna świadomość, że jestem sama sobie winna . Załamka. załamania z tego co czytałam to żucie gumy powoduje wydzielanie kwasów żołądkowych co za jakiś czas może być przyczyną zgagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamania
no moze i bedzie zgaga ale nie dalabym rady bez gumy, wiem to mega glupie ale nie dalabym rady wiem to... teraz juz mnie nachodzoi mam masakre przyszlam do domku i zjadlam na obiad miske salatki, niby zdrowa ale moze troche za duzo, ale coz z tego skoro poznije dojadlam jeszcze orzechy i teraz jablko... chyba ide po gume bo nie dam rady.. ja tez jestem zla na siebie ze nie potrafie nad tym zapanowac, czuje sie bezsilna...zle mi z tym ze nie potrafie nad tym zapanowac, ze cos jest we mnie co jest silniejsze ode mnie to jest jakas masakra, brzuch pelny a w sercu meega wyrzuty sumienia:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość schizokratessa
załamania ja chyba nie do końca rozumiem co napisałaś. Sałatka owoce i orzechy to wg Ciebie kompuls? Wybacz. Gdybym ja tyle jadła przy napadzie to bym chyba płakała ze szczęscia... Jedzienie + powrót pani depresji Cudowna wiosna się zapowiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamania
schizokratessa..... ja wiem ze to co napisałam to nie jest typowy kompuls...chodzi o to ze nie potrafilam znow sie postrzymac, ze nie mialam na tyle silnej woli...kolejny raz, ja tez normalnie w trakcie kompulsow potrafilam zjesc...hm na przyklad paczke chipsow, paczke lub dwie ciastek, do tego kilka batonikow czy wafelkow, jakies lody a na dokladke jak bylo mi malo to jeszcze kanapki, makaron (uwielbiam weglowodany), makarony to nawet potrafie jesc bez niczego po prostu sam makaron, a po takiej sesji mega dolina............ cgodzi mi po prostu o to ze chcialabym potrafic zjesc normalnie posilek, na przyklad obiad jakas salatke czy cos i byc najedzona, zeby mi wystarczylo na przynajmniej 3 godzinki, ale ja nie, ja tak nie umiem mimo ze sie najadlam to chodze szukam i podjadam wiem ze to nie jest typowy kompuls, ale wiem ze jakbym tylko mogla to bym wciagnela co tylko mam w domu, ale staram sie a dzisiaj mam porazke, popsulo nam sie auto i kupe kasy wywalimy na naprawe, moj maz zalamany i poprosil mnie zebym mu zrobila nalesniki z nutella na poprawe nastroju..oki zrobilam, postaralam sie sama nie zjadlam, ale tak mnie skreca ze zaraz chyba zwariuje, ale wiem ze jakbym zaczela tego nalesnika to na jednym by sie nie skonczylo, i wiecie co jest najsmieszniejsze?ze moj maz zjadl 4 nalesniki i mowi ze sie przejadl a ja wiem ze gdybym tylko mogla to zjadlabym ich z 10, jestem pewna ze bym je zmiescila i pewnie bym wtedy jeszcze czyms doprawila.........a pozniej jak zwykle bylby placz i wyrzuty sumienia... niestety mnie tez zaczyna dopadac deprecha, idzie wiosna, zrzucimy plaszcze i co??????? ja wiem wiem ze ja tylko o jednym, ze nie o wage tu chodzi tylko o walke z samym soba, ale co ja na to poradze ze mi mega bedzie wstyd jak wszyscy zobacza ze mnie dotknal efekt yoyo, caly czas sie wstydze, zalamuje mnie to, czy ja jestem taka pusta ze tylko wyglad ma dla mnie znaczenie?przeciez powinnam zdrowie stawiac na pierwszym miejscu, ale nie potrafie...a jak jest dol to jeszcze lepiej sie chce jesc.... zlapalam sie dzisiaj na tym ze zaczelam sobie wymyslac co to ja bym zjadla, prawie zaplanowalam sobie kopulsa....musze z tym powalczyc ale cezko mi.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość schizokratessa
załamania! Teraz już rozumiem co do mnie mówisz:). I mogę napisać ze znowu doskonale rozumiem to uczucie. Tak jakbyśmy nie byli normalnymi ludźmi:/, wiadomo, jeść trzeba i od tego nie uciekniemy. Więc czemu nie dajemy rady żeby jeść normalnie??? Moja ulubiona książka o kompulsach mówi, że powinnyśmy zachowywać się jak niemowlęta. One jedzą jak są głodne, przestają jak się nasycą. Teoretycznie proste, a okazuje się że najprostsze rzeczy są najtrudniejsze:(:(:(. załamania mam pytanie do Ciebie, czy ktoś w Twoim otoczeniu wie o Twoim problemie? U mnie nie wie nikt. Kiedyś, jeszcze jak leczyłam się na bulimie rodzicw wiedzieli, ale teraz wmawiam im że jest dobrze. Nie chcę ich martwić, a poza tym ... wstydzę się. Tak zwyczajnie. Gdybym miała nie wiem! raka, to to by nie była moja wina a tak czuję ze sama się niszcze. Straszne:(. U mnie jest na tyle dobrze, że zasadniczo nie przeszkadza mi moja waga. Obchodzi mnie tylko żeby przestać się obżerać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamania
ciesze się ze mnie rozumiesz schizokratessa powiedzialam mamie mojej o tym problemie a ona mowi ze ona ma to samo, ale ja mysle ze ona to ma nie do konca, to nie jest dla niej takim problem bo lubi po prostu jesc...ale nie ma na tym punkcie takiej obsesji jak ja nie chodzi nie szuka, nigdy chyba nie miala czegos takiego zeby mega planowac swoj atak wiec chyba to nie jest to mezowi bym sie nie przyznala, wiem ze ktos powie ze powinnam, ze to maz i w ogole, ale mi jest meeega wstyd, nie potrafilabym sie przyznac ze wstydu. powiedzialam tez kolezance o tym ostatnio, ale to taka kolezanka ktorej nie wstydzulam sie tego powiedziec innym bym sie wstydzula i wstydze sie nadal wiec nie mowie bo jakbym powiedziala to musialabym sie przyznac ze znow przytylam maksymalnie a wstyd mi o tym mowic ja wiem czy ktokolwiek kto nie cierpi tak jak my potrafi to zrozumiec?dla innych to pewnie jest niezrozumiale, im sie wydaje ze mozna po prostu nie jesc...a to przeciez nie jest takie proste....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamania
mi niestety moja waga strasznie przeszkadza to jest moj odwieczny problem, nie potrafie, mimo iz strasznie chce nie zwracac na to uwagi. to jest o wiele silniejsze......dlatego znow staram sie schudnac, zeby zmiescic sie w jakies ciuchy wiosna, zebym nie miala znow doliny...mam nadzieje ze sie uda........ jutro mam masakre, jade na imieniny a tak kuuupa jedzenia, znow bede musiala pocwiczyc silna wole.. tez bym chciala tak jak niemowleta jesc kiedy poczuje glod a zakonczyc kiedy bede syta.....szkoda ze nie potrafie....................:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamania
mi niestety moja waga strasznie przeszkadza to jest moj odwieczny problem, nie potrafie, mimo iz strasznie chce nie zwracac na to uwagi. to jest o wiele silniejsze......dlatego znow staram sie schudnac, zeby zmiescic sie w jakies ciuchy wiosna, zebym nie miala znow doliny...mam nadzieje ze sie uda........ jutro mam masakre, jade na imieniny a tak kuuupa jedzenia, znow bede musiala pocwiczyc silna wole.. tez bym chciala tak jak niemowleta jesc kiedy poczuje glod a zakonczyc kiedy bede syta.....szkoda ze nie potrafie....................:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość schizokratessa
Hmm dla mnie waga też poniekąd była odwiecznym problemem. Od podstawówki byłam gruba. Gruba. Nie bójmy się tego słowa. No i teraz też jetsm raczej ekhmm może nie gruba ale i nie szczupła. Za gruba dla szczupłych a za szczupła dla grubych , tak sie poczuwam:). I sama sie sobie dziwię jak bardzo mi to wisi. Kiedyś waga była moją obsesją. Nienawidziłam każdego grama tłuszczu. A teraz , nie powiem, chcę schudnąć, ale tylko dlatego żeby nie wymieniać szafy . Przez te kompulsy ledwo się w spodnie mieszczę:/. Na szczęście zawsze lubiłam luźne, workowate bluzki:P Załamania Ty masz męża, dla kogoś jesteś piękna, doceń to i przestań się samobiczować:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łasiczka1991
hej dziewczyny:) czytam to forum od dawna, ale do tej pory nie udzielałam się. kompulsywne obżarstwo niszczy mi życie od ładnych paru lat. Choć mam dopiero 18 z hakiem, czuje sie jak stara, zgorzkniała kobieta. Właśnie jestem po 10 godzinach żarcia, oglądania telewizji i płaczu, choć miałam się uczyć (za pare tyg matura). wczoraj było to samo. do tego depresja, siedze i rycze, myśle ze nie ma dla mnie nadziei;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamania
schizokratessa...dokładnie wiem jak się czujesz, ja mam dokładnie tak samo...jestem taka posrednia ni to gruba ni to chuda, ale dla mnie zawsze za gruba....dla grubych wygladam dobrze ale dla mnie samej wiecznie waze za duzo:( na razie staram sie jakos trzymac, bo mega się zawzielam, chociaz wczoraj bylismy u znajmomych i zrobili spagetti.musialam troche zjesc przeciez nie powiem ze znow jestem na diecie, ale sukces, zjadlam polowe tego co mi nalozyli.......... no ja wiem ze mam meza, moze i mu nie przeszkadza moja waga chociaz sama wiem jakie laski sie facetom podobaja, za jakimi sie ogladaja, wiem jaki styl ubierania lubi moj maz niestety ja na taki styl waze za duzo niestety...........a poza tym i tak nie ma to dla mnie znaczenia, dla mnie najwazniejsze jest to jak ja sie czuje z moja waga a czuje sie zle....... mam nadzieje ze ud nam sie w koncu skonczyc z tym jedzeniem z ta obsesja jedzenia, dlaczego nie mozemy podejsc do jedzenia z mysla ze tylko jemy zeby zyc?bo my tymczasem zyjemy zeby jesc....smutne to.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamania
łasiczka, zawsze jest nadzieja, tylko ze chyba potrzeba duzo samozaparcia, ja nie jestem w ttym temacie jeszdze ekspertem bo dopiero 3 tytgodnie jak stwierdzilam ze to kompulsy...... ale mysle ze zawsze jest nadzieja..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość novally
Witam Was dziewczyny;) Niedawno uświadomiłam sobie,że moja nadwaga nie jest wynikiem tylko wilczego apetytu i tym,że po prostu lubię jeśc, ale problem jest poważniejszy...też jestem kompulsywnym żarłokiem....właśnie od jakieś godziny walczę ze sobą,żeby jednak nie wyjść do sklepu po czekoladę,którą zjadłabym w 5min;/lenistwo jednak dzisiaj wygrywa,jak na razie;)cholera,nienawidzę tego stanu..nawet jak jestem w trakcie "uczty", uświadamiam sobie, że robię idiotyczną rzecz,że nie powinnam, ale ładuję kolejną łychę lodów do gęby;( Widziałam tutaj rady,że trzeba się czymś zając,to napad obżarstwa nas ominie...może jestem jakimś wyjątkiem,ale jak chcę coś wchłonąć to jestem w stanie oderwać się od wszystkiego;/masakra jakaś.....czytałam gdzieś,że tak jak w przypadku bulimii i anoreksji niezbędna jest terapia indywidualna u psychologa, to w przypadku BED najlepsze rezultaty daje terapia grupowa,bo wtedy chora osoba skupia się na innych osobach a nie tylko na sobie. Chyba dlatego postanowiłam się tutaj odezwać, może mam nadzieję,że bedzie to dla mnie taka jakby terapia grupowa?? Wiem,że nie napisałam tu niczego nowego, ale miałam potrzebę podzielić się z kimś tą sprawą, bo znajomym i rodzinie wstydzę się o tym powiedzieć...przyznać,że potrafię jak odkurzać wciągnąć wszystko co mi wpadnie w ręce....zresztą, osobom zdrowym jest sobie chyba trudno wyobrazic,że nie można powstrzymać się od zjedzenia całej paczki ciastek od razu, zamiast schować ją po zjedzeniu dwóch;/ Pozdrawiam Was serdecznie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×