Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

konwalia f

Jedzenie kompulsywne - komu jeszcze marnuje zycie?

Polecane posty

Gość overapetite
jenny1975 zaczelam zapisywac co zjadam ale liczenie kalorii nie idzie mi tak latwo.wczoraj duzo cwiczylam, ale tez zjadlam zamiast 1 klopsa-4 na obiad,do tego ziemniaki, kalafior z tarta bulka.Na kolacje opamietalam sie i zjadlam tylkojablko i gruszke.Dzis rano zjadlam kromke chleba z szynka. Postaram sie wytrwac, ale weekend jest najgorszy,bo to goscie przyjda, albo ja gdzies pojde.Najgorzej jest u kogos,wtedy wszyscy wpychaja jak w kaczke.Jak nie zjesz to sie obraza.Musze kupic wage kuchenna, bo nie mam.Rozejze sie za tym. Pozdrawiam i ide spac, bo jestem po nocce (pracuje na zmiany).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ryb-ka
a mi sie juz zyc nie chce. ;( Boze!, co ja moglabym sobie kupic za te pieniądze które wydaje na jedzenie!!!. ja jestem nienormalna. a dzieci w Afryce głodją... (mam23lata) trzymajcie sie, bo ja nie mam juz sil... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ixi282
witam.moge sie przyłączyć? przez przypadek trafiłam na wasza dyskusja i czegos nie rozumiem.jecie nadmierne ilosci jedzenia i macie z tego powodu wyrzuty sumienia?dlaczego,bo tyjecie?ale co w tym złego? napisze Wam cos. ja jestem młoda osoba i od dziecka byłam chudzinka.obzeralam sie do granic i niestety ciagle nic.....,robilam badania(wyszly ok),lekarze stwierdzili ze mam poprostu taka przemiana materii.nawet po dwójce dzieci prawie nic nie przytyłam,a jesli to zaraz to zgubiłam.Zebyscie Wy wiedzialy jak ja sie z tym zle czuje.anorektyczka,bulimiczka to najczesciej slysze(bardzo mi wtedy przykro:( )ostatnio doszlo do tego ze stracilam nadzieje na przytycie i czasami nie moge wprost patrzec na jedzenie.rano wypijam kawe i potem dlugo dlugo nic.no a w ten sposób to chyba napewo sie nie tyje. również miewam napady głodu i wtedy opycham sie do granic ale niestety nic nie widac tego po mnie. dziewczyny popatrzcie na siebie w lustro.nawet jesli jestescie grube to jestescie piekne. przestancie sie tym zadreczac i napewno bedzie lepiej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość schizokratessa
Oj dziewczyne ywbaczcie że znowu sie wtrącam , ale zapisywanie tego co siewww.myspace.com/paranoband to nie jest nbajplepszy pomysł. Dlatego, żwww.myspace.com/paranoband wtedy znowu skupiacie sie na tym co jecie i przede wszystkiem na tym, a w naszym przypadku powrót do zdrowai ma polegac na niemysleniu cały czas o żarciu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jenny-1975
chizokratessa ja tylko napisałam jak sobie poradziłam, nie myslenie o jedzeniu to cel, a drogi do niego mogą byc rózne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość overapetite
zapisywanie co sie zjada moze pomoc w schudnieciu i zapanowaniu nad tym ile sie zjada. Wierze w to. Daje pewna kontrole. Kiedy juz sie schudnie mozna sobie odpuscic, ale kontynuowac kontrole. Ja tak to sobie wyobrazam i tego bede sie trzymac.Najgorzej gdy zejdzie sie z tej drogi, bo imieniny, spotkanie z przyjaciolmi, pobyt u rodziny.Tam nie chcemy pokazac, ze kontrolujemy sie, wiec jemy to co nam daja i rozkrecamy sie . A potem przychodzi wstyd.Moze lepiej czasem odmowic. Nie wiem . Boje sie tych sytuacji.Co ty o tym myslisz Jenny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość overapetite
witam tez nowe dziewczyny. Razem razniej.Bedziemy sie wspierac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość schizokratessa
Jenny jasne ja to rozumiem, jeden psycholog też mi swego czasu proponował tą metodę i też prowadziłam taki dzienniczek. Jednak po pewnym czasie doszłam do wniosku, że to bezsensu. Taki dzienniczek uczy tylko i wyłacznie myslenia o jedzeniu a przecież włąsnie to jest naszym problemem: myślenie o jedzieniu a co za tym idzie jedzenie. Nie oszukujmy się, mamy uważam gorsza sytuację( w tym sensie oczywiście) niż np akloholicy. My jedzenia nie odstawimy. No nie powiesz soboie "dzięki ja nie jem bo jestem jedzenioholiczką". Tak się niestety nie da. Moim zdaniem jedyna droga to od nowa nauczyć się jeść. Jak małe dzieci czyli wtedy kiedy jestem głodna. No i w sposób naturalny tzn. własnie bez skupiania się że o tej o o tej porze mam zjeść to i to a tego i tamtego mi nie wolno tknąć. Tak się po prostu nie robi. W taki sposób siłąrzeczy pojawi się frustracja i kompulsy , Wyrzusy sumienia, wstyd, złość, lęk, obrzydzenie... Oh :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość overapetite
No dobrze,ale jak sie dowiesz kiedy zakonczyc posilek. My nie mamy tego wylacznika co dzieci. :Nie jestem juz glodna. My wciaz mozemy jeszcze jesc.Dzieci nie sa skalane kompulsami.My nie i to jest istotna roznica. Chcialybysmy byc jak dzieci, ale to niemozliwe.Mysle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość overapetite
IXI. Jestes w tej szczesliwej sytuacji, ze nie tyjesz, pomimo, ze jak pisalas objadasz sie kompulsywnie.Napisalas tez, ze jestes mloda. Twoja przemiana materii moze sie zmniejszyc z wiekiem i zanim sie zorientujesz, przytyjesz.Mysle, ze powinnas popracowac nad nie mysleniem o jedzeniu, bo nie musisz liczyc kalorii.Nie zrozum mnie zle. To nie tak ,ze Ci nie wspolczuje.Wyobrazam sobie jak musi byc Ci ciezko, kiedy nazywaja Cie anorektyczka.Uszy do gory,pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość overapetite
Rybka Napisz cos wiecej o sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jenny-1975
nie myslenie o jedzeniu oraz jedzenie do uczucia najedzenia sie to cel. Bardziej tow idze, jako kolejny etap pracy. Ja nie mówi nikomu rób tak i tak bo jedyna i objawiona prawda, mówe " ja tak zrobiłam, jesli chcesz tez możesz spróbować"..... mysle, ze od kompulsów do siągneicia stranu o jakim piszesz to daleka droga, do tego droga bardzo trudna, to to tak jakby chciec z roweru przesiąść sie na chryslera....ja mysle, ze kazdy etap trzeba przejsc, korzystać z poczucia sukcesu jaki daje, stopniowo oswajać kompulsy i dojesc do levelu o jakim piszesz. jestemz wolennikiem małych kroków a rzucania sie na głęboka wode, gdzie mozna przepaść z krestesem. napisz jak sobie poradziłam, ze zjedzenia kompulsywnego, jedząc co i ile chciałaś, opanowałas to i nie myslisz o jedzeniu? Wyłacznie autosugestia? Brawo dla ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jenny-1975
przepraszam za literówki....juz tak mam, ze chce szybko napisac, tyle wyrazić.... ale w 100% zgadzam sie, ze trudno byc abstynentem z naszym problemem, alkoholik przestanie pic ajesc przestac sie nie da, trzeba nauczyć sie z tym zyć... obojętnie jak...ale trzeba....często spotykam sie z niezrozumeiniem zupełnym, mało kto potrafi uszanowac moje choćby odchudzanie, że nie jem np słodyczy, czy, ze nie jem od 16....gdybym miała cukrzyce, byłabym usprawiedliwoma, a tak zewsząd na imprezach dąsy, ze nie spróbuje....i moje rozgorycznie tez,że nikt mnie nie rozumie...ja zaczynam jak pisałam małymi krokami, ucze sie jesc powoli, gryść, na dzień dziesiejszy jest dla mnie trudne dlelektowanie sie smakiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość overapetite
Jenny. Zgadzam sie z Toba,ze spotykamy sie na kazdym kroku z niezrozumieniem.Ludzie nie toleruja odchudzajacych sie,albo objadajacych sie.Kiedy jestem u rodziny ciagle naklaniaja mnie do jedzenia,gdy jem malo. Mowia "od jutra bedziesz sie odchudzac"lub gdy jem duzo krzywo na mnie patrza. Jak przy mojej tuszy moge tyle jesc. To oburzajace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jenny-1975
overapetite powiem wiecej, jak mialam jakis czas tmeu problem z kompulsami to nie mogłam oprzeć sie wrażeniu, ze wręcz nakłaniano mnie do jedzenia i potem patrzono z taką mściwa satysfakcją ;) to samo było po porodznie, komentarze "przeciez nie wyglądasz xle, myslałam, ze jest gorzej " ( przy wadze 83 kg ) a teraz jak schudłam zero komentarza.... duzo wsparcia dostalam w pracy i od M. głownied zieki temu mi sie udało.... w rodzini mojego M> ( bo o niej mowa ) jest problem z nadwaga i prawie każdy ja ma....jestem sola w oku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość overapetite
Jenny Prosze, napisz tez cos o tym jak dbalas o skore,kiedy chudlas, bo przeciez to sporo kilogramow.Ja sie boje, ze nie bedzie jedrna kiedy skoncze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość overapetite
Wracajac jeszcze do zawisci, to zawsze bedzie.Zawsze, kiedy wugladasz lepiej od innych oni cie nie pochwala, bo ciekawiej i przyjemniej jest wytykac niedoskonalosci. Wtedy czuja sie dowartosciowani,ale pamietaj, to tylko pozory.Oni maja ogromne kompleksy, wiec powiedzenie komus komplementu jest dla nich obraza i ujma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość overapetite
Zaglada tu ktos jeszcze, odezwijcie sie kochane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jenny-1975
doby brak...skór..hmm... po trójce dzieci, dwóch intensywnych kuracjach odchudzających jest jaka jest :) wychodze z załozenia, ze mogło być duźo gorzej. Najbardizej uierpiał brzuch, po tym pierwszym odchudzaniu została mi taka mała zakładka skóry, na cm... trudno, nieco lepiej od brzuicha ale nieciekawie wyglada tez wewnętrzna strona ud i ramion no i kontur twarzy mi sie wyostrzył ale to norma, stossowałam żel eveline nic wiecej, duzo chłodnego/ziemnego prysnzica i szorstkiej rekawicy, fajnie sie tez nawadniac od zewnątrz pijac duzo wody ale to mi trudniej wychodzi. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja zaglądam
i czytam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie-na-zarta
Witajcie kochani, bardzo niedawno rozpoznałam u siebie BED i od razu zaczęłam aktywnie walczyć z nałogiem. Zapraszam wszystkich na mój blog: nienazarta.blogspot.com , gdzie będziemy mogli przejść przez to razem. Pozdrawiam wszystkich i życzę powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moge do was dolaczyc? wlasnie do swojego dzisiajeszego menu dodalam paczke ciastek... yhh... a juz jedna dzisiaj zjadlam... i chipsy duze... juz nei mowie o normalnych posilkach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yes yes
"pytanie : co to jest? *schudlam w zeszlym roku 12-13 kg (z 70 do 57-58), mam 166 wzrostu * nadal uwazam, ze jestem gruba, mimo, ze wszyscy mi mowia, ze wygladam slicznie i ze widac kolosalna roznice * ciagle probuje jeszcze schudnac. glodze sie przez kilka dni, a potem dostaje szalu, nie widzac zadnej roznicy, i zaczynam sobie na zlosc jesc, i jesc, i jesc. juz mi sie nie chce i nie mam ochoty, ale i tak jem, i jem, i jem. * potem probuje sie porzygac, ale nie mam tyle samozaparcia, wiec pije 5 herbatek odchudzajacych * od jutra znowu sie odchudzam i tak w kolo macieju. Juz mam tego serdecznie dosyc" Anoreksja bulimiczna.mam to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SYLWUNIA_18
mi marnuje zycie ,mam dosc , :( odchudzam sie jesli kilka dni wytrzymam na diecie to potem rzucam sie na jedzenie jak wygłodzone dziecko , ciagle mysle o jedzeniu i o tym jak bardzo chciałabym schudnac czasami wymiotuje ,a potem jest jeszcze gorzej ,potrafie zjesc bardzo duzo i nadal moge wpychac ile wlezie , juz nie wiem co mam robic . To mi marnuje życie :( po przejedzeniu mam wyrzuty sumienia ,I WYSTJACY BRZUCH /:( POZDRAWIAM WSZYSTKICH Którzy to przezywaja co ja :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żarłoczek
Witam wszystkie osoby, ktore maja podobny problem jak ja. Otoz od jakiegos czasu zauwazylam, ze nie potrafie zapanowac nad swoim apetytem. Ciagle mysle o jedzeniu - moglabyc ciagle jesc i jesc i jesc. Kiedy sie opycham czuje sie szczesliwa. Powinnam byc szczesliwa mimo to, mam cudowna rodzine, swietna prace - jednakze jest cos co sprawia ze pochlaniam ogromne ilosci jedzenia. Moze to nierozwiazane klopoty z dziecinstwa, moze. Nie umiem sobie pomoc, a bardzo chce, bo to obzarstwo wpedza mnie w otyłość. Boje sie, ze za rok, kilka lat nie bede umiala sil podniesc sie z łóżka. Tak bardzo chce normalnie zyc i cieszyc sie kazda chwila, nie myslac o tym ze fajnie byloby cos zjesc. Rano mysle o jedzeniu, poludnie tak samo, wiezor tez. Ja zwariuje. Nie mam pomyslu jak sie tego pozbyc. Nie mam sił, by wygrac te walke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was wszystkie. Dołączam do Was - sama jestem kompulsywnym obżartuchem - jej jak to brzmi, ale lepiej nazwać rzecz po imieniu :-) To straszne ile można w "napadzie" pochłonąć jedzenia - ja w niedzielę pod pretekstem jakiejś błahej czynności pojechałam na stację benzynową i w przeciągu kilku minut pochłonęłam zakupione tam: dużego snickersa, jakąś czekoladkę aero, kitkata i już mi podchodziło pod gardło a jadłam innego batona. 2 lata temu byłam z tym problemem u psychiatry - dostałam psychotrop i byłam na kilkunastu sesjach u psychologa. Pomogło, odstawiłam lek, ale problem wrócił wraz z trudną sytuacją życiową. Uważam, że każdy ma jakieś "zboczenia". Ktoś ma problem to pije, inny pali, ktoś jeszcze skleja modele samolotów, inny szoruje mieszkanie lub ręce, a my obżeramy się. Tyle że u nas potem pojawiają się wyrzuty sumienia i rozmiar większy o kilka numerów. Wiecie co, niedawno czytałam gdzieś, że ktoś schudnął 5 kilo. U mnie to nic dziwnego - waga waha się w tych granicach w zależności od nastroju. Ściskam Was!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
żarłoczku - jak najszybciej udaj się do poradni psychiatryczno-psychologicznej. Tam są specjaliści, którzy pomogą Ci. Sama przeszłam tą drogę!!! Trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charlotte..
u mnie wszystko się poprzestawiało. mam takie dni, że mogę nie jeść cały dzień. nie mam ochoty. wmuszam coś w siebie, bo gdyby nie to nie jadałabym cały dzień. więc zjadam jakieś 2 posiłki i wychodzi z tego ok 600 kalorii. kiedyś nigdy mi się to ni zdarzało. były dni bez jedzenia, ale kiedy specjalnie się głodziłam. a teraz chciałabym normalnie jeść, ale nie mogę.. napady są, ale takie całodniowe jak kiedyś bardzo rzadko się zdarzają. myślałam, że wrócą w czasie sesji, ale już chyba ze 2 tygodnie mam spokoju. za to częściej zdarza się, że jem normalnie cały dzień i wieczorem pochłaniam ciastka, czekoladę. i nie wtedy z głodu. tylko dlatego, że w pokoju jest coś słodkiego i nie daje mi to spokoju. tabliczka czekolady to i tak nie tak dużo jak kiedyś, ale to nie jest normalne zjadać ją w 5 min. i wieczorami grzeszę tylko słodyczami. strasznie z tym walczę, żeby nie kupować. ale nie umiem. jak jestem w sklepie to podchodzę i odchodzę od półki, ale ostatecznie coś muszę kupić. napadowo do innego jedzenia już mnie nie ciągnie tak jak kiedyś. głupio mi robić sobie duuużo kanapek, bo współlokatorzy mogliby zobaczyć. a że zamknięta w pokoju zjem coś słodkiego nikt nie widzi. ogólnie to pochłaniam mniej niż kiedyś, ale jem nieregularnie i ciągle tyję. wyglądam jakbym była w ciąży. aż się dziwię, że nikt się jeszcze nie spytał, który to miesiąc :] a te kalorie na noc też swoje robią. nie mam już siły do tego wszystkiego:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jola_irlandia
Kolejna dieta... mocno reklamowane Body Trim...Rezutaty zobaczysz szybko, tluszcz zrzucasz szybko...ja wytrzymalam 2 tyg. Jesz 6 razy dzienne, praktycznie same mieso, do znudzenia. Dieta zdecydowanie nie dla kompulsywnych zarlokow;(. Poglebia tylko frustracje i jak dla mnie poglebia czestotliwosc i skale atakow.www.bodytrim.eu. W polwie lutego zapisuje sie do WW- straznikow wagi, czy ktoras z was tam byla??? Jak wrazenia? Pozdrawiam was serdecznie moje towarzyszki niedoli. Ps, jezeli ktoras jest zainteresowana poznaniem blizej systemu bodytrim, dajcie znac, odpisze na maila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, a czy ja tez to mam jeśli jem z nudów? duzo podjadam miedzy posiłkami, ale nie są to duze porcje, raczej małe, ale po kazdej z nich czuje się mega przejedzona i ociezała. Mam problem bo mam 164cm i waze 66kg, mam siedzącą pracę, w domu jestem zbyt zmeczona nudną pracą zeby skakac i byc ciagle w ruchu, nic mi sie nie chce, najlepiej spac mi sie chce. Jem umiarkowanie owoce i warzywa, ale są to ilości 10% zjedzonych węglowodanów, tylko takim pozywieniem się najadam. Jem tez słodycze, małe ilości ale codziennie coś, rzadko kiedy mogę się opanować zeby nie zjesc czegos słodkiego. Mało piję wody. Nie mogę się jakoś zmusić. Chciałabym wazyc 58kg, ale zupelnie nie wiem jak to zrobic :((( Czuję się często apatyczna i nie mogę się skoncentrować, zaczynam robic kilka rzeczy naraz i czasem żadnej nie kończę, ciężko mi się do czegos zmobilizować. Chciałabym mieć więcej energii. Tylko nie wiem jak tego dokonać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×