Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość porażka???
a skąd u Ciebie takie tragiczne słownicto? "porażka" :D zwykłe pudło! jestem byłą żoną i jestem nową żoną, nigdy nie napiszę o byłych żonach nic złego, bo trochę już żyję na świecie i wiem jedno, małżeństwa rozpadają się z różnych względów, bywają też wredne kobiety, ale w zdecydowanej większości to panowie mają małżeństwa gdzieś, nie starają się tylko szukają pocieszycieli strapionych nie bawią mnie też wpisy - tak jak ciebie- żon, eks żon, które ośmieszają się lub budzą litość, szkoda mi tych kobiet, szczególnie, gdy swoje nieszczęście przenoszą na dzieci, natomiast nie mam zamiaru bawić się ich kosztem prędzej bym wysłała je do jakiegoś psychologa, skoro nie mają przyjaciółki od serca, która by im dobrze życzyła i pomogła w przejściu przez trudny czas czy ktoś lituje się nad dziećmi tych kobiet? szczególnie na kafe?? masz takie litościwe tematy? bo ja czytam, że mój syn z pierwszego związku to "bachor", a syn z drugiego to dziecko i cud miód :D przeszkadza Ci, że na jakimś durnym forum ktoś sobie pobiadoli? a po cholerę to czytasz? nie wchodź na takie tematy skoro Cię drażnią, książkę sobie poczytaj w dupę Cię nie pocałuję, bo mnie chce mi się schylać, a! i czytać nie potrafisz ze zrozumieniem, bo to trutnia nazwałam ruchaczkiem, czy jestem pełna jadu? nie wiem, ale wydaje mi się, że Tobie też go nie brakuje, to sobie popluj, w końcu po to wchodzisz na kaffe, by sobie pobluzgać na inne kobietki i poudawać tę lepszą :D powodzenia - mimo wszystko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chamstwo trzeba zwalaczać chamstwem a do twojego poziomu trzeba się wręcz zniżyć! Mogę czytać co chcę pisać co chce a Tobie nic do tego a to co napisałaś w odpowiedzi na mój post to jest po prostu twój obraz i twojego postępowania!Więcej pisać nie trzeba wystarczy poczytać to co piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babette30
@ ooo... kiedy wreszcie wbijesz sobie sobie do głowy, że macocha to nie jest kobieta, która rozbiła rodzinę i ojca/męża kochającej żonie i dzieciom przemocą z ramion gościnnych wyrwała?! otóż podam ci moją definicję: osoba, o której tu się mówi macocha (nie lubię tego pejoratywnego określenia), to kobieta która mężczyzna wybiera świadomie i dobrowolnie po tym jak związała się z taką, która dla niego dobrą żoną nie była, która tak była mu niemiłą że nie zważał na te dzieci które z nią ma i zdecydował, że nie są one dostatecznie silnym argumentem aby zostać, która patrzyła na niego tylko jak automat do zarabiania pieniędzy, dla której seks nie istniał, istniał za to brak seksu jako doskonała kara i narzędzie do manipulowania i osiągania wszystkiego po swojemu; druga żona, to kobieta, którą mąż wybiera z miłości i w innych okolicznościach, gdy jest dojrzalszy, bardziej świadomy swoich potrzeb i emocji oraz błędów przeszłości, która mu po prostu bardziej odpowiada, która go docenia i widzi w nim więcej niż portfel i materiał genetyczny na dzieci dzięki którym można całe życie przeżyć nie pracując (bo przecież zawsze są jakieś alimenty i potrzeby oraz zasiłki państwowe) nie rozumiem twojego zacietrzewienia że mąż niby taki zły, ruchacz i zdradzacz. jak mnie maż zdradzał, to od niego odeszłam i teraz bardzo się z tego cieszę - w życiu bym się nie interesowała jego drugą żoną, z zazdrością i zawiścią napuszczała na nią mojego syna i jestem przeszczęśliwa, że to nie ja jestem na jej miejscu. Każdy ma to co akceptuje. Ale widocznie ten, który rozwiódł się z tobą nie był taki zły, skoro teraz przesiadujesz na forum i żale wylewasz, widać że żal cię zalewa, bo to fajny facet był i mu się teraz dobrze wiedzie. Eks mojego męża tez bardzo żałuje, że go z rąk wypuściła, kurę znoszącą złote jajka, sama to ostatnio przyznała, cierpi na zazdrość chroniczną bo na nikogo teraz szans już nie ma, bardzo się zaniedbuje, nie pracuje, jedyne jej zajęcie to tycie i gnuśnięcie w tym swoim piekiełku domowym pełnym oparów absurdu, które stworzyła sobie i dzieciom w odróżnieniu od niej, z moim eksem nie mamy żadnych problemów ani z jego partnerkami - jego cyrk, jego małpy, niech się bawi jak mu to odpowiada. Dziecku naszemu złego słowa na ojca nie powiedziałam. Bo kiedy matka oczernia ojca, to tak jakby mówiła dziecku : "nienawidzę cię" - przecież to dziecko widzi siebie w lustrze i wie, że jest jego krwią, ma jego rysy twarzy itp. Zawsze więc kultywuję dobry image ojca mojego dziecka i mówię mu jedynie "ludzie błądzą i kiedy nas ranią nie można no to pozwolić". Dziecko jest spokojne i nie histeryzuje jak córki mojego męża i jego eks, którym mama zrobiła syf w głowach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ha ha ha ha kamilko
:D dobrze, dobrze już! uspokój się, bo Ci żyłka pęknie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja znajoma miała macoche
Babette 30 smiej się, śmiej ze mnie, myslisz że to z palca wyssałam, ? prawie każda macocha predzej czy późnbiej staje się nie do zycia, swoje żądy i prawa wporowadzaa, jeszcze bym zrozumiala ze dwie strony idą na ugode, a tu nie, jak ona powie to tak ma byc. To jest baba ktora walczy o teren ziemi Iśka mówie ci, od samego początku nie daj kobiecie włazic sobie na głowe, bo jak raz,drugi, trzecie ustąpisz to babsko tak cię owinie wokół siebie ze nawet sie nie zorientujesz kiedu. Z miesiąc na miesiąc bedzie dociebie coraz wredniejsza, chamstwa, odbiije ci ojca. Więc twardo stąpaj po ziemi i nie bądź głupia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babette30
Co to znaczy "odbije ci ojca"? czy kiedykolwiek ten ojciec był córki partnerem życiowym? od czego ma niby odbić? toż to patologia! Nie siej, proszę cię, patologicznej zazdrości, bo jak jest dobrze to należy się z tego cieszyć, a nie psuć to. Ja się wcale z ciebie nie śmieję, mi do śmiechu nie jest... a wręcz do płaczu. Nawet gdy jest dobrze, doradza się dzieciom nienawiść "bo tak". Może ktoś też poradził to naszym - nie zdziwiłabym się. W końcu doradców wokół nich pełno, tylko kto to potem posprząta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabierz_mnie_stąd
Nie wiadomo od czego zacząć, bo wątków już kilka...Być może dlatego, że każde życie, nawet to z macochą i bez, w pierwszym , czy piątym związku jest wielowątkowe. Im większa rodzina tym więcej charakternych zachowań, pomysłów na życie i przepisów na udane po-życie :) Problem pojawia się wtedy, gdy nie umiemy zaakceptować przepisu na znoszenie bólu egzystencji innego członka rodziny żyjącego z nami, bądź obok nas, czasami. Przeszłam w życiu swoje ale nadal ludzie mnie zaskakują i moje wnioski również. Otóż myślę, że każda rozmowa o eks niektórym sprawia dziką przyjemność, bo zwyczajnie miłość jest ta sama lub poszła w krańcowy przypadek czyli nienawiść. Ależ to również emocje, a dla emocji człowiek jest zdolny uczynić wiele...albo jeszcze więcej. Trzeba pozamykać stare związki, wymieść kurz smutku i stworzyć miejsce na nowe...i tym też się zająć. Dziwi mnie nienawiść młodych ludzi ogólnie do wszystkiego. Może to jest rodzaj obrony przed ewentualnym zranieniem? Może to brak tej stabilnej miłości? Cieszę się tylko, że mimo, że sama wychowywałam córkę, udała mi się najbardziej na świecie. Jestem dumna z mojej córki. Mam tylko nadzieję, że ona ze mnie też:)) Czego i Wam życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iśka17;;;;;;
Do..moja znajoma miała ..." Ale ojca mi nigdy nie odbije bo tato nie ma zamiaru jej traktowac jak kolejnme dziecię, czy swoją córkę, on nie ma być dla nie ojcem tylko on ma byc dla niej MĘŻEM, patronem,niekiedy przewodnikiem zyciowym, a nie kiedy ona jego przewodnikiem i patronem.on ma ją traktowac jak kobiete swojego zycia., objekt miłosny , takze cielesny i seksualny :p Przecież inna miłośc zawsze występuje do córki a inna do Partnerki-Żony, mimo że tak samo silne to nie mozna łaczyc ich ze sobą Mogłabyś tak napisac do potencjalnej córki tej kobiety, że jej corka mi ojca "ukradnie", ale ona nie ma dzieci Piszeesz że prędzej czy później będzie się żądzić, hmmmmm, a może zamiast słowa żądzic, lepiej wstawić wyraz że wygłasza swoje opinie i uzewnetrznia swój światopogląd? to nie jest akurat żądzenie. Ma prawo do własnego zdania, do powiedzenia co mysli, co ją boli, a jest bardzo szczera i naturalna kobietą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iśka17;;;;;;
Ja z natury nie przeklinam, raczej baardzo rzadko i sporadycznie, i ostatnio sok na spodnie mi się wylał, przeklnełam bo myslalam że nikogo koło mnie nie ma, ona stała i od razu powiedziała że bardzo nie lubi wulgaryzmów, jest to raząca wada bo mozna sie zagalopować, i co...?miałam ją zestrugac że się panoszy czy żądzi?? nie skrytykowała, nie opiepszyła (ojciec by mnie oipierniczył), tylko jasno zupełnie bez agresji, wrogosci powiedziała co o tym mysli, i to jest powod abym sie do niej burzyła że mnie poucza? mysle że nie, bo ona nawet swojej mamie, czy koleżance o to potrafi zwrócić uwage. To nie jest z jej strony chamskie tylko takie szczere

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasnawiam sie jak nisko
trzeba upaść żeby u macochy szukać dobrych stron. Przecież tego u takiej k... nie ma. One są samym złem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja znajoma miała macoche
Ja akurat macochy nie uważam że to kuurwy, bo kuurwy to stoja pod latarnią i na jezdni przy lesie, lecz uważam że predzej czy później pokazuja swoje różki i wszelkkie frustracje wylewają na niewinnych pasierbach/ pasierbicahc, bo dziecko jest pod reka i jest się na kim powyzywac, a tym bardziej że to nie ich dziecko Iska jeszcze jestes młoda, zycia nie znasz, jak tak każdemu będziesz schodzic z drogi z skuloną głowa to ci każdy w przyszłości na łeb wejdzie, nie możesz byc taka pokorna owieczka, tez pokaz swoje JA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość macocha-w zasadzie była
predzej czy później pokazuja swoje różki i wszelkkie frustracje wylewają na niewinnych pasierbach/ pasierbicahc, bo dziecko jest pod reka i jest się na kim powyzywac, a tym bardziej że to nie ich dziecko Ech, i tu mamy kwintesencję stereotypu macochy - wrednej, złej baby, która tylko patrzy jakby tu dowalić biednemu dzieciątku... Nie twierdzę, że takich macoch nie ma. Oczywiście, wiele jest takich kobiet, które wyładowują frustracje na dzieciach i niekoniecznie muszą to być pasierbowie, ale często są to też ich własne dzieci. Cóż, tak skonstruowany jest ten świat - jedni są cacy, drudzy be. Nie można jednak generalizować i wszystkie baby wychowujące nie swoje dzieci podciągać pod jeden schemat. Tak samo nie można twierdzić, że wszyscy pasierbowie to niewinne, pokrzywdzone przez los dzieci. Bywają i tacy, którzy choćby im tyłki miodem smarować i tak będą wiecznie niezadowoleni i będą szukać okazji jak tu dopiec temu babsku, w końcu to nie Mama, więc można jej robić przykrości, złośliwości, kopać pod nią dołki - niech się franca przewróci... Powiem Wam kobiety jedno - podjęcie decyzji o związku z facetem "z przychówkiem" to nie lada wyzwanie. Wymaga prawdziwego heroizmu, ogromnej determinacji, cierpliwości. Jednak żeby temu sprostać nie wystarczy tylko bardzo chcieć. Niezbędnym i kluczowym elementem tej układanki jest wsparcie ze strony ojca dziecka/dzieci. Jeśli tego zabraknie - prędzej czy później poniesiecie klęskę. I wcale nie chodzi o to żeby facet przedkładał miłość do żony nad tę do dzieci, bo to są zupełnie różne uczucia. Ważne żeby potrafił rozdzielić te sprawy, żeby będąc zaangażowanym i kochającym dzieci ojcem potrafił równocześnie nadal pozostać czułym i oddanym wobec żony. Dzieci potrafią wspaniale manipulować, wpędzać w poczucie winy, stawiać się w roli biednych i skrzywdzonych i szantażować emocjonalnie. Trzeba ogromnej siły i obustronnego wzajemnego wsparcia (męża i żony) żeby taka zrekonstruowana rodzina przetrwała. Nie wolno zapominać o sobie, nie wolno pozwolić na podłe zachowania, na brak szacunku. Jeśli tego nie będzie- wszystko padnie. Niestety, rzadko się słyszy o sielance... Najtrudniejszym układem jest mieszkanie z pasierbami nacodzień. Macochy weekendowo - wakacyjne mają zdecydowanie łatwiej. Jeśli jeszcze Matka dzieci ma tzw. klasę i nie jątrzy - jest szansa na fajne, zdrowe relacje. Jeśli jednak mamy do czynienia z żądną zemsty prostaczką - bądźcie pewne - zrobi wszystko żeby jej dzieci Was nienawidziły choćbyście były najlepsze po słońcem. Doświadczyłam niestety wszystkich "kamieni" o których piszę. Moje małżeństwo dogorywa. Mamusia zrobiła swoje, a Tato chyba nie dorósł... Cóż, bywa i tak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabierz_mnie_stąd
Droga Iśko masz dobrze poukładane wartości i nie pozwól by takie idywidua jak...niektórzy robili Ci wodę z mózgu. Jesteś dobrym dzieckiem i dzielną młodą kobietą tego Ci gratuluję! Bronisz swojego stanowiska i tak trzymaj! Słuchasz głosu swego serca i rozumu. To przecież Twoje życie i Ty decydujesz. A nawiasem mówiąc, miło wracać do domu pachnącego ciastem i z uśmiechem witać nowy dzień. Powodzenia Ci życzę Isiu. Trzymam kciuki za Waszą rodzinkę! - do zasnawiam sie jak nisko - życie jest przewrotne, może Ty też kiedyś zostaniesz taką dajmy na to macoszką? I pewnie nie zmienisz zdania o tych parszywych istnieniach! Pozdrawiam i życzę równowagi w przyrodzie. - do moja znajoma miała macoche - są takie matki, które wyrzucają swoje własne dzieci na śmietnik! I co? to znaczy, że wszystkie takie są? Pamiętam taki program...tata a Marcin powiedział...z Tobą jest tak samo. Jeśli czegoś doświadczysz i przeanalizujesz starając się to zrozumieć, to możesz powiedzieć, że coś o tym wiesz... Ale Ty umiesz tylko nakręcać tę miłą dziewczynę. To nie siła powoduje topnienie lodu tylko uśmiech słońca. Czego i Tobie życzę. Uśmiechnij się i sprawdź jutro rano czy to działa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dorka S.
Gdy tak to czytam, to mi się wydaje, że synowie mojego drugiego męża mimo tych problemów ze szkołą, z zachowaniem poza domem ... to anioły... czasami coś pyskną, ale to i mój biologiczny potrafi... ogólnie pomagają w zakupach, sprzątają, nawet przy gotowaniu, gdy poproszę obiorą ziemniaki, zrobią kanapki, pomagają przy nowym domku, czasami nawet wyrwie im się mamo... kłopoty drobne były, ale wojny nigdy, jakoś można było się dogadać, ani ja nie jestem wiedźma ani oni potworami, mają swoje za uszami, ale i ja swięta nie jestem, natomiast nie rozumiem po co od razu zajmować pozycję bojową, przecież teraz tworzymy jedną rodzinę i chyba dla wszystkich jest lepiej, gdy atmosfera miła, gdy się lubimy, gdy zapominamy o drobnych przykrościach, bo przecież i takie zdarzają się w codziennym życiu spotkałam się na różnych tematach z określeniem, szczególnie moich koleżanek - drugich żon, że dzieci traktują ojca jak bankomat, ale!!! pisząc to wystawiają ocenę swojemu mężowi, nie dzieciom, bo to ojciec tego nauczył, synowie mojego męża nigdy nie dostawali super gratisów, to raczej z moim było gorzej, bo był rozpuszczony i przez tatę i przez dziadków, ale to z nimi rozmawiałam o tym, że kasa niszczy charakter, okazuje się, że można się dogadać, teraz zapewniają mu atrakcje innego rodzaju, ciekawe wyjazdy, bywanie w ciekawych miejscach, dają mu czas, zainteresowanie, miłość, kasa przestała stanowić problem a synowie męża sierotami nie są, gdzieś w świecie mają swoją mamę, czasami liczę się z tym, że sobie o nich przypomni i chociaż robię to niechętnie (jestem tylko człowiekiem) to czasami im mówię, że ludziom trzeba dawać szansę, że czasami chcą naprawić błędy młodości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie mówić że moze
ja też bedę macocha? Znaczy że ja bym miała być wrednym podłyb babsztylem które sie wyżywa na dzieciach tylko dlatego że w ogóle istnieją? To przede wszystkim musiałabym upaść tak nisko jak wy - dawac d... każdemu żonatemu facetowi po drodze, aż by się któryś skusił zostać na dłużej. O NIE. Macocha wiadomo, to k.. jest, z samej nazwy to wynika. I ja bym miała zostać k....ą? Tysię zastanów co piszesz? nie mam twojego charakteru żeby sie zeszmacić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dorka S.
Nie skarbie, nie do Ciebie mówimy. Ty skarbie zajmij się swoim zdrówkiem psychicznym, zapisz się do psychiatry albo poproś, by zmienił Ci leki. I może zacznij czytać książeczki dla dzieci, bo czytanie wpisów na kaffe wyraźnie Ci szkodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość macocha -w zasadzie była
Mam propozycję żeby głupie, napastliwe i nie wnoszące niczego do dyskucji posty zwyczajnie ignorować. Polemizowanie z kimś na tym poziomie jest zupełnie bez sensu, a do tego zaśmieca się niepotrzebnie wątek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babette30
@macocha - w zasadzie byłą przychylam się do propozycji, niektórym osobom nic się nie przetłumaczy bo przychodzą tylko sobie poprzeklinać a nie czytać/słuchać @Dorka S. tata bankomat, to prawda, ale żeby tak się stało tata musi na to pozwolić... to też poniekąd jest niestety prawda. Tylko że zauważ, że jest to arcytrudne dla ojca aby odmówić czegoś swoim dzieciom. W te święta wzięliśmy jego dzieci do siebie, gdy tylko zasiadły z nami do wielkanocnego śniadania, zaczęły się wyliczania co która potrzebuje; to już na prawdę jest meczące - ale ale... czy wydaje się wam że dzieci tak z siebie wchodzą do domu i jeszcze kęsa do ust nie wziąłwszy mają roszczenia? - dla mnie sprawa jest jasna. Znam ich matkę i wiem jakiego jest pokroju człowiekiem (w skrócie "daj i spa-daj"), słyszałam kiedys przez przypadek jak je szykuje na wyjazd: "powiedz ojcu o wycieczce klasowej i komitet rodzicielski i jeszcze powiedz że się drukarka zepsuła i kablówkę trzeba przedłóżyć, a telefon? masz coś tam jeszcze na karcie?". Dostają niestety takie wystyczne. Jak wrócą z niczym to słyszą potem "tata nas już nie kocha, teraz tej XXX daje nasze pieniążki". Wiem to bo próbowaliśmy zignorować prośby o pieniądze. Wracają potem z takimi tekstami i wielkimi awanturami. Rozmawiałam o tym z mężem nie raz. Zasadniczo widzi że jego córki to okropne materialistki i przykro mu z tego powodu. Dlaczego więc jest wobec nich taki chojny? Po pierwsze, oboje dosyć dobrze zarabiamy i nie stanowi to dla nas jakiegoś problemu, że tych pieniędzy fizycznie nie ma (chyba że jest jakiś wyjątkowo trudny czas). Musiałby powiedzieć córkom "nie" wiedząc, że w portfelu ma pełno, a to zrobić jest trudno. Po drugie, córki naprawdę wracają ze słowami "nie kochasz nas już", "masz już nową żonę a o nas zapomniałeś", widze jego poczucie winy i chęć uciecki od tych sytuacji, widze jak mu się serce kraje, są oczywiście komentarze: "jak mi nie dasz na wycieczkę to cała klasa pojedzie a ja nie", "już się zapisałam na ten kurs gry na gitarze, będę musiała odwołać i powiedzieć że tata się nie zgodził" - naprawdę stawiają tak sprawy że jeśli tych pieniędzy nie dostaną to będą strasznie cierpiałay i cała rodzina i pół miasta się o tym dowie. Po trzecie, mąż wie że w jakiś tam sposób je porzucił i one nie mają pełnej rodziny z powodu jego zlych wyboró życiowych, chce im dać to co najlepsze, chce im to jakoś zrekompensować że nie wytrzymał psychicznie małżeństwa z ich matką. Po czwarte, ja też jestem matką i wiem, ze jak mi się dobrze powodzi to i dziecku bym nieba uchyliła, też często kupuję mlodemu więcej niż mają jego koledzy, w końcu do grobu nie wezmę tych pieniedzy. W skrócie idzie o dwie rzeczy: ludzkie odruchy i granie na emocjach. W końcu każdy pragnie świętego spokoju. Jak mąż te dzieci widzi raz na dwa tygodnie to nie chce żeby ten cały czas były awantury. Ale sprawa ma też drugie dno: na co w takim razie idą alimenty 2,5 tysiąca miesięcznie? Dodam, ze nowe mieszkanie w dużym mieście trzypokojowe dostali od męża z chwilą odejścia, więc ani nie płacą za wynajem ani za kredydty, tak jak niestety my musimy, bo drugi dom mezowi z nieba nie spadł. Według mnie, ich mama ile by nie dostała to i tak to wyda w tydzień, a potem dzieci wysyła "bo zabrakło", "najwyżej tata dołoży". Tak nie można żyć. Musimy to jakoś ułożyć. Tylko jak? Trudno się rozmawia o finansach :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babette30
To na prawdę bardzo trudne dla mnie, jak ta sprawę rozwiązać. Jesteśmy dość młodym małżeństwem (znamy się 1,5 roku i jesteśmy tuż po ślubie), wiem że teraz ważą się zasady, na jakich będę żyła przez następne kilkadziesiąt lat... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość macocha -w zasadzie była
babette, w jaki wieku są dziewczynki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas znowu jest tak, że o co dziecko poprosi mamę, usłyszy idz do taty, tata niech kupi....i leci do nas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babette30
18 lat i 14 lat - młodsza do niedawna była słodkim dzieciakiem Naprawdę mam przekonanie że w takich sprawach wiele od matki zależy. Mój syn się cieszy jeśli go tata na lody zabierze. Nigdy nie było mowy o dodatkowych . Ma alimenty dość wysokie zasądzone (ale mniejsze niż córki męża na jedną) bo o takie się postarałam (biedny też nie jest), uważam że w tym się wszystko zamyka, a co zostaje, to idzie na książeczkę oszczędnościową syna i potem mamy w razie choroby dziecka na droższe leki, na wycieczkę, wakacje - była męża tak nie robi choć mogłaby, on ssie i ssie jak jakiś jamochłon przyczepiony do naszego konta. Maż płaci alimenty, do tego kieszonkowe, korepetycje z trzech przedmiotów ("tato, jak byś był w domu to bym ciebie zapytała jak to zadanie zrobić, a tak to kogo mam zapytać???"), sporty, telefony opłaca dzieciom, ciuchy i buty (nie wszystkie, ale bardzo dużą część), narty, gra na gitarze, częste wyjazdy na weekend do koleżanek z różnych stron Polski, wakacje, dentysta i jeśli zachorują to droższe rachunki za leki, wszystkie szkolne wydatki i podręczniki - kiedy nie mieszkaliśmy razem, nie wiedziałam ze to jest na taką skalę. Naprawdę, oprócz alimentów drugie tyle wydaje, jeśli nie więcej "bokiem". W te święta zapaliła mi się czerwona lampka, bo maż pierwszy raz nie mając już na koncie (zepsuł się nam samochód i mieliśmy awarię ogrzewania no i święta...) ...pożyczył pieniądze! od swoich rodziców, aby dzieciom dać na to co chciały i rachunki za komórki popłacić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość macocha -w zasadzie była
Naprawdę, oprócz alimentów drugie tyle wydaje, jeśli nie więcej "bokiem". Przepraszam, upadliście na główkę?! Ja nie twierdzę, że należy oszczędzać na dzieciach, ale na litość boską - gdzieś leży granica... 2, 5 koła alimentów na miesiąc, do tego telefony, sporty, ciuchy, wyjazdy, lekarze, podręczniki?! Na co w takim układzie wydawane sa alimenty?! Babette, dziewczyny w tym wieku maja już swój rozum. Coś mi się wydaje, że świadomie "doją" ojca, póki sie da. Niewątpliwie kluczową rolę odgrywa tu ich Mama... Ciekawe czy jeśli Tata straciłby nagle prace i zwyczajnie nie byłoby go stać na finansowanie zachcianek to czy córeczki nagle nie przestałyby mieć dla niego czasu...? Ja bym sie skusiła na przeprowadzenie małej próby. Uważajcie, bo jeśli tego nie przetniecie albo przynajmniej ograniczycie to będzie tylko gorzej. Teraz to są ciuchy, telefony, etc,. a za chwilę bedzie : Tato, chcę mieć mieszkanie, samochód i zwiedzić całą Ameryke Południową. Nie można tolerować konsumpcyjnego podejścia małolatów do relacji z Ojcem! To jest demoralizacja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość macocha -w zasadzie była
wracają ze słowami "nie kochasz nas już", "masz już nową żonę a o nas zapomniałeś", widze jego poczucie winy i chęć uciecki od tych sytuacji, widze jak mu się serce kraje, są oczywiście komentarze: "jak mi nie dasz na wycieczkę to cała klasa pojedzie a ja nie", "już się zapisałam na ten kurs gry na gitarze, będę musiała odwołać i powiedzieć że tata się nie zgodził" To jest normalny szantaż. Dziwię się, że Twój mąż na to pozwala. One nie będą miały dla niego żadnego szacunku... Facet jet bankomatem - tak jak wielu innych rozwiedzionych ojców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babette30
Wiem wiem.. ręce opadają Mąż wie że to była je tak nakręca, co mamy zrobić? - on nie chce się po sądach użerać a ona tym straszy, ze o podwyżkę się będzie ubiegać, z nią tez już szkoda mu nerwów by gadać. A z tymi rosnącymi wydatkami to masz rację - dał jeden komputer i drugi, po roku słyszymy, że tamten to już "rupieć" i się przegrzewa. Samochód - nie raz już starsza o tym mówiła. Stać nas na jakiś skromny może i by było, ale powiedziałam mężowi że po moim trupie. Bo te dzieci nawet nie mówią "proszę" tylko "muszę mieć samochód!, większość moich koleżanek już ma, a wy macie dwa". Zrobiliśmy próbę o jakiej mówisz - pojechał do nich na dzień dziecka bez żadnych pieniędzy, czekoladę dał i basta. Wyszedł z domu po 10 minutach, "nie było o czym gadać". Oboje wiemy, ze gdyby nie pieniądze, nie przyjeżdżałyby. I to jest najtragiczniejsze. Co byś zrobiła jako rodzic, gdyby Cię dziecko tylko tak potrafiło kochać? To tak jak trochę z rodzicami narkomanów czy alkoholików - mówi się im: wyrzuć dzieciaka z domu i odetnij od kasy, dla jego dobra, odwróci się od ciebie i znienawidzi ale to dla jego dobra. Tylko trudno to zrobić kiedy masz pieniądze i dobrobyt, ale jakoś trzeba. Nie uśmiech mi się zapożyczanie się bo córki muszą mieć wszystko o czym zamarzą, ja też chcę na emeryturze pożyć, a one z pewnością nam do naszych emerytur dokładać nie będą - one dawać nie potrafią. Mam nadzieję, że gdy urodzę dziecko to mąż poczuje się spełnionym ojcem w swoim własnym domu jakoś tak po normalnemu a nie na chorych zasadach, może zobaczy że ojca się kocha za to, że jest i tak też można żyć. Kurcze, ja w wieku starszej studiowałam zaocznie i pracowałam, jeszcze nie raz mamie do czegoś dołożyłam, bo mieszkałam u niej. Po studiach miałam już własne mieszkanie, w prawdzie połowę dołożyła mi mama ale zawsze to inaczej dołożyć, gdy widać, że dzieciak stara się i sam jakoś sobie życie układa, pracuje i ciuła grosz do grosza... A tutaj - masakra jakaś! Zero odpowiedzialności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja znajoma miała macoche
a wy myslicie że to co pisze to z kosmosu biore? spójrzcie na procentowośc ile pasierbów lub macocha nigdy nie zaakceptowało siebie nawzajem, smiem twierdzic że w 90% to jest nienawiźć do siebie nawzajem , i chamskie traktowanie siebie nawzajem Wiec nie piscie mi tu bajki ze brak dobrych relacji z maochą/ojczymem lub pasierbec to tylko jednostki, bzduura Zawsze były wojny na tym podłożu i będą. A ty Iska co tak bronisz swojej przybranej mamusi to pozyj ,poczekaj, mieszkamsz z nią dopiero miesiąc, pomieszkaj rok, czy dwa lata i napisz wrażenia. Nie wierze w bezkonfliktowe życia dwóch kobitek pod jednym dachem zwłaszcza kiedy obydwom hormony szaleją i buzują

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dorka S.
Babette - nie mogę dyskutować o Twoim problemie, bo mi nie uwierzysz, ale moim zdaniem macie tak właśnie, bo Twój mąż na to pozwolił, na to się zgadza, nic z tym nie robi. A argument, że Twojemu mężowi "arcynudność" sprawia odmówienie "czegoś" dzieciom troszeczkę mnie rozbawił. Ma roszczeniową eks, to wynika z Twojego opisu, ale że tak powiem wyhodował ją sobie na własnej piersi i za osobistą zgodą. Jedziesz tu po niej jak po kobyle, ok, rozumiem to, ale musisz w końcu dostrzec też, że mąż zupełnie zaniedbał ten problem. W sumie straszne jest takie życie, współczuję Ci tego stałego konfliktu, bo przecież Ty żyjesz jej życiem, a ona Twoim - TO CHORE!!! Twój mąż ma dzieci, o nich ma pamiętać, ale eks żona, tak obecna w Waszym życiu, tak skomentowana dokładnie, to już zupełnie inna para kaloszy. To zamknięta książka! Jesteście młodym małżeństwem i jeżeli tak dalej będzie - uważaj- to Cię przerośnie, będziesz chodzącą bombą i kiedyś wybuchniesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babette30
Wiem, ze ją taką wyhodował... Dzieci też. Wcale mnie nie dziwi to co mówisz. Przez lata (prawie 10 lat) był sam, umywał ręce, dawał te pieniądze jak o nie prosiły, bo miał - to czemu nie dać, na kogo innego miałby wydać? A rodziny nowej nie zakładał, bo nikogo adekwatnego nie poznał. Teraz to się zmieniło i bardzo trudno jest niektóre rzeczy poodkręcać, ale nie tracę nadziei - dużo rozmawiamy i widać jakieś małe postępy u niego - nie mogę też chyba tak od razy listy warunków postawić, prawda? Nie chcę go osaczać. Raczej wybrałam taktykę małych kroków i konsekwencji. Kropla drąży skałę nie siłą lecz częstym spadaniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość macocha -w zasadzie była
Zrobiliśmy próbę o jakiej mówisz - pojechał do nich na dzień dziecka bez żadnych pieniędzy, czekoladę dał i basta. Wyszedł z domu po 10 minutach, "nie było o czym gadać". Oboje wiemy, ze gdyby nie pieniądze, nie przyjeżdżałyby. a widzisz... Sprawa jest jasna: dajesz kasę - masz dzieci, nie dajesz - dzieci mają Cię w dupie. Co byś zrobiła jako rodzic, gdyby Cię dziecko tylko tak potrafiło kochać? "Kochać"?! A cóż to jest za miłość przeliczana na pieniądze?! Dziewczynki są totalnie zdemoralizowane i niestety, wybacz szczerość - w znacznej mierze Twój mąż sam na siebie bat ukręcił... Nie uśmiech mi się zapożyczanie się bo córki muszą mieć wszystko o czym zamarzą, ja też chcę na emeryturze pożyć, a one z pewnością nam do naszych emerytur dokładać nie będą - one dawać nie potrafią. No właśnie... Pomyśl o tym, że pieniądze dziś są, a jutro może ich nie być. Mało takich przykładów pokazuje życie?! Co będzie jak za parę lat, nie daj Boże, zachorujesz Ty lub mąż? Będziecie potrzebowali środków, bo dzisiaj nie da się leczyć całkiem za darmo. Gdzie wtedy będą córki?! Nie dajcie się zwariwać, bo obudzicie się z ręką w nocniku. Z dziewczynami trzeba przeprowadzić szczerą, poważną rozmowę. Są na tyle dojrzałe (zwłaszcza 18-latka), że są w stanie ogarnąć o co chodzi. Albo naprawdę kochają Ojca, albo traktują go jak jelenia, którego można bez zachamowań naciągać na swoje fanaberie. Musisz pogadać z mężem, że sytuacja wymaga uzdrowienia, bo prędzej czy później między Wami pojawią się problemy na tym tle. Jesteście rzeczywiście młodym małżeństwem. Staż 1,5 roku to żaden staż :). Ja z perspektywy blisko 7-letniego związku wiem już coś na ten temat... Wierz mi, jeśli pewne sprawy nie zostaną uregulowane już na początku, potem będzie tylko gorzej. Ta spirala się nakręca, aż w końcu pęknie, a tego Ci nie życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dorka S.
Nie, sprawa nie jest tak prosta. Dla Ciebie wszystko jest czarne lub białe? Dlacego? Bo Tobie nie wyszło? Życie to cała paleta szarości, kremów i beżu, a nie tylko miłość albo nienawiść. Dlaczego od razu radykalnie i w 100 % stwierdzać, że dzieci mają jej męża w d... Mąż Babette przez 10 lat przede wszystkim dawał kasę, przyzwyczaił je do tego, że facet jest od dawania kasy. Czy nauczył swoje córki innego widzenia mężczyzny? Innego widzenia ojca? Pozwolił eks na całkowite zawładnięcie dziećmi. Ile miał wkładu w ich wychowanie, ile włożył swojego czasu w rozwój ich wyobraźni, ich marzeń, widzenia świata. Dlaczego teraz Babette widzi całe zło w jego eks, nawet jeżeli to wyjątkowo perfidna eks, to on sam sobie odpuścił córki, kupowanie miłości nie uczy szacunku, nie buduje więzi. Cały proces można odkręcić, chociaż będzie ciężko, bo to już duże kozy są. Nie jestem też pewna czy Babette będzie zainteresowana odbudową ich prawdziwych więzi z ojcem. Mają w planach dziecko, teraz będzie bardziej ciągnęła w swoją stronę niż myślała o bardzo ciężkim procesie odbudowywania relacji męża z jego starszymi córkami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×