Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Karmazynowy przypłwy

O biciu Twojego dziecka.

Polecane posty

Gość hej gitara
:D nos ci urośnie szczery od tego kłamania ! a teraz już idę pupilu pić wódę - ja i druga mamuśka :) a dzieci wypuścimy w pole :D co ty na to ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak pajacu
tak se wlewaj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
bo widzisz szczery, Twoje wypowiedzi są jak lustro, w którym każdy może zobaczyć swoją brzydką twarz... o której woli nie pamiętać i której oglądać wcale nie chce..... chwała Ci za to! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kabel i pas
czasami kij dzis mam 26 lat i jestem nadal sama:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dodam swoje
do fgggfg - jasne, klaps to nie nagroda, ale nie wychowuje - mowi tylko nie rob tego bo MNIE sie to nie podoba, bo JA zabraniam. JA tu jestem od decydowania, co dobre a co zle. Ty nie musisz sam myslec, bo nie umiesz, masz mnie słuchac, bo jak nie, to cie bedzie bolało. Poza wszystkim klaps oducza myslenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dodam swoje
dwie gitary - chyba tylko nicki zmienione, bo ton ten sam - co chcecie udowodnic szczeremu - nie mam pojecia... Co konkretnie zlego powiedział?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do dodam swoje - zgadzam sie w calej rozciaglosci jednak: Poza wszystkim klaps oducza myslenia. na to koronnym argumentem tych "incydentalnych klapeksow" jest idea, ze male dziecko nie mysli, wiec klaps dziala hmm rzekomo prewencyjnie w obliczu zagrozenia zdrowia i zycia kryptonim piekarnik i gniazdko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
dwie gitary - chyba tylko nicki zmienione, bo ton ten sam - co chcecie udowodnic szczeremu - nie mam pojecia... Co konkretnie zlego powiedział? chyba nie zrozumiałaś, moja wypowiedź była komplementem. Szczery robi dobra robotę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba nie zrozumiałaś, moja wypowiedź była komplementem. Szczery robi dobra robotę. mysle, ze mogla nie zrozumiec bo wiesz jest fala atakow i pod takim obstrzalem w kazdej wypowiedzi doszukuje sie ironii :-) za komplement serdecznie dziekuje :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dodam swoje
szczery - gniazdko- odruch Pawlowa - matka w poblizu, nie wsadzam łapy, bo dostanę. Matki nie ma - moge zaspokoic ciekawosc. Dlatego dzieci bite w domu czesto sa nieznosne poza domem, w szkole ,tam, gdzie nie beda bite - folgują sobie. Nie trzeba 2latkowi robic wykladu o prądzie, ale jesli ma do matki pelne zaufanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
bicie - w granicach przyzwoitości - tak wiele osób mówi- ok! Ale to nie "skuteczność" wąsko rozumiana, ale pełny rachunek, obejmujący skutki uboczne, dyskwalifikują bicie. Nie chodzi nawet o perspektywe bijącego (przemoc fizyczna, jako przejaw nieporadności w stosowaniu innych metod oddziaływania). Zastanówcie się nad uczuciami bitego dziecka (jeśli sami tego doświadczyliście, to przypomnijcie sobie). Jeśli emocje porównać do kawałka surowego, krwistego mięsa, to bicie przypomina smażenie: strach "ścina" spontaniczność, z zewnątrz powstaje skorupa posłuszeństwa, panierka "grzeczności", a w środku zatrzymane zostają wszystkie uczucia. Dla cierpliwych dziewczyn taki "soczysty" facet, bywa apetyczny (wstawcie tu płcie zamiennie- zależy kto czyta). Niektórzy szefowie potrafią znaleźć odpowiednie "sztućce", żeby do walorów takiego "kąska" się dobrać. Niektorzy nie potrafią się pozbierać przez całe swoje dorosłe już życie, a co za tym idzie- nie powinni zostawać rodzicami, gdy sami wciąż nie uporządkowali swoich spraw....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hehehe szczery
chyba masz sobie wlewać, że tam gdzie się pojawisz to skupia się uwaga na tobie. czyzbyś był trolem internetowym ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitaro a czemu zmieniłaś nick
nie przychylam się też jest ładny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysle ze moglabym
strzelic dzieciaka w tylek, chociaz nie uwazam tego za najlepsza metode wychowawcza, raczej wyraz bezsilnosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumbum i bum
Wiecie, sama, uderzyłam kilka razy moją 4-latkę... za każdym razem w tej samej sytuacji.. dostała 2 lania w swoim życiu, krótko mówiąc. Możecie pisać, jaka ze mnie zła matka, że katuję i maltretuję, że jestem prymitywna w swojej formie... ja wiem , że postąpiłam słusznie, no ale może naświtlę całą sprawę.. Gdy jestem z moją córką na spacerze, na zakupach, czy gdziekolwiek z nią wychodzę, to miałam jeden problem - mała ni stąd ni z owąd wybiegała na ulicę, skok w bok i już była na jezdni, mimo, że sekundę wcześniej trzymała się mnie grzecznie, albo wózka, w którym jeżdzi już bardzo niechętnie... Tłumaczyłam, mocno trzymałam za rękę, na ulicy czasem wyprawiała cyrki, że nie chce isc za rękę... naprawdę dłuuugo i dużo tłumaczyłam jej co grozi gdy wybiega się na ulicę, prosto, przejrzyscie - żeby zrozumiała, nawt pokazywałam jej filmiki, co się dzieje, gdy nadjeżdza auto... myślałam, że pojęła, znała na pamięc wierszyk, że trzeba się trzymać mamusi, jak przechodzić przez ulicę itp... naprawdę poświęciłam temu dużo czasu, bo dziecko mojej znajomej zginęło pod kołami w wieku 8 lat... Pewnego dnia wracałam z córką z zakupów, w obu rękach trzymałam siatki, a córka trzymała się jednej z nich że czułam jej rękę i trzymałam za paluszka... a tu nagle - szarpnęła się i wybiegła na ulicę, prosto pod nadjezdzający samochód. Puściłam siaty i za "szmaty" wyciągnęłam ją z ulicy, to były sekundy, gdyby nie mój refleks, ona wpadłaby pod auto, kierowca nawet nie zdążył zareagować, widziałam w ułamku sekundy jego przerażoną minę zza kierownicy... wtedy moja córka dostała po raz pierwszy, zlałam ją na ulicy, po tylku, ze 4 razy, aż miała czerwone ręce odbite...jakaś baba szła za mną i krzyczy do mnie, że dziecku trzeba tłumaczyć a nie bić. Ja byłam w takim szoku, że ją wyzwałam i kazałam iść w swoją stronę... zakupy zostawiłam a córkę na rękach niosłam do domu, cała roztrzęsiona. w domu jeszcze raz przewałkowałam zasady na ulicy i chodniku, ale tym razem powiedziałam, że będę ją bić tak mocno, jeśli jeszcze kiedykolwiek sama wyjdzie na ulicę... naprawdę, przez ponad rok miałam spokój, córka nawet jak nie sz ła przy mnie za rękę, to trzymała się z dala od ulicy.. No ale kilka dni temu była powtórka z rozrywki, szłam z męzem w dodatku, córka skakała koło nas... chciała wyrzucuć papierek i zobaczyła, że śmietnik stoi na drugiej stronie ulicy, więc sobie beztrosko wybiegła - a tu rower jechał, facet zareagował w porę, bo my nawet byśmy nie zdążyli, zahamował tak, że wywrócił się na chodnik i obdarł całą twarz.. mąż złapał córkę i wlał jej w tyłek, od razu , na miejscu. Płakała , było mi jej żal, ale jak sobie pomyślałam, że może wpaść pod samochód i zginąć, to stwierdziłam, że dobrze zrobiliśmy bijąc ją takiej sytuacji... Wolę, żeby się mnie i męża bała, oraz tego co ją czeka, niż mam ufać, że zrozumie co to śmierć i że to ją może spotkać pod kołami auta. śmierć to dla dziecka abstrakcja, nie rozumie tego, więc wolę, żeby się bała realnego zagrożenia jak lanie w tyłek niż śmierci, która nie ma dla niej konkretnego znaczenia... dodam, że oprócz tych sypuacji nigdy nie biłam dziecka i jestem przeciwnikiem maltretowania i poniżania dziecka, a z wykształcenia jestem pedagogiem... mnie rodzice bili od czasu do czasu, podobnie jak męża, gdy cos nabroiliśmy. Nie czujemy się pokrzywdzeni przez rodziny w żaden sposób, a obydwoje wyrośliśmy na ludzi z pełną wartością o sobie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co ty na to szczery
jaki byłby twój złoty środek ? tłumaczyć nadal ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dodam swoje
bumbum - no ale jaki skutek odnioslo twoje lanie, skoro zaraz byla powtorka z rozrywki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co ty na to szczery
skutek - przez rok nie wybiegała na ulicę. ja zrozumiałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak czytam i myślę
Jaką według was szczery robi dobrą robotę skoro matce która chce porozmawiać o swoich spostrzeżeniach, jest szczerze zmartwiona, potrafi naubliżać i zniechęcić do dalszej refleksji ? Też jestem za tym, żeby dzieci nie bić - jak najbardziej i to nawet w formie lekkich pouczających czy przywracających do porządku klapsów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i co ty na to szczery skutek - przez rok nie wybiegała na ulicę. ja zrozumiałam. no to faktycznie super skutek, ja tez zrozumialem z gory tylko mowie, nie, nie uwazam matki w tym przykladzie za zla, karygodna, patologiczna, zwyczajnie emocje byly tak silne, ze nie wytrzymala, jednak uwazam, ze to swietny przyklad na to o czym wczesniej rozmawialismy, klaps zadzialal, naturalnie, pojawil sie strach ale czy przyszlo zrozumienie zagrozenia? w mojej ocenie i z samych slow autorki wynika wprost, ze nie moja rada - ograniczone zaufanie do dziecka w tym przypadku, zreszta w kazdym, jesli wiedzialbym, ze moje dziecko ma takie zachowania, ze moze w sposob zupelnie nieoczekiwany wyskoczyc na ulicy, to powaznie myslalbym o tym za kazdym razem, gdy prowadzilbym ja blisko ulicy i w zadnym wypadku nie pozwolilbym zeby trzymala sie siatki zamiast mocno w mojej dloni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dodam swoje
ale po pierwszym laniu wybiegla i gdyby was nie bylo, moglo by sie skonczyc tragicznie, mimo tej poprzedniej "nauczki". Zloty srodek - jak ma sie bardzo zywe małe dziecko, trzeba je niestety na ulicy trzymac za reke, wiadomo,ze to nie bedzie dluzej niz rok, dwa - potem samo ogarnie sytuację. Przy malym nigdy nie masz pewnosci, czy nie wyskoczy na ulice, nawet jabys skatowala do nieprzytomnosci - zwlaszca, jesli nie bedziecie jej mieli w tym momencie na oku i nie bedzie sie miala kogo bac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dodam swoje
a jesli dziecko - tak male jak i wieksze, nie jest w stanie zrozumiec tego,dlaczego zle postepuje, mozna jeszcze prosto powiedzic - nie rob tego, bo mi bedzie przykro, wiesz,ze chce zeby ci bylo dobrze, a to co chcesz zrobic, bedzie dla ciebie i dla mnie zle .Jesli dziecko ma pelne zafanie do matki, nigdy sie na niej nie zawiodlo,nie boi sie jej, nie musialo oszukiwac i zawsze bylo powaznie traktowane - to poslucha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumbum i bum
nie biję dziecka, dlatego tym bardziej wzięła mnie na poważnie , gdy dostała te klapsy - to był dla niej szok. Spełniłam swoją rolę jeśli chodzi o tłumaczenie, cały czas jej to również powtarzam, przypominam...kiedyś pokazałam jej rozjechanego kotka, i mówiłam że to samo może się z nią stać, gdy wybiegnie na ulicę i akurat będzie jechał samochód... po tych klapach moja mała nie miała nawet sinieczka...no ale na pewno zabolało. Mimo, że rzeczywiście działałam pod wpływem emocji, gdy przemyślałam sobie to na spokojnie, stwierdziłam że nic innego nie pozostało mi i tyle... a każdy kto ma dzieci, wie, że nie zawsze da się trzymać za rękę, a dziecko będzie szło grzecznie bez sprzeciwu...ulic też się ominąć nie da, przeważnie córka idzie po wewn.stronie chodnika, a między nią a ulicą jestem ja... Zachowuję wszystkie możliwe środki bezpieczeństwa, ale czasem takich sytuacji nie da się uniknąć i tyle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumbum i bum
do dodam swoje - z doświadczenia i wykształcenia wiem, że obdarzanie dziecka zaufaniem i traktowanie takiej małej istotki partnersko, zakładając że nas zrozumie i uszanuje nasze zdanie jest błędne, bo nie sprawdza się w praktyce - rady super-niani można wykorzystywać przy zbieraniu klocków w pokoju, a nie w obliczu zagrożenia.... ja jestem na tym punkcie szczególnie prxewrażliwiona, bo dziecko mojej przyjaciółki zginęło pod kołami - była ona wspaniałą matką - zaufała swojej córce pozostawiając ją na placu zabaw gdy ona była w sklepie na przeciwko tego placu... usłyszała wielki huk i wybiegła ze sklepu - zobaczyła swoje dziecko ściśnięte dwoma autami...walczyła o życie 7 dni w szpitalu, ona chciała tylko przebiec na sąsiedni plac zabaw po wewnętrznej osiedlowej uliczce..... pamiętam jak jej matka w szpitalu płakała, że mogła ją bić, żeby ni przebiegała tak przez ulicę z nienacka... :( miała żal do siebie, że źle ją wychowywała, bo zawsze trzymała mocno za rączkę, i wpoiła zasady poruszania się....ale nigdy nie karała fizycznie za to, że przebiegała tak o ... wiem, że to przykład może nieadekwatny do mojego, no ale zostało mi w głowie...wolę, żeby się mnie bała moja córka, niż żebym potem płakała nad jej grobem..... rodzić, który się najwięcej opiekuje w ciągu dnia dzieckiem, najczęściej mama, powinien zrozumieć, że nie zawsze pomaga pilnowanie i oczy wokół głowy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chce mi sie czytac wszystkich wywodow, bo ile ludzi tyle teorii, natomiast jedno jest pewne jak rodzic jest nieporadny bedzie \"dawał te nieszczesne klapsy\", madry znajdzie inne rozwiazanie.. dyskutowac tak mozna w nieskonczonosc i tak do zadnyego konsensusu sie nie dojdzie.. zastanawia mnie jednak skad taki atak na ludzi, ktorzy nie maja zwyczaju swoich frustracji wyładowywac na dziecku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumbum i bum
poza tym widzę pozytywne skutki tych klapsów - córka rok nie wybiegła sama na ulicę, nawet jak się wyrwała z mojej ręki, nie oddaliła na ulicy się dalej niż na 2/3 kroki...gdzie wczesniej było nagminne, że wyrywa się i biegnie w obojętnie którą stronę, nawet na ulicę, ile razy na słup wpadła, bo był szybki obrót i bęc.... ostatnio znów wybiegła, a ja odświezyłam jej pamięć, co grozi za wybieganie na ulicę - nigdy jej tak nie karałam w innych przypadkach, więc wzięła to bardzo poważnie. w innych przypadkach stosuję rózne pedagogiczne sztuczki, by mała była posłuszna, ma też wyznaczone miejsce na odbywanie kary - krzesełko w kącie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dodam swoje
bumbum zaufanie dziecka nie polega na tym,zeby male zostawic samo na placu zabaw! Co innego wdrazanie do samodzielnosci, uczenie, a co innego brak wyobrazni matki i lekkomyslnosc! Ja swoje dzieci , gdy byly male, miałam wciaz na oku, fakt,ze bylam tym nieraz umęczona, ale to nie trwa wiecznie, kilka lat. Cóz, jak sie czlowiek decyduje na macierzynstwo , musi to brac pod uwage, na tym polega odpowiedzialnosc. A tak nawiasem mowiac, wypadki zdarzaja sie i doroslym, tyle,ze oni sami odpowiaja za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie przychylam sie
Juz mialam sie nie wlaczac do tej dyskusji ale widze "dodam swoje 4 grosze" zrobila ze mnie dziecko - ofiare sadystycznych rodzicow, ktorzy bezlitosnie okladali mnie kablami i katowali na wszystkie mozliwe sposoby a ja w wyniku tego wyroslam na psychopatke i nic mi sie w zyciu nie udaje. A pozniej kolejne osoby czytajac tylko ostatnie posty wyciagaja bledne wnioski i temat schodzi na jakies dziwne tory. Do Dodam swoje...: Zarzucasz mi rozwlekolosc wypowiedzi ale to wlasnie dla ciebie, jako do glownej komentatorki moich postow tak bardzo je rozwlekalam. Na podstawie twoich kompletnie nieadekwatnych komentarzy doszlam do wniosku ze nie wystarczy do ciebie pisac prostymi zdaniami, o skrotach myslowych, zrozumialych dla wiekszosci osob o przecietnej inteligencji, nie wspominajac. A wiec poniewaz widze za masz problemy z logicznym oraz abstrakcyjnym mysleniem, i dlatego ze za grosz nie wierze w to twoje poczucie humoru (ty po prostu myslisz poczucie humoru z chamstwem i ignorancja, mam nadzieje ze nie uczysz swoich dzieci ze to to samo), wypisze ci w punktach, zebys juz nie mieszala: -nie pochodze z patologicznej rodziny -mialam szczesliwe dziecinstwo -dostalam kilka razy po tylku. Czepiasz sie 5 klapsow, wiec jasniej: bylo to nie wiecej niz 5 sytuacji kiedy dostalam w tylek, nie pamietam z ilu dokladnie, 1 czy 3 klapsow skladal sie kazdy z tych epizodow - nie bylam katowana -rodzice mnie kochali -ja kochalam i kocham swoich rodzicow - mam ze swoimi rodzicami wzorcowy kontakt po dzien dziesiejszy - jestem wyksztalcona -mam dobra prace - dobrze mi sie powodzi - uwazam ze moi rodzice nie mieli prawa podniesc na mnie nigdy reki. Zasluzylam na kare ale nie godze sie na stosowanie kar cielesnych pod zadna postacia(patrz: moj post z fragmentami konstytucji), uwazam ze zostalam w ten sposob upokorzona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×