Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość słodkaJA

Czy chciał WRÓCIĆ do Was eks?Jak tak to po jakim czasie od rozstania?

Polecane posty

Gość daaariaaaa
A ja nawet juz coraz mniej analizuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mniej się analizuje, bo to normalna kolej rzeczy, z czasem po prostu się wszystko zaciera, uogólnia, rozmywa i ma dla nas mniejsze znaczenie. Ja teraz łapie się na tym, że jak ktoś mi da jakieś info na temat "J" to analizuje co i jak, ale chwilę to trwa, bo zadziała umysł i wszystko zaneguje i koniec analizowania... Z czasem zaprzestane tego w ogóle, najgorsze za mną i teraz może być tylko lepiej :) Wspominanie dobrych chwil z byłym partnerem to całkiem normalna i na miejscu rzecz, bo w końcu to dla nas też są dobre chwile, więc nie martwcie się tym, że akurat w danej chwili wam się coś miłego odnośnie byłego przypomniało, gorzej jak takie myśli stanowią większość część waszego życia po rozstaniu, a co gorsza żyje się dzięki tym myślom... Nie do końca jest prawdziwe stwierdzenie, że nie można żyć przeszłością, bo tak na prawdę można żyć, ale niech to stanowi mniejszą część, np. przeszłość to 1/6, teraźniejszość 2/6 a przyszłość 3/6 życia, nie można się całkowicie odciąć od przeszłości :) heh, dobrze mieć za znajomego psychologa :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam dziś oddać 2 rozdział pracy licencjackiej a napisana 1 strona :( masakra nie chce mi się nic. Miało być lepiej, nie kontaktuje się z nim, nie odpisuje a wcale nie pomaga :( ktoś mi powiedział, że to było prawdziwe uczucie i co to jest 7 miesięcy do ponad 8 lat razem. Ale to znaczy, że 8 lat mam się męczyć. Nie chce nowej miłości, chciałabym po prostu normalnie żyć - nie uśmiechać się na siłę ale szczerze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaariaaa
mnie sie na sentymenty zbiera kiedy tak jak dzisiaj wracam do rodzinnego miasta. Wszystko mi sie tam kojarzy z chwilami szczęścia... szkoda ze tylko mi... ehhh trzeba się nie dawac takim smutom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Beatka1707" Ja Ciebie kompletnie rozumie, wiem co to znaczy być z kimś tyle lat, nawet więcej niż u Ciebie, rozstanie to wtedy trauma i totalny szok, dziwie się sobie, że taki słaby człowiek jak ja, któremu cały czas życie pod nogi kłody rzuca jakoś sobie radzi, jak to Kiciusia powiedziała mi, że najgorsze już za nami, bo minął już ten ból po zerwaniu, co nie pozwalał normalnie funkcjonować... Teraz oczywiście jest daleko od normalności, ale o niebo lepiej niż chwila po zerwaniu... Oddałbym wszystko aby teraz dostać jakąś stałą pracę, bo bym w końcu mógł sobie pozwolić na wynajem własnego kąta i wreszcie spróbować żyć na własną rękę, niby mam jakiś tam grosz z własnej działalności, ale to nie pewny grosz jak na razie i marze o jakimś etacie, ale strasznie trudno w mojej okolicy o taki, wręcz załamuje się, bo chcę a nie mogę ;/. Powiem, że nie myślę o "J" a tylko o tej pracy, bo wiem, że wtedy było by mi łatwiej, podbudowało by mnie to, a tak to tylko się załamać ;/ I bez kitu, ale czuje, że łapie doła nie przez to, że "J" odeszła, ale przez tą niemoc znalezienia jakieś posady ;/ "daaariaaaa" A skąd wiesz, że tylko Tobie zbiera się na sentymenty odwiedzając wasze dawne, wspólne miejsca ?? Moim zdaniem, nasi byli na pewno mają jakiś sentyment do takich miejsc i jest pewne, że odwiedzając z nowym partnerem takie miejsca wkrada się do ich umysłu myśl, że kiedyś byli tu z kimś innym, bo wspomnień nie da się od tak usunąć z głowy, mają tylko łatwiej, że jest obok ich ten nowy i łatwiej im znieść myśl o tych wspomnieniach ;] Ja po prostu nie wierzę, że "J" od tak jak to mi opisywała i opowiadała usunęła z głowy, że było to miłe, fajne ale to było, na pewno porównuje jak to było w danej sytuacji ze mną, a jak z tym nowy, tak to już jest skonstruowane... I kolejna rzecz, to prawda, że z czasem idealizujemy byłego partnera, pamiętamy tylko chwile szczęści, bo tak jest stworzony ludzki umysł, że to co złe to wypieramy, pamiętamy tylko dobre, to taka samoregeneracja umysłu :) Ja staram się zapamiętać chwile złości, kłótni, sporów, podniesienia głosu, użycia siły, bo zapominając o tym, w kolejnym związku zrobię to samo, to takie długotrwałe wyciągnięcie wniosków...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Beatka1707" I jeszcze odniosę się do twoich słów, że brak kontaktu nie pomaga, racja, na początku na pewno nie pomoże, ale z czasem docenisz i zauważysz, że pomaga, bo jak to już wiele razy w tym temacie pisałem, to brak kontaktu może TYLKO nam pomóc, bo albo Były zatęskni, albo my szybciej się oswoimy z ich nieobecnością, więc zawsze to krok do przodu... Przepraszam, że użyje przykładu Darii, ale ona taki kontakt miała i ciężko jej teraz, mija już tyle czasu, a Ona nadal rozmyśla, rozpacza... Zresztą ja tak samo, jak odnowiłem kontakt (nie potrzebnie) w marcu z "J", przez chwile czułem jakąś nadzieje, ale to było zgubne, bo teraz muszę odnowa budować te uczucie nieobecności "J" w moim życiu, więc zaprzeć się na maksa i nie myśleć o jakiejkolwiek formie kontaktu !! :) Może zaproponuje aby w temacie założyć coś w stylu zgromadzenia AA, a raczej Wzajemnym Wsparciu :P Jak komuś najdzie myśl aby skontaktować się z Były/Byłą to zamiast to zrobić, napisze to w tym temacie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaariaaaa
Luka wiem ze nie wspomina, gdybys widział jak on do mnie pisał z takim politowaniem, rozdrażnieniem, ma mnie tam gdzie zwykłe resztki jedzenia...a ja głupia w ogien bym jeszcze wtedy za nim skoczyła...ehh rozkleiłam się:(:( wiesz teraz to chyba to mnie najbardziej boli, nie to ze jego tu nie ma ale to ze mnie tak upokorzył, że byłam tak zaślepiona, ze tak mnie skrzywdziła osoba której oddałam dosłownie wszystko... poczułam sie przez niego jak śmiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaariaaaa
Luka nie przepraszaj niech mój przykład bedzie przestrogą! No ale tez dowodem na to ze jakoś żyję, i musze przyznac ze tęsknota za nim osłabła, teraz pozostała gorycz upokorzenia... po samym zerwaniu kontaktu napływały fale wspomnien, tęsknota, było prawie tak jak po rozstaniu, ale szybciej minęło, teraz z kazdym dniem czuje ze to jest coraz dalej ode mnie... i chce zapomniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak sie ma mozliwosc braku kontaktu to trzeba sie z tego bardzo cieszyc ja nie mam niestety i strasznie zazdroszcze tym co moga sie odciac od tego wszystkiego i zaczac zycie od nowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaariaaaa
No tak czasem, nie da się całkowicie urwac kontaktu, chocby z racji tego samego miasta, szkoły, pracy. Ja tez boje sie kiedy wracam do rodzinnego miasta ze go spotkam, ale on chyba teraz czesciej siedzi u swojej nowej więc mało prawdopodobne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeważnie jest tak, że jak bardzo chcemy spotkać Byłego partnera to takie coś nie mam miejsca, a jak już totalnie go zlejemy, nie myślimy o tym, to spotykamy go w najmniej oczekiwanym miejscu... Ja akurat mam dobrze, hmmm względnie dobrze, że mieszkam w innej mieścinie niż "J", ona rzadko kiedy lata po mieście, bo zajęta pomaganiem w domu i lataniem do mieszkanka jej nowego, więc na prawdę ale chyba bardzo trudno będzie mi ją od tak spotkać kiedyś ;] Ja się cieszę, że 4 lata temu wyprowadziłem się z jej miejscowości, bo teraz to bym miał konkretnie widok z okna na mieszkanie tego typa, bo mieszka vis a vis mojego dawnego mieszkania, wręcz mógłbym ich podglądać, a wtedy to bym chyba nie wytrzymał tego, na pewno bym nie wytrzymał, bo ciągle bym na nią, na nich ;/ trafiał i cieszę się ze wyprowadziliśmy się stamtąd (chociaż, wtedy to bardzo żałowałem, bo oddalam się od "J", ale daliśmy rade, do czasu ;/) Nie no, odległość pomaga i współczuje osobom, których byli mieszkają w bloku obok, albo nie daj boże w tej samej klatce ;/, nie wyobrażam sobie tego nawet ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Doła mam :/ Opuściła mnie nadzieja na cokolwiek, nie widzę cienia szansy na jakiekolwiek szczęśliwe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hihi, odezwij się łezko do mnie na GG, jak chcesz sie wyżalić, bo mnie też zlekka nosi ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok tylko podaj mi numer na gg możesz wysłać na maila jak nie chcesz tu podawać. lezka@onet.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Mam pytanie, te wasze miłości głębokie dotyczą pierwszych chłopaków? Jest tak, że tylko dla was ten pierwszy, z którym straciłyście dziewictwo i byłyście powiedzmy przez 2, 3 lata jest najważniejszy, a kolejni już nie dorównają temu pierwszemu, bo 'on' zabrał wam cnote? : P tak z ciekawości pytam? Czy te miłości o których piszecie, to 2, 3 chłopak z kolei? Prosze o odpowidz. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"xKamyk" Ja pozwolę odpowiedzieć troszkę na twoje pytanie :) bo troszkę orientuje się w temacie, więc w większości to są pierwsze miłości, ale nieraz się zdarza, że ta pierwsza jest wyjątkowa i ni chodzi tu o stracenie cnoty czy prawictwa, po prostu jest... Wiadomo, znajdą się ludzie co będą mówić, że nie ma co rozpaczać, bo to w końcu pierwsza w życiu miłość, ale każdy człowiek jest inny i niektórym ta pierwsza miłość wystarczy, nie muszą się sprawdzać, w moim przypadku moja Była idealnie mi podpasowała, ale niestety po blisko 9latach ja jej nie, nie ma co jej za to winić, ale jednak jest tego głupie uczucie pustki i zmarnowania czasu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mnie się wydaje że bardzo rzadko są to pierwsze miłości. U mnie największa była druga:) A ten ex o którym tu pisałam to 3 dlatego przeszło mi momentalnie jak tylko zerwałam kontakt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój M był/jest pierwszy :-) ...za tydzień spędzamy razem weekend w pięknych okolicznościach przyrody :-) Wciąż nie wiem, czy będzie happy end, ale na razie cieszę się z każdej spędzonej wspólnej chwili :-) Ps. Podczytuję Was często, pozdrawiam więc Was ciepło! To było zarówno do starych jak i nowych forumowiczów :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eh, łezko, ostatnio podobny weekend był w Wawie :-) Wcześniej wspólny rejs...ale wciąż nie znam zakończenia mej historii....czy będzie szczęśliwe? ...jeśli dobrze pójdzie obydwoje dostaniemy pracę w tej samej hm.... kompanii. Jeśli tak się stanie, M wróci do naszego miasta. Ja mieszkam u Niego, ale nie wiem, czy będę mieszkała razem z nim, gdy wróci do naszego miasta. Nasze relacje są bardzo skomplikowane i potrzeba jeszcze czasu, aby sprawy między nami zaczęły się wyprostowywać. Mam przynajmniej taka nadzieję....a ona, jak wiecie, umiera ostatnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widziałam ich :( chciałam sobie coś kupić na poprawę humoru i ich spotkałam :( beznadzieja :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To pewnie nie za ciekawy widok miałaś, pewnie dziwnie wygląda facet przy tak dużo starszej kobiecie ;/ Ale nie zmienia to faktu, że widok Byłego partnera z inną/innym i nie ma tu znaczenia kto to jest, ale boli, bo przecież niedawno oni byli z nami;/ Nic, tylko współczuć... i być dobrej myśli, że ten stan kiedyś minie... Ja uciekam spać, dobranoc kobietkom :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No jak to gdzie ?? Nie wiadomo gdzie :P hehe, tylko my zostaliśmy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama nastolatka
Witajcie. Luka masz rację, wyprowadzka z dala od byłego bardzo pomaga, ja od 3 lat jestem w separacji z mężem, ta przeprowadzka z dala od wspólnego miejsca zamieszkania, miejsc, w których rzadko teraz bywam pomaga, jakoś żyje, tylko czasem zastanawiam się nad bylejakością mojego obecnego życia. Nie muszę się martwić, że spotkam wspólnych znajomych, bo tu ich nie spotkam, jednak kiedy jadę na śródmieście, wtedy mnie bierze, a niestety tego uniknąć się nie da. Knajpy, puby, kina, markety, galerie etc...i tak zrobiłam wielki krok naprzód, bo wyszłam z nory i już się nie ukrywam przed światem, jednak nadal boli, cholernie boli. Najgorsza jest jednak świadomość tego, że chyba nigdy juz nie zaufam żadnemu facetowi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"mama nastolatka" Rzeczą naturalną i całkowicie normalną są takie myśli, o tragiczności naszego życia po rozstaniu, o przyszłości i braku perspektyw na szczęście w tej przyszłości... Ale także naturalną rzeczą jest to, że człowiek powoli ale skutecznie z tego wychodzi, podstawą jest aby człowiek tego chciał i wszelkimi sposobami dążył aby wyjść z tego stanu. Pewnie już nigdy w życiu do końca nie zaufasz partnerowi, tak jak zaufało się poprzedniemu, bo takie coś odciska się w psychice człowieka, ale może to i dobrze, bo pokocha się kolejna osobą ale w podświadomości będzie zawsze ta myśl, że może coś nie wyjść, po prostu nie zaufa się do końca, nie zawierzy się totalnie drugiej osobie, nie będzie się w 100% zależnym od niego i to w jakimś stopniu uchroni nas od kolejnej porażki w związku, ja to tak widzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja myślę, że jak się pojawi 'ta odpowiednia osoba' w naszym życiu to szlag trafi nasze blokady i zaufamy. Trzeba tylko samemu zdjąć blokadę 'nie chcę nikogo poznać', bo wtedy ta odpowiednia osoba może po prostu przejść obok nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siemanko wszystkim;) wiecie jaka rewelacja i szansa mnie omineła!!!byłam w szkole a tu takie newsy u mnie sie działy;D moja kolezanka z która w tamtym tygodniu bylam na tej imprezeie w ta sobote tez byla i wyobraźcie ze ten facet też byl...no nie mogę....ale najważniejsze był i pan S na tej imprezie....tak żaluje że mnie nie było.....bo bym mu pokazała wtedy że juz o nim zapomnialam;) pogadałabym z tamtym facetem, potanczyła i wogóle a pan S by oczy postawił;D albo i nie......ale miałabym satysfakcję a tak kisiłam sie na uczelni a oni obydwaj byli na jednaj imprezie;D...nie wiem czy to dobrze że mnie nie było czy źle...? czas pokaże jak lepiej....a co do tego faceta to zaczął się wybielać przed moją koleżanką...ze wtedy sie pokłócił ze swoją dziewczyna i wypil z kolega i ze niby wcale nic nie chcial i mi nic nie obiecywał.....no pewnie..a ja sama z sobą gadałam i sama siebie prosiłam o buzi....i że niby ja jestem asertywną i bardzo fajną dziewczyna i moralniaka mial strasznego.....jasne jasne.....nie no faceci to są kłamcy ;) facet jest z dziewczyna 4,5 roku..i jezdzi sobie gdzie chce...czy ja jestem jakas dziwna i nie umiem tego zrozumiec czy wszedzie tak jest ze facet sobie a dziewczyna sobie??to po co oni sa razem wogóle.......nie pojmuje........facetom ciagle czegos brakuje..ciągle jakiś wrażeń i ciagle się muszą dowartościowywać...łowcy cholera...;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×