Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość słodkaJA

Czy chciał WRÓCIĆ do Was eks?Jak tak to po jakim czasie od rozstania?

Polecane posty

oj ja też...wtedy byłoby o wiele łatwiej i szybciej można by było zacząć normalnie życ tak jak kiedyś jeszcze przed poznaniem tej osoby. Ja tylko bym nie chciała go znowu spotkać bo wiem że by wszystko wróciło i znowu bym musiała wszystko sobie układać od nowa...a tak jest dobrze tak jak jest. Wystarczyłoby, że bym spojrzała na niego i koniec..wszystko rozwalone..narazie mam spokój..planuje sobie wyjscie na weekend majowy...myślę o tym weekendzie ze gdzieś sobie wyjdę i porozmawiam ze znajomymi i tego sie trzymam a jak nie mam z kim to rozmawiam z mama..pomaga. Najgorsza to ta hustawka..raz jest dobrze a za godzine mam dołka...ale płakać już dawno nie płakałam..powiedziałam sobie, ze już więcej żadnej łzy...bo nie jest wart zebym płakała za nim i przez niego i tego się trzymam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiola_91
hej pomozesz mi??o chodzi o to ze Krzysiek mnie zostawil po stracie naszego dziecka. przed klotnia mi powiedzial ze mnie kocha zebedzie dobrze ze sobie poradzimy ze nic staronego ze te klotnie to tylko chwiolowe, potem sie poklocilismy i wyszedl w nocy, w sobote czyli po 4 dniach spotkalismy sie na cmentarzy u corki, ja mu powiedzialm o swoich przemysleniach i postanowieniach zaskoczylam go pozytywnie bo sie usmiechalm i bym w szoku, a na koniec powiedzialm mu ze go kocham i ze wiem ze jestem dla niego najwazniejsza nie zaprzeeczył a wiec ja sie spytalam czy sie zastanowi nad tym co powiedzialam a on ze tak nie zadzwonil bo powiedzial ze nie ma pozytywnej odpowiedzicodziennie przeklada przyjscie i zabranie rzeczy dzisiaj mija tydzien... jak myslisz on sie boi i wstydzi wrocic?? Boi sie mojega taty?? prosze pomoz mi odzyskac goDzisiaj zabrał najpotrzebniejsze rzeczy o 8 rano, a jak zapytałam ze jst mozliwosc zeby reszty nie zabierał to powiedzaił ze nie. Chciałabym z nim spedzic dlugi weekend pomoz mi ja go kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WIOLA!!! "Nie ma nic głupszego i upodlającego niż walka o czyjąś miłość." Nie rób tak, jak ma wrócić to wróci bez naciskania a potrzeba Ci by był z Tobą z litości?I tak w koncu odejdzie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiola jest taki cytat "Jeśli coś kochasz, to puść to wolno. Jeżeli wróci, jest Twoje. Jeśli nie, nigdy Twoje nie było." jeśli chce odejść i tak zadecydował to musisz to uszanować..nic nie zrobisz..możesz tylko z nim porozmawiać i zapytac czemu chce odejsc... ale nie masz po co blagać bo to nic nie da..wiem ze to jest straszne jak odchodzi osoba którą kochasz i nie przyjmujesz narazie wogóle tego do świadomości...cierpisz bardzo i chcesz zeby było tak jak wczesniej..może uważa, ze skoro nie macie już razem dziecka to nic Was już nie łączy i chce odejść..trudno zrozumieć co myśli druga osoba, która odchodzi..wiem, że go kochasz..my wszyscy tutaj kochamy lub kochaliśmy osoby, które od nas odeszły i musieliśmy sie zmagać z tym wszystkim z czym nas zostawiła ta druga osoba...na pewno nie rób nic na siłę, nie naciskaj, nie błagaj bo to nic nie da a może być tez tak, że wymusisz na nim powrót i że wróci bo go tak bardzo błagałas i nie chciał Cię ranić..a z litości to nie ma to sensu i na długą metę nie potrwa...trzeba się pogodzić z decyzją drugiej osoby...poroozmawiać z nim mozesz jak chcesz ale skoro zadecydował to nie wiem czy to coś zmieni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam się z dziewczynami - nie można nikogo zmusić do miłości a takie katowanie, jęczenie tylko odpycha drugą osobę. byłam zarówno osobą porzuconą jak i porzucającą więc znam przypadek z obu stron i wiem co mówię;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
'Wiola_91" Stare porzekadło: Jak kocha to wróci. I nie ma tu kwestii, typu czy potrwa to tydzień, miesiąc, bo może za równo potrwać rok jak i 5 lat, nie ma tu żadnych ram czasowych, prawdziwa miłość zawsze znajdzie drogę !! Tak więc żadnego błagania, czekania, itp. Może to trudne, ale tylko pozostawiając swoich ukochanych samym sobie mamy jakąś szansę, że kiedyś będą chcieli do nas wrócić... Heh, kolega Grzechoo podesłał mi dwa dni temu link do pewnego fajnego artykułu z czyjegoś bloga, świetny tekst, świetna teoria :) ni jak to się ma do kwestii porzucenia kobiety przez chłopaka, no ale poczytać kobietki możecie: http://www.podrywaj.org/dlaczego_one_zawsze_wracają_czyli_sił_kontrastu I jeszcze parę słów o mnie, hmmm, nie ma co, ale wczoraj przed snem to kompletnie się rozkleiłem, przyszło to tak od siebie, bez niczego, no ale chwila płaczu jedno słowo, że czas skończyć i momentalnie płacz ustaje... Hehe, jakbym nad tym panował ;) No ale potwierdza to, że po takich rozstaniach to nastrój faluje i bez kitu, ale nie zna się czasu i miejsca kiedy wpadnie się w dołek... Z lekka mnie denerwuje, że ja ciągle mam wbite w głowie, że "J" się nie układa, ma jakieś dziwne opisy na GG typu, że kocha jakiegoś Krzysia, co jest dziwne, bo ten dla kogo mnie zostawiła to ma zupełnie inne imię ;P Nie no, ale nie uwierzę w to, że ona się z nim rozstała i znalazła sobie momentalnie innego ;) Heh, w co ona gra, może się ze mną droczy, hmmm, ale skąd u niej pewność, że ja mam akurat ją w kontaktach na GG :) Jej zaproszenia na NK do tej pory nie zaakceptowałem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Luki przestań analizować bo nigdy się nie ogarniesz!!!!!!Co Cie obchodzą jej opisy i to z kim jest? Najlepiej wykasuj i nie będziesz musiał analizować. I nie bedzie dołów!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaariaaaa
Hmmm ja nie panuje nad emocjami, kłoce sie z koleżanką, zawalam obowiązki na uczelni... na prawde nie wiem skąd to przyszło ale nie umiem sie powstrzymac, wmawiam sobie ze nowa jest lepsza, ze ja byłam beznadziejna... niech to załamanie minie bo zwariuje No, ale oczywiscie trzymam sie tego ze 0 kontaktu i ze juz nigdy... licze na lepsze dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heh, jak ja tego nie analizuje, podałem fakty ;) Jakbym to analizował to pierwsze co bym zrobił to po prostu do niej napisał o co chodzi, a nie tam się nad tym rozczulał... Po drugie mi to wisi, czy ona będzie ze mną czy z kimś innym, jej wybór... A co do wczorajszego rozklejenia to na pewno nie przez "J" tylko przez moja zasraną, niepewną sytuację życiową ;/ jeszcze jakby do tego doszły wspomnienia o "J" to bym miał załamkę... Nie no, ale dla mnie temat "bycia z J" jest już zakończony, może tego nie widać po moich postach ale tak jest... Jak już dużo wcześniej w tym temacie napisałem, to byłbym cholernie szczęśliwy, jakby "J" zerwała z tym typem co mi ją odbił i znalazła sobie kogoś innego, niezwiązanego z moją i "J" historią, tak dla zasady ;) a tak w ogóle to nie mam "J" w kontaktach GG, cynk o opisie to dostaje o znajomego, co kurcze ciągle wierzy, że "J" się opamięta i zaskoczył go po prostu opis "J" i nie było innej opcji dla niego jak nie podzielenie się tą wiadomością ze mną... Jak widać, temat mojego związku dla znajomych jeszcze nie umarł, pewnie liczą po cichu na jakąś sensację i to, że "J" po raz pierwszy w życiu przyzna się do błędu... A kto studzi te zapały ?? No ja ;P I po trzecie, to chciałem trochę ten temat rozbujać i nawiązać do założenia niniejszego tematu, czyli ewentualnego powrotu EKS :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Luki tak obiektywnie...uważasz że TO nie jest analizowanie? " Z lekka mnie denerwuje, że ja ciągle mam wbite w głowie, że "J" się nie układa, ma jakieś dziwne opisy na GG typu, że kocha jakiegoś Krzysia, co jest dziwne, bo ten dla kogo mnie zostawiła to ma zupełnie inne imię ;P Nie no, ale nie uwierzę w to, że ona się z nim rozstała i znalazła sobie momentalnie innego Heh, w co ona gra, może się ze mną droczy, hmmm, ale skąd u niej pewność , że ja mam akurat ją w kontaktach na GG" Bo dla mnie jest. Ja wiem, że to boli, że jest niesprawiedliwe i w ogóle ale zeby na serio się wyleczyć trzeba totalnie się odciąć...Ona skoro Cie zostawiła to widocznie nie była z Toba szczesliwa, widocznie nie miała tego co potrzebowała, niestety to samo mój ex, tez widocznie nie byłam tą która dawała mu szczęscie i trudno, trzeba się z tym pogodzić. Przepraszam jeśli za ostro ale wiesz, czasem tak trzeba. Daria a Twoje uczucia są jak najbardziej zrozumiałe, niedawno zerwałaś ten kontakt, mnie bolało jakieś 2-3 tygodnie u innych to trwa dłuzej lub krócej ale ZAWSZE pomaga, także po prostu musisz ten goracy okres przeżyć ale potem już będzie dużo lepiej:* Trzymaj się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tjaaa ten artykulik -takiego- powera mi dał :) Już nie chodzi o tytuł, czy nawet to że istnieje szansa że moja eks może do mnie wrócić. Chodzi o to, że dotarło do mnie, że to JA jestem ważny. Nie ona. JA pracuję nad SOBĄ dla SIEBIE. Mimo, że wiedziałem to i przed przeczytaniem tego artykułu (^^) ale jakoś dotarło to wtedy do mnie dopiero ;) Potrzebowałem tego w zwięzłej formie żeby mi się wklepało do podświadomości ;) @wazkaa Masz rację i jej nie masz ;) To jest analizowanie... ale nie w takiej formie jak sobie wyobrażasz. Spróbuj nie myśleć całkowicie o kimś z kim spędziłaś 1/3 życia. Nie da się. Sztuką jest myśleć w ten sposób, żeby nie wzbudzało to w Tobie zbędnych emocji ;] I ta sztuka Lukiemu póki co chyba wychodzi ;) A u mnie nic nowego: Huśtawki nastrojów ciąg dalszy. Ale chyba częściej już jestem na górze, niż na dole :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
luka ten tekst jest fantastyczny...szkoda tylko,że nie napisali jak to zrobić w przypadku facetów;] ale można by spróbować tak samo;) chciałabym pokazać panu S jak sie zmieniłam i ze jestem lepsza tak żeby żałował co stracił i zeby jego nowa lala zobaczyła ze jednak tylko ja jestem ważna i nigdy o mnie on nie zapomni ;D achh pomarzyć dobra rzecz;) trochę motywacji dostarczonej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja uważam, ze nawet jak te mysli przychodzą to należy je odganianiać:) Zmienić ich tor - a nie babrać się w tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaariaaaa
Chciałabym nie myslec co on z nią robi, jakie maja plany na długi weekend, nie snuc wizji ile z nią bedzie.... ale jak na razie nie potrafie. Cięzko mi jest gdy mysle ze pewnie bedzie z nią gdzies spacerował, a ja bede siedziała w domu. On ma bardzo trudny charakter, ja zreszta tez. Żadna laska przede mna z nim długo nie wytrzymała, no ale mysle ze dla niej jest lepszy... z tego co sie dowiedziałam napewno lepszy niz dla mnie. Ehhh po co ja to wszystko pisze? chyba dlatego ze nikomu innemu nie moge powiedziec jaka jestem słaba, jak sie dołuje... to jest tak jak napisał grzechu są chwile kiedy mysle ze dam rade góry przenosic, ze wszystko jest ok, pne sie w góre, ale są tez takie kiedy na prawde nie wiem co ze sobą zrobic. Do wczoraj myslałam o nim jako o osobie która mnie skrzywdziła, upokorzyła... dzisiaj zaczeła sie fala napływających wspomnien o nim jako o osobie która kiedys była dla mnie taka otwarta i dobra, dawała mi poczucie ze jestem dla kogos wazna. Zastanawiałam sie tez dzisiaj czy to moje cierpienie nie ma głębszego podłoza, jestem dorosłym dzieckiem alkoholika, i tak naprawde nie zaznałam poczucia bezpieczenstwa do czasu kiedy on sie pojawił. Wtedy wiedziałam ze mam juz cos na czym moge sie oprzec, ze chociaz jest zle w rodzinie on jest moją odskocznia od problemów. Po raz pierwszy poczułam się ważna, ale przez obawe ze to strace nie umiałam mu czegos dac... moze brakowało we mnie usmiechu, moze za duzo narzekałam, wiem ze po raz pierwszy komus tak mocno zaufałam, za bardzo sie angazowałam jednoczesnie bojąc sie ze to strace. Kiedy odszedł grunt mi sie osunął pod stopami... i chyba cierpie tym bardziej ze nie mam takiego miejsca jak chociażby rodzinny dom gdzie mogłabym się schronic... wiem ze sie rozpisałam, czułam taka potrzebę. łezko jak Ty się trzymasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaaaajce! troche mnie tu nie bylo,duzo roboty,nauki i tak wyszlo.radze sobie:)emocje opadaja,a moje pytanie:"czy wroci" zmienilo sie na"czy chcialabym z nim byc". luka ja tez tak troche uwazam,ze za bardzo sie przejmujesz swoja byla,jej opisami i w ogole.. co z tego,ze piszesz,ze nie obchodzi Cie ona,ze jej wybor i w ogole, skoro i tak caly czas wypominasz. wiem,ze masz ciagle do niej zal o to,ale czas sie ogarnac i otrzasnac!:) a dla zainteresowanych polecam jutro obejrzec rozmowy w toku na tvnie :D bedzie sie dzialo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie Sowa ma racje. Luki artukuł jest fajnie napisany, ale nie do końca prawdziwy. Jednak w wiekszości przypadków kobiety nie wracają i dlatego lepiej się z tym pogodzić. Może ta nadzieja nie pozwala Ci juz wyzdrowieć mimo ze minelo sporo czasu. Pozbądź się jej!!! Daria, pisałam Tobie już - jesteś w początkowym etapie, będzie bolało, nie przeskoczysz tego...dlatego rób to co Ci pomaga, pisz jesli Ci tak lepiej, łatwiej...Jesteś naprawdę silną osobą,potrafiłaś zerwać ten kontakt, niektórzy latami tkwią w takich dziwnych układach bo nie mają honoru, nie mają siły by zawalczyć o siebie;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daria, mi łzy stanęły w oczach jak przeczytałam Twoj ostatni post. mam nadzieję, że za parę miesięcy znajdziesz chłopaka, mężczyznę, który da Ci poczucie bezpieczeństwa, nigdy Cię nie zawiedzie i da Ci poprostu spokój i miłość, zasługujesz na to i wierzę, że wszystko Ci się ułoży. 3maj się tam i pisz my Cię wysłuchamy, bo przecież każdy z nas przezył to samo i każde z nas potrafi wałkować ten temat po sto razy. ja tylko żałuję, że nie mieszkasz w moim mieście lub gdzieś bliżej i nie mogę umówić się z Tobą na kawę. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja czasami jak się nudzę to czytam nasze stare posty, te z listopada. i tam napisałam, że "w przeciągu pół roku może się dużo zmienić, ale u mnie raczej to nie możliwe". a jednak okazało się inaczej, jestem szczęśliwa, zakochana, pełna życia a przecież też byłam wrakiem człowieka. łzy w autobusie, poniżanie się, błaganie o drugą szansę, załamanie, przepłakany sylwester pod kołdrą. ja to wszystko przeżyłam i wyszłam na prostą. ważka tak samo. każda z nas da radę!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaaariaaaa
Dzięki za dobre słowa. Dzisiaj miałam chwilę zwątpienia ze ja jestem za słaba, ze tym co zrobiłam tylko chciałam udawac silną... wiesz po prostu mysle ze ja tak potrzebowałam tego bezpieczenstwa, tak czekałam na to ze ktos mnie pokocha, ze po prostu nie widziałam nic poza tym i tak sobie mysle ze gdyby nawet tamten związek miał byc beznadziejny ja bym w nim trwała chociażby przez wzgląd na to ze mam cos stałego. Dzisiaj mam doła bo musze do domu jutro wrócic na długi weekend, nie dosc ze tam nie ciekawie to jeszcze moge sie narazic na spotkanie z nim/nimi. Nie mam na nic siły a tu szykuje sie tyle roboty... Najgorsze są poranki i pierwsza czesc dnia, potem juz lepiej, tylko boje sie mojego zachowania, wiem ze ciezko teraz ze mna wytrzymac i zrazam do siebie ludzi wokoło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem i wydaje mi się, że przez to, że tak potrzebujesz tej miłości i bliskości będzie Ci odrobinę łatwiej otworzyć się na nowy związek. musisz tylko dac szansę Panu Odpowiedniemu. oby tylko nie okazałam się jakimś złamasem, no ale w życiu trzeba pocałować kilka żab żeby wkońcu trafić na księcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaaariaaaa
hehehe ;D dobre wiesz co ja jestem jeszcze chyba na tym etapie a moze nigdy z niego nie wyjde ze to ja cos zawaliłam, nie byłam dobrą dziewczyną.... kuzwa po tym wszystkich chamskich akcjach które on odstawił takie myslenie jest chore! wiem o tym! ale pozbyc sie tego nie umiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie no, jednak mnie nie rozumiecie, grzechoo widzę, że trochę zakumał mój tok myślenia, ale na prawdę kwestia "J" jest dla mnie zamkniętym tematem, a co za tym idzie, mogę o niej myśleć, dywagować, wspominać i już nie wywołuje to we mnie jakiś tam uczuć, nie wierzycie bo sami przechodzicie przez to co ja przeszedłem i wam się wydaję, że tak szybko wyleczyć się nie da... Nie no, ale moje uczucie jak już powyżej napisałem przeszło w stan czuwania, a co za tym idzie, jeden krok od całkowitego wyłączenia ;P Parę miesięcy temu nawet nie pomyślałem, że będę tak myślał i co ?? kwestia czasu i diametralnie wszystko się odmienia. Tak jak się odmieniło moje życie w chwili rozstania, tak teraz odmienia się, przechodzi w tryb "single player" :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja myślę, że wiem o co chodzi. ja ważka pani sowa szoszonowa i inne dziewczyny też piszemy o naszych exach i wspominamy. różnica między nami a Tobą polega chyba na tym, że w Tobie jest ciągle jakaś nadzieja, analizujesz opisy swojej byłej pod kątem: a może jednak się opamięta i wróci, ma opisy do innego kolesia niż jej obecny, może jej się nie układa więc jest dla mnie szansa. i możesz zaprzeczać, że tak nie jest ale Twoje wypowiedzi na to wskazują:) nie mówię, że to jest złe - jak kochasz jest nadzieja i nic tego nie zmieni. wiem, że zakręciłam tą wypowiedz strasznie;d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie za bardzo rozumiem to zdanie: "nie wierzycie bo sami przechodzicie przez to co ja przeszedłem i wam się wydaję, że tak szybko wyleczyć się nie da... "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No witam Was :) U mnie po koszmarnych urodzinach spokój. Działo się trochę w pracy więc tyle nie myślała. Jakoś się trzymam można powiedzieć że jest znośnie :) poza tym spotkałam się z przyjaciółkami i ta myśl że mam tak wspaniałych ludzi obok siebie daje mi trochę siły :) Zgniotko pisałaś o tym że czytasz początkowe wpisy gdzie mówiłaś że Ci się nie uda itp jednak bardzo dużo się zmieniło, heh i właśnie tak pomyślałam o sobie i zaczęłam się śmiać że ja właściwie jestem na tym samym etapie w którym byłam wtedy :) Poczytałabym chętnie ten artykuł ale ta strona już nie działa :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
łezko, jednak trochę się zmieniło, teraz piszesz, że jest znośnie, wtedy płakałyśmy do monitorów i dołowałyśmy się nawzajem:) więc jest troszeczkę lepiej, a będzie coraz lepiej - nie gorzej:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaariaaaa
Posłuchaj, porzucony przez nią, Nieznany mój przyjacielu: W rozpaczy swojej Nie wychodź na balkon, nie wychodź, Do bruku z góry nie przychodź, nie przychodź, Na smugę cienia nie wbiegaj, Zaczekaj, trochę zaczekaj! Poczekaj, porzucona przezeń, Nieznana mi przyjaciółko: W rozpaczy swojej Nie wychodź na balkon, nie wychodź, Do bruku z góry nie przychodź, nie przychodź, Na smugę cienia nie wbiegaj, Zaczekaj, trochę zaczekaj! Przysięgam wam, że płynie czas! Że płynie czas i zabija rany! Przysięgam wam, przysięgam wam, Przysiegam wam, że płynie czas! Że zabija rany - przysięgam wam! Tylko dajcie mu czas, Dajcie czasowi czas. (Zwólcie czarnym potoczyc się chmurom Po was, przez was i między ustami, I oto dzień przychodzi, nowy dzień, One już daleko, daleko za górami!) Tylko dajcie mu czas, Dajcie czasowi czas, Bo bardzo, bardzo, Bardzo szkoda Byłoby nas!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niby tak ale jednak u mnie to znośnie jednak rzadko występuje :) W ogóle ostatnio z przyjaciółką rozmawiałam i właśnie opowiadałam jej o obawach jakie widzę gdyby się pojawił ktoś nowy. Na eksa trochę pozajeżdżałam ale pod koniec całej rozmowy powiedziałam jej, że mimo wszystko na prawdę bardzo chciałabym żeby wrócił - heh za to ona zawsze chce mnie zabić, bo ona za mnie nie chce żeby on wracał :) no ale co tam, kula się to moje życie tak czy inaczej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Luki ja tez nie rozumiem tego zdania o którym napisala Zgniotka (moja kochana zreszta:*) Przeciez my juz wyleczone wlasnie, dlatego bardziej bez emocji,obiektywnie podchodzimy do tematu:) Ale nie martw się,tez kiedys bedziesz na naszym miejscu,tylko sam musisz tego chciec... Zgniotka ja to pamietam jak mi wmawialas ze sie nie wyleczysz a ja wiedzialam ze tak tylko zeby zerwac kontakt,bo to ogromny krok... Daria a za Ciebie trzymam kciuki bo bylam w podobnej sytuacji, po rozstaniu w ukladzie dziwnym,teraz juz to zrozumialam-nie puszczal mnie poki nie mial nowej-syndrom małpy wg Madzi:) A teraz smieje sie z tego jaki glupi byl :) Wytrzymaj, to jak z rzucaniem innych nalogow-pierwsze dni najgorsze a potem bedzie Ci zal sie odezwac bo te twoje meczarnie teraz beda zniweczone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heh, to zdanie miało byż do ogółu kobiet wypowiadających się w tym temacie ;) A wiecie co, jednak muszę napisać to co chcecie usłyszeć, przeczytać, bo kobiety tak już mają ;) TAK, analizuje i żyję nadzieją, że "J" wróci, lepiej ?? ;) Ale w dalszym ciągu nie rozumiecie i NIE wierzycie mi, że "J" może być z kimś i może być ze mną, nie obchodzi mnie to z kim będzie... różnica pomiędzy mną sprzed kilku miesięcy, a mną z teraz jest taka, że kiedyś to robiłem, myślałem tylko w kategorii, że "J" będzie ze mną , żyłem nadzieją, że tak będzie, a teraz nie obchodzi mnie to , żyje wreszcie własnym życiem, "J" już nie zaprząta mi głowy w całości, lecz w małym, nic nie znaczącym stopniu... Wiem, ciężko wam uwierzyć, że będąc z kimś ponad 8lat można się pozbierać w tak szybkim stanie i praktycznie nie myśleć o tym co przez 1/3 życia się z kimś robiło... Da się i ja jestem tego przykładem i niech to będzie drogowskaz dla każdej, każdego, co będąc w dołku po rozstaniu myśli, że już lepiej nie będzie, a będzie, kwestia czasu !!! Ejże kobiety, spróbujcie mnie zrozumieć, toć chyba wam na rękę aby poznać psychikę męską, toć przyda wam się to na przyszłość, w nowym związku ;P Wyprzedzę wasze myśli, bo pewnie teraz pojawią się głosy, że pewnie to nie była miłość, to nie było kochanie, itp... A prawda, że była i jest miłość, bo pierwsza miłość zawsze jest prawdziwa ;P I podkreślę, bo chyba co niektórzy zapominają, że ja "J" wszystko wybaczyłem, to że mnie zdradziła, zdradzała i zostawiła w taki sposób, podstawa aby wyleczyć się z tego to wybaczenie tej osobie !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×