Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość słodkaJA

Czy chciał WRÓCIĆ do Was eks?Jak tak to po jakim czasie od rozstania?

Polecane posty

a ja mam dzisiaj urodzinyyy :D i dzisiaj w nocy byłam na imprezie urodzinowej ze znajomymi, było super :D faceci są niewazni, liczą się przyjaciele- oni zawsze z nami będą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczynki, u mnie ten rok był burzliwy. Mój ex rok temu od razu po mnie związał się z jakąś małolatką,pisałam o tym i zniknęłam z kafeterii wylizać rany. Po pół roku się odzywał. Zaczepiał mnie, chciał się spotkać, przepraszał. Nie reagowałam,a on pewnie wariował bo nie wiedział co się ze mną dzieje. Raz pisał że kocha a kiedy nie było odzewu wyzywał,że nie mam serca,że jestem okrutna i go nigdy nie kochałam ... i tak w kółko zmieniał taktykę. W wakacje imprezował cały czas z tego co wiem. Codziennie palił i do dziś pali trawę. Nałogowo. Po wakacjach znów zaczął pisać, pewnie skończyła się wakacyjna laba i potrzebował kogoś na jesiennie wieczorki :/ pffff Ostatni raz odezwał się dwa miesiące temu.Pisał że kocha,że jest kretynem a ja najwspanialszą osobą jaką zna i że zawsze będzie o mnie pamiętał, że będzie kochał i to się raczej nie zmieni. Po miesiącu był już z naszą wspólną koleżanką,ona przestała się do mnie odzywać,a potem dowiedziałam się czym to jest spowodowane. Wcześniej strasznie go wyzywała a mnie pocieszała żebym zapomniała,nie przejmowała się bo dupek nie jest nic wart,że nie zasługuje na nic i zapewne zwiąże się z jakąś równą jemu idiotką i siksą. Ona wiedziała że to parodia faceta bo takie wyzwiska jakie słyszałam były po prostu poniżej jakiegokolwiek poziomu.Ja nigdy nie związałabym się z kimś kto potrafi tak poniżać kogokolwiek.ale po paru dniach z nim byla :) Jak nigdy tego nie robił gdy był ze mną te kilka lat ,tak teraz na jego opisach jest ciągle ona, jaki to on jest szczęśliwy,spełniony,że warto dla niej żyć, opisuje każdą najmniejszą bzdurę z nią związaną.A kolega kiedyś napomknął że mieli już jakiś kryzys.i to po dwóch tygodniach. Ale dalej są ze sobą. Na szczęście przestał do mnie pisać :) ja się czuję lepiej kiedy to widzę, bo uzmysławiam sobie jakim jest naprawdę człowiekiem. Dziś spotykam się z przyjaciółmi, robię to czego nie mogłam robić będąc z nim,nikt mnie nie kontroluje nawet na kawce z przyjaciółką,a wcześniej tak było, bo był bardzo zaborczy. odżyłam!już nic nie jest w stanie mnie złamać, już nigdy nie zrobi mi krzywdy,bo co gorszego może mnie spotkać z jego strony, już nic :) będzie już tylko lepiej a życie jest coraz piękniejsze !!! pozdrawiam was kochani :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bikini:* Szalenie się cieszę i jesteś szalenie silna! :) Brawo! Brawo,że się nie złamałaś, nie uwierzyłaś w te Jego ckliwe gadki, które jak widać były nic nie warte i brawo że się z tego shitu wygrzebałaś ;) Całkiem spoko też,że poznałaś się na swojej 'koleżaneczce' ....fałszywa gnida! Cieszę się kurde ;) Korzystaj z wolności , pewnie ;) Każda/Każdy z Nas tego wyjdzie...tylko jedni potrzebują mniej , inni więcej czasu:] To oczywiste :) Mi było ciężko bo u Nas nie było żadnego świństwa, zdrady, przykrych słów...dlatego to się tak ciągnęło... No ale jestem już ponad tym ;) Buziaki:* Jak wczorajsze balety?:P Kiciusia....100 lat ; Które to berzdeje?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miło słyszeć, dziewczyny, że wszystko Wam się ułożyło. Przede mną jeszcze długa droga, to dopiero tydzień i wciąż te nadzieje. @Szoszonowa, a z jakiego powodu Wy się rozstaliście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O jaaa....pisałam już o tym :P ;) No ale wiem....nie chce się szukać:P ;) Rozstaliśmy się najpierw za obopólną decyzją, że tak będzie lepiej :] Ja się zaczęłam szybko z kimś spotykać bo ten ktoś wpadł mi w oko jak jeszcze byliśmy razem....wtedy On zaczął o mnie walczyć, ja szansy nie dałam... Po jakimś czasie, dosyć krótkim zrozumiałam,że to nie to i kocham ex... długo nie chciał tym razem On dać szansy... No ale dał...tylko,że bez sensu ...nie wyszło :] On nie mógł wybaczyć, rok się tak miotaliśmy i zostawił mnie rok temu już definitywnie :]O tak o ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Haha, wy to jesteście, wyzywacie się od staruszków, a co ja mam powiedzieć :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Luka?:] A Ty jaki rocznik?;) Hmmm... mam nadzieję,że nie miałeś jakichś nieprzyjemności w związku z dziwną sprawą Twojej ex na owym topiku:] Ja wczoraj dostałam bukiet róż, szampana i czekoladki z racji tego,że mieszkam już miesiąc z my love

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Szoszonowa" Ja niedługo kończę 26 :), a co do zaistniałej sytuacji w tym temacie, w której postanowiłem nie brać udziału, została już z zainteresowaną wyjaśniona i wracamy do stanu "zero" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Błagam Cię m8, mam nadzieję,że nie uwierzyłeś w jakiejś jej wątłe tłumaczenia :] I mam nadzieję,że masz radę na przyszłość...takich spraw się nie pokazuje ;) NIKOMU! :] To jest jak Twój blog/pamiętnik:] 26...nice :] Ja zaraz 25 :] Bliżej niż dalej?:D Nieeee....całe życie przed nami ;) Chyba trochę się uwaliłam Warką Strong ;D w liczbie 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Szoszonowa" Spoko looz :) ja pije codziennie i też pod wpływem :0 Co do zaszłej historii, to miałem swoje powody, chciałem aby zrozumiała jak ja to przeżywałem, jak to już Olcia napisała w tym temacie, ale niestety się przeliczyłem, nie podejrzewałem, że się odezwie w tym temacie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z sentymentu zaglądam tu czasem, a tu proszę! Bikini powróciła i to z dobrymi wieściami :-) Cieszę się, że zaczyna się u Ciebie układać :-) U mnie? Szczęście z M kwitnie :-) po 8 miesiącach niezobowiązującego spotykania się (w trakcie których zerwałam z nim kontakt na 2 miesiące, co było baaaardzo dobrym posunięciem), wróciliśmy do siebie na dobre i na złe :-) Znów mieszkamy razem, planujemy założenie rodziny, razem żeglujemy i pracujemy :-) Słowem, sielanka :-) Ale co swoje przecierpiałam przez Jego "wątpliwości" i inne historie, to przecierpiałam...8 miesięcy emocjonalnego koszmaru...od lipca jednak los wszystko mi wynagradza z nawiązką :-) Codziennie słyszę jak mnie kocha (co wcześniej nie było Jego zwyczajem) i jak to docenił mnie i moją miłość :-) W październiku obchodziliśmy 4 rocznicę (mimo wszystko), a teraz...jestem szczęśliwa :-) U Malgory wszystko ok, u SłodkiejJa także....wychodzą dziewczyny na prostą...najtrudniejszą sytuację miała Malgora - po 30 latach małżeństwa została z niczym, ale na szczęście jest znacznie lepiej niż rok temu :-) Pozdrawiam wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Szoszonowa" Mądrzy ludzie, z ponadprzeciętną inteligencją mają tendencje do popełniania karygodnych i prostych błędów, wiesz, nieraz mózg musi odpocząć, a mi chyba wtedy tak zrobił :) No ale nic, rozeszło się po kościach i możemy dalej pisać o głupotach... Nie pije codziennie, dwa piwa to norma chyba więc nie przesadzajmy bardziej mnie przeraża to, że jak już jest miła atmosfera to daje w czajnik do końca, ehhh, kiedyś miałem hamulce, odmawiałem picia, a dzisiaj to sam ciągnę ludzi ;/ A tak w ogóle to fajnie czytać o tobie "blue_women", super ci się potoczyła historia, życzę ci jak najlepiej i M także :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy popełnia błędy....to jasne :] Także na przyszłość.... ;) 2 piwa ale codziennie to chyba gorzej niż 1x w tygodniu ostrzej...ale nie mój cyrk, nie moje małpy;) U mnie też dobrze...;) Nawet bardzo ... Stara się mój chłopaczek i staram się ja (to własnie jeden z tym zwiazków kiedy to trzeba się starać ciągle...i bardzo dobrze bo w poprzednim było uczucie 'zaklepania sobie siebie');) Ostatnio po 3 piwkach wygrzebałam niechcący stare maile od ex, nie zagladałam na tego maila z 2 lata....sentyment się pojawił i uśmiech przez co niestety zepsułam 2 dni dla my love:/ On twierdzi,ze czasem czuję się jak odskocznia po wielkiej miłości.....co jest kompletną bzdurą!:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ursirsotpadacanfi2902
,,Mądrzy ludzie, z ponadprzeciętną inteligencją mają tendencje do popełniania karygodnych i prostych błędów, wiesz, nieraz mózg musi odpocząć, a mi chyba wtedy tak zrobił ,, stary skromność to twoje drugie imię :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomylona narzeczona
Mogę napisać z dwóch stron.Zostawiłam i byłam zostawiona.Ale każde zdarzenie z dwiema różnymi osobami.Byłam z B. jakieś cztery lata,była miłość ale potem zaczęło coś szwankować.On jakby zluzował,widziałam,że zaczęły mu się podobać inne dziewczyny,nie miał ochoty na seks,przytulanie.Ja wtedy też zaczęłam się oddalać choć nadal byliśmy jak najlepsi kumple.I tak zaczęłam go traktować.Pomyślałam sobie,że przecież tak nie może być do końca życia,że ja zasługuję na miłość taką z czułością ,seksem,nie tylko samą przyjaźnią choć ta też jest bardzo ważna.Ale jestem młoda,miałam 26 lat wtedy.Zerwałam.On płakał kiedy wychodziłam na imprezy,bo mieszkaliśmy razem dopóki on nie znajdzie mieszkania w sensownej cenie.Powiedziałam,że zawsze mu pomogę,że może w mojej firmie pracować nawet do końca życia.Bo mimo,że już go nie kocham to nie przestałam go lubić.Wiem,że w tym czasie bardzo mu pomogła nasza wspólna koleżanka,z którą godzinami rozmawiał przez telefon.Rachunki jak za zboże płaciłam,ale wiedziałam,że on tego bardzo potrzebuje.Potem po wielu miesiącach nadal mieszkaliśmy razem ale było już dobrze.On umawiał się na randki ,ja go nawet na nie zawoziłam,dużo gadaliśmy o dziewczynach,o życiu.Do dzisiaj razem pracujemy,on szczęśliwy w swoim związku,ja w swoim.Lubimy się choć nie ciągnie nas do siebie w "ten " sposób.Jesteśmy trochę jak rodzina,jak kuzynostwo.Jedno czego żałuję,to tego,że pozwoliłam mu wtedy płakać i zostawiałam samego z tym smutkiem.Gdybym mogła cofnąć czas spędzałabym go wtedy z nim,a nie na imprezach.I tak by mu przeszło,ale widok czyjejś rozpaczy jest straszny.Wtedy myślałam,że tak będzie mu łatwiej przekonać się,że nic z tego już nie będzie.Mówiłam mu,że tak naprawdę mnie nie kocha,że to przyzwyczajenie,że pozna kogoś z kim spędzi życie i będzie super,że jeszcze będzie mi dziękował za moją decyzję.I cieszę się,że tak się stało.A ja po roku od zerwania zakochałam się w kimś kogo znałam jak byliśmy z B. jeszcze jako para.Tym razem to on mnie zostawił.Rozpacz była ogromna mimo,że byliśmy ze sobą niespełna rok,ale on spełniał wszystkie moje oczekiwania co do tego jaki powinien być mój ukochany.Na szczęście wrócił i od 5 lat tworzymy rodzinkę.I mój ten wyśniony też nie zostawił mnie na pastwę losu.Pomagał jak mógł,w każdy możliwy sposób.A mój ex czyli B. też bardzo mnie pocieszał,rozbawiał,zapewniał,że wszystko będzie dobrze.I tak się stało ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak ja Wam wszystkim zazdroszczę...wszystkim się jakoś później układa....u mnie jedna wielka chujnia... ale cieszę się, że chociaż Wam...widocznie ja nie zasługuje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiciusia, jesteś tu krótko.. cofnij się o rok wstecz - zobaczysz jak nam wszystkim się tu "układało" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popsułam telefon
Czy chciał wrócić do mnie ex? Tak, chciał. I wrócił. I nigdy nie przestanę żałować, że tego pragnęłam. Ten ex to jak w przypadku chyba większości kobiet tu moja wielka (i pierwsza) miłość. Zostawił mnie PALANT w trakcie matur. Wyszłam zadowolona z polskiego i czekał na mnie wspaniały news - "Mam inną - goń się. " Maturę ujebałam. Tu się zaczyna najbardziej żałosna część mojego życia, trwająca chyba ze 3 lata. Użalanie się nad sobą, tragiczny spadek poczucia własnej wartości, wspominanie fantastycznych czasów zanim mnie zostawił. Koszmar. Wpadłam wtedy w świat książek, filmu, muzyki. Odreagowywałam udając artystkę. Nie wychodziłam z domu, nie spotykałam się z nikim, tylko użalałam się nad swoją beznadzieją i pisałam. Życie jest jednak przewrotne, poszłam na studia dziennikarskie i tam poznałam świetnego gościa. Odżyłam dzięki niemu, pokazał mi jak piękna może być młodość. Nie byliśmy razem bo ja oczywiście wolałam użalać się nad swoją beznadzieją i wierzyć w romantyczną ideę pierwszej i jedynej miłości. Patrząc z perspektywy czasu byłam szczęśliwa. Od rozstania minęły prawie 4 lata, spotkaliśmy się przypadkiem, porozmawialiśmy. Jedno spotkanie, jedno piwo, potem randki, było coraz lepiej. Piękne słowa, burza uczuć, szalony i wspaniały seks. Myślałam, że złapałam Pana Boga za nogi. Kolegę z dziennikarstwa natychmiast odpaliłam. Wróciłam do eksa. Eks nie miał pracy, nie studiował. Okazało się, że jest przygłupi. Przestały mnie śmieszyć jego żarty i zastanawiałam się czy naprawdę kiedykolwiek wierzyłam w te jego brednie. Prosiłam, błagałam aby się ogarnął. Do tego stał się strasznym despotą, zazdrosnym o wszystkich ludzi z uczelni. Znów siedziałam zamknięta w domu. Tylko tym razem byłam już mądrzejsza i to ja go rzuciłam... Zmarnowałam prawie 7 lat życia na tego IDIOTĘ. Skoro związek się popsuł to znaczy, że tak miało być. Wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Dziewczyny, nie warto czekać aż tych kretynów oświeci i wrócą! Trzeba się cieszyć życiem, młodością i czerpać radość z pierdułek zamiast wierzyć, że faceci nas uszczęśliwą! P.S. Jestem singielką, jestem szczęśliwa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiciusia ja też nie mogę powiedzieć że jestem szczęśliwa niestety. Chociaż tyle dobrze że wstaje z łóżka a nie jak to było zaraz po tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja niby też...ale każda osoba którą obdarzam jakimś uczuciem odchodzi i zabiera ze sobą cząstkę mnie...mam coraz mniej energii do życia..czuję się ciągle wykorzystywana i okłamywana...nie potrafię zaufać..pakuję się ciagle w chore sytuacje. i przez to potem sama cierpię..czasami się zastanawiam czy kiedykolwiek dokonałam dobrego wyboru..chyba nie...gdy nie było nikogo było dobrze, za nikim nie tęskniłam i o nikim nie myślała,,,starałam sie cieszyc tym co mam a teraz sama jestem sobie winna tego co jest..i najlepiej to wsiadłabym w pociąg i wyjechała..nieważne gdzie.byle daleko stąd bo mnie to wszystko juz przytłacza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×