Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość citroneka

Przeżywalność z alkoholową marskością wątroby.

Polecane posty

Gość w biegu
Siostra 04 i gonia 84. Kochane jesteście, za ciepłe słowa pokrzepienia, ale winna jestem Wam szczere wyjaśnienie. Mąż, jak nazwałaś, był mi światełkiem, ale nie teraz. Przestał nim być, gdy ok 10 lat temu nie chciał za żadne skarby przyznać, że ma problem z alko. Nie chciał nawet spróbować. Chociażby w imię miłości do mnie i dzieci. Zrobiłam wtedy wszystko co mogłam zrobić, ale to na niego nie zadziałało. Ja nie miałam na to już wpływu. Pozostał więc sam na wybranej przez siebie ścieżce. Nie poszliśmy za nim, bo wiedzieliśmy już, że ta ścieżka kończy się nagle przepascią do której wpadlibyśmy wszyscy. A my chcieliśmy żyć. On (chyba?) nie. "Odcięliśmy" się od niego, przestaliśmy żyć jego życiem. W przeciwnym razie byłabym dziś wrakiem człowieka. Chciałam żeby moje dzieci miały choć radosną, zdrową matkę.. Duzo zawdzieczam 2 letniej prawie terapii dla współuzależnionych, na którą chodziłam. Teraz On zbiera żniwo ze swego życia. To nie jest tak, że radość mnie rozpiera, ale zachowuję spokój. Mego kochanego męża straciłam już dawno, więc nie ma żałoby po raz drugi. gonia84 - śmiem zgodzić się z v34, że Bóg nie daje krzyży do niesienia. Jezus zachęcał co prawda, aby "wziąć krzyż.." ale nie o to chodziło. Dla mnie w cierpieniu i w zagrażającej śmierci pokrzepieniem jest obiecane przez Boga zmartwychwstanie. Wierze, że po zmartwychwstaniu mąż mój będzie miał szansę na życie. Trzymajcie się dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was.. jestem .. no wlasnie nawet juz nie wiem jakie emocje odczuwam. Moja mama zabronila lekarzom- tzn nie wyraziła zgodny na to aby informowali nas o jej stanie zrowia. Także nic nie wiemy.Lekarka jedynie powiedziała bardzo ogolnikowo- że stan poważny i że wszystkie narzady są mocno zdegradowne.. Jestm strasznie przygnebiona.. Moja mama chce nam wmowić, że to nie od alkoholu..ze to nie ma zwiazku z jej stanem.. :(( muszę ochłonąć... wroce do Was.. Skąd Boze dajesz nam siłę>>> ze jestesmy w stanie to znosić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Siostra04
"sadness1976 Skąd Boże dajesz nam siłę>>> ze jesteśmy w stanie to znosić.." odpowiedź znajdziesz tu: "gonia84 Pan Bóg do dźwigania krzyża wybiera dobrych ludzi, bo wie że tylko oni dadzą radę ..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Siostra04
Mam w pupie dwulitrową butelkę coli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siostra o co chodzi z tą colą? :P Widzę , że jednak me słowa komuś mogą przynieść ukojenie :)) Dzięki laski, że jesteście :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Siostra04
Kurde, ktoś zna moje hasło albo używa takiego samego loginu. To nie ja pisze te bzdury. zmieniam nic na Siostra44

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gonia i siostra... ja nie przestałam już mieszać w to Boga.. bo zaczełam wierzyc ze on dał nam wolną wolę i nie miesza sie w nasze zycie. Wierze, ze gdyby mógł coś poradzić na cierpienia tego świata - to zrrobiłby to..a nie patrzył na morderwstwa , gwałty czy choroby. Może to tak że Ci silni walczą..a Ci słabi.. (znam takie przypadki) sami zaczynają pić.. narkotyzowac się. Moja Mama jakby stała sie troszke silniejsza..co bedzie wiemy tylko, ze jak wroci do picia..umrze... i nie wiem czy tak sie nie stanie, bo nie wierzę że przestanie pić- tysiac razy to słyszałam i przeciez nic. Trzymam kciuki za Was.. najgorsze że to stan nie do wyleczenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Siostra04
Mąż znowu nachlany:( nienawidzę go takiego:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:( przytulam... ja tez nienawidze stanu 'wskazującego' u mojej mamy.. kiedys od alkoholika usłyszałam , ze tak jak Tobie chce się jesc albo pic.. że to nie do opanowania.. to strasznie smutne..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokahontazpoka
Siostra dziękuje za słowa otuchy, wzięłam się w garść i cały czas chodzę do mamy do szpitala. Co tydzień ma spuszczaną wodę z brzucha i dalej rośnie :( Kochani mama bardzo chciałaby chodzić na spotkania AA, ale ona nie jest w stanie podnieść się z łóżka, czy są jakieś szanse na przeszczep? Co mogę zrobić?? Mój strach wzrasta i to mnie bardzo przeraża...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokahontazpoka
Wczoraj rozmawiałam z lekarzem o stanie zdrowia mamy, jest zły... jedynym ratunkiem jest przeszczep wątroby, ale alkoholików nie wpisują na listę. Mama miała pójść na leczenie, ale trafiła do szpitala. W szpitalu jest już ponad miesiąc, nie ma siły nawet wstać, wątroba jest bardzo słaba, a nerki są niewydolne, czy jest szansa, że uda się przeszczepić mamie wątrobę? A jak jest z dawcami z rodziny? Można być? Czy jest jeszcze jakaś szansa na uratowanie mamy? Proszę pomóżcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pokahontazka, przeczytaj dokłądnie każdą stronę tego forum, pamiętam że jedna dziewczyna dawała namiar na przeszczepy wątroby...tylko poszukaj tego na forum!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pokahontazpoka, z tego co pamiętam to na tym forum jakaś dziewczyna dawała namiar na przeszczepy watroby, musisz tylko poszukać tego tutaj na którejść stronie, powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pokahontazpoka myślę, że rodzina jak najbardziej może być dawcą,jednak nie mam pojęcia czy ważna jest przy tym gr. krwi? Powinnaś jeszcze raz z konsultować się z lekarzem prowadzącym, on Ci powinien wszystko wyjaśnić -chociaż z autopsji wiem jak to jest. Ja też próbowałam przez szpital poradzić się, załatwić dla mojego ŚP. Brata leczenie, ale odsyłano mnie do internetu - jak mi się to przypomina to nie powiem co mnie trafia, aż szkoda słów, a jednocześnie czuję złość na siebie :(((( A w ogóle co to znaczy alkoholików nie wpisują na listę?, a co to jakaś rzecz jest? Przecież alkoholik nie chce być alkoholikiem - to jest choroba,która dotyka ludzi słabych, wrażliwych, nie umiejących sobie radzić itd... to znaczy, że alkoholik nie ma prawa żyć, nie prawa na przeszczep a inna osoba ma???? Jak się ma przysięga lekarska to tego wszystkiego ??? pokahontazpoka - zrób wszystko co w twojej mocy, jestem z Tobą. Przytulam Twoją Mamę i pomodlę się o jej zdrowie. sadness1976 - dzieki Jak tak pisze, to tak sobie myślę -jak ta choroba uzależnia nas - rodzinę-najbliższych. Z jednej strony nienawidzę tej choroby, wódy, piwska, itd.. a z drugiej tłumaczę i bronię tych ludzi, chyba jestem wariatka jakaś!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika0404
Jeśli chodzi o przeszczepy wątroby u alkoholików to marne szanse. By wpisać chorego na listę czekających na przeszczep alkoholik musi przejść terapię i mieć to udokumentowane. Lekarze nie chcą podejmować walki o kogoś kto nie doceni ich trudu i ,,zmarnuje" nowy organ, mogą przecież w tym czasie pomóc komuś kto to doceni. Jeszce jeden problem z przeszczepem u alkoholika to duże ryzyko operacji, ci ludzie pijąc uszkadzają też inne organy, trzustkę, serce, płuca,nerki, które podczas operacji tak wysokiego ryzyka nie poradziły by sobie z utrzymaniem organizmu przy życiu. Czasami już sama narkoza jest ogromnym ryzykiem dla chorego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokahontazpoka
Siostra dziękuje Ci za wsparcie, bardzo dużo to dla mnie znaczy. Jestem mi naprawdę ciężko z tym wszystkim, boję się każdego dnia. Boję się bardzo tego, że stan mamy się nie poprawi, jednak wierzę, że będzie dobrze. Jestem w totalnej rozsypce, nie dość, że martwię się mamą to jeszcze mąż mnie zostawił po 4 miesiącach małżeństwa i się rozwodzimy, rozprawa już niedługo, a ja nie mam nawet ochoty tam iść, nie ten czas i miejsce. Z bratem cały czas myślimy jak pomóc mamie, lekarz powiedział, że w tym przypadku tylko przeszczep byłby rozwiązaniem, ale musiałaby najpierw przejść terapię na którą się nie nadaje, jest za słaba na to, wierzę, że chociaż trochę jej stan się poprawi i zdarzymy jej pomóc, chciałabym bardzo, aby doczekała wnuków, chciałabym aby została przy nas.... z całego serca o tym marzę....... :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokahontazpoka
Moja mama umiera, już jest coraz słabsza nie ma siły iść do.toalety ma pampersa i będzie mieć cewnik, ja cały czas płacze, lekarze rozkładają ręce, trzeba być przygotowanym, ale ja nie chcę zostać bez matki :((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika0404
pokahontazpoka bardzo Ci współczuję, dobrze wiem co to znaczy patrzeć na odchodzącego rodzica przeżyłam to dwa razy, boli tak, że trudno to opisać. Dobrze, że masz brata razem zawsze trochę raźniej. Twój mąż to pewnie inna historia ale zostawiając Cię w tak trudnej chwili postąpił okrutnie. Pewnie jesteś młodą osobą, a tak wiele już w życiu wycierpiałaś, mocno Cię przytulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj były zmarł 5 lat od wykrycia . Pił 30 lat i to ostro, zmarł w wieku 46 lat.Z miesiąc przed końcem zapadł w śpiączke ale jeszcze się wybudził . Nawet się pożegnał telefonicznie z córką i ze mną i nas przeprosił za zniszczone lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pokahontazpoka wiem że to boli ale czy myślałaś z bratem o księdzu, mamie byłoby lżej - no chyba że nie chce. cóż Ci można powiedzieć dziewczyno- trzymaj się,mam nadzieję że wszystko się jakoś ułoży, ściskam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
Siostra, dziękuję za zainteresowanie. Po 2 tygodniach pobytu w szpitalu (wyciągali go z zapalenia płuc) przywieźli go do domu. Ma marskość, owrzodzenie opuszki dwunastnicy, uchyłek przełyku i encefalopatię metaboliczną i niedokrwienną. Czyli w pampersie, często mówi od rzeczy, trzeba go karmić, poić, dawać psychotropy. Wymaga całodobowej opieki, a ja idę na kilka godzin do pracy. Słowo: :masakra" pasuje tu idealnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokahontazpoka
Tak rozmawialiśmy z mama żeby się wypowiadała ale nie chcę :( zawsze była wierząca, więc nie wiemy czemu teraz odmawia. Przykro jest patrzyć na nią w tym stanie, nie spodziewałam się ze to nastąpi tak szybko, miałam nadzieje ze jeszcze z tego wyjdzie ale jest za późno, tylko cud by pomógł... Mi dalej ciężko w to uwierzyć, w to ze mamy już nie będzie, ze nie będę mogła z nią porozmawiać, najbardziej boli mnie to ze nie doczekała wnuków, ja jednak zrobiłam wszystko co mogłam, życie jest pełne niespodzianek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pokahontazpoka-rozumiem Cię... może dlatego że to moją mamę tez spotkało... widzisz Twoja Mama przyznała się do problemu.. moja nie..cały czas udaje że to nie alkohol.. wstydzi sie.. mało tego nie pozwolila przekazywac nam swojej sytuacji zdrowotnej..:( Nie zamartwiaj sie że Mama nie doczeka wnuków.. Moja doczekała.. ale nie bedzie obecna w ich nastoletnim zyciu..niby jest lepiej.. ale kto to wie co dalej.. tez jest bardzo słaba- tez pampersy..tez lezy.. trzymam kciuki za Ciebie.. za siłę ktora musi byc w Tobie. szkoda mi mojej mamy..ze takie życie wybrała... ze wpadła w taką pułapkę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokahontazpoka
Strasznie to wszystko przeżywam, stałam się zamknięta w sobie, jestem zamyślona na mojej twarzy jest wieczny smutek i ciągle świeczki w oczach, rozumiem te osoby co ich bliscy odeszli w ten sposób, bo naprawdę trudne i ten kto nie był w tej sytuacji nie zrozumie. Mam zaledwie 26lat dopiero zaczynam życie, a już niedługo będę musiała pożegnać mamę, nadal w to nie wierzę, cały czas to do mnie nie dociera. Staram się choć na chwile o tym nie myśleć, ale nie potrafię, cały czas mam to w głowie, jest mi bardzo przykro, a łzy same lecą mi z twarzy. Po tym wszystkim wiem, ze nigdy nie mogłabym być z osoba która pije duże ilości alkoholu, mam do niego uraz, wszystko przez to ze potrafi zabić, jestem z Wami dziewczyny, trzymajcie się bo wiem jak Wam ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika0404
Gdy zmarła moja ukochana mama(na serce) miałam niespełna 25 lat czułam wtedy, że mając dziecko byłoby mi trochę łatwiej bo mogłabym się nim zająć. Gdy umierał mój ojciec po sześciu latach od śmierci mamy jedna z moich sióstr była w ciąży ale ojciec chyba już nie pamiętał, że zostanie dziadkiem choć zawsze tego chciał (przynajmniej tak mówił). Żegnając rodziców miałam przy sobie mojego wspaniałego męża to najlepsze co mnie spotkało od losu. Pokahontazpoka większość z tu piszących wie jak mocno cierpisz, wiemy, że idąc do mamy masz miękkie nogi i zamierasz na dźwięk telefonu, ktoś tu pisał Ci o wezwaniu księdza. Można go wezwać nawet w ostatniej chwili do konającego, udzieli namaszczenia i odpuszczenia grzechów bez spowiedzi, to ulga dla chorego i rodziny. Zawsze jesteśmy zbyt młodzi na odejście rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika0404
Gdy zmarła moja ukochana mama(na serce) miałam niespełna 25 lat czułam wtedy, że mając dziecko byłoby mi trochę łatwiej bo mogłabym się nim zająć. Gdy umierał mój ojciec po sześciu latach od śmierci mamy jedna z moich sióstr była w ciąży ale ojciec chyba już nie pamiętał, że zostanie dziadkiem choć zawsze tego chciał (przynajmniej tak mówił). Żegnając rodziców miałam przy sobie mojego wspaniałego męża to najlepsze co mnie spotkało od losu. Pokahontazpoka większość z tu piszących wie jak mocno cierpisz, wiemy, że idąc do mamy masz miękkie nogi i zamierasz na dźwięk telefonu, ktoś tu pisał Ci o wezwaniu księdza. Można go wezwać nawet w ostatniej chwili do konającego, udzieli namaszczenia i odpuszczenia grzechów bez spowiedzi, to ulga dla chorego i rodziny. Zawsze jesteśmy zbyt młodzi na odejście rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj mąż znowu się upił. Dziś mu powiedziałam, że odchodzę, że mam kogoś innego - kto ze mną rozmawia, zależy mu na mnie, chce spędzać ze mną czas, lubi mnie itd..... -oczywiście to kłamstwo nie mam nikogo ale nie wiem jak sprawić by się opamiętał, i zauważył że jestem ja i nasza córka by znowu mnie kochał jak kiedyś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka jest prawda!
Dziękuję Autorce tego postu za temat o marskosci wątroby.Dzięki temu mogłam dowiedzieć się dużo na temat tej choroby.Sześć lat temu zmarł mój mąż choć nie był nałogowym alkoholikiem.Owszem wypił,ale nie często.Potem dowiedziałam się że miał marskośc wątroby, podobno od zażywanych leków?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×