Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość citroneka

Przeżywalność z alkoholową marskością wątroby.

Polecane posty

Gość Nie urządza się
Dziękuję Autorce tego postu za temat o marskosci wątroby.Dzięki temu mogłam dowiedzieć się dużo na temat tej choroby.Sześć lat temu zmarł mój mąż choć nie był nałogowym alkoholikiem.Owszem wypił,ale nie często.Potem dowiedziałam się że miał marskośc wątroby, podobno od zażywanych leków?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogrążona w żałobie
Mój ukochany Tatuś zmarł ponad rok temu na marskość wątroby. Miał tylko 51 lat... Odkąd pamiętam lubił wypić, ale pod koniec życia pił praktycznie codziennie. Dwa tygodnie przed śmiercią dopiero zdiagnozowano u niego tę paskudną chorobę. Był słaby, leżał w łóżku, mało jadł i w sumie to były wszystkie symptomy, że coś jest nie tak, żadnych charakterystycznych objawów. Niestety nie dał się namówić na wizytę lekarską. Nie mieszkam w domu od kilku lat, więc nie byłam w stanie wpłynąć na jego decyzje... Pewnego dnia Tatuś zasłabł i zabrało go pogotowie-do domu już nie wrócił. Encefalopatia, zaburzenia świadomości, wodobrzusze, żółtaczka... wszystko potoczyło się błyskawicznie. Tata do samego końca nie wiedział, że miał chorą wątrobę. Tęsknię za nim okropnie, codziennie. Był bardzo bardzo dobrym człowiekiem, który w pewnym momencie zbłądził. Moja mama jest alkoholiczką, kilka miesięcy temu udało mi się namówić ją na terapią odwykową i póki co udaje jej się utrzymać abstynencję. Każdego dnia modlę się, bo ta choroba nie zabrała mi mamy... Przepraszam za mój długi post, ale potrzebowałam się wygadać, a wiem, że na tym forum zostanę zrozumiana jak nigdzie indziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pogrążona w żałobie Rozumiem Cię doskonale, niespełna 4 miesiące temu zmarł mój brat:(, współczuję bardzo, Twój Tata pewnie jest z Ciebie dumny, że udało Ci się wyrwać ją z tego bagna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia 34
Witam wszystkich.Wygląda na to że u mojego męża pokazują się symptomy świadczące o alkoholowej marskości wątroby.Mąż pije od kilkunastu lat wlaściwie codziennie a ostatnie miesiące to jeden wielki ciąg,pije tanie nalewki i podejrzany spirytus za kilka złotych.My nie mieszkamy razem od długiego czasu a od kilku tygodni nie mam z nim kontaktu,alkohol zniszczył nasze małżenstwo.Mąż nigdy nie chciał słyszeć o leczeniu po prostu było mu wygodnie chlać i nie pracować całymi miesiącami.Dlatego ja już mu wiecej nie pomogę,miarka się przebrała.Wygląda jak kościotrup,prawie nic nie je,jest taki słaby,ze nie ma siły dojść do toalety.Od kilku dni ma wzdęty brzuch i żółte oczy.Tylko pić da ciągle rade.Wiem to od naszej znajomej.Zadzwoniłam do teścia że jest w bardzo złym stanie i powinien jak najszybciej jechać do szpitala ale wydaje mi się że jeszcze tam się znalazł.Nawet jego rodzice mają go po dziurki w nosie,tego ciągłego użerania się z jego pijanstwem u utrzymywania dorosłego synka.Szkoda,bo mąż ma dopiero 46 lat i sam na własne życzenie pakuje się do grobu, jego głupota jest niepojęta.Koniec jego chyba jest bliski,nawet gdyby go podleczyli to i tak nie zrezygnuje z picia nawet w obliczu smierci. Był kiedyś przystojnym facetem,skończył studia a teraz jest wrakiem człowieka.Wmawiam sobie ciągle żeby się nie denerwować bo nie warto ale nie jest to proste.Szkoda że tak nam się życie glupio ułożyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokahontazpoka
W niedzielę odeszła moja mama byliśmy przy niej do końca, narazie jest mi ciężko wierzę ze z czasem będzie lepiej. Ta choroba jest okropna, jestem z Wami dziewczyny, róbcie wszystko, aby wasi bliscy z tego wyszli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika 0404
Pokahontazapoka bardzo Ci współczuję z powodu śmierci mamy. Wiem jak to strasznie boli i marnym pocieszeniem jest to, że już nie cierpi. Moi rodzice też zmarli w niedzielę jedno i drugie, to szczególny dzień tygodnia dla katolików pełen modlitwy i skupienia. Twoja mama zmarła w niedzielę zamykającą czas Wielkanocy to wyjątkowa niedziela w roku. Niech spoczywa w pokoju, a Ty i Twój brat trzymajcie się razem to najważniejsze w takiej chwili. Jestem z Wami myślami i sercem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pokahontazpoka bardzo mi przykro:(, wiem jak to okropnie boli,wiem że to może głupie, ale pomyśl sobie że Twoja Mama już nie cierpi, że już jej nic nie boli,że sobie śpi i czeka "tam" na Ciebie - bo kiedyś wszyscy się tam spotkamy. Na pogrzebie u mojego Brata, prowadzący mszę Ksiądz powiedział mądre słowa , że: "Jak się rodzimy to płaczemy, a wszyscy dookoła się cieszą, a jak umieramy to się cieszymy, a wszyscy dookoła płaczą" Tam będzie jej na pewno dobrze. Jestem z Tobą, przytulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pokahontazpoka, to nie tak. Ciężkie masz teraz dni. Trzymaj się. Ale pamiętaj, że Mama teraz już nic nie czuje, nie cierpi, nie myśli, nie żałuje, że tak się stało. Nie jest świadoma niczego, tylko czeka na zmartwychwstanie.. Tak, to jest własnie ta prawda, która jest wspaniałą nadzieją i powoduje, że śmierć nie jest tym najstraszniejszym, co może nas spotkać. I nic dziwnego, że w to nie można uwierzyć, gdyż Apostoł Paweł napisał: "Nie dziwcie się....", bo wiedział, że dla ludzi to będzie niepojęte. Ale to prawda. Dowodem jest to, że Jezus zmartwychwstał, Łazarz i inne osoby opisane w Biblii. Dla mnie jest to pewne, wiarogodne, logiczne, a poza tym możliwe, bo przecież Bóg - Stwórca może wszystko. I tego Ci życzę. Acha, to zmartwychwstaie będzie oczywiście do życia wiecznego na ziemi (bez śmierci, chorób i starości). Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pokahontazpoka, dziewczyny napisały tyle słów prawdy, ogromnie mi przykro,że spotkała Cie taka tragedia, niestety taka jest kolej rzeczy, że dziecko patrzy jak umierają kolejno jego rodzice :( Tulę Cię mocno, trzymajcie się z bratem razem, macie siebie to jest najważniejsze. Do gość- zapomniałeś/aś na końcu dodać,że też bez alkoholu,pozdrawiam wszytskich gorąco!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gonia. Nie wiem czy bez alkoholu. To nie alkohol jest przyczyną wielu tragedii ( w moim domu też, więc wiem, co mówię) tylko jego używanie, czyli postępowanie ludzi. To tak jak np. nóż. Jeżeli korzysta się z niego właściwie, to nie przynosi krzywdy, ale może być wykorzystany do zabicia człowieka. Czyli kto zawinił?: nóż czy człowiek? Bóg na łamach Swego Słowa potępia "pijaństwo", a człowiek ma rozum i wie co to znaczy. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokahontazpoka
Dziękuję Wam raz jeszcze, ja tez jestem z wami. Miałam jutro iść na spotkanie dda a teraz nie wiem co robić, nadal nie rozumiem niektórych sytuacji, chyba za dużo wymagam od mężczyzny z którym jestem, przez to boję się ze mnie zostawi. Wiem teraz ze brat i tata są najważniejsi, zostaliśmy tylko my i musimy na sobie polegać. Nadal tu będę zaglądać, bo dużo rzeczy zrozumiałam i dziękuję Wam za to ze jesteście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pokahontazpoka.. strasznie mi przykro... jestem z Tobą.. chyba nigdy nie jestesmy przygotowani na taki dzień... jestes bardzo silna i tej siły zycze ci z całego serca. Moja mama wyszła już ze szpitala.. jest słaba..mało je..i mimo zapewnień ze nie musi miec pampersów - nadal je ma :( sama chodzi po mieszkaniu ale szybko sie meczy także wiecej leży .. nie wiem jaki jest jej stan. Ona mówi , ze wszystko dobrze..ale po objawach wiem, że nie jest dobrze:( i mam tylko nadzieję, że nie wroci do alkoholu.. teraz nie bo nie ma mozliwosci wyjsc i kupic..a nikt jej nie kupi.. zobaczymy co bedzie dalej.. smutne to wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokahontazpoka
sadness1976 jak czytam to co opisujesz, to przypominam sobie stan mojej mamy. Też była słaba, też się szybko męczyła, oby tylko nie piła i brała leki. Bądź dzielna, wspieraj mamę, matka jest jedna i mimo, że tyle złego nas spotkało szanujmy ją. Ja zrobiłam wszystko co tylko mogłam, byliśmy przy mamie do końca i wiem, że byłaby mi za to wdzięczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość owa gościówa
a powiedzcie mi jakie są pierwsze objawy tej paskudnej choroby? Nie mówię o późniejszych następstwach tylko o pierwszych symptomach... Czy możliwe by badanie USG nie wykryło marskości u chorego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli choroba jest w początkowym stadium to objawów praktycznie nie ma,pojawiają się jeżeli marskość jest już zaawansowana i są to wodobrzusze,żółtaczka i cały szereg innych spraw.Usg może nie wykryć choroby jeżeli to początki, zależy też od lekarza i aparatu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich serdecznie,od niedzieli moj facet jest w szpitalu,wszystko na to wskazuje,ze ma marskosc,tak powiedzieli lekarze,jutro jakies badania,i ja juz mam dosc,mamy 2.5 rocznego synka,i tak sobie mysle.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj, są różne przyczyny marskości, z tego co nam lekarz mówił to jedynie przy alkoholowej nie leczy sie przeszczepem watroby.. także jeśli Twój mąż nie pił jest szansa na przeszczep i to najlepsza forma leczenia. chyba ze pił... poza tym wazne jakie to stadium choroby.. poczekkaj na wyniki badan.. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Kochane napiszcie w jakim stanie wasi bliscy trafili do szpitala? Mojego męża zabrało dziś pogotowie z wodobrzuszem i żółtaczką,jest kompletnie wyniszczony wieloletnim piciem,wychudzony,od wielu dni nic nie jadł a ratownicy musieli go wynieść na noszach bo nie mógł ustać na nogach. To na pewno marskość wątroby od picia.Boję się że on już nie wyjdzie z tego szpitala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirella36
witam was wszystkich, nie odzywałam się,ale nie mam się czym chwalić, mój mąż dalej pije i nie jest ciekawie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirella36
agnes twój mąż z tego wyjdzie, wierz mi, mój już był prawie jedną nogą w grobie, bilirubina 36 w listopadzie i wyszedł z tego , niestety nie pił 4 miesiące .ale chleje znów, moja mama umarła w styczniu 63 lata a nie miała marskości wątroby, ale też piła,trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Mirello bardzo mi przykro z powodu Twojej mamy,matka to zawsze matka ale mąż?Nie myślisz żeby kopnąć swojego w cztery litery i ułożyć sobie życie?Ja jestem kompletnie skołowana, mam się niby opiekować alkoholowym wrakiem jak w ogóle wyjdzie z tego? A i tak pewnie zacznie chlać od nowa jak wszyscy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogrążona w żałobie
Mój Tatuś tarfił do szpitala kompletnie wyniszczony, ratownicy wynieśli go na noszach, od kilku dni/tygodni praktycznie nic nie jadł i miał problemy z wypróżnianiem, nie spał w nocy a był senny w dzień, brak żółtaczki i wodobrzusza. Ze szpitala juz nie wrócił, zmarł po 12 dniach od wykrycia choroby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PA mój szwagier .... Wiedzial już 2 lata,po tym jak dostał krwotoku z przelyku.zalamal się.ostatnio pił,nie jadł,pił....pół litra dziennie czystej.nie było z nim kontaktu.bolało go,to wiem.zapijal.puściły mu wszystkie otwory,zabrali go do szpitala z żółtaczką.zmarł po 2 tyg. On poprostu nie chciał już żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Mąż jest w śpiączce,stan bardzo ciężki,50 na 50 procent szans na przeżycie.Alkoholowa marskość wątroby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirella36
Agnes trzymam kciuki,żeby twój mąż z tego wyszedł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agnes 34 mój Śp brat trafił do szpitala z wodobrzuszem, żółtaczką, marskością wątroby, niewydolną trzustką, niewydolnym sercem i wodą w płucach. W szpitalu przebywał od sierpnia do września 2012 r. a zmarł w lutym 2013 r. Lekarze mówili nam że jest kiepsko,że rokowania są złe, ale ja myślałam, że jak wygląd zewnętrzny trochę się poprawił - /bo na początku przy pierwszych odwiedzinach w szpitalu go nie poznałam/ - to będzie wszystko ok. Myślałam, że jak jest młody to wyjdzie z tego, ale niestety miał tylko 40 lat jak usnął na zawsze. W abstynencji wytrwał do końca roku 2012, później zaczął próbować, odstawił leki, nie trzymał się diety, a to wszystko jest bardzo ważne przy tej chorobie. Czasami żal mi go, czasami zła jestem na niego, czemu wybrał taką drogę?!, czemu ja nie umiałam inaczej reagować?!, a może powinnam zrobić coś więcej?!, a może powinnam bardziej się poświęcić?!, sama już nie wiem???. Tak jak napisał " gość" A może nie chciał już żyć bo sam się z tym męczył. Od śmierci mojego brata nie mogę patrzeć na alkoholików bo mi ich szkoda, mam ochotę podejść do nich i spytać czy potrzebują pomocy, skierować ich na lepszą, prostszą drogę- jak matka Teresa. mirella36 - współczuje Ci bardzo, mój mą też lubi sobie wypić dosyć często więc rozumiem Cię doskonale. Zero rozmów, częste awantury o alkohol, o przytulaniu, zwykłym buziaku już dawno zapomniałam, słowa "kocham Cię" też już prawie nie znam, czuje się niechciana, niekochana, niepotrzebna, winna - chyba złapałam małego doła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Siostro z godziny na godzinę coraz gorsze wieści,za mojego Zbysia pracują maszyny,lekarz mówi że może umrzeć w każdej chwili,działa tylko 20 procent wątroby.Przykro mi z powodu Twojego brata,myślę ze nic nie mogłaś zrobić bo co możemy zrobić jeżeli nasi bliscy nie chcą już żyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokahontazpoka
Agnes tak mi przykro...wiem co czujesz, jestem z Tobą, bądź dzielna i miej dużo siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Dzięki za pocieszenie.Stan jest bardzo ciężki,może krytyczny, za męża oddycha respirator,mówiłam do niego ale nie wiem czy mnie słyszał,czasem poruszał głową.Na pożegnanie pocałowałam go w rękę bo nie wiem czy go jeszcze zobaczę,lekarz mówi że koniec może nastąpić w każdej chwili.Nie mogłam pocałować go w usta ani policzki bo jest obstawiony maszynami.Chyba tylko cud to pomoże.Teściowa placze oby tylko Bóg nie zabrał jej dziecka.Wierzyć się nie chce jak człowiek się może do czegoś takiego doprowadzić na własne życzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To rzeczywiście przykre patrzeć, jak ludzie umierają na własne życzenie. Mój mąż zmarł w marcu, miał 42 lata. Dowiedzieliśmy się wieczorem że to marskość wątroby, bo zabrało go pogotowie, a nad ranem już nie żył. Teraz próbuję poukładać sobie życie na nowo. Ciężko tylo wytłumaczyć dzieciom, że ich taty już nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×