Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość baśka_rada

choroba męża a seks

Polecane posty

Ja nie słyszałam aby (znów wkraczamy na płaszczyznę wiary katolickiej) KK dopuszczał zdradę w przypadku choroby jednego z współmałżonków, pod warunkiem, że związek zostanie utrzymany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tu sie robi coraz lepiej, a myslalem, ze juz lepiej byc nie moze po tekstach o hibernacji moralnej i cichym przyzwoleniu, o podziwie dla autorki nie wspominajac :-) takich osob jak ona i jej maz nawet w odwrotnych rolach jest cala masa. tylko nie wszyscy chca sie wypowiadac na ten temat. czy cala masa - smiem watpic, czy nie chca sie wypowiadac - to juz predzej podobnie cala masa ludzi kradnie zona mojego kochanka jest po operacjach kobiecych i on nie czuje do niej zadnego pociagu fizycznego. dba o nia pielegnuje tak jak nalezy i nigdy nie zamierzal ja zostawic sama ze swoim kalectwem. ale przez przypadek zapomnial jej powiedziec o tym, ze z litosci z nia bedzie, zeby moc podbudowac sobie ego swoim "poswieceniem" i dodatkowo podbudowac "zaspokajaniem potrzeb" jasne, ze tlumaczy sobie to tym, ze przeciez nie bedzie jej bardziej ranic, a nuz sobie cos kobieta zrobi??! tylko niestety zapomina, jak wiekszosc jemu podobnych (w tym autorka tego teamtu - oczywiscie przy zalozeniu prawdziwosci tej historii), ze to wszystko sie moze wydac i co wtedy? co bardziej zrani? odejscie po tym jak przestal czuc pociag czy udawanie milosci i nagly strzal, gdy sie okaze, ze ostatnie kilka miesiecy czy lat jej zycia bylo fikcja? ja to doceniam i nie proboje wykorzystywac sytuacji ty nie wyrzadzasz zadnej krzywdy jego zonie, ale co doceniasz to naprawde nie potrafie pojac . to on szuka kontaku ze mna wredy gdy ma na to ochote sliczne zdanko, zeby sie troche wybielic, ale powtarzam, wzgledem jego zony nie musisz sie wybielac, gorzej z twoim mezem . moj maz tez jest w podobnej sytuacji jak maz autorki wie mozna powiedziec ze uzupelniamy sie. ach to pokrewienstwo dusz :-) co bedzie dalej ? czas pokaze. a usprawiedliwienie zawsze sie znajdzie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam propozycję. Skoro się tak wspaniale uzupełniacie to dajcie szansę swoim współmałżonkom, niech tez maja w tym udział. Spotykajcie się w czwórkę, w którymś z mieszkań, para "niemogąca" zostaje w jednym pokoju i wspólnie oglada M jak miłość, para "mogąca" w tym czasie zaspokaja swoje potrzeby w drugim. Z czasem mozna pójść krok dalej i wstawić w ścianę lustro weneckie. Wilk syty i owca cała. A jakie uzupełnienie będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeden_mąż
COŚ OPTYMISTYCZNEGO DLA TYCH KTÓRZY MAJĄ TAK JA MIAŁEM JA. CHĘĆ WRÓCIŁA !!!! Sylwestrowy wieczór spędziliśmy sami, z butelką Finlandii i dobrą muzyką. Tańczylismy. Całowaliśmy się- po długim czasie, tak mocno i pospiesznie. Było naprawdę miło. Włożyłem jej rekę pod sukienkę i ... NIE POTRAFIŁEM CHOCIAŻ BARDZO CHCIAŁEM. OBRZYDZENIE BYŁO SILNIEJSZE NIŻ CHĘCI. KTOŚ PRZECIEŻ MYŁ SWOJE BRUDNE PALUCHY W MOIM ŹRÓDEŁKU!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ta Drugaaa
Autorko, jestem od 3 lat kochanką mężczyzny, którego żona choruje i nie może uprawiać seksu. On też twierdzi, że ją kocha, ale ze mną jest mu przyjemnie i potrzebuje mnie. Uważaj, bo takie zachowanie, to nie zabawa. Zakochałam się i teraz bardzo cierpię, bo wiem,że on nie odejdzie od żony. Czy zastanawiałaś się co będzie jeśli zakochasz się w Przyjacielu, albo on w Tobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tacy sami a ściana między nami
możemy radzić , potępiać lub nie a i tak każdy z nas beknie tylko za swoje grzechy:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w moim przypadku problem polega na tym ze ja kocham mojego K z wzajemnoscia. nigdy nie myslelismy o rozwodach. mamy marzenia i tylko tyle. on wyslucha moich a ja jego ale nie komentujemy ich. Nasi współmalzonkowie nic o nas nie wiedza i sie nie dowiedza. to dwa rozne swiaty. My zas mamy wspolnych znajomych. to powazni ludzie na stanowiskach. Obydwoje mamy dzieci ktore maja juz swoje rodziny. Kiedy jestem z moja rodzina nastepuje psychiczna bariera odgradzajaca mnie od mojego drugiego ja. sama nie umiem sobie tego wytlumaczyc a jednak tak jest. moze juz przywyklam do takiego zycia i nie wyobrazam sobie innego. tak jak nie wyobrazam sobie aby odejsc od meza. moze potrzebny mi psycholog ale po co. co ja mu powiem. ja nie chce nic zmieniac w moim zyciu bo jestem zbyt slaba aby przyznac sie o swoim podwojnym calym doroslym zyciu. przeciez ja tak chce i mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do tez tak chce i mam, a czy potrafisz to zrozumieć, że pada tu tyle krytycznych głosów wobec postaw takich, jak Twoja lub Baśki? Czy rozumiesz ludzi, którzy takie opinie wygłaszają? Bo trzeba przyznać, że oni nie obrażają Baśki, tylko ostro krytykują jej postawę. Wartość tego topiku polega też na tym, że można się tu przekonać, jak silna jest w nas potrzeba jednoznaczności, traktowania wierności jako kategorii absolutnej, nie pozostawiającej miejsca na kompromisy. I można rzecz jasna argumentować, że piszą tak ludzie, którzy sami nie musieli się zmierzyć z taką sytuacją, jak wasza, albo ludzie młodzi, bez doświadczenia życiowego. A jednak na mnie ich jednoznaczność i stanowczość robi wrażenie. Szczególne wrażenie robią te głosy, okazujące Baśce nawet zrozumienie "ja cię rozumiem, ale sama bym tak nie mogła, bo by mi chyba serce pękło".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wypowiadalam sie strone czy 2 strony temu pisalam miedzy innymi o tym ze watpie ze starala sie zrobic cokolwiek zeby jej maz moze nie tyle sie podniecal a raczej byl zachecony do tego zeby i tak w inny sposob zadawalac swoja kobiete dazyc do fizycznej bliskosci(co niekoniecznie musi to oznaczac seks a inne pieszczenie sie itp) zastanawia mnie czy tak naprawde szczerze moze powiedziec ze sie strala zeby jej maz poczul sie mezczyzna pomimo braku penisa?ciekawa jestem czy jej maz wstydzi sie stanac kolo niej albo przejsc NAGO ZUPELNIE NAGO?jesli tak to gratulacje basko za to ze jestes tak beznadziejna kobieta ze w takiej sytuacji nie potrafisz pomoc swojemu mezczyznie.to tylko i wylacznie wtedy jest twoja wina ze on nic nie probuje cie zadowolic a nie ze mu poped ustal.ten facet mysli i wie ze ty tego potrzebujesz wiec gdyby JEGO KOBIETA ZROBILA TAK ZE CZULBY SIE MEZCZYZNA POMIMO BRAKU PENISA ZROBIL BY WSZYSTKO BY CIE ZADOWOLIC. zaproponuj mu wspolny prysznic kapiel(nie wiem co tam macie)wymyj go,zrob mu masaz,zacznij sie zadawalac na jego oczach(oj uwierz ze to moze rowniez i ciebie rajcowac ze on cie obserwuje), po prostu spraw zeby czul ze dalej jest dla ciebie FACETEM ze potrzebujesz jego adoracji pieszczenia bliskosci.spraw zeby wiedzial to ze nie istatna dla ciebie jest ta mala czesc ciala bo liczy sie ogol.spraw intymna sytuacje powoli malymi kroczkami napewno zacznie sie otwierac na to...tyle ze to zajmnie czas i koniecznie bedzie potrzebne twoje zaangazowanie i to duze. moim zdaniem twoje zachowanie jest tylko i wylacznie bojazliwa ucieczka,ucieczka od POSTARANIA SIE ZEBY WAM OBOJGU BYLO DOBRZE.dla ciebie po prostu liczy sie to ze tobie brakuje seksu i tyle idziesz do innego.a moze powalcz o wasza bliskosc i nie bedzie potrzebny ci seks bo twoj maz ci i tak zadowoli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeden_mąż
NIE PYTACIE MNIE DLACZEGO NIE ROZSTAJEMY SIĘ. I TO JEST NATURALNE. TAK JAK JEST, JEST PRZECIEŻ NAJŁATWIEJ. PRZECIEŻ KAŻDY WIE ILE ZAMIESZANIA WPROWADZA TAKIE ROZSTANIE. CO TWOJE, CO MOJE A ILE CZYJEGO JEST W TYM CO WSPÓLNE? I TO LUDZKIE GADANIE. PYTANIA: CO, JAK, DLACZEGO?.. KTOBY POMYŚLAŁ.... NIGDY BYM SIĘ NIE SPODZIEWAŁ(A), ŻE....ITD, ITP... PO CO MI TO? A W RAZIE GDYBY COŚ, GDZIEŚ, JAKIMŚ SPOSOBEM DOTARŁO DO INNYCH ... TO PRZECIEŻ MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE TO TAKA PIĘKNA miłość (BEZWARUNKOWA). ALE OGÓLNIE JEST FAJNIE I TROCHĘ NAWET ŚMIESZNIE. CORAZ CZĘŚCIEJ ŁAPIĘ SIĘ NA TYM, ŻE DUŻO SATYSFAKCJI DAJĄ MI (niestety coraz rzadsze) ROZMOWY Z MOJĄ ŻONĄ. GDY PATRZĄC MI PROSTO W OCZY OPOWIADA JAK TĘSKNIŁA I JAK WYPEŁNIAŁA SOBIE TEN CZAS KIEDY JA BYŁEM POZA DOMEM. ŻEBY KŁAMAĆ TRZEBA MIEĆ ABSOLUTNIE DOSKONAŁĄ PAMIĘĆ. NIESTETY TAKIE PRZYPADKI W NATURZE NIE WYSTĘPUJĄ I MOJA ŻONA NIE JEST TU WYJĄTKIEM. I TO JEST TAKIE ŚMIESZNE, ŻE ONA MYŚLI, ŻE JA MYŚLĘ, ŻE..... Najważniejsze to czerpać z życia radość. Nawet taką .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
patrzlam na smierc ludzi doroslych i dzieci jak na naturalny kolej losu. ot spotkalo to nieszczescie kogos innego nie mnie. teraz dojrzalam do tej mysli i wiem ze mnie tez spotka podobne doswiadczenie. dlatego bardzo dbam o zdrowie mojej ciezko chorej mamy i chorego meza tak jak potrafie. nie wybaczylabym sobie gdybym w czyms zaniedbala swoje obowiazki. nie chce nikogo swiadomie ranic. pomagam innym gdy czuje taka potrzebe. nie zyje tylko i wylacznie dla poprawienia swojego samopoczucia. taka jest moja filozofia zycia. moze zbyt plytka ale inaczej nie potrafie. bardzo doglebnie wczytuje sie we wszystkie tutejsze posty i to tez daje mi duzo do myslenia. moze cos zmienie w swoim zyciu ale nie zrobie tego sama. nie jestem zyciowo samodzielna. boje sie samotnosci i moze w tym tkwi caly moj problem. obstawiam sie ludzmi silnymi decydujacymi za mnie a ja latwo im poddaje sie. przeciez takie jednostki tez istnieja. moja mama i moj maz to silni przebojowi ludzie potrafia mnie zrozumiec i podejrzewam ze wiedza o mnie wiecej niz ja sama o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta od dziadeczka
niclas, chciałam wyrazić Ci uznanie za Twój ostatni wpis.Nic dodać nic ująć. To nie jest żadne wazeliniarstwo (szantaż?). Ośmielam się mieć do Ciebie pewną prośbę. Mój ostatni wpis zakończyłam apelem POMÓŻCIE !!! ( 14:59). Nie było żadnego odzewu. Stąd moja osobista prośba do Ciebie: niclas, POMÓŻ!!! Jak Ty odczytujesz tą cytowaną przeze mnie wypowiedź baśki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta od dziadeczka
Obrona baśki przez pewną grupę jej adwokatów opierała się na założeniu, że znalazła sobie kochanka ponieważ "musiała". To jej "muszę" było jak zaspokojenie potrzeby fizjologicznej (naturalne!!!). Jeżeli jednak dobrze odczytuję jej wypowiedź, to zaczęła "musieć" dopiero "na przestrzeni czasu, od kiedy to sie dzieje, od kiedy to robi...". I nawet to "muszę" nie jest takie kategoryczne "troche chyab nawet muszę". I ta jej wypowiedź wywraca całą obronę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta od dziadeczka
niclas, czy ty wcielający się czasami w adwokata baśki nie czujesz się oszukany przez swoją klientkę. Przecież domagałeś się od sądu łagodnego wyroku (może w zawieszeniu?) ze względu na to, że ona "musiała", w przeciwieństwie do tych, którzy nie musieli ale zdradzali, bo chcieli mieć lepiej niż normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taki jeden maz-miales odwage rozmawiac z zona o swojej chorobie. przelamales opor tkwiacy w twojej swiadomosci. wiec dlaczego nie potrafisz wymazac mysl ze ktos tam gdzies u zony cos. widac jeszcze do tego nie dojrzales ale probujesz. chcesz tego. ona gubi sie w tym wszystkim. nie powinna w ogole rozmawiac na tematy ktore moga byc dla ciebie bolesne. na pewno nie robi tego z premedytacja. ja juz dawno nie rozmawialam z mezem o sprawach lozkowych. ten temat u nas nie istnieje. czekam na jego ruch. nie odwroce sie od niczego. ale sama nie mam odwagi sprowokowac go nawet na rozmowe. jakiekolwiek filmy czy pisma zawierajace tresc minimalnie erotyczna sa przez mojego meza odrzucane. moze tylko w mojej obecnosci ale on wcale nie kryje sie z tym ze to go nie interesuje. kiedys powiedzial znajomym ze swoj warsztat zamknal na dobre. wiec gdzie tu miejsce dla mnie? dobrze ze mlodzi ludzie tak bardzo zarzekaja sie ze nigdy nikomu bo serce by im peklo. ja kiedys tez taka bylam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeden_mąż
tez tak chce i mam - przyznaję, że niezbyt uważnie czytałem Twoją historię. Przyczyna jest prozaiczna, jestem zbyt zaabsorbowany swoim problemem aby analizować cudze. Dlatego odniosę się tylko do wątków dotyczących mnie. Odnośnie rozmowy z żoną o mojej chorobie to nie uznałem tego za stosowne. Przecież nie było żadnej choroby. Był KONIEC ŚWIATA. Na pewno nie oczekiwałem od niej litości ani tego, żeby stała się moją pielęgniarką. Nie było mi potrzebne nic ani nikt. Wręcz przeciwnie, wszelkie jej próby (nie tylko rozmów) skutkowały jeszcze większą depresją. Ale dziś, z perspektywy czasu, jestem jej wdzięczny za to co dla mnie zrobiła. Przecież świadomość tego, że była ze mną, że potrafiła "wyrzec się" czegoś tak ważnego jak seks potwierdzało jej miłość do mnie. I to był najważniejszy element mojej terapii. Tak bardzo Ją kochałem. I wyrzucałem ze swojej (wracającej) świadomości wszystkie dwuznaczne myśli w stosunku do niej. Bo przecież zacząłem dostrzegać coraz lepiej co się dzieje wokół mnie. Żona wyraźnie oddalała się ode mnie. Miała jakiś problem. Chciałem z nią porozmawiać na ten temat, ale ona twierdziła, że ten jakiś "jej problem" to sobie wymyśliłem. Wbrew temu co sama o sobie myślała, nie była dobrą aktorką. Nabierałem coraz większej pewności, że ma kochanka. A ja nic na to nie mogłem poradzić. Nie miałem takich "argumentów" jak on. Zawaliło się coś co było (obok miłości) fundamentem naszego związku - zaufanie. Czekałem już tylko na cud, że może jednak mnie kocha i rzuci kochanka, zamknie tamten rozdział i wróci do mnie. Niestety nic takiego się nie stało. Napisałaś coś co mnie mocno dotknęło: "dlaczego nie potrafisz wymazac mysl ze ktos tam gdzies u zony cos. widac jeszcze do tego nie dojrzales ale probujesz". Czy na podstawie tego co pisałem uważasz mnie za zegarmistrza, który stwierdza, że ktoś już przed nim w tym zegarku grzebał? Czy może uważasz, że trzeba dojrzeć do tego aby stało Ci się obojętne, że KTOŚ kto daje do grzebania wczoraj i będzie dawał jutro JAKIMŚ PRZYPADKOWYM OSOBOM, równocześnie uznaje Cię za serwisanta swojego sprzętu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeden_mąż
tez tak chce i mam - i jeszcze coś na temat dojrzałości. Tak, nie jesteśmy dojrzali. Jak pięknie jest żyć nie mając świadomości tego jak wygląda życie ludzi dorosłych (dojrzałych). Ale to już najwyższy czas przestać chować głowę w piasek i zachować się dojrzale. ZANIM SIĘ ZNIENAWIDZIMY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość on ex
Taki jeden-mąż ... nie wiem czy jesteś istotnie tym za kogo się podajesz, ale to mało istotne... opisałeś odczucia tej drugiej strony wprawiając dyskutantówów (szczególnie obrońców) w niemałą konsternację... jaka cisza. Współczuję- ułóż sobie życie na nowo, być może samotnie(co nie jest takie złe_autopsja) lecz godnie , bez ozdób na łbie i zakłamanej "żony" _ powodzenia. Tak chcę i mam - całe dorosłe życie to podwójne życie , czytaj.. panienka na skinienie palcem, nie wiem jak cię określić więc sobie daruję, może ktoś wpisze odpowiedni przymiotnik?. Boję się samotności - więc ograniczę się tylko do życzenia abyś taką została lecz nie wdową_ nikt się nie dowie - a jeżeli?... "dura lex set lex", co poeiesz wówczas chciażby dziecom? myślisz, że zachowasz szacunek? ale to twoja sprawa, za wszystko co robimy dostaniemy rachunek,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ta od dziadeczka, dziękuję za mile słowa. Odpowiadając natomiast na Twoje pytanie, czy właściwie sugestię interpretacyjną. Istotnie z wpisów Baśki można wysnuć taki wniosek, że seks po przerwie zasmakował jej szczególnie dopiero po tym, jak zaczęła spotykać z kochankiem. Ale dla mnie nie ma w tym nic niezwykłego. Seks konkretny, ten w realizacji, jest dopiero tym, do którego możemy się tak naprawdę odnieść. Jeżeli Baśka zdecydowała się na seks poza związkiem, to już lepiej, że jej to sprawia przyjemność, że wybór, co do kochanka, był trafny. Punkt ciężkości moralnej, biorąc to od tej strony, spoczywa raczej na samym fakcie seksu poza związkiem, a nie na jego jakości. Muszę przyznać, że podoba mi się sposób, w jaki Baśka opowiada o swojej seksualności. Jest naturalna. Ważne jest to, co podkreśla, że mąż ją ukształtował w tym względzie, że coś w niej rozpalił. Zresztą bardzo ciepło mówi o seksie z mężem. I tu jest chyba największa trudność w całej sprawie. Ktoś już o tym wspominał w naszym topiku, mianowicie że niezwykle trudno jest, mając już ukształtowany i stały seks, wycofać się do etapu sprzed regularnego seksu. Tu trzeba dokonać jakiejś redukcji. Nie każdy to potrafi. Z drugiej strony jest w nas oczekiwanie, że ponieważ jesteśmy razem na dobre i na złe, to ja się dostosuje do Ciebie, skoro Ty nie możesz uprawiać seksu, "ubi Tu Gaius, ibi ego Gaia" (gdzie ty Gajuszu, tam ja Gaja)". Widać praktyka bywa różna. Najmądrzejsze pytanie, jakie można postawić w tej sytuacji brzmi: w imię czego dokonać wspomnianej redukcji, rezygnacji z samego siebie, którą ja uparcie nazywam heroizmem? Niektórzy to potrafią. Jak myślicie dlaczego im się udaje? W imię czego im się udaje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mąz pojechał do Zakopanego. Wróci w niedzielę. A ja...Jutro po pracy... Będę ogladała telewizję, moze poczytam, albo porobię na drutach szaliki, serwetki na szydełku podlubię. Tak, będzie miło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeden_mąż
Zaproponowałem żonie wspólny wypad w górki. Taka piękna zima. Mój pomysł bardzo jej się spodobał, ale jak zwykle znalazła tysiąc argumentów aby mi wytłumaczyć dlaczego ona nie może pojechać. I jak zwykle przekonała mnie, że JA jednak POWINIENEM pojechać. KOCHANA TA MOJA KOBIETA. TU NAPRAWDĘ JEST CUDOWNIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porobię na drutach szaliki
"Wspólczesna Penelopa" - odsyłam do żródeł. Tym, co wybrali sobie ch....ą robotę i na nic innego nie mają czasu - współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta od dziadeczka
niclas, określenie przez Ciebie mojego pytania sugestią interpretacyjną zabrzmiało wręcz jak zmanipulowanie wypowiedzi baśki. Nie trzeba być językoznawcą aby stwierdzić, że budowa zacytowanych zdań jest daleka od poprawności ( nie czepiałam się tego, wszyscy przecież robimy błędy, w emocjach nawet takie które wydają się nieprawdopodobne). Nikt się tego nie czepia, bo nie ma to znaczenia dla zrozumienia "co autor miał na myśli". Ja wybierając te zdania nie sądziłam, że możliwe są różne interpretacje. I nie wybierałam jednej z nich, żeby dopasować ją do swojej tezy. Czytając wypowiedź baśki, po tym zaplątanym fragmencie "prześlizgnęłam się" (takie myślowe lenistwo?). Ale coś nie dawało mi spokoju. I wróciłam do niego. I do pełnego kontekstu. Dla mnie wszystko było jednoznaczne, ale przecież nie przypisuję sobie roli tej wszystkowiedzącej (chociaż tak czasem prowokuję). Dlatego zwróciłam się o pomoc do innych forumowiczów. CZY MOŻLIWA JEST JAKAŚ INNA INTERPRETACJA (oczywiście mająca jakieś logiczne podstawy)? I na to pytanie, niestety mi nie odpowiedziałeś. Piszesz co prawda "Istotnie z wpisów Baśki można wysnuć taki wniosek, że seks po przerwie zasmakował jej szczególnie dopiero po tym, jak zaczęła spotykać z kochankiem". Ale problem nie tkwił w tym czy lubi, czy nie i kiedy zasmakowała. Ja pytałam: "czy najpierw musiała, czy chyba trochę nawet musi kiedy spróbowała".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak czy owak przywiązujesz moim zdaniem za duża wagę do tej części jej wypowiedzi. Od początku wiedziała, czego chce, bo wiedziała czego jej brakuje. Jak zaczęła robić to, co chciała, to tym bardziej w tym zasmakowała i można powiedzieć, że jakoś się tam od tego uzależniła, chociaż w takich granicach, jakie sobie nakreśliła, tzn. bez wiązania się uczuciowego i bez odchodzenia od męża. Czy to wszystko uda jej się na dłuższą metę utrzymać w granicach zapalnowanych, zobaczymy. To już inna bajka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta od dziadeczka
niclas "Od początku wiedziała, czego chce, bo wiedziała czego jej brakuje." I tu jest pies pogrzebany. baśka tak twierdzi a Ty to powtarzasz. I w odniesieniu do tych "kilkunastów centymetrów" to jest prawda. Ja w jej wypowiedziach dopatrzyłam się czegoś innego: mianowicie tego, że nie tylko tego jej brakuje. Dlatego szukam jej słów potwierdzających moją hipotezę. Dlaczego przyzwolenie jest ciche? - bo o tym nie rozmawiają. Dlaczego nie rozmawiają? - bo coraz rzadziej rozmawiają o czymkolwiek. Dlaczego nie wyskoczyła na dyskotekę "tak jak chlopacy chodza na dziewczyny"? - bo wcale nie tego jej najbardziej brakowało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ta od dziadeczka, może to trochę argumentacja ad personam, ale mam nadzieję, że się nie pogniewasz. Mam wrażenie, że Ty bardzo starasz się motywacje Baśki utożsamić ze swoimi, czy nagiąć do swoich. Twoja teza jest taka, "poszłam z tamtym chłopakiem do łóżka, jeszcze będąc w związku z dziadeczkiem, i myślałam, że to była tylko chemia, taki impuls, ale naprawdę się oszukiwałam, bo chodziło mi o coś poważniejszego, tylko wmawiałam sobie, że tak nie jest". Można by to nawet i tak zinterpretować "nie chadzam z facetami do łóżka, jak tylko z powodów uczuciowych". Ja uważam, że z Baśką jest inaczej. Ona jest, można to tak nawet określić, cyniczna. Coś sobie zaplanowała i rocznym czatowanie, także w sensie technicznym, to sobie przygotowała. Tu nie ma miejsce na impuls, tu kalkulacja poprzedza impuls. Nie znaczy to oczywiście, że tak musi być zawsze, że cały czas uda się utrzymać dominację namysłu nad impulsem. Seks to niebezpieczna zabawka, trochę jak komfortowy samochód, którym jadę 200 km/h i nie czuję tej prędkości i dopiero na zakręcie okazuje się, że nad nim nie panuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdydyńszczanin
jesteś nie dość że kurwą to jeszcze głupią on tak specjalnie gadał żeby ci pokazać że na tobie mu zależy że by się mógł poświęcić dla ciebie .. i to zcierpieć a ty głupia robisz to co ci powiedzą weź powiedz żeby ci chlapnął a nie zdradzaj go .. masz potrzeby ? ; o super a on ma potrzeby zwłaszcza pow wypadku heh mówi tak bo się źle czuje z tym że to jego wina że jesteś nieszczęśliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×