Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość baśka_rada

choroba męża a seks

Polecane posty

Gość Ciche przyzwolenie
"Mylisz się zasadniczo Ciche Przyzwolenie. Normy uznaję dokładnie takie, jak Ty. Różnię się od Ciebie tym jednak, że staram się analizować sytuację, gdy ludzie relatywizują normę. Nie tworzę nowej normy, twierdzę tylko, że można grzeszyć bardziej lub mniej, z odwracalnymi skutkami i nieodwracalnymi." "Nie tworzę nowej normy...." "Pojęcie " wierność ułomna" odrzucam (takiej zbitki nigdy nie użyłem), bo per saldo nie jest ona wiernością, czyli jest zdradą. Natomiast rozróżniałem niewierność cząstkową, która oczywiście jest zdradą" "od niewierności oznaczającej całkowite zerwanie związku i de facto spalenie za sobą mostów." Trzeba zapytać autora tej nowej kategorii pojęciowej - "niewierność cząstkowa" Zgadzam się z panią Od dziadeczka, że można przyjąć, że jest to coś równoważnego "wierności cząstkowej" Ale oba pojęcia są jak dla mnie idiotycznym bełkotem :O Jeśli jednak uznamy, że wierność jest normą w małżeństwie, to musimy być konsekwentni i uznać, że to nowe pojęcie - "niewierność cząstkowa", stworzone przez Nic klasa, jest również stworzeniem nowej normy moralnej, nic to, że tylko na użytek autora, ale najczęściej z każdą nowa rzeczą tak jest. Trzeba trochę czasu, by "wynalazek" został powszechnie zastosowany :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciche przyzwolenie
"od niewierności oznaczającej całkowite zerwanie związku i de facto spalenie za sobą mostów." To mnie też zastanowiło :) Czy mąż, (mąż, facet, by nie być posadzonym o męski szowinizm i mizoginizm ;)), który po jakimś czasie małżeństwa, w czasie którego nigdy nie miał pozamałżeńskich kontaktów seksualnych, ani pozamałżeńskiej relacji emocjonalnej, postanawia zakończyć to małżeństwo, rozwieść się, niezależnie z jakich powodów i informuje o tym swą jeszcze żonę, staje się w ten sposób winny niewierności małżeńskiej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To mnie też zastanowiło to gratuluje, u mnie wywolalo reakcje alergiczna, podobna do tej, jaka sie pojawia po slowach "los tak chcial" lub "serce nie sluga" :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciche przyzwolenie
Ależ dlaczego ? Przecież owo "Los tak chciał" jest takie pożyteczne, praktyczne, przydatne, powiem nawet, jest jak koło ratunkowe. ;) Skoro los tak chciał, to przecież nie ja, niech on sam odpowiada, za to, co chciał. Jam niewinna ! Tfu...chciałem powiedzieć niewinny ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciche Przyzwolenie, to wyobraź sobie, że jesteś księdzem albo bliskim przyjacielem rodziny, w której mąż zdradza. Bo trzeba się odnosić do konkretnych sytuacji, a nie filozofować. Czy zdanie tamtego księdza "jeżeli nie masz siły odejść od kochanki i nie wiesz , co z tym robić, to wiedz, że na pewno nie wolno ci odejść od żony" było niesłuszne? Pośrednio stanowiło przecież formę akceptacji dla utrzymywania status quo (= kochanki). Ten przykład z życia wzięty pokazał, że niedociśnięcie do muru człowieka w sytuacji rozterki, jest czasem lepsze, niż stwierdzenie: "to zdecyduj, w tę albo we w tę". A twój przykład, gdy mąż postanowi odejść po latach, choć wcześniej nie zdradzał. Oczywiście, że to jest zdrada i to największa możliwa, bo stanowi trwałe i nieodwracalne złamanie przysięgi. Czy aby Ty nie tworzysz jakiejś nowej moralności na zasadzie: "skoro ci powiedziałem, nie oszukiwałem Cię, to mi wolno, bo byłem dotąd wobec Ciebie w porządku. Więc to nie zdrada". Czy pan moralista aby się nie zakiwał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście, że to jest zdrada i to największa możliwa, bo stanowi trwałe i nieodwracalne złamanie przysięgi. znaczy chcesz powiedziec, ze w twojej hierarchii zdrad (cos tam o tym pisales wczesniej, oczywiscie daleki bedac od filozofowania) rozwod jest najgorszym z mozliwych? w sensie, ze gorszym niz bzykanie na boku i tkwienie w malzenstwie? powaznie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy ja się dowiem co to takiego ta zdrada cząstkowa? zeby nie filozofowac, to konkretnym przykladem bedzie sytuacja, ze facet bzyka sie na boku ale sie nie spuszcza i oczywiscie caly czas deklaruje milosc do swojej kobiety i nie ma zamiaru jej zostawic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawsze szczery Jeżeli to małżeństwo, zwłaszcza z sankcją religijną, to jest to najgorsza w sensie ciężaru etycznego ze zdrad. Dla mnie zdrada to nie tylko robienie czegoś za Twoimi plecami, oszukiwanie Cię, ale też, zwłaszcza, cofnięcie słowa, że "na zawsze".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A bzykanie na boku nie jest cofnięciem słowa "na zasze". Niclas czy Ty czytasz to, co piszesz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciche przyzwolenie
Hm..., ciekawe. Kodeksu Rodzinnego przytaczał nie będę, bo każdy wie, że w naszym kraju prawo rozwód umożliwia. Przytoczę coś innego :) Mt 5:32 32. A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa. (BT) W innym tłumaczeniu brzmi to tak Mat. 5:32 32. A Ja wam powiadam, że każdy, kto opuszcza żonę swoją, wyjąwszy powód wszeteczeństwa, prowadzi ją do cudzołóstwa, a kto by opuszczoną poślubił, cudzołoży. (BW) I jeszcze jeden fragment, potocznie nazywany przywilejem Pawłowym :) 1 Kor 7:10-13,15 10. Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swego męża. 11. Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony. 12. Pozostałym zaś mówię ja, nie Pan: Jeśli któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala. 13. Podobnie jeśli jakaś żona ma niewierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje. ... 15. Lecz jeśliby strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie. Nie jest skrępowany ani brat, ani siostra w tym wypadku. Albowiem do życia w pokoju powołał nas Bóg. (BT) Dalej, jak to przeczytasz, będziesz twierdził, że to ja coś nowego tworzę ? ;) Dla jasności, to fragmenty Nowego Testamentu z Biblii Tysiąclecia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"..Jeżeli to małżeństwo, zwłaszcza z sankcją religijną, to jest to najgorsza w sensie ciężaru etycznego ze zdrad. .." Chodzi Ci niclas o katolicyzm??? Nie przypominam sobie by Jezus podzielił grzechy na lżejsze czyli bzykanie na boku i cięższe, czyli rozwód :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iftar, zdrada cząstkowa, choć może to językowo nieporadne, to zdrada, za którą nie idzie deklaracja, że "żegnaj", bo mi lepiej raz na zawsze bez Ciebie. Zdrada niecząstkowa, całościowa, żeby pokazać to przez opozycję, to Kaziu Marcinkiewicz, mający ślub kościelny, który mówi "Kochana zono, wypad, mam teraz laskę, którą szczerze pokochałem, więc chyba zrozumiesz, że dla Ciebie w moim życiu w ogóle nie ma już miejsca". Jakie to uczciwe, jednoznaczne. Prawda? On nie oszukuje już żony, przecież jej powiedział, więc jest uczciwy. I Co Państwo moraliści, zgodzicie się z tym, czy dalej będziecie rżnąć głupa, że niby takie to niejasne, co mam na myśli, używając pojęcia zdrada cząstkowa? Bo wasza argumentacja dziwnie współbrzmi z naszym drogim premierem od Izabeli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki ZS dziś jest ważny dzień w moim zyciu. Dowiedziałam się, że przyprawianie rogów mężowi to zdrada cząstkowa. Człowiek uczy się całe życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No jasne. Zdecydowanie lepiej byłoby dla ex pani Marcinkiewicz aby mąż ciupciał Izunię po cichu. Mysle niclasie, że pani premierowa byłaby przeszczęśliwa :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nicklas podajesz przyklad, ktory kompletnie nie pasuje do twoich wczesniejszych wywodow jesli facet bzyka inna laske i decyzuje sie dla tej bzykanej lasi odejsc od swojej zony, to juz nie ma chyba wiekszego znaczenia jaka zdrada jest fakt odejscia, skoro wczesniej ja zdradzal, no chyba, ze dla ciebie ma i o to wlasnie pytalem wczesniej: czy uwazasz, ty nickals i potrafisz sie pod tym podpisac, ze lepszy jest czlowiek, ktory bzyka laske ale nie odchodzi od swojej partnerki od tego, ktory bzyka i stwierdza, ze nie potrafi na dwa fronty i decyduje sie odejsc? wracajac do odpowiedniego przykladu, to chodzilo o sytuacje, w ktorej facet nie bzyka na boku tylko zwiazek z innych wzgledow, np. toksyny stal sie nieprzyjazny i facet decyduje sie zlamac przysiege malzenska i sie rozwiesc, nie odchodzi do innej czy powyzsza sytuacja jest dla ciebie gorsza, jak to okreslales, ma wiekszy ciezar etyczny? od sytuacji, gdzie gosciu bzyka na boku i tkwi w malzenstwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 28 latkaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Mam 28 lat. Nie wyobrazam sobie byc na twoim miejscu Autorko. Nie jestem osoba, ktora potrzebuje seksu non stop, ale dluzszego okresu czasu nie wyobrazam sobie bez... Nie mowie, ze pochwalam twoje postepowanie, ale nie neguje tez. To trudna sytuacja. Jesli sie kogos kocha, to nie da rady sie nagle odkochac bo cos sie wydarzylo. W sumie seks to seks. Nic wielkiego A przyjaciolka przynajmniej powinna z toba pogadac a nie tak od razu sie oburzac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W odpowiedzi Zawsze szczeremu czy uwazasz, ty nickals i potrafisz sie pod tym podpisac, ze lepszy jest czlowiek, ktory bzyka laske ale nie odchodzi od swojej partnerki od tego, ktory bzyka i stwierdza, ze nie potrafi na dwa fronty i decyduje sie odejsc? Tak właśnie uważam, dobrze mnie zrozumiałeś. Jest tu oczywiście jeden warunek - żona musi chcieć utrzymania małżeństwa. Jeżeli fakt zdrady ją zranił tak bardzo, że nie widzi wspólnej przyszłości, wtedy niech się rozstaną, bo już oboje tego chcą. Zadałeś też pytanie, czy żonie nie wszystko jedno, czy facet bzyka, ale nie odchodzi, a bzyka i odchodzi, skoro i tak ją zdradza? Znowu trzeba by zapytać żonę. Dla żony z mojego prawdziwego przykładu nadrzędne znaczenie miało utrzymanie małżeństwa. Ona jest głęboko religijna i powiedziała coś takiego, co mnie trochę zszokowało, że cieszy się, że teraz (odkąd mąż zerwał romans) znowu razem mogą przystępować do komunii. Ja naprawdę nie lekceważę kobiet i nie uważam, że jeżeli je facet zdradza, to one modlą się, żeby tylko nie odszedł na zawsze. Postawy są różne, od wykopania do przebaczenia. A poza tym, czy pomyślałeś o dzieciach? Czy myślisz, że im byłby obojętny widok tatusia pchającego wraz z nową panią wózeczek z nowym braciszkiem, czy jednak wolą tę okropną skądinąd sytuację, że tatuś znika co pewien czas do kochanki, ale ich definitywnie nie opuszcza? To są dylematy. Wracając do Marcinkiewicza. Prędzej wybaczyłbym, że bzyka na boku Izę, bo kryzys wieku średniego, bo oddalenie od domu, choć tego oczywiście nie pochwalam, niż to, że stwierdził "Skoro norma jest dla mnie za trudna, to pieprzę normę". A że przysięgałem, i to w kościele, że zrobiłem skandal, wcześniej afiszując ze swoim katolicyzmem, to nie ważne, że żonę i dzieci wystawiłem na pośmiewisko. Nie ważne. Ważne, że nie jestem dwulicowy, bo wyznałem prawdę. A prawda, jak wiadomo, zawsze zwycięży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odpowiedzi wymagają jeszcze cytaty z Pisma sw. przytoczone przez Ciche Przyzwolenie. Łączy je jedna rzecz. Wszystkie mówią o sytuacji wejścia w związek z inną osobą wobec faktu pozostawania już w związku małżeńskim. Wklejam cytaty z wypowiedzi Cichego przyzwolenia: Mt 5:32 32. A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa. (BT) W innym tłumaczeniu brzmi to tak Mat. 5:32 32. A Ja wam powiadam, że każdy, kto opuszcza żonę swoją, wyjąwszy powód wszeteczeństwa, prowadzi ją do cudzołóstwa, a kto by opuszczoną poślubił, cudzołoży. (BW) I jeszcze jeden fragment, potocznie nazywany przywilejem Pawłowym 1 Kor 7:10-13,15 10. Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swego męża. 11. Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony. Niech nie bierze, niech nie oddala, niech nie opuszcza, tym, którzy trwają, itd.. Chrystus w kazaniu na górze, z którego pochodzą cytaty poza Pawłowym, odnosi się do sytuacji związania się z kimś na trwałe, a nie pojedynczego bzyknięcia. Oczywiście nie znaczy to, że owo bzyknięcie nie jest grzechem. W Biblii nie brakuje słów potępienia dla tego rodzaju zdrady. Wydaje się jednak, że dla Boga zasadnicze znaczenie ma dochowanie przymierza, obietnicy. Bóg, którego obietnice wobec człowieka są nieodwołalne, oczekuje najwidoczniej, że i człowiek nie będzie łamał obietnicy składanej drugiemu i że ona tez będzie nieodwołalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje się jednak, że dla Boga zasadnicze znaczenie ma dochowanie przymierza, obietnicy. Czy Ty nie rozumiesz człowieku, że bzykanie na boku jest właśnie zerwaniem przymierza??? Poza tym to Twoje wydaje się.... Kafeteryjny znaFca Boga....o żesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że nalezy to ogłosić na kafeterii. Ludzie, bzykajmy się na boku. To tylko zdrada cząstkowa, dla Boga ważne jest byśmy nie odchodzili od partnerów!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iftarku, oczywiście, że bzykanie na boku jest złamaniem przymierza. Według kategorii religijnych jest grzechem, jest też zdradą. Nie ma co do tego wątpliwości. Ale niejako następnym kręgiem piekła jest powiedzenie: to w takim razie ja z bzykania na boku, zrobię bzykanie legalne, czytaj wymienię żonę na model aktualnie bzykany. Grzech, żeby pozostać przy języku religii, polega tu na tym, że teraz nie mówię już "Boże Twoja norma jest za trudna, nie potrafię jej sprostać", teraz mówię "wsadź sobie gdzieś, i to definitywnie, swoją normą, ja w ogóle nie zamierzam się z nią konfrontować". Widzisz tu różnicę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bzykanie na boku jest DOKŁADNIE powiedzeniem Bogu: Boże Twoja norma jest za trudna, nie potrafię jej sprostać". Po drugie każde bzykanie na boku jest wymiana partnera na lepszy model :P. Mówienie o tym, że lepiej jest to robic niejawnie jest tak naprawdę wyrazem tchórzostwa. Ukrywam grzech bo jak się wyda to będzie problem. A tak...pójdę do spowiedzi, ksiądz zastuka 3 razy i problem z głowy. Moralność Pani Dulskiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I dokładnie to powiedziała Bogu Baśka: Twoja norma jest dla mnie za trudna, nie potrafię jej sprostać. Co więcej, nie mam zamiaru tego zmieniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Errata. Miło być: Bzykanie na boku jest DOKŁADNIE powiedzeniem Bogu: Boże Twoja norma jest za trudna, nie potrafię jej sprostać. Wsadź sobie ją gdzieś".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeżeli spowiedź będzie szczera, to znaczy osoba zadeklaruje, że więcej tak nie chce czynić, to OK. Jeżeli nieszczera, to masz rację, to nie ma sensu. Ale Iftarku, nie uciekaj od konkretnych życiowych sytuacji. Wyobraź sobie, że Twoja przyjaciółka, mająca dzieci i kochająca męża, który ją zdradza, prosi Cię o radę. Czy zdajesz sobie sprawę, jak łatwo wtedy źle doradzić, kierując się kategoriami czarno-białymi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×