Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość baśka_rada

choroba męża a seks

Polecane posty

A gdzie ma miejsce konfrontacja z grzechem gdy chodzi o bzykanie na boku??? W którym momencie??? I coś jeszcze. Świat to nie tylko katolicy. Warto by o tym pamietac w dyskusji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niclas to Ty tu jesteś czarno-biały. Już Ci ktos o tym napisał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyobrażenie sobie nie jest konkretną, życiową sytuacją :P Znam księdza, który mówi kobietom, że powinny spełniać obowiazek małżeński zawsze, gdy tylko mąż sobie tego zażyczy. Nie ważne, że np jest pijany. Jak chce to ma dostać. Od tego są żony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iftarku, w którym momencie ma przyjść konfrontacja z grzechem. Oby jak najszybciej. Oczywiście, że świat to nie tylko katolicy. Ale dylematy są tu podobne wszędzie, też u ludzi niereligijnych. Czy myślisz, że dziecko niekatolickie będzie mniej lub bardziej cierpiało, widząc ojca z nową partnerką i nowym dzieckiem, bo ojciec odszedł definitywnie, no bo był uczciwy i nie był tchórzem i nie chciał bzykać na boku, tylko w świetle jupiterów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Praca domowa: do jakiej kategorii grzechu zaliczymy stwierdzenie Baśki, iz nie zamierza rezygnować z kochanka. Grzech lekki czy ciężki??? A może waga średnia???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myslę, że rodzina bedzie wyjątkowo szczęsliwą rodziną, gdy mąż i ojciec bedzie ciupciać na boku. Własciwie to każdy marzy o takim szczęściu... Proponuje ustanowić taką rodzinę rodziną wzorcową. Wilk syty i owca cała. A i rozgrzeszenie bedzie i wspólna komunia na niedzielnej sumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie tak jak kwestia sumienia premiera Marcinkiewicza :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co niclas, nic dziwnego, że na świecie z roku na rok zmniejsza się liczba katolików. Ludzkie sumienia nie wytrzymuja takiej hipokryzji pod szyldem Krzyża. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za debilizm
A gdzie maja odnosnik slowa na dobre i na zle? ;] oj taaaak ! nie ma to jak kurwienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ta od dziadeczka - pękam ze śmiechu. Wróć do podstawówki, bo masz braki z matematyki. Na stronie piątej napisałam "Mam 33 lata, z wiekiem poglądy łagodnieją a tolerancja na życie wzrasta". To jest jedyne miejsce, gdzie podałam wiek.Ale tak myślałam, że z tej opowieści o wieku mojego byłego wysnułaś mój wiek. Przeczytałam wczoraj tę wypowiedż, ale jednak trudno mi było uwierzyć, że to możliwe. Ty to jednak masz coś z głową - nie myliłam się. Jak można wysnuć wniosek o moim wieku z wypowiedzi : CYTUJĘ DOKŁADNIE:"Ja byłam 10 lat z 30 lat starszym ode mnie, to się zdarza. I mógł i MOŻE PEWNIE DO DZIŚ, choć ma już ze 65 lat ". Gdzie tu jest określenie mojego wieku?!!!! Przecież to samo mogę napisać za dziesięć lat i zmienię tylko jedną daną - jego wiek z 65 na 75 lat. Dalej nie bedzie można z tej wypowiedzi wyczytać ile mam lat, tak jak nie można tego wyczytać dziś! 30 lat odnosiło się do Różnicy wieku pomiędzy mną a nim - LOGIKA się kłania. Ale już dawno zauważyłam, że Ci jej brakuję. Pisałam wszak, że zakręciłaś się jak chińskie osiem. Ale pomogę Ci, choć może lepiej by to zrobił nauczyciel matematyki z gimnazjum. a może to Twój nauczyciel? Jeżeli mój były był (jest, bo wciąż zyje) 30 lat starszy ode mnie(tak naprawdę prawie 31, ale to nie ma znaczenia, zawsze wolałam to zaokraglać w dół), to znaczy, że jak go poznałam, a miałam wtedy 20 lat, to on miał 50. Jak miałam 25 lat to on miał 55, a jak się z nim rozstawałam w wieku lat 31, to on miał 61 ( a w zasadzie prawie 62, bo rzeczywista różnica jest bliżej 31 lat). W tym roku skończę 34 lata (ale w grudniu dopiero), a on już skończył 64. Rozstałam się z nim dwa lata temu i mam już nową rodzinę. Tak myślałam, że oskarżasz wszystkich o nieumiejętność czytania, a sama nie umiesz tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wy tu gadu gadu a facet bez
kutasa i jajec, chu.j go wie po co żyje, i na dodatek musi się odlewać na siedząco i pocierać, jak panienka hahahahahahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
urodziłam się w grudniu, a on w styczniu. Rzeczywista różnica to 31 lat (zawsze zaokrąglałam w dół). On już skończył 64 lata. Ja skończę w grudniu 2010 34.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta od dziadeczka
agbr - dziękuję Ci. Dyskusja zeszła na obszar w którym nie czuję się zbyt pewna. Nie zabieram więc głosu. Ciągle jednak pojawiasz się Ty wyciągając do mnie pomocną dłoń. Dziękuję za Twoje obszerne wyjaśnienia. Cieszę się, że tak Cię rozweselam. Ale i Ty dostarczasz mi dużo radości. Piszesz "masz braki z matematyki". I dalej "30 lat odnosiło się do Różnicy wieku pomiędzy mną a nim". I muszę się z Tobą zgodzić. Gdybym nie miała braków to wiedziałabym, że "Różnica" to przecież wynik odejmowania "odjemnika" od "odjemnej". I zamiast pisać: (ze 65) - 30 = (ze 35) powinnam była: (ze 65) - x = 30 Z czego po przekształceniach: x = (ze 35) O kurczę, czemu nie 33? Ale jestem niedouczona.... Jaki błąd popełniam? Zwróciłam się do mądrzejszych od siebie - nie dali rady (przeceniałam ich mądrość - kurczę, kto im dał te dyplomy????); Wróciłam do źródeł: "30 lat starszy ode mnie(tak naprawdę prawie 31" No tak, to wcale nie jest 30 a (ze 31). Teraz to już proste: (ze 65) - x = (ze 31) I po przekształceniach: x = (ze 34) No nie, to ciągle jeszcze nie jest 33 (chociaż już blisko). Wracam do źródeł i tym razem czytam do końca: "on już skończył 64", "w styczniu". I teraz już wszystko gra. Na usprawiedliwienie dodam, że kiedy pisałam "Ale przecież to są fakty podane przez Ciebie. KTÓRYŚ JEST NIEPRAWDZIWY." to jeszcze nie ujawniłaś tych dodatkowych źródeł. Na podstawie tych ujawnionych nie byłam w stanie stwierdzić która informacja jest FAŁSZYWA. Wylosowałam tą: "mam 33 lata". Prawdopodobieńswo było duże (aż 50%). No cóż, nie mam szczęścia w grach losowych. "Uczyć się, uczyć i jeszcze raz uczyć" - jak powiedział klasyk. Ale mam też radę dla Ciebie: WIĘCEJ WIARY W SWOJE MOŻLIWOŚCI DZIEWCZYNO!!!! ("Przecież to samo mogę napisać za dziesięć lat i zmienię tylko jedną daną - jego wiek z 65 na 75 lat") Tak, możesz, ale to nie znaczy, że musisz..... WIĘCEJ WIARY W SWOJE MOŻLIWOŚCI!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta od dziadeczka
agbr - "Jak można wysnuć wniosek o moim wieku z wypowiedzi : CYTUJĘ DOKŁADNIE:"Ja byłam 10 lat z 30 lat starszym ode mnie, to się zdarza. I mógł i MOŻE PEWNIE DO DZIŚ, choć ma już ze 65 lat ". Gdzie tu jest określenie mojego wieku?!!!!" Głęboko WIERZĘ, że nie potrzebujesz 10 lat aby odpowiedzieć na zadane przez siebie pytania. WIĘCEJ WIARY W SWOJE MOŻLIWOŚCI DZIEWCZYNO!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e-cinka
RETY! CHORA SYTUACJA...ROZUMIEM ZE MAZ STRACIL CHEC NA SEKS BO FIZYCZNIE JEST NIEZDOlNY (sorki za duze litery) ale niezdolny jest do penetracji a przeciez jest tyle innych mozliwosci zaspokojenia kobiety :D chyba nie tzreba ich wymieniac,wystarcza checi ,rozumiem ze mu ciezko ale moglby sie troche dla ciebie postarac ,napewno potrzeba czasu ale jest to do zrobienia..... troche to egoistyczne z jego strony-on nie moze to co sie bedzie wysilal aby tobie bylo dobrze-taka kara dla was dwojga?,hmmm!....najlatwiej podstawic cie jakiemus facetowi aby cie zaspokoil???? chore to!.....teraz to juz wogole nie bedzie probowal....hmmmmm!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta od dziadeczka
agbr - "myślałam, że z tej opowieści o wieku mojego byłego wysnułaś mój wiek. Przeczytałam wczoraj tę wypowiedż, ale jednak trudno mi było uwierzyć, że to możliwe." A może jednak możliwe? UWIERZ !!! WIARA PRZENOSI GÓRY !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciche przyzwolenie
To jest jak humor ze szkolnych zeszytów ;) Jaś ma 65 lat i jest 30 lat starszy od Małgosi. Ile lat ma Małgosia ? Mam cichą nadzieję, że Małgosia nie uczy w szkole matematyki ani innych przedmiotów ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam dyskakulie i dla mnie takie wyliczenie byloby problemem. Switnie sobie radzilam z trygonometria i geometria ale dodawanie i odejmowanie liczb to zawsze problem. dlatego zaokraglam do dziesietnych albo mowie o liczbach w przyblizeniu np. ok. tej czy tamtej. Tez kiedys podawalam wiek i lata znajomosci a ktos zaraz doszukal sie bledu. Wtedy pisze ze nie jestem zegarmistrzem. Po co wiec zwracac uwage na takie drobiazgi tutaj na kafe. :-) temat topiku ciekawy i sledze jego rozwoj. tez tak mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaś ma 65 lat
Czego Jaś się nie nauczy...... Janie! Jeszcze nic straconego. Na naukę nigdy nie jest za późno. Jest tyle możliwości. Może Uniwersytet Trzeciego Wieku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syfff sie robi
kurwa skończycie tą nudną prowokację?? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta od dziadeczka
niclas - "Pozwól, że i Tobie zadam więc pytanie ... czy tak samo duża jest wina człowieka, który zdradza, bo nie może od partnera w ogóle oczekiwać seksu, jak i tego, który zdradza, żeby mieć lepszy seks, choć w związku ma normalne życie seksualne?" Odpowiadam jednoznacznie: TAK. Być może dlatego, że brak mi wyobraźni. Nie mogę na przykład wyobrazić sobie, że ktoś, kto kocha i jest kochany, "nie może od partnera w ogóle oczekiwać seksu". Nawet w tak drastycznym przypadku jak baśki, co potwierdza swoim sylwestrowym wpisem, "póki życia jest nadzieja". Nie mogę też sobie wyobrazić, że seks to tylko te "kilkanaście centymetrów". Rozumiem, że normalne życie seksualne to to z centymetrami. Czyli pełnia szczęścia. Nie rozumiem wobec tego dlaczego ludzie będąc w pełni usatysfakcjonowani swoim życiem seksualnym zdradzają, żeby mieć lepszy seks. Z tego co napisałam wyciągam prosty wniosek: Ludzie zdradzają dlatego, że nie znajdują w seksie ze swoim partnerem PEŁNEGO ZADOWOLENIA. Dorabianie jakiejkolwiek ideologii, typu: "tego wina jest mniejsza, a tamtego większa" jest bezsensowne. To tylko jest oczywiście moje SUBIEKTYWNE zdanie. A tak OBIEKTYWNIE? Oczekujecie z żoną narodzin swojego dziecka. Zbliża się termin porodu; żona już spakowana; Ty też już gotowy. Wydałeś nawet (niepotrzebnie?) znaczną kasę aby usunąć najdrobniejsze usterki w swoim samochodzie. Zacząłeś nawet do pracy jeździć tramwajem, żeby "co nie daj Boże". Któregoś dnia rano żona, już prawie ubrana, budzi Cię słowami: zaczyna się, jedziemy. Schodzicie na dół a tam.....nie ma Twojego samochodu. Czy wina TEGO SKURWYSYNA jest duża czy mała? Obiektywnie: tak mała ("krótkotrwałe użycie"), że nawet nie wymaga żadnej kary ("ze względu na małą szkodliwość"). Subiektywnie: Mam to w dupie jaki ważny powód miał, aby wziąć nasz samochód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta od dziadeczka
Oj, chyba jednak przesadziłam używając tak mocnego określenia wobec tego człowieka. Przecież miał ciche przyzwolenie mojego męża. Od jakiegoś czasu (?) nie używał przecież samochodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta od dziadeczka
niclas, "Czy zdanie tamtego księdza "jeżeli nie masz siły odejść od kochanki i nie wiesz , co z tym robić, to wiedz, że na pewno nie wolno ci odejść od żony" było niesłuszne? Pośrednio stanowiło przecież formę akceptacji dla utrzymywania status quo (= kochanki)." Przysięga małżeńska brzmi: „Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Czy, w świetle tej przysięgi, ze stwierdzenia: "na pewno nie wolno ci odejść od żony" wynika, że wolno ci nie kochać, wolno ci nie być wiernym, wolno ci być nieuczciwym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ta od dziadeczka, ze zdania "na pewno nie wolno ci odejść od żony" w żadnym razie nie wynika, że wolno być nieuczciwym, zdradzać. Tekst przysięgi małżeńskiej jest tak jednoznaczny, że nie pozostawia w tym względzie żadnych wątpliwości. Faktem jest jednak także, że słowa "oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci" są bardzo kategoryczne. Można by je sparafrazować "cokolwiek by się działo nie wolno Ci odejść". A co może się kryć pod tym "cokolwiek"? Wszystko: czyjaś choroba, rozłąka, załamanie uczucia jednej lub obu stron, ale także czyjeś uwikłanie się w romans, także seks poza związkiem. Te dwie ostatnie postawy to oczywiście zdrada, złamanie przysięgi. I oczywiście można tak stawiać sprawę, jak Iftar, czy zawsze szczery, że to już jest takie świństwo, że cała przysięga i wierność i tak legła w gruzach, więc nie ma o czym dalej mówić. W świetle interpretacji religijnej (katolickiej) jest jednak o czym mówić, bo aktem definitywnym, najgorszym, pociągającym rodzaj ekskomuniki, jest cofnięcie przysięgi danej drugiej osobie z powołaniem się na Boga, stwierdzenie "definitywnie odchodzę i życie układam sobie z kimś innym". To, co piszę można oczywiście rozumieć demagogicznie, jak suponuje mi IFtar "to w takim razie zdradzajmy, tylko się nie rozwódźmy". Mam nadzieję, że ty moje wywody zrozumiałaś zgodnie z moją intencją. Zgadzam się natomiast, że przyjęcie takiego punktu widzenia jest trudne bez odwołania się do przesłanek religijnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"...W świetle interpretacji religijnej (katolickiej) jest jednak o czym mówić, bo aktem definitywnym, najgorszym, pociągającym rodzaj ekskomuniki, jest cofnięcie przysięgi danej drugiej osobie z powołaniem się na Boga, stwierdzenie "definitywnie odchodzę i życie układam sobie z kimś innym"..." BZDURA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! KK nie karze ekskomunika za rozwód. Od czasów JPII sa prowadzone specjalne grupy przykoscielne dla małzeństw niesakramentalnych, sa dla nich organizowane różnego rodzaju spotkania i nabozeństwa. Wojtyle szczególnie zależało na tym by tych ludzi nie wystawiac poza obreb Koscioła. Warto znać sprawe jesli chce sie publicznie wypowiadać na jej temat :P :P :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta od dziadeczka
niclas, nie poruszam się zbyt pewnie po tym gruncie. Piszesz, że odejście jest "aktem definitywnym, najgorszym". Równocześnie powołujesz się na wypowiedź jednego z księży, sugerując, że Kościól jest w stanie zaakceptować np niewierność, w imię "nie odejścia". Ale to jest tylko taka prywatna rada księdza-człowieka a nie osoby rozgrzeszającej w imieniu Boga. Bo przecież ten sam ksiądz w konfesjonale nie da rozgrzeszenia jeżeli ten który popełnił grzech nie żałuje tego i nie obieca poprawy. I to bez względu na ciężar tego grzechu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×