Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość baśka_rada

choroba męża a seks

Polecane posty

Gość ta od dziadeczka
agbr - "jestem młodsza". Nie zawiodłaś mnie. Podejrzewałam, że nie tylko nie rozumiesz co piszą inni ale nawet tego co piszesz sama. Nie zadam Ci pytania "Jak myślisz, skąd wiem ile masz lat?" Ale odpowiem: Tak napisałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cichy Przyzwoleniu, jestem Ci winny przeprosiny za błędną identyfikację Twojej płci. Ponieważ w kompie drugorzędne cechy płciowe rozmówcy nie są widoczne, sam rozumiesz, że było mi trudno. Choć z drugiej strony taka pomyłka nie powinna Cię bardzo boleć, skoro pochodzi od człowieka, który wszystko relatywizuje. Pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kalectwo umysłowe jest o wiele bardziej dotkliwe niż brak genitaliów. Mam nadzieję, że rozumiesz o czym piszę, bo oczywiście możesz zacząć dywagowac teraz i dokuczać, ale mam na myśli tylko i wyłącznie ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a grzes piluje
przeczytalam polowe topiku i stwierdzam ze to jest prowokacja. co pewien czas ktos wyskakuje z niepospolitym aczkolwiek ciekawym zyciowo tematem i zaczyna sie burza. autorka poruszyla temat raczej niezbyt poularnej niedyspozycji seksualnej jednego z malzonkow i raptem zebralo sie wokol niego tyle madrych spostrzezen rad tych pozytywnych jak i negatywnych. poniewaz mam podobna sytuacje malzenska i nie raz pisalam o niej na roznych topikach to odzew byl wrecz odwrotny. a tutaj dyskusja przebiega w sposob poprawnie ulozony z roznych punktow widzenia. mnie nikt nie probowal zrozumiec. otrzymywalam serie prostacjkich obelg i krytyk. a tutaj - prosze psychologia religia etyka moralnosc. pelnia zrozumienia. wspanialy temat pracy magisterskiej. tylko jeszcze troszke opinii i ocena wysoko pozytywna. gratuluje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta od dziadeczka
agbr - "mam 33 i tyle napisałam". Otóż nie tylko tyle. Napisałaś również: "Ja byłam ... z 30 lat starszym ode mnie ... choć ma już ze 65 lat". (ze 65) - 30 = (ze 35)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co jest najdziwniejsze? Że w ciagu tych lat, że przez cały ten czas, możłiwe, że przez to cierpienie. Nie wiem juz teraz. Zostawiłam Boga gdzies po drodze, chyab dla wygody. Może ze wstydu. mOże dlatego że jest naprawde przyjemnie z kochankiem. Że ta satysfakacja w jego oczach tak podobna do tej, którą poakzał mi mąż. Myśłisz, ze jesem bez uczuć, że idę pieprzę się i po mnie spływa.? WYpracowałąm sobie taką postawę, bo gdyby wziąc to tak zupełnie na serio, jakby posiąśc świadomość że już nigdy... Cholera wie, kto by szybciej osiadł , ja czy mąż. Kochanek to przyjemnosc, to coś czego potrzbuje, kto fizycznie mnie odpreza, kto mi pokazuje jaką przyejmnosc mozna czerpac z tych odrózników damsko- meskich, jak cudownie mozna sie polaczyc kilkunastoma centymetrami i czerpac z tego nieklamana przyejmnosc. Wracam do meza. Mojego najukochanszego czlowieka, który nie moze i nie chce mi zastapic kochnaka, ktory nie jest nim nawet oralnie, w zaden sposob.. Który nie moz ebyc taki ajk przedtem. Szlag mnie trafia. Bo całe to uczucie, ta fascynacje, ta troskę i czułosć chcialabym daj tylko jemu. prepraszam, jestem na procentach, ale chce powiedziec, ze kocham . Kocham meza. Bo mi wmawiasz ze nie, ze nie mzona isc do lozka z kims jesli sie kocha. mozna sie wylaczyc. Kurcze nawet nie masz pojecia jak cieszy mnie czyjes cieplo, ten szybki oddech i te kilka razy po sobie... Mąz to taka glebia, takaa przestrzen nie do przekroczenia innym a kochanek to rzadza, czysta fascynacja cialem, to jak wielojrotny przeicagany orgazm. Lubie seks, jest taki fascynujacy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta od dziadeczka
Teraz na poważnie do agbr i baśka_rada. agbr - przepraszam Cię za moją prowokację. Ale chciałam Ci pokazać na Twoim własnym przykładzie dlaczego mam prawo nie wierzyć w to co piszą inni. Napisałaś, że masz 33 lata. Następnie przytoczyłaś fragment swojego życiorysu (z liczbami). I chciałam uwierzyć w tę historię. Ale..... Przypominam jej fragment: "Ja byłam 10 lat z 30 lat starszym ode mnie ... choć ma już ze 65 lat" Jeżeli byłaś z kimś 10 lat to przecież nie mogłam założyć, że nie wiesz ile ma lat. "Ze" przed 65 (czyt. około 65) mogę przyjąć (chociaż tego "ze" nie było ani przed 10 ani przed 30). Nieubłagana matematyka wskazywała, że masz lat 35 (dopuszczam, o czym pisałam wcześniej, wersję "około 35"). Wybacz, ale dla mnie 33 nie równa się około 35. Mogłabym dopuścić taką ewentualność gdyby to było zgadywanie Twojego wieku przez inną osobę. Ba, powiem więcej, być może nawet uznałabym ten strzał za celny. Ale przecież to są fakty podane przez Ciebie. KTÓRYŚ JEST NIEPRAWDZIWY. I do baśka_rada: Piszesz, że kochasz męza a kochanek to tylko czysty sex (tak dla higieny) czy jak w ostatnim wpisie "kochanek to rzadza, czysta fascynacja cialem". Ale piszesz też, że zanim zafascynowało Cię jego ciało (zanim je poznałaś) przez rok (dzięki internetowi) poznawałaś coś innego (czy nie mam prawa sądzić, że mogła to być, na przykład, dusza?) Poznawszy to "coś innego" (być może stwierdziwszy, że "nadajecie na tych samych falach") poczułaś, że chcesz czegoś więcej. Jeżeli piszesz "To prawda,ze nie chcę niczego zmieniac na razie" to wierzę Ci bez żadnego ale. "Myśłisz, ze jesem bez uczuć, że idę pieprzę się i po mnie spływa.?" - gdybym tak myślała to moje wypowiedzi na tym forum, te kierowane do Ciebie, nie miałaby żadnego sensu. Reasumując: im dłużej będzie trwało to Twoje "na razie" tym dla Ciebie gorzej. Tyle dobrego zrobiłaś dla męża, chociaż jesteś egoistką. Ale zanim "bycie na procentach" stanie się dla Ciebie "chlebem powszednim" ZRÓB COŚ DLA SIEBIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a grzes piluje znam Cię ze Sposobów. Sorki ale może warto uwierzyć, że ludzie potrafią ze sobą normalnie rozmawiac, bez plucia jadem i wzajemnego wrzucania do szamba, nie tak jak tam własnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najpierw chciałam napisać WOW, ale sobie pomyslałam, że w dobie małżeństwa Łapickiego nic nie powinno dziwić w temacie "związki". Natomiast mam pytanie: czy tem 65latek to wolny człowiek czy też posiada zone i dzieci w Twoim wieku???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Baśka tworzysz ideologię na potrzebę... no właśnie, czego. Walisz męża w rogi i to wszystko w temacie. Twój wybór. Ani ja, ani nikt tutaj nie ocenia Twojego morale. Zastanów się może jednak dlaczego tak bardzo przestraszyłaś się koleżanki i dlaczego tak usilnie chcesz nas przekonać o słuszności swojego postępowania. W którym punkcie programu oszukujesz samą siebie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym nie powiedział, że Baśka oszukuje samą siebie. Aż nadto dobrze zdaje sobie sprawę z tego, co robi. Jest chłodna, kalkuluje. To nie jest tak, jak w przypadku np. Tej od dziadeczka, że zagrała chemia i wylądowała nieoczekiwanie w łóżku z kochankiem. Ona to przez rok z rozmysłem przygotowała. Ale pisze uczciwie, jakie rozterki przeżywa, wie że to nie jest tak, jak być powinno. To nie to, że ją usprawiedliwiam moralnie, ale cenię ludzi, którzy są świadomi swoich motywów i mają odwagę to przyznać, przede wszystkim przed samym sobą. Pytania do Baśki. Wyobraź sobie sytuację, że kochanek mówi Ci, że to coś więcej, że jednak nigdy tak fajnego seksu nie miał i że to też zrobiło się dla niego uczucie, że chce, żebyście byli razem. Czy miałabyś przekonanie i siłę, żeby odpowiedzieć "sorry to nie wchodzi w grę". Drugi przykład, wyobraź sobie, że widzisz przypadkowo na ulicy kochanka, jak idzie trzymając się za ręce z jakąś laską. Zabolałoby Cię to? Ostatnie pytanie, dotyczące waszego życia społecznego z mężem? Czy macie wspólnych znajomych, wśród których bywacie, czy mąż woli unikać kontaktów z dawnymi znajomymi, zwłaszcza tymi, którzy wiedzą, co się stało. Czy potrafi zasiąść do stołu z rodziną (w każdym razie ludźmi, którzy znają całą historię), czy unika takich sytuacji, żeby nie być postrzeganym jako "ciekawostka przyrodnicza"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
iftarku, ostatni punkt, mam nadzieję, że nie. Dwa pierwsze, również odpowiedź nie. Jestem kilkanaście lat po ślubie z tą samą kobietą. Znam więc te pokusy. Czasem zadaję sobie wręcz pytanie, nie zdradziłem, bo nie chciałem, czy, bo nie miałem okazji? Z drugiej strony, gdybym bardzo chciał, to bym chyba okazji umiał dopomóc. W każdym razie, gdybym zdradził, to po to, by sobie seks urozmaicić, a nie dlatego, że go w ogóle nie mam. A wtedy, to by chyba i sam Niclas mnie nie usprawiedliwił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta od dziadeczka
niclas - "zdania, że nie każda wierność jest tak samo łatwa i że wierność czasem wymaga heroizmu są jak najbardziej spójne". Czy pod zwrotem "każda wierność" rozumiałeś np wierność jakimś zasadom, wierność ojczyźnie, wierność......itp? Nie, w Twoich rozważaniach linie podziału przebiegały inaczej - wierność jako absolut (wymaga heroizmu) i różnych wersji "wierności ułomnych" które dla mnie nie są wiernością. "...co to jest wierność, wytrwać do końca, choć ułomnie" tak faktycznie zakończyłam cytat. Powód był oczywisty; ponieważ nie istnieje dla mnie "wierność ułomna" chciałam poruszyć tylko ten temat. Nie miałam zamiaru snuć rozważań na temat tego czy całkowite odejście to też jest wierność (może jest to wierność sobie????). Ty cytując siebie - "wytrwać do końca, choć ułomnie, czy całkiem odejść?" i opuszczając to co było bezpośrewdnio przed tym a więc pytanie "co to jest wierność" dopuszczasz się manipulacji. Może chcesz w ten sposób zasugerować, że pytanie dotyczy związku dwojga ludzi. Ponieważ nie jest w nim doskonale to co jest lepsze (uczciwsze???) "wytrwać do końca, choć ułomnie, czy całkiem odejść?" I tym się różni Twoje okrojenie od mojego okrojenia Twojej wcześniejszej wypowiedzi. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ta od dziadeczka, masz rację, pisząc o nie każdej wierności itd., miałem na myśli wierność w związku. I trafnie zrozumiałaś moją intencję. Pojęcie " wierność ułomna" odrzucam (takiej zbitki nigdy nie użyłem), bo per saldo nie jest ona wiernością, czyli jest zdradą. Natomiast rozróżniałem niewierność cząstkową, która oczywiście jest zdradą, od niewierności oznaczającej całkowite zerwanie związku i de facto spalenie za sobą mostów. Przykład z małżeństwem z mojego otoczenia jest tu przykładem, dlaczego dla mnie ważne jest takie rozróżnienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znam pokusy, zadaję sobie pytanie, heroizm, bohaterstwo. Hmmmm.... po co tyle szumu wokół problemu, którego nie masz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aż nadto dobrze zdaje sobie sprawę z tego, co robi. Jest chłodna, kalkuluje. A co to ma do oszukiwania samego siebie??? Myślenie (inaczej poznanie lub rozumowanie) - złożony ciągły proces zachodzący w mózgu, polegający na skojarzeniach i wnioskowaniu, operujący elementami ludzkiej pamięci jak symbole/pojęcia/frazy lub obrazy i dźwięki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iftar, po pierwsze, absurdem byłoby założenie, że możemy się wypowiadać tylko na tematy, które co joty przeżyliśmy tak, jak autorzy topiku. Po drugie, spotkałem w życiu ludzi zakłamanych, którzy nie umieli przyznać, że coś robią z niższych pobudek, niż to starają się przedstawić. W tym sensie Baśka nie jest zakłamana, bo uczciwie analizuje swoją motywację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"...po pierwsze, absurdem byłoby założenie, że możemy się wypowiadać tylko na tematy, które co joty przeżyliśmy tak, jak autorzy topiku. .." Ja nie poczyniłam takich założeń, skąd ten pomysł??? "...W tym sensie Baśka nie jest zakłamana, bo uczciwie analizuje swoją motywację..." A skąd to wiesz, jesteś Baśką???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znam pokusy, zadaję sobie pytanie, heroizm, bohaterstwo. Hmmmm.... po co tyle szumu wokół problemu, którego nie masz??? To twoje pytanie, które sugeruje, że nie powinienem się wypowiadać na temat, który nie jest moim osobistym doświadczeniem. Stąd moja reakcje, że absurdem byłoby itd. Oczywiście, że Baśką nie jestem. Wnioskuję tak na podstawie jej wpisów. To jest jedyne źródło wiedzy w tym temacie, dla nas wszystkich zresztą. Równie dobrze mogę Ciebie zapytać, a skąd wiesz, że Baśka jest w ogóle kobietą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem. Faceta, który zdradzałby swoją żonę po amputacji piersi czy wycięciu macicy traktowałabym tak samo. Swoim postem pytałam skad u Ciebie takie zainteresowanie kwestią heroizmu wiernosci, nie negowałam Twojego prawa do wypowiedzi. Rehabilitacja trawa latami. Nie miesiąc, nie dwa, nie pół roku, nie dwa lata. Kobiety po amputacji piersi wraz z wycięciem węzłów chłonnych całymi miesiacami rehabilitują rękę po stronie zabiegu. Bywa, że nie zawsze wraca ona do pełnej sprawności. Do tego dochodzi uraz psychiczny. Generalnie przez parę lat kilku lekarzy nie murze z głodu... W opisywanym przypadku, autorka po dwóch latach powiedziała STOP. Kocham Cię ale mojego wsparcia w Twoim wracaniu do zdrowia starczyło mi tylko na dwa lata. Teraz musze pomyśleć o sobie i swoich przyjemnosciach. Ale pamietaj, ze Cię kocham. Wiesz Kochanie...nie jestem typem bohatera. Jestem zwykłym człowiekiem. Cholera, bedzie problem jeśli któregoś dnia okaże się, że stan pacjenta poprawił się na tyle, iż nie cofnie ręki spod majtek własnej zony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy kobieta z wypadającą macicą po ciężkim porodzie nie ma prawa oczekiwać wierności od małżonka, ojca dziecka???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Albo z nietrzymaniem moczu??? Takie coś też się może po porodzie zdarzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytania do Baśki. Wyobraź sobie sytuację, że kochanek mówi Ci, że to coś więcej, że jednak nigdy tak fajnego seksu nie miał i że to też zrobiło się dla niego uczucie, że chce, żebyście byli razem. Czy miałabyś przekonanie i siłę, żeby odpowiedzieć "sorry to nie wchodzi w grę". >> zawsze mówi, że fajnie jest ze mną, mi również jest super... my się bardzo lubimy, ale aby żyć razem, to raczej nie, zrezygnowałabym chyba, gdyby naciskał na takie bycie razem Drugi przykład, wyobraź sobie, że widzisz przypadkowo na ulicy kochanka, jak idzie trzymając się za ręce z jakąś laską. Zabolałoby Cię to? >>zaskoczyło napewno, bo wiem , że jest sam, no i twierdzi, że nie sypia z nikim prócz mnie, że nikogo nie ma... nie zabolałoby raczej bardziej zdziwiło Ostatnie pytanie, dotyczące waszego życia społecznego z mężem? Czy macie wspólnych znajomych, wśród których bywacie, czy mąż woli unikać kontaktów z dawnymi znajomymi, zwłaszcza tymi, którzy wiedzą, co się stało. Czy potrafi zasiąść do stołu z rodziną (w każdym razie ludźmi, którzy znają całą historię), czy unika takich sytuacji, żeby nie być postrzeganym jako "ciekawostka przyrodnicza"? >> o tym co się stało wie chyba garstka osób tylko Szwagier, ich mama, moja przyjaciółka i ja. Reszta rodziny,( nawet moi rodzice i brat) i bliźsi znajomi myślą, że zajechał sobie pilą w okolicy genitaliów i że nie będzie miał dzieci, stad depresja, itd. Nie pamietam zreszta co im wtedy mówlismy dokladnie, ale napewno nie, że starcił tam wszystko, że uszkodził tylko. On był kiedys strasznie wesoły, dusza towarzystwa, taki wariat gdzie go wszędzie pełno, ale po wypadku sie odsunął. Ma teraz jednego, takiego dobrego przyjaciela i z nim spedza kawalek czasu, czesto razem jezdza gdzies dalej te zdjecia robic. Mamy sasiadów, znajomych, ale on nie jest już taki żeby sie jakoś szczególnie palic do spotkań. W gruncie rzeczy mało sie spotykamy z ludźmi tak z zewnatrz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość burdel sie tu robi niezły
18:37 [zgłoś do usunięcia] Tu akurat nie chodzi o zasady to katole probuja sobie tymi niby - zasadami wycierac swoje brudne geby. To ma uzasadniac , ze wolno im wulgarnie pisac, ponizac i ublizac. Tak naprawde to wyladowuja tylko swoje frustracje i zawisc o czyjes bardziej udane zycie. czyjeś udane życie :O autorka jak i ty jesteście zwykymi przegrańcami życiowymi, zawistne mieszczuchy zapewne bez żadnych wartości i z wypalonymi uczuciami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta od dziadeczka
niclas - "Pojęcie " wierność ułomna" odrzucam", "Natomiast rozróżniałem niewierność cząstkową". Nasze "niedogadywanie się" wynika z tego, że dla mnie cząstkowość, w przypadku wierności (nawet wtedy kiedy niewierność jest cząstkowa to wierność już też jest cząstkowa bez względu na wielkość tej cząstki) jest ułomnością. Kalecy, ułomni, ludzie niepełnosprawni (czy jak ich nie nazwiesz) przecież cząstkowo są sprawni. Te cząstki też są przecież różne. Ale ja nie mam odwagi nazwać ich ludźmi sprawnymi, nawet "inaczej". To tylko taka moja SUBIEKTYWNA opinia. I jeszcze jedna rzecz... Czy nie wydaje ci się nazbyt karkołomna Twoja hipoteza dotycząca baśki? "Aż nadto dobrze zdaje sobie sprawę z tego, co robi. Jest chłodna, kalkuluje. To nie jest tak, jak w przypadku np. Tej od dziadeczka, że zagrała chemia i wylądowała nieoczekiwanie w łóżku z kochankiem. Ona to przez rok z rozmysłem przygotowała." Tak, przez długi okres czasu (2 lata ?) dawała sobie radę ze swoją seksualnością, ale nie zdzierżyła. I chociaż ją przypiliło to ta chłodna kalkulatorka straciła rok czasu na utwierdzenie się w tym, że poznała osobę, która da jej "super seks", tylko seks. Spróbuj sobie wyobrazić coś czego ja nie potrafię. Jakich środków użył ten supermen (dla przypomnienia, przy pomocy jednego uniwersalnego narzędzia jakim jest internet, aby baśka nabrała przekonania, że "to jest to", że to jest ten człowiek z którym "cudownie mozna sie polaczyc kilkunastoma centymetrami i czerpac z tego nieklamana przyejmnosc".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szwagier, ich mama, moja przyjaciółka i ja. Wiedzą wszystko??? O twoim kochanku też??? Czy moze przed nimi tworzysz niclasowski obraz heroiczej bohaterki??? A może on też dają Ci ciche przyzwolenie??? PS. Przyjaciółka nie dała. Odpada z listy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×