Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

z... :D Dzieki ale sie ubawilam, poprosze o wiecej analizy :) o ile znajdziesz dla mnie czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@z - o wine to tam nie szlo, moze bardziej o racje. ;) Ale co co by nie chodzilo - wazne, ze sa jakies istotne wnioski dla nas samych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _pytająca_
Kobietki witam. Wpadlam do Was na chwilkę, bo muszę sie poradzić, a widzę zaprawione jesteście w rozwiązywaniu trudnych problemów. Jesteśmy malżeństwem ze znacznym stażem. Jedynym problemem jest mąż czepialski:( Wszystko co źle to maja wina, wieczne wytykanie każdego potknięcia, gderanie, dopatrywanie się. A jak nie ma sie o co zcepić- awantura o nic. Ja klocę się, pokazuję że nie ma racji. Bez wyzwisk i obelg, po chwili znow rozmawiamy. Wczoraj szukal czegoś w MOIM przyborniku do manicure i nie mogł tego wydobyć poniewaz ma on formę szkztulki i wypelniony jest lakierami, a drobne przybory leżą gdzieś w szczelinkach pomiędzy nimi. Siedzę sobie cicho z książką, atu wrzask z drugiego pokoju, bo ja mam takie a takie to pudelko i tutaj calatyrada o tym, jakie ja mam pudelko. Raz odpyskowałam, że moje, nie musi ruszać, ten dalej. Znow odpowiedzialam i...I zdalam sobie sprawe z tego, że...Coś we mnie pęklo.Nie odezwałam sie już wczoraj, on też gral obrażonego, spałam osobno, rano bez slow, potem jak zawsze zrobil mi śniadanie, odpalilam ze niepotrzebnie i nie zjadlam. Na obiad chozimy razem ake nie poszłam.Po powrocie do domu nie zastałam go, wiem gdzie jest. Caly dzień myślę, że kocham ale mam tego dość. Awantura o to, że mam taki a nie inny kuferek!:o Jak powinnam sie teraz zachować wobec niego? Rozmowa nie wchodzi w grę, wrzeszczałabym, a on w skórze pokrzywdzonego. Postraszyć rozwodem? Do tej pory zawsze wygarnialam, że traktuje mnie jak pętaka, chlopca do bicia i jak się czuję, a on odwracal kota ogonem, ze wcale nie krzyczał, że kocha i że nic się nie stalo a ja jestem pzrewrażliwioan:( Dużo anpisałam. Co byście teraz zrobily? Nie mam ochoty się z nim godzić, często piierwsza wyciągałam dlon. Mam go dość:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
Witaj, "że traktuje mnie jak pętaka, chlopca do bicia i jak się czuję, " Pomyśl, czy potrafiłabyś nie czuć się tak ? Ale poczuć się adekwatnie do sytuacji i tak się zachować, czyli jak dojrzała osoba. Odnoszę wrażenie, że on jest niedojrzały i nie zdaje sobie z tego sprawy - ma zachowania obrażonego czy niezadowolonego czterolatka i ciebie zaczyna to już męczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _pytająca_
tak ja sama też zcęsto żartem mowię że to czteroletni bachor, ale co to za pociecha, że bachor?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _pytająca_
Możliwe ze weźmie mnie na wytrzymalość i nie wróci do domu dopóki nie zadzwonię.Często dzwonilam bo zal mi go bylo w końcu że gdzieś tam marznie.Ale jak nie przyszlam na obiad on mnie tez olal, bo teraz skoro nie wzięłam śniadania, to ON jest obrażony a ja winna. On na pwno czeka na telefon. Istnieje też druag opcja że siedzi "za karę" w knajpie:oAle raczej nie spodziewam się tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _pytająca_
Przyszedł bez telefonu. Milczenie. No i juz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Dziewczyny 🌻 Cieplutko Was pozdrawiam i zycze Wam milego dnia. 🖐️ Napisze cos wiecej innym razem,bo na razie nie mam za bardzo czasu na pisanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@_pytajaca_ - jest to typowe czepianie sie ale problem lezy zupelnie gdzie indziej. Czepianie sie Ciebie o byle co to tylko skutek. Faktem jest, ze zachowuje sie jak sztubak i ta cala sytuacja (gdyby nie byla az tak meczaca, drenujaca psychike) przypomina przedszkole. Nie wiem, co Ci doradzic (choc mialam takiego samego frustrata w domu, rzecz w tym ze on na dodatek byl agresywny i awanturowal sie bez powodu), rozsadna rozmowa raczej nie wchodzi w gre. Choc mozna by sprobowac jak bedzie w humorze. Chocby po to, zeby moc sobie uczciwie powiedziec: zrobilam co moglam. Jakie wyjscie Ty widzisz? Myslalas o poradni malzenskiej, terapeucie? Moze cos by to dalo? Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...a jeszcze a propos dyskusji, jaka sie wczoraj wywiazala... Moim bledem (niestety, nagminnie mi sie to zdarza) jest odbieganie od tematu na rzecz osobistych wycieczek. One tam byly niepotrzebne a - moim zdaniem (jak sie okazuje, pozornie) mialy w jakims stopniu pokazac ze sa rozne aspekty zycia i nie tylko te ciemne. Oczywiscie pisze to w wielkim skrocie myslowym. Ergo - moim zamiarem byla proba ukazania poruszanego problemu (zycie bez pary po nieudanym zwiazku) z roznych punktow widzenia, udowodnienie, ze uprzedzenia czy tez opieranie sie na doswiadczeniach z przeszlosci maja sie nijak do rzeczywistosci i moga negatywnie wplywac na przyszlosc. Czyli - mialo byc tak pieknie, a wyszlo jak zawsze ;) Choc pozytek tez jest - jakies wnioski i przemyslenia. Byc moze nie tylko dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pytajaca Twoj facet tupie nozkami , gdy Ty lub zycie inaczej okolicznosci nie spelniaja JEGO OCZEKIWAN. Nie radzi sobie z uczuciem rozczarowania. Jestes w trudnej sytuacji bo wiekszosc jego rozczarowan "laduje" na Tobie. Spokojnie zacznij z nim rozmowe . chcesz spokoju, rozwiazywania problemow a nie milczenia. skoro tak .... to rozmawiaj z nim, wyjasniaj, uprzedz go jednak, ze wszelkie przejawy agresji, wrzaski i czepialstwo musi sie skonczyc. jesli nadal bedzie to robic ty bedziesz sie odcinac poprzez np. wychodzenie z pokoju, z domu . a le jestes otwarta na spokojny dialog. zareagowalas troche jak mala dziewczynka ale nie mozna tego rozpatrywac w aspekcie twojej winy. obronilas sie przed jego atakiem tak jak umialas. teraz juz wiesz ze nie tedy droga. uswiadom mu , a nie bedzie to proste, ze zycie nie jest od tego by spelniac jego oczekiwania. jedyna osoba ktora jest za to odpowiedzialna jest ON SAM. opowiedz mu jak sie czujesz gdy on zachowuje sie w ten sposob. spytaj czy mozesz liczyc na to, ze on sie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maju❤️ Ginger❤️ Przesylam zyczenia milego dnia. Pamietam jak tu pisalam na forum, chyba w pazdzierniku czy wrzesniu, mialam wtedy straszna jazde i problemy, ktore mnie przerastaly, pamietam jak mi ktos dokopal, przekrecajac moja historie i robiac sobie jaja...Jakos mnie tak wtedy przystopowalo, zeby pisac. Jedno zawsze podkreslam, bardzo latwo jest kogos krytykowac, oceniac...a tak naprawde nikt z nas nie wie jak sam zachowalby sie w obliczu katastrofy, dlugotrwalego prania mozgu i ciaglego poczucia zagrozenia. Zbieram sie,zeby opisac, szczerze, wszystko co sie pozniej stalo... Za dlugo ustawialam sie w roli ofiary, szukalam pocieszenia.... Dzis juz mi wszystko jedno, co kto o mnie mysli. Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@buszujaca - trolli ci u nas dostatek, czasami na nas trafia. Trzeba sie po prostu uodpornic i zrozumiec, ze takie indywiduum inaczej nie potrafi sie komunikowac w grupie. Z niecierpliwoscia czekam na Twoj post i relacje - bardzo jestem ciekawa jak sie Twoje losy potoczyly i jak uwolnilas sie z matni. Pozdrawiam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Buszujaca - przytulam. Jesli to za trudne dla Ciebie, to nie pisz na forum, napisz tylko dla siebie, na kartce obok - i zachowaj. Dla siebie. Na przyszlosc. To bardzo pomaga. Po kilku miesiacach przeczytasz i spojrzysz z innej perspektywy. Potraktuj te kartke jak przyjaciela i zwierz sie jej ze wszystkiego. Badz szczera, nie oszukuj i nie wybielaj. Nikogo ani niczego. Trzymaj sie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _pytająca_
Dziękuję oneill i yeez za uwagę. nadal się nie odzywamy, śpimy osobno. Rano. Owszem, musialam do niego zadzwonić kilka razy w slużbowej sprawie, ale na obiad znów nie poszłam, a potem nie zastałam go w domu. Dom jednak wypucował, nikt go nie prosił. Nie wiem. tak mi zalazl za skórę, że wyobrażam sobie jak bym tak była singielką. Miałabym więcej kasy, więcej roboty i musiałabym kupić auto. przepraszam za wtrynianie się w top. Nie mam ochoty na razie na pertraktacje z nim. Teraz ja jestem mocna i rządzę, on sie skurczył. Ale jakbyśmy sie pogodzili od razu role się odwrócą i będzie mnie od nowa próbowal krytykować i ustawiać:o Ma kompleksy? Ciągle pokazuje jaka jestem marna:o Ale na zewnątrz mnie chwali, teściowie zachwyceni naszym związkiem. Wygadałam sie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@pytajaca - a gdzie tu partnerstwo, troska, wzajemne poleganie na sobie? Przeciez po to wiazemy sie z druga osoba, nieprawdaz? Czujesz sie jak singielka bo Wy zyjecie jak dwa single. Bedzie z tego jakas wspolnota? Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z...
Oneill I właśnie o to chodzi...dzialanie i myślenie w kwestii niezidentyfikowanych lęków powoduje uwalnianie się od nich. 🖐️ Yezz Bardzo konstruktywna odpowiedz :D Warto wziąć pod uwage, ze często szewc bez butów chodzi ;) Nie musisz być silna, możesz być słaba. To prowadzi do odzyskania prawdziwej władzy nad samą sobą, nie nawykowej kontroli, tylko czułości dla siebie. To kolejny etap samoswiadomosci. Niczym w Twoim motto - bardzo mądrym, i wszechstronnym. Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z.... :) znam swoje slabosci wiem ze jak kazdy jestem silna i slaba bywam odwazna i tchorzliwa bywam waleczna i poddaje siebez walki akceptuje to w sobie znam zasady lustra bardzo dobrze jesli mam okazje poogldac siebie ..... robie to z wielkim zapalem umiem rowniz odrozniac spogladanie na siebie poprzez lustro od tego racjonalnego jesli mas spostrzezenia na moj temat bede wdzieczna pytajaca.... z tego co piszesz wasz :zwiazek" to zapasy... kto mocniejszy , kto silniekszy , czyje jest na gorze wybacza.. ale nie na tym polega polega zwiazek miedzy kobieta a meszczyzna by relacja polegala na " przeicaganiu " liny pomysl czego od zycia oczekujesz czego chcesz od zwiazku czy chcesz nadal utrzymac ten zwiazek odpowiedzi byc moze dadza ci wskazowke do dalszej drogi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sfrustrowana trzydziestolatka
Witajcie ponownie, cieszę się że mnie rozumiecie i że mam u Was wsparcie. To dla mnie ważne gdyż utwierdza mnie w przekonaniu że robię dobrze. Na razie staram się zmieniać swoje podejście do męża naszych relacji, ale nie pod kątem tego co on na to-tak jak do tej pory, a pod kątem własnego samopoczucia. Czyli jak nie dzwonię do niego to nie robię tego z nadzieją że on z ciekawości zadzwoni do mnie, a nie dzwonię bo po prostu straciłam ochotę na rozmowy z nim. Staram się zajmować więcej swoimi sprawami, dzieckiem. Jak mnie już bardzo korcie by np. znów zadzwonić, albo znów dopraszać się o jego uwagę (bo jednak ciężko zmienić przyzwyczajenia nabyte w ciągu ostatnich kilku lat) to robię coś z myślą tylko o sobie tzn wychodzę na spacer, robię manicure, nakładam maseczkę czy cokolwiek innego. Generalnie skutkuje to tym że teraz w zasadzie od kilku dni żyjemy każdy sobie tzn on ma swoje życie tak jak zawsze do tej pory, natomiast co ważne również ja zaczynam mieć własne. Co prawda ono dopiero kiełkuje, ale to dobry znak-bo wcześniej zupełnie go nie miałam. W niedzielę już się umówiłam do teatru z samotną koleżanką, pójdę bo nie byłam chyba z 10 lat. Zamierzam ogólnie wybyć na całą niedzielę, dziecko podrzucę dziadkom a pan i władca niech sobie siedzi sam ze sobą czego tak zawsze pragnął. Generalnie na podstawie lektury książek wnioskuję że nie powinnam też przeginać za bardzo, dlatego staram się również jako tako nie zaniedbywać domu czyli tak jak do tej pory przygotowuję obiad czy sprzątam. Jednak zaczęłam traktować to na zasadzie tak jak Anthea Turner mojej pracy, jakiegoś obowiązku ale już nie na zasadzie ugotuję mu to co lubi by był szczęśliwy z nadzieją że pochwali (czego i tak nigdy nie robił) ale ugotuję bo takie mam zadanie, taka część mojej pracy. Zrobię to najlepiej jak umiem, ale w dupie mam czy szef będzie szczęśliwy. Bo szczęśliwość szefa mnie nie interesuje, ja mam tylko wykonać to co do mnie należy. Nie wiem czy to dobre podejście czy nie, ale przynajmniej nikt mi nie zarzuci że mi odbiło i zaniedbuję dom kosztem własnych przyjemności. Dodatkowo tak mi lepiej bo nie robię już nic pod kątem tego co jaśnie pan i władca na to powie. Podchodzę do tego bez emocji i bez oczekiwań, po prostu jest zadanie to je wykonuję a jak je wykonam to mam wolne i mogę je wykorzystać na co chcę :) A planów z tym związanych mam dużo, chcę przede wszystkim w pierwszej kolejności zadbać o swój wygląd. Potem chciałabym zrobić pewien kurs, na który zawsze mi było szkoda pieniędzy. Postanowiłam że skoro i tak jestem na diecie to będę odkładać część zaoszczędzonych na jedzeniu pieniędzy właśnie by wydać je na ten kurs. Niech mi to zajmie nawet rok czy dwa, ale przynajmniej z każdym miesiącem będę coraz bliżej, nie będę stała w miejscu jak do tej pory. Podpowiedzcie, czy dobrze robię? Ja czuję że dobrze ;)Pozdrawiam Was cieplutko i życzę miłego weekendu. Pogoda zapowiada się wspaniale...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sfrustrowana trzydziestolatka
Ech, pomyśleć że ona jest dopiero na początku tej drogi, choć skrzyżowanie na którym powinna ją opuścić już jednak przejechała... Może zawróci? Tego jej życzę, bo nie wygląda to dobrze... Jeśli to czytasz MobyDicku to zachęcamy Cię do odzewu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy to ten dzien? czy to ta godzina? czy to ten moment ? czy czara juz sie przepelnila ? o tym kazdy sam decyduje .................................................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
trzydziestolatka 🌻 Tak trzymaj ! Z twojej wypowiedzi wynika, że nie działasz pod wpływem np. złości, żalu czy rozczarowania. To dobrze mieć pozytywne nastawienie. Choć czasem jest to trudne zanim poradzimy sobie z tym co w nas jest. Czy dobrze zrozumiałam ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzydziestolatka 🌻 To dobry kierunek. Konsekwentnie (względem siebie) do przodu. Jedna sprawa do załatwienia na jeden dzień. Tak jest lżej, choć może trochę dłużej. Nie mniej jednak nie o czas tu chodzi tylko o własne możliwości i predyspozycje. Za każdym kolejnym osiągnięciem okaże się, że kolejne przychodzą coraz szybciej, i będziesz w stanie coraz wiecej w sobie jednocześnie zmieniać. Mozliwosci się zwiększa, predyspozycje poszerza. To prawo działa zawsze, jeśli samemu podejmie się działania. Kolejne wybory (zmian) determinują kolejne zaskakujące olśnienia. Tak to już jest, Bogu dzięki :) Najważniejszy pierwszy krok :) Samorozwój, połączony z samoobserwacją, to klucz do szczęśliwego życia. I spełnionego ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No I znowu
Banaly :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do @ no i
chyba nie banaly, skoro większość ludzi musi mocno dostać w du*pe, żeby je odkryć, banalne jest banałem nazywać ludzkie poszukiwania i radosne podsumowania myśleć, myśleć...nie baw się w kolejnego kontrolera :D możesz zmieniać swój świat z pomocą byłych kontrolerów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×