Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

łeł

Debil pod moim łóżkiem mieszka - pomocy!!!

Polecane posty

:D Łeł, dlaczego go zamordowałeś? 😭 ;) :) Hehe, ostatnie zdanie zabrzmiało jak w arii z opery.:) Ugodzony nożem, jeszcze pół godziny śpiewa, żegnając damę swego serca. :D - Wejdź do tego domu głupcze, jeśli nie chcesz mieć kłopotów !- nakazał mu bardzo wyraźnie jakiś głos. - On już i tak nie żyje ! Wiesiek posłuchał tego głosu i wszedł do bramy kamiennicy. Odwrócił się jeszcze, w nadziei, że Albin potrzebuje jego pomocy. Zauważył jednak ze zdziwieniem, że nie ma już jego ciała. - Pójdziesz teraz na wprost, przez podwórze. Uważaj jednak, by nie spotkała cię dozorczyni - powiedział ten sam głos. Pokój CONCIERGE, na szczęście dla niego był zamknięty na głucho. Przemknął zatem przez podwórze, i dotarł do klatki schodowej, opustoszałej kamiennicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na schodach siedział niski Marokańczyk. Skręcał pracowicie jointa, czerpiąc obficie z leżącej obok sporej bryłki wyśmientego haszyszu. - Cześć, ty jesteś Wiesiek? - powiedział płynną polszczyzną - A ja nazywam się Abdewahed Radi, miło mi cię poznać. Rademenes kazał powiedzieć że będzie tu za chwilę. Skończył skręcać i zapalił. Zaciągnął się kilka razy, po czym spojrzał na Wieśka. - Zapalisz? - spytał, podając mu skręta. ...?:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-Czemu nie-dał się przekonac Wiesiek- w końcu kiedyś,za studenckich czasów,z moim kumplem Mikołajem.... -Tak,tak,wiem-przerwał mu znudzony Marokańczyk-ogórki z miodem,te sprawy... -Skąd wiesz?-zapytał skołowany Wieisek,którego śmierć Albina totalnie wytrąciła z równowagi. -Wiem i tyle-skwitował-a o tobie wiem jeszcze więcej- chytrze się uśmiechnął zadowolony z efektu jaki wywarł na biednym Wieśku. -Jak mi jeszcze powiesz,że maczasz palce w tej całej....aferze z moim RZEKOMYM ojcem.....a w ogóle to co ty masz do całej tej sprawy? [wiem,że gastroskopię da się przeżyć,wiem,ale bynajmniej nie pałam chęcią sprawdzania wytrzymałości własnego żołądka (i innych) w sytuacji ekstremalnej :0 ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
[Skun! :) na jakie LICHO było wymyslać takie imiona ,których nie zapamiętam? :D ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Za dużo gadasz - przerwał Wieśkowi Abdewahed Radi, zaciągając się jointem. - Poczekaj, a dowiesz sie wszystkiego. Zrezygnowany Wiesiek usiadł na schodach obok Marokańczyka. Czekali na Rademenesa w milczeniu. Czas jakby nie istniał. Myśli Wieśka o całej tej historii uspakajały się. Nie odczuwał już strachu. Opanował go stan błogości, a zachodzace słońce, tworzyło na brudnej szybie klatki schodowej barwne krajobrazy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Raptem ciszę przerwał potężny huk. Tuż za ich plecami pojawił się Rademenes. - Witam! Chodzcie za mną - zaskrzeczał kot. Wiesiek z trudem podniósł się ze stopni, zakręciło mu się w głowie i czuł, że głowa mu pęka. Marokańczyk pomógł mu wstać. Szli teraz w górę klatką schodową, w całkowitym milczeniu. Ten dziwny pochód stanął wreszcie na piątym piętrze, przed potężnymi, drewnianymi drzwiami, z mosiężną klamką w kształcie krokodyla. - Klucz! - krzyknął kot i wyciągnął łapę w stronę Wieśka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesiek chwilę gmerał w kieszeniach marynarki . \"Cholera - myślał - gdzie on jest?\" Nareszcie go znalazł i podał Rademenesowi, a ten przekręcił nim zamek w drzwiach. - Abdewahedzie, otwórz teraz drzwi - zwrócił się do Marokańczyka. Abdewahed Radi ;) :) bez wysiłku otworzył prawą ich połowę. Ramenedes zapalił oliwną lampę i oczom wszystkich, ukazał się ogromny pokój, wypełniony antycznymi zakurzonymi meblami i kilkoma skrzyniami okutymi w mosiężne ozdoby. Na ścianach, wisiały obrazy w grubych, złotych ramach, przedstawiające życie w starożytnym Egipcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! 🖐️ No z tym imieniem Marokańczyka, to faktycznie istny makaron :) ;) Ale co tam, piszę dalej : W rogu pokoju stał masywny piec węglowy. Ramedenes podszedł do niego, otworzył drzwczki i powiedział - Zimno tu. Napalę w piecu, zrobi się troche cieplej. Wy tymczasem usiądźcie wygodnie w fotelach. Czekamy na jeszcze jedną osobę, która ma się zjawić o północy. Elifio :) poddaj się temu sprawdzianowi i żyj bez stresu dalej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zbliżała się północ. W kominku dogasał ogień. Marokańczyk i kot spali smacznie w fotelach. Wiesieka obleciał nagle jakiś niewytłumaczalny strach. \"Na kogo my tu czekamy?\"- pomyślał. W odpowiedzi na to pytanie,płomień w lampce oliwnej zgasł i dał się słyszeć szalony śmiech, który wydobywał się z jednego z obrazów wiszących na ścianie. Wraz z nim, z obrazu wyskoczyła na podłogę dziwna postać. Był to mężczyzna, lat około 40.,odziany w białą \'spódnicę\' z przepaską na biodrach i sandały, na głowie zaś miał długą sięgającą do ramion czarną perukę. - Wiatajcie, jestem Tikulus!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
(🖐️hehe nie wiedzialem ze beda z tego takie klopoty; to jedyne marokanskie nazwisko jakiego dogrzebalem sie w necie:) ) - Nie no, nie no, ja zwariuję - wzdychał Wiesiek przewracając oczami - Co to za imiona: Rademenes, Albin, Tikulus - wyliczał - a najgorszy jesteś ty, Cośtam Cośtam Radi - ostatnią uwagę skierował do budzącego się właśnie Marokańczyka - Możesz mi mówić Abde. Albo Wahed, jak wolisz - odparł napadnięty. Wiesiek spojrzał na niego przeciągle. Nagle zdał sobie sprawę że ostatni gość zjawił się w pokoju w dość nietypowy sposób. Zwrócił się więc do Tikulusa: - A pan to, przepraszam, jak wyszedł z tego obrazu? (- W dodatku wlazł do pokoju bez pukania - pomyślał)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:)a jak się przyjrzeć to Rademenes jest przez nas czasami nazywany Ramedenesem albo Ramenedesem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Witajcie 🌼 🌼 :) Skun :) Masz niestety rację. Może wrócimy do początku naszego opowiadania, patrz str.1, gdzie zaproponowano imię dla kota - Rademenes. :) I niech tak zostanie. ;) - Najnormalniej w świecie! - odpowiedział z uśmiechem Tikulus. - Chcesz spróbować? - spytał rozbawiony. - Nie zrobisz tego - zwrócił się do Wieśka kot. - Nie potrafiłbyś stamtąd wrócić. - Rademenesie, stawiłem się na nasze spotkanie. Czego po nim oczekujesz? - ironicznie zapytał kota Tikulus.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Oczekuję, że wrócisz mi moją postać i cofniesz klątwę, która na mnie ciąży- odważnie powiedział kot. - To nie takie proste - szydził Tikulus - Dorea nie zapomniała o Tobie, pogrążyła w żałobie, wyjechała z Delfinion, nie chce mnie znać! Myśli też, że to ja pozbyłem się jej syna Chefrena. - Co więc proponujesz? - spytał Rademenes

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Proponuję...- zaczął tajemniczo Tikulus - żebyś oddalił tych dwu stąd, wówczas powiem jaki jest mój plan. Rademenes zastanawiał się chwilę. - Zgoda, niech tak będzie. Proszę, żebyście zostawili nas samych - zwrócił się do Marokańczyka i Wieśka. - Kiedy skończymy rozmawiać, poproszę was tu znowu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesiek i Adbe niechętnie wyszli na korytarz. - Nie znoszę starych, zaniedbanych klatek schodowych. Ale wiesz co, poczęstuj mnie jeszcze jointem.- rzekł Wiesiek do Waheda, opierając się o zamknięte już drzwi. - Hehe, widzę, że Ci zasmakowało - powiedział Adbe. - Siadaj tu przy mnie, nauczę Cię jak się je skręca. Rozmowy za zamkniętymi drzwiami niepokojąco się przedłużały. - Czy oni czasem nie nawiali? - spytał zaniepokojony Wiesiek. Kiedy otworzyli drzwi, w pokoju nie było zywej duszy. - Gdzie oni się podziali ? ! - krzyczał Wiesiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ :) Teraz ja :) Szukali ich przez kilka minut . Wiesiek zajrzał nawet do pieca. Ale tam prócz popiołu nie było niczego ani nikogo więcej. - Już wiem - odezwał się Abdewahed Radi - Tikulus wciągnął kota do obrazu. - Ale, jak to możliwe? - niedowierzająco spytał Wiesiek. Stanął przed obrazem, z którego o północy wyłonił się Egipcjanin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Jest za ciemno, nic nie widzę. Masz zapalniczkę? Przyświeć tu - powiedział Wiesiek do marokańskiego towarzysza ;) Abdewahed zapalił zapalniczkę, podszedł z nią do obrazu. - Ani śladu. Najlepiej będzie jak obejrzymy to rano. Ja idę spać i tobie radzę to samo -powiedział ziewając Wahed. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesiek ułożył się wygodnie ale nie mógł zasnąć. Coś ciągle nie dawało mu spokoju. Próbował rozpędzić haszyszową chmurę wypełniającą jego głowę, gdy nagle uświadomił sobie co go gnębi. Poderwał się z krzykiem i zaczął szarpać śpiącego Marokańczyka. - Abdewahedzie, Abdewahedzie, wstawaj!!! - ze zdenerwowania zwracał się do niego pełnym imieniem - wszystko sobie przypomniałem, ten cały Tikulus już kiedyś zabił Rademenesa! Wstawaj!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Ehhh, no wiem...- odpowiedział mu zaspany Washed - Wszystko to prawda, z jednym wyjątkiem, śmierć Rademenesa była fikcją. A dokładniej, upozorowano jego śmierć. Zamiast niego zabito niewolnika. Rademenesowi kazano wypić eliksir, po którym zamienił się w kota. - A więc to tak! - wykrzyknął Wiesiek rozstrzęsiony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- A Ty, kim jesteś? Skąd to wszystko wiesz? - pytał Wiesiek - Mam już dość ciągłych zagadek, całego tego cyrku - mówił zdenerwowany. - Jestem przyjacielem Rademenesa. Jedynym, jakiego posiada - spokojnie mówił Washed. -Wiem, dokąd poszli i co planuje Tikulus. Jednak nie mogę mu teraz pomóc. Musimy czekać do rana. Klątwa traci swą moc, kiedy tylko pojawią się pierwsze promienie słońca. Aby całkowicie znikła, muszę pójść za nimi i odnaleźć pewien pergamin, na którym zapisane są też słowa cofające tę klątwę. Ty, postarasz się odszukać w tym czasie księgę w złotej oprawie, która jest gdzieś w tym pokoju. Na jej stronach przeczytasz, w jaki sposób można przywrócić postać Twojemu ojcu.Pamiętaj, że masz niewiele czasu. Musisz odnaleźć księgę i wypowiedzieć głośno słowa zaklęcia. Nie zdziw się, kiedy rano nie będzie mnie w tym pokoju. Pamiętaj, że masz niewiele czasu. Kiedy zajdzie słońce, a Ty nie zrobisz tego o czym mówię - Twój ojciec zginie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) - Nareszcie rozumiem, o co tu chodzi - powiedział Wiesiek - Czekajmy zatem do rana - dodał spokojnie. Nie było jednak dane Wieśkowi doczekać ranka, bowiem, po tej krótkiej wymianie zdań, zasnął jak niemowlak w swoim fotelu. \"Śniło mu się, że czymś bardzo się trudzi. Tak zmęczył się tym snem, że się obudził.\" Spojrzał na zegarek. Była druga po południu. Spojrzał na fotel obok, Washed zniknął. Przypomniał sobie, o czym rozmawiali nocą. \"Gdzie może być tak księga?\" - pomyślał i rozejrzał po ogromnym pokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Witajcie 🌼 🌼 :) Poszukiwania zajęły mu mnóstwo czasu. Przejrzał już właściwie każdy kąt pokoju. Zajrzał na regał z książkami, przeszukał biurko pod oknem, rozpakował zawartość trzech kufrów i właśnie dobrał się do czwartego. Jakież było jego zdziwnienie, kiedy wreszcie odnalazł poszukiwaną księgę. Leżała , zawinięta w płótno na samym dnie kufra. Odwinął je pośpiesznie i jego oczom ukazała się wielka, złota księga. Na stronie tytułowej odczytał napis : KSIĘGA ZAKLĘĆ. Zaklęcia pisane były w języku łacińskim i opatrzone rycinami. Nerwowo przeglądał strony, w poszukiwaniu zaklęcia, dzieki któremu Rademenes mógł odzyskać ludzką postać. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Widzę kolejne utrudnienia. Cóż, może sobie poradzę ;) :) 🌼 Wreszcie znalazł odpowiedni fragment ;) i przeczytał go głośno: - Acta est fabula. Certum est, quia impossibile est. Cessante causa, cessat effectus! (co w wolnym tłumaczeniu znaczyło tyle co >>>Historia się dokonała. Jest pewne, ponieważ jest niemożliwe. Gdy znika przyczyna, znika skutek.) Gdy skończył czytać te zdania, poczuł radość. Oto bowiem jego ojciec nie był już kotem. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wypełniło go nieprzyjemne, przyprawiające o gęsią skórkę, uczucie. Zdjęcie klątwy niszczyło tą delikatną nić, splatającą surrealistyczne wydarzenia ostatnich dni w logiczną całość. Od kiedy zobaczył kota po raz pierwszy minęło niewiele czasu, dla niego jednak wydawało to się całą epoką - jak zupełnie nowe życie. Teraz jednak cel został osiągnięty. Wiesiek zastanawiał się: co będzie dalej? Czy zamykając jeden rozdział otwierał następny, równie pełen przygód, czy też może czekał go powrót do codzienności?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie martwmy się na zapas. ;) Wróćmy do momentu, kiedy to Rademenes i Tikulus zniknęli z pokoju i przenieśli się do Egiptu, wchodząc do wnętrza obrazu. Noc była chłodna. Wiał nieprzyjemny, silny wiatr. Jedynie księżyc w pełni, oświetlał im drogę wiodącą do Byblos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ A co ma sie zdarzyć w tym Bylbos? ;) :) 🌼 Niedobrze, mnie wena nie opuszcza. :) Za to wczoraj nie mogłem się dostać na tą stronę. Koszmarna kafeteria :( ;) Ale co tam, teraz się udało, piszę ciąg dalszy :) Dorea nie mogła zasnąć, kręciła się na szerokim posłaniu. Wreszcie wstała, zapaliła lampkę oliwną i wznosić poczęła modły do Atum, aby dzień zaczął się dla niej pomyślny. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mogę dołączyć. Mnie tez się wczoraj nie udało. Nastał już ranek, kiedy znaleźli się pod domem Dorei. - Eksamo picas elito fictas - powiedział zaklęcie Tikulus i znaleźli się natychmiast w pokoju Dorei. - Jak śmiesz, przybywać tu nędzny łajdaku?! - krzyknęła Dorea - Czyż nie mówiłam, że nie chcę cię więcej widzieć zbrodniarzu!!! - Służba! - krzyknęła donośnie. - Odwołaj straże, przyszedłem tu w pokojowych zamiarach - krzyknął Tikulus. Do pokoju wbiegło dwóch eunuchów, gotowych wyprosić intruza. - Kaź im odejść - powiedział ostro Tikulus - wiadomość jaką mam, ucieszy cię, zapewniam. - Zgoda........, odejdzcie - rzekła Dorei do niewolników. - Coż to więc za wiadomość? - spytała, gdy odeszli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Witajcie! 🌼 🌼 :) A tu proszę, idzie znakomicie ;) :) - Jak widzisz, nie przybyłem sam - zaczął wolno Tikulus - ... wiadomość, którą mam dla Ciebie, jak wspomniałem, ucieszy Cię, ponieważ... Twój mąż żyje. Jest tu ze mną. Dorea pobladła z gniewu krzyknęła - Jak śmiesz, mówić mi takie brednie!!! Jak śmiesz wmawiać mi, że ten oto kot, jest moim mężem!!! Wynoś się natychmiast, albo każę Cię wyrzucić z mego domu!!! - Ależ, to prawda - spokojnie oswiadczył Rademenes - Doreo, ja żyję... 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D odmieniona, wróciłam :) 🌼 🖐️ Tego już było za wiele. Dorea (nazwijmy ją w skrócie - Dora ;) nie zniosła napięcia, które towarzyszyło temu spotkaniu ...zemdlała. - Podaj mi szybko flakonik z solami trzeźwiejącymi - syknął zły Rademenes. Tikulusowi jednak, nie było spieszno ratować zemdlonej Dory. - Nie martw się, sama dojdzie do siebie - odburknął Tikus ;) niosąc ją do dostojnego łoża - Zanim to nastąpi - przerwał na chwilę, bo oto położył jej zemdlone ciało na atłasowej pościeli - musimy dokończyć naszą wcześniejszą rozmowę. - Pamiętasz dzień, kiedy upozorowano Twoją śmierć? Byłeś wówczas poza swoim domem u Wahedosa. Uczył Cię swoich magicznych sztuczek, chciał, żebyś został mistrzem mocy tajemnej. I nawet mu się to udało. Ale, nie spodziewaliście się, że ktoś może ukraść pewien pergamin, na którym zpaisaliście skład specyfiku, mającego odmienić Twą postać. Mam ten pergamin - zaśmiał się szyderczo Tikus. - Lecz, abyś go odzyskał i znów stał się człowiekiem chcę, abyś wymyślił dla mnie eliksir, po którego wypiciu stanę się najbogatszym człowiekiem w Egipcie. Rademenes słuchał uważnie słów Tikusa. - Masz moje słowo - powiedział - dostaniesz ten eliksir przed zachodem słońca. :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×