Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

łeł

Debil pod moim łóżkiem mieszka - pomocy!!!

Polecane posty

🖐️:) Rademenes wiedział, że zachód słońca jest ostatecznym terminem, gdyż dziś miała dopełnić się rzucona na niego klątwa. Jeśli nie odzyska ludzkiej postaci, zginie wraz z zapadnięciem zmroku. Lecz jego prośby nie wzruszały Tikulusa, który bezwzględnie wykorzystywał tą sytuację. Krzątał się właśnie w gorączkowych poszukiwaniach składników do eliksiru bogactwa, kiedy Wiesiek odczytał zaklęcie zapisane na pergaminie, przezornie skopiowanym przez Wahedosa (vel Abdedosa ;) ). Był właśnie w kuchni, tak więc nie było świadków jego przemiany. Rozprostował kości, czując jak wspaniale jest mieć ponownie ludzkie ciało. Z radością zauważył, że zachował wiele ze zwinności swej poprzedniej - kociej - postaci. - No, to teraz porozmawiamy inaczej, drogi Tikulusie - wyszeptał ważąc w ręku ciężki pogrzebacz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! 🖐️ No no, niezły bal się szykuje ;) Wracając jednak do opowiadania :) : Po pierwsze poleciał się ubrac. Założył więc lekkie lniane szaty, wziął ze sobą gotowy eliksir i już miał wychodzić na spotkanie z Tikulisem, kiedy w drzwiach domu zobaczył Wahedosa. (nieźle to sobie wymyśliliście ;)) - Na bogów, Rademenesie, jak dobrze Cię widzieć!!! - krzyknął wzruszony i łzy stanęły mu w oczach. - Więc jednak Wiesiek znalazł księgę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy już mieli za sobą pierwsze powitanie, Ramedenes nakreślił przjacielowi swój plan działania. - Pójdę teraz do Tikulusa. Lecz Ty, pod żadnym pozorem nie możesz być przez niego zauważony. Kiedy będę z nim rozmawiał, pójdziesz do Dorei i w kilku słowach oznajmisz jej co zaszło. Sprowadź ją za godzinę do gaju oliwnego. Będę tam na was czekał. I jeszcze, zabierz ze sobą wszystkie pergaminy z mojego laboratorium. Do zobaczenia, mój przyjacielu. Gdybym jednak nie wrócił o wyznaczonej porze, przybądź mi z pomocą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D 🖐️ 🌼 Tikuś (hihi, a czemu nie ;)), odpoczywał po obfitym posiłku na dachu swojej willi, kiedy zobaczył, że Rademenes, we własnej osobie! zbliża się do jego domu. Niechętnie zwlókł się z posłania i podreptał otworzyć mu drzwi. Żałował, że dzisiejszego dnia wyrzucił z domu całą służbę, zostawiając jedynie kucharza. (Kucharz, potrzebny mu był. Znakomicie bowiem przyrządzał mięso z gęsi i pieczoną wołowinę.) :) Szedł teraz samotnie, otworzyć te durne drzwi, powłócząc sandałami. Jednakże, kiedy przypomniał sobie o eliksirze bogactwa, jego kroki zmieniły rytm i stały się odważniejsze w pokonywaniu przestrzeni, dzielącej go od Rademenesa. Otworzył je zamaszyście, zapraszając gestem ręki do środka. - Witaj Tikulusie, przyniosłem to, czego żadałeś - powiedział Radem. - Ale zanim Ci go dam, Ty odwołasz klątwę, która ciąży nade mną. - Ależ Rademenesie, spokojnie. Siądźmy na chwilę. Może napijesz się wina? - przymilnie zachęcał Tikuś. :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Dziękuję, nie lubię wina -odpowiedział Rademenes. - Dobrze, przystąpmy do naszych interesów.Odwołam wszelkie klątwy jakie wypowiedziałem przeciw tobie. Najpierw jednak zagraj ze mną w szachy. To mój warunek - rzekłTikulus. Zgoda,Tikulusie - dumnie odparł Ramedenes.'Grasz na zwłokę ale ze mną nie wygrasz'-pomyślał poprawiając schowany pod tuniką pogrzebacz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rademenes był wytrawnym szachistą, więc dziarsko zabrał się do gry. Rozpoczął wariantem Laskera w gambicie królewskim (1.d4 d5 2.c4 e6 3.Sc3 Sf6 4.Gg5 Ge7 5.e3 O-O 6.Sf3 h6 7.Gh4 Se4) i, tak jak się spodziewał, szybko uzyskał przewagę nad Tikusiem (;) ), który nie znał tego debiutu. Kiedy jednak poprawiał troczki przy sandałach, zauważył że jego przeciwnik korzysta z jego nieuwagi i przesuwa figurki przy użyciu sił magicznych. - A więc to tak! - wykrzyknął - Oszukujesz! Przewrócił stół i zerwał się wyszarpując pogrzebacz! (:Pjakas krew w koncu musi sie polac, ile mozna pluc Rademenesowi w twarz:classic_cool:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skunie, masz rację! ;) Za grzeczne to całe towarzystwo! :) Tikulus upadł z hukiem na posadzkę. Podniosł się jednak szybko i zaciskając pięści skoczył do Radema. Ten jednak zastosował unik i Tikuś walnął z całej siły o posadzkę. Otrząsnął sie wstając ale wtedy Radem podstawił mu nogę i zamachnął się pogrzebaczem. Tikuś zachwiał się i padł na plecy, wywijając orła. W tym momencie Rad bez przeszkód zastosował Naga-Wazę i sprowadził go do walki w parterze, stosując trzymanie i duszenie. - A teraz, psie , odwołaj klątwę, którą na mnie rzuciłeś!!! - darł się Radi. - Dobra, dobra. Tylko przestań mnie dusić-słabo wwyszeptał Tikuś. - A więc?@ # 2458!!!- czekam!!!!- nie przestając przyduszać darł się Rad. - Factum est!!. Cessante causa, cessat effectus!!!!. Certum est, quia impossibile est!!. Cedant arma togae!!!. Factum est. Ecce homo! !!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajni jesteście
i co dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rademenes puścił z uchwytu Tikulusa i oznajmił -Ponieważ dotrzymałeś słowa i ja go dotrzymam. Tu jest eliksir bogactwa. Nie pij go jednak za dużo bo staniesz się żebrakiem. I pamiętaj, darowałem ci życie chociaż mogłem zabić jak psa za twoje łajdactwa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Witajcie! 🌼 🌼 :) Tikulus nie miał siły podnieść się z podłogi. Teraz nie chciał już walki z Rademenesem ale najbardziej na świecie, Dorei. Wyobrażał sobie, że kiedy będzie bogaty, nic nie stanie na przeszkodzie aby wyszła za niego, dostojnego, bogatego, szanowanego przez wszystkich Tikulusa. Brocząc krwią, podczołgał się do miejsca, gdzie Rademenes pozostawił eliksir, który miał odmienić jego życie... 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D 🖐️ Nie bacząc na przestrogi Radema, Tikuś opróżnił całą zawartość niewinnie wyglądającej buteleczki. Pociemniało mu w oczach, a na policzkach wyrosła długa, siwa, sięgająca kilku metrów broda. Plecy zgarbiły się, ręce wyciągnęły wzdłuż tułowia, włosy na głowie i zęby przerzedziły. Na nosie pojawiły się olbrzymie, czerwone brodawki. Paznokcie u rąk i nóg urosły także i wykrzywiły w spirale, siegające podłogi. Powlókł się do lustra. Zobaczył w nim starca, przygarbionego i zgorzkniałego, bowiem nie był zadowolony z tego widoku. Wyglądał jak wściekła czarownica, której odebrano miotłę. W dodatku, jego serce biło teraz raz szybciej, raz wolniej, aż wreszcie oszalało zupełnie i zamilkło. Śmierć, ciągnęła go po posadzce, za jego długą brodę, zadowolona ze zdobyczy. 🖐️ 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Ech...for you 🌼 Radi szedł na spotkanie Doriny i swojego przyjaciela Wahedosa. Był zmęczony walką z Tikulem. Jednak szczęśliwy z pokonamia rywala. Wreszcie był całkowicie wolny. Martwił się też o dalsze losy Wieśka. Musieli dotrzeć do niego przed zachodem słońca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dorea i Wahedos czekali w napięciu na powrót Rademenesa w gaju oliwnym. Wreszcie dojrzeli go. Szedł szybkim krokiem bo i on ich dostrzegł. Dorea oszalała ze szczęścia, pobiegła na spotkanie Ramedenesowi by rzucić mu się na szyję i wycałować. Rademenes przygarniał Doreę do siebie i szeptał wzruszony - Jak dobrze, że jesteś. Pokonali drogę wiodąca do wejścia do obrazu bez żdanych niebezpieczeństw i znaleźli się szczęśliwie w pokoju, gdzie miał na nich czekać Wiesiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:classic_cool:🖐️ Wiesiek oczekując na ich powrót nie próżnował, lecz ćwiczył starorastamańską sztukę skręcania dżointów z pozostawionego przez Waheda haszu. Kiedy całe towarzystwo wyłoniło się z obrazu, był już kompletnie naćpany i postanowił zignorować widzianych pierwszy raz Doreę i Rademena w ludzkiej postaci; uznał ich za kolejne halucynacje. Zamiast tego zawołał wesoło do Marokańczyka: - Hehe, patrz jak mi dobrze idzie! Całe pięć gramów ;) zeszło! Zamknął napuchnięte powieki i zasnął z błogim uśmiechem na buzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszyscy poszli spać. I w tym momencie można by już skończyć tę powieść. Jednak teraz dopiero zaistnieją w niej wydarzenia bardziej niż dziwne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Witajcie! 🌼 🌼 :) Z trudem udało mi się tu wejść. Kafeteria chodzi dzisiaj wolno. Jednak, skoro miałem tyle szczęścia, pozdrawiam wszystkie piszące tu osoby 🌼 Jesteście wspaniali. :) 🌼 do Popkorna >>>> szkoda, że nie napisałeś więcej :) Elifio >>>> zapraszam także do pisania :) 🌼 Mam nadzieję, że czujesz się już zdecydowanie lepiej. :) Było już dobrze po południu, kiedy Wiesiek się obudził. Przetarł oczy i rozejrzał po pokoju. Stare meble stały nadal zakurzone, jedynie jeden z obrazów wiszących na ścianie, leżał teraz na podłodze. Zawiesił go na miejsce. Zauważył, że obraz jest uszkodzony w centralnej jego części. Jednak nie przejął się tym. W głowie miał mętlik, po wczorajszych zdarzeniach, w ustach suchość. Jedynym marzeniem Wieśka było teraz napić się czegokolwiek. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O,łeł,a ja myślałam,że już nikt o mnie nie pamięta :( Dziękuję za pamięć,czuję się wspaniale :D Trup pada gęsto,to się wystraszyłam i zacichłam... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elifio :) Cieszę się, że czujesz się już lepiej 🌼 A trup pada gęsto bo taki jest zamysł tej powieści ;) Pada tam, gdzie inni chcą by padł, choć przyznam , że sam jednego zmusiłem do padnięcia. :D Otworzył biurko pod oknem. Znalazł tam dużą butelkę ginu. Odkręcił gwint i wypił spory łyk. W tym momencie do pokoju wszedł Rademenes i Dorea. - Witaj synu - powiedział Rademenes - Przedstawiam Ci Twoją matkę. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D 🖐️ 🌼 Elifio, ja też :) Pisanie tutaj traktuję jako wspaniałą zabawę. Na szczęście można \"stworzyć\" nowe postacie. Pozdrawiam 🌼 Łeł, ucieczkę moją uważam za wspaniały pomysł. Wypoczęłam i podreperowałam moje nadwątlone zdrowie ;) w ciągu tych dwu dni. Dzięki 🌼 - Moją matką?! A pan to kto? - uśmiechnął się ironicznie Wiesiek popijając gin z butelki. - Ja? Pamiętasz wczorajszy dzień? Jestem Twoim ojcem - powiedział Ramedenes. - A więc, witaj rodzinko! - krzyknął ironicznie Wiesiek- Skoro się już poznaliśmy, pozwolcie, że opuszczę was i wrócę do mojej rzeczywistości. Na pewno martwią się o mnie...- to mówiąc chciał wyjść ale spostrzegł, że... drzwi wyjściowych nie ma. :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Dzisiaj nareszcie się dopchałem. Serwer tlenu przydałoby się naoliwić ;) - Co to ma znaczyć?!!!! Wypuście mnie!!! Ratunku!!!! Ja chcę stąd wyjść!!! - darł się Wiesiek - Dobrze, za chwilę wyjdziemy stąd wszyscy- mówił spokojnie Rademenes -Zobaczmy przedtem, co dzieje się u twoich znajomych i w pracy - mówiąc to włączył coś, co przypominało mały laptop. Na ekranie pojawił się znajomy Wieśka, Mikołaj. Był w jego pokoju i ściągał z jego komputera projekt, nad ktorą Wiesiek siedział dwa miesiące. Zadowolony ze swojego pomysłu powiedział - Zobaczymy jeszcze, ktory z nas jest lepszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Dorka podała w tym czasie herbatę, która przypominała w smaku pomyje. Wiesiek jednak pił ją ze smakiem. - Nie mogę uwierzyć!!! - zawył wściekle Wiesiek. Na ekranie laptopa zobaczył teraz pokój dziekana Pomykały, i jego samego czytającego pierwszą stronę porannej gazety. W nagłówku ujrzał datę 5.03.2004 r. - Który jest dzisiaj? - spytał Wiesiek. - 5.03 - odpowiedział Ramedenes. - Jak to możliwe? - zapytał speszony Wiesiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Łeł----> w sumie masz rację :) tylko powiedz jeszcze komuś, żeby to przeklęte forum otwierało się cały czas szybko. Męczy mnie kiedy chcę coś dopisać a tu nie mogę wejść. - Widzisz sam, że na razie nie jesteś nikomu potrzebny - nie wyjaśniając odrzekł Rademenes - Zostań jeszcze chwilę z nami synu - dodała Dorea - Bardzo za Tobą tęskniliśmy choć byliśmy w innych epokach. Nie możemy wracać do Twojego świata z Tobą ale za to Ty będziesz nas mógł odwiedzać zawsze kiedy tylko będziesz miał na to ochotę lub kiedy będziesz potrzebował naszej pomocy. Będziemy czekać na Ciebie zawsze w tym domu. Wystarczy że pomyślisz o ktorymś z nas i znajdziesz się tutaj. Możesz też zobaczyć, co u nas się dzieje, kiedy podłączysz to do komputera - to mówiąc Dorea podała Wieśkowi \\\'wieczne pióro\\\'. A teraz, jeśli Ci śpieszno, wracaj do siebie.Zdążysz jeszcze na swój wykład.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tym wchodzeniem na forum masz rację, ręce sztywnieją zanim się człowiek dobije Na razie jest w porządku ale ile tak potrwa? Pozdrawiam piszących. Wiesiek szedł na swoj wykład. Studenci zebrani w auli umilkli, kiedy zbliżył się do katedry. - Witam tych, którzy zdążyli na mój wykład i pozdraiwam tych, których nie ma. Będą musieli zaliczyć to, czego się dzisiaj dowiecie. Proszę im to przekazac- mówił poprawiając nerwowo krawat. Wiesiek nie był dzisiaj w dobrym nastroju. Nie wyspał się, nie zdążył przebrać, umyć ani ogolić. - Ostatnio mówiliśmy o....? kto przypomni...? -zawiesił głos - O starożytności - szybko odpowiedział blondyn z drugiego rzędu - Zgadza się. Mówiliśmy o filozofie Empedoklesie, który przesdtawiał siebie nie tylko jako czarownika ale i boga. Twierdził on, że potrafi nauczyć swych uczniów jak wywołać i uciszyć wiatry, jak zaklinać deszcz i słońce, jak przepędzić chorobę i starość, jak wskrzesić umarłych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wykład poszedł Wieśkowi znakomicie, inne zresztą też. Wracał z uczelni. Po drodze, postanowił wejść na chwilę do ulubionej kawiarenki , na lampkę wina. W ten sposób chciał odwlec w czasie powrót do własnego domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D 🖐️ Usiadł przy stoliku pod oknem. Właściwie, to było "jego miejsce". Ilekroć tu bywał, zajmował tylko to miejsce; choć inne wydawały się być o wiele przytulniejsze. - Co podać ? - spytała młoda kelnerka. - Jak zwykle proszę, lampkę Sauternes i paczkę Marlboro - powiedział Wiesiek. - Proszę - uśmiechając się do Wieśka rzekła kelnerka, i mrugnąwszy kokieteryjnie okiem, poszła relalizować zamówienie. "Niezła laska" - pomyślał Wiesiek, obserwując oddalające się pośladki kelnerki ;) Te obserwacje przerwał znajomy dzwięk telefonu komórkowego. 🖐️ :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Gdzie jesteś? -usłyszał znajomy głos Mikołaja-mam do ciebie sprawę. -Siedzę w kawiarence przy instytucie-odpowiedział. - Będę za 15 minut -usłyszał jeszcze. Czekając na Mikołaja, Wiesiek przypominał sobie w jaki sposób poznał Mikołaja. Chodzili do tego samego liceum, kochali się w tych samych dziewczynach, pili i imprezowali często do rana, wyjeżdzali na wspólne wyprawy w Tatry.\'Tak Tatry - myslał Wiesiek- .....pamiętam jak pokonywaliśmy Babią Górę. Zwichnąłem nogę, aMikołaj zniósł mnie do schroniska i powiadomił lekarza.\' Tatry po tym wypadku nie przestawały ich fascynować. Wybierali się w nie raz w roku w czasie wakacji i spędzali tam mnóstwo czasu. Kiedy poszli na te same studia, rywalizowali ze sobą ale to była zdrowa rywalizacja. Najwięcej zjednało ich chyba naprzemienne dupcenie Irminy. Była to ich koleżanka z roku.Przyjechała ze wschodu nie znała nikogo, mieszkała w wynajętym mieszkaniu. Była pod ręką, wykorzystywali to i doświadczali kosmicznego sexu. Irmina po studiach wyjechała, wróciła do swojego kraju. A oni mieli po niej jeszcze wiele dziewczyn. Wiesiek jednak nie związał się z żadną. A Mikołaj, Mikołaj od kilku miesięcy miał młodą żonę i tłustego noworodka o imieniu Adam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie! 🖐️ No ,to mamy juz gotowe "męskie odruchy" Wieśka ;) Jaromir ale walnąłeś tekstem :) "Jak to się dzieje, że po paru latach ludzie zmieniają swe oblicza? Czy mogę zaliczyć takiego @#49872!!!!! do grona moich znajomych" - myślał. - Cześć!!! - krzyknął Mikołaj zbliżając się do stolika Wieśka. - No, czesc. Nie musisz tak wrzeszczeć. Jaką masz do mnie sprawę? - Chodzi o rytuał uprowadzania dusz ludzkich pochodzący z Półwyspu Malajskiego. Piszę na ten temat pracę. Potrzebuję Twojej pomocy, wiesz na czym on polega? - Wiem - odparł Wiesiek - Czarownicy wykonujący ten rytuał posługują się w tym wypadku różnymi metodami. Ale czego ma on dotyczyć? Można zniszczyć wroga, pozyskać miłość jakiejś zimnej laski.... O co Ci chodzi? - O to drugie - odparł Mikołaj. - Duszę łapie się do turbanu. Ale to trudne zadanie bo musi w tym czasie być pełnia i przez dwie następne też. Do tego ten, ktory chce ją złapać musi usiąść na mrowisku, zwrócić twarz do księżyca, palić kadzidło i recytować zaklęcie, ktorego treści teraz nie pamiętam. Następnie każdej kolejnej nocy zamachać turbanem w kierunku księżyca. A kiedy wróci do domu należy turban schować pod poduszkę, zapalić kadzidło i wypowiedzieć słowa: to nie turban tu ukryty ale dusza czyjaś. Przepraszam Cię stary ale ja muszę już iść, cześć. Spotkamy się jutro w instytucie. Pozdrów ode mnie Anię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spotkanie z Mikołajem fatalnie wpłynęło na Wieśka. Przypomniał sobie, że właściwie nie powinien z nim rozmawiać, po tym, co widział w laptopie, w dziwnym domu pod Paryżem. Skręcił w ulicę, na której mieszkał. Tuż przy cukierni, zatrzymał się z niedowierzaniem. W odległości kilku metrów, od jego posesji stał Albin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×