Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość współuzależniona

życie z pijakiem/alkoholikiem

Polecane posty

Gość trzezwiejacy alkoholik
Noi obserwuj i porozmawiaj ze specjalista do spraw uzaleznien- musisz wiedziec kiedy odejsc i kiedy podjac ta dezcyzje o rozstaniu jesli nic nie bedzie ze soba robil i nie bedzie podejmowal zednych prob w celu wyzdrowienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Życie z pijakiem nie jest usłane rozami. Moj ojciec to alkoholik,matka meczyla sie z nim 15 lat i wkoncu powiedziala-dosc. Wyprowadzilysmy sie od niego (mama,ja i młodsza siostra) i nawet nie wiem jak to opisac mialam wtedy z 14 lat,to uczucie spokoju w nowym mieszkaniu,nie bałam sie zasnac wkoncu bo wiedzialam ze go tam nie ma,ze nie wejdzie do nas do pokoju,nie bd mamy szarpal,gledzil itd. ja do 4 klasy podstawowki popuszczalam mocz do lozka bo sie balam isc do ubikacji zeby go nie obudzic...nie funduj swojemu dziecku takiej przyszlosci bo to nic fajnego. Człowiek sie stacza nawet niewiedzac kiedy a potem jest tylko coraz gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też żyję z alkoholikiem, listopad -odtruwanie, mijają 3 miesiące i co dalej jestem w nerwach bo niewiem co dalej ,ma prywatną psychoterapię bo innej nie chciał ,może jakoś to będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żyłam z pijakiem 2 lata, picie bicie przemoc fizyczna i psychiczna szybko się pokapowałam z kim mam do czynienia ale nie miałam opcji odejść, brak pracy i i mieszkania, zaszłam z nim w ciążę która usunełam metodą :"domową" on stał i patzył jak ja cierpię mogło się to skończyć moim zgonem, odeszłam od niego on nadal pije ożenił się z jakąś desperatką raz na pół roku dzwoni do mnie n******* w trzy d**y że nadal mnie bardzo kocha...współczuję tej kobiecie ale widać sa desperatki co i na takiego polecą, minęło już 10 lat ja sobie żyję sama i nie mam zamiaru się z nikim wiążać nie wierzę facetom, poza tym piją wszyscy lub jakieś 99 procent, nikt nie będzie mną pomiatał, żaden facet. Teraz mam super pracę i dobrze zarabiam a stało się to jak go zostawiłam, moja kariera ruszyła! jest dobrze. usuniętej ciąży nie żałuję, dobrze że nie chodzi nikt po świecie z jego genami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia54
Czytając powyższe wpisy załamałam się. Myslałam, że znajdę tutaj pocieszenie i może jakieś "dobre rady" jak poradzić sobie z meżem uzależnionym od alkoholu. Jesteśmy małżeństwem od 30 lat! Mamy dwie dorosłe córki. Nie zorientowałam się wcześniej, że mój małżonek popija. Bo to, że sobie popijał piwko, czasem z kolegami, czasem sam, wydawało mi się całkiem naturalne. Piwko codziennie musiało być. Owszem zdarzało się, że szanowny małżonek wracał po imprezach nieprzytomny i zalegał w przedpokoju, a że ważył ze sto kilo, nie byłyśmy w stanie z córką wciągnąć go do łóżka. Ale to było w sumie rzadko. Kiedy się połapałam, było już za póżno: puszki po piwie chowane po kątach, puszki z piwem nadpoczęte w kieszeniach marynarek w szafie, długie spotkania z kolegami wieczorami, długie spacery z psem. Kiedyś z przerażeniem stwierdziłam, że chodzi do pracy po piwie i jeździ samochodem po piwie. Ciągle tiktaki w kieszeniach i w ustach. Ciągły zapach (ale delikatny) alkoholu wokół niego. Ani rozmowy, ani groźby, ani prośby nie dają efektu. Chciałam go ratować (bo szkoda człowieka) - nie wiem jak. Obiecywał, że przestanie, że da radę itd. Dziś znów się napił. Mam ochotę skoczyć z balkonu (5 piętro). Moje córki mówią: to przecież choroba. Ale jestem z tym sama, nie daję rady. Rozwieść sie po tylu latach? Po wcześniejszych wpisach (szczególnie pana - niepijącego alkoholika) już wiem, że nie ma szans. Ja nic nie poradzę. Mam zniszczone życie osobiste, nerwicę. Jestem tak cholernie bezradna i musiałam to napisać. Kolegom małżonka od piwka nic nie jest, a mój mąż bez piwka nie umie żyć. I wystarcza mu niewiele, aby go "sieklo". Uważam, że powinno się zakazać reklamy piwa. Pozdrawiam wszystkie partnreki i żony alkoholików i meżów alkoholiczek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lieke
A co ja ma zrobić..żyje z nim od 10 lat (bez ślubu)mamy dziecko 6 letnie którym zawsze ja się zajmuje,odkąd pamiętam popijał sobie ale teraz jest coraz gorzej..mieszkam u niego pracuje u niego niemam nikogo gdzie miała bym uciec jestem od niego uzależniona!nigdy mnie nie udeżył dziecko kocha nad życie mówi że jesteśmy dla niego najważniejsi ale..jak wypił wie że żle robi ale na obietnicach się kończy!!sex dla nas już nie istnieje coraż bardziej mu przeszkadzam jak jest trzeżwy ma nerwa wkurzam go oddalamy się od siebie jego rodzice wiedzą że ma problem ale mają klapki na oczach choć prosiłam ich o rozmowe z nim to tylko na słowach się kończyło(a mieszkamy razem)Brakuje mi łez jestem bezsilna choć kocham go nad życie to nie potrafie mu pomóc choć bym chciała w gruncie rzeczy to dobry człowiek ale alkohol bierze góre nad naszym już fikcyjną rodziną..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Muszę Was coniektórych poinformować bo mam to w zwyczaju ŻE : Alkoholik to nie to samo co pijak !!!! Pijak jest ''zdrowy'' ? Czyli pije ,ale nie musi a alkoholik jest chorym człowiekiem musi się napić a w pewnych etapach jest tak że po jednym drinku nie da sie go okiełznać i musi się zalać !! A tak zwany pijak walnie se jeden kieliszek i może na tym zakonczyc ! a wracając do tematu to bardzo trudno się żyje z alkoholikiem i osoba co to przeżyła jest po prostu bóstwem , bo walka przeważnie jest z wiatrakami i trudno pomóc .......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zonaAlkoholika
Czytam ten wątek i widzę, że dokładnie to samo dzieje się w moim życiu za sprawą męża alkoholika co u osób tu piszących. Picie piwka/ćwiartki codziennie! w weekend większe ilości. chowanie po kątach puszek/ butelek (plecak, piwnica, szafki) pije bo mu nie daję; bo się czepiam, że pije; bo to bo tamto na syrop dla dziecka lub mleko nie miał kasy a miał na alkohol... Kiedy rok temu napisałam do niego list - krotko mowiac- ze albo ja albo alkohol to na kilka dni przystopował i zaczal znowu. grozby, ze się rozwiodę itp. konczy słowami: "skuję płytki w kuchni i łazience, które położyłem!" i wyprowadzę się do ex i dzieci". Ja niedawno straciłam pracę, szukam innej i chyba sama powinnam topc smutki w alkoholu ale niestety nie potrafie- wystarczy, ze patrze na meza alkoholika....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zonapijaka
ale czasy alkoholizm to choroba, jaka choroba?????albo pije albo nie.Wszystkich alkoholikow wystrzelilabym na księżyc.Aby zaden nie lazil po tym padole,ile wy czynicie zla.Fajne co...alkoholik rente dostanie bo chory.A ktos z inna choroba nie??Zastanawiajace....swiat oszalal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
alkoholizm to choroba z które można wyjść, im wcześniej pomożecie zacząć walczyć z tym problemem mężowi tym szybciej osiągniecie pozytywne efekty, skontaktujcie się z jakimś specjalistą np z www.horizon.info.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co ? Tak czytam uwaznie te wszystkie wypowiedzi i normalnie płacze za was wszystkie,za nasze dzieci za siebie....tusze sie ogarnąć bo zaraz chcę isc zapisać sie na terapie współuzależnionych chyba mnie juz nie tzeba przekonywać ...ufff...najbardziej zrobilo na mnie wrażenie wypowiedz dziewczyny która piszę,ze popuszczała mocz od lóżka bo bala sie isc do ubikacji...Boże. Święty!czy my wszystkie musimy na to pozwalać żeby nasze dzieci tak cierpiały przez nas same? Tak rzez nas.bo to od nas zależy czy odejdziemy czy nie. A ja ? Ja mam straszną sytuację,ale sie zdecydowalam zrobić to wlasnie dla dzieci-je kocham najbardziej i chyba zadna matka nie chce pozwalać i widziec jak ktoś krzywdzi ich dzieci.w imie czego?w imie wlasnej wygody? Bo boimy Sie nauczyc żyć na nowo? Ja mam 3 letnią córkę,drugie dziecko w brzuchu.moja mama juz nie żyje.Mieszkamy razem z moim ojcem , w niedziele wyrzuciłam alkoholika z domu juz chyba setny raz i zawsze bez skutku wracam ,na chwile byla poprawa i znów to samo.TERAZ MOWIE DOSYC!!!!niedawno dostalam mieszkanie w końcu po 14 latach ,wplacilam kaucje,wyremontowalam,wzielam mamy kredyt na parę lat na urzadzenie i co?mielismy sie tam na dniach wprowadzać? Mielismy razem placic rachunki i co? W końcu mnie chyba olśniło,chyba bo nie jestem pewna bo jestem wspoluzalezniona i nie myślę trzeźwo dlatego potrzebuje pomocy,pójdę na terapie.bedzie ciezko nagle sama z malym dzieckiem za parę miesięcy nastepne...czynsz,oplaty,rata....zostanie mi raptem parę stów na życie....boje sie ...myslicie ,ze nie? Boje sie jak diabli...ale wiecie co musze w siebie uwierzyc i dać rade.mysle,ze za rok nauczę sie żyć na nowo a spokój i bezpieczenstwo dzieci będzie BEZCENNE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma co się godzić na takie życie, trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć od nowa. Alkoholizm to szybka droga na dno, niepostrzeżenie może zabrać wszystko. Musisz znaleźć w swojej okolicy odpowiedni ośrodek zajmujący się terapią uzależnień i udać się tam wraz z mężem. Nie wiem skąd jesteś, ale ja mieszkam pod Wrocławiem i u nas istnieje taki ośrodek: http://www.drogadodomu.info/osrodki.html. Naprawdę szkoda czekać z nadzieją, że to minie samo.. w tym musi pomóc osoba trzecia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KarolinaWW
Dokładnie tak, nie ma sensu godzic sie na coś takiego. Jak sam nie potrafi sobie z tym poradzic to moze jedynym rozwiązaniem dla niego bedzie odpowiednia terapia. Spróbuj go do tego przekonać. Może jak by sie zgłosił na taka teriapie http://www.terapiapomost.pl/pobyt-w-osrodku to było by mu dużo łatwiej pozbyć sie nałogu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szybko opowiem. Jestem byłym alkoholikiem. Zgalszasz na policję. konisja lekarska. Ośrodek - otwarty tak zwany co dziennie od 8.00 do 14.00 lub zamkniety. Jeśli nie to - kończ z tym. Alkohol to trucizna. Współczuje. Takich historii znam milion.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rebeka88
alkohol niszczy człowieka i jego najbliższych, sama się o tym przekonałam... może spróbuj przekonać męża na odtrucie alkoholowe www.odtruwamy.pl/odtrucia-poalkoholowe.php

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja czasem słyszę że przymusowe leczenie Nic nie daje, że to alkoholik musi chcieć przestać pić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ile tutaj smutnych historii... cos strasznego - dziewczyny przejrzyjcie na oczy! ile wpisow jeszcze potrzebujecie, zeby dojrzec do decyzji - albo osrodek zamkniety - albo rozwod! nie czekajcie i zabierajcie najblizszych na terapie, osrodkow jest jak grzybow po deszczu... wybierajcie najlepsze. www.otu.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam,jestem w małżeństwie z alkoholikiem od 13 lat,raz mnie kocha raz nie,raz uważa,że ma problem alkoholowy,raz,ze przesadzam i wszyscy mogą sobie wypić a ja się czepiam,raz uważa,że dziękuje bogu,że mnie ma,że dzięki mnie wyszedł na ludzi,a potem,ze ja jestem taka niedobra i przez mnie pije,bo gdybym ja mu nie zabraniała to nie by nie pił...wyniszczające życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zglosilam sie na terapie dla wspoluzaleznionych. Dobrze, ze refunduje to nfz. Gorzej sie leczy wspoluzaleznienie, niz alkoholizm. Zyje nadzieja, ze moze zawalcze jeszcze o siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witam,ja tez umieram przy cudownym alkoholiku,bo taki jest jesli nie pije,wszystko zrobi w domu,tylko pozazdroscic takiego meza,ale to tylko pozory,zycie to inna bajka,pije w kazdy wolny dzien kiedy nie jedzie do pracy,czasem nawet zawala prace,chowa po katach,na moje nieszzescie prowadze sklep tuz pod domem wiec kradnie mi ze sklepu,boze kiedy tak mysle to nie nawidze samej siebie,nie moge odejsc zwyczajnie kredyt nas wiaze,nie wyprowadze sie do rodziny bo mnie znajdzie i narobi piekla,pewnie nie wiele zostalo mi do tego zeby mnie natlukl,bo w slowach juz jest mistrzem,kiedy jest pijany to mam ochote zeby spadl ze schodow,albo inne okropienstwa,zwyczajnie chce zeby sie zabil,jestem juz tak zmeczona tym obludnym zyciem ze gdybym miala odwage to sama bym sie zabila :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
debilki :o siedza z alkoholikami i sie ciesza mam znajoma alkoholiczke poczytajcie sobie na macierzynskim temat o niej , w zlobku pracuje a raczej czesciej nie pracuje bo lezy zachlana dla nas to kupa smiechu z niej ale tez i przerazenie bo ta sciera ma corke 14 letnia ktora sama po nocach chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mogę tego czytać...Popłakałam się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedynym sposobem na pomoc takiej osobie jest terapia http://www.alkater.pl/ Moze uda się namówić partnera żeby ją rozpoczął inaczej uciekaj od niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Życie jest nie sprawiedliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byle zapomnieć
Życie z alkoholikiem to koszmar, także dla dzieci. Ciekawe, że alkoholicy w ogóle nie zdają sobie z tego sprawy, szukają partnerki, by się nimi zaopiekowała. Jestem DDA, byłam na terapii, ale nie odniosła ona skutków. Tego koszmaru nie da się opisać, demony przeszłości ciągle mnie ścigają, choć mam 40 lat. Ojciec zapił się na śmierć, całe życie szczerze go nienawidziłam, aż w końcu, całkiem niedawno, zdałam sobie sprawę, że jestem taka sama. I to jest najgorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hemper
Ja radzę nie czekać z problemami tylko jak najszybciej działać. Prawie każdy związek można uratować. Wszystko zależy od człowieka, ale będąc w bardzo podobnej sytuacji udało się wejść z problemów - wszystko dzięki terapii. Oczywiście było ciężko - szczególnie przekonać partnera do leczenia, ale docelowo się udało, tak więc wcale nie jest tak, że się nie da - myślę, że duże znaczenie ma odpowiedni terapeuta. W naszym przypadku Michał który to prowadził, sam był po poważnych problemach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość memfis
W jakim to mieście? Szukamy człowieka, który pomoże naszemu bliskiemu, ale w Warszawie. Chodzi właśnie o alkoholizm i problem, który trwa już kilkanaście lat. Czy takiemu człowiekowi można jeszcze pomóc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×