Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niezalogowana_dziewczyna1

Etapy po rozstaniu - jak sobie radziliscie/łyscie w każdym

Polecane posty

niech mnie drzwi scisna - Ty jestes wciaz na poczatkowym etapie a to dlatego wlasnie ze masz ciagly kontakt. Wyobrazasz sobie Jego zapach bo go po prostu pamietasz. Daj sobie szanse by on sie "zatarl" w tej pamieci, zebys juz niedokladnie pamietala rysy jego twarzy. Zebys zapomiala co lubil jesc a czego nie. Ale to jest mozliwe gdy podejmiesz decyzje o rozstaniu z czlowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam jeszcze taką refleksję - jesli ktos z Was nie moze wytrzymac i chce sie odezwac do bylego/bylej niech to zrobi - moze najzwyczajniej w swiecie ma zbyt malo dowodow na to ze ten zwiazek nie ma sensu. Moze jeszcze raz musi przejsc przez upokorzenie, jeszcze raz dostac kopa w dupe. Ja uwazam, ze jesli ktos czuje bardzo silne parcie na wyslanie chocby jednego smsa powinien to zrobic ale jednoczesnie tuz przed powiedziec sobie "za malo sie przekonalam/em jeszcze raz musze zobaczyc kto to jest i biore za to pelna odpowiedzialnosc" i PIK - wysylamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mnie drzwi scisna
Ona2222 madrze mowisz! podziwiam Cie za to "trzezwe" i logiczne podejscie do zycia. Mam nadzieje, ze z czasem sie tego naucze :) ja wlasnie wyslalam takiego smsa jakis czas temu tylko, ze on sie juz nie odzywa. dlatego mnie to jeszcze bardziej boli bo widocznie juz ma dosc prob "reanimowania" tego zwiazku. ostatnie co mi powiedzial ponad miesiac temu to to ze chce sie ozenic i miec dzieci jak najszybciej, nieważne z kim bo milosc dla niego juz nie istnieje wiec wazne tylko zeby dziewczyna byla dobra i madra. to sa jego obecne kryteria! dlatego zyje w strachu ze za jakis czas dowiem sie ze sie oswiadczyl i planuje swiat. tego dnia moj zdrowy rozsadek umrze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was dziewczyny. Ja mam 35 lat i bardzo duzo przeszłam w życiu. Swiat mi się zawalił jak domek z kart...Kilka miesięcy temu poznałam wyjątkowego faceta, zakochałam się i byłam najszczęśliwszą osobą na świecie...zostawiłam mojego kata psychicznego i fizycznego dla NIEGO. Myslalam, ze zlapałam Pana Boga za nogi, był miły i pomagał mi we wszystkim.Był tez w trakcie rozwodu zona zostawila go na 8 miesięcy dla innego. Mowił, ze mnie kocha...po pewnym czasie jak jego żona zorientowała się, ze on sobie próbuje ułozyc zycie postanowiła do niego wrocic. Obrazała mnie na kazdym kroku ale ja mu wierzylam...Glupia byłam. W ostatnią niedzielę wyszedł z domu i...wrócił do żony. Zostawił mnie samą w bardzo trudnej sytuacji. Nie odezwal sie. zadzwonila jego,zona powiedziala, ze to ona wygrala, on jest jej i ze mam odeslac jego rzeczy. cudem zdobylam jego numer tel. ale nie mam odwagi zadzwonic i pewnie nie zadzwonie.teraz jest u zony...300 km ode mnie. Nie moge o tym zapomniec. kiedys mi mowil, ze nigdy by mnie nie skrzywdzil bo znal moje dziecinstwo i pobyt w domu dziecka. Zrobil co innego i jak teraz zyć? Brakuje mi sił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niech mnie drzwi...- czytam i czytam i dochodzę do wniosku, że powinnaś pójść do niego, powiedzieć mu to wszystko prosto w oczy. Wy się kochacie. Tylko się pogubiliście. .. Nie popełnij błędu być może na całe życie.. jak piszesz, że martwisz się o niego,czy jest zdrowy, czy wszystko u niego ok- to naprawdę swiadczy o tym , że kochasz. Ja kiedys z moim poklocilismy sie i "rozstalismy" na dwa dni.. tez mialam takie myśli. Że jak ja teraz będę o niego dbała, jak on sobie "sam" poradzi beze mnie.. Martwiłam się zwyczajnie. My się pogodziliśmy. JEsteśmy razem. I planujemy ślub, dziecko.. Albo jestem niepoprawną romantyczką albo mam nieodparte wrażenie, że bardzo się kochacie tylko się bardzo pogubiliście... nie wiem. Ale jeśli kochasz może nie poprzestawaj na jednym sms-ie? Może on chce poczuć, że go kochasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyny super temat
to znaczy nie jes tak ze 2 tyg i teraz jest wszytsko dobrze....ja przez pierwsze dni nie wychodzilam z lozka tylko ryczalam ...pewnego dnia juz chyba z nerowow czy nie wiem czego sie zsikalam...potem przyszla kolej na mysli sambojcze...ale jakos tak zaczeli sie mna interesowac znajomi wyciagali mnie..gdzie sie dalo mowieli duzo o nim zlego...a tak to ja sie obwnialam....teraz jestem na skaraju 5 dzien jak sie nie odzywam nie wiem kocham go mysle w kazdej seksundzie snie..o nim..nie wiem ile to potrwa ile mam sie nie odzywac ciagle mnie kusi...ale z drugiej strony hce zobaczyc czy sie kedys odezwie pierwszy ..bo tak to zawsze odpisywal...najgorzej ze jeg matka dzowni kiedy przyjde itp. w koncu nie wytrzymalami pwoeidzialm ze nie ejsetsmy razem..a ona nie obrazaj sie na mnie mzoesz do nas przychodzic...bleeee masakra..juz se do niej wogole nie odzywam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shazz
ja mam swoje etapy: 1. smutek 2. złość i nienawiść 3. obojętność 4. zapomnienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mnie drzwi scisna
KlementynkaAH - dziekuje za Twoje rady, bardzo bym chciala, aby to bylo tylko "pogubienie sie" chcialabym byc z nim szczesliwa w koncu i miec spokoj ducha. Obecnie nie moge dnia przezyc bez zastanawiania sie nad tym co by bylo gdybysmy teraz razem byli, co bedzie za rok, jak zapomniec, a moze nie zapominac bo i tak sie nie da. on jest dobrym czlowiekiem tylko nigdy nie potrafilam zrozumiec dlaczego potrafil sie do ukochanej osoby zwracac w sposob tak bardzo krzywdzacy (w klotniach czy po wypiciu alkoholu). poza ta kwestia to w innych sprawach zawsze moglam na niego liczyc! pomaganie mi czy rodzinie sprawialo mu radosc, mowil ze wtedy czuje sie potrzebny itp. moze masz racje powinnam jeszcze troche powalczyc, z drugiej jednak strony skoro 2 razy probowalismy ze soba byc i nie wyszlo to jaka mam pewnosc ze za 3 razem sie uda? nie chce ranic jeszcze bardziej siebie i jego, bo wiem ze troche mnie jeszcze kocha...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyny super temat
doradzicice mi co mam robic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Pani lat 35 - bardzo Pani wspolczuje. Przede wszystkim dziecinstwa, ktorego Pani jako dziecko nie miala i nie rozumiala. Mimo to wyrosla Pani na silną kobiete, ktora potrafi wziac zycie we wlasne ręcę i podejmowac decyzje. Ta byla bledna. Ale prosze sie za nia nie obwiniac. To Jego wina i on powinien sie wstydzic. Kim jest czlowiek, ktory wraca do żony - choleryczki i hetery? Kim jest oszust, ktory obiecuje zlote gory a pozniej bez slowa opuszcza? Kim jest dran bez serca, ktory nie ma za grosz szacunku do drugiego czlowieka i robi co mu sie podoba? Kim jest ten Pan ktory boi sie zadzwonic i powiedziec chociaz dwa slowa tlumaczace jego zachowanie? Prosze sobie odpowiedziec na te pytania i zobaczyc ze spotkalo Pania wielkie szczescie ze Jego juz nie ma! a tak wartosciowa i wrazliwa osobka jak Pani odnajdzie szczescie, inaczej byc nie moze. Glowa do gory!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny super temat proponuje zerwac kontakty z mamą osobnika, tzn grzecznie. Wytlumaczyc w czym rzecz, podziekowac za zaproszenie i odciac sie. Nie zapominaj ze to jego matka - czesc jego swiata Ciezko tu cos doradzic bo nie wiem co sie wlasciwie stalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mnie drzwi scisna
Ona2222- ile masz lat? i w ogóle na jakim etapie jesteś? napisałaś, że potrafisz cierpieć nawet 3lata :( mam nadzieję, że minęły już te 3 lata :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech cos mnie zle zrozumialas ja nie cierpialam nigdy 3ch lat. Ja juz jestem po przejsciu wszystkich etapow i juz dawno zaczelam od poczatku, czego zycze wszystkim:) mam 26 lat jak poczytasz na topicu "nienawidze go ze wszystkich sil" czy tam "z calej sily" to tam jest wiecej o mnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mnie drzwi scisna
znalazlam temat i czytam :) po Twoich postach myslalam ze jestes troche starsza bo masz bardzo dojrzale podejscie do zycia. Ja mimo iz za kilka dni skoncze 25lat czuje sie tak jakbym byla glupiutka zakochana nastolatka nie sluchajaca dobrych rad. Nie umiem zmierzyc sie z doroslym zyciem. A moze nie chce.. juz sama nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ona222 Bardzo ci dziękuje za te wszystkie ciepłe słowa...To bardzo mądre słowa i dojrzałe...Bardzo bym chciała tak jak ty to wszystko sobie wytłumaczyć ale to chyba jeszcze nie ten etap. Bardzo mi ciężko i właśnie to boli mnie najbardziej,że odszedł tak bez słowa...Ze oszukał nie tylko mnie ale i moje dziecko, które już zdażyło się do niego przyzwyczaić. Pęka mi serce z bezradności. wyjechałam z nim do innego miasta, nikogo tu nie znam z kim mogłabym po prostu porozmawiać, do swojego miasta tez nie mam po co wracać bo nie mam żadnej rodziny. Cholernie mi źle samej...Moim marzeniem jest przeprowadzic się do jakiegoś innego miasta, zmienic otoczenie etc.Ale czy dam sobie radę sama? tego nie wiem, w kazdym razie chcialabym wyjechac gdzies daleko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niech mnie drzwi scisna- Rozumiem, ale z drugiej strony do 3 razy sztuka:P. Ja z moim P długo się docieraliśmy. Wiadomo-najpierw jest cudownie, ale potem dochodzi codzienność (mieszkamy razem) i zaczynają się kłótnie. u nas mimo ogromnej miłości było też dużo przykrych sytuacji (wiem o czym piszesz). Chyba tak często bywa, że człowiek z tej miłości i bezsilności ("dlaczego tak jest?przecież się kochamy,to czemu tyle sytuacji w których obrażamy się nawzajem?") mówi, robi właśnie takie rzeczy. U nas wynikało to z tego, że jeden za drugiego w ogień by skoczył i nie mogliśmy pojąć dlaczego tak się zachowujemy. Długo się docieraliśmy, jest bardzo dobrze teraz. Po prostu nauczyłam się siebie, jego, nas. Wiem,co ważne. Wiem, czego on nie lubi. On wie, co mnie do szału doprowadza. I staramy się dużo rozmawiać (z tym nigdy nie mieliśmy problemu). Nie ma związków idealnych. Nie ma ludzi ze stalowymi nerwami. Jest rzeczywistość. Wydaje mi się (biorąc pod uwagę Waszą sytuację) , że dla Was jest jeszcze szansa. Z każdym takim rozstaniem jesteście bogatsi w doświadczenia, wiecie czego unikać. Może warto spróbować zawalczyć? Tylko Ty musisz mu to powiedzieć (nie napisać!!!!). Zrobisz jak zechcesz, tylko Ty wiesz,co się tam u Ciebie w środku tli.. :) Jesli kochasz i wiesz, że on też- może warto.. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maxta - moze ta moja "dojrzalosc" wyrazana tutaj poprzez slowo pisane wynika rowniez z mojego zawodu i pasji:) To wlasnie Twoja dziecko bedzie Twoim motywatorem. Sytuacja jest ciezka. Nie znam rowniez Twojej sytuacji ani zawodowej ani finansowej. Musisz sobie wykalkulowac co Ci sie oplaci a co nie podjac jakies kroki w kierunku przyszlosci. Isc na przod, stalo sie i nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem. Szczescie w nieszczesciu ze odszedl, mowie Ci! po co Ci ktos taki? oszukal Ciebie oszukal Twoje dziecko, co by bylo dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KlementynkaAh - ale Ty mialas inna sytuacje z nastepujacych powodow: 1. Oboje z partnerem dazyliscie do siebie pomimo klotni, u niech mnie scisna drzwi tak nie ma 2. Twoj nie mial nikogo na oku, liczylas sie tylko Ty 3. Twoj podejmowal jakies kroki by sie zejsc, tutaj widze inicjatywe z jednej strony a pozniej cierpienie. Zeby dac sobie szanse musza byc solidne fundamenty, na czym Ona ma oprzec ten zwiazek? na jednostronnej inicjatywie, na platonicznej milosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mnie drzwi scisna
KlementynkaAh - ciesze sie ze mnie rozumiesz. dziekuje za Twojego posta. dal mi duzo do myslenia! Bardzo sie ciesze, ze Tobie sie uklada z Chlopakiem. Moze nam po prostu brakowalo cierpliwosci na dotarcie sie. nie mielismy okazji aby to sprawdzic poniewaz nie mieszkalismy razem. teraz on od pol roku wynajmuje mieszkanie na poczatku pytal sie mnie czy bym z nim nie zamieszkala. wtedy uwazalam ze to jednak zly pomysl skoro i tak sie duzo klocilismy to przebywajac ze soba 24h mogloby byc jeszcze gorzej. teraz uwazam ze to moglaby byc dla nas szansa! przekonac sie czy faktycznie byloby gorzej a moze mile zaskoczyc ze jest lepiej a wrecz bajkowo! chcialabym... czas pokaze sprobuje z nim porozmawiac czy nie jest juz za pozno... tymczasem ide do lekarza i pozdrawiam Was Dziewczyny! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mnie drzwi scisna
Ona2222 - cos w tym jest co piszesz w ostatnim poscie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"teraz on od pol roku wynajmuje mieszkanie na poczatku pytal sie mnie czy bym z nim nie zamieszkala. wtedy uwazalam ze to jednak zly pomysl skoro i tak sie duzo klocilismy to przebywajac ze soba 24h mogloby byc jeszcze gorzej. teraz uwazam ze to moglaby byc dla nas szansa! przekonac sie czy faktycznie byloby gorzej a moze mile zaskoczyc ze jest lepiej a wrecz bajkowo" - dobrze powiedziane.. to znaczy napisane:) On chciał , żebyś z nim zamieszkała (myślisz, że jeśli by Ciebie nie kochał, chciałby z jakąś zołzą:p ,której nie kocha-zamieszkać?) Nie sądzę:) On pewnie po Twojej odpowiedzi "nie" poczuł się urażony, niekochany. TO wiadomo, że spasował.. a może czeka na Twój ruch, zapewnienie o miłości ? Życzę powodzenia, jakąkolwiek decyzję podejmiesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Quietlikethesnow
Tak czytam was i czytam... A mnie spotkało zupełnie to samo. Byłam z facetem dość krótko, bo trzy miesiące, ale to, co zrobił było, jak wbicie sztyletu w serce. Jestem dorosłą osobą, wiem co to znaczy poświęcić i oddać całkowicie w związku. Mój... Były facet jest ode mnie młodszy. Myślałam jednak, że przez to, co oboje przeszliśmy w życiu nas zjednoczy. On miał problemy rodzinne, ja również. Nie było nam łatwo. Zakochaliśmy się w sobie. Mówiłam mu od razu, że życie ze mną może nie być proste, bo miałam sporo problemów. Gdy zaczęliśmy się spotykać, zaproponowałam mu wylot do Anglii, bo myślałam, że się tam lepiej poznamy, a latałam tam co rok. Wszystko były pięknie, spędzaliśmy ze sobą wiele czasu. Był czuły, kochający. Nawet w Anglii było dobrze, choć było kilka małych kłótni. Pomogłam mu tam zarobić pieniądze, aby było mu lżej, bo wiedziałam, w jakiej jest sytuacji. Oddałam mu serce na tacy, bo myślałam, że robię słusznie. Zawsze mógł na mnie liczyć. Niestety to nie trwało długo. Po powrocie z Anglii miał coraz to mniej czasu dla mnie. Myślałam, że tak musi być, ale mówiłam mu, że potrzebuje oparcia i bliskości, bo jest mi to bardzo potrzebne. Dni mijały... Byliśmy ostatnio na wspólnej imprezie i po prostu w ogóle się mną nie interesował. Do pewnego czasu to tolerowałam, ale później się postawiłam, a on zrobił mi awanturę. Popłakałam się, bo było mi tak przykro. Ominę, to co było później, bo to nie jest tego warte, ale w ten sam dzień było coś strasznego. Zaczął się do mnie odzywać, jak do psa. Choć nawet psy się lepiej traktuje. Pojechałam z nim do jego domu, bo chciałam wyjaśnić tą sytuacje. On jednak nie chciał wpuścić mnie do domu. W międzyczasie krzyczał na mnie i wypowiadał tak przykre słowa, jakich nigdy w życiu nie usłyszałam. Stwierdziłam, że muszę to wyjaśnić i tego tak nie zostawię. Po tym, jak mnie wpuścił zwyczajnie traktował mnie, jak rzecz. Osobę, która go tak kochała. Na siłę mnie wyrzucał z domu. Ale w końcu go uspokoiłam. Było wszystko dobrze. Przepraszał mnie i powiedział, że to się nigdy już nie powtórzy i że mnie kocha. Myślałam, że już będzie dobrze. Byłam tego pewna. Od poniedziałku przestał się odzywać. A we wtorek napisał mi, że on nie wytrzyma tej presji i że musimy zakończyć związek. Byłam załamana. Przecież tyle dla niego zrobiłam. Nie mogłam uwierzyć. Jeszcze zrozumiem powiedzieć mi to wprost, ale przez sms'y?! Próbowałam go uspokoić, bo wiedziałam, że jest zdenerwowany. Dałam mu to oparcie, co zawsze. Jednak wczoraj próbowałam do niego zadzwonić, bo do tej pory nie chciał, a musiałam z nim szczerze porozmawiać o tej sytuacji, bo tak powinno się zachować, prawda? Szczera rozmowa z partnerem jest najważniejsza. Dzwoniłam, dzwoniłam, a później było tylko jedno WIELKIE PRZEKLEŃSTWO w moją stronę. Nie znałam go od tej strony. W ogóle mnie nie słuchał i powiedział, żebym znikła z jego życia, tak po prostu. Sam wszystko ustalił. To koniec, niestety. A tak się starałam. Przykre...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ona- dla mnie jego teksty w stylu - "nikogo już nie pokocham, ożenię się z kimś kogo nie kocham,bo miłości nie ma"- to wołanie o uwagę. Wydaje mi się, że specjalnie to mówi, żeby wzbudzić zazdrość, rozczarowanie. Oczywiście mogę się mylić.. Jednak wydaje mi się, że nie jest to jednostronna miłość. On chciał, żeby z nim zamieszkała (a to nie jest decyzja taka ot sobie, jak kupno psa), widocznie chciał tego bardzo. Moja sytuacja jest rzeczywiście zgoła inna niż Jej, ale zauważam wiele podobieństw a naszym zachowaniu.. Jak dla mnie prosta sprawa- jeśli go kocha powinna zawalczyć (bo to ona powiedziała ostatnia "nie",to o co on ma walczyć? Faceci też mają swój honor i nie chcą pokazać swoich słabości często) "na czym Ona ma oprzec ten zwiazek? na jednostronnej inicjatywie,"- -w ogóle nie zgadzam się z Twoim zdaniem. To on wykazał jakąś inicjatywę-wspólne zamieszkanie -to dla mnie równoznaczne z "spróbujmy jeszcze raz".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość schoko
Dziewczyny,z tego co czytam kazda z Nas ma ten sam problem. Tez jestem zalamana,rozstalam sie z facetem dopiero tydz temu,ale wiem,ze to mi tak szybko nie minie,gdyz to sie juz kiedys powtorzylo. Tylko,ze po 4 mies zeszlismy sie,teraz wiem,ze tak nie bedzie i bardzo mi z tym zle. Tylko trzeba miec wiare w siebie, czuc sie pelnowartosiowa osoba,bo to oni nam tej wartosci odejmowali .. Ja teraz czuje sie jak kompletne zero,ale zaczynam budowac wiare w siebie. MUSIMY w siebie uwierzyc i napewno bedzie sie nam lepiej zyc ! Zapewne kazda z Nas mysli jedno o facetach - dranie,swinie itp.. Ale nie kazdy taki jest i w ta strone musimy isc. NIECH MNIE DRZWI SCISNA,ja mam tak jak Ty,nie potrafie zblizyc sie do zadnego faceta,gdyz mam za soba tylko jeden powazny zwiazek i nie wyobrazam sobie,zebym miala jakies blizsze kontakty z innymi facetami;/ dla mnie jest to nie pojete. I jak jeden forumowicz pisal,ze kobieta mysli ' nie ten fiutek ,to inny' TO JEST NIE PRAWDA> kobiety sa o wiele bardziej uczuciowe i bardziej przywiazuja sie do drugiej polowki niz faceci !! To kobiety zawsze placza,rozpaczaja ,miewaja depresje przez FACETOW ! Dobrze jest,gdy ma sie do kogo wyjsc.miec przyjaciol,spedzac z nimi czas,oderwac mysli od tego co bylo. Mam nadzieje,ze i Wam i mnie w koncu uda znalezc sie tego jedynego,przy ktorym bedziemy naprawde szczesliwe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość schoko
Quietlikethesnow - moj facet prawie dokladnie tak jak Twoj zachowal sie wobec mnie,wiem co czujesz :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Quietlikethesnow
Może mnie któraś z was trochę podnieść na duchu? Bardzo tego potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość schoko
Quietlikethesnow-Odezwij sie do mnie na meila,to chetnie z Toba porozmawiam . Mamy ten sam problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ona- dla mnie jego teksty w stylu - "nikogo już nie pokocham, ożenię się z kimś kogo nie kocham,bo miłości nie ma"- to wołanie o uwagę. Wydaje mi się, że specjalnie to mówi, żeby wzbudzić zazdrość, rozczarowanie. No widzisz, a dla mnie te teksty to owszem wolanie o uwage, ale nie wynika to z milosci tylko z egoizmu, "patrzcie jaki jestem biedny misio" Moj byly tez mi tak kwasil, jak to on juz nigdy z nikim sie nie zwiaze, jaki to on poszkodowany bo tak bardzo kochal. Prawdziwy mezczyzna i to taki ktory kocha nie GADA tylko ROBI! On chciał, żeby z nim zamieszkała (a to nie jest decyzja taka ot sobie, jak kupno psa), widocznie chciał tego bardzo. Chcial albo nie chcial. Poprosil ja w momencie gdy sie klocili, ona odmowila - powinien poprawic sytuacje przekonac ja ze jednak warto. Bąknął jedno zdanie na ktorym poprzestal. Jak dla mnie prosta sprawa- jeśli go kocha powinna zawalczyć Chyba juz walczyla i walczy nadal. Ile mozna? Co wg Ciebie powinna zrobic? rzucic mu sie pod nogi i powiedziec "badzmy razem niewazne jak niewazne na jakich warunkach ale badzmy" (bo to ona powiedziała ostatnia "nie",to o co on ma walczyć? powiedziala nie z okreslonych powodow ktore wytlumaczyla, jednoczesnie nie przekreslajac tego zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Quietlikethesnow opisujesz konsekwensje i wynik nieporozumienia a nie zrodlo, ciezko cos doradzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×