Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość NellyBlu

Faceci 40letni

Polecane posty

Green ja tez gotuję po swojemu, ale tylko dla małej siebie i męża, nikt więcej tego nie je:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja robię takie weekendowe nasiadówki przy stole. Mamy takie grono znajomych. Przez te nasze wieczorki przy stole przybyła mi oponka po zimie na brzuszku i mam teraz cel przewodni - zmienić zimową oponkę na letnią :) No ale to jest pasja. Uwielbiam karmić przyjaciół i widzieć jak zamiatają z talerza ze smakiem i proszą o jeszcze. Lubię wymyślać dla nich ciągle coś nowego. Chociaż dla siebie też gotuję. Nie rozumiem, czemu ludzie mieszkający w pojedynke nie celebrują posiłków. Przecież zasługuję na to, żeby zjeść pięknie podany obiadek. Nelly co z tym humorkiem? Przegoń te mentalne chmurki z nad głowy, bo dalej czyste niebo widać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy mogę zadać niedyskretne pytanie - a gdzie się znajomi podziali? PRzeprowadzałaś się, coś się zdarzyło? Bo jakoś znajomi zawsze są. Chyba, że nie masz na nich ochoty. Bo rozumiem, że przyjaciół ciężko utrzymać latami, ale znajomych zawsze się skadś znajdzie. A może nie, coś piszę bez sensu. Napisz jeśli masz ochotę, czemu tak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czemu. Nikt nie ma czasu, ja nikogo nie zmuszam, z nikim nie utzrymuję kontaktu. Przeprowadziłam się, ale po pierwsze w starym miejscu też nie miałam nikogo, a po drugie tylko ok 15 minut jazdy od starego miejsca. Nie ma i już. Mieszkam tu rok, ale odwiedziła mnie tylko jedna koleżanka kilka razy i jedna oficjalnie raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem. Bywa... Jeśli Ci ich nie brakuje to nie ma problemu. Masz rodzinę. Ja mieszkam sama, dobrze mi z tym, ale do pozytywnego funckjonowania potrzebuję znajomych. Oczywiście ważne jest podtrzymywanie więzi jednak też bez cisnienia. Z moją najbliższą przyjaciółką widujemy się raz na parę lat, bo tak życie nam pozwala, ale wiemy że siebie mamy i to chyba wystarcza. Ogólnie ja nie jestem zaborcza w znajomościach i cieszę się z tego co dostaję :) Odkąd jestem sama to jakoś moje życie towarzystkie jest bardzo rozkręcone. Czasem tęsknie za spokojnym weekendem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wadi
Nelli pisząc ci kiedyś że nie jestem chyba dla ciebie najlepszym rozmówca miałem na myśli to i tylko to że mało nam czasu na kompa np. teraz jadę samochodem . Pozdrawiam was ciepło .:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam jedną realną przyjaciółkę i dwie dobre koleżanki netowe. I to wszystko. Czy mi dobrze? Cóz, nie do końca, bo chciałabym mieć w realnym życiu jeszcze ze 2- 3 bliskie osoby. Niekoniecznie przyjaciół na "zawsze" ale takie bratnie dusze. Nie zalezy mi na dużym gronie, to nie dla mnie, tylko właśnie te kilka bliskich osób. Wiązałam spore nadzieje z przeprowadzką, ale jak narazie nic z tego. Za jakiś czas pójdę do pracy, ale wiem już z przykrego doświadczenia że praca to praca i znajomosci pracowych unikam jak ognia, nie przeniosę na pewno na grunt osobisty. Mąż jest typem raczej zamknietym w sobie, poza tym zapracowanym więc nie mogę wymagać aby nadrabiał za wszystkie moje brakujące znajomosci :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to dobrze, że założyłaś topik, możemy sobie pogadać :) Wadi- w samochodzie i piszesz na telefonie? To mam nadzieje, że robisz to stojąc w korku ;) Nelly, ja mam znajomych sporo, ale przyjaciół naprawdę paru i starczy :) Chciałabym też oczywiście żeby w moim życiu pojawił się ten najważniejszy mężczyzna, tylko ostatnio jakoś nikogo nie mam okazji poznać. To jednak nie oznacza, że moje życie polega na czekaniu - moje życie toczy się swoim rytmem, a co będzie to będzie. Znajomości z pracy - to prawda, lepiej trzymać dystans. Chociaż ja w pracy mam bliskich znajomych, ale pracuję w jednej firmie wiele lat, a Ci ludzie są tak wspaniali, że żałowałabym, że muszę ich odrzucić, bo z nimi pracuje. Staram się dopasowywać do tego co życie niesie, żeby nie odciąć się od kogoś wartościowego w myśl reguły, bo od reguł przecież są wyjątki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wadi to jedź ostrożnie, abyś mógł przynajmniej czasem się pojawic tu ;-) green ja nie poszukuję juz znajomych. nie nastawiam się i nie wierzę, że cokolwiek się zmieni na lepsze. jestem otwarta, ale z dystasnsem wielkim jak księżyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie poszukujesz, ale napisałaś, że chciałabyś mieć w realu jeszcze 2-3 znajomych. To jednak poszukujesz - powiedzmy biernie - nie zamykając się na nowe znajomości. Oj księżyć ten to dopiero jest niebezpieczny. Reagujecie na fazy księżyca? Ja przy pełni kiepsko się czuję. Na szczęście nie lunatykuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Green nie poszukuję, ale bym chciała... wiesz, chciałabym mieć znów 20 lat a wiem, ze nie będę miała. to na tej samej zasadzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj ja bym nie chciała mieć znów 20 lat, chyba, że z moją dzisiejszą mentalnością i akceptacją samej siebie. Zresztą czasem to ja mam chyba i z 5 lat :) zależy od sytuacji i konktekstu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stara baba to ile ma lat przepraszam? :) bo ja niby też stara jestem dla niektórych, ale mentalnie się staro nie czuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
green jeśli w nicku masz rocznik swój, to się mam nadzieje, nie obrazisz o to moje gadanie :-) ja mam 31 :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak to mój rocznik. Nie obrażam się, nie mam o co, przecież ja się staro nie czuję :) Rocznik to niewiele, często spotyka się nieletnich staruszków. Jak byłam taką 6letnią dziewczynką, to mam wrażenie byłam mentalnie starsza niż dziś. Dlatego cofać się w czasie nie mam ochoty. Dziś lubię siebie najbardziej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jak dziecko też byłam bradzo dorosła, tak mówi rodzina i sama to pamietam. Teraz... cóż, mój wiek mi przeszkadza najbardziej w sensie fizycznym, a w innych to róznie zależnie od nastroju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fizycznym? ja czuję wiek w kościach jak to mówią, ale godzę się z tym - taka kolej rzeczy. Poza tym staram się brać za siebie coraz bardziej, bo widzialam w mojej rodzinie przypadki tzw wegetacji na starość. Wiele dała mi joga jako filozofia, i inne filozofie, elementy buddyzmu. Nic nie biorę w 100%, ale miksuje i mam własną osobistą filozofię życiową, dzięki czemu jestem szczęsłiwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja widze wiek w lustrze. Wszyscy mówią że wydziwiam, jestem po ciaży mam 170 cm i depresję bo waga nie chce zejść ponizej 50. Dla mnie to koszmar spoglądac w lustro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja tez nie jestem ideałem, jak już pisałam - obiadki z przyjaciółmi weszły mi w oponę. Ale ja się nie ważę. Wiek - po mnie jeszcze wieku nie widać, nikt mi więcej niż 32 nie daje, więc jest ok, chociaż w końcu mam 38 i jeśli bede wyglądała na swój wiek to też nic złego. Dzisiaj wszyscy tak ten wygląd chołubią. Nie namawiam, żeby się zaniedbywać. Ale przecież są ważniejsze rzeczy w życiu. Dla mnie najważniejsza rzecz to zdrowie moje i moich bliskich. Reszta to jak mówią w reklamie - pikuś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Green masz bardzo dobre podejscie do sprawy. Ja nie umiem tak myśleć, ja musze czuć się dobrze we własnym ciele aby cieszyć czymś więcej. Ale też nie jestem fałszywie skromna, jak coś jest ok, to to doceniam, jak np fakt, ze w dniu moich 30 urodzin pani w sklepie nie sprzedała mi whisky dla meża, kazała wyjąc dowód :-) NAprawdę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nelly - to z tą łychą to naprawdę powód do zadowolenia. Jak to mówią - ile kobiet chciałoby być jeszcze poproszonych o ID w celu ustalenia pełnoletności hihihi O dobre samopoczucie to jednak trzeba troche powalczyć. Coś jest w człowieku, że zazwyczaj łatwiej się zdołować niż dostrzec pozytywy. Albo raczej, żeby się skupiać na tych poztywynych aspektach, a nie na tym co jest nie tak. Zauważyłam np że im mniej się w lusrze oglądam tym lepiej, bo jak sie zacznę przyglądać i skupiać na tym oglądaniu to na pewno coś tam znajdę niefajnego. Czemu tak - nie mam pojęcia. Ale z tym wyglądem to taka chyba kobieca natura, kobiety widzą się jak w krzywym zwierciadle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Green nie wiem, czy rzeczywiscie w krzywym zwierciadle. Jak kobieta się przejmuje że np nie podoba się meżczyznom, to mówi się jej, ze najwazniejsza jest samoocena, że ma się podobać sobie. A jak mówi, ze sama ze soba źle się czuje, nie jest z siebie zadowolona, to słyszy, ze przesadza, przecież inni ją chwalą. No więc gdzie jest prawda? Jeśli chodzi o mnie, to jednak najpierw musze się podobać sobie, a potem tym, na uznaniu których z jakiegoś powodu mi zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie to jasne - to tylko czysta potrzeba akceptacji. Akceptacji samej siebie ale oczywiscie jako żyjący w społeczeństwie, również akceptacji innych. Tylko jeśli ktoś jest pełen samoakceptacji to żadne przytyki mu tego poglądu nie zburzą. A to krzywe zwierciadło to wydaje mi się że dotyczy 100% kobiet, z jakimś może promilem tych bezkrytycznie wpatrzonych w siebie - takich nie znam, stąd moje założenie, że ich w sumie chyba nie ma :) Samoakceptacja oczywiście nie musi dotyczyć wyglądu. Ja siebie lubie za charakter i podejście do życia, natomiast w moim wyglądzie dostrzegam pewne rzeczy, które nie podobają mi się tak do końca. Jednak żyć z nimi mogę i nadal być szczęśliwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam dośc przewrotnie często, bo najczęściej ja lubię w sobie to, co inni postrzegają jako wadę i odwrotnie- to co inni cenia, mi przeszkadza :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może lubisz być na przekór :) Zresztą najważniejsze, żeby lubić siebie, opinie innych naprawdę nie powinny mieć dużego wpływu na nasze samopoczucie, bo to niebezpieczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczwiscie. Z tym, ze zaraz się pojawia krzykacze i osądzą Cię jako egoistke, jeśli się głośno przyznasz że jesteś dla siebie najważniejsza :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem egoistką - to nie jest nic złego. Egoizm zyskał jako słowo pejoratywne znaczenie niedawno. Tak naprawdę to nic złego nie oznacza. Egoista dzięki temu, że kocha siebie - może dzielić się z innymi pozytywną energię. Co innego egocentryzm, ktory uważam za plagę obecnych czasów. Egocentryk, skupiony na sobie, często nieszczęśliwy, a dookoła sieje swoje poglądy przesączone złą energią. Mój egozim nikomu nie szkodzi, nie czuję sie od nikogo lepsza ani gorsza. ja tylko jestem sobą, szanuję siebie i szanuję innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×