Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość stary a głupi i nieobeznany

Moja żona się odchudza

Polecane posty

Gość stary a głupi i nieobeznany
Zbiegałem po dwa stopnie na raz. Dopiero na dworze zauważyłem, że wybiegłem w kapciach, bez kurtki, ale złość mnie grzała a wściekłość nie pozwalała wrócić. Poszedłem do Krzycha. Na piechotę. Musiałem się jakoś rozładować, przewietrzyć głowę i schłodzić myśli. Krzychu nie pytał - o nic. Usiedliśmy przy browarze i w męskiej ciszy cieszyłem się jego pełnym zrozumieniem. Uścisnęliśmy sobie na pożegnanie dłonie a ja wróciłem do domu. Tym razem taryfą. Żona już spała, a ja wślizgnąłem się cicho pod kołdrę i zapadłem w nicość. Ranek był cichy i pełen milczenia. Żona do pracy wyszła bez pożegnania a ja, nabzdyczony niczym kopnięty w zadek indor, miałem to gdzieś. Nie będę rozwodzić się, skąd pomysł, skąd myśl głupia i godna kretyna, ważny jest skutek i efekt owej myśli - zakupiłem Viagrę. Pełen mściwej satysfakcji, z wizją mej żony wijącej się z rozkoszy pod moim silnym i umięśnionym (nieco bardziej, przyznam, niż w rzeczywistości) ciałem, jęczącej o litość, szarpanej spazmami orgazmów, wróciłem do domu z gotowym planem i chęcią udowodnienia swej wielkiej męskości. Tabletkę kupiłem pokątnie, wywiedziawszy się dokładnie, jak zażywać - łyknąłem prewencyjnie dwie sztuki. Nie będę nudził czytelnika opisem przeprosin. W całym swoim cynizmie pokajałem się wciąż myśląc li tylko o tym, co jej za chwilę udowodnię. Jej, sobie i światu całemu, a raczej czterem tynkowanym ścianom i małżeńskiemu łożu... cdn...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ie wiadomo co lepsze: opisy o odchudzaniu, czy raczej o pożyciu małżeńskim hihi :D fajne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grubbaaa
No i? Dałżeś radę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no no:)
robi coraz ciekawiej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stary a głupi i nieobeznany
Czy dałem radę? Ha, trudno jednoznacznie orzec. Tabletki zadziałały i w ostatecznym rozrachunku skutek był pozytywny, choć zgoła odmienny od tego wydumanego w fantazjach i zupełnie nieoczekiwany. Ale po kolei. Nieco oporną i nie do końca przekonaną żonę rzuciłem na łóżko i odbębniwszy grę wstępną - spieszno mi było pokazać swą jurność cichcem hojnie wspomożoną farmakologicznie - wdrapałem się na nią, rozchyliłem uległe już uda i... poczułem ucisk. Łupnęło mnie w mostku, za gardło chwyciły niewidzialne kleszcze niczym łapska Leśmianowskiego Dusiołka, w uszach przeciągle brzęknęło jękliwie przechodząc w buczenie a serce waliło niczym ptak, który chce wyrwać się rychło z uwięzi żeber. Żona otwarła oczy, wyślizgnęła spode mnie. - Jezu, jakie ty masz czerwone uszy - jęknęła - Coś ci jest? Łapczywie chwytając powietrze czułem, że męskość opada za to moje oczy powiększają się do niebagatelnych rozmiarów. Wspomniane uszy płoną żywym ogniem a serce próbuje pobić jakiś rekord na szybkość i siłę walenia. Żona dzwoniła na pogotowie a ja leżałem zwinięty niczym przerośnięty embrion i chciałem aby świat się skończył. Nie skończył się. Siwy, wąsaty doktor patrzył na mnie z politowaniem, gdy ja, wstydząc się jak uczniak, opowiadałem o moim wybryku rumieniąc się silnie i marząc, by być bezproblemową fugą tkwiącą spokojnie między kafelkami. Bez żony, bez diety, bez chorych ambicji i kretyńskich pomysłów. Czułem się pokonany, poniżony i przegrany. Trzy duże "P". Do domu wróciliśmy w nocy... cdn...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ruffifffiifi
Pisz gościu, dobrze się to czyta :D A masz to gdzieś w jednym kawałku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnisiusi
i co dalej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stary a głupi i nieobeznany
Gdy wstałem, żony już nie było. Wiedziałem, że jak wróci, będzie "Rozmowa". Taka przy kawie - poważna, rzeczowa - z tych, których bałem się najbardziej. Świdrujący wzrok, spokojny głos i pytania wyskakujące z jej ust jedno za drugim, a każde przemyślane i dążące do z góry obranego celu. Bo nie mówiłem wam jeszcze, że moja żona, choć z natury impulsywna, słodko roztrzepana, podatna na zmiany nastrojów i spontaniczna, podczas "Rozmowy" staje się prawdziwym katem blagi, egzekutorem głupoty i z sokratejską cierpliwością drąży temat, póki efekt nie zadowoli jej w całości. Podejrzewam nawet, że znajduje w tym perwersyjną przyjemność. Drążenie meandrów ludzkiej psychiki, analizowanie niekonsekwencji i wytykanie prób kłamstwa, by dojść do clou problemu i bezwstydnie go obnażyć. Wiedziałem, że "Rozmowa" mnie tym razem nie ominie, i choć znanym jest powszechnie twierdzenie, iż "nie taki wilk straszny, jak go malują", że w wyobraźni rzeczy straszne i nieprzyjemne, w rzeczywistości są zawsze mniej potworne, a największym cierpieniem jest nie egzekucja a właśnie czekanie na nią, bałem się niezmiernie. Gnany wewnętrznym niepokojem, wbrew zaleceniom lekarza, zwijałem się jak fryga szorując podłogi, wycierając kurze i układając na półkach książki wedle rozmiarów. Nawet się nie spostrzegłem (te drobne prace domowe zjadają jednak sporo czasu), gdy minęła szesnasta a zamek u drzwi zachrobotał. Zmęczony, pełen rezygnacji, nastawiłem kawę i ruszyłem ku drzwiom by czule przywitać małżonkę... cdn... Całość tekstu znajduje się tylko i wyłącznie w mojej głowie a wrzucane tutaj fragmenty są pisane na bieżąco, zatem jest to jedyne dostępne źródło ;) Dziękuję wszystkim sympatykom. Mają Panie rację, że opowieść nieco zboczyła z tematu diety, aczkolwiek te dywagacje są jak najbardziej na miejscu, gdyż opisywane zjawiska, przeżycia i sytuacje, albo miały asumpt w diecie, albo do spraw związanych z dietą dążyły ;) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strary czekam ciagle z niecierpliwością na Twoje wpisy. Ja sobie przekopiowałam wszystko w jeden plik i świetne opowiadanie z tego wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ruffifffiifi
ktoś tam zarzucił, że odbiegasz od tematu... no i dobrze w przeciwnym wypadku zaczęłabym się bać, że twoja żona przestanie się odchudzać, bo wtedy przestałbyś pisać...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co obstawiacie?
ja typuje, ze ona osra diete, i beda zyli szczesliwie jak wczesniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ułaaa
Typuję że ona dietę dokończy a on nie wytrzyma i ja zostawi... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stary a głupi i nieobeznany
- Zechciałbyś mi wytłumaczyć swoje postępowanie? - stonowany głos i brzęk łyżeczki uderzającej o filiżankę podczas mieszania. Właściwie to nie wiem, po co miesza tę kawę, przecież nie słodzi, ale nie spytam, siedzę rozwalony w fotelu nadrabiając pozą brak pewności i nerwy. - Wybacz kochanie, to było nierozsądne. Wszyscy znajomi próbowali tych tabletek i ja też chciałem sprawdzić. - Pieprzenie dupy - dalej miesza i patrzy mi w oczy Czuję się niezręcznie, mam wrażenie, że dźwięk porcelany i stukającego w nią srebra, jest jedynym, jaki w ogóle istnieje. - A co mam ci powiedzieć? Jakiej chcesz odpowiedzi? - Szczerej - puka tą cholerną łyżeczką o krawędź filiżanki strząsając z niej kropelki kawy - Może zacznijmy od tego, po co naprawdę kupiłeś to świństwo? - Przecież sama mówiłaś, że mam problemy z potencją - wyrzuciłem z siebie. Łyżeczka zamarła wraz z trzymającą ją dłonią. - Aha - wznowiła mieszanie - A możesz mi przypomnieć, kiedy konkretnie ci to powiedziałam? - Już nie pamiętasz? - czułem jak gorycz zalewa mi usta - Przedwczoraj kotku, przedwczoraj powiedziałaś, że powinienem coś zrobić ze swoją potencją. - A mógłbyś przytoczyć w miarę dokładnie, co powiedziałam? Bo słabo kojarzę ten moment... - Kazałaś mi kręcić hulaj-hop - krzyknąłem oskarżycielsko czując, że kpi sobie ze mnie w żywe oczy. Żona spojrzała na mnie i ryknęła śmiechem. Śmiała się, chichotała i trzęsła z nietłumionej w ogóle wesołości. - Kocham cię pajacu jeden - wydyszała wśród spazmów - Jesteś kochany, ale głupawy, jak głąb kapuściany. A ja jak kalarepa. Chciałam cię kapusto ty moja zachęcić do ćwiczeń, bo brzuszek ci rośnie, ale nie chciałam cię urazić, więc pomyślałam... Pomyślałam, że w ten sposób cię zachęcę. Chyba miałem głupią minę bo żona nadal chichotała jak nastolatka, a ja przyznam, zauważyłem brzuszek, ale w żaden sposób nie powiązałem go z propozycją żony. Pomyślałem sobie "raz kozie śmierć - załatwmy tę sprawę do końca" i zagaiłem. - Widzisz kochanie. Nie podoba mi się ta dieta. Czekałem na wybuch, ale nie nastąpił. Nadal rozbawiona patrzyła mi w oczy nie przerywając ni słowem. - Wolałbym jeść normalnie. Bo widzisz - wziąłem głębszy oddech - tyję bo dojadam na mieście - wyrzuciłem z dna duszy głęboko skrywaną tajemnicę. - Wiem kapustko. Piorę twoje koszule. Te zapaćkane keczupem i poplamione tłuszczem też. - Wiedziałaś? I nic nie mówiłaś? - Po co? Chciałam żebyś sam się przyznał. - To co teraz? - kompletnie zbity z tropu patrzyłem z nadzieją - Ja będę dalej na diecie, ty przestaniesz podjadać a raczył się będziesz obiadami, które w swojej łaskawości ci przyrządzę. Odetchnąłem z ulgą. Przytuliłem żonę. Zadumałem się, jak nieoczekiwanie prowadzi nas życie po meandrach, wertepach i chaszczach wypadków. Jak różne intencje mogą wywołać nieoczekiwane skutki, a tabletki wspomagające potencję mieć wpływ na codzienne menu. I że "Rozmowa" wcale nie była straszna. A na kolację był placek po węgiersku... cdn... Bardzo się cieszę, że Was wciągnęło :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grubbaaa
Normalnie się popłakałam :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ty powyżej baranico! - nie kumasz nic z tekstu, żałuj! fajnie sobie poczytać takie opowiadanie będąc samemu na diecie :) samo życie na co dzień :) Czy to piszesz z "realu", czy wymyślasz fabułę dla nas ? Dla mnie to w sumie nieważne, bo i tak fajnie się czyta. Jesteś dobrym obserwatorem i znawcą psychiki kobiet!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak komus sie nie podoba to niech nie czyta i tyle w tym temaci Usmiałam się do łez- KOCHANY masz talent. Wykorzystaj to i opublikuj- może załóż BLOGA- juz widzę tą liczbę odsłon:) I pisz koniecznie pisz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja swojemu mężowi wczoraj powiedziałam: "dzisiaj jeszcze wypije piwo, a od jutra wchodzę na dietę warzywną. Te jogurty i twarożki light, które stoją w lodówce, możesz sam zjeść". A na koniec dodałam: „tylko się nie śmiej ze mnie, masz siedzieć cicho i mnie dopingować, zawsze. Nigdy nie masz mnie krytykować, jak zaczynam nową dietę i zawsze masz mnie wspierać. Mąż się uśmiechnął pod nosem i nic od siebie nie dodał :) wiec autorze, sam widzisz, mamy to na co dzień :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
majo :D oj z tą dietą to jest normalka i każdy facet się z tego śmieje;) a historyjka świetna;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×