Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Madziullaa

Chłopak dał nam czas 2

Polecane posty

"Jeśli bym zadzwoniła, to chyba po to, żeby mu powiedzieć, że chcę mu spojrzeć w twarz. I zapytać, czy sobie radzi, bo z tego, co widzę, to nie jest mu dobrze. " To chyba nie jest dobry pomysł.. Po co masz go pytać czy sobie radzi... to on Cie zostawił... A czy on martwi się o Ciebie?? Wiem, że "na świeżo" w takich sprawach inaczej się myśli. Pod wpływem emocji nie podejmuje się dobrych decyzji - uwierz mi.. wiem z doświadczenia.. Ja popełniłam mnóstwo błędów przy swoim rozstaniu, dawnooo to było ale pamiętam je wszystkie - nie ma się co poniżać dla faceta... (!) Rok temu też z kimś się spotykałam, i wyszło niestety jak wyszło - czyli nijak, i wtedy też miałam takie głupie myśli aby się do faceta odezwać, ale wytrwałam (na szczescie ;) ) i byłam z siebie dumna... Miałam na myśli raczej zrobienie czegos w odpowiedzi hmmm na nie wiem... moze jakies przypadkowe spotkanie, telefon/sms z jego strony... Myślę że wtedy warto... nie jestem z tych które twierdza, ze trzeba dać sobie spokój i koniec... Niektóre związki koncza się na stałe, inne mają po prostu przerwe i wszystko konczy sie dobrze. Ile ludzi tyle historii - nawet "u nas" na forum były różne historie... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmar jakiś
Nie da się spotkać. Nie mieszkamy w jednym mieście. Wszyscy mówią, żeby nie dzwonić, sama też se to mówię, ale nie dam se łapy uciąć, że któregoś dnia nie napiszę Wam: zgrzeszyłam, ratujcie :/ Nie chcę go wyidealizować, nie chcę znow upaść tak nisko jak po tamtym, że niby latami nie mamy kontaktu, ja uniosłam się dumą i zamilkłam, a każda informacja na jego temat wciąż wywołuje trzydniowego doła i to porządnego. I DO DZIŚ MYŚLĘ CO BY BYŁO, GDYBYM JEDNAK MOGŁA MU W TWARZ PO LATACH POWIEDZIEĆ MU CO MI ZROBIŁ, usłyszeć dlaczego, wiem że szukał informacji o mnie po znajomych, wystarczyło pozwolić im mu ich udzielić... Zabroniłam, lata mijają, a ja już nie pozbędę się "gdyby" z głowy - mimo że wrócić nie wróciłabym. Nie mogę dopuścić do tego, żeby sprawy potoczyły się w ten sposób. Tylko nie wiem jak temu zapobiec, na razie jestem na super drodze do powtórki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie.. nie ma co unosic się dumą - tez tak myślę, ale i nia ma co upadać za nisko... I ja również uważam,że w życiu należy postępować tak, żeby nigdy nie żałować i nie zastanawiać się "co by było gdyby" bo to jest najgorsze.. zwłaszcza w miłości. Ja nie żałuję tego, że próbowałam bo dzięki temu uniknęłam właśnie tych wątpliwości, po latach pozostał mi tylko niesmak, że to taki dupek był.. ale również dzięki temu, że próbowałam się o tym przekonałam i dziś niczego mi nie żal i Bogu dziękuje, że skończyło się jak się skończyło ;) Moja droga... cóż ja Ci mogę 'powiedziec' - ciezko jest, to wiemy, ale czasami warto troche zaczekac, pomyslec nad tym rozsadnie, myśle że milczenie czami druga strone moze ciekawić, denerwowac, zastanawiac, powodować zasdrość... Niestety czasami z drugą troną jest jak w powiedzeniu o psie ogrodnika.. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eh dziełchy, dziełchy... ja nie wiem! Nie pytajcie mnie :D Koszmarek... jedno, bo rozpisałam się ostatnim razem i jakiś problem miałam i nie wysłałam zale zapisałam i już wklejam... Czyli ogólnie Koszmarek chcesz go miec ale nie chcesz, zeby robil ci laske tym.. jakby powszechne niezaleznie co sie mówi, bo przeciez zyjemy w takich pozytywnych stylowych czasach z klasa i calkowitym brakiem desperacji ;) Ja Ci powiem tak.. rób tylko to co uwazasz sama. Wycisz sie, zastanów.. zrelaksuj przede wszystkim. Dobrze, ze jestes towarzyska i masz przyjaciól, zawsze ich mozna stracic, a moze sprawdzic.. kto wie.. Kup se butle winska czy co tam lubisz, zapodaj filmona, wez kredki i papier i rysuj nawet na telewizorze, rybka mnie to dopóki bedziesz czula, ze chos niby niepowinnac to chcesz tak i chuj Madziula 'me mee meee "Madziula? Ile Ty sie meczylas czasu???" hmm u mnie to grubo ponad rok trwalo, ale bylo o tyle gorzej,ze pracowalismy w jednej firmie :/ blleee ze tez ja taka glupia bylam ' No nie? Mnie to tez sie zdarza, mnie to sie wszystko moze zdarzyc co sie nadarza i to wcale nie jest sweet fajne tylko takie kurwa artystyczne. takie przejecie, ból, smutek, kurewski gniew i przesladujacy cie maly wesoly diabel zwanym oczywiscie chyba jakims rodzajem personalnej glupoty ;) Ostatnio uswiadomilam sobie, ze uswiadamianie sobie swojej wlasnej glupoty to najpiekniejsze rozwalajace swiat momenty.. jak ja lubie walczyc ze swoja glupota.. tak, ze robie to non-stop! jak ja siebie nienawidze :( nie ma we mnie wiary, gdzies fruwa jak latawiec, widza i trzymam ale jest gdzies w powietrzu.. i ten lek, odgłosy krzyku dziecka, jakies trzaski halasy niezidentyfikowane traktowac przeciwnosci z profesjonalizmem.. uswiadamianie sobie wlasnej glupoty przy nieoddawaniu sie codziennym drobiazgom czekajac zgodnie z wlasnym planem.. poza sytuacjami alarmowymi, czujnie i czulo dogladajac bez naruszania swobody do prawa posiadania siebie dla siebie i tylko dla siebie w momentach tzw 'nudy' i 'natloku negatywnych doznan' wspólczuwanie wspólczujac czuwaniem w wymarzonych warunkach konfortu psychicznego... co jest tego warte? a te kompleksy? niesmialosc? mur? no ja mam chyba wode w kolanie albo peknieta piszczel... to tak w celach identyfikacyjnych podaje.. i dziele sie swoim przezyciem.. i mój Maly dzisiaj stal sam, normalnie tak, ze ja.. i tak czasami mam przeblyski prawdziwej pasji w odnajdywaniu swoich dawnych uczuc do Niego juz nie przez pryzmat nich samych a nowych.. i tak.. wiem, nie jest 100% wszystkiego a wiec nie wiem.. Jesli chodzi.. ale dzis juz za pózno, zeby opowiedziec o co chodzi. Tak czytam dalej i widze, ze Madziula poszla moim tropem.. No tak Koszmarek. Moze wymysl jak to zrobic a najlepiej to po prostu zadzwon :) No i dokladnie.. np wez go zmus, w ramach zwalczania depresji typowym lekarstwem.. zajeciem. Uwierz mi to dziala cuda. I jak dlugo da sie ten stan utrzymac to trwa. Na jakie zajecia sie zmuszasz? TadA! No i to by było na tyle z małą poprawką, że mnie się w nogę jakby poprawia a Koszmarkowi sugerowałabym nie dzwonić do niego tylko do innego ;) Madziula dzięka za dobre słowo. Ostatnio mało ich słyszę, zwłaszcza pod swoim adresem, jakbym nie wiem.. popadła w niełaskę? ukradła księżyc? słowo, że go nie mam. Ciao! Ostatnio mam pojebany grafik napięty do granic możliwości i staję się powoli kaleką.. tak.. zaczynam się bać starości :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmar jakiś
Kotki moje kochane, zacisnęłam zęby, opanowałam mdłości i zawroty głowy, zapaliłam fajkę, usiadłam i po prostu wybrałam numer. I po krzyku. Już. Spokojnie. Jest lżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koszmarek.. zaintrygowałaś mnie - podziwiam za odwagę... oby bylo tylko lepiej - jakby nie było... Ale moja droga, jak z efektem rozmowy? Piszesz, że jest lepiej - cóż to znaczy? Meee "no ja mam chyba wode w kolanie albo peknieta piszczel... to tak w celach identyfikacyjnych podaje.. i dziele sie swoim przezyciem.. i mój Maly dzisiaj stal sam, " Co do pierwszego - jak do tego doszło??? co zrobiłaś, że tak się poturbowałaś?? Co to drugiej części.... ehhh jak ja Ci zazdroszczę takiego maluszka :) i gratuluję małemu pierwszych podrygów ;) A u mnie... wczoraj byłam na imprezie,pierwszej od hoho.. nie pamietam kiedy... ehhh i tyle facetów wokoło... kumpela kumpeli próbowała mnie nauczyć "przyciągania wzrokiem" - facetów haha ale chyba bez rezultatu ;) chyba jestem oporna na takie manewry, a przydałoby się chyba kiklka lekcji :O potanczyłam, poskakałam i tez wróciłam poturbowana do domu, a raczej zostałam poturbowana przez pewną panią, która nie do końca radziła sobie z chodzeniem (a moze raczej tanczeniem) na obcasach i tak wbiła mi się w stopę swoją 10-cm szpilą, tak sobie pomyślałam, że na chodzenie w butach na obcasach powinny być wydawane pozwolenia, bo niektórzy po prostu stwarzają w nich zagrożenie dla otoczenia i teraz ja cierpie - opuchlizna, siniak, ból.., ;O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmar jakiś
Madziulla i inne dziewczyny, nie wiem, co teraz, i nie wiem, jaki jest efekt rozmowy. Myślę, że opiszę ją później, bo jeszcze jej sobie w głowie nie poukładałam. Ciężko poukładać rozmowę, która trwała półtorej godziny :) Był w szoku, rozpłakał mi się, pytał co znaczy ten telefon... Trudno było mu wydusić słowo na początku. Źle mu, nie radzi sobie zupełnie. Jak kończyłam rozmowę (z sił opadłam po prostu), to poprosił, żebym podjęła decyzję czy będziemy jeszcze rozmawiać - powiedział, że chciałby porozmawiać o przeszłości (bo tyle rzeczy nie jest wyjaśnionych - tak to ujął - ja tam myślałam, że wszystko wyjaśniliśmy przy rozstaniu, nie wiem czy chcę to jeszcze roztrząsać) i o przyszłości ("jak teraz będzie? co będzie między nami? co dla Ciebie oznacza ten telefon?"). Jednak, jak mówię, decyzję pozostawił mi. Dużo się śmialiśmy na koniec. Powiedział, że bardzo mu mnie brakuje i że w sumie jest zly, że tak sobie od czapy zadzwoniłam, bo przecież jemu nie wolno, bo zabroniłam - i czy to znaczy, że on też może do mnie dzwonić jak go już skręca? Widzicie, tylko niektóre rzeczy zdołałam tu opisać. Najtrudniejsze jest to, że dostał propozycję awansu - objęcia oddziału w innym mieście... Moim mieście. Dwie minuty ciszy zapadły w słuchawce po tych słowach. Boję się myśleć o tej rozmowie, boję się ją analizować, nie chcę zrobić sobie krzywdy. Ale jeśli chce rozmawiać - porozmawiamy, nawet jeśli miałoby to byc tylko ukojenie jego wyrzutów sumienia. Bo może i mi pomoże. A jak w części "o przeszłości" zorientuję się, że właśnie pomagamy mu wyjść na prostą, a mi po raz kolejny zamykamy furtkę, to części "o przyszłości" po prostu nie będzie. Przyjaźni nie będzie. Bardzo się cieszę, że zadzwoniłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja droga to bardzo, w takim razie cieszę się bardzo, że zadzwoniłaś :D i jestem pod wrażeniem.... i w ogóle :D "Boję się myśleć o tej rozmowie, boję się ją analizować, nie chcę zrobić sobie krzywdy. Ale jeśli chce rozmawiać - porozmawiamy, nawet jeśli miałoby to byc tylko ukojenie jego wyrzutów sumienia. Bo może i mi pomoże" No jasne, że trzeba się teraz spotkać i omówić temat ;) Najlepiej na nic się nie nastawiać, co ma być to będzie. Nie ma co myśleć żeby jemu było dobrze - jakie ukojenie jego wyrzutów.. (?) myśl o sobie!! Idz na to przyszłe spotkanie z myślą,że to Tobie i tylko Tobie ma być po tym lepiej, a jeśli to spotkanie coś zmieni.... to super - oby tak było :) od dziś trzymam kciuki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmar jakiś
Znaczy, żeby nie było - ja nie uważam, żeby dzwonienie do byłych było prawidłową reakcją organizmu :P Ja miałam taką sytuację po prostu, że wiem, że on nie zostawił mnie dla kogoś, wiem że jemu też nie jest dobrze, i w ogóle... Żeby teraz nagle czytające to babeczki ze złamanym sercem hurtem nie zaczęły dzwonić po swoich byłych cymbałach :/ Ja też ryzykowałam, że nie odbierze, albo że usłyszę coś, co mnie wbiję w glebę po raz kolejny, tylko jeszcze głębiej. Nie usłyszałam - ale to nie jest powiedziane, że jeszcze nie usłyszę. Bo przecież nie jesteśmy razem i naprawdę muszę przyjąć do świadomości fakt, że razem nie będziemy. Dużo złego się działo, dużo wycierpiałam i dalej cierpię, taki powrót do siebie to nie byłyby fajerwerki i pure szał, tylko orka na ugorze, która nie wiem, czy jest warta zachodu. No i - serio - utwierdzam (o co i Was proszę) się w przekonaniu, że po prostu jest mu źle bo jest samotny (jako i ja jestem), tęskni (jako i ja tęsknię) i źle mu, że mnie zranił (bo zranił) - ale nie wiąże się to z jego nagłym oświeceniem, że jednak jestem kobietą jego życia. Nie będzie mi zawracał dupy, jak nie jestem kobietą jego życia. Może uznał, że się ogarnęłam skoro dzwonię, i że możemy se po prostu jak ludzie już pogadać? Tak twierdzę, tak jest bezpiecznie, a że we łbie mi się roi nieco więcej, to już Wy dobrze wiecie... Boję się tego, boję się, że wyrżnę ryjem w beton znowu i to na własną prośbę. No ale musiałam. Będę żałować tego, co zrobiłam, a nie tego, na co nie miałam odwagi się zdobyć. Tak se to aktualnie tłumaczę :D Ale to słabe tłumaczenie jest, widać, że mnie strach zżera, czy aby przypadkiem właśnie sobie nie strzeliłam w kolano.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmar jakiś
... a co najlepsze, nie wiem co teraz. Dzwonić dziś? Jutro? Pisać? Czekać? Nie wiem. I chuj. W kolano, mówiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że teraz powinnaś dać na wstrzymanie. Zadzwoniłaś - ok. Chyba dzięki temu on może mieć przyzwolenie żeby zadzwonić czy odezwać się do Ciebie. Dałaś mu sygnał - to istotne, ale nie przesadzaj z "odzywaniem się" do niego - niech teraz on przejmie inicjatywę, a jeśli nie przejmie to ch*j mu w d**e ;) Ja kolejny raz podeprę się wcześniejszym doświadczeniem hmm cóż znaczy, że będziecie mogli normalnie porozmawiać... nie - albo wszystko albo nic, jak to wcześniej napisałaś - nie ma przyjaźni... zostawił Cię - niech żałuje, jak będzie chciał wrócić - super, jeśli nie - niech żałuje dwukrotnie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmar jakiś
Nie mogę dać na wstrzymanie, bo umówiliśmy się, że JA dam znać czy chcę rozmawiać - on wciąż ma zakaz, który podtrzymałam i do którego karnie się stosuje, sam zresztą prosił żebym dała znać jeśli się zdecyduję, no i wtedy kiedy będę gotowa. "Skąd mam wiedzieć, że nie natrafię na ścianę? Boję się tego" - tak powiedział. Zabolał go chyba ten mail bez odpowiedzi przez miesiąc. Ja mam piłkę u siebie. Ja wiem, że on czeka na telefon. On nie wie, że ja zadzwonię. Ja to wiem i Wy to wiecie :) Nie wiem na co ja w sumie czekam, jutro dam mu znać. Do rozmowy i tak kupa czasu, pewnie w połowie maja będzie okazja... Nie chcę robić z tego gierki, kurde, jak to mają być gierki to nic dobrego by z tego nie wyszło... Ale już pękam i też się boję, że zadzwonię, a on będzie na imprezie albo gdzieś... Dlatego tym razem chyba napiszę, żeby uniknąć tego stresu. Źle myślę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmar jakiś
No to się doigrałam... On się wybiera na majówkę, na której ja też będę. Wie, że tam będę. Się popierdoliło teraz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmar jakiś
Bo my nie jesteśmy razem, a jakkolwiek jestem gotowa na rozmowę, to na pewno nie na kilkudniową wspólną zabawę w gronie znajomych. Dostał osobne zaproszenie od kogoś, kto niekoniecznie orientuje się w sytuacji, I CHCE PRZYJECHAĆ. Nieco nieeleganckie, nie? :/ Zła jestem okropnie, zła, zła, zła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nie mogę dać na wstrzymanie, bo umówiliśmy się, że JA dam znać czy chcę rozmawiać - on wciąż ma zakaz" Koszmarek... ale kto się w dzisiejszych czasach tak umawia??? ehhhh ;p Rzeczywiście wspólna majówka - do dupy, na pewno nie unikniesz pytan "co z Wami", koszmar, współczuję.... ale może to będzie okazja aby wcześniej co nieco sobie wyjasnic, takie spotkanie przy wszystkich może być krepujace, a on wie, że Ty tam będziesz?? Piszesz o gierkach hmmm już dawno ktoś powiedział, że "w miłości i na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone" ;) a czesc z tych gierek jest sprawdzona ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmar jakiś
Gierki nie podziałają. Jest umówione wyjaśniające spotkanie, jednak szans nie ma. Nie zmienił zdania, wyczułam, choć nie pytałam. No nie czuję się jakoś super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Madziula "kumpela kumpeli próbowała mnie nauczyć "przyciągania wzrokiem" - facetów haha ale chyba bez rezultatu" Że co kurwa? Uczyła cię magnesowania wzrokiem? rażenia piorunem spojrzenia? i co :D nie nauczyła buehehehe ! ale miała idea! COOL!! Nauczyła cię zakręcania włosów na paluszka? albo dotykania ust paluszkiem? nauczyła jak zmysłowo pocierać uda albo potrząsać lawinami włosów w totalnym nieładzie wstrząsów głowy... mogę tak bez końca ;) OGRANE!!! :P :P Koszmarek "Powiedział, że bardzo mu mnie brakuje i że w sumie jest zly, że tak sobie od czapy zadzwoniłam, bo przecież jemu nie wolno, bo zabroniłam - i czy to znaczy, że on też może do mnie dzwonić jak go już skręca? " Ah, ręce opadają, co? =) Ale to dobrze.. graj o swoje bo w sumie on już coś ugrał ;) "No i - serio - utwierdzam (o co i Was proszę) się w przekonaniu, że po prostu jest mu źle bo jest samotny (jako i ja jestem), tęskni (jako i ja tęsknię) i źle mu, że mnie zranił (bo zranił) - ale nie wiąże się to z jego nagłym oświeceniem, że jednak jestem kobietą jego życia" Uważaj tu, trudny moment. Dużo iluzji... bo co potem? gdyby można było tak co dwa tygodnie się schodzić i rozchodzić to może i by uciągnął kto tak... ale tak... nie wiadomo ale w sumie to... jeśli nie czuje tego to pod naciskiem czasu nie poczuje tego.. wiem co mówię.. może zostać ci tylko gniew.. może jednak.. zresztą.. RÓB CO CHCESZ Madziula, dzieci są naszą przyszłością ale to ciężki kawałek chleba.. idzie ocipieć i ochujeć na raz. Dzieci, dzieci, eh dzieci... jaką im przygotujemy przyszłość? "niech teraz on przejmie inicjatywę, a jeśli nie przejmie to ch*j mu w d**e" POPIERAM Znając życie to się odezwie jeśli za długo będzie czekał ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmar jakiś
No. Odzywa się trochę, pisze do mnie, ale zaczyna od takich bzdetów że mi szczęka opada (nowa oferta naszego operatora na przykład - ostatni pretekst do napisania do mnie. Bo korzystna, może skorzystam? Co myślę?), dzwoni - zawsze pomyłkowo "bo zły skrót klawiszowy wybrał". Na majówkę nie przyjedzie (nie wyobrażam sobie jak miałaby taka majówka w tym momencie wyglądać i dla mnie, i dla niego). I dzięki Bogu. Widzimy się po majówce. Bardzo nie chciałabym mieć nadziei, ale niestety, najwyraźniej nie dość po dupie dostałam, chociaż nerwy mam w strzępach od dawna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eh, odnoszę wrażenie, że on tylko chce pobyć trochę więcej sam, może doświadczyć czegoś innego a tak na serio być do ciebie przywiązanym :) Ja nie wiem czy przywiązanie to miłość... ale mam to samo. Przywiązanie a jednak pragnę doświadczyć 'coś' zamiast tak w bezruchu stać i słuchać wciąż tego samego w tak samo beznamiętny co zwykle sposób. Chcę widzieć uśmiech u kogoś na mój widok.. Chciałabym pogadać.. opowiadać co zachcę bez.. poczucia winy, że się w ogóle to powiedziało..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmar jakiś
me mee meee No, ja tez myślę jak Ty, co nie zmienia faktu, że cieszę się, że wtedy zadzwoniłam. Od tamtej pory ja się nie odzywam, ale nie jest to kwestia prowadzonej przeze mnie gry - uprzejmie odpowiadam, a sama z siebie nie piszę bo zwyczajnie nie chcę robić sobie większej krzywdy, czekać na odpowiedź, denerwowac się że akurat nie ma czasu gadać, wymyślać tematy rozmów, czuć, że to ja to ciągnę... Myślałam, że wpadnę w manię pisania do niego, a nie wpadłam, jedyne co łatwiej mi bo wiem że jak będę juz wariować to wiem że mogę pisać - i wiem, bo wybadałam, że dla niego będzie to miłe, że sie odezwałam. No i czeka nas to spotkanie, coraz bliżej do niego... Mam nadzieję na szczerą, otwartą rozmowę, sam chce rozmawiać o tym, co było. Może nauczę się czegoś nowego o sobie, może mi też nieco ulży... Ale uspokoiłam się trochę. Już tak nie gniecie. A Ty jesteś w takim związku, jak napisałas? Dlaczego?... Dlaczego nie ruszysz z miejsca, porozmawiasz, przedstawisz tego, co Cię boli tak jak tu? On nie słucha? Czy gdzie indziej lezy problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, nie słucha, albo inny problem ma.. Latek przybywa a nic się nie zmienia, na lepsze. Jedyne co się zmienia to mój humor, drastycznie. Czuję się wypalona niemal do cna. I też czasami tli się, nadzieja... i też kiedy kłuło lubiłam sobie ulżyć, tylko.. chyba powinnam wtedy się odwrócić na pięcie a nie... gierki... nic nie ugrałam bo nie umiem tak grać, to nie w moim stylu więc poległam jak nic. No i teraz sytuacja jest taka, że często fantazjuję co by było gdybym zacisnęła zęby i dała sobie pocierpieć więcej i dłużej... Dlatego z całego serca polecam Ci... zapomnij o nim, dla swojego dobra. On się kiedyś obudzi a póki co sam nie wie czego chce i jak ci to powiedzieć.. chyba żal mu znajomości ale do miłości to mu nie po drodze... ogólnie to faceci są do dupy, nie do związku :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ne mee meee akiedyś Twój zachowywał się inaczej?? kiedy się tak zmieniło?:?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no coś ty, ale bywało lepiej! to jest jak tykająca bomba, tak kończysz jak się zaemocjonujesz. Koniec świata, gdyby miało to się rzeczywiście skończyć. Póki co nie chcę a np palę i to jest niepojęte. Papierosy mnie wykańczają a ja nie chcę palić prawie w ogóle, tylko czasem może, i tak to największy stres się obnaża, ta gra jest niebezpieczna. Jeśli chcesz się bawić, wiedz że to tylko zabawa i nikt nie patrzy na to co czujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najgorsze jest to, że racjonalnie to on jest ok. Równa przybłęda jak my wszyscy. Coś tam nie wytrzymuje, coś kombinuje, kręci, bawi się w wojnę płci a potem .. nastawia mentalnie nastraja twoje bezbronne czakry. On jest takim małym harympoterkiem w ciele ogra. No i trochę jingjlang, tu zły tu dobry, ale z pewnością woli czarno od białego, ewentualnnie czarno na białym.. if u know what i mean.. rozkoszniaczek, tylko go rozpieszczać taki... tylko że już kurwa na to nieco zastary. Ja tu bezsilnie próbuję docierać do mojego syna i ja widzę dopiero jaka jestem zacofana.. tzn on jest moim pierwszym bobaskiem, więc tylko to mam na swoją obronę :( natłukł sobie dzisiaj guza i najlepsze jest to że tylko pisknął ale nie płakał. Mój Mały Dzielny Toster!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ehh i tak to jest z tymi facetami - z nimi zle, bez nich jeszcze gorzej ( czy tez na odwrot to bylo (?)) Czy istnieje cos takiego jak ideal?? oczywiscie w rzeczywistosci a nie w marzeniach :O Ja ostatnio miewam częściej dołki... :O w nowej pracy niby dobrze ale zanim sie zaaklimatyzuje to chyba milion lat minie - jakas dziwna atmosfera itp ehhh i to tez oddzialywuje na to ze mam gorsze samopoczucie :O ze znajomymi tez coraz gorzej, niedlugo nie bedzie nawet z kim na browca wyskoczyc, nie mowiac nawet o urlopie... marzy mi sie zeby wyjechac gdzies w sierpniu, odpocząć, ale nie ma... nie ma z kim :O moja najblizsza przyjaciółka zamilkla i nie odzywa sie do mnie juz od ho ho.. i to nie wiadomo czemu, a ja nie lubie sie narzucac wiec nie bede sto razy wydzwaniac jesli ktos nie odbiera, albo nie chce bawet oddzwonic.. - klejny gwozdz do trumny :O i czasami przebiega mi przez glowe mysl ze przydalaby sie jakas bratnia duszyczka, ktora hmm bylaby - po prostu... bo ostatnio odnosze wrazenie ze chyba nikogo nie obchodze :/ I jakies demony przeszłości wracają - ostatnio snila mi sie była praca i byli hmm coz to moze oznaczac (?) ehhhhhhhhhhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×