Gość ja mam ta ksiazke Napisano Październik 13, 2011 B.Coffe a bierzesz te suplementy?suoer wynik gratulacje:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ragisa 0 Napisano Październik 13, 2011 B.Coffee - super! gratuluję:). Ja jakoś stanęłam znowu.... opowiadaj dziewczyno po kolei. Czy jesz tyle samo co wcześniej, czy to samo, czy cos sie u Ciebie zmieniło pod tym względm itd. :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ta ksiazke Napisano Październik 13, 2011 jestem po cwiczeniach gonily mnie wielkie dinozaury:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kokokoko Napisano Październik 13, 2011 hej jeszcze nie mam ksiazki ale bede ja miec jutro, tylko podajcie mi prosze przyklad co moge zjesc na sniadanie? i czy mozna jesc chleb,makaron,ziemniaki? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
B.Coffee 0 Napisano Październik 14, 2011 Dziewczyny, jem może nieco inaczej niż wcześniej, ale różnica bardzo niewielka. :) Do jadłospisu doszło trochę więcej "życia", czyli zieleniny i sałatek. Generalnie jakby przeszła mi ochota na tłuste jedzenie. Poza tym jem słońce kiedy się da (np. stojąc na przystanku). ;) Mniam mniam. :D Po takim "posiłku" do pracy dojeżdżam w świetnym humorze, czuję się jakoś tak lekko i radośnie. Z suplementów zaczęłam brać omega 3. Jem spokojnie, skupiam się na tym co przeżuwam i staram się być świadoma smaków. Oczywiście telewizor wyłączam, żadnych gazetek w trakcie jedzenia. Jestem tylko ja i mój talerz. :P I mały trick: jem z mniejszego talerza niż wcześniej. Porcja objętościowo jest podobna, ale wizualnie wygląda dość kopiato i najwyraźniej sie na to nabieram, bo dużo dłużej czuję się syta. Koko, Gabriel nie wciska żadnych jadłospisów - po prostu zadbaj o to by Twoje śniadanie było pożywne (zawierało białko), weź kwas omega 3 albo jedź coś co go zawiera, dorzuć coś żywego i świeżego (warzywa). Prze śniadaniem wypij przynajmniej jedną szklaneczkę wody, jak dasz radę to i dwie. Pozdrawiam ! :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ta ksiazke Napisano Październik 14, 2011 B.Coffe codziennie wieczorem sluchasz tez plyty,rano patrzysz na swoje zdjecie,albo jakies fajniej szczuplej laski? jesz siemie lniane? cwiczysz? aha tak wogole kobietki kochane,napiszcze ile macie do zrzucenia? ja mam 17 kilo,chodz po mni nie widac tego i mimo ze 5 kilo juz zrzucilam to sie czuje tak super,jeszcze jak schuden 10 kilo kolejne to juz wogole sie poczuje jak bogini,chce wygladac jak 4 lata temu i czuc sie super w swojej skorze:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ragisa 0 Napisano Październik 14, 2011 Ja też mam około 17 do zrzucenia. chyba że moje ciało zdecyduje inaczej i stwierdzi że 16 albo 20 trzeba zrzucić:)))). Zapomniałam o "jedzeniu słońca"!! trzeba jednak jeszcze raz przeczytac książkę. Koko, tak jak mówi Coffee. Nie musisz koncentrować sie na tym co jeść a czego nie. Samo przyjdzie odrzucenie jedzenia, które nic nie daje Twojemu ciału, a wręcz szkodzi. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ta ksiazke Napisano Październik 14, 2011 Ragista a ile wazysz i jaki masz wzrost? ja bede czytac jeszcze raz ksiazke,na pewno cos wychwycimy jeszcze bo za pierwszym razem czlowiek czyta ale do konca nie jest uswiadomiony a my ''siedzimy'' juz w tym i bedziemy wiedziec wiecej i jasniej jak przeczytamy raz jeszcze ksiazke Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
B.Coffee 0 Napisano Październik 14, 2011 Nie słucham płyty codziennie, robię to 3-4 razy w tygodniu, bo czuję że tyle wystarczy. :) Nie będę się przecież katowała na siłę, bo jeszcze moje ciało zechce się bronić i ruszy mi mechanizm FAT. :D Zdjęcia super laski nie oglądam, raczej przypominam sobie siebie z czasów gdy byłam szczuplejsza. staram się czuć tak jak czułam się wtedy kiedy lubiłam swój wygląd (psychicznie, emocjonalnie i w ogóle). Wiecie co, dzięki takiej podróży w przeszłość odkryłam że wcześniej nie wstydziłam się jeść przy obcych, była to dla mnie naturalna czynność! :( Przez otyłość za każdym razem gdy muszę zjeść kanapkę w pracy, mam wrażenie że ludzie się na mnie gapią i w duchu mówią "ale wielka ta jej kanapka, nic dziwnego że kobita ma taką dupę". W efekcie w pracy jadałam malutko i ukradkiem, a potem za to gdy tylko przekroczyłam próg domu natychmiast był rajd do lodówki. Uświadomiłam sobie tę patologię, zaczynam przezwyciężać kompleksy i jedzenie w pracy nie sprawia mi juz takich trudności, nie głodzę się to i w domu nie rzucam się od razu do żarcia. :D Oczywiście że dodaję sobie do posiłków zmielone siemię lniane! Na początku mi nie pasowało, ale juz się przyzwyczaiłam i nie zwracam uwagi. Co ilości kilogramów do zrzucenia, też tak z 17 będzie. No, teraz już 13. :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ragisa 0 Napisano Październik 14, 2011 Książeczko (:) ) mam 166 wzrostu i ważę 78. Chciałabym osiągnąć już stan chudnięcia po 2 kg tygodniowo.... :):)... bo to wszystko trzeba wyważyć, każdy dla siebie... szczerze mówiąc rozpoczynając przygodę z metodą, mój układ trawienny działał codziennie inaczej. A to wzdęcia przez dwa tygodnie, ale takie że klękajcie narody, a to biegunka, a to wogóle mogłam nie odwiedzać "domku z serduszkiem" przez tydzień... od rozpoczęcia wdrażania metody z moim organizmem dzieją się dziwne rzeczy. Wsypywałyście kiedyś taki środek "Kret" do rur odpływowych np w zlewie w kuchni? no to mój organizm zachowuje sie teraz jak te rury w pierwszym momencie po "zakretowaniu" ich. A teraz powoli sie uspokaja... od wczoraj pozostają jeszcze takie chwilowe wzdęcia, jakieś "zabulgotania" :). Mam nadzieję że własnie zaczyna się normalne funkcjonowanie zdrowo odżywianego organizmu:). Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ta ksiazke Napisano Październik 14, 2011 ja mam 173 i waze 85 kilo ja mam w sumie dobra przemanie materii dobrze ze w Twoim przypadku wszytko sie normuje ja tylko musze zmniejszyc jedzienie slodyczy,jem ich malo,przperaszam ja ich nie chce zmniejszych,ja ich nie chce isc wcale Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ta ksiazke Napisano Październik 14, 2011 cieszy mnie mnie to duzo rzeczy ktore sa w ksiaze to ja to robie czyli jem duzo bialka,pije duzo wody,jem enzymy i piobriotyki,cwicze. nie musialam przezyczajac sie do nowego stylu, uwazam ze te wizualizacje duzo daja,a nawet bardzo duzo,kiedys czytalam ksiaze POTEGA PODŚIWADOMOSCI i to wlasnie tak samo dzialo,super ksiazka,jak ktos ma okazje przeczytac to niech poswieci na nia troszke czasu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ragisa 0 Napisano Październik 14, 2011 no ja tu mam zachwiania jakieś... nie wiem czego. Ale mam. Mam ochote sięgnąć, myślę że zjadłabym coś dobrego.. w sensie słodkiego... ale jak pomyślę że to jem, to krzywię się ze wstrętem, bo mi nie smakuje. Cokolwiek słodkiego - np kawałek czekolady - biore w usta, niedobrze mi się robi. Ale gdzieś tam z tyłu głowy brzęczy, że zjadłabym cos słodkiego:/... rozdwojenie jaźni. Może szybko minie i zostanie tylko przekonanie że słodycze sa obrzydliwe:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ragisa 0 Napisano Październik 14, 2011 Czytałam:). Czytałam tez "bądź mistrzem ukrytego ja" itp. Dlatego wcześniej pisałam wam o dosach. Ja używam dosa "diet" i "hipnosy". Inne mnie nie interesują. Może jeszcze świadome sny.... ale to nie teraz. Póki co diet przed snem. Wplywanie na mógz gadzi - na podświadomość, to jest coś co zmieniło mi życie, dlatego wierzę w to odchudzanie myślami:). Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ta ksiazke Napisano Październik 14, 2011 czego ja naleze do tych osob co lubie slodycze,ja bym chciala ich nie lubie,przechodzic kolo nich obojetnie,ale wierze ze mi sie uda:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ta ksiazke Napisano Październik 14, 2011 fajnie ze ktos tak jeszcze mysli jak ja,bo niektorzy sie smieja z tej ksiazki z POTEGI PODSWIADOMOSCI moze ja bede sobie czesciej powtarzac ze nie lubie slodczy to w to w koncu uwierze Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
B.Coffee 0 Napisano Październik 14, 2011 Ragiso, wiem że Gabriel proponuje obrzydzić sobie słodycze, ale jest jeszcze inna metoda (sorry, bo też z tych "paranienormalnych"). :D Uwaga... POKOCHAJ czekoladkę którą zjesz i podziękuj jej za to że jest w Twoim życiu. Bo co jeśli ta biedna czekoladka dlatego tak cię "ściga", że po prostu chce być tylko pokochana i doceniona? Normalnie zjadamy czekoladki, ale nie kochamy ich, raczej nienawidzimy za to że przez nie rosną nam tyłki... I zjadamy coraz więcej. Co robią ludzie szczupli z natury?! Zajadają czekoladkę z radością, delektują się smakiem i generalnie wysyłają jej pozytywne emocje. Szczupli z natury mogą zjeść całe pudełko i nic się nie dzieje. Szczupli z natury wcinają czekoladki (w większych ilościach) bardzo rzadko. Ich czekoladka nie "ściga", niczego od nich nie chce. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ta ksiazke Napisano Październik 14, 2011 podoba mi sie ta metoda:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ragisa 0 Napisano Październik 14, 2011 Normalnie was uwielbiam dziewczyny :))) Caffee, ja cała jestem paranienormalna:). Huna to moja filozofia ktorą żyje na codzień, prawo przyciągania również staram się wdrażać, czytam mnóstwo książek o podświadomości, o wyższym ja, niższym ja itp. :). Więc twierdzę że masz mnóstwo racji z tym pokochaniem czekolady!! Skuteczność jest miarą prawdy, jeśli coś nie wychodzi, trzeba spróbować zrobic to inaczej:). Nie schodzić z raz obranej drogi, ale próbowac różnych sposobów:) :) Więc od zaraz postaram się pokochać czekoladę, tak jak pokochałam własne ciało i od razu lżej się żyje :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
B.Coffee 0 Napisano Październik 14, 2011 Super, że tak się tu dobrałyśmy! :) Ragiso, ta metoda jest z Ho'oponopono - też hawajski wynalazek, ale nie to samo co Huna. Jakby ktoś był ciekaw, o metodzie Ho'oponopono można przeczytać w książce "Zero Ograniczeń" Joe Vitale. Śmiechem żartem (stosując Ho'oponopono) rozmawiałam ostatnio z pączkiem. Miałam cholernie nienormalną ochotę go zjeść, ale też czułam się z tym źle, bo od pączusiów rośnie zad, a ja tu przecież się odchudzam. Grzech śmiertelny... W myślach zapytałam mojego czekoladowego przyjaciela, czego chce ode mnie. :) Powiedział, że jest mu smutno, leżał na sklepowej półce i nikt go nie chciał kupić, bo był nieco mniejszy niż inne pączki. (wzięłam ostatniego... możliwe?). Teraz jest mu smutno jeszcze bardziej, bo ja też go nie chcę. Pokochałam go i doceniłam, że jest najdoskonalszym pączkiem, który umili mi poranną kawę... Podziękowałam że na mnie czekał na tej półce. Wiem, to czyste wariactwo. :D Ostatecznie zjadłam gościa ze smakiem. Nie wiem czy przeszkodzi mojemu odchudzaniu, ale przynajmniej nie miałam wyrzutów sumienia i odczuwałam błogość. Pączuś został oczyszczony z negatywnej energii i naładowany dobrą. Zdecydowanie mi nie zaszkodzi. :P Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ragisa 0 Napisano Październik 14, 2011 Coffee, nie mogę Cię czytac w pracy, bo dostaję ataków śmiechu i dziewczyny dziwnie na mnie patrzą, hahaha! No ale jak zjadłaś gościa to już nie wytrzymałam i popłakałam się:). Przeczytałam im i stwierdziły że cóż takiego...taka sama wariatka jak ja:) Oczywiście znam i Vitale i jego publikacje, Ho'oponopono jest też stosowana w Hunie, bo przecież skuteczność jest miarą prawdziwości (siódma zasada Huny, tzw Pono :) ). Dobrze że mi podpowiedziałaś:). Ja gadam ze swoim cellulitem:). Mówię mu że jest piękny, ale czas na zmiany, i będzie znacznie piękniejszy jak się wyrówna, hihi... chyba uwierzył, bo jakoś go mniej ostatnimi czasy. Wyobrażam sobie też że cały ten nadprogramowy tłuszczyk zaczyna się rozgrzewać, rozpuszczać i - jakby to ładnie powiedzieć... - wydalam go :). I wiecie co? może to kwestia praktyki w pracy z podświadomością, ale ja naprawdę czuję gorąco pod skórą. Na to ostatnie wpadłam po przeczytaniu "Natychmiastowego uzdrawiania" Serge Kahili Kinga. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ta ksiazke Napisano Październik 15, 2011 zapomnialam wczoraj znow na wieczor poslcuhac plyty,ale wrocilam w nocy i zapomnialam,ale nie przejmuej sie tym,bede sluchac tylko kilka razy w tyg,jhak bede miala czas i bede wracac o normalnej porze do domu dzis po sprzataniu calego domku,zabieram sie do czytania ponowienie ksiazki,mam nadzieje ze do jutra skoncze:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kruszynka34 0 Napisano Październik 15, 2011 Witajcie dziewczyny :) Troszkę Was podczytuję i przyznam się że dzięki Wam kupiłam książkę - jestem w trakcie czytania - jeżeli pozwolicie będę do Was zaglądać i śledzić jak Wam idzie :) Jestem pod wrażeniem tej metody, zresztą książka ta utwierdza mnie w tym co ostatnio zrozumiałam, że odchudzanie jest przede wszystkim w głowie. I tam trzeba szukac przyczyny otyłości. Im bardziej to rozumiem, tym łatwiej mi na co dzień. Pozdrawiam Was :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ta ksiazke Napisano Październik 15, 2011 witam,pewnie ze mozesz do nas dolaczyc:) ja tez waze 85 kilo ale wazylam 90 kilo,moze troszke mniej,ale nie waze sie na razie:) metoda jest super,pare dni i sie czlowiek wdrozy:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ragisa 0 Napisano Październik 15, 2011 Witaj Kruszynka:) Książeczko, chyba jesteś bardziej zdyscyplinowana niż ja... ale obiecuję sobie że w niedzielę sięgnę ponownie po książkę. Dzis za to byłam w lesie, na Hubertusie. Gonitwa dała mi tyle stresu że chyba orgnizm naprawdę pomyślał że to co goni to jakieś złe i lepiej być szczupłym:))) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ta ksiazke Napisano Październik 15, 2011 Ragista nici z czytania ksiazki:( sprztalam,cwiczylam i przyszli goscie,a teraz ide na imprezke,wiec czytanie ksiazki przeloze:) za szybko na pochwaly:) milego weekendu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ta ksiazke Napisano Październik 16, 2011 witajcie z rana w niedzielny poranek:) wczoraj imprezka,pare czipsow zjadlam,ale ie czuje se z tego powodu jakos zle i mam wyrzuty sumienia wrecz smakowaly mi bardzo:) dzis cwiczenia,pyszny niedzielny obiadek a jak u Was? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ragisa 0 Napisano Październik 16, 2011 Witajcie:). Cześć Książeczko:). Ja dziś planuję zabrać się za książkę ponownie, a potem poleniuchować, znaczy poleżec ze słuchawkami na uszach z diosem hipnozy. Będę pogłębiać dobrą relację z podświadomością:). Taki numer z dzisiejszego ranka: w stajni zmarzły mi niemożliwie stopy, zaczęłam rozmawiac z moją podświadomością, że chcę mieć ciepłe stopy, że lubię mieć ciepłe, bo to daje mi komfort itd. Po 15 minutach aż mnie paliły, były takie ciepłe:). Jednocześnie w całym ciele ruszyło krążenie i było mi naprawdę bardzo ciepło. Zaznaczam że nie robiłam nic takiego, cały czas stałam i rozmawiałam ze stajennymi, więc nie było szansy na to że ruchem się rozgrzałam:). Podświadomość to ogromny skarb! MIłego dnia i oby do przodu z wdrażaniem metody:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Janamana Napisano Październik 16, 2011 Cześć dziewczyny ;-) dawno tu nie zaglądałam, ale widzę, że przybywa zwolenniczek Jona. Ja ważę teraz 82 kg przy 167cm, ważyłam 2 tygodnie temu 84,5 wiec trochę mi poleciało dzięki tej metodzie i całe szczęście, bo już chciałam się załamać. Jakoś jeszcze nie widzę efektów, ale czego tu chcieć, ważne, że wogule spada ;-) i że ze sobą czuję się coraz lepiej!!! Muszę spróbować tego wizualizowania o topniejącym tłuszczyku, ciekawe czy mi się to uda. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Janamana Napisano Październik 17, 2011 Wiecie co? Dzisiaj mnie olśniło, pojechało po mnie po całości. Tak sobie myślałam o tym, dlaczego moje ciało chce być grube i w końcu doszłam do tego kiedy czuło się z tłuszczykiem najbezpieczniej. To był okres, kiedy byłam w ciąży. Przyjemne uczucie, wymarzona ciąża, ja wtedy kochana i rozpieszczana, w końcu bezpieczna jak w porcie albo w domu pod kocem w fotelu przed kominkiem. I tu masz babo placek, bo jak to przetłumaczyć gadziemu, że jak się pozbędzie tłuszczyku to znowu tak będzie? Nie wiem co mam na to wymysleć, może wy mi pomożecie? Sęk jeszcze w tym, że znowu chciałabym zajść w ciążę i cieszyć się tymi chwilami. Chyba błędne koło... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach