Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lea99

Do samotnych - czy pogodzilyscie sie z tym, ze byc moze od konca zycia bedziecie

Polecane posty

Gość gość
wielokrotnie wyjeżdżałam gdziekolwiek,żeby tylko wyjechać. dostosowywałam się do większości. tylko że niestety nie cieszyły mnie takie wyjazdy. wracałam smutna i zła że znowu nie byłam tam gdzie chciałabym być :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 45 jakby
A czy m tam można dojechać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 45 jakby
Bo miejsce ładne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 32 latka od zawsze sama
chyba tylko samochodem:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 32 latka od zawsze sama
chyba ta wasza samotność to jedna wielka ściema ,skoro topik umiera :P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a moja samotność to żadna ściema, nie mam dobrych doświadczeń, trochę boje się ludzi, ale mimo wszystko otwieram się na nich, pochodzę z patolki - wstydzę się tego, jak wejdę w jakieś nowe środowisko to jestem miła, fajna, kumpelska i naiwna jak mało kto... daję się wykorzystywać i znowu zostaję sama... mam 35 lat i już brak sił, by ciągle wychodzić do ludzi, by ciągle zaczynać od nowa... o facetach nie wspomnę, bo od każdego słyszę, że jak zmieniłabym w sobie to i to (np. większe cycki przydałyby ci się), to może zacząłby się mną interesować :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja się czuję całkowicie pogodzona z brakiem pary. Zaakceptowałam ten fakt i nie chcę go zmieniąc. Nie wyobrażam sobie życia w związku. Jest różnica między byciem samotną/samotnym a nie byciem w związku. Ludzie w związkach często bywają samotni, też się żalą na róznych forach. A ludzie tzw. samotni wcale nie są osamotnieni - mają znajomych, przyjaciół i zdarza się, że nie tęsknią za brakiem pary.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zauważyłem ze bycie singlem słało się modne i wygodne macie nieraz wszystko to co zwiazki . bliskość czułość pomoc przyjaźń to bardzo wygodne ale tylko jednostki bedą zadowolone z tego Przeżyłem kontakt z taką kobieta od początku twierdziła ze niechce zwiazku ,nigdy wiecej . nie obraź się ale to modliszka była, pasożyt żerujący na innych ja byłem tylko potrzebny na imprezy . do czułości, bliskości by miała przyjaciela do wszystkiego wygodne ale chamskie nie liczyła się z tym ze w kimś moze rosnąć coś wiecej . tacy single to wróg każdej pary pokazuje jak żyć kosztem innych chcą mieć wszystko małym kosztem ja dziekuje być takim singlem . mówisz że w zwiazkach też są samotni :) tak są tylko skąd ty o tym wiesz ,pewnie słyszysz o tym od przyjaciółek i co radzisz im ? nie mów ja wiem co radzisz bo nie potrafisz doradzić to co powinnaś jako przyjaciel , pokazujesz spaczoną wersję wolności i pogłębiasz ich samotność innym zyciem przez to są bardziej samotni . mam przyjaciela jest w zwiazku małżeńskim już 12lat miał uże problemy na codzień chodź był spoko jako facet i mąż to miał ciagłe pretensje od żony . dopiero za namową innych (moją i przyjaciół ) pogonił najlepszą przyjaciółkę żony singla z ich zycia , po paru miesiacach są spokojni i zadowoleni i o dziwo zona jego sama teraz przyznaje rację że była ślepa i wieżyła fałszywej przyjaciółce co pokazywała jej inne życie . może ty jesteś inna ale nie naużywaj i nie chwal się samotnością bo to niejest dobre dla każdego a inni jak czują się samotni w zwiazku chłoną jak dzieci tą twoja fascynację bycie singlem szczęsliwym bo takimi są tylko jednostki i przewąznie narcyzm pozdrawiam i naprawdę nie obraząj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się nie obraziłam, masz wszelkie prawo mieć oddzielne zdanie niż ja. Ja akceptuję związki, rozumiem, że wiele osób ma potrzebę bycia w związku i tylko szukam zrozumienia dla mojej postawy. Nieczęsto się z nią spotykam. Zresztą, kilka osob z mojego towarzystwa twierdzi, że pierwsze co by zrobili w przypadku rozstania się z dotychczasowymi partnerami, to poszukanie sobie nowych. I jestem taką osobą, że jak słyszę od moich koleżanek, że się "rozwiodą", to mam ochotę krzyczeć, że nie wiedzą o czym mówią. Nie wiem, do jakiego życia namawiała ta singielka żonę o której piszesz, ja nikogo nie namawiać do samotnego życia, bo nie każdy się do tego nadaje. I wydaje mi sie, że Twoje nastawienie wynika z negatywnych doświadczeń z kobietą, o której napisałeś. A skąd wiem o samotności w związku? Sama tego doświadczyłam, a byłam w związku kilkunastoletnim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgnieciona
wygooglałam"po 30" i tak o to trafiłam na wątek,widzę że ciągle żywy.Nie prześledziłam całego,ale domyślam się,że wciąż w temacie samotności.Ja też zawsze sama,nigdy nie byłam w prawdziwym związku,nie wiem co to znaczy.Owszem,spotykałam się z facetami,z jednym nawet aż pół roku;) na konie dowiedziałam się,że nie mogę przyjechać do jego rodzinnego miasta,poznać znajomych bo on nie chce,by "znajomi widzieli z kim się byzka"o_O Reszta to też pomyłki,aż szkoda opowiadać,nigdy nie czułam,że któremuś zależy,że cokolwiek zmierza w sensowną stronę,ja nie mówię teraz o małżeństwie,ale o takim normalnym poznawaniu się dwojga ludzi.Dużo winy było też we mnie,jestem nudna :D ale ok,nie poddawałam się,uznałam że po prostu nie trafiłam "na swego" i zdecydowałam się te szanse podnieść logując się na portalu randkowym,z tym że zaznaczyłam opcję"szukam przyjaźni".Naiwne? być może.Napisał człowiek,który szukał tego samego,ludzi o podobnym spojrzeniu na świat i podobnych zainteresowaniach.Kontakt był świetny,znaleźliśmy w sobie wirtualnych przyjaciół,i tak przez pół roku.Prawdę mówiąc choć to był tylko kontakt internetowy,nie jestem w stanie opisać ile kolorów wniósł do mojego życia! i jak serdeczna to znajomość była,po prostu bratnie dusze,i jak mi się wydawało to wystarczające,bo nie szukaliśmy miłości,fizys nie była tu potrzebna.No i ja nie chciałam przenosić tej znajomości w real z prostego powodu-dojdzie do rozczarowania i kontakt się urwie,z kim będę rozmawiać? Uparł się i przyjechał,kiedy dałam się w końcu namówić.Jak się w końcu nastawiłam pozytywnie,i że przecież rozmawia nam się super nawet przez telefon,a szukamy tylko przyjaźni,to nic nie może stanąć na przeszkodzie i zniszczyć tę znajomość,Cieszyłam się jak głupia,kiedy już się spotkaliśmy,oczywiście nie okazywałam tego jak depseratka,ale cieszyłam się w środku jak dziecko :D Były nieśmiałe początki,ale poszliśmy szybko na rowery i ogólnie aktywnie dzień nam minął.Aż coś się zaczęło psuć,miałam wrażenie,że zaczynam go irytować,zaczynałam jakiś temat a on zdawkowo odpowiadał,miałam wrażenie,że zaraz dostanę w przysłowiowy łeb.Potem znów było ok,potem znowu coś nie tak...aż mi się opowiadać nie chce.Odjechał do domu i nawet słowem się nie odezwał po dziś dzień.Nawet Wam nie opiszę jak się teraz czuję.Wielkie braterstwo okazało się fikcją,i na nic zdały się próby pokonania tego dystansu,czynienia dnia ogólnie miłym,coś mu nie zatrybiło i do widzenia,Ja mysle,żę tak naprawdę nie chciał we mnie tyle przyjaciółki co czegoś więcej,żył wyobrażeniami od jakiegoś czasu,a na miejscu okazało się,że na niego nie działam,więc na co mu ja? Jako człowiek zostałam po prostu zgnieciona.Jak pomyślę ile czasu poświęciłam na pielęgnowanie tej znajomości,na ile tematów przegadaliśmy itd,to plakać mi się chce,nie wiem jak to opisać,ale ten człowiek zabił jakąś cząstkę mnie.Widziałam jak od kilku dniu znów jest zalogowany na portalu,nie ma co,przekreślić z sobie tylko wiadomych powodów drugiego człowieka,zamilknąć i uważac,żę nie nalezy się nawet gupi sms o dotarciu do domu.Szok,już nigdy z nikim się nie zaprzyjaźnie,coś we mnie umarło,wręcz rzygam tym,że miałabym się dzielić swoimi przemyśleniami tylko po to,by to potem zgnieść jak kartkę papieru. pozdrawiam Samotne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciężko teraz poznać fajnego faceta, ja też nie mam szczęścia. Żaden związek mi nie wychodzi. Zawsze jest coś nie tak. I nigdy żaden mi się nawet nie oświadczył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćrt79
Niektórzy się nie nadają do bycia w związku i nawet lepiej, że w nim nie są. Po co psuć życie drugiej osobie? Trzeba się z tym pogodzić i już. Moje życie to jedne wielkie bagno, jakim byłbym człowiekiem, gdybym chciał kogoś w to bagno wciągnąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 32latka sama od zawsze
o matko! zaraz bagno,nie bądź taki surowy w /s do siebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja myślę podobnie jak gość 79. nie dość że swoje życie schrzaniłam to jeszcze czyjeś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inko09
zgnieciona - szczerze współczuję, poukładany facet inaczej skończyłby z tobą znajomość, gdyby z jakichś powodów nie chciał jej kontynuować, ale takich facetów jak na lekarstwo, a tacy wartościowi, bezinteresowni ludzie jak ty często są tak wykorzystywani przez "przyjaciół", to nieprawda, że ludzie samotni po 30 są samotni, bo jest z nimi coś nie tak, często są to porządne, łagodne z natury osoby, które dają się wykorzystywać, mało kto je doceni i kto chciałby się wiązać z "ciepłymi kluchami" - nuda! na pocieszenie tylko powiem, że część wyśmiewających się z takich spokojnych, porządnych zaczyna szukać ich towarzystwa, gdy jest już na to za późno - nie umiemy docenić, tego co dobre, gdy jest blisko nas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćrt79
Ciężko jest się poukładać jak ma się już prawie czterdziestkę na karku. Nie wiem nawet czy jest sens próbować. Komuś się coś takiego udało w tym wieku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 32 latka od zawsze sama
Nie macie wrażenia czasem, że wasze szczęście już minęło? Ja mam ostatnio doła.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy szczęście minęło? kiedy będzie lepiej? już było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jak bylam sama to ciagle mialam dola:( kazdy w parze a Ty jak odludek sama wszedzie...od 6 lat mam swoja polowke i rozumiem Was...ale zycze rowniez spotkania polowki,dobrze jest byc samemu do czasu..pozniej to czlowiek zaczyna dziwaczec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zgadzam się :-( w dodatku tak smutno być samemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to zalezy od czlowieka czy zdziwaczeje czy nie, jak sie mysli tylko o tym czego sie nie ma to rzeczywiscie mozna zdziwaczec ale nie mozna tak mowic o wszytkich bo ludzie sa rozni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćrt79
Nie wydaje mi się, żebym bardziej dziwaczał z biegiem czasu. Raczej zawsze taki byłem, może tylko trochę mi się pogorszyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 32latka sama od zawsze
MI się też pogorszyło:P A jak rodzina reaguje na waszą samotność? Są głupie teksty?:P Jak sobie z tym radzicie?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"jak rodzina reaguje ..?"istotne pytanie ponieważ to rodzina najbardziej dołuje ja np nienawidzę rodzinnych zjazdów rodzinnych bo właśnie czuje się jak trędowata .Ostatnio na świętach usłyszałam ,że za niedługo to mi in vitro pozostanie bo już taka stara jestem mam 29 lat..! Była też rozmowa na temat szkoły i ja też coś tam wtrąciłam ,a siostra do mnie ,że "ty nie masz dzieci to co się odzywasz."!!! Dodam ,że ta siostra wyszła za mąż w wieku 18 lat po wpadce za pieniądze rodziców(pożyczki) i ja jej pomagałam przy dzieciach bo mieszkają blisko mojego rodzinnego domu,a teraz mam podziękowanie:(Tak więc za niedługo pewnie wyjadę na urlop do rodziców i już mi się odechciewa dlatego ,że wogóle tam nie wypoczywam czekam kiedy minie ten urlop i wrócę do siebie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćrt79
U mnie akurat rodzina wcale nie reaguje. Widzą jak wyglądam, znają mnie, wiedzą co posiadam, więc to nie jest dla nich żadna niespodzianka, że jestem sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na łowieniu ryb,lub oglądaniu filmów,jazda rowerem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomyslcie ze kiedys umrzemy i nic nie bedzie mialo wtedy znaczenia, co robilismy czy czego nie robilismy, tak to wyglada, zycie jest bez sensu, nawet jak masz wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja chyba nadal kocham byla i wole byc sam... i to sie chyba nie zmieni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dołączam do topiku, też jestem sama już od sześciu lat i nie widzę żadnych perspektyw na zmianę tego stanu rzeczy. Pogodziłam się z tym że nigdy już nie będę w stałym związku, "zakochują" się we mnie nieodpowiedni mężczyźni: seksoholicy, nadużywający a ostatnio trafił mi się żonaty:( na brak "powodzenia" nie narzekam ale tak naprawdę jestem sama, ciężko jest się pogodzić z tym że się będzie zawsze samemu ale co zrobić, samotność jest widocznie też niektórym ludziom przeznaczona. Pozdrawiam wszystkie samotne "sierotki".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość36
Ja mam podobnie: ciągle trafiam na niewłaściwe osoby. Ostatnio była dziewczyna, z którą mogliśmy gadać bez końca, o rzeczach ważnych i błahych, wszystko wydawało się zmierzać w dobrym kierunku. Ale brakowało chemii i determinacji, żeby tę znajomość przekuć w związek. Aż jednego dnia wyjechaliśmy na weekend i wtedy złapałem ją na kłamstwie, które musiało zakończyć tę naiwną historię. Wcześniej - kumpela z pracy, która mnie zwodziła. Jeszcze wcześniej - próba relacji na odległość. W międzyczasie - randki z dziewczynami poznanymi w necie. Ponadto epizody knajpiane. Po pijaku, we mgle. I najczęściej ten sam schemat - ona chce, a mi w niej czegoś brakuje. I na odwrót - ja zauroczony, ona niekoniecznie. Ciągle to niezgranie, bariery, przeszkody. Próbowałem już niemal wszystkiego, by zdjąć klątwę samotności. Bezskutecznie. Jak to ktoś już napisał - po śmierci wszystko straci znaczenie. Ta myśl nie pomaga i nie pociesza, ale pozwala na dystans, który w naszym przypadku jest potrzebny. Pozdrawiam wszystkich samotnych:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×