Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

cat power

jak skończyć toksyczny związek

Polecane posty

Witam... w głębi ducha liczę na pomoc, ale wiem że mogę się gorzko rozczarować waszymi wypowiedziami... Zaryzykuję jednak, bo nie wiem już jak szukać pomocy. Pewnie tylko u terapeuty ale środków brak... ;-( Otóż od kilku lat żyję w toksycznym związku z facetem 15 lat starszym ode mnie. Od samego początku mieliśmy problemy, gdyż on się nie mógł zdecydować na mnie czy swą byłą partnerkę. Mimo, że nie nalegałam to wybrał mnie. Po 2 latach emocjonalnej huśtawki zaszłam w ciążę. Jednak nasz związek przepełniony był kłótniami o jego wczesniejsze zdrady, nie potrafiłam się z tym wszystkim pogodzić, ale jednak cały czas z nim byłam. Z małymi przerwami... bo od czasu do czasu wstępuje we mnie ogromna siła i wiara w siebie i wtedy z nim zrywam, on odchodzi, ale wraca jak bumerang i błaga, płaszczy się, jest wszędzie tam gdzie ja... a ja pomimo swojej woli zgadzam się by wrócił. Nie wiem jak to wytłumaczyć.nie wiem nawet czy to jest współuzależnienie od miłości... bo ja chyba go nie kocham, nie wystawiam go na piedestał, ani nie robię wszystkiego na paluszkach by tylko się nie wściekł.Mam wrażenie że moim problemem jest to, że jestem zbyt miła (?????????????).... nie potrafię patrzeć na jego łzy, (choć nawet nie jestem pewna czy są prawdziwe)...nie umiem mu zamknąć drzwi przed nosem, choć gdy wchodzi to mnie wkurza bo błaga o powrót a ja tego nie chcę. I mówię mu to, ale on jakby nie słyszał, nie rozumiał. Pyta się mnie co on ma ze sobą zrobić, a ja nie wiem. Musze się skupić na sobie i na dziecku. Też mnie oczywiście boli rozstanie i czuję tęsknotę, zazdrość gdy widzę szczęśliwe rodziny, ale w sercu czuję że to nie to. Teraz znów nie jesteśmy razem, okropnie się kłóciliśmy przy tym rozstaniu, on okazał się wstrętnym chamem,na początku nie chciałam go znać a teraz kilka dni po trochę ochłonęłam i czuję że mięknę.Czuję jakby on się nie pytał mnie o zdanie, tylko po prostu robi co chce.Gdybym nie wymieniła zamków to jego torby już by się u mnie znalazły. Dodam tylko że ma gdzie mieszkać i nie zostawiam go bez dachu nad głową. Jedynym rozwiązaniem byłoby zapaść się pod ziemię... ale niestety to nie wchodzi w grę... Co mam zrobić? Jak poszukać w sobie siły, której nie mam. Jak tupnąć nogą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie czytałam całej wypowiedzi,ale zaskoczyło mnie że nie możesz iść do terapeuty bo środków brak.Ja chodzę na NFZ do wspaniałej terapeutki,spotkania mam co tydzień...czego więcej chcieć.Idź do Poradni zdrowia psychicznego i ratuj swoje życie,bo masz tylko jedno!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziękuję, jestem za granicą... generalnie dowiadywałam się tylko pobieżnie,ale może tu tez by się coś tańszego znalazło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weszlam na chwile
bedziesz jutro tu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weszlam na chwile
chetnie z Toba porozmawiam jutro. Mam duza wiedze na temat toksycznych zwiazkow, aczkolwiek nie jestem terapeuta niestety . Mozemy sie jutro umowic , jesli masz ochote . Dzis juz jest pozno .Co Ty na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weszlam na chwile
To swietnie.Na spokojnie jutro porozmawiamy dluzej . Bede p poludniu napewno . Nie martw sie .Kazdy problem mozna rozwiazac . Swiat nie z samych problemow jest zlozony. Dobranoc. Moj nik Eleeene -nie chcialo mi sie logowac :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uwazam , ze jestes w toksycznym zwiazku. Jestes osoba wspoluzalezniona. Z boku , jak Cie czytam , zadaje sie pytanie - jak mozesz byc w takim zwiazku ? Dla wielu osob jest to zapewne niezrozumiale . Stwierdzam , ze twoj mezczyzna wciaga Cie w bagno klopotow i samozniszczenie. Na czym polega urok twojego zwiazku dla Ciebie? Czy to , ze on jest taki przykry i niszczacy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajnie że jesteś ;-) Urok... hmm, to nie o to chodzi. Chyba bardziej o przyzwyczajenie, o ulotne poczucie szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesto psycholodzy uwazaja, ze taki zwiazek , jest dzialaniem pod wplywem glebokozakorzenionej nienawisci do samej siebie . Czesto jest tak, ze kobieta angazuje sie w taki zwiazek, by ukarac siebie , zazwyczaj postrzega siebie, ze jest ieudacznikem zyciowym, nic dobrego ja nie moze spotkac , nie ja :-( Czesto kobiety mowia , ze nie moga zyc z takim partnerem, ale tez zaraz dodaja, ze nei moga , czy tez nie potrafia zyc bez niego :-( Musisz przeanalizowac sama siebie, jak u Ciebie jest. Powinnam napisac tu, ze powinnas niegdy juz go nie przyjmowac i uciekac przed nim , jak przed dzuma . Problem , czy ta moja wiedze, swoja wiedze jestes w stanie zaakceptowac , czy mimo wszystko bedziesz ja ignorowac:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przez jakis czas agresor jest mily, czuly , kochany , przyniesie kwiatki, zajmie sie dzieckiem , przytuli , zapewni, ze bedzie juz zawsze dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a za jakis czas w agresorze zbieraja sie emocje , zlosc , frustrcja , gniew , zal i w gore ida emocje i wywalaja awantura. Kobiety nabieraja sie , pamietaja te dobre chwile, czulosci i tak: z dolku -w gore -dol-gora i zabawa hustawkowa trwa dasz rade tak cale zycie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może z jednej strony jest tak jak mówisz... sa chwile w ktorych czuje ze siebie nie lubie, moze nawet czesto, ale z drugiej strony wiem ze nie zasluzylam na cos takiego..nikogo nie skrzywdzilam, nie kradne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochac... co to znaczy kochac... wiem ,moja samoocena jest niska. ja szukalam problemu gdzie indziej, nie w sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a gdzie szukasz -nazwij mi to slowami . Co wedlug Ciebie jest powodem tego stanu rzeczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz mam generalnie problem z asertywnoscia, bardzo duży. często się wkurzam sama na siebie ze zgadzam sie na coś na co nie mam czasu czy ochoty... jakies przyslugi przyjaciolom, rodzinie itp. Tego w sobie niecierpie i zaczynam nad tym pracowac, czasem mi sie udaje odmowic, ale wtedy wymyslam jakies klamstwo i zaraz cala sie czerwona robie i odrazu ta osoba wie ze sie wykrecam, zamiast powiedziec porosto z mostu ze nie zrobie czegos BO NIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochac siebie -to znac swoja wartosc , to dawac i tyle wymagac, to chronic siebie przed destrukcja, to umiec cieszyc sie zyciem , to smiac sie , to widziec swiat w dobrych barwach , to tez instynkt samozachowawczy :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bycie asertywnym to bycie pewnym siebie .To mozna powiazac. Asertywnosci mozna sie nauczyc. Sa cwiczenia . Czy sadzisz , ze gdybys byla asertywna , mialabys lepszy zwiazek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślałam ze moze gleboka nadzieja ze on sie zmieni, choc trzezwym rozumem wiem ze to niemozliwe. Poza tym czesto jak zrywamy to mam takie poczucie, ze krzywdze corke, ze bedzie wychowywana w niepelnej rodzinie (choc z drugiej strony wiem, ze lepiej w niepelnej niz toksycznej).Chyba juz nie strach przed byciem samotnym rodzicem, bo juz to przerobilam i wiem ze sobie radze. wszystko jest na mnie, mam gdzie mieszkac, mam auto, moje zycie jest ulozone z nim czy bez niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a odwrotnie
Eleeene naprawdę Cię nie śledzę, ale tak jakoś wyszło że Cię dziś spotykam, co do topiku to moja historia jest dokładnie taka sama jak autorki w początkowym stadium, on też jest 15 lat starszy.... Eleeene nie wiem czy się zgodzisz ale za jakiś czas chciałabym do Ciebie napisać prywatnie, Skype, inny komunikator lub e-mail, mam bardzo pogmatwaną sytuację właśnie w tej sferze i twoja opinia byłaby dla mnie bardzo cenna, ale jeszcze nie teraz tak gdzieś za trzy tygodnie, nie chcę wystawiać topiku, żeby uzyskać obiektywną ocenę muszę podać parę faktów, a publicznie nie chcę tego robić, mogę liczyć na Twoją pomoc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie umiem chronic sie przed destrukcja... wiec chyba nie kocham. Ale w jakims stopniu coś do siebie czuje. Eh... chyba jestem strasznie niezdecydowana. gdybym byla asertywna to bym miala lepsze zycie generalnie. czy zwiazek? hmmm... wtedy nie byloby zwiazku. nie wybaczylabym tego co bylo na poczatku, odwrocilabym sie na piecie i poszukala szczescia gdzie indziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×