Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ignacia

zerwaliśmy po 8 latach związku , bycia ze sobą

Polecane posty

Gość mireczkaa
czikiczikitak..- To Wy razem nie spędzacie wigilii?? Nie chodzicie razem na groby? Przecież do tego nie potrzeba Wam ślubu... Słuchaj, jego wymówki są dziwne. Jedyne, co mi przychodzi na myśl to to, że Twój facet uważa, że Was na ślub nie stać...Trochę pokrętne, ale może o to zapytaj? Jedno mi się u Ciebie nie podoba- piszesz, że z przyjemnością dopsowujesz się niego, a jednak to podkreślasz. To może pomyśl nad tym, czy rzeczywiście robisz to z przyjemnością, czy dlatego, żeby on był szczęśliwy? Druga sprawa- chyba trochę przesadzasz z tym, ze zostajecie sami. Ja mam ponad 30lat, dziecko a znajomych sporo i często się spotykamy. Statek- ja bym go olała, serio. Skoro powiedział, po tylu latach razem, ze zamieszkanie razem to klatka to dalej będzie tylko gorzej :( Nie masz co do niego pisać, bo wszystko już zostało powiedziane- przez niego. Jeśli nie chcesz niczego żałowac wyślij mu ostatniego maila z tym jak Ty widzisz dalej Wasz związek i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Statku, ponoć ważniejsze są czyny niż słowa, więc to co piszesz że widzisz po zachowaniu że kocha i że zależy, ale nie po słowach - to zachowanie jest ważniejsze. Ale - i to ogromne ale - po jego zachowaniu odnośnie zamieszkania razem (a co dopiero coś więcej????) nie widać tego kochania ani tego żeby zależało. Skoro to ma być dla niego klatka, to nie ma sensu nic mówić, pisać, nie zostało nic do dodania. mireczka - może odebrałaś to jako podkreślanie, ale ja chciałam po prostu wyjaśnić, i chyba dlatego tak to zabrzmiało. Sprawia mi przyjemność jak widzę że on jest szczęśliwy. Resztę dopiszę później dziewczyny, muszę do pracy lecieć i dlatego tak króciótko, z pracy dopiszę 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaććććć go
tonący statku on ci cos takiego powiedział i ty z nim jestes??? ja pierdziele to jakiś pieprzony egoista który chce sobie robic co sobie cchce a nie chce tworzyć zadnego prawdziwego zwiazku! Ja bym kopła w dupe, niech sobie mieszka sam skoro nie chce mieszkac z kobieta mysle ze w twojej sytuacji sprawa jest jasna- facet nie traktuje cie poważnie neistety i nie pozostaje ci nic innego jak odpuscic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
olaać go w sumie słusznie prawi :( Każdy, kto kocha drugą osobę po tylu latach marzyłby o wspólnym mieszkaniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 32latka smutna
Witajcie dziewczyny! Ja również napisałam mu wczoraj maila, bo na rozmowę nie mam siły- wiem że sie rozkleje i nie zdołam powiedziec tego co mi lezy na sercu... Napisałam mu ze mam dosyc jego uszczypliwych uwag, złego traktowania, narzekania na mniei na wszytsko wokolo, na mowienie ze znajdzie sobie inną-niby w zartach, ale mnie to jakos nie bawiło:-( Ze mam dosyć jego zachowania i tego że mimo ze zareczyliśmy się rok temu to reaguje złością gdy pytam o ślub. Odpisał ze czeka nas powazna rozmowa i albo sobie to wyjasnimy albo to rzeczywiscie nie ma sensu. A ja wiem ze to nie ma sensu, co tu wyjasniac? Mam mu dac 1000 szanse? Rozstawalismy sie tyle razy to teraz coś się zmieni?Nie sądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 32latka smutna
tonący statek, to co powiedział twoj mężczyzna to według mnie jednoznaczna odpowiedź , że on wcale nie ma zamairu sie sutatkować, ze chce byc wolnym strzelcem.. Być może jest mu wygodnie z Tobą, dobrze się dogadujecie ale nie jesteś dla niego kobietą zycia. Gdyby tak było to nie mówiłby takich rzeczy, chciałby zamieszkać- tym bardziej po 8 latach zwiazku:-( Kurde ale trafiłyśmy na dupków dziewczyny, zabrali nam najlepsze lata i wykańczają psychicznie... Ja ze swoim nie moglam liczyc ani na slub, ani na dziecko bo się strasznie zabezpieczał, ani na mieszkanie wspolne bo on woli spotyka się od czasu do czasu... szok dla kogo marnujemy czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 32latka smutna
tonący statku Ja bym odpuściła po takich słowach.. Jeszcze gdyby sie w jakis inny sposob wykręcał, ale to w jaki sposób wywinoł się od zamieszkania z Tobą to moim zdaniem chamstwo. Zmarnował Ci 8 lat zycia tylko dlatego ze chciał mieć przyjaciółke ?przyjaciółke bez zobowiązań? Wiesz co na twoim miesjcu tez bym mu posłała dlugasnego maila, w którym wyjaśnisz mu wszytsko to co ci lezy na sercu, to jak sie czujesz po tylu latach spędzonych razem. O nic go więcej nie proś, nie naciskaj...napisz tylko to co tak naprawdę czujesz ,i jak zostałas potraktowana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 32latka smutna
tonący statku Ja bym odpuściła po takich słowach.. Jeszcze gdyby sie w jakis inny sposob wykręcał, ale to w jaki sposób wywinoł się od zamieszkania z Tobą to moim zdaniem chamstwo. Zmarnował Ci 8 lat zycia tylko dlatego ze chciał mieć przyjaciółke ?przyjaciółke bez zobowiązań? Wiesz co na twoim miesjcu tez bym mu posłała dlugasnego maila, w którym wyjaśnisz mu wszytsko to co ci lezy na sercu, to jak sie czujesz po tylu latach spędzonych razem. O nic go więcej nie proś, nie naciskaj...napisz tylko to co tak naprawdę czujesz ,i jak zostałas potraktowana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 32latka smutna
tonący statku Ja bym odpuściła po takich słowach.. Jeszcze gdyby sie w jakis inny sposob wykręcał, ale to w jaki sposób wywinoł się od zamieszkania z Tobą to moim zdaniem chamstwo. Zmarnował Ci 8 lat zycia tylko dlatego ze chciał mieć przyjaciółke ?przyjaciółke bez zobowiązań? Wiesz co na twoim miesjcu tez bym mu posłała dlugasnego maila, w którym wyjaśnisz mu wszytsko to co ci lezy na sercu, to jak sie czujesz po tylu latach spędzonych razem. O nic go więcej nie proś, nie naciskaj...napisz tylko to co tak naprawdę czujesz ,i jak zostałas potraktowana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
witaj 32-latka:) Słuchaj, Wy też nie mieszakcie razem bo on nie chce? "Porozmawiajcie" sobie mailami, bo jak przyjdzie poważna rozmowa "oko w oko" to dojdą emocje a to bez sensu. Znaczy takie moje zdanie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tonacy statek
macie racje. Kochane jestescie, ze mozna do was pisac i moje zale wysluchujecie. Olac juz olalam. Teraz regeneracja mnie czeka. dluga, ciezka droga ale chyba dam rade. Nie mam juz zadnej nadzieji, ze on zmieni zdanie. Musze przyjac to na klate i zyc dalej. Garbata ani slepa nie jestem wiec teoretycznie wszystko przedemna. Teoretycznie... Smutna mysle, ze dobrze, ze sie do niego odezwalas aczkolwiek ta rozmowa pewnie rozlozy cie na lopatki. Nie kloc sie z nim bo wkoncu szkoda zdrowia. Badz spokoja ale obstawiaj przy swoim. Co do ciebie czikicziki to niestety mam wrazenie, ze predzej czy pozniej i tak sie rozstaniecie. On jakos nie rwie sie aby to zalegalizowac, a ty nie chcesz juz brnac w tym co jest teraz. Pewnie bedzie bolalo podwojnie bo mieszkacie razem. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Ja pewnie stane sie jakims wykolejencem zyciowym. Nawet lzy mi juz nie leca, a serce rozrywa. A mialo byc tak pieknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tonacy statek
macie racje. Kochane jestescie, ze mozna do was pisac i moje zale wysluchujecie. Olac juz olalam. Teraz regeneracja mnie czeka. dluga, ciezka droga ale chyba dam rade. Nie mam juz zadnej nadzieji, ze on zmieni zdanie. Musze przyjac to na klate i zyc dalej. Garbata ani slepa nie jestem wiec teoretycznie wszystko przedemna. Teoretycznie... Smutna mysle, ze dobrze, ze sie do niego odezwalas aczkolwiek ta rozmowa pewnie rozlozy cie na lopatki. Nie kloc sie z nim bo wkoncu szkoda zdrowia. Badz spokoja ale obstawiaj przy swoim. Co do ciebie czikicziki to niestety mam wrazenie, ze predzej czy pozniej i tak sie rozstaniecie. On jakos nie rwie sie aby to zalegalizowac, a ty nie chcesz juz brnac w tym co jest teraz. Pewnie bedzie bolalo podwojnie bo mieszkacie razem. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Ja pewnie stane sie jakims wykolejencem zyciowym. Nawet lzy mi juz nie leca, a serce rozrywa. A mialo byc tak pieknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tonacy statek
macie racje. Kochane jestescie, ze mozna do was pisac i moje zale wysluchujecie. Olac juz olalam. Teraz regeneracja mnie czeka. dluga, ciezka droga ale chyba dam rade. Nie mam juz zadnej nadzieji, ze on zmieni zdanie. Musze przyjac to na klate i zyc dalej. Garbata ani slepa nie jestem wiec teoretycznie wszystko przedemna. Teoretycznie... Smutna mysle, ze dobrze, ze sie do niego odezwalas aczkolwiek ta rozmowa pewnie rozlozy cie na lopatki. Nie kloc sie z nim bo wkoncu szkoda zdrowia. Badz spokoja ale obstawiaj przy swoim. Co do ciebie czikicziki to niestety mam wrazenie, ze predzej czy pozniej i tak sie rozstaniecie. On jakos nie rwie sie aby to zalegalizowac, a ty nie chcesz juz brnac w tym co jest teraz. Pewnie bedzie bolalo podwojnie bo mieszkacie razem. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Ja pewnie stane sie jakims wykolejencem zyciowym. Nawet lzy mi juz nie leca, a serce rozrywa. A mialo byc tak pieknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odpowiedzi część druga, z pracy :) Nie wiem czego on się boi, statku. I tak moim zdaniem mamy milion razy lepszą sytuację niż inne pary - własny dach nad głową jest! Ja nie jestem materialistką, nigdy nie byłam, nie mam parcia na pieniądz. Wiadomo lepiej jak są, ale to że zamiast na Dominikanę pojedziemy nad Solinę to nie jest dla mnie problem, dla niego widać jest (cytuję: nawet na porządne wakacje nas nie stać). Odnośnie ślubu - ze środkami na niego nie ma problemu. Moi rodzice to że tak powiem tradycjonaliści... Nie żebyśmy my nie mieli pieniędzy. Ale owszem, on uważa że nas nie stać, dlatego chce się dorobić. Ale ile to będzie trwało to nie wiem, i przyznam szczerze że mam obawy typu dorobi się, potem znajdzie inną, młodszą, ja zostanę z ręką w nocniku i będę sobie wyrzucać, że czekałam na coś, co nie było dla mnie przeznaczone, a dla innej. Dlatego ja odbieram jego zachowanie jako brak chęci na ślub ze mną, a nie na ślub w ogóle. Po prostu widać chodzi o to że on mnie nie chce, i nie uważa żebym była odpowiednią partnerką na całe życie. To boli, zwłaszcza że w inne sposoby pokazuje że mnie kocha i widzę, że mu zależy... Tylko dlaczego w takim razie nie jestem odpowiednia na żonę? Już mam takie myśli że udaje całe to uczucie :( A z drugiej strony to naprawdę musiałby być niezłym aktorem no :( Mireczka, nie spędzamy...On pochodzi z drugiego końca Polski, i na każde takie święta jedzie do siebie, do swojej rodziny. Ja zostaję ze swoją. Dlatego dla mnie ten związek zaczyna coraz bardziej przypominać 'chodzenie ze sobą' w nastoletnim wieku, niż dojrzały związek dwojga ludzi i chęć tworzenia czegoś więcej, niż zwykłej pary. Odnośnie tego, że sami zostajemy - moje koleżanki powyjeżdżały do mężów (jakoś się tak stało że każda się pożeniła poza naszym miastem), jego koledzy się wręcz już po studiach rozjechali do siebie. No i została garstka moich znajomych i kilku jego znajomych. Ci którzy niedawno wzięli ślub siedzą w domu. Stateczku - jak on wprost mówi Ci takie rzeczy, to znaczy że nic nie będzie więcej. Życzę Ci żebyś wytrwała w swoim postanowieniu, bo on nie da Ci tego, co potrzebujesz, i mówi o tym wprost. Insynuowanie że nikt Cię tak nie pokocha, jest po prostu śmieszne i żałosne z jego strony, szantaż emocjonalny na poziomie gimnazjalisty, jeszcze powinien dodać że nikogo innego sobie nie znajdziesz, to byłaby już podstawówka. Jak ta jego wielka miłość się opiera na tym, że będziecie się do usranej śmierci spotykać wieczorami, a na starość przeniesiecie razem do jednego domu starców (ale do osobnych pokoi!), to niech sobie ją wsadzi tam, gdzie mu słońce nie dochodzi! Wiesz jechałam do pracy i normalnie prychałam z oburzenia, jak on Ci może coś takiego powiedzieć, to po prostu obrzydliwe. Egoista! Nie daj się zakisić w jego traumie, zasługujesz na więcej niż na związek 'dochodzący' :| I jeszcze bym draniowi powiedziała, że miło Ci z tym że porównuje Cię do osoby, która mu zrobiła z życia piekło, skoro uważa że mieszkanie z Tobą będzie takim samym piekłem i klatką. Bo tak się składa że Ty jesteś inną kobietą, innym człowiekiem, a on z góry zakłada że będziesz taka sama jak tamta. I jakby Cię kochał, to chciałby Cię 'zarezerwować' żeby nikt inny Cię nie ukradł, żeby każdy wiedział, że jesteś jego. Nie odbieraj. Napisz mu szczerego maila, że traktuje Ciebie tak a nie inaczej, i jakby Cię naprawdę kochał, to postąpiłby inaczej. Bo jak on nawet mieszkać razem nie chce, to co dopiero mówić o czymś więcej?? '32latka - dobrze zrobiłaś. Podczas rozmowy nie daj się nabrać na obiecanki cacanki, bo już zbyt wiele razy pokazał Ci, ile jego obietnice są warte. Jesteś fajną, równą babeczką z tego co widać jak tutaj piszesz, nie trać siebie na niego. Zapytaj go, co jeszcze macie sobie niby wyjaśniać? Co zostało do wyjaśnienia, skoro on Ci bezpośrednio pokazuje wprost, że nic dla niego nie znaczysz, że Twoje potrzeby nic dla niego nie znaczą... Że Twoje uczucia nic nie znaczą. Że to się już powtarza któryś raz, i nie masz już chęci na zabawę w kotka i myszkę... I że tą zabawą sprawił, że przeszło Ci to, co do niego czułaś, że zabił w Tobie uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odpowiedzi część druga, z pracy :) Nie wiem czego on się boi, statku. I tak moim zdaniem mamy milion razy lepszą sytuację niż inne pary - własny dach nad głową jest! Ja nie jestem materialistką, nigdy nie byłam, nie mam parcia na pieniądz. Wiadomo lepiej jak są, ale to że zamiast na Dominikanę pojedziemy nad Solinę to nie jest dla mnie problem, dla niego widać jest (cytuję: nawet na porządne wakacje nas nie stać). Odnośnie ślubu - ze środkami na niego nie ma problemu. Moi rodzice to że tak powiem tradycjonaliści... Nie żebyśmy my nie mieli pieniędzy. Ale owszem, on uważa że nas nie stać, dlatego chce się dorobić. Ale ile to będzie trwało to nie wiem, i przyznam szczerze że mam obawy typu dorobi się, potem znajdzie inną, młodszą, ja zostanę z ręką w nocniku i będę sobie wyrzucać, że czekałam na coś, co nie było dla mnie przeznaczone, a dla innej. Dlatego ja odbieram jego zachowanie jako brak chęci na ślub ze mną, a nie na ślub w ogóle. Po prostu widać chodzi o to że on mnie nie chce, i nie uważa żebym była odpowiednią partnerką na całe życie. To boli, zwłaszcza że w inne sposoby pokazuje że mnie kocha i widzę, że mu zależy... Tylko dlaczego w takim razie nie jestem odpowiednia na żonę? Już mam takie myśli że udaje całe to uczucie :( A z drugiej strony to naprawdę musiałby być niezłym aktorem no :( Mireczka, nie spędzamy...On pochodzi z drugiego końca Polski, i na każde takie święta jedzie do siebie, do swojej rodziny. Ja zostaję ze swoją. Dlatego dla mnie ten związek zaczyna coraz bardziej przypominać 'chodzenie ze sobą' w nastoletnim wieku, niż dojrzały związek dwojga ludzi i chęć tworzenia czegoś więcej, niż zwykłej pary. Odnośnie tego, że sami zostajemy - moje koleżanki powyjeżdżały do mężów (jakoś się tak stało że każda się pożeniła poza naszym miastem), jego koledzy się wręcz już po studiach rozjechali do siebie. No i została garstka moich znajomych i kilku jego znajomych. Ci którzy niedawno wzięli ślub siedzą w domu. Stateczku - jak on wprost mówi Ci takie rzeczy, to znaczy że nic nie będzie więcej. Życzę Ci żebyś wytrwała w swoim postanowieniu, bo on nie da Ci tego, co potrzebujesz, i mówi o tym wprost. Insynuowanie że nikt Cię tak nie pokocha, jest po prostu śmieszne i żałosne z jego strony, szantaż emocjonalny na poziomie gimnazjalisty, jeszcze powinien dodać że nikogo innego sobie nie znajdziesz, to byłaby już podstawówka. Jak ta jego wielka miłość się opiera na tym, że będziecie się do usranej śmierci spotykać wieczorami, a na starość przeniesiecie razem do jednego domu starców (ale do osobnych pokoi!), to niech sobie ją wsadzi tam, gdzie mu słońce nie dochodzi! Wiesz jechałam do pracy i normalnie prychałam z oburzenia, jak on Ci może coś takiego powiedzieć, to po prostu obrzydliwe. Egoista! Nie daj się zakisić w jego traumie, zasługujesz na więcej niż na związek 'dochodzący' :| I jeszcze bym draniowi powiedziała, że miło Ci z tym że porównuje Cię do osoby, która mu zrobiła z życia piekło, skoro uważa że mieszkanie z Tobą będzie takim samym piekłem i klatką. Bo tak się składa że Ty jesteś inną kobietą, innym człowiekiem, a on z góry zakłada że będziesz taka sama jak tamta. I jakby Cię kochał, to chciałby Cię 'zarezerwować' żeby nikt inny Cię nie ukradł, żeby każdy wiedział, że jesteś jego. Nie odbieraj. Napisz mu szczerego maila, że traktuje Ciebie tak a nie inaczej, i jakby Cię naprawdę kochał, to postąpiłby inaczej. Bo jak on nawet mieszkać razem nie chce, to co dopiero mówić o czymś więcej?? '32latka - dobrze zrobiłaś. Podczas rozmowy nie daj się nabrać na obiecanki cacanki, bo już zbyt wiele razy pokazał Ci, ile jego obietnice są warte. Jesteś fajną, równą babeczką z tego co widać jak tutaj piszesz, nie trać siebie na niego. Zapytaj go, co jeszcze macie sobie niby wyjaśniać? Co zostało do wyjaśnienia, skoro on Ci bezpośrednio pokazuje wprost, że nic dla niego nie znaczysz, że Twoje potrzeby nic dla niego nie znaczą... Że Twoje uczucia nic nie znaczą. Że to się już powtarza któryś raz, i nie masz już chęci na zabawę w kotka i myszkę... I że tą zabawą sprawił, że przeszło Ci to, co do niego czułaś, że zabił w Tobie uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tonacy statek
macie racje. Kochane jestescie, ze mozna do was pisac i moje zale wysluchujecie. Olac juz olalam. Teraz regeneracja mnie czeka. dluga, ciezka droga ale chyba dam rade. Nie mam juz zadnej nadzieji, ze on zmieni zdanie. Musze przyjac to na klate i zyc dalej. Garbata ani slepa nie jestem wiec teoretycznie wszystko przedemna. Teoretycznie... Smutna mysle, ze dobrze, ze sie do niego odezwalas aczkolwiek ta rozmowa pewnie rozlozy cie na lopatki. Nie kloc sie z nim bo wkoncu szkoda zdrowia. Badz spokoja ale obstawiaj przy swoim. Co do ciebie czikicziki to niestety mam wrazenie, ze predzej czy pozniej i tak sie rozstaniecie. On jakos nie rwie sie aby to zalegalizowac, a ty nie chcesz juz brnac w tym co jest teraz. Pewnie bedzie bolalo podwojnie bo mieszkacie razem. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Ja pewnie stane sie jakims wykolejencem zyciowym. Nawet lzy mi juz nie leca, a serce rozrywa. A mialo byc tak pieknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
32latka- "porozmawiajcie" poważnie przez maila!! W rozmowie na żywo dojdą emocje i będzie jak było. Szkoda Was dziewczyny na takich głąbów!! Odezwijcie się jeszcze jak poszły rozmowy mailowe. Zajrzę na wątek jutro! Głowy do góry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tonacy statek
macie racje. Kochane jestescie, ze mozna do was pisac i moje zale wysluchujecie. Olac juz olalam. Teraz regeneracja mnie czeka. dluga, ciezka droga ale chyba dam rade. Nie mam juz zadnej nadzieji, ze on zmieni zdanie. Musze przyjac to na klate i zyc dalej. Garbata ani slepa nie jestem wiec teoretycznie wszystko przedemna. Teoretycznie... Smutna mysle, ze dobrze, ze sie do niego odezwalas aczkolwiek ta rozmowa pewnie rozlozy cie na lopatki. Nie kloc sie z nim bo wkoncu szkoda zdrowia. Badz spokoja ale obstawiaj przy swoim. Co do ciebie czikicziki to niestety mam wrazenie, ze predzej czy pozniej i tak sie rozstaniecie. On jakos nie rwie sie aby to zalegalizowac, a ty nie chcesz juz brnac w tym co jest teraz. Pewnie bedzie bolalo podwojnie bo mieszkacie razem. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Ja pewnie stane sie jakims wykolejencem zyciowym. Nawet lzy mi juz nie leca, a serce rozrywa. A mialo byc tak pieknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odpowiedzi część druga, z pracy :) Nie wiem czego on się boi, statku. I tak moim zdaniem mamy milion razy lepszą sytuację niż inne pary - własny dach nad głową jest! Ja nie jestem materialistką, nigdy nie byłam, nie mam parcia na pieniądz. Wiadomo lepiej jak są, ale to że zamiast na Dominikanę pojedziemy nad Solinę to nie jest dla mnie problem, dla niego widać jest (cytuję: nawet na porządne wakacje nas nie stać). Odnośnie ślubu - ze środkami na niego nie ma problemu. Moi rodzice to że tak powiem tradycjonaliści... Nie żebyśmy my nie mieli pieniędzy. Ale owszem, on uważa że nas nie stać, dlatego chce się dorobić. Ale ile to będzie trwało to nie wiem, i przyznam szczerze że mam obawy typu dorobi się, potem znajdzie inną, młodszą, ja zostanę z ręką w nocniku i będę sobie wyrzucać, że czekałam na coś, co nie było dla mnie przeznaczone, a dla innej. Dlatego ja odbieram jego zachowanie jako brak chęci na ślub ze mną, a nie na ślub w ogóle. Po prostu widać chodzi o to że on mnie nie chce, i nie uważa żebym była odpowiednią partnerką na całe życie. To boli, zwłaszcza że w inne sposoby pokazuje że mnie kocha i widzę, że mu zależy... Tylko dlaczego w takim razie nie jestem odpowiednia na żonę? Już mam takie myśli że udaje całe to uczucie :( A z drugiej strony to naprawdę musiałby być niezłym aktorem no :( Mireczka, nie spędzamy...On pochodzi z drugiego końca Polski, i na każde takie święta jedzie do siebie, do swojej rodziny. Ja zostaję ze swoją. Dlatego dla mnie ten związek zaczyna coraz bardziej przypominać 'chodzenie ze sobą' w nastoletnim wieku, niż dojrzały związek dwojga ludzi i chęć tworzenia czegoś więcej, niż zwykłej pary. Odnośnie tego, że sami zostajemy - moje koleżanki powyjeżdżały do mężów (jakoś się tak stało że każda się pożeniła poza naszym miastem), jego koledzy się wręcz już po studiach rozjechali do siebie. No i została garstka moich znajomych i kilku jego znajomych. Ci którzy niedawno wzięli ślub siedzą w domu. Stateczku - jak on wprost mówi Ci takie rzeczy, to znaczy że nic nie będzie więcej. Życzę Ci żebyś wytrwała w swoim postanowieniu, bo on nie da Ci tego, co potrzebujesz, i mówi o tym wprost. Insynuowanie że nikt Cię tak nie pokocha, jest po prostu śmieszne i żałosne z jego strony, szantaż emocjonalny na poziomie gimnazjalisty, jeszcze powinien dodać że nikogo innego sobie nie znajdziesz, to byłaby już podstawówka. Jak ta jego wielka miłość się opiera na tym, że będziecie się do usranej śmierci spotykać wieczorami, a na starość przeniesiecie razem do jednego domu starców (ale do osobnych pokoi!), to niech sobie ją wsadzi tam, gdzie mu słońce nie dochodzi! Wiesz jechałam do pracy i normalnie prychałam z oburzenia, jak on Ci może coś takiego powiedzieć, to po prostu obrzydliwe. Egoista! Nie daj się zakisić w jego traumie, zasługujesz na więcej niż na związek 'dochodzący' :| I jeszcze bym draniowi powiedziała, że miło Ci z tym że porównuje Cię do osoby, która mu zrobiła z życia piekło, skoro uważa że mieszkanie z Tobą będzie takim samym piekłem i klatką. Bo tak się składa że Ty jesteś inną kobietą, innym człowiekiem, a on z góry zakłada że będziesz taka sama jak tamta. I jakby Cię kochał, to chciałby Cię 'zarezerwować' żeby nikt inny Cię nie ukradł, żeby każdy wiedział, że jesteś jego. Nie odbieraj. Napisz mu szczerego maila, że traktuje Ciebie tak a nie inaczej, i jakby Cię naprawdę kochał, to postąpiłby inaczej. Bo jak on nawet mieszkać razem nie chce, to co dopiero mówić o czymś więcej?? '32latka - dobrze zrobiłaś. Podczas rozmowy nie daj się nabrać na obiecanki cacanki, bo już zbyt wiele razy pokazał Ci, ile jego obietnice są warte. Jesteś fajną, równą babeczką z tego co widać jak tutaj piszesz, nie trać siebie na niego. Zapytaj go, co jeszcze macie sobie niby wyjaśniać? Co zostało do wyjaśnienia, skoro on Ci bezpośrednio pokazuje wprost, że nic dla niego nie znaczysz, że Twoje potrzeby nic dla niego nie znaczą... Że Twoje uczucia nic nie znaczą. Że to się już powtarza któryś raz, i nie masz już chęci na zabawę w kotka i myszkę... I że tą zabawą sprawił, że przeszło Ci to, co do niego czułaś, że zabił w Tobie uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tonacy statek
macie racje. Kochane jestescie, ze mozna do was pisac i moje zale wysluchujecie. Olac juz olalam. Teraz regeneracja mnie czeka. dluga, ciezka droga ale chyba dam rade. Nie mam juz zadnej nadzieji, ze on zmieni zdanie. Musze przyjac to na klate i zyc dalej. Garbata ani slepa nie jestem wiec teoretycznie wszystko przedemna. Teoretycznie... Smutna mysle, ze dobrze, ze sie do niego odezwalas aczkolwiek ta rozmowa pewnie rozlozy cie na lopatki. Nie kloc sie z nim bo wkoncu szkoda zdrowia. Badz spokoja ale obstawiaj przy swoim. Co do ciebie czikicziki to niestety mam wrazenie, ze predzej czy pozniej i tak sie rozstaniecie. On jakos nie rwie sie aby to zalegalizowac, a ty nie chcesz juz brnac w tym co jest teraz. Pewnie bedzie bolalo podwojnie bo mieszkacie razem. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Ja pewnie stane sie jakims wykolejencem zyciowym. Nawet lzy mi juz nie leca, a serce rozrywa. A mialo byc tak pieknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odpowiedzi część druga, z pracy :) Nie wiem czego on się boi, statku. I tak moim zdaniem mamy milion razy lepszą sytuację niż inne pary - własny dach nad głową jest! Ja nie jestem materialistką, nigdy nie byłam, nie mam parcia na pieniądz. Wiadomo lepiej jak są, ale to że zamiast na Dominikanę pojedziemy nad Solinę to nie jest dla mnie problem, dla niego widać jest (cytuję: nawet na porządne wakacje nas nie stać). Odnośnie ślubu - ze środkami na niego nie ma problemu. Moi rodzice to że tak powiem tradycjonaliści... Nie żebyśmy my nie mieli pieniędzy. Ale owszem, on uważa że nas nie stać, dlatego chce się dorobić. Ale ile to będzie trwało to nie wiem, i przyznam szczerze że mam obawy typu dorobi się, potem znajdzie inną, młodszą, ja zostanę z ręką w nocniku i będę sobie wyrzucać, że czekałam na coś, co nie było dla mnie przeznaczone, a dla innej. Dlatego ja odbieram jego zachowanie jako brak chęci na ślub ze mną, a nie na ślub w ogóle. Po prostu widać chodzi o to że on mnie nie chce, i nie uważa żebym była odpowiednią partnerką na całe życie. To boli, zwłaszcza że w inne sposoby pokazuje że mnie kocha i widzę, że mu zależy... Tylko dlaczego w takim razie nie jestem odpowiednia na żonę? Już mam takie myśli że udaje całe to uczucie :( A z drugiej strony to naprawdę musiałby być niezłym aktorem no :( Mireczka, nie spędzamy...On pochodzi z drugiego końca Polski, i na każde takie święta jedzie do siebie, do swojej rodziny. Ja zostaję ze swoją. Dlatego dla mnie ten związek zaczyna coraz bardziej przypominać 'chodzenie ze sobą' w nastoletnim wieku, niż dojrzały związek dwojga ludzi i chęć tworzenia czegoś więcej, niż zwykłej pary. Odnośnie tego, że sami zostajemy - moje koleżanki powyjeżdżały do mężów (jakoś się tak stało że każda się pożeniła poza naszym miastem), jego koledzy się wręcz już po studiach rozjechali do siebie. No i została garstka moich znajomych i kilku jego znajomych. Ci którzy niedawno wzięli ślub siedzą w domu. Stateczku - jak on wprost mówi Ci takie rzeczy, to znaczy że nic nie będzie więcej. Życzę Ci żebyś wytrwała w swoim postanowieniu, bo on nie da Ci tego, co potrzebujesz, i mówi o tym wprost. Insynuowanie że nikt Cię tak nie pokocha, jest po prostu śmieszne i żałosne z jego strony, szantaż emocjonalny na poziomie gimnazjalisty, jeszcze powinien dodać że nikogo innego sobie nie znajdziesz, to byłaby już podstawówka. Jak ta jego wielka miłość się opiera na tym, że będziecie się do usranej śmierci spotykać wieczorami, a na starość przeniesiecie razem do jednego domu starców (ale do osobnych pokoi!), to niech sobie ją wsadzi tam, gdzie mu słońce nie dochodzi! Wiesz jechałam do pracy i normalnie prychałam z oburzenia, jak on Ci może coś takiego powiedzieć, to po prostu obrzydliwe. Egoista! Nie daj się zakisić w jego traumie, zasługujesz na więcej niż na związek 'dochodzący' :| I jeszcze bym draniowi powiedziała, że miło Ci z tym że porównuje Cię do osoby, która mu zrobiła z życia piekło, skoro uważa że mieszkanie z Tobą będzie takim samym piekłem i klatką. Bo tak się składa że Ty jesteś inną kobietą, innym człowiekiem, a on z góry zakłada że będziesz taka sama jak tamta. I jakby Cię kochał, to chciałby Cię 'zarezerwować' żeby nikt inny Cię nie ukradł, żeby każdy wiedział, że jesteś jego. Nie odbieraj. Napisz mu szczerego maila, że traktuje Ciebie tak a nie inaczej, i jakby Cię naprawdę kochał, to postąpiłby inaczej. Bo jak on nawet mieszkać razem nie chce, to co dopiero mówić o czymś więcej?? '32latka - dobrze zrobiłaś. Podczas rozmowy nie daj się nabrać na obiecanki cacanki, bo już zbyt wiele razy pokazał Ci, ile jego obietnice są warte. Jesteś fajną, równą babeczką z tego co widać jak tutaj piszesz, nie trać siebie na niego. Zapytaj go, co jeszcze macie sobie niby wyjaśniać? Co zostało do wyjaśnienia, skoro on Ci bezpośrednio pokazuje wprost, że nic dla niego nie znaczysz, że Twoje potrzeby nic dla niego nie znaczą... Że Twoje uczucia nic nie znaczą. Że to się już powtarza któryś raz, i nie masz już chęci na zabawę w kotka i myszkę... I że tą zabawą sprawił, że przeszło Ci to, co do niego czułaś, że zabił w Tobie uczucia. Jeśli życie Ci doskwiera pomyśl, że zawsze plamy z piwa na koszuli męża możesz usunąć octem. Tak robi Wojownik Światła. http://youtu.be/0do4WCk8Ye8

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tonacy statek
macie racje. Kochane jestescie, ze mozna do was pisac i moje zale wysluchujecie. Olac juz olalam. Teraz regeneracja mnie czeka. dluga, ciezka droga ale chyba dam rade. Nie mam juz zadnej nadzieji, ze on zmieni zdanie. Musze przyjac to na klate i zyc dalej. Garbata ani slepa nie jestem wiec teoretycznie wszystko przedemna. Teoretycznie... Smutna mysle, ze dobrze, ze sie do niego odezwalas aczkolwiek ta rozmowa pewnie rozlozy cie na lopatki. Nie kloc sie z nim bo wkoncu szkoda zdrowia. Badz spokoja ale obstawiaj przy swoim. Co do ciebie czikicziki to niestety mam wrazenie, ze predzej czy pozniej i tak sie rozstaniecie. On jakos nie rwie sie aby to zalegalizowac, a ty nie chcesz juz brnac w tym co jest teraz. Pewnie bedzie bolalo podwojnie bo mieszkacie razem. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Ja pewnie stane sie jakims wykolejencem zyciowym. Nawet lzy mi juz nie leca, a serce rozrywa. A mialo byc tak pieknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odpowiedzi część druga, z pracy :) Nie wiem czego on się boi, statku. I tak moim zdaniem mamy milion razy lepszą sytuację niż inne pary - własny dach nad głową jest! Ja nie jestem materialistką, nigdy nie byłam, nie mam parcia na pieniądz. Wiadomo lepiej jak są, ale to że zamiast na Dominikanę pojedziemy nad Solinę to nie jest dla mnie problem, dla niego widać jest (cytuję: nawet na porządne wakacje nas nie stać). Odnośnie ślubu - ze środkami na niego nie ma problemu. Moi rodzice to że tak powiem tradycjonaliści... Nie żebyśmy my nie mieli pieniędzy. Ale owszem, on uważa że nas nie stać, dlatego chce się dorobić. Ale ile to będzie trwało to nie wiem, i przyznam szczerze że mam obawy typu dorobi się, potem znajdzie inną, młodszą, ja zostanę z ręką w nocniku i będę sobie wyrzucać, że czekałam na coś, co nie było dla mnie przeznaczone, a dla innej. Dlatego ja odbieram jego zachowanie jako brak chęci na ślub ze mną, a nie na ślub w ogóle. Po prostu widać chodzi o to że on mnie nie chce, i nie uważa żebym była odpowiednią partnerką na całe życie. To boli, zwłaszcza że w inne sposoby pokazuje że mnie kocha i widzę, że mu zależy... Tylko dlaczego w takim razie nie jestem odpowiednia na żonę? Już mam takie myśli że udaje całe to uczucie :( A z drugiej strony to naprawdę musiałby być niezłym aktorem no :( Mireczka, nie spędzamy...On pochodzi z drugiego końca Polski, i na każde takie święta jedzie do siebie, do swojej rodziny. Ja zostaję ze swoją. Dlatego dla mnie ten związek zaczyna coraz bardziej przypominać 'chodzenie ze sobą' w nastoletnim wieku, niż dojrzały związek dwojga ludzi i chęć tworzenia czegoś więcej, niż zwykłej pary. Odnośnie tego, że sami zostajemy - moje koleżanki powyjeżdżały do mężów (jakoś się tak stało że każda się pożeniła poza naszym miastem), jego koledzy się wręcz już po studiach rozjechali do siebie. No i została garstka moich znajomych i kilku jego znajomych. Ci którzy niedawno wzięli ślub siedzą w domu. Stateczku - jak on wprost mówi Ci takie rzeczy, to znaczy że nic nie będzie więcej. Życzę Ci żebyś wytrwała w swoim postanowieniu, bo on nie da Ci tego, co potrzebujesz, i mówi o tym wprost. Insynuowanie że nikt Cię tak nie pokocha, jest po prostu śmieszne i żałosne z jego strony, szantaż emocjonalny na poziomie gimnazjalisty, jeszcze powinien dodać że nikogo innego sobie nie znajdziesz, to byłaby już podstawówka. Jak ta jego wielka miłość się opiera na tym, że będziecie się do usranej śmierci spotykać wieczorami, a na starość przeniesiecie razem do jednego domu starców (ale do osobnych pokoi!), to niech sobie ją wsadzi tam, gdzie mu słońce nie dochodzi! Wiesz jechałam do pracy i normalnie prychałam z oburzenia, jak on Ci może coś takiego powiedzieć, to po prostu obrzydliwe. Egoista! Nie daj się zakisić w jego traumie, zasługujesz na więcej niż na związek 'dochodzący' :| I jeszcze bym draniowi powiedziała, że miło Ci z tym że porównuje Cię do osoby, która mu zrobiła z życia piekło, skoro uważa że mieszkanie z Tobą będzie takim samym piekłem i klatką. Bo tak się składa że Ty jesteś inną kobietą, innym człowiekiem, a on z góry zakłada że będziesz taka sama jak tamta. I jakby Cię kochał, to chciałby Cię 'zarezerwować' żeby nikt inny Cię nie ukradł, żeby każdy wiedział, że jesteś jego. Nie odbieraj. Napisz mu szczerego maila, że traktuje Ciebie tak a nie inaczej, i jakby Cię naprawdę kochał, to postąpiłby inaczej. Bo jak on nawet mieszkać razem nie chce, to co dopiero mówić o czymś więcej?? '32latka - dobrze zrobiłaś. Podczas rozmowy nie daj się nabrać na obiecanki cacanki, bo już zbyt wiele razy pokazał Ci, ile jego obietnice są warte. Jesteś fajną, równą babeczką z tego co widać jak tutaj piszesz, nie trać siebie na niego. Zapytaj go, co jeszcze macie sobie niby wyjaśniać? Co zostało do wyjaśnienia, skoro on Ci bezpośrednio pokazuje wprost, że nic dla niego nie znaczysz, że Twoje potrzeby nic dla niego nie znaczą... Że Twoje uczucia nic nie znaczą. Że to się już powtarza któryś raz, i nie masz już chęci na zabawę w kotka i myszkę... I że tą zabawą sprawił, że przeszło Ci to, co do niego czułaś, że zabił w Tobie uczucia. Jeśli życie Ci doskwiera pomyśl, że zawsze plamy z piwa na koszuli męża możesz usunąć octem. Tak robi Wojownik Światła. http://youtu.be/0do4WCk8Ye8 Jeśli życie Ci doskwiera pomyśl, że zawsze plamy z piwa na koszuli męża możesz usunąć octem. Tak robi Wojownik Światła. http://youtu.be/0do4WCk8Ye8

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 32latka smutna
mireczka nie mieszkamy a bylismy 9 lat ze sobą, a nie mieszkamy bo on stwierdził ze nas nie stac ( pracujemy mamy 4500 zł razem) :-( Taka wymówka po prostu.. tak ja mu napisalam maila ale on chce ze mna pozormawaiac, pewnie znowu udobruchać:-( Boje e mu ulegnę... A wiecie co jest tak strasznie smutne w naszym rpzypadku? Ze nasi faceci robią cos dla nas pod wpływem proszenia i upominania. SAmi nic od siebie nie dają i własnie przez to czujemy sie w takich związkach tak fatalnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tonacy statek
macie racje. Kochane jestescie, ze mozna do was pisac i moje zale wysluchujecie. Olac juz olalam. Teraz regeneracja mnie czeka. dluga, ciezka droga ale chyba dam rade. Nie mam juz zadnej nadzieji, ze on zmieni zdanie. Musze przyjac to na klate i zyc dalej. Garbata ani slepa nie jestem wiec teoretycznie wszystko przedemna. Teoretycznie... Smutna mysle, ze dobrze, ze sie do niego odezwalas aczkolwiek ta rozmowa pewnie rozlozy cie na lopatki. Nie kloc sie z nim bo wkoncu szkoda zdrowia. Badz spokoja ale obstawiaj przy swoim. Co do ciebie czikicziki to niestety mam wrazenie, ze predzej czy pozniej i tak sie rozstaniecie. On jakos nie rwie sie aby to zalegalizowac, a ty nie chcesz juz brnac w tym co jest teraz. Pewnie bedzie bolalo podwojnie bo mieszkacie razem. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Ja pewnie stane sie jakims wykolejencem zyciowym. Nawet lzy mi juz nie leca, a serce rozrywa. A mialo byc tak pieknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odpowiedzi część druga, z pracy :) Nie wiem czego on się boi, statku. I tak moim zdaniem mamy milion razy lepszą sytuację niż inne pary - własny dach nad głową jest! Ja nie jestem materialistką, nigdy nie byłam, nie mam parcia na pieniądz. Wiadomo lepiej jak są, ale to że zamiast na Dominikanę pojedziemy nad Solinę to nie jest dla mnie problem, dla niego widać jest (cytuję: nawet na porządne wakacje nas nie stać). Odnośnie ślubu - ze środkami na niego nie ma problemu. Moi rodzice to że tak powiem tradycjonaliści... Nie żebyśmy my nie mieli pieniędzy. Ale owszem, on uważa że nas nie stać, dlatego chce się dorobić. Ale ile to będzie trwało to nie wiem, i przyznam szczerze że mam obawy typu dorobi się, potem znajdzie inną, młodszą, ja zostanę z ręką w nocniku i będę sobie wyrzucać, że czekałam na coś, co nie było dla mnie przeznaczone, a dla innej. Dlatego ja odbieram jego zachowanie jako brak chęci na ślub ze mną, a nie na ślub w ogóle. Po prostu widać chodzi o to że on mnie nie chce, i nie uważa żebym była odpowiednią partnerką na całe życie. To boli, zwłaszcza że w inne sposoby pokazuje że mnie kocha i widzę, że mu zależy... Tylko dlaczego w takim razie nie jestem odpowiednia na żonę? Już mam takie myśli że udaje całe to uczucie :( A z drugiej strony to naprawdę musiałby być niezłym aktorem no :( Mireczka, nie spędzamy...On pochodzi z drugiego końca Polski, i na każde takie święta jedzie do siebie, do swojej rodziny. Ja zostaję ze swoją. Dlatego dla mnie ten związek zaczyna coraz bardziej przypominać 'chodzenie ze sobą' w nastoletnim wieku, niż dojrzały związek dwojga ludzi i chęć tworzenia czegoś więcej, niż zwykłej pary. Odnośnie tego, że sami zostajemy - moje koleżanki powyjeżdżały do mężów (jakoś się tak stało że każda się pożeniła poza naszym miastem), jego koledzy się wręcz już po studiach rozjechali do siebie. No i została garstka moich znajomych i kilku jego znajomych. Ci którzy niedawno wzięli ślub siedzą w domu. Stateczku - jak on wprost mówi Ci takie rzeczy, to znaczy że nic nie będzie więcej. Życzę Ci żebyś wytrwała w swoim postanowieniu, bo on nie da Ci tego, co potrzebujesz, i mówi o tym wprost. Insynuowanie że nikt Cię tak nie pokocha, jest po prostu śmieszne i żałosne z jego strony, szantaż emocjonalny na poziomie gimnazjalisty, jeszcze powinien dodać że nikogo innego sobie nie znajdziesz, to byłaby już podstawówka. Jak ta jego wielka miłość się opiera na tym, że będziecie się do usranej śmierci spotykać wieczorami, a na starość przeniesiecie razem do jednego domu starców (ale do osobnych pokoi!), to niech sobie ją wsadzi tam, gdzie mu słońce nie dochodzi! Wiesz jechałam do pracy i normalnie prychałam z oburzenia, jak on Ci może coś takiego powiedzieć, to po prostu obrzydliwe. Egoista! Nie daj się zakisić w jego traumie, zasługujesz na więcej niż na związek 'dochodzący' :| I jeszcze bym draniowi powiedziała, że miło Ci z tym że porównuje Cię do osoby, która mu zrobiła z życia piekło, skoro uważa że mieszkanie z Tobą będzie takim samym piekłem i klatką. Bo tak się składa że Ty jesteś inną kobietą, innym człowiekiem, a on z góry zakłada że będziesz taka sama jak tamta. I jakby Cię kochał, to chciałby Cię 'zarezerwować' żeby nikt inny Cię nie ukradł, żeby każdy wiedział, że jesteś jego. Nie odbieraj. Napisz mu szczerego maila, że traktuje Ciebie tak a nie inaczej, i jakby Cię naprawdę kochał, to postąpiłby inaczej. Bo jak on nawet mieszkać razem nie chce, to co dopiero mówić o czymś więcej?? '32latka - dobrze zrobiłaś. Podczas rozmowy nie daj się nabrać na obiecanki cacanki, bo już zbyt wiele razy pokazał Ci, ile jego obietnice są warte. Jesteś fajną, równą babeczką z tego co widać jak tutaj piszesz, nie trać siebie na niego. Zapytaj go, co jeszcze macie sobie niby wyjaśniać? Co zostało do wyjaśnienia, skoro on Ci bezpośrednio pokazuje wprost, że nic dla niego nie znaczysz, że Twoje potrzeby nic dla niego nie znaczą... Że Twoje uczucia nic nie znaczą. Że to się już powtarza któryś raz, i nie masz już chęci na zabawę w kotka i myszkę... I że tą zabawą sprawił, że przeszło Ci to, co do niego czułaś, że zabił w Tobie uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tonacy statek
przepraszam, ze dwa razy wkleilo sie. cos forum poszwankowalo. Co do napisania mu meila. Czemu nie, ale napewno nie teraz moze za tydzien, za dwa nie wiem. Teraz jeszcze zaswieze jest jeszcze to wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tonacy statek
czikiczaki ale namieszalysmy hahahhaha. tyle postow. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tonacy statek
smutna i czikicazki pomino, ze jestescie dwoma roznymi kobietkami laczy was jedno. i jeden i drugi mowia, ze nie stac na slub czy zamieszkanie. W jednym i drugim przypadku jest to dla mnie wymijanie sie od odpowiedzialnosci ( moj przyjamniej wylozyl kawe na lawe ). U mnie widzicie, nie fajnie sie stalo. Jest jeszcze wiele "perelek" ktore mnie bola ale nie bede przeciez calego mojego zycia upubliczniac. Czuje, ze ponioslam wielka , ogromna kleske. Mam wielki zal do siebie, ze nie potrafilam utrzymac takiego fajanego faceta a teraz go inna sprzatnie i bedzie sie nim cieszyc. Boje sie, ze to z inna zamieszka i bedzie miec dzieci pomimo ze ja tego pragnelam. Na dzis wieczor kupilam sobie piwko, sztuk 4, wiec planuje sie upic ( glowka bardzo slaba do picia ). Musze jakos odreagowac, bo dziwi mnie, ze nawet lzy mi nie leca. A to nie jest dobry znak. Dziekuje kazdej z was z osobna za wyrazanie swoich opini. Bardzo duzo to dla mnie znaczy, ze ktos chce mi doradzic albo potrzasnac mna. W zyciu nie myslalam, ze bede kiedys swoje zycie na jakims forum opisywac ale jak widac niczego nie mozna byc pewnym. Co do spedzania swiat razem, to my je od lat zawsze spedzalismy. Przynajmniej mialam wtedy namiastke "normalnosci" :( czikiczik masz u mnie WIELKA kawe ze ten pokoj w domu starcow!!!! ha ha ha ha. usmialam sie az do lez. przynajmnie troche mozna sie posmiac z i tak juz zalosnego zycia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×