Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pawłowa Mama

Autyzm

Polecane posty

Gość gość
Staramy się żeby starsza miała ktores z nas tylko dla siebie w ciągu dnia. Jest to bardzo trudne, ale jakos nam sie udaje. Chociaż te 30 czy 40 min tylko ze mną. Jestesmy dla siebie, gadamy sobie, malujemy paznokcie czy idziemy na spacer. Z tatą idą na rowery albo mają jakies tajemncze zajecie ;) Mlody przez wakacje ma okrojona terapie i nie chodzi do przedszkola. Zauważyłam ostatnio, że jest sfrustrowany jak dwulatek, bo pyta o coś i ie zawsze uzyskuje satysfakcjonującą odp. Np pokazuje na samochód i pyta co to, wiec mowie samochód on dalej swoje, wiec ja mowie jaki kolor, marka ( on to wszystko wie!!!!!), on dalej swoje, ja już w nerwach a on dalej swoje. Chodzilo mu o naklejke w środku samochodu. Nie wiem jak on ją tam dojrzał. Tak jest zw wszystkim, dojrzy jakiegos pierdolka i pyta co to, a minie czasami duzo czasu zanim ja mimo najszczerszych chęci domysle sie o co on pyta. Cos na dachu, cos na bluzce i pani, ktora nas minęła 20 metrów wczesniej. To, ze chce wszystko wiedziec jest super, ale on strasznie sie denerwuje jak ja nie jestem w stanie mu odpowiedziec od razu, mam małą, która nauczyła sie chodzic i ona wymaga teraz bardzo wiele mojej uwagi. Planuję od wrzesnia zatrudnic panią do pomocy. Chyba jedyne wyjście. Nie jestem z żelaza. MamaB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Juz na koniec dopisze, że mimo tych wszystkich minusów bardzo dobrze, ze B ma rodzenstwo. Jest ciezko, młodej, mezowi czy mi, ale czesto są chwile kiedy lezka mi sie w oku zakreci. Jak idą w nowe miejsce i łapią sie za ręce zeby poczuc sie pewnie. Jak siostra z uporem maniaka uczy go kupowac loda w lodziarni, uczy go jeździć na rowerze (udalo sie jej) i wiele wiele innych. Mam nadzieje, ze ona tez z tego wiele wynosi. Wspaniałą mam córkę, nie moja krew, ale jak moja. MamaB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamo Aspika nie spał :( Mama Kubusia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiki  86
Kubusiowa mamo. Witam w klubie. Mój nie spal ciągiem do 4.30. Juz nad nim zasypialam kilka razy. Jednak u nas to widać ze coś go meczylo bo ostatnie dni byly ok. A w nocy był zmeczony ale nie mogl przez coś spać. U was a właściwie u Kuby to pewnie przez odstawienie supli, zlawscza probiotyki oto U nas bylo to samo przed testami, ale trzeba przetrwać bo potem znow bedzie trzeba powtórzyć ten sam proces. Ja najbardziej sie ciesze z postępach ze snem. Maly ma juz prawie dwa lata i nareszcie przy odpowiednio dobranych suplementach zaczyna spac w nocy. Takie historie jak wasza wczorajsza byly dla nas codziennością. Maly szedł spac o 22-23, wstawał około 2 i krzyki do rana :( Teraz zasypia około 23 i śpi do 6-7, czasami sie budzi, czasami nie ale generalnie śpi, wiec dla nas to sukces ogromny. Po dwóch latach zarwanych i przeplakanych nocy padalam juz na pysk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
mój Przemek mało spał ale to była wina napięcia mięśniowego, teraz śpi niewiele ale rozsądnie idzie spać ok 21szej i wstaje o 6tej kiedyś zasypiał koło 22-23 i spał do 3 a potem szalał o 5tej już nas budził bo mu się nudziło, za to Tadek odwrotnie on sypia prawie w każdej wolnej chwili, a w nocy min 10godzin a raczej 12 by był wyspany i tak było od narodzin, na karmienie musiałam go wybudzać bo potrafił i 9 godzin się nie obudzić dziś byłam na kolejnych zajęciach u logopedy i nie jest dobrze ma non stop żuć gumę a on nie chce nie lubi i nie umie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiki  86
Mamo B. Chyba kazda z nas ma momenty gdzie mamy dosc i gdzie jest ciezko, ale zadaj sobie takie pytanie "czy lepiej byłoby bez niego?" Co byś czuła gdybys wstała jutro a jego by nie było, co byś zrobiła z tym czasem ktory ci wypełniał itd Albo co byś czuła gdyby coś mu sie stało? Nie przytulalabys go mocno błagając zeby sie obudził i zeby znow rzucał tym patykiem, robil ci na zlos i uciekał, śmiał sie prosto w oczy??? Moze drastyczna metoda ale mi daje zawsze kopa i przypomina mi jak bardzo kocham malego i jak okropne byłoby życie bez niego. I nie bede ukrywała ze pewnie pisałaś to w złości, ale stwierdzenie ze masz wrażenie ze on niszczy twoja rodzinę jest chyba jedną z najgorszych rzeczy z ust matki. On jest biednym chorym dzieckiem i to od was zalezy cała jego przyszłość, cale dorosłe życie, to czy bedzie mogl być samodzielny czy bedzie potrzebował opiekuna do końca swojego zycia. I co bedzie ważniejsze za 20 lat? To czy córka bedzie wspominac jak musiała wracać szybciej z placu zabaw przez brata, czy to ze Twój syn bedzie miał prace, rodzone i bedzie samodzielny? Trzeba sie nauczyć widziec pełen obraz pewnych sytuacji. Tak jak sama piszesz, wychodzicie, wyjezdzacie na wczasy, staracie sie miec fajne życie. Większość dzieciaków w zdrowych rodzinach nie ma nawet tego wiec ja osobiście niw widze jakiejś wielkiej krzywdy czy tragedii jakiś dzieje sie Twojej córce. Ja niby byłam zdrowa a nie mialam nikogo. Mama cale dnie ciezko pracowała, bawiłam sie sama. Jedynym moim przyjacielem był pies. NIGDY w zyciu (do dzis) nie byłam na wczasach czy wycieczce. Nigdy nie bylismy nawet na jednodniowym wypadzie rodzinnym (poza potrzebami). Nigdy nie chodziliśmy do restauracji, na spacer, o basenie nie wspomnę a to bylo moje marzenie. Nikt mnie nie zabierał na plac zabaw (100m) od domu, a samej nie wolno mo bylo chodzić. Codziennie w drodze ze szkoly stalam z przykleklejonym nosem do szyby kiosku ruchu, bo marzylam o pluszowym piesku za 5zl. Uwierz mi Twoje dzieci nie mają tak zle jak ci sie wydaje.... Maja cudowne życie, a to ze synek jest chory powinno was zbliżać a nie dzielić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamo Kubusia - chyba rzeczywiście coś go bierze :( Mojemu dziecku zdarza się nie zasnąć do późnych godzin, nawet 1, 2 w nocy, ale jak zaśnie to się nie wybudza w nocy. To jest raczej charakterystyczne dla młodszych dzieci, tak do 2 roku życia. W każdym razie u nas starszy miał takie nocne jazdy, młodszy spał jak zabity. Gdyby się to powtarzało dzień w dzień, lepiej podać dziecku leki, od lekarza oczywiście, nic na własną rękę. A może to tylko nadmiar wrażeń?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
kiki łatwo ci się pisze bo masz jednego syna ale to już już nie jest tak, jak jest więcej osób w rodzinie, jeśli 1 osoba rujnuje życie 3 innym, co będzie za 20 lat z ta 3ką? dlaczego ma być ważna tylko ta jedna? wiele razy nad tym myślałam i niestety ale uważam że nie można ratować jednostki za wszelką cenę robiąc krzywdę większości, moje zdrowie, psychika rodzeństwa, małżeństwo nie mogą iść na bok tylko dlatego że mam chore autystyczne dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
przechodziłam to z moją matką, bardzo chciałabym mieć mamę, chciałabym by była obok mnie, żyła itd.. ale ona niszczy mnie i moją rodzinę więc wolę jej nie mieć w swoim życiu, nie chcę jej znać widzieć i chciałabym by jak najszybciej umarła i żebym nie musiałą się martwić że ją kiedyś spotkam i że coś mi może zrobić, wiem że jest chora ale nie mogę poświęcać swojego życia dla jednej chorej osoby mimo że to moja matka, zawsze i ona i otoczenie gnębiło mnie wyrzutami że jak odejdziesz od matki zobaczysz że będzie ci jej brakowało itd.. otóż nie, nie brakuje mi jej odchyłów, odżyłam i baaaardzo się cieszę że jej nie widuję, jest mi łatwiej w życiu, lepiej itd.. mój brat postapił podobnie i tez cieszy się życiem nie to co wczesneij kiedy starał się żyć w zgodzie z matką i przymykac oko na jej zaburzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiki  86
Szybkie pytanie dziewczyny. Mój maly od jakiegoś czasu trze glowa o poduszkę tak na boki jakby kręcił głową na nie. Zawsze jak leży na plecach. Jesteśmy caly czas na etapie przebijania sie tych nieszczęsnych piątek i idą jak krew z nosa :( Czy to moze być powód? Ja tak mysle ze bol moze promieniować ale moze wy coś podpowiecie. Dodam tylko ze uszy ma zdrowe wiec to nie od ucha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieci z autyzmem mają to do siebie, że są męczące. Opieki nad takim dzieckiem nie da się porównać do opieki nad zdrowym rówieśnikiem. Dlatego nie ma szans, że otoczenie nie będzie zmęczone. Ale wychowywanie się razem z takim dzieckiem w rodzinie nie musi być wcale złym doświadczeniem. Uczy wrażliwości, opiekuńczości, empatii, o ile odpowiednio się pokieruje młodym człowiekiem. Mama B- wydaje mi się, że pomimo tej wczorajszej wpadki u Ciebie wszystko toczy się w dobrym kierunku ;) Dzieci są związane ze sobą. Tego przecenić się nie da, czy zdrowe czy chore, zawsze razem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogryzku- nie możesz Tadka zostawić samopas, bo wiesz, że nie poradzi sobie. On ma tylko Was, na kogo ma liczyć? To tak jakbyś pozwoliła mu utonąć, gdyby złapał Cię za rękę w morzu a Ty byś go odepchnęła. Życie z takim dzieckiem jest właśnie trochę jak próba utrzymania się na powierzchni razem z nim, kiedy on ciągnie na dno. ALe to jest dla niego i dla Was jedyna szansa. Bez niego nie ma Was, rodziny. Trzeba o niego walczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiki- to może być stereotypia. ZObaczysz, czy nadal będzie się tak zachowywał, czy tylko jednorazowo. Też pomyślałam o uszach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiki  86
Ogryzku ale co te dzieci są temu winne. Jakie niszczenie zycia masz na mysli? Życie z dzieckiem zaburzonym jest inne, trudne, ciężkie i czesto ma sie dosc ale no na Boga nie mozna pisac ze chore dziecko niszczy życie rodzinne reszty. Zwyczajnie to życie musi wyglądać inaczej niż u innych rodzin i nie wolno winy zwalać na dziecko ktore cierpi samo w sobie. Które jest najbardziej poszkodowane ze wszystkich bo musi zmagać sie z najróżniejszymi problemami od urodzenia. Sama nieraz byłam tak wykończona po nieprzespanych nocach ze mówiłam do malego "mam juz dosc, jestem przez ciebie tak zmęczona ze mnie cholera bierze" a potem pukałam sie w moj glupi łeb i mowilam do siebie "przeciez on nie śpi nie dlatego ze tak wybrał, lub bo ma taki kaprys, on nie śpi bo jest w bólu, bo coś mu nie daje spać" czesto widzialam jak jest zmeczony jak płacze bo chciałby spac ale bol mu nie pozwala. Ja tylko nie śpię bo dziecko płacze, a dziecko nie śpi bo coś je meczy. Kto ma gorzej? Wasze życie nie jest niszczone przez chore dziecko, tylko zwyczajnie chcialybyscie żyć inaczej i wieść inny tryb zycia ktory z chorym dzieckiem nie jest mozliwy. Widzicie zrowe dziecko i myślicie o ile łatwiej by bylo i jakie inne, fajniejsze życie byloby bez tych problemow i ograniczen ktore narzuca wam zaburzone dziecko. A pewnie ze byloby łatwiej, fajniej i inaczej- DLA WAS. Ale los dal wam wyzwanie i teraz w waszych rękach jest przyszłość i życie najważniejszej istoty jaka istnieje- waszego dziecka. I trzeba porzucić sen o łatwym i zwyczajnym zyciu, trzeba wiele potu, łez, poświęcenia i wyrzeczeń, trzeba czasami nawet walczyć z damym sobą bo przychodzą TE momenty gdzie mam sie dość. Ale wtedy trzeba zawsze pamiętać, kilka lat naszych poświęceń bedzie rzutowalo na kolejne 70 lat naszego dziecka. I od nas zalezy wybór czy damy mu szansę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiki  86
Mamo Aspika- dokladnie tak jak napisałaś. Ja nigdy nie pozwolę mojemu dziecku utonąć. A jeśli to sie wydarzy to pójdziemy na dno razem, bo miejsce matki jest przy dziecku. Zdrowe dziecko moze czuć sie czasami poszkodowane, czy pomijane ale przyjdzie czas ze to zrozumie. Moze szybko a moze dopiero jak bedzie miało wlasne dzieci ale na pewno nie bedzie wam miało za zle ze musialyscie poświęcić więcej temu najbardziej potrzebującemu. I tak jak same piszecie. Przecież nie jest tak ze wasze zdrowe dzieci poszły w odstawkę, tylko macie dla nich mniej czasu, musicie stosować inne reguły. To ze poswiecicie sie bardziej choremu dziecku z czasem zaowocuje. Być moze zdrowym dzieckiem, być może lepiej funkcjonującym ale jedno jest pewne pozostałe dzieci beda was szanować i nauczą sie postępować właściwie i podejmować dobre decyzje. Bo dacie im dobry przykład na cale życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
widocznie mamy inne podejście do życia ale Mamo Aspika gdybym tonęła w morzu trzymając Przemka, męża i Tadka który ciągnie nas wszystkich w dół to jestem na tyle egoistyczna że bym go puściła a wybrała ocalenie nas troje niż utoniecie razem z Tadkiem kiki ja rozumiem co piszesz ale ja się mogę poświęcić ale nie chcę poświęcać zdrowego dziecka by je zniszczył ktoś kto jest zaburzony a niestety ale wszelkie problemy Przemka póki co psycholodzy tłumaczą obcowaniem z takim a nie innym bratem i to nie jest problem tylko mojej rodziny.. nie borykam się tylko z problemem chorego dziecka ale i zdrowego które zaczyna mieć problemy z powodu życia w takiej rodzinie, o związku z mężem nie wspomnę, ale to można poświęcić w końcu większość matek z niepełnosprawnymi dziećmi są samotne po rozwodach itd.. niestety ale takie życie mnie przerasta i często myślę że lepiej byłoby się powiesić zabić i skończyć z tym wszystkim w cholerę, wiele razy myślę że o niebo łatwiej byłoby mieć dziecko niewidzące, niesłyszące czy nieruchome niż dziecko które niszczy psychikę całego otoczenia, z którym nikt nie chce być, zostać, bawić się, uczyć go, które każdego męczy i każdy ucieka gdzie pieprz rośnie a ja muszę z nim być non stop :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiki  86
ogryzku- z teko co piszesz to nie traktujesz Tadka jako wlasne dziecko tylo jako ciezar. ON MA TYLKO WAS!!! i na pewno nie chciałby byc chory. Jak TY jako matka nie dasz mu szansy to kto???? ps. moze to ciezkie co napisze, ale uwazam ze samobojstwa popelniaja czesto tchurze ktorzy wola wybrac ''łatwiejsza" opcje niz stwic czola problemom i ciezkiemu zyciu. ZAWSZE jest wybór........................... nawet kiedy wydaje sie ze nic juz nie da sie zrobic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiki  86
A i jeszcze jedno. WY akurat wcale nie toniecie. Ludzie ktorzy tona naprawde mogliby tu cos napisac. Prawda jest taka ze plywacie na dziurawym pontonie i znudzilo wam sie, lub nie macie juz sily wylewac wody za burte... trudno trzeba wylewac dalej a nie wypchnąc dziecko z pontonu!!! I przesiąść sie na jacht.... O Przemku zawsze piszesz po imieniu, a o Tadku potrafisz pisac "ktoś" itd To nie jest ktos kto niszczy waszą rodzinę. Ten "ktoś" TO TWOJA RODZINA!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiki kurcze, to wszystko tak pieknie brzmi. Tylko wiesz, zycie nie jest czarno białe, ono jest kolorowe. Takie pieknie brzmiace frazesy. Wybacz, ale nie wiesz jak to jest patrzeć na zdrowe dziecko, które cierpi, bo znowu coś. Kocham zdrowe tak jak chore. Czasami muszę dokonac wyboru, najczęściej na korzyść chorego dziecka. Jasne, ze moje córki nie będą mialy jakiejś wielkiej traumy, ale moja corka zyje tu i teraz i nie obchodzi jej to co bedzie za lat 20 bo najprawdopodobniej bedzie dobrze. Tak i jeszcze raz tak, czasami mam wrażenie, ze B niszczy moją rodzinę. Nazywam swoje uczucia. Nie wiem co bym zrobiła, nie wiem czy dalabym mu utonac. Mam pozostałe dzieci, które kocham i co mam je poswiecic? Tak jak ty kochasz swojego syna tak ja kocham troje dzieci. Zastanów sie nad tym. MamaB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
no trudno kiki widocznie jestem słaba... ale ja już nie mam siły, mam wrażenie że jestem osaczona i nie umiem nic zrobić, cokolwiek bym nie robiła to czuję spętanie, szamotanie się w tych więzach tylko mnie osłabia, a że mam już swoje doświadczenia z matką widzę że to moje poczucie osaczenia jest identyczne z tym co było jak mieszkałam w domu, odkąd pozbyłam się problemu z matką moje życie stało się cudowne, teraz znów zaczyna być okropne, może po prostu nie radzę sobie z problemami, nie zaprzeczam ale co mam zrobić? jestem tylko człowiekiem wszystko pieknie brzmi że miejsce matki przy dziecku ale tak jak mamaB pisze mam dwoje dzieci i dlaczego mam poświęcać, ranić to zdrowe, czemu ono jest winne? piszesz że Tadek nie jest winny ze jest chory, owszem nie jest, ale Przemek też nie jest winien tego dlaczego ma cierpieć mając wybór? to straszne ale skoro Tadek jest chory to i cierpi trudno taka kolej rzeczy ale nie można oczekiwać że wszyscy mają cierpieć z nim, jestem całkowicie za tym by mu pomoc, wspierać ale nie można tego robić kosztem całej rodziny, bo Tadek należy do rodziny ale nią nie jest, jest nią tylko w 1/4 a nie aż w 1/4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiki Przybijanie piatki w ramach powitania? Wita sie w inny sposób np. daje czesc? Latwiej nauczyc podawac rękę i mówić Cześć, tak mówiła nasza terapeutka. Latwiej bedzie mu zrozumieć intencje. MamaB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja ostatnio weszłam na stronę SIEPOMAGA. Masa dzieciaczków chorych na raka, sparaliżowanych i dziękuję bogu za to,że Kuba jest jaki jest. Że mogę usłyszeć jego głos, że widzę jak biega, śmieje się i jakaś tam przyszłość jest przed nim. Jaka to w dużym stopniu zależy ode mnie. A moim obowiązkiem jest być przy nim, wspierać go nawet w najgorszych chwilach bo jestem matką a on ne jest rzeczą którą tak poprostu można porzucić kiedy się nią człowiek zmęczy. Nie jestem wdzięczna za autyzm, szlak mnie trafia kiedy o nim myślę, z wielu rzeczy musiałam zrezygnować , wiem że wiele mnie o minie, nie takiego życia chciałam,ale jest jak jest. Dla mnie codzienność z Kubą uczy pokory. Zastanówcie się co będzie z Wami za 40 lat. Być może dla dzieci to Wy wtedy będziecie ciężarem. Mają dać Wam kopa w tyłek i wysłać do domu starców bo będziecie starymi, schorowanymi, jęczącymi staruszkami? Mama Kubusia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
no widzisz mamo Kubusia ja bym była wdzięczna swojemu dziecku kiedy by mnie oddało do domu starców, abym nie była dla niego ciężarem, nie chcę być dla nikogo ciężarem i jeśli będzie tak ze będę stara niedołężna, schorowana czy walnięta to chciałabym by mnie oddano do domu opieki a nie niszczono sobie życie przez starą matkę, nie chcę nikomu zawadzać nawet gdyby miałoby mi być bardzo trudno i ciężko, wiem że inni maja gorzej ale to nie znaczy że mam żyć w pokucie bo mam lepiej niż ktoś, mam tylko jedno życie i jest ono coraz krótsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiki  86
Rozumiem. Ale tak jak pisze, wy nie poswiecacie swoich dzieci. One nie są glodzone, bite, porzucone a z waszych opisów wynika jakby cierpiały katusze w lochach. Kurcze, nic złego im sie nie dzieje. Naprawdę, one nawet nie otarly sie o zle życie. I fakt czasami trzeba bedzie wrócić do domu szybciej, czasami bedzie trzeba zrezygnować z jakiegoś wyjazdu ale uważam ze nie ma co z tego robic tragedii. Kochasz swoje dzieci i tylko tyle sie liczy. I moze wydać wam sie to dziwne ale znam bardzo bogate rodziny, ktore maja wszystko (teoretycznie) a jest w nich smutno. A znam rodzinę z kilkorgiem dzieci, bardzo biedna, jedno dziecko ma porażenie mózgowe. Żyją o przysłowiowym chlebie i wodzie ale tak jak oni sie kochają, wspierają, dzielą i zwyczajnie cieszą życiem to nawet sobie nie wyobrażacie. Dzieciaczki kilkuletnie calą szostką, chodziły całe lato zbierać truskawki, maliny i co mogły zeby ten chory mogl jechac na turnus z mamą. I to jest rodzina! W rodzinie powinno sie wspierać tych najsłabszych bo ich juz życie dosc poszkodowalo. Wasze zdrowe dzieci za 20-30 lat beda sobie pieknie żyły, miały prace i rodziny. A co z waszym chorym dzieckiem. Będzie wtedy w ośrodku, patrzeć w okno, samotne? Wiem ze myślicie tu i teraz ale nadejdzie ten czas za kilkadziesiąt lat ze wtedy bedzie "tu i teraz". Będziecie siedziec sobie na grilu w ogrodzie, śmiać sie i cieszyć mając świadomość ze przegapilyscie wasze szanse na to by jeszcze jedna osoba byla z wami? Nie bedzie was zjadalo że gdybyście nascie lat wcześniej obraly inna drogę być moze wasze dziecko serwowalo by wam kiełbaski w swoim ogrodzie ze swoją rodziną? Ja jestem antyegoistyczna osoba i może dlatego ciężko mi zrozumieć bo dla mnie dobro innych jest zawsze ważniejsze. Nic moze dlatego ze sama w zyciu nie miałam nic i teraz chce mojemu dziecku i innym dać wszystko. I podkreślę po raz ostatni. Waszym dzieciom nie dzieje sie krzywda, a uczenie ich opiekuńczości, zrozumienia, empatii i poświęcenia dla tych bardziej potrzebujących, zaowocuje w och dorosłym zyciu. A do tego mam takie a nie inne podejście. Dziecko to nie ciasto. Jak wyjdzie zakslec to nie wcisksm kolejnego do piekarnika tylko po kawaleczku zsjadam sie ze smakiem tym co mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O czym piszesz? Nie wiem czy do mnie, bo jeśli do mnie to mnie kompletnie nie zrozumialas. Nie zrozumiemy się. MamaB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
mnie się wydaje że kiki mnie też nie rozumie, ja nie piszę o rzeczach materialnych bo w tej kwestii staram się by obydwoje mieli równo, chociaż już mi tu ktoś proponował by nie jechac na wakacje tylko zrobić badania Tadkowi za ta kasę co moim zdaniem byłoby nie fair wobec wszystkich, ale to inny temat, ja piszę o tym że młodsze dziecko źle się rozwija przy bracie który przenosi złe zachowania, jest złym wzorem dla młodszego, wymaga opieki, której młodszy nie rozumie, młodszy ponosi kary za zachowania starszego, wciąż jest ograniczany praktycznie we wszystkim, w moim domu nie wolno mieć balona, nie można zapalić ostrego światła, nie może grać radio, a jeśli się Tadkowi nie ustąpi dostaje się byle czym po głowie, jest wrzask, krzyk itd..!!! jak 4latkowi to wytłumaczyć dlaczego? jak 4latek ma pojąć chorobę brata jak ma się z nią pogodzić i przyjąć z pokorą skoro dorośli sobie z tym nie radzą? jak ma rozumieć że tak nie wolno skoro brat tak robi i mu się odpuszcza, ale że w ogóle brat coś tak robi jak nie wolno a jest duży, starszy itp nie byłabym tego pewna że za naście lat będzie taki opiekuńczy i dobry, rodzinny, bo może być odwrotnie, moze być wściekły na świat, zbuntowany, wredny i sfrustrowany że jego życie wygląda inaczej niż jego rówieśników a co więcej może nie umieć sobie wytłumaczyć dlaczego, jedynym wytłumaczeniem będzie to że zawsze wszystko było dla chorego brata bo matka się poświęcała bratu a nie jemu, a gdzie sprawiedliwość, dlaczego to on cierpi za brata? już teraz widzę że zwraca mi uwagę, zazdrości i słusznie czasu jaki spędzam ze starszym, i wciąż to pytanie mamo ale dlaczego to ja mam pamiętać o czapce Tadka? a ja nie chcę pilnować na huśtawce Tadka... w zdrowym rodzeństwie jest równo, względnie tłumaczy się odpowiedzialność za młodszych a tutaj? Przemek mnie zadręcza pytaniami na które nie umiem mu odpowiedzieć, bo mówiąc prawdę nie zrozumie, a kłamiąc nie jestem fair i nie mogę go oszukiwać bo nie jest głupi, to są setki sytuacji każdego dnia i będzie ich więcej a ja muszę to wyważyć tak by nie zaszkodzić ani jednemu ani drugiemu, to jest zupełnie inna sytuacja niż przy jednym dziecku, ja zwyczajnie sobie nie daję z tym rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
MamaB ja ciebie rozumiem i współczuje bardzo. Nie żyje w twoim domu, ale mysle ze jak ciebie B roztroi nerwowo czy doprowadzi do frustracji to i reszta rodziny mimochodem nieświadomie obrywa przez to ,ze humor masz spartlony czy nerwy w strzępkach i pozostyali domownicy potrafią to odczuc na własnej skorze. Czlowiek już później nie ma cierpliwości do nikogo i niczego tylko warczy ,aby nie ugryźć Skad to wiem? mimo ze nie mam zadnego dziecka z zaburzeniem, ale jesteśmy rodziną wielodzietna to sama siebie znam z tej strony jak pozostali domownicy potrafią 'oberwać" przysłowiowo i być stratni ,bo któreś z rodzeństwa mamie, czy ojcu grało na nerwach aż struna pękła. To sa bardzo nie fajne momenty ,ale takie życie. Z ogryzkiem tez się zgadzam o czym pisze i ma racje!!!! Kochani miejcie więcej dzieci niż 1 a zobaczycie ,ze będąc wykończonym emocjonalnie i nerwowo potrafi to się odbić na pozostałej rodzinie w domu :/ Już z tego wszystkiego człowiek warczy, a nawet i już bedac wykończonym " dziabnąć "niestety można mimo wyrzutow sumienia :o Pzdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Racja. Można zrozumiec? Można ;) MamaB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
w każdej rodzinie gdzie jest więcej dzieci niż jedno ktoś za kogoś oberwać musi od czasu do czasu :) ale w rodzinach ze zdrowymi dziećmi jest to na zmianę, normą itd.. w przypadku rodzin z autystycznym dzieckiem najczęściej obrywa to dziecko zdrowe, od którego wymaga się za wiele... niestety ale nikt kto ma 1 dziecko nie zrozumie tego co ma 2 i więcej, tak samo jak ja nie zrozumiem rodzin które mają 3 dzieci, nie wierzyłam w to dopóki nie urodziłam drugiego dziecka, wiele osób decydując się na 2gie dziecko rozważa tylko kwestie finansowe i organizacyjne, czysto techniczne a nie bierze pod uwagę sfery emocjonalnej, psychicznej, kwestii sposobu wychowania itd.. sama nie myślałam o tym jak to będzie, liczyłam tylko czy będę mieć czas, pracę, pieniądze a dopiero teraz się uczę z dnia na dzień jak być matką 2ki dzieci a nie jednego, im więcej dzieci tym trudniej i to się ciągnie przez całe życie bo przecież to nie tylko kwestia odchowania ale relacji z dziećmi przez całe życie i wydaje mi się naturalnym że zawsze rodzice mają lepsze relacje z dziećmi bardziej ugodowymi, pokornymi, "lepszymi wychowawczo" niż tymi które sprawiają problemy, są męczące, chociaż może się mylę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Staram się Was zrozumieć. Naprawdę. Tylko jak czytam niektóre wypowiedzi cyt "jestem na tyle egoistyczna że bym go puściła a wybrała ocalenie nas troje niż utoniecie razem z Tadkiem" to coś się we mnie buntuje... Może jestem inną matką, taką bardzo ale to bardzo oddaną memu dziecku. Nie potrafiłabym go odtrącić. Ciebie Mamo B rozumiem. Widać,ze bardzo się starasz , poniosło Cię,ale chociaż żałujesz. Mama Kubusia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×