Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

TheCherryGirl

Obżerasz się? Wchodź!

Polecane posty

Kochane, zakładam ten temat bo sama nie daję już rady. Mam problem z jedzeniem kompulsywnym. Właśnie jestem po kolejnym kompulsie. Boli mnie żołądek, ale czuję się dziwnie szczęśliwa, jakby uspokojona, moje uczucia przygniecione są wielką poduszką. Jednak jestem świadoma, że za parę chwil dojdzie do mnie to, co znów zrobiłam. Mam 20 lat. Odkąd pamiętam zmagam się z jedzeniem kompulsywnym. Jakiś rok temu zaczęłam działać, tzn. mówić o moim problemie i próbować się leczyć. Przeszłam 3 miesięczną terapię psychodynamiczną, rozwiązała ona niektóre moje problemy, jednak nie problem jedzenia. A więc, jestem uzależniona od jedzenia. Szukam osób, które mają ten sam problem i pomimo prób i przyrzeczeń nie potrafią poradzić sobie z obżeraniem kompulsywnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kompulsowa z problemami
a co zjadlas? podaj swoj przykladowy kompuls.. bo ja nie wiem czy moje obzarstwo to juz kompuls czy jeszcze nie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wklejam tutaj informacje z książki, która bardzo mi pomaga zrozumieć to, z czym się borykam. "Jak pokonać wilczy apetyt" autorka to Linda W.Craighead Podaję tutaj definicję objadania napadowego, która moim zdaniem jest bardzo trafna: Objadaniem napadowym nazywamy SUBIEKTYWNE wrażenie utraty kontroli na pewnym etapie procesu jedzenia. Może łączyć się z pochłanianiem naprawdę ogromnych ilości pożywienia lub mniejszych racji "zakazanej" żywności. Jak to wszystko wygląda pewnie same wiecie. U mnie dzisiaj było tak: rano chęć objadania się, po prostu ssanie, pustka, dziura którą chciałabym wypełnić jedzeniem jednak zignorowałam to, zjadłam normalne, pożywne śniadanie potem rozmawiałam na Skype z moim chłopakiem, próbowałam mu wytłumaczyć na czym polega mój problem z objadaniem się po rozmowie jakaś tajemnicza siła zawiodła mnie do kuchni, gdzie pochłonęłam: -porcję frytek z piekarnika -porcję smażonych warzyw -duży kawał ciasta z jabłkami -kubek herbaty z duża ilością cukru Teraz czuję się źle, boli mnie żołądek, jednak spokojnie obserwuję to, co się ze mną dzieje. Staram się na siebie nie gniewać, zaanalizować to , co się stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lkmmmlk
hehe to jest kompuls? warzywka i ciasto? dziewczyno! ja w czasie kompulsu w jeden dzien potrafie pochlonac 4-6 tys kcal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@ kompulsowa z problemami wydaje mi się, ze nie da się konkretnie okreslić, gdzie zaczyna się obzeranie kompulsywne. W ksiązce, z której korzystam jest to okreslone jako objadanie się z poczuciem utraty kontroli, czyli nieważne ile zjadłaś, ważne, że czujesz że straciłaś kontrolę, napchalas się zarciem,na siłę, wbrew naturze. U mnie to jest bardzo różnie, np. kiedyś jadłam całą paczkę płatkow sniadaniowych z litrem mleka, do tego czekolada, batonik. Rozne bardzo są te kompulsy. Jednak jest tak, że trzymam się diety przez pol dnia, a potem płyneeeeee na żarciu, zapycham się tak, że mam ochotę zniknąc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chodzi o samo wrażenie, czasami jest tego więcej. Aktualnie po prostu mam troche skurczony żoładek i to już jest dla mnie bardzo dużo... Ciasto było mega zapychające, taki gniot, twardy, do tego wielki talerz frytek, warzywa tylko na dokladke. Czuje ze mi to strasznie ciazy. a u Was jak to wygląda? Leczycie się jakoś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 aktiv
Wiesz co ja potrafiłam zjeść na raz? Nie przez cały dzień tylko na jeden posiłek- kolację. 3 snack wrapy z mc donalda 2 hamburgery 3 cheeseburgery jednego wieśmaca czy inną duża kanapkę duże frytki z keczupem dużą colę do tego takie pianki w czekoladzie z lidla- cale opakowanie paczkę orzeszków w panierce zupkę chińską ze śmietaną i tabliczkę czekolady Potem rzyganko i spanie. Problem w tym ze u mnie to nie jest jednorazowy wyskok tylko taki proces trwa powiedzmy miesiąc i dopiero przychodzi 4-5 miesięczna przerwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 activ A jak długo masz te zaburzenia? Wydaje mi się, że z żarciem jest jak z alkoholem. W miarę upływu czasu mozna pochłonąc coraz więcej jedzenia, bo się na nie znieczula. Coś się w organizmie wyłacza i mozna zrec zrec i zreć, a żołądek jest jak worek bez dna... Ja na szczęscie nie wymiotuję, chociaż wielokrotnie próbowałam, siedzac pol godziny nad kiblem i próbując to zwrócić, jednak nigdy mi sie nie udało. Chyba dobrze, bo wiem, że jakby mnie to wciągneło to byłoby jeszcze gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 aktiv
Ja nie wymiotuje po każdej takiej uczcie, ale zdarza mi się że po prostu muszę zwrócić jak to jest ilość ekstremalna bo mam taki ucisk w żołądku ze nie mogę zaczerpnąć powietrza. Od kiedy to mam? Nie wiem, mała jeszcze bylam. Może z 8 lat miałam. Pamiętam ze siedziałam przed tv na wakacjach u babci. Bylo nudno. Jadłam kiełbasę w jednej ręce i czekoladowy batonik w drugiej. Jadłam całą noc. Potem babcia mnie okrzyczała ze zjadłam 2 kg kiełbasy! Oczywiście byłam chora, wymiotowałam dawali mi miętowe krople na żołądek. Ale chyba od tego to się zaczęło. To znaczy to pamiętam bo może bylo coś wcześniej? Ja od dziecka mam wielkie problemy z wagą i ze stosunkiem do jedzenia. Ale nigdy nie myślaląm ze ktoś jeszcze coś takiego ma. Wszyscy się ze mnie śmieją ze znów się odchudzam i żebym nie wyrzucała czasem ubrań wielkich bo mi na pewno za jakiś czas się przydadzą. Od kiedy skończyłam 18 lat ważyłam od 49 do 120 kg. W chwili obecnej ważę 80 i się odchudzam od jakiś 3 tygodni. Wcześniej miałam fazę obżarstwa gdzie przez miesiąc skoczyło mi 10 kg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja również mam z tym problem od dziecka i chyba nigdy nie miałam normalnego stosunku do jedzenia. Na wszystkich imprezach szkolnych, rodzinnych itp. obżerałam sie do bólu, aż mi było baaardzo niedobrze, nierzadko żygałam...I ciągle wydawało mi się, że to tylko ja tak wiele jem, a inne dzieci jedzą normalnie. Ja byłam w dziecinstwie molestowana. Może własnie dlatego zaczęłam jeśc,żeby się obronić jakoś? Nie miałam innego sposobu, tylko jedzenie. I tak mi zostało do dzisiaj. Taki mój mały nawyk. Obżeranie się do bolu, a potem płacz, ryk, histeria i nienawiść do samej siebie. A ile masz wzrostu? Ja również ważę 80 kg, mam 177 cm wzrostu. Wg BMI mam nadwagę, na razie niewielką. Najwięcej ważyłam 85 kg. Ale nigdy nie udało mi się "z premedytacją" schudnać, chociaż wiele razy próbowałam. Kiedy coś zaczynało się ruszać, np. widziałam że mam luźniejsze spodnie, albo ludzie mi mówili, że schudłam, ja rzucałam sie na jedzenie, zeby nie pozwolić sobie schudnąć. zle mi z tym wszystkim. Tym bardziej, ze wkrótce wyjezdzam do chlopaka. A dalej jestem taka jaka bylam. Czyli tłusta, przy sobie, masywna, duza, mam wielki cellulit i fałdy na brzuchu i udach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 aktiv
ja mam tylko 161 cm wiec jestem niska. Jestem otyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rrrrrrr36
a u mnie rozmiar ubran wacha sie od 40 bdo 42 mam 175 wzrostu daze do rozzmiaru 38. zrobilam sobie salatke taka domowa z majonezem wyszly i 4 talerze glebokie o zupy wszystko zjadlam w ciagu dnia potrafie zjesc naraz pol kilo cukierkow albo 3 hamburgery naraz albo sloiczek golabkow z CALYM! bochenkiem chleba a ostatnio jak mialamnapad to w ciagu dnia zjadlam: rano 6 paczkow i 4 bulki z duzym talerzem bigosu 2 godzziny pozniej pol kilo cukierkow na obiad 3 hamburgery i do tego czekolade milke duza pozniej chyba poszlo z 8 bulek z szynka a przed snem litr lodow cale opakowanie i 6 kotletow schabowych z ketchupem i nigdy nie zapomne jak kiedys upieklamsobie sernik taka normalna duza blache i sama zjadlam ten sernik przez caly dzien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ekler22
tez tak mam tzn mialam !! moja historia wyglada nastepujaco. mam 22 lata 176 wzrostu 85 kg wagi. dwa lata temu wazylam 70 kg bylam szczuipla zadowolona z siebie dziewczyna dopoki nie zxaczeły sie problemy w rodzinie i kompulsywne obżeranie sie. mogłam cały dzien nie jesc nic a wieczorem zacynalo sie obzarstwo. na poczatku niewinne jeden 7 days kilka cukierków czy puszka coli. nie zwracałam uwagi na to ze w pol roku przytylam 5 kilo mowilam na zimie sie zawsze przybiera. dzisiaj waze juz 15 kg wiecej . na codzien jem bardzoi zdrowo kurczak warzywa ryz chleb razowy. ale raz dwa razy w tygodniu miewam napady obzarstwa kompulsywnego. podobnie jak poprzedniczki potrafie zjesc ogromne ilosci pozywienia rozpoczynajac od kilku paczków, kilku porcji frytekz mcdonalds tony cukierków skonczywszy na 3 paczkach chipsów. pewnego dnia wybralams ie na siłownie. na taki zwykly aerobik bo juz zadne ubranie nie bylo na mnie dobre i przezylam szok. przed zajeciami zobaczylam dziewczyne okolo 25 lat. była duza i gruba . pomyslalam boże co ona ze soba zrobila. potem spotkalysmy sie na sali cwiczen i wtedy w lustrze zobaczylam ze ja jestem taka sama!! to byl szok po prostu szok. zawzięłam sie i od miesiaca nie mam napadów. zagryzam zeby . jak tylko chce mi sie jesc wychodze na dwór , sprzatam robie wszystko zeby nie jesc . w lodówce jest tylko to co moge zjesc . wytrzymałam juz miesiac wiec sadze ze da sie z tego wyleczyc. trzeba tylko przezyc szok tak jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fin11
witajcie, jestem facetem i mniej wiecej od ponad roku zauwazylem ze duzo jem,mam bardzo duzy apetyt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ekler22
noi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fin11
zjadlem niedawno druga kolacje, a juz mam smak na kolejne jedzonko ;) wczoraj jeszcze o 12 w nocy jadlem , planujecie cos zrobic by mniej jesc i troszke schudnac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ekler22
ja jestem na diecie 1000 kcal do tego codziennie silownia jakies 3 godzinki. mam rade zebys nie podjadał wieczorem. jedz 5 posiłków w równych odstepach czasu wtedy wieczoprem nie bedziesz głodny. ostatni posilek 2 godziny przed snem najlepiej białkowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hm ja też
też mam ten problem. I również miałam przed chwilą napad. :( Jeśli interesuje Was co zjadłam to mogę się podzielić;p : duża miska spagetti 3 szklanki mleka z miodem, bigos, banan i dwa jabłka. Jedno za drugim... chce mi się płakać. Mam wrażenie, że już nigdy nie będę żyła normalnie. Moje problemy zaczęły się w pierwszej klasie liceum. Ważyłam 58 kg. Miałam koleżankę, która miała ten problem. Zaczęłam po prostu jeść z nią. W pewnym momencie zauważyłam, że robię sobie zapasy do domu, bo głupio mi było jeść przed ludźmi. Teraz jestem na 3 roku studiów i ważę 70kg. przez te wszystkie lata stosowałam na przemian głodówki i restrykcyjne diety z obżeraniem się i kompulsami. Nigdy nie zwymiotowałam na swoje żądanie, gdyż mimo wielokrotnych prób bałam się. Traktuje jedzenie jako największe z moich uzależnień. Za 13 dni czeka mnie wielkie wydarzenie i znów planuję od jutra głodówkę. Pamiętam jak za dawnych lat parzyłam na tę koleżankę i myślałam, jak dużo potrafi jeść i w jak łapczywy sposób.. Widziałam jak bezsensowne są jej głodówki. A teraz czuję się po prostu chora. Nienawidzę przebywać ze sobą samą, ciągle mam do siebie jakieś pretensje. Ale nie lubię też przebywać z ludźmi, wśród których w najgorsze dni czuję się jak panna nikt. Obiektywnie rzecz biorąc nie mam się za głupią dziewczynę. Studiuję, czytam książki , oglądam filmy. Ale gdy pomyślę że jedzenie ma nade mną taką władzę czuję się słaba i niczego nie warta. Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale ulżyło mi , nawet jeśli nikt nie znajdzie dla mnie złotej rady:] Pozdrawiam Was wszystkich i łączę się w bólu, który potrafię zrozumieć. Tylko Bóg może nam pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tylko 22
Wiecie, ja przez kompulsje mam wyjete 6 lat zycia. od 16 roku zycia na przemian chudne, gdy stosuje ostre glodowki i tyje, przez kompulsy. zadziwiam ludzi jak slaba i silna jestem zarazem. jak bardzo potrafie schudnac i jak tragicznie przytyc... ostatnio np. wazylam 60 kg, przy wzroscie 166 cm. to byl najpiekniejszy czas mojego zycia, teraz 79. szok. kleska. porazka. calkowita destrukcja. przytylam 20 kg w ciagu 4 miesiecy. typowy moj kompuls? tylko dzis: pol litra coli, serek maly wiejski, duzzzzo kawy, pol kilo kielbasy, czekoladki, duzy jogurt owocowy, 3 talerze spaghetti, 2 czekolady, krakersy 250 g, ciastka 30 dag, chipsy, 3 kieliszki whisky Nienawidze siebie, nienawidze swojego zycia przez to uzaleznienie. Zawsze jest ten ostatni raz kolejny raz..Nie wiem jak sobie z tym poradzic. Moja ubrania sa za male. Moj zoladek zbyt rozciagniety, psychika zbyt slaba- JA JESTEM SLABA I CZUJE ZE NIC WARTA. Jestem mloda, a jest, zyje tak, jakbym przegrala zycie. Nigdzie nie wychodze i przez to nie poznaje nowych ludzi, bo sie wstydze tego jak wygladam. Gdy przypominam sobie jaka bylam ladna, jak zwracalam uwage z niska waga... Eh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ekler22
wiem co czujesz :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tylko 22
Mi tez sie to zaczelo w dziecinstwie. Pamietam, ze w szkole podczas dlugiej przerwy wszystkie dzieci szly do sklepiku, by kupic sobie cos slodkiego. Moi rodzice nigdy nie mieli pienidzy, wiec ja nigdy nie moglam sobie tam czegos kupic. Niby to smieszne i nie wazne, ale jak sie czuje dziecko, kiedy inni cos maja a ono nie? W mojej psychice pozostalo to uczucie. Chyba wlasnie przez to, musze zawsze miec pieniadze przy sobie, by w kazdej chwili moc cos kupic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochani, ja naprawdę wierzę, że da się z tego wyjść. Tylko trzeba zrobić ten pierwszy krok. Nie złoście się na siebie. Jemy, tak, dużo jemy. Ale to ma jakiś konkretny powód. To żarcie nie zdarza się bez przyczyny. Jemy, bo nie potrafimy sobie z czymś poradzić. To jest nasz jedyny sposób. Tak, jesteśmy słabi. Poddajemy się jedzeniu. Zaakceptujmy to uzależnienie. Kiedy opieramy się jemu, ze wszelkich sił bronimy się przed nim, to tylko powiększamy jego siłę. Kiedy zdarzy Ci się napad, nie wściekaj się. Obejmij siebie, zapytaj DLACZEGO? CZEMU? PO CO?. Bez złości. Złość absolutnie nic nie daje. Tylko pogarsza sprawę. Ten apetyt to WOŁANIE. BŁAGANIE o pomoc. Wysłuchajmy tego. Pochylmy się nad sobą ze współczuciem. Tyle lat na przemian przybieramy na wadze i chudniemy. I ciągle towarzyszy temu ZŁOŚĆ. Ta metoda nie działa. Metoda ograniczania nie działa. Dobrze o tym wiemy. Tak się po prostu NIE DA. Gdzie jest złość, nie ma miejsca na inne rzeczy, uczucia. Więc najpierw-nie zlośćmy się na siebie. Kiedy masz napad, lub czujesz że się zbliża, bądź świadomy. Ja wiem że jem po to, aby osiągnąć inny stan świadomości. Kiedy jem, obżeram się, jestem na haju. Jestem wysoko. Fruwam ponad problemami. Chcę zachować ten stan najdłużej jak się da. Ale potem upadek jest bardzo bolesny i bardzo trudno się z niego podnieść. Więc daj sobie pozwoloenie na jedzenie, zaakceptuj swoją słabość. BO pierwszy krok do wyjścia z nałogu, to całkowite poddanie się. Po to, aby zobaczyć powody, aby zobaczyć drogę wyjścia. WIem, że brzmi to szalenie. ale tak jest. Trzeba się poddać i przestać walczyć. Kiedy niknie opór wobec rzeczywistości, niknie także siła nałogu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do mam tylko 22 Doskonale Cię rozumiem, bo ja miałam tak samo. Może nie, że nie było pieniędzy, ale w moim domu nigdy nie było słodyczy. Bo były niezdrowe. Wiec były tylko od święta. Kiedy pojawiały się w domu, dla mnie było to święto, nagroda, znak,że ktoś mnie docenia. I tak właśnie mi zostało. Chyba daję sobię miłość w postaci słodyczy, cukru. Bo w domu nigdy nie miałam, więc teraz, kiedy mam wolne pieniądze po prostu odczuwam ten wielki przymus, żeby siebie OBDAROWAĆ tym jedzeniem, a to obdarowywanie przemienia się w żarcie. wielkie żarcie. Przeładowywanie tą miłością

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tylko 22
masz racje z tym, ze jedzac wchodzimy w inny stan swiadomosci. jest nam lepiej, tak bardzo lepiej. nikna wtedy problemy, uczucia. nie liczy sie nic tylko sam akt jedzenia. tylko, ze to jest chore!!!! ja jestem chora. osoby, ktore na to cierpia sa chore. czasem czuje, ze zaczynam wariowac. jak inaczej wytlumaczyc, ze o kazdej godzinie, w chwili napadu, potrafie wyjsc z domu, by kupic jedzenie? nie wazne co- slodkie, slone... ostatnio nawet nie wiem, co jeszcze moglabym zjesc. nic mi nie smakuje, a dalej jem. mam tak, ze aby zakonczyc ten ciag, musze zjesc prawie wszystko, czego potem, w okresie diety, nie bede jesc. tylko tak trudno jest powiedziec sobie, juz dosc. przestan. czuje, ze nie szanuje siebie. nie mam szacunku do siebie. jestem sama, bo nie ufam mezczyznom. nie wierze, ze ktorys z nich potrafilby mnie pokochac. naprawde. jestem naiwna i wierze, w milosc, oczywiscie nie taka jak w filmach, ale dalej w milosc. mam niska samoocene. jestem naprwde chora... w okresie, kiedy jestem szczupla, bardzo zawracam uwage. jestem typem klepsydry, jestem brunetka, mam sporo seksapilu w sobie. Jestem jednak skromna. nie ubieram sie wyzywajaco, jestem niesmiala.lacze sprzecznosci. jestem religijna. dlatego czasem mnie to przeraza, ze jestem obiektem zainteresowania, ze wchodzac gdzies oczy mezczyzn sa skierowane na mnie. wiem, kiedy sie komus podobam, czuje to. I wtedy wlasnie zaczyna sie powtorka z rozrywki= kiedy ktos sie mna zaintersuje, ale cialem, tylko cialem, odrzucam je, tyje, jakby chcac sprawdzic, czy chodzi o mnie cala, o charakter, o to jaka jestem, czy to tylko seks... dlatego nie potrafie ufac mezczyznom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 aktiv
Ja wiem ze z obżarstwem nie wygram. Ale mam teraz plan na nową strategię. Jak już muszę coś w siebie zapakować taż żeby mi gardłem wychodziło to postaram się żeby to było cóż z serii zdrowe jedzenie. Czyli 3 miski sałatki, 2 l coli ale light czy jakiś jogurt z musem owocowym własnej roboty. Pewnie tak samo będę miała wyrzuty sumienia i pewnie będzie mi równie niedobrze, ale na drugi dzień waga nie pokaże plus 5 kg. Mam nadzieję, ze to się sprawdzi i że tym razem schudnę i tak zostanie na dłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 aktiv
nie mam tylko. Mam ten sam problem. Po atakach nie mam smaku. Sól jest zbyt mało słona a cukier za słodki. Szukam jakiś dziwnych smaków które by pobudziły moje kubki smakowe ale nic nie działa. Jak przechodzę na dietę i staram się jeść naturalnie to potem po kostce czekolady mlecznej dostaje bólu zębów. A później znów się zaczyna. Dziwne to z tymi smakami. Im więcej dziwnych rzeczy jem tym bardziej mam wrażenie ze wszystko jest jak trawa, na jedno kopyto. Zaczynam eksperymentować np smarować ogórki nutellą, ale to też nie jest to. Tylko jak zaczynam już tak mieszać to czuje się sama przed sobą głupio. W okresach odchudzania czuje ze im bardziej jestem glodna tym jestem lepszym człowiekiem. Zdaje sobie sprawę z tego ze nie mam w głowie poukładane jak należy, ale nie wiem czy potrafię cokolwiek z tym zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tylko 22
3 aktiv masz racje, ze kubki smakowe szwankuja. wszystko zaczyna byc zbyt slabe. to ciagle szukanie, jak mowisz nowych smakow jest bardzo meczace. kiedy uswiadamiam sobie ile czasu marnuje, na zakupy, jedzenie, szukanie jedzenia... tez mam tak, ze w okresie diety, kiedy jestem glodna, czuje, ze jestem silna, lepsza, nabieram szacunku do siebie. tylko, ze to trwa tak krotko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, doskonale wiem o czym mówicie. Ja czuje się, jakby były we mnie dwie osoby. Jedna, która szanuje siebie, nie katuje swojego żołądka nadmiarem jedzenia, jest dla siebie dobra, czyli daje swemu ciału to, co potrzebuje. Nie za dużo i nie za mało, czyli ani się nie głodzi, ani nie obżera. I jest ta druga. Która nieustannie siebie samą gwałci, która na siłę wpycha w siebie jedzenie, mimo, że coś w niej krzyczy NIE NIE NIE. Nie chcę juz wiecej jesc, jest mi niedobrze, daj mi spokoj, krzyczy moje ciało. Ale ja sama siebie krzywdzę. Wpycham w siebie śmieci, żeby tylko siebie zagłuszyć. Ogólnie to jestem typ czarno-biały. Czyli albo trzymam perfekt dietę, albo lece, płynę. Czyli jeżeli pozwolę sobie na jakies odstępstwo, potem już nie ma dla mnie odwrotu, wydaje mi się, że wszystko stracone i leeecceee z tym koksem. To jednak jest bardzo zła postawa. Dopiero teraz zaczynam to dostrzegać. Przytoczę fragment z tej książki, która bardzo mi pomaga: "Kiedy przekroczysz pewną granicę, nie możesz się już odkupić (we własnych oczach), więc czujesz się wolna od podejmowania jakichkolwiek wysiłkow w celu zakończenia jedzenia." Ta postawa doskonale opisuje moje zachowanie. Oddaje odpowiedzialność, zrzekam się jej. W momencie, kiedy popadam w obżarstwo staję się marionetką,rządzi mną to NIENASYCENIE, jem jem i jem i nie mogę przestać. Staje się bezwolnym stworzeniem, które nie jest za siebie odpowiedzialne. A ja chcę być odpowiedzialna za siebie. Chcę przejąć kontrolę nad moim apetytem i nie krzywdzić samej siebie. A jak to u Was jest po? Bardzo cierpią Wasze żoładki? Mnie zastanawia w moim postępowaniu jedna rzecz. Kiedy mam jakieś ważne spotkanie, coś do załatwienia, często mam ochote się nażreć. Mimo, że wiem, że potem będę czuła się źle. I jem, a potem zdycham, boje się ze mnie gdzies na miescie dopadnie biegunka, bo moj organizm będzie chciał pozbyć się swinstw, które w niego władowałam. No i do tego częste skoki cisńienia i cukru we krwi, zawroty głowy i ogólne rozbicie. Po przejedzeniu, następnego dnia, bardzo często czuję się jakbym miała grypę. A jak to jest u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@ mam tylko 22 Wiem o czym mówisz. Ja też nie miałam w ogóle szacunku do samej siebie, nie szanowałam siebie, byłam kompletnie nieasertywna, stawiałam wszystkich przede mnie. Ja sama dla siebie kompletnie się nie liczyłam. Piszę w czasie przeszłym, ponieważ to się zmienia. Staję się coraz bardziej świadoma samej siebie i swoich potrzeb. Uświadomiło mi to leczenie, terapia. Dopiero tam inni ludzie pokazali mi,że ja tak naprawdę w ogóle nie dbam o siebie, traktuję siebie samą jak śmiecia. Ogólnie to wszystko nie jest łatwe. Leczenie to proces trwający latami, miesiącami. I trzeba to zrozumieć. Nie da się tego zmienić w 1 dzien ani nawet tydzien...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez mam ten problemm
przedstawie krotko swoja historie.. kilka miesiecy temu zaczelam sie odchudzac, 5 dni w tygodniu trzymalam diete (bez glodzenia, ot wyeliminowanie pewnych produktow (slodyczy szczegolnie!) + cwiczenia), a w weekendy.. szalałam. porownujac do niektorych kompulsow, te moje byly "mniejsze", ale tak jak autorka pisze, niewazne ile, wazne ze nad tym nie panowalam.. ze bylam najedzona, ale jadlam nadal.. lekki kac po imprezie? - kolejny dzien myslalam tylko o jedzeniu.. i jadlam.. smutek? - czekolada od 2 miesiecy kontroluje sie, czasem sie male napady zdarzaja, ale staram sie wtedy jesc w miare zdrowe produkty, zadnych slodyczy, czy slonych przekąsek - zapycham sie warzywami, albo mlekiem; nienawidze wtedy siebie :( nie mam nadwagi, panicznie boje sie przytyc.. czuje ze nadal we mnie siedzi ten problem. nie jem slodyczy w ogole. czasem dobija mnie to, ze juz nigdy nie bedzie normalnie. jem zgodnie ze swoim zapotrzebowaniem na kalorie, ale odkad sie zdrowo odzywiam wszystko sie zmienilo.. czuje sie swietnie, ot czasem kryzys.. najgorsze jest to ze nie umiem zjesc paska czekolady, 2-3 kostek, 1 ciastka, nie umiem. wiem ze jak ulegne i zjem kawalek, to potem zjem reszte. wiec bezpiecznie po prostu nie tykam slodkiego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×