Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

TheCherryGirl

Obżerasz się? Wchodź!

Polecane posty

Gość kompulsowaded
mam juz tego dosyc! albo jestem na głodówce albo na totalnym obzarstwie.tylko ja sie prawie codziennie obzeram wciskam na siłe tone smieci.. codziennie na dodatkowe jedzenie fastfoodowe wydaje około 20-25 zl :( moje zycie to męczarnia przez te zaburzenia odrzywiania ! :( ja juz nie daje rady:( od jutra dieta i ruch tylko ile wytrzymam?nie wiem ale mam nadzieje ze to sie w koncu skonczy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Delilia
Ginger, Tak myślałam, ze pewnie z Mama nie możesz porozmawiać. Z Tata wiadomo, to nie takie proste jak jesteś dziewczyna.. Nie wiem ile masz lat i gdzie mieszkasz ale jest ŚWIETNE FORUM - dla osób, które maja problemy z jedzeniem - ale tylko dla takich, które chcą się wyleczyć :) Bardzo Ci polecam to forum :) Terapeuci bardzo je polecają swoim pacjentom i dziewczyny tam naprawdę dużo nad sobą pracują, żeby być szczęśliwymi, emocjonalnie spokojnymi osobami :) To najbardziej rozbudowane forum polskie na ten temat. Masz tam listę terapeutów; organizowane są różne spotkania ( może akurat w Twoim mieście ), i dziewczyny tam mówią o różnych mądrych sprawach życiowych :) To: http://forum.glodne.pl/ OPIS FORUM - Anoreksja, bulimia, kompulsywne objadanie się, jedzenie nałogowe, nadwaga, otyłość - zaburzenia łaknienia da się wyleczyć. Forum jest dla dotkniętych przez zaburzenia odżywiania, ich rodzin i znajomych. Terapia jest niezastąpiona - jednak to forum może pomóc znaleźć odpowiedzi na pewne pytania. Pomóc zrozumieć czym jest anoreksja, bulimia czy inne zaburzenia łaknienia i jak zacząć żyć, by stały się niepotrzebne. Ale tam się nie użala nad sobą, nie rozmawia o dietach, o jedzeniu, o kilogramach, o figurze, o rzyganiu, nie mówi się o sobie, "jestem chora" - rozmowy toczą się o NASZEJ DUSZY :), o naszej sytuacji rodzinnej, o emocjach i o tym jak żyć, żeby jedzenie przestało być dla nas GŁÓWNYM TEMATEM. Oto kilka punktów ich REGULAMINU: Na forum zabrania się: 1. agresji w postaci epitetów między forumowiczami 2. UŻALANIA SIĘ, co innego się poskarżyć, że się nogę złamało, co innego płakać: JESTEM GRUBA BRZYDKA NIKT MNIE NIE LUBI 3. JAKICHKOLWIEK SUGESTII WZGLĘDEM ODCHUDZANIA SIĘ 4. PROPAGOWANIA ZŁYCH NAWYKÓW (rozumcie to jak chcecie, ale dla mnie jest to po prostu każdy przejaw oswajania chorobowych zachowań, mnie osobiście coś gniecie w dołku kiedy czytam że ktoś zwymiotował, ja nie piszę o swoich złych zachowaniach, nie tyle ze względu na WAS co na siebie. nie lubię czytać o wybrykach jakie mi się zdarzają) 5. niezależnie od intencji, zamysłu, celu - ABSOLUTNIE ZABRANIA SIĘ PISAĆ O WADZE I WYMIARACH SWOICH LUB CUDZYCH, tu nie ma miejsca na wyścigi, ja się nie pochwale i niech nikt mi krwi nie psuje wypisując swoje wymiary, tym bardziej, że tu na forum jesteśmy wszyscy duchem nie ciałem, więc propagujmy dbanie o tę część ciała którą możecie zaistnieć na forum mianowicie MÓZG 6. ZABRONIONE SA OBRAŹLIWE i "CHOROBOWE" nicki - jak to starożytni mawiali NOMEN OMEN (imię wróżbą) Na TYM forum nikt nie będzie nazywał się "grubas", "świnia", "beznadziejna". 8. Obowiązuje zakaz nazywania się anorektykiem czy bulimikiem czy innym -ikiem lub -manem, ponieważ choroba nie jest tożsama z osobą, a jest jedynie zbędnym dodatkiem. 9. Obowiązuje ABSOLUTNY ZAKAZ PISANIA O DIETACH, sposobach odżywiania, środkach odchudzających, i wszystkim co łączy się z wymienionymi. Nikogo tu nie obchodzi, że nie udało się Wam schudnąć, albo że w dwa tygodnie na magicznych pigułkach udało się zrzucić 95kg. 9.a Nie wolno też wymieniać nazw żadnych leków pomocnych w leczeniu zaburzeń odżywiania NIE CHCEMY BY KTOŚ UWIERZYŁ W CUDOWNA PIGUŁKĘ LECZĄCA BEZ TERAPII. 19. NIE KLEPIEMY PO PLECKACH i NIE MÓWIMY "BĘDZIE WSPANIALE", "DASZ SOBIE RADE", "WIERZE W CIEBIE" bo to nie jest konstruktywna pomoc, A WRĘCZ JEST TO SZKODZENIE. Nie żałujemy, nie trzymamy kciuków, TYLKO DOPINGUJEMY DO PRACY, bo wiemy że wynik osiągnięty jest wprost proporcjonalny do chcenia i włożonego wysiłku. NATOMIAST POKLEPYWANIE PO PLECKACH, tak wirtualne jak i materialne, JEST TAK SAMO SZKODLIWE, FRUSTRUJĄCE I OBCIĄŻAJĄCE KLEPANEGO.. Życzę odwagi :) Pozdrowienia !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Delilia
Ach i jeszcze dla tych, które chcą się wyleczyć :) ale się boja rozmawiania o swoim problemie. To prawda... pierwsze spotkanie z terapeuta lub psychologiem, psychiatra, lub terapia grupowa jest dosyć przerażające ... Boimy się, ze zostaniemy ocenione, i ze poczujemy się beznadziejne, gorsze, głupsze.. :( ALE jak się przezwycięży ten strach to po spotkaniu czujemy się z siebie CHOLERNIE DUMNE :) I wraz z każdym spotkaniem i wysiłkiem włożonym w swoja prace - zaczynamy się szanować i czuć się ... stabilne i mądre. Uff ... dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Delilia
Acha GINGER, Wróciłam do Twojego poprzedniego postu, bo pamiętałam, ze mówiłaś, ze chcesz iść do specjalisty ale mówisz, ze nie macie na to pieniędzy. Moja znajoma tez nie miała pieniędzy. Poszła do swojego lekarza rodzinnego , opowiedziała mu o swoim problemie z odżywianiem i powiedziała, ze potrzebuje pomocy specjalisty. On ja zapisał do psychologa. Wprawdzie na taka bezpłatną wizytę czeka się trochę długo... ona czekała kilkanaście tygodni ale potem jak już zacznie się pierwsza wizyta to następne odbywają się regularnie bez długiego czekania. Jej terapeutka była super kobietka ! Poszłabyś do Twojego lekarza rodzinnego, żeby poprosić go o skierowanie ? Myślę, ze to dobry pomysł. Co ty na to ? Teraz to już spadam do wyra ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ginger16
Foxy666, Delilia, Straszna Choroba dziękuje że tak się o mnie martwicie, dopingujecie. Hmm ale ja jestem ciekawa też jak wy sobie z tym , jak Wam idzie? Czy nadal siedzicie po uszy w tym bagnie? Czy coś z tym robicie? Moze źle widze, ale tylko Straszna Choroba pisze co aktualnie robi ze swoim problemem.. Mam zamiar dzisiejszy dzien wykorzystac na spacery , cwiczenia i rozmyślania, z racji tego że nie poszłam dziś do szkoły i jestem sama w domu :) Jak narazie waga nie skacze do góry. Ku mojemu zdziwieniu nadal jest 67 mimo że wczoraj sporo zjadłam.. Ale dziś bardzo się ucieszyłam..:) Postanowiłam ze nie bede robiła głodówki, bo co jesli znowu sie złamie?? Wole być zabezpieczona, akurat jojo to ostatnie czego teraz potrzebuje. Trzymam za wszystkie kciuki i bardzo dziekuje za twoja troske Foxy666, dzięki Tobie zaliczyłam dziś pierwszy uśmiech.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Delilia
Hej Ginger, Oj, coś może nie doczytałam, Straszna Choroba, czy raczej Żałosna Choroba... , co robisz ze swoim problemem ? Ja, Ginger, pisałam we wcześniejszych postach ale może nie czytałaś całości wiec napisze raz jeszcze :) Zaczęłam od terapii grupowej 4 lata temu. Ale nie podobało mi się. Było nas minimum 40 wiec było bardzo mało czasu do rozmów o sobie. Wiem, ze dziewczyny, które tam chodziły nawet dosyć długo nie czuły się jeszcze wyleczone. A poza tym psycholog była średnio sympatyczna a kontakt z psychologiem jest ważny !! bo jak komuś nie zaufasz, to się przed nim nie masz ochoty otwierać. 3 lata temu znalazłam sobie terapie indywidualna, Psycholog była fajna. Ale była w ciąży i po kilku spotkaniach odesłała mnie do jednej ze swoich współpracownic. I tu, 2 lata temu wpadłam na moja ukochana Pania Kasie :) !!! Jestem po 2 latach terapii indywidualnej ( to raczej minimalny okres terapii ). BAAARDZO chciałam się WYLECZYĆ i PRACOWAĆ NAD SOBĄ CIĘŻKO, wiec na początku chodziłam bardzo często ! Po dwie godziny tygodniowo. A miałam 60 km dojazdu. Potem stopniowo chodzi się coraz rzadziej. Teraz chodzę raz na miesiąc lub 2. Przez 2 lata trwała na terapii analiza, tego co tak naprawdę czuje, co tak naprawdę o sobie myślę, co tak naprawdę czuje w sobie kiedy potrzebuje jedzenia. Dowiedziałam się o sobie i o mojej rodzinie pełnoooo rzeczy ! których totalnie nie byłam świadoma, choć zastanawiałam się nad sobą CIĄGLE ! Terapeuta jest tez od tego, żeby pomoc nam przeżywać różne trudne emocje, które balibyśmy się przeżywać sami. Jak się w końcu przeżyje te wszystkie zablokowane w środku, nieświadome emocje - człowiek już nie musi udawać wielu rzeczy. Wiec jest mniej spięty ( psychicznie i fizycznie ). I staje się odpowiedzialny za siebie, bo nie używa już jedzenia do tłumienia różnych problemów tylko zaczyna sobie z tymi problemami radzić. 3/4 czasu już nie myślę o jedzeniu wcale !!!!!!!!!!!!!!!!!!! :) wcześniej myślałam, ze to nigdy nie nastąpi... Czasem zdarzają mi się okresy, kiedy nagle jedzenie sprawia mi trudność ( np. trudny okres Świąteczny, gdzie stół zalany jest potrawami ). Ale ogólnie, radze sobie z kryzysami i nie staje się to już moja obsesja ani nie myślę wtedy o sobie źle. Po 2 latach analizy i przezywania schowanych emocji na terapii, nadszedł teraz moment, który nazywamy "coachingiem" - czyli najwięcej rozmawiamy o moich planach i moja Terapeutka dopinguje mnie w działaniu oraz rozmawiamy o tym co dla mnie jest ważne. Ten etap potrwa pewnie kilka miesięcy. Brawo z Twoja decyzja o nie głodzeniu się. Kurcze, skąd Ty masz w sobie tyle mądrości w tym wieku ??? :) Po głodówce ludzie z problemami odżywiania z reguły maja jeszcze WIĘKSZE kompulsy. Czuja się źle i dużo tyją... a może wręcz zaczynają rzygać, a tu już najgorszy krok do wycieńczenia organizmu i depresji. Znam to z autopsji ;);) Tak wygląda klasyczny proces leczenia się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poważny temat!
Witajcie dziewczyny:) Delilia- zapytalas co ze mna,wiec odpisuje:) Z czasem roznie bywalo, dzis wrocilam ze szkolenia z drugiego konca Polski. Przede wszystkim przestalam pisac, bo jakos stracilam "filozofie" tego topiku- od pomocy i wsparcia zapedzilysmy sie w swiat diet i glodowek itd. (jakby cos/ktos odwrocil nam topik do gory nogami!!!). Chwilowo, pod wplywem sytuacji z Foxy wycofalam sie z forum (chyba zbyt szczerze podeszlam do tematu) i dziekuje za Twoje zrozumienie, wiele to dla mnie znaczy. Wyrazilas moja krotka wypowiedz jasniej, dobierajac przy tym inne slowa. Codziennie dojrzewa Twoja osobowosc, Twoje serce syci sie radoscia- cieszy mnie to i gratuluje Ci. Faktycznie, zapedzily sie dziewczyny piszac o glodowkach, dietach itd.- przechodzenie ze skrajnosci w skrajnosc! Nie ma w tym sily, to nie jest bycie silnym- juz to napisalam Zalosnej Chorobie. Mysle,ze Foxy potrzebuje jeszcze duzo czasu, jest na poczatku drogi i kazde slowo odbiera jako atak. Tu nie chodzi o sam klaps, tylko wyzwalanie w dziecku BRAKU POCZUCIA BEZPIECZENSTWA. Dziecko, jego mozg koduje zly dotyk, zapamietuje uczucia, ktore odczuwa gdy widzi, jak matka stacza sie, wyje nocami. DZIECKO WSZYSTKO CZUJE! I jak napisala Delilia- niedlugo samo bedzie mialo problemy- to z poczucie wlasnej wartosci, to z kontaktami z rowiesnikami, to w koncu wejdzie w swiat uzaleznienia. Czlowiek dorosly bardzo potrafi skrzywdzic dziecko, swiadomie, badz nie. I bardzo czesto nie potrafi opanowac sie. Dziecko to czlowiek, ktorego musimy szanowac i dawac mu milosc i poczucie bezpieczenstwa. Bez tego jego rozwoj zostaje zaburzony, zachwiany. Zalosna choroba- moze to lepiej, ze ta glodowka sie skonczyla, bo znowu okazuje sie,ze nie rozwiazuje problemow Twych. theCherryGirl- jak sie czujesz? Jak sobie radzisz? Jakies zmiany? Witam nowe uzytkowniczki tematu- jestesmy tu dla Was, wy jestescie dla Nas- piszcie, dzielcie sie doswiadczeniami i szukajmy... RAZEM POMOCY. Sciskam i caluje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
Powazny temat, ale ja naprawde uwazam, ze glodowka mnie wyleczy z kompulsow. brakuje mi po prostu silnej woli, musze uspokoic umysl, byc pewna czego naprawde chce, wytrwac I WTEDY sie uda mi ja znow przeprowadzic... Uwazam, ze osoby, ktore nigdy w zyciu nie stosowaly glodowki, nigdy nie zrozumieja, co ona daje. GLODOWKA NAPRAWDE ZMIENIA ZYCIE. ;) tylko, ze duzo osob myli glodzenie sie z glodowka. glodzenie to przyjmowanie bardzo malej ilosci kcl, to niedobory, oslabienie organizmu, a glodowka to przestawienie organizmu na odzywianie wewnetrzne, to odrodzenie sie, wyleczenie z chorob, jakby resetowanie. glodzenie sie, jest zle. glodowka, jest dobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
Foxy, ale Twoja kawa to nic w porownaniu z moim jedzeniem... musze sie zmotywowac znow. Ciagnie wilka do lasu... mowie o Polsce ;) ile czasu juz nie bylas?? Zazdroszcze, ze przetrwalas juz te najgorsze 4 dni, juz tak? teraz Ci poleci juz latwiej. Ze tez ja nie dalam rady, eh. Wiesz, Dellila naprawde sporo wie o naszej chorobie, ja duzo dzieki niej zrozumialam, mam nadzieje, ze jeszcze wiecej zrozumiem. Ona jako jedyna z tego topiku jest ustabilizowana z kompulsami, umie je kontrolowac.I Kazdy wyraza swoja opinie, po prostu ;) Masz racje z Ginger. Jest mloda, zeby tylko nie zrobila czegos, czego moze zalowac. A co do psychologow szkolnych, to oni szukaja problemow tam, gdzie ich nie ma, zamiast rozwiazywac prawdziwe problemy. kompulsowaded najgorsze w kompulsach jest marnowanie kasy. to jest prawdziwy szok ile mozna wydac na RAZq!!! Ginger, rozsmieszylas mnie z tym okresleniem :D. Delilia, pisze tutaj, staram sie zrozumiec siebie. Czy wszystko nie polega na tym, aby bylo w harmonii?? Ja zyje w chaosie, w mojej glowie jest chaos. Musze sobie wszystko poukladac. Zrozumic. Wyciszyc. Podniesc. AAA. Nieprawda, ze po glodowce sa jeszcze wieksze kompulsy. Ja niestety zle z niej wyszlam, dlatego tak sie skonczylo. Jesli ja przeprowadze prawidlowo, wylecze sie. Mowisz z autopsji? Ale stosowalas glodowke (oczyszczajaca) czy ze sie glodzilas??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Delilia
Ojej, Poważny temat ! Ale fajnie, ze się odezwałaś :) Już sam Twój Nick nastraja pozytywnie, bo poważnie podchodzisz do tematu :) I Twoje posty działają na mnie dobrze. Trochę się już zmuszałam, żeby coś tu jeszcze pisać... Wnosisz twoimi słowami coś głębokiego. Jakaś taka mieszanka nostalgii, powagi i romantyzmu ( może to ten obraz jezior :) ). Lubie Cie czytać. Dziękuję, ze wpadłaś. Tak myślałam, ze po ostatnich nawałnicy postów o żarciu/ kilogramach/ wpierdalaniu/ głodówek/ diet/ porad dietetycznych dla niby młodszych naiwniejszych koleżanek/ sile / słabości/ bitew / przegranych / ... zrobiło Ci się trochę słabo. Mnie się robi słabo jak czytam takie rzeczy. Jeżeli ktoś uważa, ze nie jest chory i tylko chce schudnąć to niech idzie na forum o chudnięciu. My tu mamy problem natury psychicznej, związany z jedzeniem i jak czyta się tylko ciągle o żarciu.. to nie nastraja to do zdrowienia !!!!!!!!!!!!!!!!! Ale prawda jest, ze tez kiedyś myślałam w taki sposób. Wiec rozumiem, ze ktoś może być w takim stanie - totalnego zaprzeczenia, ze problem jest natury psychicznej. Ale byłam na tyle jakaś przytomna, ze nigdzie nie pisałam o moich wybrykach bo rozumiałam, ze nikomu tym nie pomogę i nikogo tym nie powinnam obarczać. Tym bardziej ludzi na to chorych. Mdli mnie czytanie kto co ile wpierdolił, ile wazy, ile będzie na cudownej głodówce i jak parę dni później wraca, plącząc ze się nie udało. Ale, ze OD JUTRA ... :( pffff... Nic to nie wnosi, nikomu. Jedynie może, możemy się poczuć lepiej przez chwile, czytając takie rzeczy, bo czujemy się mniej jak totalne gówno, kiedy widzimy, ze inni męczą się tak samo jak my. Wow, super pozytywna motywacja ... :( :( Rany, przecież choroby z ODŻYWIANIEM są chorobami psychicznymi. Mówmy o psychice... emocjach... tylko kurwa, błagam nie o pierdolonym żarciu. Ktoś tu schudł od czytania o żarciu ????????? Ktoś wyzdrowiał ??????? „Żałosna choroba, po pierwsze... taka sugestia ... zawsze jak czytam Twój Nick to rzednie mi mina i czuje się żałośnie. Może zmienisz na coś, co jakoś Ciebie określa inaczej, niż tylko przez chorobę... Myślę, ze będzie się przyjemniej wtedy czytało Twój Nick. Nie wiem czy ktoś by się czul fajnie gdybym nazywała się np. Napchane Jelito albo "Wzdęte cielsko". Hmm ?? :-// ;) Tak, byłam na 2 głodówkach. Mam książkę na ten temat. Jest tam JASNO napisane w PRZECIWWSKAZANIACH GŁODÓWKI NIE POWINNY STOSOWAĆ OSOBY CHORE NA PROBLEMY Z ODŻYWIANIEM. I w każdym profesjonalnym zakładzie, który organizuje głodówki, a nie leci tylko na kasę będzie podkreślone, ze z taka choroba, nie zostaniesz przyjęta. Głodówka może zmienić życie kogoś, kto chce oczyścić swój organizm i nie ma problemów z jedzeniem. Głodówka to pewna filozofia życia. I filozofia głodowania. Która olewasz jeszcze zanim zaczynasz głodować, bo masz nawet gdzieś minimalne tygodniowe przygotowanie, tylko zaczynasz głodować z jelitami pełnymi Twoich kompulsow i osłabiona wymiotami. Niektórzy na głodówkach prawie w ogóle nie chudną, bo nie maja z czego ale się oczyszczają. Gdyby na głodówce się nie chudło, tylko się oczyszczało zrobiłabyś ja ????? NIE. Bo dla Ciebie ważna jest tylko utrata kilogramów. Dlaczego ? Dlatego, ze spędzasz życie na myślenie o jedzeniu, Twojej figurze i chudnięciu bo masz problemy emocjonalne. I jakkolwiek chuda nie będziesz, dalej jedzenie będzie Twoja codzienna obsesja. Byłam na 2 głodówkach i PRZEróżnych dietach... Schudłam, owszem. Na krócej. Na dłużej. Ale MOJE PROBLEMY EMOCJONALNE NIE ZNIKŁY i jak tylko poczułam się słabsza to TYŁAM albo RZYGAŁAM. Czytałaś coś na necie o kompulsach, bulimii ? Bo chyba teraz chorujesz już na bulimie, z tego co zrozumiałam. Poczytaj trochę. Ja spędziłam 5500 dni mojego życia, na wymiotach, dietach, głodówkach albo mówiąc sobie, ze OD JUTRA... OD JUTRA NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO ! NIGDY ! Nawet jak byłam już bardzo szczupła, to nawroty obżarstwa zawsze WRACAŁY. Prędzej lub później. Przykro mi Żałosna.. ze jeszcze sobie wmawiasz takie farmazony... Jest mi przykro bardzo :( Wmawiałam je sobie przez 15 lat. Jestem weteranka od okłamywania siebie. Znam to od pieprzonej podszewki... Jeśli głodówka zmienia życie, a już taka przeprowadziłaś - to dlaczego tu jeszcze jesteś ? ... Poczytaj ! Czytajcie. Czytajcie na necie. Historie osób, które to przeżyły i z tego wyszły ! Nasze emocje regulują nasz nałóg i tylko pracując nad nimi, nałóg zanika. Chyba, ze nie chcecie z tego wyjść ale to może załóżcie jakiś topik, „OBŻERASZ SIĘ ? SUPER SPRAWA OD JUTRA KONIEC, WCHODŹ !... :-/ Żałosna... najwięcej piszesz o tym jaka jesteś silna. Jaka jesteś słaba. Oraz o jedzeniu i dietach. Uważasz, ze Twoja autoanaliza Ci pomogła ? Co zrozumiałaś o sobie ? Prawdziwie głębokiego, czego byś nie wiedziała wcześniej ? Tak, w Twojej głowie jest bardzo duży chaos. Dużo skrajności w Twoich postach i sprzeczności. Jest mi przykro. Musisz się ze sobą sporo męczyć. Mnie okres, gdzie żyłam tak jak Ty WYCZERPAŁ. DOSŁOWNIE WYCZERPAŁ. Do tego stopnia, ze moja 2-ga Terapeutka poleciła mi spotkanie z Psychiatra. Bo na pewnym etapie już miałam poważną depresje. Nie polecam Ci takiej autoanalizy jaka robisz teraz sama, na dłuższą metę... Twój chaos potrzebuje wsparcia Specjalisty. Tylko przy takiej osobie poukładasz sobie siebie sama na nowo. I tak jak tego słusznie pragniesz, harmonia będzie mogła zamieszkać w Tobie. Ale może jesteś jeszcze na takim etapie, gdzie wierzysz w różne cuda, choć żadne z tych cudów Ci się nie udało. Mam nadzieje, ze pożegnasz się z tym etapem jak najszybciej. Dobrze mi robi pisanie o tym. Sama jeszcze wymagam od siebie jakiś cudów czasami, choć kurwa po wszystkich wcześniejszych poległam. Dobra nauczka dla mnie przypomnieć sobie o tym i CIESZYĆ SIĘ Z TEGO CO MAM. Co do GINGER, nad która Żałosna i Foxy, się tak rozczulacie, jakby miała za chwile się powiesić Sorry ale z jej postów wynika dosyć duża dojrzałość jak na jej wiek. Pyta o specjalistów, o leczenie, o nasze doświadczenie w zdrowieniu. Opisuje swoich rodziców w racjonalny, spokojny sposób. Wygląda mi na rozsądną osobę. I nie wiem, czy ja bym się bardziej nie „bala o różne starsze od niej osoby na tym temacie ... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Dziewczyny Mam tylko chwileczke, wiec bede sie streszczac. Dzieciaki zlapaly jakiegos virusa i mam w domu maly szpital ;-). Ja sie ze wszystkim zgadzam, jestem na poczatku drogi i daleko mi do wyzdrowienia. Pojde na spotkanie z psychologiem i postaram sie nauczyc byc szczesliwa full stop, a nie tylko od czasu do czasu. To moj ostatni wpis, jutro ide do lekarza rodzinnego poprosic o skerowanie do psychologa. Mam teraz dobry okres, wiec nie wiem jak mnie przyjmie moja lekarka, ale jestem dobrych mysli. Nie pozwole sie zbyc, nie tym razem. Dziekuje bardzo za pomoc i wsparcie. Zalosna ja ciebie rozumiem i trzymam za ciebie kciuki. Ginger glowa do gory, wiem ze moze ci sie udac! :-)) Milego dnia kochane, trzymajcie sie xxx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
delilia : D. :D :D jak wyjde z szoku, to odpisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
delilia ja wiem, ze jestem chora. Wiem, ze to choroba psychiczna. I wiem tez, ze dopoki nie bede wazyc,ile powinnam, nie zaczne zyc pelnia zycia. Dlaczego waze wiecej? Kompulsy. Czy czuje sie szczesliwa? Nie wiem. Ale nie jest tak, ze jestem nieszczesliwa. Mam lepsze i gorsze dni, ale czuje sie wartosciowa osoba, wiem, ze nia jestem, mimo,ze moze z moich postow to nie wynika. Tak, jedzenie to moj nalog,bo moja psychika szwankuje. Ale, nie chodzi o diety,kg,samo jedzenie, nie..., chodzi o uspokojenie,wyciszenie, bycie normalna, wtedy skoncza sie kompulsy, osiagne harmonie ciala i duszy. Dlatego chce zastosowac glodowke. Delilia.. Rozumiem,ze mam problem. Chce go rozwiazac,ale po swojemu. Chce zrozumiec siebie, bo na razie nie rozumiem i jak widac innym jest trudno tez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Delilia
WOW, FOXY !!!!!! Otwieram butelkę szampana i wznoszę za Ciebie toast !!! Tu czuje SILE ! To jest prawdziwie SILNE, odważne postanowienie ! Absolutnie jestem pełna podziwu za Twój krok i pełna szacunku i uśmiechu :):) Jeśli nie chcesz tu wpadać, to oczywiście nic na sile. Ale jakbyś miała ochotę podzielić się Twoim doświadczeniem w leczeniu się, myślę, ze sporo zagubionych osób, mogłoby na tym sporo zyskać. Pozdrawiam Ciebie i życzę zdrowia, Tobie i dzieciom :) Żałosna... Mówisz jak moja przyjaciółka: "wiem tez, ze dopóki nie będę ważyć,ile powinnam, nie zacznę żyć pełnia życia". Ona się nie leczy bo nadal tak myśli. Niedługo jej choroba będzie świętowała swoje 20-te urodziny. Ja tez oczywiście tak myślałam. Cóż... im więcej ludzie wbijają sobie do głowy to kłamstwo - tym pewnie cięższe są ich emocje i ze strachu wola skupić się na figurze niż w końcu przeżyć swoje trudne nieświadome emocje. Może będziesz tak jeszcze myślała rok, 2 lata, 5, 10. Może do końca życia. Czy jesteś nieszczęśliwa ? Nie wiesz. Dlaczego nie wiesz ? Bo jesteś TAK TOTALNIE skupiona na Twojej wadze i figurze, ze pustka od żarcia zakrywa Twoje poczucie nieszczęścia. Trzeba naprawdę uważać się za mało istotna osobę, żeby uważać, ze jesteśmy godni życia tylko będąc szczupłym ... ... ... Cóż, nie chce mi się już Ciebie przekonywać. Trwałam w Twoim stanie 15 lat. Wiem, ze tak można długo. Nawet dużo dłużej. Do Ciebie będzie należał wybór. I co z tym nickiem ? :):) czekam na jakąś pozytywniejsza nazwę :) Oczywiście, ze to jest TRUDNE. To jest MEGA trudne. Dlatego tu jestem. Niby prawie z tego wyszłam. Nie musiałabym tu siedzieć. Ale dopiero jak poszłam na terapie, to zdałam sobie sprawę ile ja WCZEŚNIEJ UDAWAŁAM. ILE SIĘ MĘCZYŁAM. ILE CZASU PRZEPADŁO NA ŻARCIE; NA BEZNADZIEJNE, BEZSENSOWNE RELACJE; NA BANIU SIĘ LUDZI; I CIĄGŁYM OCENIANIU CZY DOSYĆ DOBRZE WYGLĄDAM, ŻEBY LUDZIE UWAŻALI, ZE JESTEŚ CZEGOŚ WARTA. Nie wiedziałam tego wcześniej. Myślałam o jedzeniu i kilogramach po to, żeby nie odczuwać całego tego strachu. UDAWAŁO SIĘ ! Często myślałam o sobie jaka jestem silna, etc ... Az pewnego dnia baterie mi padły ! Normalnie PADŁY. WYCZERPAŁAM SIĘ. I wtedy stwierdziłam, ze pójdę się leczyć. I dopiero wtedy poznałam prawdę o sobie. NIKOMU NIE ŻYCZĘ DOJŚĆ AZ DO TEGO STANU.. Spadam na jogging kobietki. Nie chce mi się jak cholera ;) Kiss !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Delilia, mądrze prawisz..;) Ale myślę, że takie wyżalenie się też może być dobre.. W momencie gdy znalazłam ten topik i przeczytałam 13 stron wypowiedzi dziewczyn dosłownie przeżyłam wstrząs.. Na jakiś czas miałam spokój z kompulsami, i myślę, że takie przewertowanie tego forum da wiele do myślenia. w sumie do tej pory mam spokój, a w chwilach zwątpienia warto zajrzec na pierwsze strony forum. na pewno w pewnien sposob podbudowuje czlowieka.. W końcu, pewnie wielu specjalistów proponuje zakładanie dzienniczków, w których zapisuje się swoje przeżycia, emocje i to, co się zjadło..a dziewczynom własnie ta strona służy jako dzienniczek. Każda z nas wie, że potrzebujemy fachowej pomocy ze str. specjalistów. Ale tą potrzebę trzeba czuć i bardzo chcieć.. Fakt, samemu sobie z tym nie poradzimy. szkoda tylko czasu, który nie stanie w miejscu i nie zaczeka na to, az w koncu uporamy sobie z tym problemem.. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, jakiś czas temu pisałam do Was dłuuuugaśnego maila. Jednak nie wysłał się on. Nie wiem jak to się stało, wchodzę dzisiaj na topic, patrzę: mojego posta nie ma. Jednak jest bardzo dużo Waszych postów...Wiem, że w tamtym topicu chciałam Wam bardzo podziękować. Za to, że tutaj jesteście. Za otwarcie się. Przed samymi sobą i przed innymi. Delilia Bardzo się cieszę, że tutaj jesteś. Twoje wypowiedzi pokrywają się z moim widzeniem SPRAWY (wierzę, że lepiej to wszystko nazywać 'sprawą', niż problemem-przecież to tak naprawdę jedynie etap w naszym życiu, coś, z czym musimy sobie poradzić, przepracować...pojęcie 'problem' sugeruje, że to naprawdę jest PROBLEM. A ja wolę to odbierać jako naturalny etap mojego rozwoju. Rozumiecie o czym mówię? Coś w mojej przeszłości sprawiło, że jem i mam taką a niej inną sytuację. Jednak wierzę, że moja praca+czas sprawi, że po prostu z tego wyjdę. Ale nie walką...Wyjdę z tego "płynąc z prądem", podążając za GŁOSEM SERCA). A więc: tak jak mówisz, "choroba" jest ucieczką od odpowiedzialności. To uniwersalna wymówka. Pierwsza sprawa: ZOBACZYĆ TO. Najpierw musimy to ZO BACZYĆ, uświadomić sobie motywy naszego postępowania. Wierzę, że rozumiesz, o co mi chodzi. Każda z nas ma swoją drogę. I każda w swoim czasie uświadomi sobie pewne rzeczy, dopuści je do siebie. Ty i tylko TY wiesz, czy jest w Tobie szacunek do innych, nazywających siebie chorymi. Tylko Ty wiesz, czy jesteś POKORNA. Czy pozwalasz innym iść swoją drogą. Tylko Ty wiesz, czy pisząc posty do Foxxy, do zalosna choroba masz czyste serce i chcesz im coś ofiarować, pokazać swoje przemyślenia, czy też na siłę nawrócić. Pisząc te słowa, mam spokój w środku. Jestem pewna, że Cię nie oceniam w tym momencie i tylko piszę swoje odczucia na Twój temat. A do tego wszystkie mamy prawo: do pisania co czujemy, jakie są nasze spostrzeżenia...Nie mamy tylko prawa próbować zmieniać drugiej osoby i próbować naprostować jej na właściwą (?)drogę. Nie piszę tego do Ciebie, piszę do Was wszystkich, w tym do siebie samej. POKORA i SZACUNEK do drugiej osoby, BRAK OCENIANIA. Czystość... Wiele Twoich spostrzeżeń jest bardzo trafnych. I cieszę się, że się nimi podzieliłaś. Szczególnie podoba mi się podejście do "dietowania". Widzę ten schemat u mnie: odwracanie tego wszystkiego do góry nogami. MNIEJ ZJEM-SCHUDNĘ-MOJE PROBLEMY SIĘ ROZWIĄŻĄ W moim przypadku (nie wiem, jak to u Was) to tak nie wygląda. Spokój w sercu-spokój z odżywianiem. Taki porządek. Nie odwrotnie. Ciągle jednak mam tendencję do odwracania tego: kiedy jem "normalnie", jestem spokojna. I może to też jest właściwe? Wiem, że tutaj SPRAWDZAJĄ SIĘ praktyczne wskazówki typu: -5 małych posiłków -dużo wody -brak węglowodanów, więcej tłuszczu Wiem, że mi to pomaga. Wtedy czuję się lepiej. Działam na dwóch frontach: psychika + ciało. Organizm trzeba także szanować...Dostarczać mu pożywienia, dbać o niego. Dlatego dobry PLAN odżywiania też jest bardzo ważny. Może i skaczę z tematu na temat. Chyba jest to efekt tego, że za rzadko tutaj wchodzę...Szukam sobie wymówek, żeby nie wchodzić, żeby nie czuć, że do czegoś "należę".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poważny temat!
Witam dziewczyny! Zalosna- bladzisz:P Ja mysle,ze Ty wiesz o tym, ze bladzisz, ale moze boisz sie wlasnych uczuc? Konfrontacji z wlasnym wnetrzem? Pamietaj tylko, ze Twoja dusza, jest czescia Ciebie, nie wyzbedziesz sie jej nigdy. Tylko poznajac siebie, SZUKAJAC przyczyn swojego stanu jesteś w stanie podjac leczenie, prosic o pomoc, bazujac na uswiadomieniu sobie swoich slabych i mocnych stron. No wlasnie, pisalam Ci kiedys,ze jestes wartosciowa osoba, sama piszesz,ze wiesz o tym, jednak z Twoich postow wynika,ze tak nie jest. Piszesz jakbys byla nikim, a tak nie jest!!!! Nigdy nie bedziesz ideala,ale jestes czlowiekiem, ktory posiada serce, dusze, wrazliwym, odobrym czlowiekiem, ale nigdy NIE- IDEALNYM! Czy glodowka pomoze Ci zrozumiec siebie? Czy glodowka odpowie Ci na pytania, dlaczego jest tak i jak wyleczyc sie? Bycie wartosciowym nie jest zwiazane z nasza waga! Wyzbadzmy sie wreszcie tego cholernego kultu ciala- ken i barbie! Najwazniejsze jest to, co tkwi w nas, nasz szczery usmiech, bez udawania. Ile razy ostatnio spojrzalas komus prosto w oczy? Mowiac dzien dobry patrzysz w oczy? Ile razy ostatnio usmiechnelas sie ot tak, do kogos na ulicy? A ile razy usmiechnelas sie w ciagu TEGO ROKU do siebie lub do lustra? Ile razy spojrzalas na siebie lagodnie? Dlaczego do cholery tkwi w nas takie przeswiadczenie, ze mamy byc idealne, piekne, szczuple? W nas rzadzi smutek i pozostanie w nas zawsze, dopoki nie wyleczymy duszy. (pytania do wszytkich kierowalam). Ludzie, do cholery, przestanmy tracic czas na bycie idealnymi,, bo NIGDY nimi nie bedziemy, pozwolmy sobie na smutek, na lzy, na szarosc dnia. Nic nie musi byc idealne,zeby bylo piekne. Zalosna, ja trzymam kciuki za Ciebie i Delilia ma racje, przestanmy utozsamiac sie z zalosna choroba, zmien nazwe:) to my jestesmy panami swojej duszy i serca, a nie choroba! Czas wreszcie wyjsc z cienia! Zalosna, sadze,ze Delilia z sercem do Ciebie podeszla i ciesze sie,ze nie odczulas tego jako atak, tylko jako KONSTRUKTYWNA pomoc. Każdy pragnie rozwiazac" problem po sowjemu" i tak trwa w tym od 15-20 lat, albo i cale zycie i zyje marnie i umiera marnie. Foxy- Gratuluje i rowniez bede trzymac kciuki. Nawet jesli nie uda Ci sie, ciesze sie,ze sprobujesz!!! Trzymam jednak kciouki by sie udalo i licze,ze bedziesz dzielila sie z nami swoimi przezyciami, bo latwo nie bedzie. Wlasnie, kto nam do cholery wpoil, ze zycie ma byc latwe i przyjemne? Nic nigdy nie bylo, nie jest i nie bedzie latwe. Jestesmy tylko ludzmi, myslacymi, ale bladzacymi, slabymi, czujacymi. Do on nas zalezy jak bedzie wygladalo nasze zycie. Wsluchajmy sie wreszcie w nasze dusze, w nasze serce, otworzmy sie na swiat, ale najpier zacznijmy od siebie, otworzmy sie na swoja dusze! Nie bojmy sie! Delilia- doskonale zdajesz sobie sprawe,ze cale zycie bedziesz czescia tej choroby czy uzaleznienia jakby to nie nazwac. I to juz Towja sila! Dlatego tez tu jestes. Jestes wspaniala osoba, ja czuje kazde Twoje slowo, czuje Twoja bliskosc. Dla mnie jestes jak indywidualna terapeutka! Naprawde! Czulam pustke, jak Ciebie tu nie bylo. Jest w Tobie ogromna sila. Wskaz mi ile ludzi potrafilo po tym, co ty przeszlas otrzasnac sie i podjac leczenie, nie skazac siebie na smierc i na dno? Ty wykazalas sie sila. Zaczynanie od JUTRA... ble ble ble... To "Jutro" nigdy nie nadejdzie. Zacznijmy tu i teraz, nie myslmy o tym, co bedzie jutro. Bo co, bo jutro staniemy sie idealne?! Piekne, szczuple, kochajace, kochane, majace idealne rodziny, domy, pieniadze, przyjaciol, ITD ITD ITD, a niech tylko ktos ustanie nam przypadkiem na palec- i juz nasze idealne "jutro" konczy sie i wracamy do punktu wyjscia i tak od lat. Skoro czlowieku jest Ci dobrze tak, zyjac w tym blednym kole, bedac na dnie- to sobie tam badz! skoro nie potrafisz pomoc sobie, chwycic za wyciagnieta do Ciebie dlon- to sam sobie radz i umieraj marnie! ale pamietaj- masz jedno zycie! NIKT NIGDY nie poda Ci szczescia na tacy zapakowanego w piekne ozdobne pudelko! NAUCZMY SIE BYC SZCZESLIWYMI, USMIECHAC SIE DO SIEBIE! wyzbadzmy sie bycia idealna lala, wpadania ze skrajnosci w skrajnosc!!!!! aha, ja przyznam- nigdy nie wymiotowalam, nigdy nie szukalam jedzenia na smietniku, czy wyjmowalam z kosza jedzenie po znajomych czy rodzinie by zjesc. Aha, i chyba cos padlo o mojej mamie- to najwspanialsza kobieta na swiecie, ciepla dusza. Jedyne to moge jej zarzucic to to, ze w dziecinstwie miala malo czasu dla mnie, ale to wynikalo z pracy- za cos musielismy zyc i co do gara wlozyc. (dodalam to budujac swoj obraz tutaj). Ale w 100% utozsamiam sie z naszym problemem. Ginger -ma duzy potencjal w sobie. Mloda, wrazliwa dusza. c.d. za chwile:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poważny temat!
BeautifulLiar- ma racje. Odnoszenie sie do Waszych slow, wsluchanie sie w glosy Waszych serc daje czlowiekowi sile, poczucie bezpieczenstwa w chorobie, a jednoczesnie kopa by walczyc i MOTYWOWAC SIE!!!! TheCherryGirl- pamietaj,ze to Ty ruszylas ten topik, otworzylas sie i zachecilas nas do otwarcia sie. Jestes madra osoba, ktora bladzi, ktora zdaje sobie sprawe ze swoich slabosci. Nauczmy sie tej pokory, o ktorej mowisz. Nauczmy sie przytulac siebie (a tak swoja droga- obejmowanie siebie rekoma tzn. krzyzowanie rak na barkach wyzwala w czlowieku poczucie bezpieczenstwa, relaksuje- taki pozytywny dotyk, takze przytulajmy sie i fizycznie,a przede wszystkim duchowo! Także, ściskam Was mocno i do cholery powtarzam- WEŹMY SIĘ W GARŚĆ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Delilia
Fajnie, ze piszecie :) BeautifulLiar, Ciągle podkreślam, ze rozumiem, to co przeżywają osoby, które wchodzą tu i widza, ze nie są same. Wiec nagle może wylać się z nich cala tajemnica objadania. I piszą ile zjadły. Ile kalorii. Ile waza. Ile by chciały. Pisza, ze za dużo jedzą ale są na diecie. I wszystko się wylewa i na jakiś czas czujemy się oczyszczone z tego, za długo trzymanego w sobie ciężaru. I mniej samotne. OK. Rozumiem. Akceptuje. Nie rozumiem jak ktoś pozostaje TYLKO na tym etapie. Dlatego, ze po jakimś czasie nie dość, ze jemu jak widać to już nie pomaga - to pisząc ciągle o tym, dołuje innych. Ja czasem mam kryzysy i jak wchodzę tu i po raz dwudziesty czytam kogoś jadłospis, to czuje się niefajnie. Czuje się na "chorym" forum. Pisanie dzienniczka a dzielenie się na forum ma jedna znaczącą różnicę: Interakcje z ludźmi. Ja tez czasami mam jeszcze kryzysy. Czasami bym coś napisała - ale dla mnie to forma szacunku, żeby nikogo tym nie obarczać. Nic nie wniosę społeczności pisząc o tym, ani tez społeczność nic na to nie poradzi, ze coś zjadłam. Może jeśli chce się codziennie pisać o swoim menu, to lepiej założyć bloga ? To nie "moje" forum, ale będę się na nim zachowywała tak, jakbym oczekiwała od tego topiku, żeby dziewczyny po pierwszym wstrząsie otwarcia się na świat ze swoim problemem - zaczęły patrzeć się na problem z innej perspektywy. Robi się wtedy zresztą w końcu dużo CIEKAWSZA DYSKUSJA :) Bo jak każdy tylko pisze o żarciu, to komunikacja jest trochę autystyczna ;) Ale sama nie wiem, mój punkt widzenia wypuściłam "na świat" ;) Jeśli ktoś przeczyta moje byle posty, może coś mu przyniosą. Może nie ma sensu, żebym więcej o tym pisała. I może przeniosę się definitywnie na forum glodne.pl. Bo tam komunikują się osoby, które się lecza i szanują wysiłek innych w leczeniu, także jest zakaz pisania o dietach i jedzeniu. To może jest forum dla osób, które chcą po raz pierwszy wylać swój "ból". Ale chciałam na takim forum zaistnieć, żeby te osoby nie zatrzymały się tylko na tym - bo ten etap może tez trwać w NIESKOŃCZONOŚĆ ;) *** TheCherryGirl, Moj Cel jest JASNY. Chciałabym, żeby każda osoba z problemami odżywiania zrozumiała, ze może SKRÓCIĆ swój nałóg, lecząc się. Cel jest aby ludzie zadbali o siebie i przestali się katować. A, ze może nie wiedza, ze "to" się leczy - to opowiadam im - którędy droga. Nazywasz to "nawracaniem" - jakbym zapraszała ludzi do jakieś sekty. WRĘCZ PRZECIWNIE, zapraszam ludzi, żeby stali się na tyle dorośli, odpowiedzialni za siebie i za dar jakim jest ich ciało i dusza - ze w sumie staliby się NIEZALEŻNI. Człowiek, który zdrowieje - nie potrzebuje ani mnie, ani tego topiku, ani was - tylko po prostu zaczyna ŻYĆ :) Ba, jeśli to miałoby się nazywać"nawracaniem", niech i się tak nazywa :) Dla mnie to danie innym skrzydeł, a nie podcinanie, żeby siedzieli tu w nieskończoność i się z nami użalali ;) Może i czasem mój ton jest "ostry". Ale widzę po grupowych terapiach, rozmowach z leczącymi się i własnym doświadczeniem, ze - "klepanie po pleckach" tak naprawdę nie boli ale i tez tak naprawdę zupełnie nic nie daje. Nie jestem tu po to, żeby ktoś uważał, ze jestem kochana. Choć czasami jestem tu całkiem fajna ;) Ale głównie interesuje mnie zaproszenie do konfrontacji z rzeczywistością. A TEGO NIKT NIE LUBI ;) Nikt nie lubi. Ale z reguły jak się podejmie wyzwanie - to może ocalić życie. *** Czasem jak mam kryzys nagle przez parę dni wraca mi wszystko i myślę dokładnie to co Żałosna. Jak tylko schudnę to będzie mi się żyło lepiej. Potem nagle klepie się po łbie ! bo wiem, ze znowu zaczynam ściemniać, dlatego, ze nie chce posłuchać tego co tak naprawdę mnie boli. Jak mam takie momenty to ten topik W OGÓLE MI NIE POMAGA. Jedynie słowa "Poważnego Tematu" wpływają na mnie kojąco. Bo ona nie ściemnia - mówi: "hej zastanów się, po co dążysz do jakiegoś nierealnego ideału?". Nie klepie mnie po pleckach i nie mówi, ze wszystko będzie dobrze tylko proponuje konfrontacje z moja rzeczywistością. To nie jest łatwe - ale jestem jej za to WDZIĘCZNA :):) W ogóle "Poważny Temat" pisze jak pisarka... i zawsze chce mi się Ciebie czytać :) Jest charyzma w Twoich słowach. Czuje, ze mam przed sobą człowieka z jajami ;) czyli takiego, który poznaje swoja indywidualność i swój charakter a nie stara się dopasować do tego, co inni pomyślą ...:) I tez jest w Tobie jakaś łagodność. Bardzo ja lubię. Ja w życiu jestem trochę łagodniejsza niż na tym forum ;) ... ale moja surowość, tak naprawdę ma na celu Wam pomoc. Może teraz tego nie doceniacie. A może kiedyś któraś doceni ;) Tak... zawsze będę chora. Zauważyłam, ze najgorsze kryzysy przychodzą jak sobie mowie: " Boże jak już w ogóle nie myślę o żarciu. HURRA, jestem zupełnie zdrowa. Juz koniec tego gówna". Wtedy z reguły... przychodzi kryzys i nie mogę się pozbierać... Jak to ... przecież wydawało mi się, ze .... ;) Nie ma tak. Trzeba akceptować sile ale tez wiedzieć, ze słabość jest w nas. I być dla tej słabości czułym . To część nas :) Jak się on niej zapomni, to daje nam się we znaki ;) Lepiej o niej pamiętać.. W ogóle, zaakceptowanie słabości daje SILE - bo żyjemy wtedy według naszej własnej prawdy. Poważny temat - czy ty masz coś wspólnego z Psychologia ? Mówisz prawie jak mądry terapeuta. Skąd ta mądrość ? Jaki jest Twój znak zodiaku ? :) Jaki Wasz znak zodiaku dziewczyny ? Pasjonuje się Astrologia wiec jestem ciekawa :) Ja jestem Skorpionica kochana :) Z Wenus i Uranem na Słońcu. Ascendent Panna. Może dzięki tej Pannie tak dobrze reaguje na terapie. Panna to znak Psychoterapii ;) Och Poważny temat - teraz rozpisałam się już niemiłosiernie - ale tez kiedyś coś napisze o mojej Mamie, o moich rodzicach. Duzo się zmieniło. Bardzo się z tego ciesze :) PS. Nie biegałam, tylko poszłam na spacer. Bylo cudownie. Wieczorne pomarańczowe słońce, lekka bryza, las zielenieje. Bawiące się ptaki i zadowolony biegający pies z wywalonym jęzorem. A ja czułam się fajnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natalia.com
zmieniam nick. zalosna choroba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc dziewczyny, nie pisalam ostatnio, glownie czytalam po cichu :-) Ruszylo sie na forum! Foxy, gratuluje decyzji!!! Ale nie mysl tez, ze bedzie latwo - po pierwszych wizytach u psychologa kompulsy moga sie nasilic. Nie zniechecaj sie, to tylko przejsciowe. Delila, bardzo dziekuje za posty - bardzo pomocne i konstruktywne. Pod tym, co piszesz, moglabym podpisac sie obydwoma rekami. I wcale nie jestes brutalna, jestesmy tu po to, zeby sie zmienic, skonfrontowac z naszymi problemami, a nie rozmawiac o tym, ile zjadlysmy. Dziewczyny - to nie jest tak, ze ulozy nam sie w glowie po glodowce, jak schudniemy X kilogramow. Schudniemy albo uregulujemy wage DOPIERO, JAK POUKLADAMY SOBIE W GLOWIE. A czasem niezwykle ciezko zrobic to samemu. Jesli nie mozecie/nie chcecie pojsc do specjalisty, pamietajcie, ze tylko pozbycie sie poczucia winy prowadzi do wyjscia z kompulsow. Wiec jesli chcecie jesc, to po prostu jedzcie. Dajcie sobie wolna reke, nie zadreczajcie poczuciem winy. Tylko wtedy jedzenie przestanie byc tym okropnym, zakazanym fetyszem, od ktorego caly czas uciekamy. To oczywiscie tylko jedna z rad, ale jestem psychologiem i udalo mi sie wyjsc z kompulsow (na tyle, na ile mozna. Diabel wciaz sie czai, prawda, Delila? :-) ) usciski wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poważny temat!
Bloody Barbara- witaj:) również ciekawe spostrzeżenia. zapraszam do rozwijania swoich mysli i oczywiscie nie ukrywam- slowami nas wesprzesz, szczegolnie tych, ktorzy sa na poczatku drogi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Delilia
Część kochana Natalia ! :):) No już dużo ładniej. Dziękuję. Pozwala mi to w końcu popatrzeć na Ciebie, taka jaka jesteś - a nie tylko przez pryzmat jedzenia :) Myślę, ze Tobie tez będzie fajniej z tym nickiem :) Przeczytałam się jeszcze raz ;) "Poważny temat - czy ty masz coś wspólnego z Psychologia ? Mówisz prawie jak mądry terapeuta. Skąd ta mądrość ?" Mówisz jak mądry terapeuta ( nie "prawie" jak mądry terapeuta ). Niektóre z Twoich slow mogłyby wyjść z ust "mojej" Pani Kasi. A jest ona bardzo fajna, mądrą Terapeutka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poważny temat!
Natalia- gratuluję!!!!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natalia.com
delilia nie uwazam sie za malo istotna osobe. Cherry tez uwazam, ze bez zrozumienia przeszlosci, czegos, co sie tam wydarzylo, nie da sie wyleczyc z tego. mowisz, ze spokoj w sercu, spokoj z odzywianiem. RACJA. dlatego ja szukam czegos, sposobu, by sie uspokoic, pozbierac, a to mi daje glodowka. powazny temat tak, pogubilam sie. wiem. i wiem tez, ze daze do idealu wlasnej siebie. nie wiem skad u mnie ten kult piekna...glodowka jest dla mnie sposobem na wyciszenie, uspokojenie, zatrzytmanie sie, a wtedy przyjdzie czas na refleksje nad soba, na zakonczenie kompulsow. bo czasem mozna zamknac jakis etap swojego zycia tylko wtedy, gdy zmierzymy sie z samym soba, pokonamy wlasne slabosci, przelamiemy. zgadzam sie, ze jest w nas smutek. we mnie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Delilia
Bloody Barbara ! Wow, zajefajny Nick !!! ;) Jakoś wcześniej Cie nie wypatrzyłam.., ale nie było mnie tu przez jakiś czas. Brzmi zadziornie. Podoba mi się :) Siedzi diabeł skubany siedzi :) Jak zaczyna się pienić, trzeba go trochę pogłaskać :) Ale fajnie, ze mamy tu psychologa ! Zesłany przez Anioły :) Na pewno na sile powstrzymywanie kompulsow, powoduje potem jeszcze większe kompulsy i bardziej zaniżony obraz siebie. Lepiej jeść i się choć trochę cieszyć tym co jemy ;) Natalia chyba zaczęła tak robić, "delektować się" :) Bloody, 2 lata - z Pania Kasia :) Jak czytam Twój nick, to mam ochotę polecieć na wakacje nad morze Śródziemne i napić się drinka w jakimś głośnym barze ;);) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Delilia, ciesze sie, ze podoba Ci sie moj nick :-) Przepraszam, ze tak rzadko pisze, ale temat sledze bardzo uwaznie. Nie wiem, jak u Was, ale kiedy przeczytalam oierwszych kilka stron (na szczescie bedac sama), rozplakalam sie. Tak bardzo to wszystko bliskie i smutne - swiadomosc jak bardzo wszystkie sie z tym wszystkim meczymy i wstydzimy. Masz racje z tym diablem, trzeba poglaskac! Mysle, ze strategia z glaskaniem jest lepsza niz z symbolicznym kopaniem go w tylek :-). Teraz, kiedy zdarza mi sie obezrec, mowie sobie: no trudno, pewnie tego potrzebowalam, moj organizm potrzebowal tych pieciu paczkow :-))). I jakos to dziala, bo pozniej nie jestem glodna. Po prostu cialo wie, ze jak bedzie chcialo, to dostanie. To sprawia, ze nie mam takich kompulsow jak wczesnie. A cieszyc sie jedzeniem trzeba! Nie wiem, jak Wy, dziewczyny, ale ja przez wszystkie "straszne lata" bardzo sie wstydzilam mowic, ze mi cos smakuje, ze jestem glodna, ze cos lubie. W relacjach z innymi ludzmi jedzenie zupelnie nie istnialo, jak jakies tabu. Udawalam, ze zywie sie pylkiem kwiatowym hihi. Jestem stanowczo za wypiciem drinka, nawet jesli nie w glosnym barze! :-) Niestety, u mnie dopiero za kilka godzin, kiedy wyjde z pracy. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj jedyny i przydlugi post jest na stronie 11. Delilia - ja tak dlugiego stazu z terapeuta nie mam, chyba Ci troche zazdroszcze z Pania Kasia :-) Sama zaliczylam dwoch psychiatrow, ale naprawde pomogla mi psycholog (niecaly rok terapii). CherryGirl, jak samopoczucie i praca? Ukladaja sie jakos sprawy praktyczne? usciski wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×