Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

TheCherryGirl

Obżerasz się? Wchodź!

Polecane posty

Foxy999 Super, że miałaś ten pozytywny akcent:) A jak czułaś się w sukience i ze sobą samą??? Swobodnie czy raczej nie? I jak dzisiaj u Ciebie? BeautifulLiar Witaj:) Sądzę,że ten schemat jest wspólny dla wielu wielu z nas...Znam Twoje podejście, coś w rodzaju: "Jak schudnę to zacznę żyć"...Życie toczy się teraz, a to co jest "naokoło" to tylko sytuacja życiowa. Zasługujesz, żeby być z kims już teraz...Twoja sylwetka wcale nie mówi nic o Twojej wartości: jesteś wartościową i wyjątkową osobą już teraz, ciało to jest tylko "dodatek"...Boże, ale pierdolenie, chciałabym coś przekazać ale nawet nie wiem jak hahaha xD Za dużo cukru we krwi krąży... U mnie...to co zawsze. Nie będę się powtarzać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szanelka 50
Jezeli Odzywianie swojego organizmu jest prawidlowe, zbilansowane, to nie ma ciagnat do kompulsow. Kluczem jest 5 posilkow. Nie jest sie glodnym. A w glodzie, pierwsza mysl,to slodycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oki, uporałam się z 12 stronami i już wiem, że ten problem dotyczy nas wszystkie... w pełni się z Wami utożsamiam.. i po przeczytaniu każdej wypowiedzi wiem jedno- czas udać się do specjalisty. I uważam, że Tobie TheCherryGirl taka wizyta też bardzo jest potrzebna. Już on wskaże Ci drogę, którą powinnaś podążać, bo jest od tego, by nas ukierunkować. Z resztą, każdej z nas przyda się taka wizyta. Naprawde, bardzo wiele dzięki Wam zrozumiałam, odkryłam poniekąd sprawy, które również wpływają na mój obecny stan psychiczny... Nie chce dalej tkwić w martwym punkcie, robić sobie krzywdę. po prostu mam tego dosyć. Same nie damy sobie z tym rady, każda z nas już próbowała, ale to siedzi w nas głębiej.. to psychika, której dietą nie uleczymy. Bo nigdy nie będziemy szczęśliwe, taka prawda. Potrzeba nam mentora, który na nowo nas poskłada do życia, i dzięki któremu znów będziemy prawdziwymi 'JA', bądź tymi, jakimi chciałybyśmy być. Wierze w to, że każdy z nas jest wyjątkowy i zasługuje na szczęście. Aż się poryczałam pisząc to.. hehehhe.. ;) Ale naprawde, czas to zmienić, czas ruszyć z miejca, a nie czekać, aż samo się rozwiąże. Podobnie jak wy popadam ze skrajności w skrajność.. Potrafie wstawać o 5, iść biegać, trzymać się zasad żywieniowych, ale jak tylko złapie mnie jakiś dołek, gdy nie widzę efektów, albo coś mnie zasmuci, to przerywam to, rzucam się w wir obżarstwa (też się wyłączam, nie myśle co robie,co więcej- nie chce dopuścić do siebie tych myśli) i potem przychodzi czas refleksji- jak bardzo jestem słaba, beznadziejna, obleśna.. znacie to z autopsji ;).. Ale też wiecie co.. nie warto narzucać sobie diet. w ogóle postanowień- schudnę tyle w takim czasie. bo jak wiecie prędzej czy później ta dieta skończy się obżarstwem... chodzi mi o to, by okej, zmierzać w kierunku utraty wagi, ale nie skupiając na niej tyle energii. dać sobie przede wszystkim czas, bo owszem, można schudnąć w krótkim czasie, ale ten stan lekkości będzie równie krótki. zasada MŻ przede wszystkim i ruch- wiem wiem, jak ciężko go wdrążyć w życie- ale szczerze polecam. zaczełam biegać(choć kiedys po prostu tego nienawidziłam.. strasznie!), i naprawde, taki jogging może zdziałac cuda. przede wszystkim wyciszenie, super czas na refleksje, i TO błogie uczucie zadowolenia.. bajka ;) ale niekoniecznie bieganie, każda może lubić co innego i naprawde zachęcam do jakiej formy aktywności- do odskoczni od naszej szarej rzeczywistości.. Ale w tym wszystkim najwazniejsza jest chęć... bo jeżeli jeszcze tego nie czjemy, nie jestesmy gotowe na zmiane, to to nie wypali.. trzeba znalezc ten odpowiedni moment, np. jak w przypadku Żałosnej choroby, by z obżarstwa przejść na diete ( co jest bardzo trudne). I nie ma co żyć przeszłością. Jestem realistką- tu i teraz. nie wrócimy już do tego, co było kiedyś. ale w każdej chwili możemy pracować nad terażniejszościa i żyć z nią w zgodzie-ku lepszej przyszłości.. Co prawda daleko mi do takich rad, jakie Wy udzielacie, ale płynie to prosto z mojego serca.. wierze, że w końcu los się do nas uśmiechnie.. tylko trzeba ruszyć z miejca... Pozdrawiam serdecznie! będę tu na bieżąco zaglądała ;) Całuski :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja się chciałam pochwalic że odkąd ostatni raz tutaj pisałam czyli od około 3 tygodni nie miałam żadnego kompulsu:) wiem że to niewiele i że to dopiero poczatek ale juz się cieszę że dałam radę bo miałam wiele stresujących sytuacji i nie uciekłam wtedy do jedzenia:) Jestem właśnie od tych 3 tyg na diecie schudałam 4 kg i jem 4 razy dziennie i już mnie nie ciągnie do jedzenia tak jak kiedyś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
dziewczyny... nie daje rady.; wciaz trwam w kompulsach, nigdy nie czuje glodu fizycznego, wciaz jestem napchana, i wciaz te mysli, ktore sprawiaja, ze jem, jem i ze ciagle mysle o jedzeniu, co zjesc. to trwa juz chyba z 2, 3 tygodnie. zazdroszcze tym, ktore umieja przestac po 1 dniu, 2. powiedziec sobie stop. ja nigdy nie potrafie, musze czekac az spadne na samo dno- (CZYT. az nie bede sie miescic w nic, z moich ubran) ja chyba lubie przekraczac granice. sprawdzac, jak dlugo moge wytrzymac i co jestem w stanie wytrzymac. stad te skrajnosci- kompuls, glodowka. totalnie zdrowo albo kompletne dno... I te chore kombinacje, polaczenie pokarmow- slone ze slodkim, kwasne i gorzkie, bo nie czuje smaku... nie czuje konsystencji, bo polykam, pochlaniam, nawet nie wiem, ile, nie wiem kiedy= nie zauwazam, bo dzieje sie to tak szybko. jak zycie latwo przegrac... znow jestem napchana i ponownie czuje sie pusta. tak cholernie pusta. najgorsze, ze wymioty przynosza mi ulge. zaczelam. nie codziennie, ale czasami, by sie oczyscic. wszystko idzie mi w brzuch. gdybym przestala sie obzerac, zeszlo by, ale teraz wygladam jak w ciazy. szok. zawsze akurat moj brzuch byl najlepsza czescia mojego ciala. nigdy siebie nie zrozumiem. dlaczego daze do autodestrukcji? dlaczego na sile, chce byc brzydka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi sie poniekąd wydaje, ze moze nie chcesz podswiadomie stac sie ta ladniejsza, bardziej zauwazalna i pozadana.. chociaz moge sie mylic.. ale jak przeczytalam Twoj wpis (choc moze byl innej autorki, to z gory przepraszam), to peszy Cie tak jak i mnie wzrok mezczyzn na sobie.. i dlatego miedzy innymi byc moze posuwamy sie do autodestrukcji, by czucsie pewnie i bezpiecznie w 4 scianach.. z nasza niskasamoocena i obojetnoscia na wszystko dookola.. my i nasz swiat w centum, o.. Wlasnie jestem po posilku, spac nie moglam tak mnie ssalo z glodu, ale u mnie wystepuja te napady bardziej w wersji light.. ale fakt faktem, popadam teraz w skrajnosc ograniczania produdktow i checi pozbycia sie kilku kg... u mnie w przeszlosci byl epizod z anoreksja, takze nie chce wrocic do tamtego stanu.. trzeba sie udac do specjalisty... trzeba! same nie damy sovie z tym rady.. bo gdybysmy mogly, to taki topik wcale by nie powstal... takze czesc pieniazkow na jedzenie trzeba poswiecic na psycholozke ;) ja jakos postaram wyludzic od rodzicow i sie przemoc z wizytą... do uslyszonka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
BeautifulLiar masz racje z tym, ze chce byc niezauwazalna... nie chce by ode mnie wymagano, ocenianiano, obojetnosc... tak, czasami zachowuje sie aspolecznie, jestem typem samotnika, pewnie dlatego. rozumiem, ze zxyjemy wsrod ludzi i ocenianie nas jest nieuniknione, spotykanie i zycie z ludzmi, konieczne, ale wtedy nie czuje sie bezpuecznie, wciaz nie czuje spokoju i bezpieczenstwa a to przeciez jeden z koniecznych do zycia aspektow. tak jak jedzenie, chociaz ono raczej rzadzi naszym zyciem, niz jest do niego niezbedne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
asiula8824 Gratulacje :) Wg mnie 3 tygodnie to wcale nie jest niewiele, wręcz przeciwnie...21 dni, codzienne pokusy, wieczory, stresujące momenty. A Tobie udało się wytrwać :) Tylko nie nałóż na siebie zbyt wielkiej presji teraz i nie wymagaj za dużo, bo możesz pęknąć...Ciesz się z tego co masz, bo masz już dużo. Powodzenia :) zalosna choroba Twój ostatni post bardzo do mnie pasuje. Typ samotnika...Wolę spędzać wieczory z książką w domu zamiast wyjść ze znajomymi i się 'obnażyć'..Ludzie mnie czasem przerażają...I tu potwierdza się moja teoria, że jedzenie to forma ucieczki + próba pozbycia się odpowiedzialności...Ja dopiero teraz, w sytuacji kiedy szukam pracy i czasem robię 'dni próbne' w różnych pubach widzę, jak bardzo przeraża mnie rzeczywistość, w której wystawiona jestem na oceny i krytyki. Ta świadomość mnie paraliżuje...I oczywiście chcę się schować...Myślę, że jedzenie->tłuszcz odkładający się na ciele to taka tarcza przed światem: przecież jak jestem "większa" to i też wydaję się silniejsza. Więc jem, żeby "rosnąć". BeautifulLiar Masz rację z tą wizytą u specjalisty...WIem, że w przyszłości będę kontynuować terapię, ale na razie po prostu nie mam możliwości/czasu. Więc staram się pracować z chwilą obecną i teraźniejszą rzeczywistością...I nie uciekać tak o niej, tylko zmierzyć się z problemami. Gratuluje regularnej aktywności fizycznej-doskonale wiem, że to pomaga, kiedyś trenowałam pewien sport i wtedy moje życie było o wiele lepsze, chociaż też jadłam na potęgę...Ale przynajmniej miałam jakiś cel: pójść na trening, dać z siebie wszystko. I to był jakiś stały punkt w moim życiu-trenować mimo wszystko. Bardzo mi sie podoba to co powiedziałas o teraźniejszości...Bo tak naprawdę w teraźniejszości nie ma żadnych problemów. Polecam książkę "Potęga teraźniejszości" Eckharta Tolle (chyba tak to sie pisze). Mi ta książka bardzo pomogła i "oświeciło mnie" w pewien sposób po jej przeczytaniu ;) Trzymajcie sie :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też separuje się od innych.. :P zawsze znajde jakąś wymówkę, żeby sie nie spotkac.. nawet co niektorzy znaja mnie z tego, ze zawsze jestem niedostepna... :D w glowie tylko mam wojne mysli "ona jest ladniejsza ode mnie, ma boska figure, a ja jestem oblesna'.. ;/ ale w sumie jak juz spotkam sie, to dobrze mi w towarzystwie.. chcialabym, zeby to byla taka codziennosc moja, zebym nie bala sie tak ludzi ;/ macie moze tak jak ja, ze gdy o czyms mowicie, i jednoczesnie skupicie sie na tym, ze odbiorca slucha was i jestescie wlasnie 'oceniane', to placze wam sie jezyk?:p albo nie potraficie sie wyslowic? ja tak mam bardzo czesto i jest mi strasznie wstyd... ale jak uda mi sie wylaczyc te mysli wszystkie i nie skupiam sie na tym, ze wszyscy mnie slchaja to normalnie mowie, na luzie:P i tez zastanawia mnie- czy macie moze problemy z brzuchem, w ktorym odbywaja sie 'rewolucje'? cos jak zespol jelita drazliwego? od kilku miesiecy miewam niesamowite zaparcia, o biegunkach nieraz marze :(, a w brzuchu mega glosno cos bulgocze albo jezdzi.. strasznie krepujace, jak cisza na sali wykladowej, a tu jelita zaczynaja swoje serenady... ehh :P dziekuje za lekturke, na pewno przeczytam ;) piosenke, ktora wrzucilas ktoregos dnia slucham doslownie na okraglo... ;)) pozdrawiam Was i naprawde- dodajecie mi skrzydel :):):*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Dziewczyny Przepraszam ze sie nie odzywalam, ale mialam troche zamieszania w domu, poza tym mama przywiozla jakies nowe suplementy z Polski, ktore powinny uregulowac moja gospodarke hormonalna(miesiaczki mam nieregularne od czasy jak wyjelam Mirene), ale chyba przez te tabletki jestem bardzo senna. Jak juz mam chwilke czasu wieczorem, to zazwyczaj padam jak kloda. Przeczytalam ostatnie wpisy i absolutnie przyznaje Wam racje, potrzebujemy pomocy specjalistow, ale moim problemem jest jednak to, ze gdy fatktycznie wybiore sie do lekarza oficjalnie przyznam sie do problemu, a ja chyba sie wstydze. Poza tym ludzie bardzo bagatelizuja nasz nalog, a juz na pewno lekarze pierwszego kontaktu. NIe raz juz bylam z tym problemem u moich gp, wyciagaja te swoje ulotki i tabelami zdrowej zywnosci, albo daja rady typu: No wie pani, z tego wynika ze pani troche za duzo je... dlatego nie moze pani schudnac (kretyni). Moja ostatnia lekarka dala mi Reductil, czyli odpowiednik polskiej Zelixy (Sybutramine), owszem pomogla, ale to nie bylo tak naprawde rozwiazanie. The Cherry Girl, rozumiem cie, jestes w bardzo trudnej sytuacji. Wierze, ze bedzie Ci lepiej i latwiej jak znajdziesz prace. Bedziesz bardziej niezalezna i przy odrobinie szczescia, jesli praca bedzie sprawiala ci przyjemnosc i satysfakcje, moze nawet na jakis czas "uleczysz " sie z obzarstwa. Masz teraz cholernie trudny okres, szukanie pracy zawsze mnie bardzo stresowalo, dlatego wiem ze Twoje kompulsy sa czeste i bardzo silne. Dasz rade dziewczyno, pamietaj jestes teraz w dolku, ale z niego wyjdziesz, bedzie lepiej. Musi byc!!!! Pamietaj na rozmowach kwalifikacyjnych patrz prosto w oczy, usmiechaj sie i mow to co oni chca uslyszec, prawda nie zawsze jest konieczna... jak ja pracowalam w pubach i ktos sie mnie pytal czy cos umiem, zawsze mowilam ze tak, zadko kiedy to sprawdzaja... Najwarzeniejsze jest, zeby prace dostac, a pozniej juz jakos pojdzie. Trzymam kciuki xx Zalosna choroba Ostatnio mialam trudny okres, mnosto kompulsow (nawet jeden dzisiaj wieczorem), ale od jutra zaczynam glodowka 10-ciodniowa. Zaczynam o 18:00. Tym razem nie bede robila wstepu do glodowki. Poczytalam troche i wiele osob twierdzi ze wstep nie jest konieczny. Uprzedzilam rodzine, matka juz sie martwi, a maz cieszy, bo utyta jestem ze chej. Chcesz dolacz sie, bedzie mi razniej, a wiem ze glodowka powinna Cie troche podniesc, bo tez jestes w dolku. Acha mam takie pytanie, czy znacie jakies dobre sposoby na wzmocnienie wlosow, strasznie mi wypadaja. Moze to przesilenie wiosenne, albo hormony. Nie moze byc to zwiazane z dieta,przeciez pozeram niesamowite ilosci warzyw i owocow, do tego biore codziennie suplementy: kwas foliowy, witaminy centrum, ginko, magnez, coenzym q10, zelazo, cynk, wit b6, a wlosy mimo to wychodza garsciami. Prosze dajcie znac jesli macie jakies pomysly, boje sie ze zostane lysa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blue-Lemonka
dziewczyny uwazajcie. Ja utylam przez to, ze ciagle sie odchudzalam. Zawsze normalnie wazylam tzn przy 165cm mialam ok 60kg, gdy sie najadlam przez pare dni to 63 a jak mialam full zajec na studiach i w pracy i zero czasu na jedzneie to zdarzalo sie, ze spadalam do 56. No i to bylo normalne. Schody zaczely sie, gdy stwierdzilam, ze to 60 kg to jest jakas maskra i trza sie za siebie brac. Zaczely sie diety - Atkins, nielaczenia, 1000kcal, jogurtowe, bezbialkowe, Kwasniewski, MM, SB, posty wg Tombaka i Malachowa, razem z dietami przyszly megakompulsy. To cos czego wczesniej nie znalam, bo wczesniej po prostu od czasu do czasu tylko w swieta sobie zdrowo podjadlam a poza tym jadlam zdrowo i normalnie. Czyli wlecialam w schemat, ktorym albo bylam na kolejnej cudownej diecie albo sie obzeralam. To dluga historia, w kazdym razie po 5 latach dobilam do 98kg, nie zartuje. Taki efekt plus kupa problemow zdrowotnych i psychicznych. No i teraz uwaga - po dobiciu do prawei setki obudzilam sie i przerazilam, ale tak totalnie, bo wczesniej jakos mi bylo wszystko jedno i lecialo schetamtem - e, skoro juz waze 75 to poobzeram sie jeszcze troche, bez roznicy, potem 80, natomiast po 85 to juz w zasadzie dno totalne i zajadanie kleski, poczucia winy i porazki :-( Ok 98kg postanowilam schudnac, ale tak konkretnie a nie jak milion razy wczesniej, ze glupia dietka 5kilo w tyl a 10 do przodu. Po prostuprzestalam jesc, pomalu, sukcesywnie. Mialam tak rozepchany bebzon, ze jedynym wyjsciem byla dieta ketogeniczna na 3 dni, zeby po prostu przestac jesc i stracic apetyt. Podzialalo. Po tych 3 dniach na tluszczach przestawilam sobie metabolizm na spalanie tluszczu i zaczelam jesc mniej. Szybciej sie nasycalam. Wykreslilam z jadlospisu rzeczy, ktore mnie odpalaly jak chleb, chipsy i ser zolty, na slodycze na ketogenicznej nie ma sie ochoty wiec problem z glowy. Od tej pory poprostu zafiksowalam sie na niejedzeniu. porcje dozowalam jak dla ptaszka, cale dnie ukladalam zdrowe jadlospisy a wychodzila z tego glodowka, boo jak mialam zaplanowane 100g twarozkuto z reguly zjadalam 20g - 2 lyzki i koniec, dogryzalam rzodkiewka i mi starczalo, herbata z pol lyzeczka cukru trzymala mnie pol dnia, gryz kielbasy sycil na reszte dnia. Przez pierwszy miesiac euforia, tracilam na wadze jak szalona, nie musialam jesc, drugi miesiac tez, w sumie zgubilam prawie 20kg. potem chudlam wolniej, ale po paru mcach zobaczylam upragnione 67na wadze. Problemzaczal sie pojawiac,gdy nadal chudlam przez takie jedzenie, a wlasciwie niejedzenie. Do 50kg czulam sie ok, bo jak mi poznije tlumaczyl lekarz, do ktorego trafilam, do tego momentu organizm spalal jako energie swoj wlasny tluszcz i mozna bylo minimalnie jesc. Schody zaczely si epozniej. Nie moglam jesc wiecej i nadal chudlam. Teraz waze 48kg ale z trudem, po prostu jem z przymusu, bez przyjemnosci, ale gdybym odpuscila i przestala sie pilnowac od razu bym schudla. Najnizsza waga, ktora wtedy zaliczylam to 42 kg czego nikomu nie zycze. Bole glowy, zawroty, bole serca, sennosc, zimno, apatia to pikus ze spustoszeniem, jakie sie dzieje wewnatrz organizmu. Dlatego uwazjcie, sensownie podchodzcie do swoich problemow, to wszystko niestety siedzi w glowie i to choroba, czy to objadanie sie czy zaprzestanie jedzenia :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
Foxy, wiesz, ze planiowalam wlasnie glodowke od poniedzialku? nastepuje zmiana w moim zyciu. przez miesiac bede mieszkac w innymn miejscu. moze w koncu uporzadkuje balagan w mojej glowie... tak wiec. tez zaczynam :). mowisz, ze wstep do glod. nie jest konieczny, na pewno? .. ja nie stosuje lewatyw. nie mam oczyszczonych jeslit chyba zbyt dokladnie i zawsze, znaczy po tych dluzszych glodowkach powyzej 13 dni, gdzies 14 dn. dostaje wysypki na klatce piersiowej i plecach. boje sie ze to leczenie choroby pluc, serca? ale niby mowia, ze jak sa jakies slady na ciele, to dobrze, ze organizm walczy z choroba, ale naprawde sie boje. glodowka porzadkuje moje mysli, nabieram szacunku do siebie, po niej przez jakis czas nie wpakowuje w siebie rzeczy tak latwo jak w smietnik. lubie w sobie to, ze wtedy jestem taka silna, niezniszczalna ;) dookola wszyscy jedza, a ja nie musze, znaczy nie potrzebuje... BOZE, jakie \we mnie sa skrajnosci. cxasem czuje, ze cos z moja psychika szwankuje. mam kompulsy, powazne, bardzo, a w innych okresach glodowka. czasami nie wiem, ile jeszcze moje cialo wytrzyma ze mna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostatnia deska ratunku
Cześć Wam. Czytam Was od czasu do czasu, bo ten problem dotyczy i mnie. Widze, że Foxy i zalosna choroba - zaczynacie glodowke od jutra. moge do Was dolaczyc? bo mysle ze latwiej mi bedzie robic glodowke z osobami ktore maja ten sam problem co ja:) jutro napisze cos wiecej (jesli mnie oczywiscie przyjmiecie, bo widze ze duzo ze soba piszecie:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
ostatnia deska ratunku ja nie mam nic przeciwko, ale glayodowka to nie jest nic blahego. Ja juz je przeprowadzalam, Foxy tez, wiemy jak reaguje nasz organizm na nie, chodzi o to, zeby sobie nie zaszkodzic. Jaka w sumie ironia to w moich ustach- ja, ktora tak siebie krzywdze jedzeniem.. Ale poczytaj najpierw o glodowce, sa tu 2 b.db topiki. W sumie Kazdy i tak decyduje sam o swoim ciele, bo sam ponosi konsekwencje, ale nie chcialabym zeby cos Ci sie stalo. Glodowka jest jak odrodzenie sie na nowo. Poczatki sa trudne, bardzo,ale zyski tego warte. Poczucie spokoju,wyciszenie, po prostu wtedy jestes, zyjesz, bez zbytniego rozmyslania, zastanawiamnia. To wg mnie jest najpiekniejsze w niej. Skupienie na sobie. Jest sie w centrum. Nic innego sie nie liczy,a zwlaszcza jedzenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sakdjhbv
glodowka to tylko po nadzorem dobrego lekarza;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostatnia deska ratunku
ja tez juz kilka razy przeprowadzalam glodowke, ale najwiecej takich 3 - dniowych. raz sie udalo 8 dni. kilka razy 6. ale teraz chcialabym dluzej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Ostatnia deska ratunku pewnie ze mozesz sie dolaczyc. Kazdy moze, bedzie nam razniej, pierwsze dwa dni sa dla mnie bardzo trudne. Straszne bole glowy, burczenie w brzuchu i glod, a potem to juz jakos leci. Zalosna choroba, czytalam rozne artykuly na necie, sporo osob pisalo ze post nie jest konieczny, ale pierwsze dni glodowki sa trudniejsze. Przede wszystkim brak miesa i slodyczy da nam w kosc. Post pod tym wzgledem to ulatwia, po tygodniu jedzenia jedynie ryzu, kasz i piciu wody, zaczecie glodowki jest proste. Jesli masz jakies srodki przeczyszczajace, wez je dzisiaj wieczorem, zeby chociaz troche sie przeczyscic. Ale namawialabym cie na te lewatywy. Tylko na poczatku jest troche ciezko, a potem idzie naprawde latwo. Nawet powiem wiecej, mozna je polubic. To taki moj maly rytual. Klade dzieciaki spac, nastawiam wode na wywar z kawy, szykuje wszystko. Swiece w lazience, pelno kocy, poduszek, relaksujaca muza i gazetki. W czasie glodowki staram sie utrzymac kawe w jelitach przez conajmniej 12 minut (3/4 piosenki), a potem lece na toalete. To niesamowiste ile swinstw zbiera nam sie w jelitach... Nie traktuje glodowki jako "diety", tylko jako zresetowanie moich porabanych przyzwyczajen. Po glodowce przestaje jesc czekolade, mieso, tluszcze, przetworzone niezdrowe zarcie, trace ochote na alkohol czy kawe. Jestem wzorowa. PAMIETAJCIE ZE WYCHODZENIE Z GLODOWKI JEST BARDZO WAZNE, MUSI TRWAC TYLE ILE SAMA GLODOWKA. Ale do tego dojdziemy w swoim czasie. OK Kochane, czyli jemy do 18:00, a potem koniec. Ja postaram sie glodowac 10 dni. Juz nie moge sie doczekac, moje ostatnie kompulsy mnie wyczerpaly, to bedzie jak oddech swierzego powietrza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ginger16
Tak czytam, czytam i czytam.. I jestem załamana, trace checi do czegokolwiek.. Czuje jakbyscie opisywały moja własna osobe.. O d poprzednich wakacji przytyłam 12 kilo, a mam dopiero 15 lat :( Mam kompulsy jestem tego swiadoma.. i tak jak mowiłyscie wpierw zrem na siłe potem odchudzam sie strasznymi dietami.. głodówkami.. ja juz dłuzej tak nie moge. to jest straszne.. Pytałam neidawno sama siebie dlaczeggo tak sie stało? To zaczeło sie własnie pod koniec tamtych wakacji.. Chłopak mnie zucił.. pierwszy raz czułam cos takiego jak miłosc.. dla mnie to było nie mozliwe.. byłam pewna ze miłosc w tym wieku nie istnieje.. myliłam sie. Była próba samobójcza, i miesiac płakania w poduszke.. wtedy nie byłam tego tak swiadoma ale zaczeło sie wielie zarcie.. A teraz jestem zakompleksiona dziewczynka która cierpi na swoim punkcie, zaliczyłam juz depresje z której na szczescie sie wyleczyłam.. Jest ze mna zlee barzdo zle.. az chce mi sie płakac.. Kiedy juz odstapie troche od diety i zjem np. cos małego to nie widac konca obzarstwa, dlatego doszłam do wniosku ze chyba najskuteczniejsze jest nie jedzenie.. Próbowałam juz wszystkich diet.. wszystkiego co tylko mozna mimo ze ze mnie taka gózniara.. Na domiar złego spotykam moja była miłosc codziennie w szkole i widze jak z pogarda patrzy na mojee ciało..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ginger16
Tak czytam, czytam i czytam.. I jestem załamana, trace checi do czegokolwiek.. Czuje jakbyscie opisywały moja własna osobe.. O d poprzednich wakacji przytyłam 12 kilo, a mam dopiero 15 lat :( Mam kompulsy jestem tego swiadoma.. i tak jak mowiłyscie wpierw zrem na siłe potem odchudzam sie strasznymi dietami.. głodówkami.. ja juz dłuzej tak nie moge. to jest straszne.. Pytałam neidawno sama siebie dlaczeggo tak sie stało? To zaczeło sie własnie pod koniec tamtych wakacji.. Chłopak mnie zucił.. pierwszy raz czułam cos takiego jak miłosc.. dla mnie to było nie mozliwe.. byłam pewna ze miłosc w tym wieku nie istnieje.. myliłam sie. Była próba samobójcza, i miesiac płakania w poduszke.. wtedy nie byłam tego tak swiadoma ale zaczeło sie wielie zarcie.. A teraz jestem zakompleksiona dziewczynka która cierpi na swoim punkcie, zaliczyłam juz depresje z której na szczescie sie wyleczyłam.. Jest ze mna zlee barzdo zle.. az chce mi sie płakac.. Kiedy juz odstapie troche od diety i zjem np. cos małego to nie widac konca obzarstwa, dlatego doszłam do wniosku ze chyba najskuteczniejsze jest nie jedzenie.. Próbowałam juz wszystkich diet.. wszystkiego co tylko mozna mimo ze ze mnie taka gózniara.. Na domiar złego spotykam moja była miłosc codziennie w szkole i widze jak z pogarda patrzy na mojee ciało..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny, ale sobie popłynełam :( w 2 tyg. dosłownie przytyłam 5kg :( nie mieszcze sie w żadne spodnie, a jak któreś są na gumkę, to tłuszcz wylewa się bokiem.. co za obrzydzenie do samej siebie ;(( definitywnie od jutra się biorę za siebie, jestem taka zła na siebie:( też bardzo chciałabym zrobić sobie głodówkę(kiedyś wyrzymałam 3 dni, bo prawie fiknęłam), ale boje sie o ten mój brzuch, że dopiero zacznie burczeć na całą aulę... czuje do siebie taki wstręt, że głowa mała. dzisiaj był ostatani dzień obżarstwa, obiecuje to na łamach forum. będę zdawała newsy z postępów... 3majcie się cieplutko i życzę Wesołych Świąt! spóźnionych lekko, ale jeszcze jutro są Święta ;) do usłyszenia;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
Foxy tak, ja tez czytalam, ze bez przygotowania to glodowka jest po prostu trudniejsza. Zoladek jest rozciagniety, czuje sie wiekszy glod.tak. Wypilam wczoraj te herbate. Ginger zaden mezczyzna nie zasluguje na to,by dla niego sie niszczyc, poswiecac. Jestes taka mloda..tyle przed Toba. Powinnas porozmawiac z jakims doroslym, komu ufasz Beautiful ja potrafie w 3 tyg. przytyc 10 kg! Dasz rade pozbyc sie nadwyzki. Musisz tylko do tego dazyc konsekwent. Mi zawsze brak motywacji,ale zaczynam glodowke, mam nadzieje, ze wsparcie Dziewczyn da mi sile. Tak,przeZ pierwsze dni burczy,potem to mija, roznie 4 dni, 5 u mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem pełna podziwu dla Was ;) za to samozaparcie.. ja bym nie dała rady tyle wytrzymać.. kiedyś 3 dni byłam na głodówce, zrobiłam przygotowanie i w ogóle, ale prawie fiknęłam.. i koleżanki jak się dowiedziały to myślałam, że mi spuszczą manto :P hehe 3mam kciucki i mam nadzieję, że wytrwacie dzielnie do końca ;) i równie dzielnie wyjdziecie z głodówki ;) ja się skuszę na lewatywę.. kiedyś miałam pełne obawy, ale jutro śmigam po sprzęt i jazzzda:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
foxy, zaczynamy, dzis dzien 1. Waze 68 kg. Glodowka moja nie ma okreslonych dni. Zobacze,ile dam rade. Beautiful najgorsze sa poczatki, tak jak z dieta, a potem to leci, bo nie czujesz glodu i szkoda Ci zaprzepaszczac efekty. Az sie nie zalamiesz. Po glodowce, fizycznie ciagnie Cie tylko do zdrowych rzeczy. Czasem tylko glowa domaga sie tych zlych. Impuls. Trzeba zaczac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ginger16
Kur... znowu poległam znoowu .. jestem załamana..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
ginger moje ostatnie 20 dni wygladaly tak, ze budzilam sie rano, wczesniej niZ zwykle, bo chcialam znow jesc. Czasem, w nocy, takze podjadalam. To nie byl kompuls w ciagu dnia..to byly cale dnie napadow! Nigdy nie czulam glodu. Kazdego dnia obiecywalam sobie,ze od dzis, ze juz nie..i co? I nic. Szlam do sklepu po wode, wychodzilam z cola,popcornem, chipsami, l lodow, 4 czekoladami, pol kg ciastek,orzechy ziemne,chleb, ser, zapiekanka. To wszystko szlo na raz! Potrafilam z 2 razy na dzien tak! Zaczynalam dzien od czekolady,takiej duzej 200g,konczylam na czekoladzie, popcornie,coli. Czesto to zwracalam, poczulam glod i znow. Nie potrafilam przestac. Az do dzis. Dzis jest dobrze. Mam cel. Jestem spokojna. U mnie chodzi o glowe. Dopoki sie nie wycisze, poskladam, wroce do pionu, nie przestane sie obzerac. Bo to o psychike chodzi. Akt napadow daje poczucie spokoju, bezpieczenstwa, nie nauczylysmy sie inaczej TEGO znalezc jak w jedzeniu. Moje cialo jest juz zmeczone, mam dosyc. Chyba spadlam na dno, dlatego sie odbilam. Dlatego nie miej do siebie zalu, nie obwiniaj. Musisz sie odnalezc.przeczekac ataki,musisz poskladac mysli. A jedzenie nas gubi. Moze brzmie jak truizm..nie wiem. Nie znam sposobu na napady. Jak zaczne, nie umiem przestac, nie przestaje az moje cialo nie powie basta. CZASEM wydaje mi sie, ze ja z WAS wszystkich jestem najbardziej chora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok dzien pierwszy. Waga 72kg Ja od wczoraj nic nie zjadlam, ale obsesyjnie mysle o zarciu. Nie dalam rady i wzielam nurofen, glowa mi peka. Najgorsze jest to ze powiedzialam mamie, teraz tylko za mna lazi i narzeka. Teraz wlasnie namawiala mnie na kawe, prawie sie ugielam, bo bardzo mi kawki brakuje. Dlatego "ucieklam" na nasze forum. Wiecie tak sobie myslalam, ludzie uzaleznieni od alkoholu czy narkotykow w pewnym sensie maja latwiej. Ida na odwyk eliminuja uzywki kompletnie i jakos pra do przodu. W naszym przypadku jest trudniej, przeciez nie mozemy na stale wyelimonowac pozywienia. Strasznie brakuje mi zarcia, mojej oazy spokoju, ale nie czuje jako takiego glodu, w brzuchu burknelo mi raz. Chodze po domu i ciagle czegos szukam, rano wyszlam na ciuchowe zakupy,zeby nie myslec o glodowce. Pomoglo, ale w koncu musialam wrocic,a matka na obiad przygotowala pyszny rosol z domowej roboty kluskami. Wiem ze robi to specjalnie, zeby mnie skosic. To tak jabky aloholikowi podstawiac pelny kieliszek pod nos. Oj ciezko mi, CIEZKO!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
foxy ja nie jem od rana,wiec pewnie mnie jutro wezmie,co Cie teraz. Ja nie tak bardzo mysle o jedzeniu,dzis jestem spokojna. Foxy,niby fakt, ze alkoholik po odwyku nie tknie i ma spokoj, a my musimy jesc,ale jak po glodowce, umiemy rozsadnie jesc, w umiarze,bo nie jedzenie jest wrogiem,nie ono nas uzaleznia jak alko,tyllo nasza psychika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak to prawda, dzieki glodowce bedzie nam latwiej nad tym zapanowac, tylko to pbsesyjne myslenie o jedzeniu dzisiaj mnie dobija. No i moja mama...w takim momentach wolalabym zeby z nami nie mieszkala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
foxy, ja mam ten komfort, ze mieszkam sama :). pomoc mamy jest napewno przydatna, ale jak widac nie zawsze jej obecnosc jest fajna. ja sie zastanawiam, dlaczego tyle razy wracamy do punktu wyjscia. ile razy juz schudlam, moglam trzymac wage i nie byloby problemu, ale nie, zawsze musze wpasc w ciag, przytyc, zaczynac na nowo. dlaczego takie trudne jest trzymanie tego w ryzach: wagi, psychiki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×