Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

TheCherryGirl

Obżerasz się? Wchodź!

Polecane posty

Gość zalosna choroba
Bloody barbara kazda z takim problemem moze sie przylaczyc. Dzielac sie przemysleniami, historiami choroby pomagamy sobie nawzajem. Ja dopiero czytajac inne dziewczyny uswiadamiam sobie wiele rzeczy,zaczynam rozumiec, co sie ze mna dzieje i ze nie jestem sama w tym szalenstwie Foxy999- bardzo wzorowo wychodzilas, zazdroszcze ,a niby masz slaba wole ;). Foxy,masz racje,ze wtedy nie bylo mowy o depresji, wtedy chcialo sie zyc. Dlatego zbieram sie,by ja powtorzyc. Mamy podobne wymiary. Tylko,ze Ty jestes juz po ciazach, a ja nie. Wiesz, podobno szczesliwi ludzie sie nie objadaja, ja chyba jestem nieszczesliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poważny temat!
Foxy999- w zaden sposob nie chcialam byc Twoim katem. Moze niezbyt rzetelnie sie wyrazilam. Chcialam Ci przekazac, ze kompulsy moga w znacznym stopniu wplynac na Twoje relacje z dziecmi (no moze nie az tak drastycznie, jak w moich slowach z katowaniem), ale moga obnizyc jakosc tych relacji. Fakt, moj post nie brzmial delikatnie, ale lepsza taka czastka prawdy niz delikatnosc klamstw. zalosna choroba- wlasnie, swiete slowa! Sa w nas sprzecznosci, ktore targaja nami jak chca! A powiedz, jak opracowalas ta glodowke? Nic nie jadlas, tylko wode pilas? Nie bolala Cie glowa, nie czulas sie senna, zmaczona itd? I wychodzac z niej wpadlas w kompulsy? taka jak WY- ale co? myslisz,ze jak ktos wyciaga reke to trzeba go "karmic" pieknymi slowkami? Podstawa rozwiazania naszego problemu jest szczerosc przede wszystkim wobec siebie, uswiaodmienie sobie, jak bardzo kompulsy moga zniszczyc czlowieka i jego zycie i w odpowiednim czasie- proba wyjscia z tego. Pozdrawiam i zycze wytrwalosci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
powazny temat moja glodowka to bylo przez 16 dni picie, mialam tez 13 dn. Nic nie jadlam, bo wtedy organizm przestawia sie na zywienie wewnetrzne. Po kilku dniach, najcz. 3,mija glod. Ale te dni sa katornicze,potem juz samo leci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
na kafeterii, Powazny temat, sa 2 bardzo dobre topiki-glodowka,zapraszam i glodowka zmienila moje zycie. Poczytaj,moze sie skusisz. Mowie Ci,piekna sprawa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poważny temat!
dzieki zalosna, pomysle o tym. Kurcze, zle mi z tym, ze moze faktycznie przez chwile bylam jakims katem dla tamtej dziewczyny.Zzeraja mnie wyrzuty sumienia. A co u Ciebie, jak zyjesz, jak radzisz sobie z choroba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
nie radze..jest bardzo zle, Ale wrocmy do Ciebie, Powazny temat. Nie pamietam czy to Ty, Delilia czy ktos inny,ale ktos pisal o oschlosci, takiej surowosci dla innych. Tak jest wlasnie, Ze osoby takie jak my unikaja zbyt bliskich relacji, sa bezposrednie w przekazie , tzn. Prosto z mostu. Mi kolezanka zwrocila uwage,ze moje sms sa z tonem informujacym. Takim urzedowym. Piszac trudno przekazac intencje. Ja zrozumialam,ze chcialas pomoc. Foxy999 wiesz,ze Powazny temat nie chcial Cie urazic? Kazdy ma za soba mase przezyc. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy jaka symbolike ma dla innych jakis nasz gest lub slowo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poważny temat!
zalosna- non stop kompulsy? A jak zycie prywatne, jako powoli ukladasz sobie czy dalej rozbite puzzle? Tak sobie teraz mysle, wiosna przyszla, cieplo, wyjscia na zewnatrz... chyba dlatego od lat kochalam zime, byl mase wymowek by pozostac w domu, a jak jest cieplo, widze wszechobecna radosc, to ogarnia moje serce zal. Masz podobnie? No nie chcialam jej urazic, ale coz, teraz to juz bez znaczenia. Trzymaj sie kochana, czasami mysle,ze warto poszukac sobie pasji, cos co wciagnie moje serce... A TY- moze masz jakas pasje, moze jestes w czyms utalentowana, tzn. kazdy ma jakis talent- jaki jest Twoj? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, tym razem NAPRAWDĘ miałam problemy z netem :) Czytam Wasze posty i czuję się tak z Wami zwiazana...I bardzo Wam dziękuję za każdą próbę otwarcia się, podzielenia odczuciami...I oczywiście witam każdą nową osobę :) Zauważyłyście, jak ciepłe jesteśmy dla siebie nawzajem, a jak okrutne możemy być same dla SIEBIE? Smutne to... GrubAla, co u Ciebie, dawno Cię tu chyba nie było? Foxy999 Bardzo mnie poruszyła Twoja historia. Przeczytałam ze łzami w oczach. Czuję jakąś więź z Tobą...Tatuaże. U mnie to kolczyki. Masa kolczyków, jakieś 15-16, na całym ciele. Śmieszne...Przywiązałam do nich tak ogromną wartość...Za każdym razem kiedy czekałam na przekłucie u piercera/przygotowywałam się do zrobienia kolczyka sama, towarzyszyly mi myśli typu: "teraz moje zycie się zmieni, teraz będę super, cool, będę wygladac super"...I takie znaczenie nadawałam innym rzeczom w moim zyciu: nowa bluzka? Czas na nowe życie. Takie to dziecinne... taka jak WY Dziękuję za pozdrowienia...chociaż przyznam, że trochę mnie przeraziłaś ;) Przez chwilę pomyślałam, że znasz mnie "na zywo"...A potem pomyślałam...A co jeżeli nawet? Tutaj jestem prawdziwa JA. Bez upiększania. Bez wstydu opowiadająca o tonach shitu, które w sobie noszę...Wiele ludzi byłoby zszokowanych czytając PRAWDĘ o mnie. Ale co mi tam... zalosna choroba Ja też aktualnie się objadam (może nie teraz, chłopak jest w domu i nie mam jak, ale jak jestem sama w domu to jem). Też jest u mnie źle. Chcę Ci tylko powiedzieć, że nie jesteś sama w tym wszystkim...Może i banalne słowa, ale może Ci pomogą, wywołają chociaż mały uśmiech na Twojej twarzy :) Tak to właśnie u mnie teraz jest. Żyję w zawieszeniu. Żyję "od jutra". Codziennie zmagam się sama ze sobą, chcialabym mieć poczucie celu, wierzyć, że dokąd dążę. Jednak dryfuję sobie bez celu...Czas upływa mi przez palce. A ja jestem taka obojętna..Nie zależy mi.Tylko ten wstyd przed chłopakiem...Widzi, że jem za dużo. Widzi, że się nie ruszam. Męczy mnie poczucie winy. Ale nie chcę się zmieniać DLA NIEGO. Nie chcę sztucznych motywacji. Chcę znaleźć prawdziwą, czystą motywację w moim sercu. Tylko nie wiem jak. Nie wiem jak sprawić, żeby mi się zaczęło CHCIEĆ. Działać, wychodzić z domu, biegać, ruszać się, planować...Nie wiem. Brak mi tego ognia w środku. Chciałabym być pasjonatką życia. Jak na razie to jestem takim "odpadkiem", sama dla siebie nieważna... Bloody Barbara Witaj :) "to przeciez zadna filozofia, przestac sie obzerac" - to zdanie i jemu podobne to coś, czego nienawidzę najbardziej w świecie. Bo jest ono tak śmieszne w swej prostocie...Mój chłopak zawsze mi mówi: Przecież wcale nie musisz tego jeść, potem będziesz czuła się źle. I ma rację, ma 100% rację. W takim razie dlaczego dla mnie to jest tak cholernie TRUDNE? Po prostu PRZESTAĆ? Buziaki :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
mowilam,ze mam problem. Nie umiem wciaz przestac. Ten trwa juz 9 dni. Wiem,ze jak sie skonczy, tzn. kiedy poczuje sie silna , to bedzie glodowka. Wiesz, jedzenie okresla, co dzieje sie w moim zyciu. Kompulsy,gdy mam problemy, ich brak-gdy jestem szczesliwa . Wtedy tez jest dieta, ja naprawde jestem szczesliwa na diecie,bo wiem i czuje sie wtedy silna. Ja w ogole lubie obserwowac ludzi. Tak, wiosna sprawia,ze ludzie sa radosni. Dla nas ma tylko znaczenie,czy byl kompuls czy nie,to warunkuje nasz humor. Jestem beztalencie :),niestety.moje zycie to praca. Pasje wypelniaja czas. Szukaj,szukaj, na pewno to pomoze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TylkoJaNikiInny
Hej. Przyznaję na wstępie, że nie dałam rady przeczytać wszystkiego, ale ostatnie wpisy opanowałam. Każda z Was ma swoją historię i postanowiłam dołączyć, bo wygląda na to, że tutaj można być sobą... Czy Wy też macie wrażenie, że egzystujecie w szklanej kuli, a otaczający świat jest poza jej zasięgiem? Że go nie słyszyscie dobrze, że nie odbieracie sygnału, że jesteście Wy i on-świat? Czy Wy też uśmiechacie się sztucznie i na zapytanie "co tam?" odpowiaadacie "ok" i celowo odwracacie od siebie uwagę rozmówcy, po czym jest Wam przykro, że nikt się Wami na dłuższą metę nie interesuje? CZY WAM TEŻ JEST TAAAAK CHOLERNIE PRZYKRO, ŻE BOICIE SIĘ WYCIĄGNĄĆ RĘKĘ O POMOCNĄ DŁOŃ BY PRZEZ PRZYPADEK NIE RUNĄŁ WASZ SILNY WIZERUNEK? ... Cześć. To tylko ja i też mam problem :( Po pół roku przerwy znowu wracają natrętne myśli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko przez
reklamy i konsumpcyjny styl zycia. Ja mam problem z alko, wolalabym wasz nalog :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam jeden i drugi
.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co bylo
pierwsze? BO chyba kompulsy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TylkoJaNikiInny Już Cię lubię...Przez Twój sposób pisania :) Tak, ja tak właśnie żyję. Jedzenie odgradza mnie od świata. Przeraża mnie to: ja mam dwie opcje: JEDZENIE albo ŻYCIE. Kiedy jem, wyłączam się. Dzisiaj mialam wybór: iść do sklepu, kupić żarcie, odpalić komputer, jeść. Albo...wyjść, poczuć słońce, powietrze, pooglądać ludzi, przejść się, może kupić coś sobie. Wybrałam to drugie. Jak zawsze. Dlaczego? Bo tak robię od iluś lat. Takie są moje wybory...JESTEŚ SUMĄ SWOICH WYBORÓW. Tak to jest, jedzenie i cała ta "problemowa" otoczka pełni funkcję takiej szklanej kuli, ma za zadanie odgrodzić mnie od świata-tam przecież jest tak pięknie, ale tak przerażająco w tym samym czasie. Zauważam już teraz to wszystko. Wcześniej nawet nie wiedziałam,że ten ŚWIAT istnieje. Teraz widze, że ja też mam prawo żyć i się cieszyć...Wcześniej sama sobie tego zabraniałam, bo nie byłam perfekcyjna. Teraz przynajmniej WIDZĘ i zauważam co mna kieruje i jak wygląda moje życie. Widzę też,że mam INNĄ OPCJĘ. zalosna choroba Dieta chyba daje to poczucie 'działam, robię coś' w kierunku lepszego ciała=lepszego życia (dla nas to takie ważne przecież...).Też tak mam. Czuję się super jak jem zdrowo, ruszam się. Ale kiedy tylko coś zrobię źle, to siebie karzę jedząc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TylkoJaNikiInny Już Cię lubię...Przez Twój sposób pisania :) Tak, ja tak właśnie żyję. Jedzenie odgradza mnie od świata. Przeraża mnie to: ja mam dwie opcje: JEDZENIE albo ŻYCIE. Kiedy jem, wyłączam się. Dzisiaj mialam wybór: iść do sklepu, kupić żarcie, odpalić komputer, jeść. Albo...wyjść, poczuć słońce, powietrze, pooglądać ludzi, przejść się, może kupić coś sobie. Wybrałam to drugie. Jak zawsze. Dlaczego? Bo tak robię od iluś lat. Takie są moje wybory...JESTEŚ SUMĄ SWOICH WYBORÓW. Tak to jest, jedzenie i cała ta "problemowa" otoczka pełni funkcję takiej szklanej kuli, ma za zadanie odgrodzić mnie od świata-tam przecież jest tak pięknie, ale tak przerażająco w tym samym czasie. Zauważam już teraz to wszystko. Wcześniej nawet nie wiedziałam,że ten ŚWIAT istnieje. Teraz widze, że ja też mam prawo żyć i się cieszyć...Wcześniej sama sobie tego zabraniałam, bo nie byłam perfekcyjna. Teraz przynajmniej WIDZĘ i zauważam co mna kieruje i jak wygląda moje życie. Widzę też,że mam INNĄ OPCJĘ. zalosna choroba Dieta chyba daje to poczucie 'działam, robię coś' w kierunku lepszego ciała=lepszego życia (dla nas to takie ważne przecież...).Też tak mam. Czuję się super jak jem zdrowo, ruszam się. Ale kiedy tylko coś zrobię źle, to siebie karzę jedząc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosna choroba
cherry- dbanie o siebie.. Dlaczego dla nas to takie trudne? Sa kobiety z duza nadwaga, a maluja sie, kupuja ubrania. One zyja tu i teraz. A my? Ciagle miedzy przeszloscia, kiedy bylysmy w szczycie swojej formy, najlepszej wagi, a przyszloscia,kiedy znow takie bedziemy. Jaki jest Wasz szczyt? Dla mnie to 48 kg. Dlaczego nie umiemy cieszyc sie zyciem? Juz teraz? Dlaczego kazdego dnia powoli umieramy? Wiecie ja nie boje sie smierci, czasem mysle,ze to wybawienie. I jaka ironia jest, ze szkoda nam pieniedzy na dbanie o siebie,a na jedzenie, nie. Mi zal wydac 5 zl na skarpetki,ktore przeciez ponosze troche czasu, a na czekolady, ktore znikaja w ciagu 10 min moge wydac 15 zl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarzebina23
czesc dziewczyny zdaje sie ze swiettnie was rozumiem:( jestem wlasnie w ciagu i nie mam pojecia jak wylaczyc myslenie o zarciu wiem ze z dnia na dzien bedzie coraz trudniej :( nie potrafie juz normalnie zyc ... Miałam juz tak nieraz , ze to trwało kilka dni góra tydzien a teraz... juz prawie miesiac ;/ Jedynie w weekendy co mam szkole to musze sie powstrzymac :( cholernie to trudne juz nie wiem co robic i nie ma mi kto pomoc :( odrzucam ta pomoc , czuje sie nic nie warta ... i mam nadzieje ,ze własnie osiągam dno i , że się odbije :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja wciaz
wypieram mysl, ze to mam. boje sie ze to zaburzenie psychiczne, ja nie chce byc wariatka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 pytania
a ja wciaz- tbo to choroba, uzależnienie od jedzenia tak samo jak alkoholizm czy narkomania. Jesteś na początku drogi, myśląc, że to chwilowe i przejdzie... Otóż nie przejdzie, czeka Cię taka sama droga jak i nas. Pozdr. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja wciaz
czyli ze co? ze to nalog? Bez wodki da sie zyc, bez dragow da, co z jedzeniem,trzeba. A jak tego cialo chce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 pytania
I to jest problem, oczywiscie,ze to uzaleznienie, dojdziesz sama do tego. Mechanizm uzaleznienia tego jest taki sam jak np. w przypadku uzaleznienia od hazardu czy alkoholu. I tu tkwi problem i komplikacja w leczeniu, bo jesc musisz, tylko trzeba nauczyc sie JEŚĆ a nie ŻREĆ czy kompulsywnie pochlaniac pokarm, nawet bez odczucia smaku. Ale do tego niebawem sama dojdziesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Dziewczyny! Nie odzywalam sie z dwoch powodow. Musialam przetrawic pare spraw i niestety bylam w ciagu. Tak pieknie udalo mi sie wczesniej schudnac, a wciagu zeszlego tygodnia przytylam 6 kilogramow. Nie potrafilam sie powstrzymac. Wstawalam jadlam, odwozilam syna do szkoly, jadlam w samochodzie, potem zakupy-restauracja,a wieczory to juz bylo istne szlenstwo. Szlam spac obolala, ale bodzilam sie w nocy i dalej jadlam. Duzo plakalam. Weszlam do jednego z moich ulubionych sklepow, sprzedawczyni powiedziala ze nie wraca po swietach do pracy, idzie na zasluzona emeryture,no to ja zaczelam plakac. Corka zaczela byc grzeczniejsza, widzac wciaz co rusz placzaca matke, myslala ze mama jest chora... Bo ja naprawde jestem chora. Dzis mam lepszy dzien, wrocilam do pracy, zajelam sie problemami innych i jakos tak mi lzej na sercu i w duszy. Jutro ide na bardzo wazna impreze, sukienka nie bedzie pasowala, marynarki nie dopne, znowu bede w bardzo niekomfortowej sytuacji. Mam wrazenie ze zrobilam sobie to specjalnie. Tak dlugo przygotowywalam sie do tej imprezy, nowa kiecka, piekna marynarka Alberty Ferratti kosztowala mnie mala fortune, niesamowicie wysokie buty, torebka Guci. Bardzo dlugo oszczedzalam zeby to wszystko sobie kupic.Do tego ta dieta, ta impreza to jedem z paru powodow odchudzania sie. A teraz dupa! Balam sie jak bede wygladala, o czym mam rozmawiac z tymi wszystkimi ludzmi (impreza jest organizowana przez szefa mojego meza w Tate Galery), nikogo tam nie bede znala poza mezem oczywiscie. Wiec zamiast zrobic wszystko co mozliwe, zeby poczuc sie jeszcze lepiej,totalnie przestalam w siebie wierzyc, stchurzylam, ciagle myslalam "jestes od nich gorsza, glupsza , nieciekawa i tak nie dasz rady kretynko" i tak bardzo potrzebowalam miejsca gdzie poczuje sie znowu bespiecznie... jedynym takim miejscem byla kuchnia w okolicach lodowki i szafek ze slodyczami. Pewnie ukryje sie w jakims kacie i juz z niego nie wyjde przez cala impreze...chyba latwiej stchurzyc i schowac sie, anizeli stawic czola nowym wyzwaniom. Powazny temat, wierze ze nie chcialas mnie urazic, ale mysle ze zareagowalabys podobnie na moim miejscu. Zapomnijmy o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha przepraszam, zapomnialam podziekowac za wszyskie cieple slowa, naprawde pomogly xx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laura doc
Jesli. Ale tylko w stresie,potrafie zjesc ty lko 1 Posilek w ciagu dnia,ale objetosciowo jak za 3, to tez sie to zalicza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zalosna choroba Właśnie...... Przeraża mnie to ile kasy wydaje na żarcie!!! (Chociaż i tak zawsze kupuje najtańsze gówno ;/) Dzisiaj na przykład poszłam i kupiłam pizze i donuty, to JUZ jest 5 euro.I tak codziennie, dwa razy dziennie...Masakra. Najgorsze jest to, że tak naprawdę nie mam swoich pieniędzy i utrzymuję się z pieniędzy chłopaka...Boże, jest mi tak wstyd za to, że żre za jego pieniądze! Ale to jest silniejsze ode mnie! Tam gdzie nałóg, nie mam miejsca na wstyd, zastanawianie się...Po prostu idę i kupuję i jem. Refleksja przychodzi później...I ten strach, że kolejny raz nie udało mi się opanować. U mnie tragicznie.Tzn. codziennie CODZIENNIE powtarzam ten sam schemat: 1)REZYGNACJA-wpadam w odrętwienie, jest mi wszystko jedno 2)JEDZENIE-żeby siebie otłumanić jeszcze bardziej, jem do momentu aż skończy mi się 'prowiant', będę o krok od pożygania się, coś mnie wyrwie z ciagu (telefon od kogoś, ważna informacja) 3)CHWILOWY SPOKÓJ-jestem senna, ociężała, mam na wszystko wyjebane, po prostu sobie żyje, taka obżarta 4)PRZERAŻENIE-gdy dociera do mnie co wlaśnie zrobiłam, ile zjadłam, co zjadłam, kiedy czuję się niedobrze, jest mi słabo,kręci mi się w głowie 5)OBIECYWANIE SOBIE-że nigdy więcej tego nie zrobię, przecież to był ostatni raz, przecież chcę być chuda 6)JESZCZE WIĘKSZA NIENAWIŚĆ DO SIEBIE-'Kolejny raz, nigdy ci się nie uda tego przerwać, spójrz, jaka jesteś gruba'...macanie się po tym wstrętnym tłuszczu, szarpanie go, drapanie siebie...ogólnie obrzydzenie do samej siebie i kompletny brak zaufania..ten stan miesza się z NADZIEJĄ: zaczynam planować 'dietę', posiłki, marzyć o tym, jak to będzie jak już schudnę.. I tak OD LAT wygląda moje życie. Naprawdę powtarzam ten schemat w nieskończoność. I ciągle jest tak samo. Ciągle nic się nie zmienia. Oczywiście są lepsze i gorsze okresy. Ale brak mi nadziei i wiary w siebie. Nie wiem JAK mam uwierzyć. Brak mi też motywacji: a jeżeli już ją mam, to jest to głównie 'negatywna' motywacja: chcę wyglądać inaczej niż teraz, czyli automatycznie brak akceptacji tego co mam, swojego ciała, nienawiść do samej siebie. Taka motywacja oczywiście żadną motywacją nie jest...Podcina mi skrzydła. Chciałabym znaleźć prawdziwą motywację: iwierzyć,że zasługuję na to, żeby czuć się dobrze we własnym ciele, nie pakować w siebie ton obrzydliwie słodkiego żarcia, żeby siebie szanować. Tylko nie wiem jak...To jak nauczenie się jakiejś umiejętności KOMPLETNIE od podstaw. Muszę nauczyć się, jak mam siebie traktować. To tak, jakbym uczyła się nowego języka, na przylład arabskiego. Wszystko zupełnie nowe. Nowe podejście do siebie, nowe słowa, jakie używam w stosunku do siebie. Nowe uczucia-nienawiść zastąpiona miłością. TYLKO JAK???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 pytania
"Kiedy strach staje się niepokojem, pragnienie przeradza się w chciwość, irytacja ustępuje złości, a złość nienawiści, przyjaźń zamienia się w zawiść, miłość w obsesję, a przyjemność w uzależnienie, to nasze emocje zaczynają obracać się przeciwko nam"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mialam dobry dzien, padam z nog, wiec opowiem Wam wszystko jutro, dobranoc Dziewczyny xxx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok mam chwilke, wiec wskoczylam na necik, zeby Wam wszystko opowiedziec. Poszlam na ta impreze, w sukienke, dzieki Bogu sie zmiescilam, ale przyznam, ze z trudem. Tate Modern jest niesamowite, zawsze na mnie robi ogromne wrazenie. Wystawa Damiana jest przeinteresujaca. Diamentowa czaszka daje czadu, ale wieksze powodzenie miala sala z zywymi motylami. Sa przepiekne, wielki i kolorowe, fruwaja po calej sali, siadaja ludziom na glowach. Ulotne, ale niesamowite! Impreza po galerii byla fajna, poznalam duzo znajowych meza, wydawali sie bardzo serdeczni. Tak to byl naprawde dobry wieczor, dal mi takiego pozytywnego kopa. Kolejne wyzwanie, Wielkanoc u tesciow... o zgrozo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BeautifulLiar
Hej dziewczyny ;) duzo przede mna lekturki, poki co przeczytalam jedna strone i pragne Was powitac..dziwnie to moze zabrzmiec, ale ciesze sie, ze znalazlam taki topik, to sama borykam sie z tym problemem... przeszlam tysiace diet, praktycznie jade na nich cale zycie, i jak wiadomo sa dni, w ktorych lapie mnie przygnebienie, dieta i sport schodzi na drugi plan i sie objadam... to mnie tak niszczy od srodka, ze juz mam tegi serdecznie dosyc :( cale moje zycie kreci sie wokol jedzenia :( Wy mace chlopakow, a ja wiecznie czekam na moment, jak schudne, poczuje sie piekna i wtedy dopiero z kims sie zwiaze :((( pojde chyba do psychologa... i dziewczyny, wierze, ze nam sie uda pokonac to cholerstwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BeautifulLiar
TheCherryGirl mam identyczny schemat jak u Ciebie, IDENTYCZNYYY!!! wlasnie go przeczytalam... ja nie wiem, jak ludzie moga nie jesc nic calymi dniami, nawet nudy nie zajadac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×