Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość matka po weekendach

jestem w szoku jak ludzie karmia dzieci

Polecane posty

Gość iwoncia
To dlaczego piszesz o śmieciowym jedzeniu, skoro żadna osoba tutaj pisząca na forum nie karmi śmieciami, przynajmniej z żadnego wpisu tutaj to nie wynika ( bo danonek czy parówka co jakiś czas w menu dziecka, w którym są też warzywa, owoce i mięso, to dla mnie nie są śmieci )?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonaTAKA
a dyskusja od początku dotyczy rodziców, którzy zamiast normalnego posiłku dają dzieciom frytki, pizze czy słodzony serek. W żadnym miejscu nie napisałam, że nie daję dzieciom słodyczy. Robię to okazjonalnie, ale jednak. Jedzą też czasem danonki (trudno uwierzyć???) Przeraża mnie tylko coraz bardziej się szerzący brak kultury jedzenia. I doskonale to widać wśród dzieci. Otyłość staje się plagą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwoncia
ja bym podzieliła raczej osoby tu piszące na "bardzo uważające na zdrowe jedzenie"" i osoby karmiące normalnie, zbilansowanie,zwolenników śmieci tutaj nie dostrzegam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość huhuhuhuhhaha
ja mam 9 m-cznego synka i na początku tez tak świrowałam. Kasza- tylko holle, bez cukru. zupki- tylko zrobione przeze mnie z mięsa eko i eko warzyw i owoców na co wydawąłam krocie. rybka z pary, woda do kaszki minaralna, przegotowana. a póxniej puknęłam sie w łeb, ile wysiłku mnie to kosztowało a i tak zetknie sie z chemią. odpuściłam, dziecko spróbowało słoiczka, jajka ze sklepu a nie z gospodarstwa, zwykłej kaszki bobovity, troszkę dorosłej zupki. nie popadajmy w skrajności- wyśrodkujmy wszystko i będzie got. starajmy się dawac dziecku zdrowe, bogate w odpowiednie składniki jedzenie ale nie szalejmy, czasem dajmy coś niedobrego. absolutnie żadnej krzywdy dziecku tym nie zrobimy. ja przy drugim już na pewno nie będe taka szalona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonaTAKA
I żaden rodzic tutaj nie przyzna sie, że parę razy w tygodniu serwuje dziecku frytki. A z otoczenia własnego znam takie osoby - nieograniczony dostęp do słodyczy, w ciągu dnia dzieci potrafią nie zjeść nic wartościowego. Gwoli ścisłości pisałam o takich przypadkach, jakich obecnie niemało. I od tego zaczął się cały ten wątek na kafe..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakoś nie mam zufania do rad, ze dzieciom trzeba zaufać w kwestii jedzenia. Czy jesteście tak w 100% przekonane, że dziecko wybierze zdrowy posiłek zamiast śmieciowego jedzenia? Ja jestem w 99% przekonana, że nie. Mój syn jedząc (albo raczej nie jedząc) posiłki w szkole mało się nie zagłodził. Na szczęście w porę się zorientowałam. Ale nie, dziecku trzeba zaufać, co je i ile je. Aby się przekonać, jaki wpływ ma paskudne jedzenie na człowieka, wystarczy popatrzeć na uda dwudziestolatek i czterdziestolatek. Cellulit nie bierze się z niczego, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwoncia
Nie , dyskusja dotyczy podejrzanej przez autorkę tendencji podawania na wyjazdach weekendowych dzieciom serka zamiast kolacji, podawania kaszek, batoników kinder. I wielkie zdziwienie dlaczego ? Przecież na wyjeździe łatwiej podać kaszkę, batonik podczas weekendu to też nie zbrodnia, a jak dziecko przejęte emocjami z wizyty na jakimś wypadzie weekendowym nie chce zjeść kolacji to nie zbrodnia, dać mu danonki.O to się rozchodzi.O to ta kłótnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonaTAKA
wczytaj się dokładnie, było parę "perełek", które przekonywały, że matki zdrowo (dla mnie zbilansowanie właśnie) żywiące dzieci czynią siebie i dzieci sfrustrowanymi i wiecznie niezadowolonymi, a te dające dziecku wszystko co tylko najgorsze są "wyluzowane" i jak najbardziej ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwoncia
Zielona, podaję dziecku danonki, parówki,ale frytki są u nas od święta i dziecko zje najwyżej jedną sztukę. Słodyczy dziecko nie je w ogóle - nie lubi. Coli nie pije w ogóle. My pizzę i fast foody jadamy bardzo rzadko.Więc w ogóle nie mieszczę się w grupie jedzących śmieci, a jednak co druga osoba tu twierdzi,że jem śmieci.Dziwne prawda ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonaTAKA
ja to zrozumiałam nieco inaczej, owe weekendowe "wyczyny" rodziców pokazują tylko jak wygląda codzienna rzeczywistość. Nie czepiaj sie mnie, bo tak się składa, że wyciągnęłaś z mojej wypowiedzi coś, czego w niej nie było i teraz starasz się za wszelką cenę, żeby wyszło na twoje. A chyba nie do końca masz rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko że to dziecko musiało częściej tak jeść, skoro rodzic wpadł na pomysł zabrania ze sobą danonków i zaserwowania ich dziecku w postaci kolacji w gigantycznej ilości. A autorka wyraźnie napisała, ze dziecko nie chciało jeść kolacji, więc normalny posiłek musiał być podany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
messol ale daleko wybiegasz do przodu,ja mam prawie 13 letnią córkę i jeszcze nie myślę co to będzie jak będzie mieć ok.20lat i jak wtedy będzie wyglądać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwoncia
wiecie,zajmijcie się sobą zamiast wytykać bezpodstawnie matkom sposób żywienia. Rozumiem, jak by na kolację zaserwowano dziecku colę i frytkę, a w dzień zamiast obiadu podano pizzę i chipsy, ale czepiacie się wyimaginowanych bzdur, bo w kaszce i danonku naprawdę nie ma nic takiego złego, co wy widzicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonaTAKA
iwoncia, nie napisałam ci, że źle odźywiasz swoje dziecko, więc nie rozumiem dlaczego tak zajadle ze mną dyskutujesz (podyskutować zawsze mogę, ale jak ktoś nie łapie mnie za słówka). Mój post był bardzo ogólny, nie pamiętam, żebym adresowała go do kogokolwiek. Nie da się ukryć, że parówki i parę innych rzeczy to śmieciowe jedzenie. Ale jesli podajesz je sporadycznie, to chyba nie musi oznaczać, że CAŁE jedzenie, jakim odżywiasz dziecko jest śmieciowe, prawda? Nie żywię swoich dzieci wedle restrykcyjnych reguł żywieniowych, czasem pozwalam im na małe grzeszki, ale z rzadka. Jedzenie uznaję, za jedną z najlepszych inwestycji w ich przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwoncia
no dobra messol, co w takim razie powinna według Ciebie zrobić matka, której dziecko nie chce zjeść kolacji, którą mu przyrządziła - załóżmy bezcukrowej kaszki czy ciemnego pieczywa z chudą wędliną ? Hę ? Położyć je głodne spać, czy jak ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poinsettia
messol - ale tu chodzi o to zeby dac dzieciom wybor sposrod zdrowych, albo dosc zdrowych rzeczy. Ja nie mowie o tym zeby dziecko wybieralo miedzy czekoladka a brokulem. Ja stawiajac przed dziecmi obiad, pozwalam im wybrac ile chca zjesc. I np syn potrafi jednego dnia nie tknac warzyw, mimo ze lubi. I ok. Chodzi wlasnie o to wyluzowanie ale nie w kwestii co dac do jedzenia tylko samej czynnosci. Bez emocji, bez napiecia (zje czy nie zje? ojej, co to bedzie jak znow nie zje), bez nerwow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W którym miejscu wybiegam myślą do przodu? Chyba nie zrouzmiałaś, co napisałam. Nie napisałam, aby zdrowo żywic dzieci, bo inaczej będą w przyszłości mieć cellulit, tylko że niezdrowe nie jest bez wpływu na organizm, co widać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonaTAKA
czasem mam ochotę trochę powytykać ludziom, jak np widzę dzieciaka z ogromną nadwagą wcinającego hamburgera na ulicy. A wiecie dlaczego mam ochotę coś powiedzieć mamie wcinającej takiego samego hamburgera? Bo to nie tylko jej sprawa jak żywi swoje dziecko. To dziecko kiedyś będzie miało o wiele większą podatność na choroby (otyłość jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, za nią idą nadciśnienie, cukrzyca, choroby układu krążenia). I kto będzie płacił za leczenie takiej osoby. Przecież nie tylko ta matka.. My wszyscy. Nie życzę nikomu źle, chciałabym, żeby wszystkie dzieci mogły wyrosnąć na zdrowych dorosłych i uważam, że takie niefrasobliwe podejście do kwestii żywienia jest rzeczą straszną. Radzę przyjrzeć sie Wielkiej Brytanii, USA. Kraje te przeżywają właśnie efekty takiego lekkiego podejścia do jedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwoncia
Ale ja rozumiem oburzenie, jak widzę otyłe dziecko wcinającego hamburgera, ale my tu mówimy o zdrowych szczupłych dzieciach i to dzieciach nie wcinających hamburgery, tylko kaszki i danonki, no ludzie ! I Wy zaraz już macie prognozę ich życia, że wyrosną z nich otyli ludzie z chorobami, bo zjadają danonka na kolację !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonaTAKA
iwoncia, ja ci odpowiem na to pytanie, bo akurat mam takie dziecko. Zdarzyło mi się położyć je głodne - rano miało dużo większy apetyt. Czasem szukam czegoś, co lubi (niekoniecznie czekoladki), metodą prób i błędów. Mam kilka rzeczy, które wiem, że dziecko raczej zje (i nie są to danonki). Jeśli skutecznie odmawia jedzenia, to znaczy, że nie jest głodne. też czasem tak mam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poinsettia - ale dyskusja nie tyczy tego, żeby dziecko koniecznie codziennie zjadło cały obiad i wszystko co w diecie niezbędne, ale żeby nie zastępować normalnych posiłków niezdrowym jedzeniem symbolizowanym właśnie przez owe danonki. Nie jestm wrogiem słodkich serków, ale zaserowanie dziecku 4 serków zamiast kolacji uważam za przesadę. Dziecko się nauczy, ze jak nie zje normalnego posiłku, to w nagrodę dostanie coś lepszego. Może ja mam uraz, bo syn nie lubi jeść i dlatego chcę, że jak juz coś zje, to żeby to było zdrowe, bo jak się zapcha serkiem (na szczęście nie lubi), to nie zje potem kolacji. Myślę, że jest to podobnie do matek, których dzieci chorują i które przesadnie dbają o ich zdrowie. Duzo czasu i wysiłku mi zajęło, aby syn po swych szkolnych ekscesach z niejedzeniem troche przytył. Dzis przy wzroście na 95 centulu, wagowo jest na 20 i dla mnie to sukces, więc być może stąd moje przewrażliwienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwoncia
Moje dziecko na tle innych dzieci wcale nie wypada grubiej, wręcz szczuplej, a jada te danonki i parówy.Utyć nie ma szans, bo jest niejadkiem i nie jest łakomy , nie zjada wielkich porcji i nie podjada co chwila, nawet nie je jak inne dzieci w jego wieku chrupek, paluszków i biszkoptów, nic nie je między posiłkami, więc nie wiem, czemu mam rozważać póki co otyłość i chorowitość ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zielonaTAKA od samego początku piszę,że wszystko ale z umiarem!mi też nie podobają się dzieci,które widać,że są utuczone przez rodziców!ale trzeba wszystkiego dać spróbować dzieciakom-SPORADYCZNIE A NIE CODZIENNIE!nie na zasadzie zamiast obiadu batonik,chrupki czy ciastka-ale nie dać w ogóle spróbować dziecku niczego z tych zakazanych przez większość z was produktów-to chore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poinsettia
"Jakoś nie mam zufania do rad, ze dzieciom trzeba zaufać w kwestii jedzenia. Czy jesteście tak w 100% przekonane, że dziecko wybierze zdrowy posiłek zamiast śmieciowego jedzenia? Ja jestem w 99% przekonana, że nie." odnosilam sie do tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwoncia
robwalka - zgodzę się z ostatnią Twą wypowiedzią, że nie dać spróbować dziecku w ogóle, to chore.za chore też uważam to przesadne unikanie danonków i serków, że nie podam na kolację czy śniadanie, bo to be, z dala od tego, dla mnie to chore, ten danonek nie jest taki zły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonaTAKA
iwoncia, ale szczupłe dzieci jedzące nie wiadomo co też wyrastają na otyłych ludzi. Przykłąd mojego brata. Całe dzieciństwo chudy, a w moim domu jadło się niezdrowo (ja często sama sobie przyrządzałam posiłki), on takie rzeczy zawsze lubił. Moi rodzice nie przywiązywali wagi do żywienia I co? Stopniowo bratu się tyło, dzisiaj ma 30 kilo nadwagi, stosunkowo młody facet. Nawyki wyniesione z domu (słodycze, smażone mięso itd) do dzisiaj się za nim ciągną, on po prostu preferuje takie rzeczy. Ale kiedyś innych nie poznał. Powiem tak, przeżyłam niezdrowe odżywianie na własnej skórze i dlatego tak bronie zbilansowanej diety. Nie mogę patrzeć na to, co próbuje dawać do jedzenia moim dzieciom moja mama... Kiedyś tam obiecałam sobie, że nigdy nie popełnię tego błędu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwoncia
Wśród młodych matek panuje wręcz "fobia na punkcie tych serków", na słowo serek od razu oburzenie, że tego nie wolno dawać, normalnie chore to jest, tak jak by danonek równał się kuflowi piwa podanemu dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwoncia
Zielona, zależy co rozumiesz pod pojęciem niezdrowo. Czy jedliście tylko fryty i zasmażki ? Jeśli tak, to owszem. U mnie w domu nie było fryt i zasmażek, były normalne obiady, kanapki, śniadania, kolacje, były i serki słodkie. Mój brat jako dziecko wcinał sporo danonków, dziś jest dorosły i chudy jak szczypior, ja też lubiłam serki i teraz też jestem chuda, mogę jeść wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poinsettia
iwoncia - to nie jest jakas serkofobia tylko akurat danonki sa najpopularniejsze, najbardziej reklamowane, najczesciej podawane. A wcale nie sa tak dobre jak mowi reklama. To jest raczej przeciwstawienie sie czesci matek przetworzonego jedzenia, ktore nie jest najlepsze. Ja wiem ze jogurt naturalny tez nie jest niewiadomo jak naturalny chyba ze jest eko (a wcale takiego nie kupuje, bo zywnosc eko jest droga), ale jest lepszy od danonka jesli sie doda do niego owoce, a nawet troche cukru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×