Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hgwothgot4

Ciekawa jestem kiedy ta kobieta się z tym pogodzi - "teściowa"

Polecane posty

Gość krotek
taaaa...zostac z niczym moze chyba tylko kobieta ktora jest niezaradna, glupia- niepotrzebne skreslic. skoncze debate bo golym okiem widac, po co wam slub- zeby w razie smierci meza zostac prawowita wdowa. tylko tyle. jak to sie ma do idealow- przysiega, przezycie duchowe- smiech na sali. Mezatki dla kasy, wstyd!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmLena07
Jakby było tak, jak mówisz, to wszystkie mężatki by się rozwodziły, lub haha doprowadzały do śmierci męża, a tak nie jest. Większość mężatek o tych mężów dba, więc twoja teoria upada. Przykro mi :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MonikaDddd26
Idealna kobieta powinna żyć tylko miłością i w razie rozpadu konkubinatu oddać wszystko nowej partnerce i iść radośnie szukać nowego domu dla swoich dzieci. Jeśli obchodzi ją jej finansowa przyszłość w razie czego, to to zła kobieta przecież. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmLena07
I oczywiście, że ważna jest przysięga, przeżycie duchowe, tylko jaki to argument dla kobiet niewierzących? Chcesz, żeby o tym pisać, skoro i tak tego nie zrozumiesz i móc skwitować stwierdzeniem "ja jestem nie wierząca i tego nie potrzebuję". Chyba nie jesteś zbyt inteligentna... Dlatego piszemy tutaj o tych aspektach, które mogą dotyczyć każdej kobiety, niezależnie od wiary. Jesteś w stanie to pojąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam gdzieś majątek męża
nic mi do tego. Ale mamy dzieci... Pisze tam ktoś, że nie zamiast przejmować się zdrowiem męża to myślicie o majątku. A w razie śmierci jak należy się zdrowiem małżonka przejmować? Może siąść i rozpaczać i modlić się do bozi o zmartwychwstanie? Kocham męża ale kocham też dzieci. Są dla mnie najważniejsze na równi z mężem. Zakładam, że po ewentualnej śmierci małżonka będę zbyt załamana żeby biegać po sądach i domagać się tego co należy się moim dzieciom. I ani ja ani mąż nie uważamy tego za nienormalne i pazerne. Zresztą też długi czas żyliśmy bez ślubu i to partner - obecnie mąż miał takie przemyślenia i sam nalegał na sformalizowanie związku. Jesteśmy dorosłymi ludźmi więc jest to dla nas normalne, że nie żyjemy z dnia na dzień, tylko myślimy przyszłościowo o zabezpieczeniu siebie nawzajem i dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam gdzieś majątek męża
Żeby nie było nie próbuję tu nikogo przekonać nad słusznością naszej decyzji. Piszę, że niejako "dojrzeliśmy" do tego. Wcześniej mieliśmy podobne poglądy jak wiele tu osób piszących. Pewnego dnia mąż obudził się, zaparzył kawy i zaczął temat, przemyśleliśmy, wróciliśmy do tematu za parę dni i podjęliśmy decyzję. Jakiś czas później pojechaliśmy do urzędu i załatwiliśmy sprawę, robiąc tym samym wielką frajdę naszym dzieciom. Same się śmieją, że nie każde dziecko ma szansę być na ślubie własnych rodziców :) Syn jest starszy, ale nasza córeczka uparła się, że chce...sypać kwiatki! Trochę komicznie to wyglądało, wyszliśmy z urzędu i szła przed nami ulicą rzucając płatkami, jak w boże ciało :D Relacje niewiele się zmieniły po ślubie między nami. Ale jakoś tak zarówno mąż jest spokojniejszy jak i dzieci. Więc więcej było gadania, debatowania na ten temat niż w sumie to trwało. I żadna siła miażdżąca nas nie zabiła. Nie taki ślub straszny :) Nie twierdzę, że tak będzie, ale może i Wam się odmieni;) Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobijają mnie te argumenty
Jak ktoś wspomni o zabezpieczeniu to od razu już jest materialista! Myśli tylko o majątku męża. Nie rozumiem kobiet, które mają dzieci i o zabezpieczeniu ich finansowym nie myślą :O Jesteście RODZICAMI, więc powinniście myśleć przyszłościowo o dobrze swoich dzieci. Nie tylko wykształcenie, nie tylko spokój w domu, ale i finansowo, by z domu rodzinnego w skarpetkach samych nie wyfrunęli :O Może dziwna jestem. Do mnie akurat taki argument przemawia. I za dużo w różnych sprawach się nastałam i nadenerwowałam i napisałam pism w urzędach, żeby wierzyć w takie gadanie, że nigdy ktoś nie miał z tym problemu. Może dziś nie, może jutro nie, ale może za rok czy 10 tak. Raz się załatwi z miejsca, a nie raz odsyłali mnie bo głupia pieczątka była w złym miejscu :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konkubent swojej konkubiny:)
Co do Twojego partnera, to argument o tym jak on się stawia i już kontakty z mamusią zrywał, ale to Ty bohaterka go przekonywałaś, że od matki się odwrócić nie może - do mnie nie przemawia. Chyba sama za bardzo go tłumaczysz, co? ;) Czy nie jest to troszkę czasem tak, że jest on nieco... niegramotny? ;) Dla mnie niedopuszczalne jest by moja matka moją partnerkę obrażała, cokolwiek by partnerka na to mówiła. Mogłaby nawet się uśmiechać i mówić, że nic się nie stało. Mężczyzna opuszcza dom by swój dom założyć. Moja rodzina to moja ukochana + dzieci. Matka to matka, ale ona ma swoją rodzinę (męża czyli mojego ojca i syna - brata, który jeszcze rodziny nie ma). Matkę szanować trzeba, ale ona też ma szanować moją partnerkę, moje dzieci, moje decyzje. I cokolwiek partnerka by nie mówiła, prosiła, błagała, po takim tekście matki/teściowej, nazwania dzieci bękartami, ani mnie ani ich by od tamtego czasu nie widziała! Musiała by przyjść nas przeprosić i uszanować sposób w jaki żyjemy! A Twój chłop mówi bo mówi a myśli i robi inaczej :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loma Paloma
Autorka twierdzi, że nikt jej dzieci nie obraża. Dziwne bo w pierwszym poście pisała, że własna babcia wyzywa je od bękartów. Skoro dzieci nie chodzą do przedszkola tylko mają opiekunkę, nie mają styczności z innymi dziećmi, więc chcąc nie chcąc nie ma kto ich wyzywać. Nie mówię, że tak się stanie, ale powinnaś mieć to na uwadze. Widzicie tylko to co jest tu i teraz, natomiast za 2,5, 10 lat sytuacja może wyglądać inaczej, zarówno u dzieci jak i u Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do krotek i innych stokrotek
Bez obrazy, jesteś mało inteligentną osobą. Wcześniej były argumenty dotyczące znaczenia ślubu jako sakramentu, połączenia dusz etc. Autorka powiedziała, że to nie argument, bo jest niewierząca. Więc teraz poruszane są inne argumenty, z czego wyciąganie wniosku, że mężatki biorą ślub dla kasy jest słabe. Dla takich osób jak Ty trzeba by do każdego postu doklejać argumenty podane wcześniej, bo jak nie masz tego "zlepionego" w 1 poście tylko w kilkunastu to nie łapiesz :D I z całej dyskusji z 16 stron wyłapałaś ślub = wdowa + kasa. Poćwicz czytanie ze zrozumieniem przed maturą, no i równania :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuśka007
Małżeństwo ma dwa aspekty: duchowy (nie mylić z religijnym, bo to jest 3. aspekt, ale tylko dla wierzących) - deklaracja wspólnego życia na dobre i na złe, oraz formalny - ułatwienia, które daje legalizacja związku. Ja widzę oba aspekty i nie widzę nic złego w pisaniu o tym formalnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silencjo Sylwia
laski dobrze że nie bierzecie ślubu, skoro nie wiecie na czym on polega i co Wam daje :O Nie mówię tu o korzyściach materialnych choć i takie też są. Ale zaznaczam, bo Wy nie rozumiecie, że może o coś innego chodzić:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgwothgot4
Loma Paloma - oczywiście nasze dzieci sa całkowicie i zupełnie odseparowane od innych dzieci. jak widzą obcego człowieka to wpadają w panikę i uciekają prosto do domu co by ten człowiek ich nie zjadł, wszakże trzymamy ich pod kloszem i poza mury ogrodzenia przydomowego nosa nie wysadzają ;) A! No i młoda pobiera nauki w domu, oczywiste jest że jej do szkoły nie puszczamy, bo jak to tak? Tylko biedulki nasze jedyne w świecie żyją z rodzicami bez ślubu więc nie będziemy ich narażac na spotkania z innymi ludźmi ;) Wszakże dla takiego cudzego dziecka nie ma nic wazniejszego niż akt małżeństwa rodziców jego kolegi/koleżanki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loma Paloma
Nikt o akt ślubu oczywiście nie będzie pytał, ale kiedyś dzieciaki mogą się zgadać, bo u mnie w domu to jest tak a u mnie inaczej. Cały czas podkreślam, że nie mówię, że tak się stanie. Ale powinnaś być przygotowana na taką możliwość. Co powiesz dziecku jeśli wróci do domu zapłakane, że ktoś je tak nazwał? No chyba rzeczywiście Twoje dziecko mało przebywa z rówieśnikami, dzieciaki jak to dzieciaki potrafią się śmiać ze wszystkiego: z butów, z rodziców, z miejsca mieszkania. Słyszą dużo rzeczy w domu, na podwórku, obserwują, powtarzają. No albo dzieci Ci o tym nie opowiadają. Ja jestem na bieżąco, wiem, że Tomek to "bijka" (bije dziewczynki), a już Karola mama to "stala pana" (stara panna, znaczy samotna matka). I to nie koniecznie musi być środowisko patologiczne, by takie rzeczy słyszeć. Bo mała chodzi do normalnego przedszkola i zawsze niusa przynosi :) Wiesz pośmiać się możemy, ale ja osobiście widząc jak bezpośrednie są dzieciaki uśmiecham się trochę tak wiesz... :) Moją córkę akurat Filip ciągnie za włosy i mówi "kofam cie" i dlatego mi płacze, ale już takiemu Karolowi niekoniecznie musi być miło, nie? Tak szczerze, skoro ojciec pozwala własnej matce wyzywać swoje dzieci to nie wykluczone, że i inne dzieciaki wyczują słabość. Dzieciaki świetnie czują z kim mogą sobie pozwolić a z kim nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgwothgot4
No dokładnie jest tak jak pisałam, dzieci zamknięte i tylko po ogrodzeniu hasają. Do dziś sądzą, ze sa jedynymi dziecmi na świecie bo innych nie znają. Sama prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmLena07
hgwothgot4 - widać, że już nie masz argumentów, smutne... jedyne, co Ci zostaje to sarkazm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgwothgot4
Ale co ja mam robić? Kłócic się z wami? czy jak? Bo ja nie wiem o co wam tak naprawdę chodzi... Czy ja kogokolwiek prosiłam o rady po co mam brać ślub? To wy macie największy problem, że nie mam ślubu a nie ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość etammmmmmmmmmmm
hgwothgot4 Lepiej przyznaj się ze chciałabyś być żona tylko Twój facet nie chce się z Toba ożenić .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgwothgot4
Przykro mi ale nie przyznam się :) mam trochę większe marzenia niz akt ślubu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loma Paloma
Raczej autorka lub osoba, która pod jej nickiem pisała nie ma dzieci. Albo dzieci są tak pozamykane w sobie, że nic jej nie mówią. Albo robi tak jak pisze trzyma je w zamknięciu. Bo nie wierzę, że w takim przypadku by sobie żartowała. Dla mnie każde potencjalne zagrożenie dla dziecka to poważna sprawa. Podobnie jak dla matek z placu zabaw czy przedszkola z którymi mam styczność i nie raz też z matkami rozmawiałam o niusach jakie dzieci do domu przynoszą. Na tym też przykładzie widać jak ten ich związek/układ funkcjonuje :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loma Paloma
Nie mam nic do Twojego ślubu, nie namawiam Cię do niego. Pisałam Ci konkretnie o zagrożeniu i pytałam co powiesz dziecku. Interesuje mnie to bo sama mam małe dziecko i o sytuacji innych rodziców słyszę ciągle. No ale skomentowałam Cię, bo z taką matką dawno do czynienia nie miałam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trochę większe marzenia
żeby "teściowa" nie wyzywała od kurew i bękartów :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgwothgot4
Ale jak ja mam z wami rozmawiać skoro wy niczego innego poza swoim małym światem nic nie widziecie? Faktycznie, tylko mi sarkazm pozostał bo obojętnie co bym nie napisała to będzie źle. Bo skoro nie przekonuję mnie kościół do ślubu...to powinna kasa. A tak na poważnie to w klasie mojej córki jest 9 dzieci które wychowywane są przez samotne matki lub rodziców bez ślubu i jakoś to wytykane nie jest. I podejrzewam, że w pozostałych klasach jest podobnie. Owszem są problemy z dziećmi bo dzieciaki wytykają komus gorsze ubrania, gorsze kanapki czy gorsze zeszyty ale nie ma to nic wspólnego z tym czy ktoś ma ślub czy nie. W tym roku na wywiadówkach jest problemem pewna dziewczynka która pochodzi z biednej rodziny aczkolwiek rodzice ślub mają. Dzieciak przychodzi w ubraniach swojego brata i jest wyśmiewana. Jakoś fakt, że jej rodzice mają ślub nie sprawia, że jest traktowana lepiej bo tak po prostu dzieci na takie rzeczy uwagi nie zwracają. W Klubie malucha jest chłopiec, oczywiście rodzice tez mają ślub (mieszkają niedaleko nas) i takiego małoletniego bandyty to ze świecą szukać. Jak on jest na drabinkach to żadne inne dziecko nie ma prawa też być bo inaczej kopie, gryzie i popycha. A szczesliwe przykładne małżeństwo zadowolone że dziecko asertywne i już 2 dzieci była na szyciu bo ich cudowny synek poczety w zalegalizowanym związku zepchnął inne dziecko z wysokości. Zagrożenia są wszędzie ale o wiele większym problemem nie jest to czy rodzice dziecka mają slub a to co przekazuja temu dziecku bo można być zagorzałym katolikiem ze ślubem kościelnym a dziecka uczyć nienawiści i agresji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość etammmmmmmmmmmm
hgwothgot4 a odpowiedz mi proszę na pytanie...Powiedzmy wracasz jutro z pracy do domu ..a tam pełno Twoich ulubionych kwiatów ,zapalone świeczki itp aaa na środku pokoju Twój partner z bukietem kwiatów klęczy przed Toba i mówi " Kochanie wyjdziesz za mnie????" i Ty co odpowiadasz????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgwothgot4
Przede wszystkim stwierdziłabym, że domy pomyliłam. A jeśli jednak by się okazało, że to mój dom, mój chłop to bym przeprowadziła z nim poważną rozmowę i na drugi dzień zaprowadziła go do poradni leczenia uzależnień bo z pewnością się by czegoś naćpał. Z radością stwierdzam, że mój luby ma takie same spojrzenie na ślub ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loma Paloma
Autorko ale nadal mi nie odpowiedziałaś: co byś powiedziała dziecku, gdyby ktoś je jednak tak wyzwał? Widzisz zagrożenia są różne. Też wymieniłam buty jako powód wyśmiewania. U Ciebie nie ma tego śmiania, bo jest aż 9 dziewczynek samotnych rodziców. A u nas mama Karola jest "stala pana" i dzieci się z tego śmieją a dzieciak płacze. Więc problemy są różne, a dzieci w 1 szkole całego życia nie spędzą, zmienią placówki i może się zdarzyć, że akurat będzie 1 w klasie i ktoś to może podłapać i dziecko stanie się obiektem kpin. Dlatego wracam do pytania, bo jestem ciekawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooo a ciekawe
A gdyby Twój partner pewnego dnia stwierdził, że jest to dla Niego ważne i poprosił abyś to dla niego zrobiła? Ludzie cały czas się rozwijają, zmieniają poglądy, "dojrzewają" do pewnych rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgwothgot4
Co bym zrobiła? Krzywde mamusi i dla tatusia tego dziecka. Bo dziecko jest niewinne,rodzice takich rzeczy uczą, zresztą widać to tutaj, że dużo osób ma zapędy Hitlerowskie i Stalinowskie i podział na ludzi i na "panów".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgwothgot4
Gdyby mój partner stwiedził, że taki akt śluby jest mu niezbędny do życia i bez tego jego życie straci sen i umrze, to tak, wyszłabym za niego. Ale póki co umierającym z powodu braku slubu nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość etammmmmmmmmmmm
ludzie się zmieniają i już nie jeden facet tak zaskoczyl swoja partnerkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×