Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Aggie:)

proszę o radę tylko miłośników zwierząt, szczególnie psów

Polecane posty

Gość tak bardzo mi z tym zle
Aggie,jesli wolno spytac ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz rację, muszę wychodzić i pracować normalnie. Może mi minie za jakiś czas ta gula w gardle. Dzisiaj się prawie rozpłakałam przed dziećmi w szkole....dopiero by było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak bardzo mi z tym zle
Ja szczerze mowiac mam zdanie ludzi gdzies.Moja ukochana babcia,zawsze mowila tak:"kto nie kocha zwierzat,nie kocha ludzi" i tego sie trzymam.Ludzie bywaja podli i zawistni,potrafia sie smiac,ze niesiesz psa na rekach nie majac pojecia,ze jest chory.Niektore osoby sa zdolne do krzywdzenia zwierzat,a nie maja pojecia,ze taki piesek ma takie same uczucia,czuje bol,radosc itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak bardzo mi z tym zle
jestes mlodziutka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój dziadziuś kochany zawsze mówił, że po tym poznać człowieka jaki ma stosunek do zwierząt. Kochał też bardzo psy. Umarł już parę lat temu, pamiętam nawet że mi mówił że chce mieć swojego psa ukochanego wygrawerowanego na swoim grobie. Był sędzią kynologicznym i wieloletnim hodowcą spanieli. Niestety na ten pomysł nie chce się zgodzić babcia, bo ona ma hm bardziej radiomaryjne podejście do sprawy że się tak wyrażę, nie obrażając jej oczywiście bo jest też bardzo dobrym człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Redd's sun
dziewczyny placze jak czytam to co piszecie ta co to przezyla trzy razy biedny ten Atosek :( on zdechl ze starosci czy moze z tesknoty za Toba:( mam nadzieje ze go nie uspili w schornisku.. eh co to w ogole za brat ze kazal Ci go oddac bez serca!!! to tak jak hitlerowcy robili;/ gdy szkolili malych chlopcow dawali im szczeniaczki chlopcy sie zaprzyjazniali z tym psami kochali je po czym mieli pozniej rozkaz zeby je zabic... co za bestialstwo :( Tez sie ciesze ze sa tacy ludzie jak Wy:* ze mnie tez sie smieja bo ja nawet muchy nie dam zabic dobrze wiedziec ze jest nas wiecej :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak bardzo mi z tym źle - tak czy inaczej kibicujemy tutaj teraz Tobie i merdaczkowi.....myślałam że temat się już zakończy, ale jest dobrze tak sobie pogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak bardzo mi z tym zle
Redd's sun moje zycie to byla wielka porazka,za duzo zlego musialam przejsc juz od urodzenia.Atosek zostal oddany w czerwcu,a pol roku pozniej ja ucieklam od moich katow,trafilam do domu dziecka.Teraz mam meza,2 cudownych dzieci z ktorych jestem dumna.Moze nie jestesmy zamozni,ale mamy siebie i to co najwazniejsze,milosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak bardzo mi z tym zle
Aggie,ja w czwartek sie nie odezwe i to pewnie kilka dni.Mam nadzieje,ze bedziecie na mnie czekaly,bo wroce do Was po operacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miałaś bardzo ciężkie przeżycia to dobrze że nie zamknęły Cię one na miłość i na drugiego człowieka. Nie znam Cię, ale wierz mi życzę Ci jak najlepiej, żeby Twoje dzieciaczki też wyrosły na dobrych ludzi. Oczywiście że będziemy czekać, ale pamiętaj koniecznie daj znać. Może zaczernisz sobie nick ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak bardzo mi z tym zle
Jutro to zrobie,zaczernie i bede woidoczna.Moja corcia to juz prawie dorosla kobietka,ma 17 latek,a synek 5,oboje sa bardzo wrazliwi i nie potrafia przejsc obok krzywdy innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też uciekam. Ściemnia się i wiadomo co niedługo trzeba będzie zrobić :( dobrej nocy i do przeczytania niedługo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do_autorki
Oj smutek wielki :( Szkoda Twojej psinki, a tak trzymałam za nia kciuki. Pamietaj, ona miała długie i szczesliwe zycie. Nie umarła za młodosci, mi pomaga mówienie sobie, ze moja psica miała niemal 15 lat i cokolwiek bym nie wymyślała, jej dni od jakiegoś czasu były policzone. Oczywiście nie umniejsza to mojego bólu ale po kilku tygodniach godzisz się z tym, ze ona musiała odejść. Im mniej cierpiała, tym lepiej. Jeśli została uśpiona to na pewno bezboleśnie odeszła. U mnie mija miesiąc od odejscia mojej grubci i trochę juz sie uspokoiłam ale naprawdę nie ma godziny, żebym o niej nie myślała i nie tęskniła. Nie radzę Ci zostawac w domu na L4, ja poszłam nastepnego dnia do pracy, bo pewnie siedziałabym inaczej w domu i ryczała, a tak musiałam się trzymac. Nic nie wroci Ci już Laduni, musisz sie z tym pogodzić i żyć dalej i faktycznie ofiarować miłośc jakiejs innej psince ze schroniska na przykład... Trzymaj się. Trzeymamy teraz kciuki za Merdaczka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojej, tak mi przykro! :( Kochana, Twoja psinka teraz juz sie nie meczy, nic ja nie boli i nie uwiera, choc tak jakby na odleglosc, w oddali, to jednak jednoczesnie jest gdzies przy Tobie, w sercu. Pamietaj o wszystkich dobrych chwilach z nia. Ode mnie dla Ciebie ogromne gratulacje, mozesz byc z siebie dumna, ze zrobilas jednej psiej duszyczce niebo na ziemi, i to przez cale 14 dlugich lat!!!!! Tacy ludzie jak Ty sa warci wiecej niz komnata pelna zlota :)❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jj0o
:(przykro mi,trzymaj się ,wiem jak to jest ,2 lata temu odeszla moja psina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie kolejny dzień smutku. Powstrzymuje łzy w pracy i kula mi w gardle jakaś ciśnie :( chodzę jak duch i ludzie pytają się mnie co mi jest. Wczoraj została pochowana. Oczywiście, że u nas, tutaj jest jej miejsce. Każdy kąt tu przecież znała. Chcemy z tatem zrobić tabliczkę i wygrawerować na niej imię i daty. Może zrobimy też takie dla dwóch kotków, które też tak leżą. Tych kotków też było mi bardzo żal....ale Lady....ona była moją psią siostrą, moją pocieszycielką, rozśmieszała mnie, wiariowała ze mną, jej dotyk mnie zawsze potrafił odstresować. Mój facet mówi żebym przyjechała do niego na weekend, miał on przyjechać do mnie, ale pozmieniały mu się zmiany w pracy i lepiej wyjdzie jak ja przyjadę. Nie wiem czy mam jechać. Z jednej strony chcę trochę się oderwać, to dziwne ale czuję się tutaj tak nieswojo, jak w jakimś obcym domu, przecież ten dom nigdy nie był bez NIEJ chyba że wszyscy razem gdzieś pojechaliśmy. Z drugiej strony trochę mi przykro zostawiać rodziców zwłaszcza mamy, bo ona to też strasznie przeżywa i może powinnyśmy być razem. Nie wiem czy powinnam jechać, to tylko dwa dni....nawet tak prostej decyzji nie potrafię podjąć....:( Ile to trwa? Ten taki straszny smutek i uczucie że serce ma się pęknięte? Dodatkowo nie mogę ani spać ani jeść. Do jedzenia jakoś się przymuszam, a ze spaniem gorzej. Nie spałam dzisiaj jeszcze o piątej rano a wstawałam do pracy o szóstej :( Za każdym razem jak zamknęłam oczy to JĄ widziałam. Albo leżącą na kanapie, albo stojącą i patrzącą się na mnie albo .....owiniętą w sweterek który daliśmy jej do trumienki. Ja piernicze co za cholerna pustka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agusiu,nie wiem jak Cie pocieszyc,bo chyba zadne slowa nie przyniosa ukojenia.Mowisz jak moja corcia,ona tez o merdaczku zawsze mowi,ze jest jej braciszkiem.Powinnas jechac do chlopaka,bo znajdziesz sie w innym miejscu,z ukochana osoba i chociaz na chwile moze oderwiesz sie od tego cierpienia.ladusia bedzie zawsze zyla w Twoim serduszku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, chyba jednak pojadę, nie wiem czy to pomoże ale oderwę się trochę chociaż na chwilę. trzymam kciuki za Twoją jutrzejszą operację. I za merdulka oczywiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak bardzo mi z tym zle: Też przyłączam się do ściskania kciuków :) Zobaczysz minie szybciutko- pewnie będzie na Ciebie czekać cała rodzinka :) Aggi: Z dnia na dzień będzie lepiej. Ja też miałam te wybuchy płaczu, zwłaszcza jak napatoczyła się jakaś miska mojego pieska, jego kocyk, czy zwyczajnie- kładąc się spać jego kłaczki na łóżku... Zobaczysz z czasem ciepłe wspomnienia wyprą te łzy. Cudnie, że masz wsparcie rodziny i przeżywacie tą stratę wspólnie, u mnie też tak było. Mój facet był osobą, która musiała wziąć na siebie najcięższą robotę- przytrzymanie pieska przy zastrzyku, przeniesienie przez ogród, wykopanie ziemi. Płakał strasznie. Ja, moja mama i siostra pouciekałyśmy dosłownie- i każda ryczała w swoim kącie. Pamiętam, że kiedy przysypał grobik ziemią zanosząc się łzami zapytał: " no jak ja mam cholera ugnieść tę ziemię, przecież nie mogę deptać po Brysiu...". Matko tyle lat się znamy i to naprawdę twardy człowiek, pierwszy raz widziałam go w takim stanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miło mi. No a ja jak już wiesz jestem Agnieszka :) Mam nadzieję, że Twoja operacja to nie jest nic bardzo poważnego. Widzisz, ja teraz rozmawiałam właśnie z mamą znowu oczywiście nt Laduni, mama mówi że już nie możemy tak ciągle płakać że ona jest na pewno teraz gdzieś szczęśliwa, że być może nas widzi, trzeba to sobie jakoś wytłumaczyć....nie możemy być takie słabe, nic nie jeść, rozpaczać bo same sie rozchorujemy. Ja to wszystko wiem, ale wiem też jednak że to musi minąć jakiś czas aż rana się zabliźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Polly u mnie to głównie tato wziął na siebie ten okropny ostatni obowiązek i naprawdę jest mi go żal, bo sam wiele też w życiu przeżył i też teraz płakał, było mu przykro. Mój facet tak jak już pisałam mieszka i pracuje w innym mieście i nie było go tutaj w tych najgorszych chwilach. Ale dzwonił do mnie, pisał smsy podtrzymywał na duchu i mowił że samemu chciało mu się płakać przez cały dzień w pracy.....a on przecież nie znał jej tak długo jak my. No i on oczywiście cały czas mówi że koniecznie chce kiedyś abyśmy mieli psa razem. Ja mu tłumaczę, że to nie jest takie proste w moim przypadku, że jeśli w ogóle się zdecyduję to dopiero jak sama uznam że jestem gotowa.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja operacja,to kregoslup szyjny,mam uciski na korzenie nerwowe i worki oponowe,prawa reka odmawia wspolpracy ze mna.POwiem Ci,ze sie boje,ale potrafie jeszcze zartowac z mojej choroby,mowie np.ze jak mi wstawia te implanty i za mocno pokrece glowa,to ona mi spadnie i bede jej szukala:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość simaaa
czesc polly..uszanowanko.;) ja mam kota i powiem wam szczerze ze to moj jedyny przyjaciel. no na pewno roznimy sie sporo..tzn ja od was-raz ze jestem za granica..bez rodziny..dwa nie mam dzieci..trzy to wszystko co przeszlam ta gehenna-ale kot mi rekompensuje wszystko.. tak tak...czlowieka tez..nie zebym byla wariatka i uciekala od ludzi ..jednak te stworzenie daje mi odczuc ze kocha,szanuje..rozumie...a czlowiek?wuiecznie ale..i pretensje i gdyby mu sie cos stalo..gdyby odzszedl.. spacja ewidentnie w zyciu. moga sie co niektrzy nabijac..mam to gdzies. od zwierzat sie mozna wiele nauczyc..cholernie duzo. jedno ale...one zyja krocej. echhhhh.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj kurcze, z kręgosłupem to tak jest, szereg dolegliwości czasem. Współczuję i naprawdę życzę aby było dobrze wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×