Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jagódka_Nie_Malutka

Od jutra dieta - start 10.09.2012 r. Do świąt 20 kg - 25 kg mniej. Zapraszam!

Polecane posty

@ skratt pytałaś o kremy do biustu - Evelyne ma rewelacyjny krem do biustu w różowej tubce, zresztą serię ujędrniającą ma dobrą, a kosztuje grosze w porównaniu do innych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@ Jagódka, jeśli mogę Ci coś podpowiedzieć to powiem Ci co powiedział mi dietetyk, kiedy opisałam mu co jem - a jadałam około 1000kcal przez rok, przytyłam do 100kg!!!!!! i nie wiedziałam o co chodzi. Otóż przy tak małej kaloryczności posiłków, tym bardziej że zarywałam na ostatnim roku studiów noce i jadałam właściwie wieczorem i studenckie, nieurozmaicone żarcie, METABOLIZM PRZESTAJE REAGOWAĆ i nawet ta surowa marchewka pójdzie Ci w tyłek. Dlatego własnie nie masz energii... Ja przetestowałam na sobie i doradzam: regularnie jeść urozmaicone 5 posiłków dziennie, ale co 3, MAX 4godziny i zawsze ZAWSZE o tej samej porze, żeby uregulować metabolizm, wtedy będą takie fazy "spalania" (o godzinie posiłku, takie "tankowanie"), i fazy odkładania, gdzie wszystko zjedzone pomiędzy posiłkami (w czasie "odpoczynku") zostanie odłożone, a nie przetworzone na energię. Tak mi tłumaczył, pewnie w dużym uproszczeniu. Do tego np na wesele mogą być dwa dni odstępstwa, i potem metabolizm się odnajdzie w dawnej roli, ale już lepiej nie trzy bo znowu wszystko od początku. Rozpisał mi dietę na prawie 1900 kcal. Na poczatku byłam przerażona że utyję, ale nie! A na 1000 kcal tyłam!!!!! A nawet jak chudłam to zaraz odbijałam, nie miałam kompletnie energii i byłam cała napuchnięta od wody i toksyn... Teraz co prawda jestem zbyt zabiegana i nie mam czasu zawsze kupować tego co w rozpisce więc będę stosować zbliżoną temu dietę garściową, tyle że nie będę liczyć kalorii, bo tylko mnie to zniechęca. I powiem Wam, że nie licząc 2 wpadek, w tym jednej w moje urodziny, nie pamiętam kiedy ostatnio czułam się tak dobrze, i kiedy ostatnio trzymałam dietę dłużej niż miesiąc, a tu już prawie pięć :))) Wolno bo wolno, ale ja też się bardzo nie starałam. A mimo to schudłam, także polecam, bo jak ktoś się przyłoży to poleci do świąt po rozmiarach - przy uregulowanym metaboliźmie i dużej ilości ćwiczeń. i pamiętajcie, że MIĘŚNIE WAŻĄ DUŻO WIĘCEJ NIŻ TŁUSZCZ!!!!! :) Także przed wagą pierwszeństwo ma centymetr :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
doczytałam któryś z Twoich postów Jagódka (sorki że dodaję jeden pod drugim, trochę nieprzytomna dziś jestem) - mówisz, że 1kg na tydzień to o 6 za mało. Nie patrz na kilogramy bo jak ćwiczysz nabijasz sobie mięśnie i chudniesz nawet, jak waga tego nie pokazuje! Poza tym nie wiadomo, ile masz w organiźnie wody, to zresztą też zalezy od fazy cyklu. Dlatego na Twoim miejscu nie ważyłabym się codziennie, tylko raz na tydzień, i raz na tydzień bym się mierzyła. Bo tak stresujesz się i zamęczasz o pół kg, a to może być nagromadzona woda. A STRES = TYCIE, wg mnie jest gorszy od fast foodów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam witam:) ale się rozpisałyście hohoho, po weekendzie jako tako, troche się piło troche się jadło;P oczekuje @ więc może to 71 kg na wadze jest tego efektem. dobrej nocki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wracam po małej nieobecności, wczoraj był dół, było tragicznie, nie przyznam się co zjadłam, ale chyba już sobie wszystko poukładam. Dziś się oczyszczam po świństwach z wczoraj. Tak jak pisze Zośka stawiam na regularne 5 posiłków i ruch. Zaczynam od nowa, zmarnowałam już pól września:( w zasadzie to pół życia, ciągle tylko myślenie o wadze, odchudzaniu, już tak nie chcę, jest tyle innych rzeczy, czas zacząć cieszyć się życiem, a nie ciągle użalanie.. mam teraz dwa dni na pozbieranie się, w piątek wyjeżdżam w góry, na pewno coś spalę, wracam w poniedziałek i już z Wami zostanę na dobre:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głód_doswiadczeń
kamirra trzymam za słowo;) mam 2 tygodnie na zrzucenie 2kg, myslę ,że nie będzie z tym zadnego problemu bo mam dużo stresów ,których na szczęście nie zajadam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochanie dziewczyny! Witam Was w środę. Jeszcze czwartek, piątek i weekend :) Bardzo Wam dziękuję za wszystkie rady i podopowiedzi. Naprawdę wszystko to biorę sobie do serca. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego jak bardzo mi zależy na tym, żeby schudnąć. Jestem tak zdeterminowana, że zrobię wszystko, żeby na święta być szczuplejsza, dużo szczuplejsza. Skoro mówicie, że waga rozmiarowi nie równa, to powiem tak. Początkowo dąże do rozmiaru 38/40, a ostatecznie 36/38. Pamiętam, jeszcze z początku studiów, że ważąc 60 kg, górę nosiłam 38, a dół 40. I czułam się dobrze. Stąd moja pogoń za tymi magicznymi 60 kg. Nigdy nie nosiłam rozmairu 36 (chciałaż miałam jakieś S w szafie, ale chyba rozmarówki były zaniżone). Więc jak już schudnę do tych 60 kg, to bardzo chciałabym, żeby też udało mi się osiągnąć 56 kg. Ogólnie staram się jeść regularnie. Śniadanie zawsze jem ok. 9, drugie sniadanie ok. 11, obiad ok. 13 i podiweczorek między 16, a 17. I ja potem naprawdę nie jestem głodna. Obiad zjadam solidniejszy. Piję tylko wodę niegazowaną, zieloną herbatę i czasem czerwoną. Z czarnej herbaty oraz kawy zrezygnowałam w ogóle. Nie jem słodyczy, nie jem fast foodów i nie piję alkoholu (chociaz kocham czewrone wino). No i ćwiczę ok. 60 min. dziennie. Jak już pisałam są to różnego rodzaju ćwiczenia. No i wysiłek fizyczny mam 5,6 razy w tygodniu. W niedzielę zawsze odpoczywam. Mam nadzieję, że uda mi się schudnąć. Będe Was informowała o tym jak mi idzie. Jeszcze sobie przemyślę to, co pisałyście. Proszę tylko o jedno: trzymajcie za mnie kciuki, żeby mi się udało!!!! PS: Dziś na obiad mam naleśniki dla odmiany! A co! :) raz na jakiś czas chyba można, nie? :P Pozdrawiam Was serdecznie! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jagódka pewnie że trzymamy kciuki, za wszystkie :) Ja walczę z samą sobą, żeby na uniwerek pojechać jednak rowerem, mimo pogody (u mnie jest godzina do tyłu i straszna plucha). Przydałoby się zmierzyć w końcu i zacząć prowadzic jakiś dziennik osiągnięć, może by mnie to zmotywowało ;) Na gruponie angielskim wychaczyłam przecenione o -80% lekcje tańca energetycznego, i zastanawiam się, czy jak je kupię to będę chodzić. Już na mnie czeka fitness... a nie chciałabym ZNOWU kasy wyrzucić w błoto. Poza tym nie chcę być jedynym 90-kg słoniem na parkiecie... no i mam dylemat. Jagódka a jakie te naleśniki robisz? Bo ja niestety umiem tylko te zakazane, np z nutellą lub czymś innym ze słoika ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
SamośkaZośka , ja jestem w pracy i ja kupuję sobie przez catering w pracy 2 naleśniki. Nie robię sama. Zamawiam i one są takie pyszne. Stwierdziłam, że jak sobie zjem, to nic się nie stanie. Co prawda są zakazane, bo jeden jest z serem białym, a drugi z dżemem truskawskowym. Kosztują tylko 5 zł. Uwielbiam je :) idę dziś na fitness, więc na pewno je spalę. Poza tym obiad jem o 13. A na śniadanko zjadłam 3 kromki chrupkiego pieczywka z serkiem kanapkowym, pomidorkiem i ogórkiem kiszonym. Na drugie śniadanie zjem gruszkę, na obiad - jak już pisałam - 2 naleśnki i potem po powrocie z pracy marchewkę. kamiira.., nie załamuj się drobnymi wpadkami. Czasem tak się zdarza. Najwazniejsze to się wtedy nie poddawać. Jeden dzień jest gorszy, to nastepny będzie lepszy. Ja dziś jem zakazane naleśniki :) a w niedziele wiem, że idę na obiad do restauracji. Czasem są takie dni. Ale najważniejsze, to się nie poddawać i w pozostałe dni trzymać się planu. Ja wierzę, ze chcieć to móc! :) także powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SamoskaZoska
To ja, niezaczerniona bo nie mam polskich znakow na uczelni ;) Zmotywowalam sie, pojechalam rowerem i spalilam wiecej niz chcialam. Byl jakis objazd, ja dopiero sie przeprowadzilam, efektem tych dwoch rzeczy zgubilam sie i godzine spoznilam na zajecia. Ale za to spalilam mnostwo kalorii, bo jak sie okazalo zeby zawrocic na uczelnie zasuwalam pare km pod gore ;P co do nalesnikow - dzem jak niskokaloryczny to zakazany nie jest, to samo bialy ser. To nie nutella z bananami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SamoskaZoska
chcialam Wam dodac jeszcze usmieszki i emota wyrazajacego moja tesknote za nutella ;) ale kafeteria mnie nie lubi ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a wiecie że ja nigdy nie jadłam Nutelli, jakoś się powstrzymywałam przed kupieniem, bo czuję że na jednej bym nie poprzestała i wpadłabym w nutellowy szał, żałuję za to że swego czasu dowiedziałam się co to ptasie mleczko, to mój przysmak ;P inne rzeczy tak mnie nie ciągną jak to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja do czasu kiedy nie poznałam swojego męża, to w ogóle nie jadłam słodyczy. Jak już to jakieś konkrety. Po ślubie czekolada stała się moim przyjacielem, a Nutella? Mniam! Ale teraz od 10 września nie miałam nic czekoladowego w ustach. I czuję, że juz mnie tak nie ciągnie do słodyczy. Chociaż dzisiaj ten obiad-naleśniczki-były wyborne. Jejku, jeszcze 1,5 godz.w pracy. Chcę do domku! Marzę o łóźku, albo o gorącej kapieli w ten deszczowy dzień. A wieczorem ZUMBA :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyno opamiętaj się!!!!!
Jesteś na takiej dobrej drodze do schudnięcia, tylko, nie zrobisz tego ćwicząc i jedząc tak mało. Parę tygodni a zamordujesz swój metabolizm i będziesz tyła od patrzenia na jedzenie i żadne ćwiczenia tego nie zmienią. Człowiek ćwiczący 5-6 x w tygodniu musi mieć podaż MINIMUM 1600 kcal dziennie. Uwierz mi bo zajmuję się dietetyką i fitnessem od kilkunastu lat i szkoda żebyś przez zbytnie odcięcie kalorii zaliczyła porażkę!!!!! a innego wyjścia przy takiej diecie nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyno opamiętaj się!!!!!
Jesteś na takiej dobrej drodze do schudnięcia, tylko, nie zrobisz tego ćwicząc i jedząc tak mało. Parę tygodni a zamordujesz swój metabolizm i będziesz tyła od patrzenia na jedzenie i żadne ćwiczenia tego nie zmienią. Człowiek ćwiczący 5-6 x w tygodniu musi mieć podaż MINIMUM 1600 kcal dziennie. Uwierz mi bo zajmuję się dietetyką i fitnessem od kilkunastu lat i szkoda żebyś przez zbytnie odcięcie kalorii zaliczyła porażkę!!!!! a innego wyjścia przy takiej diecie nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyno opamiętaj się!!!!!
Jesteś na takiej dobrej drodze do schudnięcia, tylko, nie zrobisz tego ćwicząc i jedząc tak mało. Parę tygodni a zamordujesz swój metabolizm i będziesz tyła od patrzenia na jedzenie i żadne ćwiczenia tego nie zmienią. Człowiek ćwiczący 5-6 x w tygodniu musi mieć podaż MINIMUM 1600 kcal dziennie. Uwierz mi bo zajmuję się dietetyką i fitnessem od kilkunastu lat i szkoda żebyś przez zbytnie odcięcie kalorii zaliczyła porażkę!!!!! a innego wyjścia przy takiej diecie nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tikitakiii
Cześć. Dziś środa, nawet nie poniedziałek, ale stwierdziłam dość tego. Dość mam patrzenia na osoby, które schudły i miec to poczucie, że one dały radę a ja po raz n-dzięsiaty znowu nie. Wiele było prób, jedne z większymi, inne z mniejszymi sukcesami. Skąd nick? Nie wiem, slodycze nie są moim problemem:). Tak mi akurat przyszło do głowy. A co nim jest?? Chyba ten ktos kto siedzi w głowie i mówi: "przecież kawałeczek, odrobinka nie zaszkodzi, najwyżej nie zjesz kolacji" ( a i tak jem). I tak to sie kręci. Były kilka razy kopenhaskie, kapuściana, turbo, czy też mż. najwięcej kiedyś było 94 kg-to było jakies 3 lata temu, przeraziłam się, Wtedy udało mi się zrzucić 12 kg. Czułam się super chociaż i to i tak o wiele za duzo. Chudzinką ważącą 60 kg nie chce być-stawiam realne cele i wiem, że tego nie osiagnę. Tez myslę, że chuda ja to nie ja-chyba, że tylko sobie wmawiam:). Najmniej ile ważyłam to były 79 kg. Od jakiegoś czasu kręci sie wokól 82-83. A dziś jest 84 kg, a wzrost 1,60. Przez lato i wakacje trzymałam się dobrze, nawet spadało, co dziennie był1-1,5 h roweru. Ale efekty mimo wysiłku nie przychodziły. Potem wakacje, jeden, drugie a wiadomo jak to wtedy:). Bałam się ważyć, ale byłam gotowa na duzo więcej. Także na nowo zakasam rękawy i do roboty. Takim moim marzeniem jest niedoścignione 75 kg. Czy nawet 7 z przodu, które jak szybko sie pojawia tak i znika. Ostatnie 1,5 tygodnia wakacji. Zaraz zaczynam zajęcia. Nie taki był plan-po wakacjach miałam wrócic piękna i mniejsza-ale się nie udało:). Jestem zła na siebie. No ale co-lepiej działac niz sie użalać i gdybać:). Za to będzie piękny efekt na wiosnę jak wytrwam-a wierzę, że tak będzie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SamoskaZoska
Tikitakii ja tak mialam wracac piekna i chuda na kazde rozpoczecie roku, kazde swieta w domu, kazda wielkanoc, kazde wakacje, blablabla... teraz mialam schudnac na wesele przyjaciolki, ktore jest teraz -jedna impreza w niedziele 2 kolejne za tydzien. I zamiast 48 - 42-40 spadlam ledwie na 46sty rozmiar. Ale zawsze cos nie... No i teraz jestem zmotywowana, mam nadzieje, i chce nosic ten cholerny rozmiar 42 na rozdanie dyplomow na poczatku grudnia! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SamoskaZoska
ale ogolnie to witamy w klubie ;) i nie przejmuj sie, jak masz mniej niz 10kg do zrzucenia to polecisz szybko! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tikitakiii
Eh 42 mówisz:)? Mnie 44 by uszcześliwiło bo taki to można znalesć w "normalnym" sklepie. Kiedyś było i 50, potem 48 albo 46, zalezy. teraz zwykle 46, ale rozmiar rozmiarowi nierówny:). Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SamoskaZoska
44 nie maja w niektorych moich ulubionych sieciowkach ;) poza tym MAM MARZENIE ;) wejsc do jakiegokolwiek sklepu i nie pytac "czy macie rozmiary 46", tylko "czy macie te tunike w rozmiarze 42?" ;) Nie pamietam zeby bylo tak, ze we wszystkich sklepach do ktorych wchodzilam prowadzono moje rozmiary...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tikitakiii
To może mi sie wydaje jak szperam, że są:). Co jeszcze więcej napiszę o moich planach. mam zamiar jeść regularnie-5 razy dziennie. Tak na oko 1500kcal. I ruch w zależności od pogody: rower, kije, może z czasem bieganie. Mam nadzieje, ze nie dowala takie harmonogramu zajęć, że wszystko szlag trafi:). Bo najgorsze sa całe dnie na uczelni, bez przerw. Tam je sie byle co, na szybko, a w domu wilczy głód! A 75 to moje niedoścignione marzenie-nie mowię, że cel ostateczny. Ale małymi kroczkami:). U mnie leje, więc dziś kocyk i forum zamiast roweru;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SamoskaZoska
bieganie przy odchudzaniu to z tego co mi mowiono fatalny pomysl ze wzgledu na stawy. kije jak najbardziej! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SamoskaZoska
znaczy nie tyle co przy odchudzaniu co przy nadwadze, tym bardziej przy otylosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
naleśniki mmm... u mnie były dzis racuchy, których nie mogłam sobie odmówić:P Tikitakiii życzę zarówno Tobie jak i sobie i innym wytrwałości i silnej woli. włąsnie zjadłam kolację twaróg ze śmietanką, szczypiorkiem i rzodkiewką to dajemy lajka heh ,a do tego 3 crunchelle to było zbędne-czyste łakomstwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja wlasnie wsuwam jednogarnkowa potrawe improwizowana = kurczaka z warzywami i pelnoziarnistym makaronem mniam ;) a na lunch byla salatka z lososiem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×