Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ada.kudlata

Rozstanie po latach. Dzień...

Polecane posty

Gość gość
Przeczytalam caly watek. Trzymam za Was kciuki:) najgorsze jest to, ze zauwazylam, ze w swoim zwiazku rowniez prezentuje wiernopoddancze postawy, narzucam sie i zabiegam. Musze to zmienic. Z uwaga bede sledzic Wasze dalsze losy. Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Muśnięcie wiatru...
Będę zaglądać i kopać w tyłek :D to masz jak w banku :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koleżanko "gość" :) ja w zeszłym tygodniu kupiłam sobie książkę "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy". Widzę, że o 10 lat za późno. Przeczytałam. I jakie wnioski. Otóż byłam całkowitym przeciwieństwem takiej zołzy. Najprawdopodobniej taką dobrocią i bezgraniczną miłością, chęcią oddania całej siebie, za wszelką cenę starania się go zadowolić spowodowałam, to, że stracił do mnie całkowity szacunek. Cóż, zdarza się. I mam nadzieję, że pomimo tego, że jeszcze niejednokrotnie po nim zapłaczę (bo nadal kocham) to kiedyś będę mogła powiedzieć: "Jestem szczęśliwa, dziękuję Bogu, że tak się stało. Ale nadal ciężko mi w to uwierzyć" :( Przecież miał być tym jedynym do końca życia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Muśnięcie wiatru...
Ada, wariatko nie rozklejaj się ..........do łóżka spać.............No jaki on tam był ten jedyny do końca? Zgłupiałaś chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qazxswedc
Hej dziewczyny, Bylam w zwiazku z facetem 3 lata, mieszkalismy razem, podporzadkowalam sie, zabiegalam, dbalam, prosilam, ale srednio to zauwazal i nie byl zbyt lojalny. Cos we mnie peklo pewnego dnia i zapragnelam dnac jedynie siebie wiec sie po prostu wyprowadzilam. Poczulam wtedy ze zyje. Bylam wolna i szczesliwa chociaz z poczatku bylam zalamana ta cala sytuacja i balam sie samotnosci. To byla najlepszs decyzjs jaka moglam podjac. Zaluje lat ktore mu poswiecilam. Dziewczyny, poplaczecie, potesknicie, ale niedlugo znow bedziecie szczesliwe. Jest tylu mezczyzn ktorzy nigdy nie pozwoliliby Wam cierpiec jak Wasi. Pozdrawiam;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama to przechodziłam, szczerze mówiąc nie wiem dlaczego nie którym tak to łatwo przychodzi... Albo nie mają serca albo po prostu brak im odpowiedzialności. I jedno i drugie jest przykre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama to przechodziłam, szczerze mówiąc nie wiem dlaczego nie którym tak to łatwo przychodzi... Albo nie mają serca albo po prostu brak im odpowiedzialności. I jedno i drugie jest przykre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
Ada Ja Ci się nie że masz wątpliwości, jednak to 10 lat. Ale z tego co piszesz to on był strasznym materialistą i totalnym samolubem. Mój chociaż w tak ekstremalnych sytuacjach był ze mną i wcale o to go nie musiałam prosić. Dałam mu 4 i ostatnią szansę. Wczoraj był u mnie znowu sam zrobił mi pewną rzecz w ramach rekompensaty za wtorek. Na jutro tez już się z nim umówiłam na 13. W sobotę następną zostałam zaproszona do niego więc w końcu poznam jego rodzinę co mnie bardzo zdziwiło bo wcześniej tego nigdy nie zrobił. Więc jakieś postępy są, zobaczymy na jak długo. I nie jest tak że ludzie się nie zmieniają. Jeśli dotrze coś do tego małego mózgu mężczyzn czasami się zmienia. A Ty sobie napewno dasz radę i to wiem na 100%. Ja też dam nie ważne w którym to kierunku pójdzie, jeśli nie wrócę do niego trudno widocznie tak miało być, z czasem człowiek sobie pewne sprawy uświadamia. A jak widać Ty zrozumiałaś że facet tylko brał a nic w zamian nie dawał. Widzę to po Twoich wypowiedziach że zmieniłaś tok myślenia na dużo lepszy,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Mika. Fajny wieczór spędziłam, dużo się śmiałam. Położyłam się spać. a od ok. północy nie śpię. Przewracałam się tylko z boku na bok, aż w końcu wstałam. Dziś uświadomiłam sobie, że on już nie wróci. Tego posklejać się już nie da. Pretensje mogę mieć sama do siebie. Wiedziałam, że wchodzę w związek z trudnym człowiekiem. Myślałam jednak, że go zmienię. On zmienił się owszem, ale na gorsze. Na chwilę obecną mam ogromny żal do niego, że tak późno pozwolił mi odejść. Wiedział bo widział przecież, że nie jestem szczęśliwa z nim. Ale nie dawał mi spokoju, dzwonił, obiecywał zmiany, poprawę. Byłam mu potrzebna, gdy miał problemy. Teraz, gdy stanął "na nogi" już mnie nie potrzebuje. Czuję się wykorzystana przez najbliższą mi osobę :( Nigdy nikt tak bardzo mnie nie zraniła jak on :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
Ada ciesze się że miło wieczór spędziłaś.:) Wiesz zauważyłam nawet po sobie bo wcześniej zanim poznałam mojego byłam całkiem inna kobietą typu zołza tylko jeszcze gorsza:) i wiesz co jest najciekawsze faceci robili dla mnie wszystko dosłownie wystarczyło kiwnąć palcem. Jak zaczęłam spotykać się z M. wszystko się zmieniło sama siebie nie poznawałam , znajomi mnie nie poznawali. Na początku było cudownie, nawet później, zaczęło się psuć w tym roku i tak wytrzymałam od lutego do teraz. Im więcej z siebie dajesz tym mniej otrzymujesz. a że masz żal to normalne też miałam ogromny i to nasycało mnie niechęcią i zaczęło mi otwierać oczy. teraz pomimo że widzę ogromne zmiany u niego(zobaczymy na jak długo) patrzę bardziej trzeźwo. Mam nadzieję że i Ty podniesiesz się szybko:) Mam wiele koleżanek które skończyły długo letnie związki a po krótkim czasie poznały swoich obecnie mężów i co ciekawsze wychodziły za mąż po pół roku może dłużej ale też krócej :) I jak był ten okres jak wiesz co ja twierdziłam że to już napewno koniec żyłam nadzieją że kurcze może ten związek był po to żeby nauczyć mnie żyć a niedługo spotkam tego który będzie mnie kochał i uchyłi mi cały świat do stup :) Ja tez na M. długo czekać nie będę.ale chociaż wkońcu poznam jego rodzinę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Mika! U mnie raz lepiej raz gorzej. Miewam skrajne wahania nastrojów: od radości i ulgi, ze w końcu jestem wolna po gniew, żal, rozpacz, niedowierzanie, że to koniec. Wczorajszy wieczór też sympatyczny, chodź w dzień było koszmarnie! Pół dnia przeleżałam w łóżku rozmyślając i płacząc. Dziś za to jestem bojowo nastawiona :) Wczoraj mojemu byłemu napisałam abyśmy pojechali do salonu tel, by przepisać na niego umowę. Napisał, że nie ma czasu. Jak znajdzie to się zdzwonimy. Ależ się wkurzyłam! Napisałam mu sms, że jeżeli w ciągu tego tyg. nie znajdzie czasu (gdy i mi będzie odpowiadało) to załatwię sprawę inaczej, w końcu fizycznie jest w posiadaniu MOJEGO telefonu! I gdy juz miałam wysyłać tą wiadomość dostałam sms od niego: To już definitywnie postanowiłaś? Nawet mała przerwa jest bez sensu??? I No szlag mnie trafił! Nic nie odpisałam. On też nic nie pisze. Co za bezczelność sugerować przerwę w związku po 10 latach, gdy za miesiąc miał być ślub?????? Nosz kur........wa mać!!!!!!! Także, tak jak wyżej napisałam, jestem bojowo nastawiona! Bardzo boje się, że znów wpłynie mi na psychikę i znów będę się zastanawiać. Boże dodaj mim sił, abym miała odwagę to definitywnie zakończyć.Tak bardzo bym chciała, by pozwolił mi odejść. Mika a jak tam u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
Ada trzeba było mu napisać żeby poszedł po rozum do głowy. co za typ myśli że czas załatwi sprawę. trzymaj się kochana i bądź twarda. u mnie zobaczymy jak dalej. W niedziele spędziliśmy cały dzień i wieczór. Dziś o 7 też był u mnie żeby mi pomóc, skończyliśmy i właśnie pojechał się przespać po pracy. Poświęca mi każdą wolną chwilę, także spędzamy dużo dużo dużo więcej czasu. W niedziele zaczął rozmowę o dzieciach, obecnie mam problem z receptą na tabletki bo oczywiście gapa przegapiłam datę wykupu :) noi stwierdził że i tak miałam odstawić więc to dobry moment. Powiedziałam że nie bo wcześniej byłam go pewna a teraz nawet nie jesteśmy razem i wtedy jak bym zaszła w ciążę to w ogóle był by mnie pewny i po ptakach znowu by było co kiedyś. On do mnie że nie widzę że faktycznie się zmienił bo te dwa tygodnie ledwo beze mnie przeżył i to otworzyło mu oczy, że teraz jest inaczej i tak będzie a nawet lepiej i że mu nie wierzę ale mi to udowodni a jak było by dziecko to było by jeszcze lepiej i zawsze patrzę na niego negatywnie. no cholera a jak mam patrzeć. Oczywiście na zasadzie nie że się staramy o dzidziusia tylko jak będzie ok jak nie to nie. Tak jak już pisałam czas pokaże, jak narazie widzę ogromne zmiany. Czekam do końca tygodnia bo mam jechać do niego- i powiem szczerze stresuję się bardzo , kiedyś chciałam tego i to jak, ciągle mu o tym mówiłam i miałam o to żal, a teraz kiedy on sam tego chce, i sam zaproponował i wręcz naciska, ja już po takim czasie podchodzę inaczej, bardziej się stresuję i jakoś tak mi dziwnie. I miałaś rację nie oddawał mi tej rzeczy bo chciał się ze mną zobaczyć i mieć pretekst. Sam zaczął rozmowę, w ten dzień 2 razy u mnie był. Ale wtedy drugim razem sam też mówił co zmieni, bo zapytałam tylko raz " na czym polegał Twój błąd, chcę abyś mi to powiedział i wyjaśnił bo chcę wiedzieć czy napewno się rozumiemy" noi jakoś dotarło. Chociaż docierało wcześniej tylko tak jak stwierdził był pewny że będę zawsze a teraz zrozumiał że tak nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
ależ się rozpisałam :) a może zapytaj go czy wie jaki jest powód tego że zakończyłaś ten związek. Jeśli odpisze że nie ,bądź nie wiem że masz pretensje nie potrzebne to daruj sobie , a może jednak zaczął myśleć. Widać że koleś myśli iż wcale się nie rozstaliście tylko jak zawsze masz focha i przejdzie Ci że będzie jak zawsze i tak wrócisz nawet jak on się nie zmieni. apropo dla mojego też była ważniejsza praca, po pracy dorabianie plus swoje obowiązki, ale przynajmniej otworzył oczy że tak się nie da i z czegoś musi zrezygnować po części albo straci mnie całkowicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
noi chyba gówno się zmieniło bo miałam poznać jego rodzinę a on oczywiście musi iść do pracy za kolegę znaczy nie musi ale się zgodził. p*****le nie odzywam się do niego. jeszcze z tekstem do mnie że zobaczymy się w piątek. W d***e mam jego piątek. Napewno się z nim nie zobaczę niech sobie sam siedzi albo z kumplem któremu robi przysługę. Jestem tak wkurzona że ja p*****le. Aż bluźnię przepraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jejku, Mika nawet nie wiem co napisać.. Dziś rano odczytałam, co napisałaś, ale nie miałam czasu, by odpisać. Myślałam o tym co Ci napiszę: że bardzo cieszy mnie to, ze ciągle tu jesteś i rozmawiasz ze mną, wspierasz, piszesz jak wam się układa i ze wraca mi wiara w mężczyzn po zachowaniu Twojego, że nie mam zamiaru nic do mojego pisać, bo sama tak naprawdę nie wiem czego chcę, itp... A teraz wchodzę na forum i szok! No co za typ! Mika, albo to my jesteśmy jakieś przewrażliwione i niezrównoważone psychicznie albo z nimi coś jest nie tak! Ku...a mać! No, sama czuję się zawiedziona przez Twojego :( Przykro mi Kochana :( Pisz co chcesz, wyładuj tutaj swoją złość. Mi pomaga to forum. Czasem mam ochotę napisać, czasem wolę podusić wszystko w sobie, ale i tak tu wracam. Dla mojego tez kumple ważniejsi niż ja. Jak kolega potrzebował pomocy rzucał wszystko i jechał. Jak ja dzwoniłam, to był zły, ze czasu nie ma, że zajęty, ze przeszkadzam, poza tym ciągle wrzeszczał, więc zazwyczaj kończyłam rozmowę. Po jakimś czasie dzwonił i pytał czy poradziłam sobie... No i dla odmiany napisał dziś. Co słychać, że dużo myśli. Napisałam, ze to rozmowa nie na sms. Odpisał, że ok, kiedyś pogadamy. Mika właśnie tego się najbardziej bałam, że zechce wrócić. A ja naprawdę nie wiem co on musiałby zrobić abym znów mu uwierzyła i zapragnęła powrotu. Radze sobie bez niego coraz lepiej i nie chcę do niego wracać. Ale ciągle martwię się o niego jak sobie beze mnie poradzi :( W końcu kiedyś zawiódł się na wszystkich, nawet na własnej rodzinie, miał tylko mnie :( I nie docenił, Albo docenił za późno :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
Ada skoro nie chcesz do niego wracać to nie wracaj. Jak sobie bez Ciebie poradzi? a jak on o Ciebie dbał i się martwił? Martwi się nadal jak Ty sobie poradzisz? napisał choć słowo? A u swojego hmm znowu pewnie powie że jego błąd że mógł inaczej itd że mi to zrekompensuje itd chociaż sądzę że teraz myśli " ona powinna mnie zrozumieć to kolega z pracy a jak ja będę potrzebował zamiany" tylko k***a rzecz w tym że jak on potrzebuje to jest problem wielki i przeważnie nie ma zamiany, nie w ogóle szkoda słów , napisałam mu co o tym sądzę, bo do mnie z tekstem że jak on mógł mu odmówić i co miał mu powiedzieć a k***a co ze mną mi może odmówić.... napisałam że wcale nie musiał a chciał się zamienić i wybrał co dla niego ważniejsze i mam nadzieję że kolega doceni bo właśnie tym spieprzył nasze relacje na dobre.Że wiedział jak mi na tym zależało aby poznać jego rodzinę wcześniej że myślałam że naprawde zmienił się, widocznie mu nie zależało mógł powiedzieć że weźmie jedną zmianę nie dwie bo ma plany ale woli tam iść to ok jego wybór ale niech nie oczekuje więcej spotkań odemnie. jestem w****iona sama na siebie , naprawde widziałam dużą zmianę, fakt wtope zrobił raz ale dziś to naprawił tak jak obiecał i co znowu to samo. a w****iona jestem bo myślałam że już spontanicznie będzie wybierał mnie ale widać się mylę i to bardzo. c**j mu w d**ę i szkło w oko. wybrał , wybrał noi ok. też już wybieram coś innego niż on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nasza "rozmowa", tak w skrócie: On: Witaj. co u ciebie słychać ja. nie odpisałam on: to przepraszam, ze piszę ja: przecież mamy przerwę on. no wiem, ale dużo myślę ja: ja tez on: i co myślisz ja: to nie jest rozmowa na sms on: ok, to pogadamy jakoś Tyle. Mika, już nawet nie wiem, czy kocham. Tak bardzo się na nim zawiodłam. Odpuszczam. Nie piszę, nie dzwonię. Dobrze mi bez niego. Mój tez tak zawsze myślał, że kolegom się nie odmawia (nawet tym ledwo znanym) a ja powinnam wszystko zrozumieć, że wyolbrzymiam, robię aferę, wszczynam kłótnie/awantury. Chciał odpoczynek, ok. Ma. Myślałam nad tym, aby miał już dożywotni "odpoczynek" ode mnie. Pogodziłam się z tym i radze sobie całkiem dobrze. I kiedy już prawie ułożyłam sobie wszystko w głowie, to on pisze. Pytam się PO CH...J on pisze????? Skoro było mu tak źle???? Kur...a mać!!! Mika, trzymaj się. Myślę, że jesteś tak samo bojowo nastawiona jak ja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś skończyłam czytać książkę Katie Piper "Piękność" i mam jeszcze więcej siły, by walczyć o siebie :) Polecam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
Pisze bo myśli że to tylko przerwa i że napewno wrócisz:) po to pisze abyś całkowicie nie zapomniała i chce Ci o sobie przypomnieć od czasu do czasu. ja bym mu napisała że przerwa będzie trwać do końca życia, niech nie myśli że wrócisz bo nic do niego nie dotrze. nawet odpisał że kiedyś pogadacie nosz k***a kiedyś a czemu nie w weekend np. nawet nie chce się spotkać tylko tak jak by hmm no może kiedyś przypadkiem a może nie a może mu się zachce. nie no jednak wszyscy to frajerzy na czele z moim. jestem bojowo nastawiona bo jestem w****iona strasznie. Ale już taka głupia nie będę robi to co zwykle czy ja dziś mu napisałam 4 smsy o co chodzi a on co 0. pewnie jutro napisze i zadzwoni ale nie mam zamiaru się odzywać, on nie odpisuje trudno ja nie będę odbierać i też nie będę odpisywać. niech się wali najlepiej ze znajomym. idę spać zajrzę jutro. dobranoc Ada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Mika! I jak Ci dzień minął? Mam nadzieję, ze nerwy przeszły ale masz nadal nastawienie bojowe :) Ja nic wczoraj nie pisałam. Dziś on nękał mnie telefonami (patrzcie, wcześniej 1 raz dziennie nie mógł znaleźć czasu, a jak się rozstaliśmy to dziś z 10 razy wydzwaniał. Jak on znalazł na to czas???? Cud, to musiał być cud!). Ostatni tel. odebrałam, ale po rozmowie wnioskuję, ze nie dotarło NIC. Zapytałam czy dzwoni w sprawie terminu, kiedy z tel jedziemy przepisać, to on stwierdził, że jemu się nie spieszy. W ogóle zdziwiony, że to koniec a nie przerwa w związku :) No ręce opadają! Zakończył rozmowę tym, ze nie będzie mi przeszkadzał. Moja towarzyszko niedoli a jak tam twój "ukochany" :) dzwonił? PS. mam dziś dobry humor :) Wiesz, jakby nas ktoś od początku przeczytał to naprawdę wygląda jak jakiś serial brazylijski :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
Cześć Ada mówiłam że będzie zdziwiony bo on myśli że to tylko przerwa :) nie zerwanie znajomości. A "mój" nie odzywa się, wczoraj jak mu napisałam litanie to w ogóle nie odpisał, hmm nie zdziwiło mnie to zawsze tak robił. wiesz on zapewne teraz myśli że to ja popełniłam błąd bo przecież jak mógł odmówić, pomimo że napisałam mu jak dziecku 5 lat o co mi chodziło. trudno ja napewno odzywać się nie będę. a coś mi podpowiada że on poprostu nie chciał żebym do niego pojechała i musiał poszukać wymówki i tak naprawdę nie wiem czy jest w tej pracy czy nie. już mi różne myśli chodzą pogłowie, teraz strasznie mnie policzki pieką, :P ja się pierwsza nie odezwę, zresztą wczoraj mu napisałam smsa sugerujący że to nie ma sensu, że daje mu spokój i że żałuje że dałam nam szanse a i tak on się nie zmienił, chodzi o sytuacje gdzie spontanicznie wybiera mnie przecież mógł wziąć za tego kolesia jedna zmianę a na drugą niech sobie szuka zastępce bo mógł powiedzieć że ma plany, ale nie bo po co. w dzień miałam co robić i nie myślałam teraz znowu zaczynam się denerwować i spoglądam na telefon. żałuję trochę że dałam szansę, niby ją wykorzystywał a tu takie coś. a ten kretyn jeszcze chciał żebym tabletki przestała brać, bym się chyba powiesiła jak bym zaszła w ciążę. tak a co do kończenia telefonów mój też jest taki mądry, wczoraj mówię że ta rozmowa nie ma sensu a on no ok jak chcesz, albo tez jak się pokłóciliśmy to "ok nie przeszkadzam Ci" ręce opadają, wiesz tak naprawdę mam dziwne uczucie bo nie chce go takiego źle mi z nim pod różnymi względami właśnie takimi że nie jestem najważniejsza, nie ma potrzeby sprawiania mi przyjemności itd ale sama już nie wiem czy naprawde go kocham czy może podświadomie się boję samotności nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
serial brazylijski ? hmm raczej jak żenująca komedia pt " mężczyźni bez szarych komórek"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mika ja po sympatycznym weekendzie uświadomiłam sobie, że lepiej bawiłam się niż z nim. Bo on nie chciał nigdzie wychodzić, nie chciał z nikim rozmawiać. A tak pojechałam do znajomych, w niedzielę z rodzicami poszliśmy na imprezę i naprawdę super się bawiłam. Także jestem teraz zła, że kiedy już pogodziłam się z rozstaniem to on znowu nie daje mi odejść! I jeszcze mówi, ze to moja wina. A serial to może bardziej ze mną w roli głównej, bo od początku wątku 3 razy kończył się mój związek, 2 razy wróciłam i teraz znów mam okazję :/ ( a pomyśl sobie ile rozstań było w ciągu 10 lat :) ) ech... żałosna jestem! Hi hi mój tez mówił kończąc rozmowę: no to jak chcesz albo jak uważasz. Jejku skąd oni się urwali??? Mika nie dzwoń i nie pisz, bo to nie ma sensu. Bądź twarda a nie miętka :) Mój zdziwiony, bo zawsze ja próbowałam naprawiać, bo życie ma się jedno, szkoda czasu na kłótnie. Dlatego teraz to dla niego ogromny szok, że ja milczę. Działa, tylko ja na chwile obecną nie chcę do niego wracać, ale niestety nie potrafię być stanowcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
nie dzwonie i nie piszę, wczoraj napisałam i napewno więcej nie zamierzam też nie potrafię być stanowcza, ale jak widać z jego strony tez cisza więc tego problemu nie mam, i tak pomyślałam czy jaki kolwiek powrót ma sens skoro teraz tak się uwzięłam że nawet jak byśmy byli razem to w życiu moja noga u niego nie postanie i nie chcę poznawać jego rodziców ani rodziny. miał tyle czasu na to nie zrobił pomimo moich gadek, teraz sam zaproponował i niby właśnie ta zamiana za kolegę wie znów nici, nie to nie ale nigdy w życiu już napewno nie chcę. najgorsze jest to że nawet takie typowe "k***y" za przeproszeniem trafiają na fajnych facetów tworzą rodzinę a ja nie mogę, na kolo wszyscy znajomi z dziećmi już nawet nie ma z kim wyjść, wolni już planują ślub itd. k***a mało krzywd w życiu miałam, śmierć brata, nękający ojciec pijak co od 20 lat nie mieszka z nami, miałam raka, k***a ile można??? no ile!!! jeszcze nie mam pracy , niedługo nie będę miała za co żyć a miałam taką fajną pracę, moje marzenie poszło się j***ć i jeszcze taki typ mi się trafił, za co nosz k***a pytam się za co!!!!!!! najgorsze ścierwa co rozbijają rodziny mają szczęśliwe życie a co ja takiego zrobiłam NIC !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
chociaż w jednym mogła bym mieć szczęście , w pracy bądź miłości a tu co wielkie 0 ,same problemy, mówią że kiedyś górka sie kończy i będzie tylko lepiej a u mnie prawie 30 lat nic się nie polepsza wręcz przeciwnie, kurde trafi Ci się fajna praca, facet (wtedy) i myślisz wkońcu kurcze wkońcu z górki, a tu w ciągu kilku miesięcy p*****lnie wszystko i jesteś znowu na dnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mika bardzo mi przykro :( Ale widzisz jaka jesteś silna! Kobiety zawsze więcej wytrzymają, ba! wszystko wytrzymają! Zazwyczaj to facet spiepsza jak dziecko urodzi się chore, oni są słabi! Mój tata choruje aktualnie na raka :( Mam przyjaciółkę, której mąż w niecałe 2 lata po ślubie (i 2 lata temu) popełnił samobójstwo (policjant). Byli idealnym małżeństwem. Teraz ona jest bardzo chora. Ale nawet po śmierci męża bardzo szybko się pozbierała. Zawsze mi mówiła "Aduś, mnie nic nie zabije, no chyba, że spadłby na mnie jakiś blok ważący tonę. Ja tak kocham życie, nie mogę się poddać i załamać". Sobotę spędziłam z nią i to ona mnie pocieszała po jakimś rozstaniu z jakimś d*pkiem a sama jest bardzo ciężko chora. Głupio mi przy niej że ja taka słaba :( i płaczę po jakimś palancie, który mną manipuluje. Ona zawsze mówi, że Bóg zsyła na nią te różne nieszczęścia, bo wie, że i tak sobie z nimi poradzi, bo kto jak nie ona? :) Mika, Ty pewnie też jesteś taka silna! Nawet jeżeli wydaje ci się, że to koniec to to jest dopiero początek! Kochana wytrzymałaś tak wiele, także nawet jak definitywnie się rozstaniecie to i tak to pestka dla Ciebie. Głowa do góry! Nie wiem czemu faceci krzywdzą najbliższe osoby, naprawdę nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobieta ma tyle siły, ze zadziwia mężczyzn Dźwiga ciężary losu, rozwiązuje problemy jest pełna miłości, radości i mądrości uśmiecha się, gdy chce krzyczeć śpiewa, gdy chce jej się płakać płacze, gdy się boi Jej miłość jest niekontrolowana Jedyna niesłuszna w niej rzecz, to to, ze zapomina ile jest warta! Trzymaj się Kochana!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
widzisz poprostu po pewnym czasie masz dość i wmawianie sobie że będzie lepiej że to po coś jest nie pomaga. wiem że ludzie mają gorzej ale dla mnie to co jest już wystarcza. czy jestem silna hmmm kiedyś byłam, uwierz, teraz hmm najchętniej bym zasnęła i się nie obudziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mika, ja tyle nie przeżyłam, a tez pisałam już takie rzeczy tutaj na forum. Uwierz mi, jutro będzie już lepiej. Tak jak wczoraj pisałam, przeczytałam książkę Katie Piper i kiedy tylko teraz na nią zerkam od razu mam więcej siły. Nie możesz się poddać, bo to nie jest powód. Powolutku wszystko ułożysz sobie w głowie. On znów tobą manipuluje, ale Ty wyjdziesz z tej "bitwy" tylko silniejsza! A teraz idź odpoczywać, bo jutro zapowiadają piękny dzień :) Słońce :) Dasz radę, bo kto jak nie TY?! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×