Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

gocha78

Rodziny wielodzietne, czyli 3+

Polecane posty

Witaj pani Ninke ;) napisz cos więcej o sobie, jak sobie radzicie, czy pracujesz itd. Co u pozostałych mam, zaglądacie tu jeszcze czasem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Kiedy urodził się Emil jeszcze uczyłam się, potem pracowałam wiele lat dopóki nie zdecydowaliśmy się na rodzeństwo dla syna, bo nie chcieliśmy żeby był sam, ani nie chcieliśmy czekać z tą decyzją aż będzie nastolatkiem, bo wtedy dzieci nie miałby żadnego kontaktu. Początkowo miało być to 1 dziecko, ale jak się urodziło to stwierdziliśmy, że między dziećmi jest tak duża różnica wieku, że mała nie ma kompana do zabaw, tak jak nie miał starszy syn, co zresztą nam do dziś wypomina, a on woli już rówieśników a nie przedszkolaków, dlatego zdecydowaliśmy się za raz na kolejne, rok po roku, póki wszystko mieliśmy po córce i żeby je szybko odchować razem za jednym zamachem i wrócić permanentnie do pracy. Na trójce miał być koniec. Ostatnia córka była zupełną niespodzianką. Z początku nie byliśmy zachwyceni, bo chciałam po trzecim wrócić na stałe do pracy, a teraz muszę siedzieć dłużej na macierzyńskim. A radzimy sobie różnie. Czasem lepiej, czasem gorzej. Szczególnie teraz, kiedy odpadła moja pensja nie jest tak kolorowo, ale trzeba przetrzymać. Jak będziemy pracowali oboje, to będzie mniej problemów na pewno. Jest też proporcjonalnie więcej roboty w domu, bo się więcej bałagani i no miejsca mało, ale w tej chwili nie mamy co liczyć na przeprowadzkę. Staram się trochę uporządkować życie organizacyjne w domu, żeby nie zwariować, więc naciągnęłam małżonka na zmywarkę, a teraz przed zimą zamierzamy uciułać na suszarkę elektryczną, żeby odgraniczać duży pokój ze stelaży z praniem, bo w ubiegłym roku przy 3 dzieci była tragedia z przestrzenią, a teraz przy 4 to już w ogóle, także kombinujemy jak tylko się da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
odgracić tj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie w słoneczny dzionek. Rollie jak dzieciaczki nie rozwinęło się żadne chorubsko, wymioty minęły ? Pani Ninke witaj na topiku. Na pewno macie ciężko choć jak czytam Twoją wypowiedz to jest w niej dużo ciepła i optymizmu. Fajnie że możecie z mężem na siebie liczyć - przynajmniej tak wywnioskowałam. U nas szkoła i zaczynają się łzy - Oleńka nie chce rano wejść do grupy,tuli się i nie bardzo wiem co robić. Wczoraj mnie trochę poniosło i miałam pół dnia wyrzuty sumienia, dzisiaj już panowałam nad sobą i jak obiecałam jej, że coś kupię jak będzie grzeczna to poszła z uśmiechem. Wiem że to nie jest dobre, ale już mi brakowało pomysłów.Napiszcie proszę, czy też miałyście podobne sytuacje i jak sobie radziłyście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Dorota ja z synem nie miałam takiego problemu, ale to dlatego, że chodził wcześniej do żłobka, przedszkola i zerówki. Jest przyzwyczajony do bycia w grupie dzieci. Czy córka chodziła wcześniej do przedszkola, czy była długo w domu z tobą lub dziadkami? To jest najczęstsza przyczyna. Ja jako dziecko byłam długo w domu z mamą i babcią, a potem poszłam do zerówki prowadzonej przez ciocię i przysięgam że pierwsza klasa z samymi obcymi dziećmi i niecierpliwą podstarzałą wychowawczynią to był dla mnie dramat i ogromny stres. Ale mam pewną ideę co mogłoby pomóc: wspólne spędzanie czasu poza szkołą z kilkoma dzieciakami z grupy. Może znasz rodziców jakichś innych dzieci z klasy i może zechcieliby się razem wybrać gdzieś po szkole albo w weekend i coś porobić, żeby się córka zintegrowała i zaprzyjaźniła? A może ona ma niedługo urodziny, które byłyby doskonałym pretekstem do sproszenia dzieci z klasy i wspólnej zabawy? Wydaje mi się, że integracja z dzieciakami to jest klucz do przełamania niechęci twojej córki. Tak, nie mamy teraz lekko, ale wieżę że się to zmieni. Jak tylko Daria podrośnie to pójdzie za rok z młodszym synem do żłobka. Będzie im we dwoje raźniej. Starsza pójdzie do przedszkola, ja do pracy i będzie lepiej, o ile nas nie pokonają przywlekane z placówek infekcje, bo i bez nich jest interesująco. Np. ostatnio mieliśmy w domu wybuch epidemii bostonki i słowo daję nie wiem skąd się przyplątała. Obstawiam plac zabaw. W każdym razie dajemy sobie radę i tak, masz rację, jesteśmy dla siebie z małżonkiem oparciem. Fajne jest to, że jesteśmy już 13 razem, podczas gdy większość naszych znajomych jest już w separacjach albo po rozwodach, więc uważam to za mały sukces w dzisiejszych czasach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
wierzę (przepraszam za błąd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Oleńka chodziła do przedszkola od pierwszej grupy, jednak w drugiej grupie zmieniliśmy przedszkole ze względu na przeprowadzkę (mieszkamy teraz 20 km od Warszawy i na dłuższą metę nie chciałam jej wozić) i było podobnie jak teraz. Wydaje mi się, że pomimo jej otwartości na dzieci, nowe otoczenie ją onieśmiela,do zerówki chodzą dzieci z jej grupy przedszkolnej. Niektóre dziewczynki były u nas w domu i dobrze się bawiły. Muszę się po prostu uzbroić w cierpliwość i nadzieję, że ta sytuacja nie potrwa długo dla Oli dobra. Jestem na etapie szukania pracy i oby Ola się zaklimatyzowała, bo na świetlicę nie chce chodzić. Znając życie, szybko to ja tej pracy nie znajdę, więc na spokojnie. Choć bardzo bym chciała, to siedzenie w domu na dłuższą metę to nic dobrego. Pomogłabym finansowo i czułabym się lepiej psychicznie, w domu to tylko głupie myśli po głowie krążą. My jesteśmy po ślubie 18 lat - weszliśmy w pełnoletność. Co do separacji to masz rację, u mojego męża w pracy dużo takich sytuacji, nasz znajomy mówi na nas mamuty - bo 3 dzieci, zero wyjściówek i osobnych wyjazdów, a my mamy po prostu inne priorytety w życiu. Pozdrawiam. Bostonka - co to, pierwszy raz słyszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Choroba bostońska. Dużo dzieciaków w tej chwili na nią choruje. W takim razie nie mam za bardzo pomysłu jak ci pomóc. Może pozwól córce zabierać ze sobą na początku jakąś małą ulubioną zabawkę w plecaku, żeby nie było jej smutno i się nie bała. U was jest o tyle lepiej, że macie już duże dzieci, w tym nastolatków, dlatego gdybyście chcieli moglibyście wychodzić sami bez dzieci kiedy chcecie. W domu dużo rąk do pomocy. Starsze dzieci mogą zostawać z małą kiedy trzeba. U nas na razie jest kiepsko pod tym względem. Uroki posiadania 3 dzieci rok po roku... Wszystko trzeba koło nich zrobić i nie można liczyć na żadną pomoc ani współpracę. Co prawda najstarszy potrafi co nieco, ale jest strasznie roztargniony i niedokładny, w związku z czym wszytko trzeba po nim poprawiać, bo zawsze rozmaże itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Albo porozmawiaj z nią i powiedz, że rozumiesz jak się czuje w nowym miejscu i że ty jak byłaś w jej wieku też tak miałaś, ale szybko zrozumiałaś, że nie ma czego się bać, bo to nic takiego, nic wielkiego i że potem nawet chciało ci się śmiać jak sobie pomyślałaś, że się tak zupełnie niepotrzebnie denerwowałaś. Jak mała zrozumie, że nie jest sama ani jedyna ze swoim problemem i że ty wcześniej już byłaś w takiej sytuacji, przerabiałaś to i uważasz, że ten lęk był zupełnie niepotrzebny i szybko mija, to poczuje się pewniej i może sobie lepiej z nim poradzić. Właśnie przyszło mi to do głowy. Nawet jeśli ty nie byłaś bojaźliwym dzieckiem to zawsze możesz udać, że tak właśnie było, po to żeby córka poczuła się pewniej. Spróbuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
boze, troje dzieci rok po roku. o kurde. to jak ty z nimi wychodzisz z domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie nie wychodzi bo niby jak z 2 latka ,roczniakiem i 6 tygodniowym niemowlakiem ma spacerować. Współczuję ale sama jest sobie winna .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkie mamy :) żałuję, że nie mam czasu tutaj częściej zaglądać, ale obowiązki niestety... :) moje dzieci są na dworze, dopóki u nas ładna pogoda, to korzystają, tylko najmłodszy został ze mną w domu. i tak codziennie jesteśmy sami, bo najstarsze córki do szkoły, syn do zerówki, a córka najmłodsza pierwszy rok do przedszkola. więc mam trochę "luzu" nareszcie. :) pozdrawiam was wszystkie serdecznie i piszcie jak tam wasze dzieciaki po pierwszych dniach w szkole, bo moje dziewczyny nawet względnie, aż jestem zdziwiona, ale syn już marudzi, że mu się w zerówce nie podoba. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Dobre pytanie. Wychodzę, wychodzę. Jak? Dwoje dzieci w jednym wózku, trzecie w nosidle ergo. Boba. Na szczęście w czołgach są duże siedziska, gdzie mieści się 2 dzieci jedno za drugim. Co prawda starsza córka już coraz chętniej chodzi trzymając się ramy, ale jak się zmęczy to sadzam ją za plecami młodszego synka i jadą razem. A na zakupach to dwoje wkładam do wózka sklepowego, młodsze do siedziska, starsze luzem w środku, a najmłodsze jak wyżej, w nosidle na brzuchu, bo fotelik w wózku sklepowym zająłby doszczętnie miejsce na zakupy. Dla starszej córki zakupy to jedna z najlepszych form zabawy, bo czuje się niezwykle potrzebna dostając ode mnie towar i układając w wózku najlepiej jak potrafi. Fanka, u mnie tylko jedno jest w tej chwili w szkole, a reszta w domu. Na szczęście najstarszy syn jest bardzo towarzyski i lubi być w grupie, także na szkołę jeszcze nie narzeka, ale pewnie zacznie jak się rozbujają z materiałem na dobre.. bo na razie to początki maja dosyć luźne z tego co widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Pani Ninke za rady. Rozmawiam z Olą dużo, wyszukuję różne argumenty i ona wszystko rozumie,ale w domu. Dzisiaj było fatalnie. Mam nadzieję, że na sali uspokoiła się . Jutro jedzie z nami mąż, ja nie mam już siły. Super sobie radzisz z dzieciaczkami - podziwiam.Ja niestety poroniłam ostatnią ciążę - teraz maluch miałby 4 m-ce i jeszcze niedawno chciałam mieć maleństwo,ale teraz zaczynam się obawiać. Dzieci duże i znowu pieluchy. No cóż, życie samo pisze scenariusz. Jaka wstrętna pogoda, cały czas pada i nastrój przez to obniżony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam czworo dzieci i piąte w drodze, wszystkie planowane. Za rok planujemy kolejne: - 6 lat - 5 lat -3 lata - 2 lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3+ to rodzina wielodzietna? myślałam, że wielodzietna to taka 6+

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja mysle o 2gim i nie moge sie zdecydowac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Staram się. Jednak kiedy wychodzi z nami małżonek, jest zdecydowanie łatwiej, bo wtedy najmłodsza ma cały wózek dla siebie, Miki jest u taty w tym samym nosidle co malutka, bo ono jest uniwersalne, a Nataszka jest pchana na trzykołowym rowerze, lub idzie za rączkę. Albo Miki jest pchany na rowerku siostry, a siostra śmiga na biegowym. Także na szczęście nie zawsze cała trójka jest na mojej głowie i czasami mam wręcz luzy na spacerach. Szczególnie jak jest dobra pogoda. Dorota i jak poszło w szkole z tatą? Lepiej? Fakt pogoda była paskudna przez ostatnie 2 dni, ale 2 kolejne mają być suche i względnie ciepłe. Co u was dziewczyny, jak weekend? U nas rutynowo: zupa, prańsko i takie tam. Dobrze, że najstarszy poleciał na zajęcia, to trochę luźniej i spokojniej w domu. Wczoraj byliśmy w Leroyu po dywanik łazienkowy, bo poprzedni nam się rozkleił po którymś z kolei praniu. Przy okazji kupiłam trochę wrzosów na balkon, ale jeszcze się nie zebrałam żeby się nimi dziś zająć i je jakoś rozlokować. Przy okazji wstąpiliśmy do Carrefoura, który był obok, na szybkie zakupy. Po drodze oczywiście zmokliśmy na parkingu, bo cały dzień non stop padało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Dorota, bardzo mi przykro, że straciłaś ostatnią ciążę. Może po prostu tak miało być. Nie ma co próbować na siłę. Jak będzie kolejne to będzie, a jeśli nie to pamiętaj, że i tak macie dużo szczęścia, bo los obdarzył was trójką zdrowych dzieci. A różnice wieku owszem mają znaczenie w przypadku kontaktów rodzeństwa, ale dla rodzica w sumie nie tak bardzo, bo z tą pieluchową rutyną się człowiek dosyć szybko oswaja.. Gorzej jest tylko jak dziecko zaczyna raczkować i chodzić a ty musisz ciągle mieć je w polu widzenia, albo jak się zaczynają infekcje. Cała reszta jest do przełknięcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Przepraszam ale nawet nie miałam jak was poczytać... Niestety ostatnie dni spedziłam w szpitalu i niestety nie bedzie piątego dziecka ... Poroniłam tą ciążę :( chociaz jej nie chcialam to jednak jest mi bardzo smutno. I cięzko to ogarnąć. Odpiszę wam jak troszkę dojdę do siebie. Narazie siedzę i wyję czuje taką straszną pustkę:( i wyrzuty ze go nie chciałam Trzymajcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rollie bardzo mi przykro. Przechodziłam przez to samo i wiem jak jest ciężko, wypłacz się to przynosi ulgę. Czas goi rany choć pytanie - dlaczego,zostaje na długo.U mnie była to ciąża zaśniadowa i dużo wsparcia otrzymałam na forach,gdzie dziewczyny pisały o swoich przeżyciach. Pani Ninke - Olka w szkole cały czas tak samo. Boję się poniedziałku, zapewne znowu łzy. Mogę zapytać w jakim rejonie Polski mieszkasz ? U nas sobota domowo, trochę porządków, spacerów i czekamy na naszego sportowca.Młodszy syn trenuje bieg na krótkich dystansach i jest na zawodach, zobaczymy jak mu poszło. A wrzosy to i mi się marzą, mam kilka w ogródku ale chciałabym więcej i też się chyba wybiorę na zakupy. Ugotowałam dzisiaj zupę krem z dyni Ola oczywiście nie chciała jeść i ma zapowiedziane, że nie dostanie lodów jak nie zje zupy. Teraz zatyka nos i je zupę jak kot - liże ją, komicznie to wygląda.Mam nadzieję że cel osiągnę, no ale zupka naprawdę super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny jestescie wspaniałe duzy ukłon w wasza strone bo widac ze super z was mamuski! Zazdroszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa 29
hej dawno nie pisałam rollie wspólczuje wiem co przeżywasz moja ciąża też jest pod znakiem zapytania w czwartek trafiłam do szpitala z krwawieniem lekarz zrobił usg jest pęchęrzyk ciążowy ale płaski tak powiedział lekarz biore leki na podtrzymanie plamienie ustąpiło w poniedziałek będe mieć jedzcze usg i pobranie krwi i zobaczymy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusia trójeczki
Ja czekam cały czas na okres :/, wczoraj myślałam że dostałam a to plamienie było do wieczora ustało dzisiaj powtórka, ale tylko raz tak było, nie wiem co sie dzieje :(, nigdy nie miałam tak ;(. Może za dużo stresu mam ostatnio :(. Teraz plamienia nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny, podziwiam Was naprawdę i jak czytam Wasz topik to muszę stwierdzić, że jestem strasznym leniem, mam dwoje dzieci i ledwo je ogarniam logistycznie. Powodzenia i tak trzymajcie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Rollie przykro mi, że straciłaś ciążę, jednak uważam, że nie powinnaś się z to obwiniać. Postaraj się spojrzeć na to doświadczenie z nieco innej perspektywy i zauważ, że gdyby wszystkie niechciane ciąże kończyły się poronieniami nie byłoby na świecie tylu nieplanowanych dzieci. To nie jest absolutnie twoja ani niczyja wina, że tak się stało. Po prostu płód się nieprawidłowo rozwijał lub ciąża nie przebiegała w prawidłowy sposób i organizm sam ją naturalnie zakończył. Nawet lepiej, że stało się to teraz na samym początku niż gdyby miało do tego dojść na bardziej zaawansowanym etapie ciąży lub gdyby płód okazał się obciążony poważnymi wadami wymagającymi kosztownego leczenia i późniejszej rehabilitacji, lub był niezdolny do samodzielnego funkcjonowania. To się zdarza. Może się przytrafić każdemu z nas. Nie obwiniaj się za coś, na co nie masz absolutnie wpływu. Tak widocznie miało być. Trudno. Pamiętaj, że i tak masz dużo szczęścia mając czwórkę zdrowych wspaniałych dzieci, podczas gdy wielu ludzi latami stara się choćby o jedno i nie mogą go mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Dorota: na Mazowszu. Zazdroszczę ogródka. Rozumiem, że macie dom? Fajnie. Ja na razie muszę zapomnieć o tym luksusie i nauczyć się cieszyć balokowaniem. Dyni, powiem ci, że w ogóle w tym roku nie kupowaliśmy. Jakoś tak się złożyło. Powiem nawet więcej, że mamy jeszcze pomrożone 3 duże torby obrobionej pulpy z dyni z ubiegłego roku i jakoś nie mam weny żeby je ruszyć i coś z nimi zrobić, więc w tym sezonie nawet nie przez myśl mi nie przeszło żeby kupować kolejne. Strasznie dużo roboty z nimi było w zeszłym roku i wszystko spadło akurat na moją głowę, bo nikt mi przy nich nie pomógł. Za dużo zachodu. Szczególnie teraz przy tylu dodatkowych obowiązkach jakoś bardziej stawiam na szybkie gotowanie i niezbyt skomplikowane posiłki. Inaczej musiałabym mieć chyba pomoc domową albo opiekunkę. Jak po weekendzie? Ja jak zaczęłam w piątek, tak praktycznie do teraz nie mogę wyjść z prania.. Emi niedługo kończy zajęcia, więc korzystam z chwili na kawę i odrobinę zasłużonego lenistwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Ninke pewnie masz racje w tym co piszesz ale i tak cięzko mi, chyba nie jestem tak silna psychicznie jak mi się wydawało. Ewa a co u ciebie, miałaś to usg? Dorotka nie wiem co ci doradzić w sprawie córuni, moje dzieciaki bez problemu aklimatyzowały się w przedszkolu i szkole. Może dlatego po częsci, że zawsze miały w grupie jakieś dzieci, które znały juz wcześniej. Mam nadzieje, że twoja córcia juz lepiej to znosi. Z każdym dniem powinno byc latwiej. Zmykam. Mam całe stosy rzeczy do poprasowania i poskładania w szafach. Nie wiem czy uda mi się to ogarnąc za jednym podejsciem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W ogóle chcialam wam wszystkim jeszcze podziękowac za wsparcie psychiczne. I za miłe slowa. Powinnam była zrobic to na samym wstępie. Dziękuje kochane :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie w deszczowy dzionek. Od wczoraj Ola dzielnie wchodzi do grupy,jestem z niej bardzo dumna że wreszcie przezwyciężyła strach. Jaka ulga. Mam nadzieję że tak już zostanie. Ninke ja też mieszkam na Mazowszu pod Warszawą, a domek mam od dwóch lat, ale tęsknię za blokowiskiem. Niestety tak to ze mną jest, w bloku na 3 pokojach było nam ciasno a teraz brakuje mi sąsiadów i znajomych,każdy żyje swoim życiem i na odwiedziny nie mają czasu. Rollie dzielna z Ciebie dziewczynka dasz radę. Dobrze, że nie wszystkie pociechy w szkole czy przedszkolu i masz maleństwo koło siebie.To pomaga. Ja zostawałam sama(w październiku minie rok) i starałam się jak najczęściej uciekać do sąsiadki - pewnie niekiedy miała mnie już dość. A co do prania to też muszę się zmobilizować do prasowania. Teraz paskudnie schnie, na dworze nie powieszę, a w domu masakra póki nie rozpocznie się sezon grzewczy. Mamusia trójeczki, a co u Ciebie, zrobiłaś już test ? Nietutejsza - dziękujemy za miłe słowa. Dołącz do nas.Może i Ty zdecydujesz się na 3+. Naprawdę można wszystko pogodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×