Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

gocha78

Rodziny wielodzietne, czyli 3+

Polecane posty

Gość gość
potem z wychowaniem może i łatwiej, ale z urodzeniem gorzej;-p i z opieką nad dzieckiem jak sie chodzi w ciąży, z karmieniem, gdzie póxniej jest dwoje dzieci, domagających sie uwagi no ale cieżko to tak jednoznacznie oceniać, wiem...co człwoiek to doswiadczenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamaa trójeczki
Gdybym urodziła bliźniaki to poległabym na starcie. Moja siostra zaś idealnie sobie poradziła. Dziś bratowa urodziła dwie córeczki i ciekawe jak da radę.Czas pokaże...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cztery z plusem-ile planujesz docelowo dzieci? Piszesz dosc sensownie i moze faktycznie spelniasz sie w macierzynstwie Po prostu sa takie kobiety,nie potrzebuja kariery,hobby...Chca byc mamami a potem kochanymi babciami I tak rodzinnie zycie im mija Nie uwazam ,ze to zle a raczej godne podziwu bo teraz niewiele kobiet chce swiadomie poswiecic zycie dla dzieci i rodziny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam po ponad miesięcznej przerwie. Jak tam u was dzieci szkolne/przedszkolne z przestawieniem się na szkole po wakacjach? Ja nie ukrywam ,ze u mnie początki września były dosyć emocjonujące, ale mąż wojował z nimi, bo ja dałam nogi poza mury domu :) Moja córka podstawówkowa poszła. do nowej klasy, nowe dzieci, nowi nauczyciele ,zupelna zmiana porównując do poprzednich lat szkolnym i widze ,ze włączyła jej się wielce dorosłość "nie mów mi jak mam żyć, jestem już taka stara " i nie raz jak wystrzeli z argumentem to aż kopara opada ak tu z takim rozmawiać :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Co pakuje na drugie śniadanie? Tak, przeważnie składa się ono z kanapki i kilku drobiazgów, w zależności od tego, co akurat mam w domu. Przykład z dzisiejszego dnia: kanapka, czyli niewielka owalna bułka pszenna z osełką, żółtym serem i sałatą masłową, mała buteleczka napoju probiotycznego L.Casei marki własnej Auchan, saszetka musu jabłkowo-gruszkowego Rik&Rok również marki własna Auchan, oraz niewielka gałązka zielonych winogron. (Akurat naszym najbliższym sklepem jest Simply, dawna Elea, czyli mały market z grupy Auchan, toteż kupujemy stamtąd sporo niedrogich tzw. flagowych produktów w 6-pakach, 4-pakach itp. Nadają się one, że tak powiem, akurat do zabrania do szkoły.) Całość pakuję w zwykły duży plastikowy pojemnik do żywności z Ikei (tej najtańszej serii Pruta). Często żeby unieruchomić poszczególne rzeczy w pudełku wkładam do niego mniejsze pudełko lub silikonową foremkę od muffinów. W inne dni zamiast takiej saszetki z musem albo jogurtem wkładam taki mus lub jogurt w kubeczku i dorzucam plastikową łyżeczkę, którą mały później często przynosi z powrotem, więc jest myta i używana ponownie. Oczywiście nie zawsze są w domu jogurty, musy, czy małe owoce, to wtedy wrzucam po prostu to co jest. Może to być np. kilka pomidorków koktajlowych, albo parę kawałków ogórka, jakieś rodzynki, orzeszki, suszone owoce, bakalie, jakaś przekąska serowa, kilka krakersów, jakiś baton zbożowy, mandarynka, banan czy coś w ten deseń, czyli to co każdy z nas prawdopodobnie miewa w domu. Czasami do picia dostanie kartonik soku ze słomką, ale rzadko, bo najczęściej wlewamy mu do zwykłego dziecięcego plastikowego bidonu z ustnikiem zwykłą wodę mineralną, którą mamy w domu w dużej butelce. Ale to nawet też nie zawsze tylko wtedy, kiedy ma WF. Taki system się u nas sprawdza już praktycznie pełen miesiąc i wszystkie strony są zadowolenie. Czyli póki co jest git.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Miałam na myśli mniejszy pojemnik, a nie pudełko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cztery z plusem
Witam mamy. Dziekuje za mile slowa. Faktycznie lubie byc mama i sprawia mi to duza frajde. Nie wiem ile planuje dzieci bo raczej ich nie planujemy. One pojawiaja sie same. Tzn zabrzmialo to moze dziwnie ale chodzi o to ze nigdy nie zakladalam ze chce miec akurat 4 czy 7 dzieci i do tego daze. Przychodzi taka chwila kiedy czujemy sie gotowi na nastepne i wtedy dajemy mu zielone swiatlo. Nie wiem czy po 4 jeszcze sie jakies pojawi. Nie wykluczam zupelnie tej mozliwosci ale na chwile obecna nie sadze zeby tak sie stalo. Jednak wszystko moze uledz zmianie w ciagu najbluzszych lat ( raczej nie miesiecy) i moze bedziemy mogli pozwolic sobie na kolejne dzieciatko. Piszac "bedziemy mogli sobie pozwoluc" nie mam wcale na mysli warunkow finansowych czy lokalowych tylko stan zdrowia naszej rodzinki. Nie bede zaglebiac sie w szczegoly. My dzis mielismy dobry dzien. Pogoda piekna i wszystko sie poukladalo po naszej mysli. Dzieci zadowolone wrocily z przedszkola. Niestety katary sie uczepily i nie odpuszczaja wiec zaraz postawie calej 3 banki i napoje goracym mlekiem z miodem plus czosnek. Weekendowa kuracja wygrzewajaca i od nowego tyg powinna byc poprawa. Milego weekendu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Jeśli natomiast chodzi o zajęcia, to ja postanowiłam, że nie będę jedną z tych nadgorliwie ambitnych mamusiek, które zapychają dziecku każdy dzień tygodnia zasadniczo po to, żeby mieć je z głowy ..i z domu. Emil chodzi tylko na 1 zajęcia i nie mam zamiaru zmuszać go do kolejnych. Tak się przypadkowo złożyło, że mamy w budynku sąsiadkę, która studiuje sinologię i zgadaliśmy się z nią w ubiegłym roku, że będzie go brać na lekcje 2 razy w tyg. od momentu rozpoczęcia przez dziecko nauki języka polskiego w szkole, żeby uczył się w systemie dualnym, czyli obu języków równolegle, który sama zresztą nam zasugerowała, jako jej zdaniem odpowiedni moment do rozpoczęcia nauki języka, bo wcześniej uważała, że jest za wcześnie i szkoda czasu i kasy. Czyli tak właśnie, nasz syn chodzi na chiński, ale tylko na to i nic więcej. Uczy się standardowego mandaryńskiego i elementów dialektu hakka. Ma zajęcia w każdą sobotę, plus w środy albo czwartki, w zależności od tego, kiedy sąsiadka ma czas po zajęciach na uczelni, po 2-3 godz. z przerwą, w której przylatuje do domu coś zjeść, pobawić się lub pooglądać tv. Na zajęcia w domu kultury go nie posyłamy, bo ani taniec, ani plastyka, ani gra na keyboardzie go nie pociągają ani nawet nie interesują, dlatego uważam, że nie ma sensu go zmuszać, a jak podrośnie będzie się go puszczało z kolegami na pobliski Orlik i wystarczy. Młodsze dzieci nie chodzą na żadne zajęcia, bo nie wiem jaki niby miałby być ich sens? Od czasu do czasu bierzemy udział z najstarszym w warsztatach dla dzieci organizowanych przez jakieś muzeum, galerię albo w ramach targów, ale z tym także nie przesadzamy. Co jakiś czas wyskoczy się też na basen, np. rodzinnie, albo jedno z nas z 1-2 dzieci, albo dziadkowie zabiorą dzieciaki, itp. Ogólnie moje zdanie na ten temat jest takie, że dziecko musi mieć również czas na robienie tego na co ma ochotę w domu, na szaleństwa na podwórku/trzepaku z dzieciakami z sąsiedztwa, na zabawę z rodzeństwem, na plac zabaw, na pooglądanie bajek, pogranie w gry, na spędzanie czasu z rodzicami, wspólne odrabianie lekcji, wspólne czytanie, wspólne gry lub układanie puzzli, na rysowanie/malowanie tego na co ma w danej chwili ochotę, a nie tego co akurat wymyśli prowadzący na kursie. Takie wożenie dzieci z jednego miejsca w drugie musi być dla maluchów strasznie nużące, bo opuszczają dom o świcie, a wracają zasadniczo o zmierzchu. Kiedy widują się z rodzeństwem? Kiedy spędzają czas z rodzicami? W aucie, jadąc z jednej lekcji na kolejną? Nie przesadzajmy moi drodzy, nie przesadzajmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cztery z plusem
To chyba zalezy od dziecka. Twoje jak sama piszesz nie wykazuja checi a moje wrecz sie prosza seby moc zrobic to czy tamto. Corka kocha muzyke i taniec i ma w tym kierunku predyspozycje co nie jedt moja opinia tylko sasugerowano mi to w przedszkolu wiec skoro chce sie spelniac to jej to umozliwiam. W dodatku pieknie rysuje i ma zdolnosci pladtyczne wiec i na tym polu dzialamy. Syna energia wrecz rozpiera i samo przedszkole to malo a nie ukrywajmy se w pl pogoda nie rozpieszcza i wiecej jedt takich dni kiedy nie chce sie nosa za drzwi wystawiac a co dopiero biegac po parku. Gry planszowe sa ok ale r****iwy 5 latek musi dac gdzies upust energii i wykorzystac ja pozytywnie np w tancu czy sporcie. Ogladanie bajek ograniczamy jednak do minimum. Z roznych powodow moje dzieci jie moga ogladac tv wiecej niz pol godz dziennie a i to musza byc to spokojne bajki bez jakielkolwiek przemocy. Zamiast tego mamy rytual czytania przed snem i sluchania audiobookow. Na wspolna zabawe mimo wielu zajec czas i tak sie znajduje chocby w weekendy czy pod wieczor. Wybralismy domy kultury bardzo blisko domu wiec nie spedzamy zycia w samochodzie co faktycznie bylo meczace bo przerabialismy to w zeszlym roku. Teraz jest o wiele lepiej. Ja nie traktuje tych zajec jakos mocno serio. To forma zabawy i jesli dzieciom sie podoba to jestem jak najbardziej na tak. No ale kazdy robi jak uwaza znam rodziny ktorych dzieci nie chodza nawet do szkoly seby mialy czas na zycie rodzinne. Nie oceniam bo kazdy ma prawo do wlasnego stylu sycia. My sie nie izolujemy od innych. A rodzenstwo choc bardzo sie kocha moze sie tez soba znudzic. Zauwazylam ze jesli nie spedzaja z soba kazdej wolnej chwili to pizniej bawia sie razem o wiele fajniej bez sprzeczek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Toksyczna, nam jeszcze raczej daleko do tego typu dyskusji, ale wszytko przed nami. Początki szkoły ok. Mały nie narzeka ani marudzi specjalnie, czyli wszystko gra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Cztery z plusem, wszystkie dzieci mają podobne potrzeby. Jakoś trudno mi uwierzyć, żeby dziecko w wielu przedszkolnym lub w szkole podstawowej świadomie rwało się na 5 różnych zajęć i czerpało z tego satysfakcję, bo to pachnie bardziej realizacją ambicji rodzica. Nie zgodzę się z tobą, że taka dajmy na to niespożyta energia 5 latka może znaleźć wyłącznie upust w organizowanych zajęciach taneczno-sportowych, tak jakby dziecko nie mogło się wyszaleć w domu. Bez przesady. Moje dzieciaki wściekają się w domu do woli, ganiają, budują fort z sofy itd. i nawet przez myśl by mi nie przeszło, żeby je koniecznie prowadzić w tym celu na zajęcia. Do dzieci wpadają również koledzy i kuzyni, więc nie jest też tak, że wkoło są skazane na własne towarzystwo, poza tym przez cały rok na zewnątrz są jakieś dzieci z sąsiedztwa, z którymi mogą się bawić. W naszym domu również pielęgnujemy wieczorny rytuał z książką, ale nie z audiobookiem, natomiast absolutnie nie ograniczam dzieciom tv czy komputera do jakichś ścisłych minimów. Wszystko jest dla ludzi. Wiadomo, że nie zawsze jest czas i ochota na bajki, bo często chcą robić coś innego, więc zdarzają się dni w ogóle bez telewizora, ale jak mają nastrój na powiedzmy 2 godzinny seans czegoś tam dla dzieci to nie zabraniamy. Jak się znudzą to idą robić coś innego i tak najczęściej jest. Byle była lekcja odrobiona i syn był przygotowany do zajęć, z resztą czasu może robić to na co ma ochotę. My możemy sugerować, zachęcać, ale nie narzucamy hobby i rozrywek. Chce coś robić, to robi. Nie, to nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cztery z plusem
Widzisz masz inne wsrunki u nas w sasiedstwie nie ma wcale dzieci a jedyny kuxyn moich dzieci ma 2 miesiace wiec nie jedtem um w stanie zapewnic kontaktow z rowiesnikami. Najlepsxym sposobem na to sa wlasnie zajecia. Audiobooki i piosenki dla dzieci uwazam za bardzo pozytywne rzeczy natomiast tv i komputer musza byc ograniczone z powodu problemow zdrowotnych i nie ma w tej kwestii zadnych dyskusji. Nie mam chorych ambicji zwyczajnie znam swoje dzieci i widze co sprawia im radosc. Budowanie fortu na kanapie to fajna zabawa ale na max godzine potem moze nuzyc a zajecia dodatkowe choc jest ich pozornie duzo zajmuja raptem 4 gpdziny w tygodniu. To zdecydowanie niewiele i nie widze zeby dzieci byly zmeczone czy zniechecone. Wrecz pod koniec zeszlego roku to nam staruszkom sie nie chcialo jezdzic juz na zajecia a dzieciaki ustawialy nas do pionu :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Ok, możesz nie mieć dzieci w sąsiedztwie, ale zapewniam cię, że nawet gdybyś nie posyłała maluchów na zajęcia to zawsze znalazłyby sobie jakąś rozrywkę i zabawę w domu. Szczerze? Rzadko kiedy zdarza mi się obserwować, żeby dzieciaki się ewidentnie nudziły. Najczęściej mają więcej pomysłów niż dostępnego czasu w ciągu doby na ich realizację. Bodźcem może być naprawdę cokolwiek i to jest właśnie najbardziej niesamowite. Wyobraźnia dziecięca może być wręcz zaskakująca. Jeśli ty często zauważasz, że twoje dzieci nudzą się bez zorganizowanych zajęć, to może to być właściwie taki powiedzmy efekt uboczny tego wiecznego posyłania ich na wszytko, bo możliwe, że są tak bardzo przyzwyczajone do osób trzecich wydających im polecenia i wymyślających rozrywki, że same nie są w stanie niczego takiego samodzielnie zorganizować, a to niedobrze. Z audiobooków nie korzystamy, bo zwyczajnie nie widzimy takiej potrzeby. Czytanie w zupełności nam wystarcza, a śpiewają z nami lub przy komputerze albo tv.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Dziewczyny.Ja z trochę innej beczki, choć i w Waszej dyskusji chętnie wzięłabym udział. No właśnie - od kilku dni w godzinach popołudniowych mam ból głowy,podbrzusza, pleców i jest mi niedobrze.Jakaś masakra. Rano jest wszystko ok. Czy może ktoś miał kiedyś coś podobnego ? Nie chcę iść do lekarza - ja z tych co w ostateczności do gabinetu. Idę wziąć ciepłą kąpiel,może będzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam.podczytuje Wasz temat od jakiegos czasu mimo,ze jestem mama jedynaka z wyboru.zawsze planowalismy tylko jedno dziecko.i tak sie sklada ze syn zaspokaja moje poklady macierzynstwa.napisze tylko,ze nie kwestie materialne zdecydowaly o tym ze jest jedynakiem. Chcialam napisac kilka slow do mamy 4 z plusem.to ja pytalam o te zajecia dodatkowe w przedszkolu.zdecydowalam sie zadac Tobie jakiekolwiek pytanie bo uwazam ze jestes bardzo sensowna kobieta.czuc z Twoich wypowiedzi ze kochasz swoje dzieciaczki najbardziej na swiecie i co najwazniejsze jestes spelniona,szczesliwa kobieta:-) Do pani ktora pisala ze kiedy model 4-5dzieci to byl standard.nie wiem gdzie,ale opisze na swoim przykladzie.mam 30 lat.w bloku u moich rodzicow na 30 rodzin tylko 2mialy 5dzieci.jedna rodzina 4.rowniez jedna miala jedynaka.w reszcie rodzin bylo po 2-3dzieci.wiek tych "dzieci"na obecna chwile to +/-30lat. pozdrawiam wszystkie mamy 3+.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My dzieci zawsze naprowadzaliśmy w kierunku sportu- aktywności fizycznej. Na to nakład i wymogi dosyć duże były ( i są) w naszej rodzinie, no ale na szczęście one już predyspozycje wrodzone do tego mają, bez buntów i protestów. Sukcesy w tym kierunku osiągają, ale to kosztuje je wiele intensywnych katorżniczych ćwiczeń,nie ukrywam ze dosyć wyczerpujących . Frajdę im te treningi sprawiają to się liczy w przeciwnym razie byłoby to znęcanie się nad dzieckiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podczytywaczkaaa1
i ja sie zgodze z ostatnia wypowiedzia, rowniez mieszkalam w bloku i nigdzie nie bylo rodzin majacych 4 czy wiecej dzieci, standardem bylo 2 ostatecznie 3. mam obecnie 36 lat i wsrod rowiesnikow nie ma tak duzych rodzin. odnosnie zajec dodatkowych uwazam, ze nie ma co generalizowac. sa dzieci ktore potrzbuja wiecej rozrywek, sa takie ktorym wystarczy zabawa z rodzenstwem i kuzynami w domu. ja sama pamietam, ze bedac dzieckiem gdy tylko mialam mozliwosc chcialam uczestniczyc w zajeciach tanecznych czy kolkach plastycznych bo to bylo dla mnie ciekawe. kuzyni i zamki z foteli sa fajne ale moga sie na dluzsza mete przejesc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
To ja pisałam. Proszę bardzo: - pokolenie naszych dziadków: min 4-5 dzieci, rzadziej mniej, często więcej - pokolenie naszych rodziców: min 4-5 dzieci, rzadziej mniej ------ okres intensywnej propagandy antyrodzinnej PRL-u ------ - nasze pokolenie (lata 70-80): min 2-3 dzieci, jedynacy to nadal rzadkość, 4 dzieci nie budziło sensacji ale propagatorzy komunistycznych idei adresowali je różnymi pejoratywnymi epitetami, m.in. dzieciorobami, bo Polaków miało z założenia miało być mniej - obecne pokolenie: min 1-2 dzieci z rosnącą przewagą jedynaków Does it ring a bell?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Dorota, nie mam bladego pojęcia co ci jest. Jak chcesz to zadzwoń jutro na infolinię Lux Medu albo Medicoveru i poproś o rozmowę z konsultantem medycznym, to się prędzej czegoś dowiesz niż na forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Znam tylko 1 rodzeństwo z pokolenia moich rodziców gdzie było ich 3. Reszta to 4+. Wyjątkiem jest 2 jedynaków, ale to z powodu chorób rodziców lub śmierci któregoś z nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Pochodzę ze wsi zwanej Warszawą. Nie wierzysz w to co piszę? Przejedz się do GUS-u i sprawdź roczniki statystyczne. Nie wiem co próbujesz mi tutaj udowodnić, ale chyba robisz to ze zwykłej ludzkiej przekory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
A nie sorry, teraz doliczyłam się 3 rodzeństwa gdzie było 3 dzieci, oraz 3 jedynaków (ten trzeci był efektem porzucenia matki przez ojca dla innej kobiety), natomiast reszta to tak jak pisałam 4 lub 5 dzieciaków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podczytywaczkaaa1
dokladniej ze wsi zwanej warszawa czy z miasta stolecznego warszawy? pytam bo jestes strasznie czepliwa i wyczuwam jakas nerwowosc w twojej wypowiedzi. ty masz takie warunki i pamietasz takie rodziny ja natomiast inne i naprawde nie musisz tu nikomu nic udowadniac. po to jest forum zeby sie wymieniac doswiadczeniami a nie zeby przekonywac o slusznosci swojej racji. bo wiesz z racja jest jak z d**a...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama szarańczy
A ja mam tylko trójkę w domu:(to nie wiem czy mnie przygarniecie...chciałabym 4 ale niewiadomo czy będę mogła bo po ostatnim cc niestety straciłam jeden jajowód a drugi jest poszyty...:(szkoooooda:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Sołectwo żoliborskie i muranowskie. Heh. Nie rozumiem, czemu się tak jeżysz? Na pewno było też tak, że rodziny z kamienic miały tych dzieci mniej, tak jak później rodziny z bloków z wielkiej płyty, niż rodziny z dzielnic willowych i przedmieść, gdzie dominowała niska zabudowa i było więcej przestrzeni, chociaż to też nie jest do końca regułą, bo domy też były kiedyś dzielone i połowę amfilady (z reguły 2 pokoje) miała 1 rodzina, a drugą połowę 2 rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Ninke
Mamo szarańczy, przygarniamy! Jest tu trochę mam trójki dzieci, także luzik. Zapraszamy. Napisz coś o sobie, jeśli masz ochotę i znajdziesz chwilę. Ja już uciekam na karmienie. Miłego wieczoru życzę wszystkim!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama szarańczy
Dziękuję:) No więc najstarsza lat 14:) Gimnazjum 2 klasa...na razie świetnie się uczy..piszę na razie bo w tym gimnazjum różnie bywa, dzieciakom odbija:) Synek w grudniu skończy 2 latka a córcia skończyła właśnie 4 miesiące...;)dużą różnice wieku mamy...tak nam się na starość zachciało...bo z najstarszą wpadliśmy...potem kariera, studia i dorobienie się no a teraz na tyle się udało że mogę poświęcić się macierzyństwu...Mam 33 lata , marzy mi się jeszcze jedno lub dwoje za jakieś 3 lata ale będzie chyba ciężko :(:(A z zawodu jestem farmaceutą...:)w stanie spoczynku od prawie 3 lat:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ej ale tobie chodzilo o to ze
te dzieci to byla liczba rodzenstwa w danym pokoleniu, czy liczba dzieci plodzonych przez ludzi z danego pokolenia, bo jesli o to pierwsze to sie zgadzam mozna ten wpis dwojako rozumiec, dlatego chce sie upewnic co mialas na mysli, bo ogolnie z sensem piszesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O pani ninke.ja pisalam o tej liczbie dzieci jako pierwsza.a wiec prosze napisze ci jak bylo u moich rodzicow i dziadkow. Od strony mamy: Mama ma 2 rodzenstwa.dziadek mial dwoje i babcia rowniez 2.czyli byla ich 3. Od tat str. Tata ma 2rodzenstwa.jego tata mial 1rodzenstwo a babcia jest jedynaczka(obecnie ma 88lat).naprawde tak czesto nie zdarzalo sie ze ludzie mieli po jakas duza ilosc dzieci.oczywiscie teraz tez zdarzaja sie tacy co maja 11scioro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pani jonke ja tez jestem z wawy.z mokotowa od pokoen.i jak napisalam powyzej tak sprawa przedstawiala sie z ta dzietnoscia.nie wiem gdzie ty widzialas i widzisz model 4+u swoich rodzicow bo wszyscy moi znajomi maja po jednym gora dwoch wujkow/ciocie.w pierwszej chwili myslalam ze jestes z pragi poln.bo tam taka dzietnosc i w tej chwili to nic zadziwiajacego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×