Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Marta8888

Wielka tragedia w zwiazku, nagle rozstanie z jego strony.

Polecane posty

Gość Marta8888

Czesc dziewczyny, pomyślałam ze napisze tutaj by choć odrobine wyrzucić z siebie ogromny żal. Opowieść będzie pewnie dla wielu chaotyczna ale jest to odzwierciedlenie tego jak w tej chwili sie czuje. Bede pisac w dwoch czesciach. Żyje zagranica, w Wiedniu. Tu poznałam jego, po wielu nieudanych związkach pojawił sie na mojej drodze (poznałam go w miejscu pracy- pracowaliśmy obok siebie) i od początku czułam taki wszechogarniajacy mnie spokój gdy on sie pojawiał. Bardzo dziwne uczucie, pierwsze takie w moim życiu. Nie musiałam tego zdefiniować. Spotykalismy sie ale ja nawet nie myślałam o czymkolwiek wiecej ( nawet przez głowę mi to nie przeszło) i wtedy bach! Pocalowal mnie. Piorun mnie uderzył i zaczęło sie. Ja mam 24 lata on jutro kończy 29. Dokładnie dzień po pocałunku wylądował w szpitalu- podcial sobie ścięgna Achillesa wchodząc w szybę od obrazu. Jeździłam do szpitala, opiekowalam sie, byłam tak często jak mogłam. On był malomowny, widać było ze cos go trapi, pisał wtedy ze chce już wyjść bo za dużo myśli, analizuje leżąc w szpitalu. Trwało to 2 tygodnie. Nie rozumialam tego wtedy jeszcze. Wyszedł, wtedy nasz zwiazek bardzo szybko poszedł do przodu. Raz przyszedł wstawiony i zaczął potwornie płakać. Nigdy nie widziałam dorosłego mężczyzny tak placzacego. Powiedział ze on nie wie jak i co, ze on nie wie jak sie z tym obejsc, ze zbudował sobie mur i blokadę, przyrzekl sobie ze już nigdy nie pokaże uczuć, ze będzie tylko szukał przygód na jedna noc. Ze zranila go była dziewczyna, ze go złamała, ze go zmieniła. Ze on nie umie zaufać. Nie wiedziałam dziewczyny jak zareagować. Pomyślałam- czas. I tak leciało, on często znikal, np spał u mnie 2-3 dni, nagle znikal. Potem w dalszym toku dowiedziałam sie ze ma depresję- powiedział mi o tym. Ze matka miała raka gdy on dorastał ( żyje, ma amputowana nogę i jeździ na wózku) nie potrafiłam poradzić sobie z tym jego znikaniem. Minely 3 miesiace a nie mowil kompletnie o uczuciach do nnie. ale czekalam.Kiedyś powiedział kochanie jeszcze chwile to potrwa aż pokaże ci moje mieszkanie bo mam remont. Pomyślałam matko remont- przecież nie ma sie czego wstydzić, to tylko remont. Czekałam i czekałam. W końcu wyznał mi ze nie może mnie tam zabrać ponieważ jest tam po prostu smietnik. ze jak to zobaczę to go natychmiast zostawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
Tlumaczylam ze absolutnie tego nie zrobię, ze chce mu pomoc, ze razem damy radę i posprzatamy tam. dalej znikal. Postanowiłam pojechać pod ten adres i zobaczyć przynajmniej okna tego mieszkania- znalazłam. Nie oklamywal mnie, powiedział prawdę. Ale dalej za żadne skarby nie chciał mnie tam wpuścić. Obiecywał i zarzekal sie ze sam to wszystko posprzata. Czekałam. Dodam ze spotykalimsy sie tylko poznymi wieczorami ponieważ on do północy pracował. Obsługuje karuzele w wesołym miasteczku. Spotykalimsy sie wieczorami i pilismy piwo.Na początku 1-2, potem on coraz wiecej. W grudniu pożyczył ode mnie 300 euro. Na wigilię zrobił mi przepiękna niespodziankę- przyjechał do polski niezapowiedzianie wynajętym samochodem( myśle ze za te pieniądze) Boże byłam jak na haju ze szczescia. Pomyślałam nie wierze. Powiedzial mi wtedy ze mnie kocha.Poznał moja rodzine. Jesteśmy ludźmi zamoznymi i rodzice maja bardzo duży dom. To go zszokowalo.( może stereotyp Polaków za granica) przerosło go to. Cały czas towarzyszył temu związkowi alkohol- mniej czasem wiecej. On rownież palił skrety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
Dalej chciałam abyśmy ogarnęli to jego mieszkanie- uciekał od tematu wręcz krzycząc na mnie ze mam juz dać spokój. Cały czas mieszkał u mnie, miał bardzo szybko klucze do mojego mieszkania. Sama nie wiem i do dzisiaj nie rozumiem co sprawiło ze tak szybko mu zaufalam. Po powrocie z polski, on wrócił wcześniej po odwiedzinach. W domu zmieniona pościel (wymienialam ja przed wyjazdem), na ramie od łóżka dziwna dziura. Tak jakby ktoś z ogromna siła wbił cos ( zignorowalam to, potem pomyślałam ze to - ... Obcas). Temat przemilczalam. Nie dochodziło to do mnie wcześniej. Sylwester był tragiczny, zaczynaliśmy sie coraz wiecej kłócić. On był przy mnie ale jakby gdzieś w przestworzach. Klocilismy sie i godzilismy. Raz go upilam, wtedy zgodził sie mi otworzyć drzwi do mieszkania- to co zobaczyłam- wysypisko. Jest taka choroba- zbieractwo. W domu tylko światło, nie ma ogrzewania. Masakra. Chciałam pomoc dalej. Nie chciał- mówił ze sam to zrobi. Przy wejściu przykleila mi sie do buta zaparkowany nowa prezerwatywa. Ale powiedział przecież byłem 3 lata sam. Pomyślałam racja, nie bede człowieka rozliczać z przeszłości. Dziwne dzisiaj dla mnie to ze była ona przy wejściu. Pił, palił skrety. Zobaczyłam w jakim towarzystwie sie obraca, bezrobocia i pijaków z okolicznego pubu. Wytłumaczył mi ze znika bo potrzebuje swojej przestrzeni i gdy znowu dopada go depresja. Ze nie umie spać w tym śmietniku i dlatego musi sie upic zeby usnac. Mieszkał u mnie dalej w 80%, czasami gotował, czasami cos kupił. Ja płaciliam wszystkie rachunki. Z tego co pożyczył oddał mi 100 euro, resztę przemilczelismy. Chciał pomalować mi mieszkanie- kupił farby, ale tak stały i stoją do dzisiaj. Coraz wiecej kłótni, ja robiłam wszystko, gotowalam, nosilam do pracy, pralam jego ciuchy. Chodziłam na zakupy. W końcu awantura raz ze piwa nie ma w domu. W tym momencie sie poplakalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
Zaczęły sie w kłótniach wyzwiska- d*pku, glupia.!po kłótni znikal zawsze, ja plakalam, prosiłam, dzwonilam. Wyłączal telefon. Zgłaszał sie jak on chciał. Znosilam to. W seksie coraz gorzej, coraz mniej dbał o moje zadowolenie, czułam sie z każdym dniem brzydsza, jakaś taka. Powiedział mi ze z seksem oralnym- ze nie umiem tego robić. uderzyło mnie to, w historii na moim komputerze widziałam ze oglądał porno. Ale myślałam- facet. W kwietniu wyjechałam do polski- na 2 tyg, dzwonił nie dzwonił. Znowu wyłączanie telefonu. Raz na dwa dni- potem zadzwonił ze on jest w ogromnym szoku- ze nie wie jak mi to powiedzieć, ale wyrzucił niedopalek papierosa do kosza na śmieci i spalili sie wszystko na kafelkach w mojej kuchni, cześć drzwi obok których stał kosz oraz odkurzacz. Bal sie ze go zostawie. Panikowal co zrobię i co myśle. Ze gdyby nie moje czujniki spaliły sie żywcem. Pytałam o starty wtedy krzyknął ze interesują mnie tylko rzeczy a nie jego stan. Drzwi naturalnie do dzisiaj są nie wymienione. Bo on pieniędzy nie miał. Zarabiał ok 2,5 kola, me pieniedzy nigdy nie bylo. Dalej kłótnie. Dalej znikanie. Nie zostawilam go. Obiecał ze wszystko naprawi. Kupił odkurzacz jedynie. Potem zaczęła mnie męczyć intuicja ze mnie zdradza, zaczęłam mieć koszmary i odnawiać sceny publicznie bo intuicja nie dawała mi spokoju. Nie dawała spać, cos mówiło ze mnie zdradza. Ale bardziej nie ze ma kogoś tylko raz tu raz tam. Nie umialam sobie z tym poradzić. On krzyczał ze jestem nienormalna, chora, ze on nigdy nic nie zrobił. Chciałam mu uwierzyć- nie mogłam. Szarpalo mną to przeczucie ze uprawia seks z innymi. Dodam ze od początku temu związkowi z coraz większym nasileniem towarzyszyło jego moczenie do łóżka. Budzilam sie na zasikanym materacu. Ja to pralam i ja oddawalam do czyszczenia i ja płaciliam. On ze wstydu wtedy znikal. W sumie zdarzyło sie to 6 razy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
Rozmawiałam, przyrzekalam ze nikomu nie powiem. ciagle było to samo. Raz zostawił mnie w pubie i wyszedł z kumplem. Zostawili mi rachunek na 30 euro. Wscieklam sie. Właścicielka powiedziała ale powiedział ze jutro zapłaci. Wybuchnelam rownież juz odrobine wystawiona ze nie i ze ja teraz to place i wychodzę. Próbowałam sie do niego dodzwonić aby przyszedł. Oblał mnie. Wscieklam sie i napisałam ze ja to p*****le, ze mam tego dość i do widzenia i koniec. Dostalam smsa w odpowiedzi- p*****l sie ty glupia szmato. doznalam szoku. wiem ze pisalam bardzo ostro i bylam wstawiona ale to co przyszlo od niego przekroczylo wszelkie granice.Wyrzucilam go z mieszkania, z rzeczami, płakał, chciał to wyjasniac. Rzucilam moja prace obok niego. Upijal sie w znajomych pubach obok mnie u znajomych mi ludzi, opowiadał jak bardzo mnie kocha. Ludzie dzwonili- czy widziałam w jakim on jest stanie, ze sie zapije, ze płacze, ze ma histerię. Ja tez plakalam. Ale nie. Cisza. Tęsknota dopadła, chciał sie spotkać, porozmawiać, chciał żebyśmy spróbowali jeszcze raz. Umiejętnie potrafił przerzucić na mnie cała Wine i powiedzieć wiem ze złe powiedziałem ale ty mnie sprowokowalas. Nie prowokuj mnie bo wtedy sie zloszcze i mówię takie rzeczy. Przebaczylam. Znowu mieszkał u mnie, przestał pić i wychodzić na tydzień. Robił sie agresywny w r****ch, miał objawy braku alkoholu przypuszczam. Wytrzymał tydzień. Kolejna kłótnia. Zniknął. Nie odzywal sie. Umówiliśmy sie aby porozmawiać. Telefon wyłączony, czekałam cały wieczór, na drugi dzień telefon wyłączony. Dostaje telefon ze szpitala, nie poznałam go po głosie w ogóle " leżeć w szpitalu, spalilo sie moje mieszkanie, przyjedz" pedzilam taksówką, poplakana, leżał na intensywnej terapii, poparzone ręce, twarz, byłam przy nim 2 tygodnie. Przeszedł operacje transplantacji skory. Lekarze mówili cud ze sie nie spalił. Mówił ze chciał sie wtedyspotkac ale był bardzo zmęczony i chciał sie położyć, zasnął z papierosem. Potem dowiedziałam sie po kolei w którym pubie był, i ile wypił od ludzi którzy mnie znali. Spalił mieszkanie doszczętnie. Byłam pod balkonem, tam nawet nie ma okien. Spalilo sie wszystko do cegły. Byłam przy nim i obiecalam mu ze damy radę, ze to będzie nowy początek. Zawalilam moje studia i egzamin przez to wszystko. Ale on był najważniejszy. W międzyczasie dostałam rozłożenie roczne z prądu i wody, myślałam ze zwariuje. Powiedziałam mu ze proszę ze jak znowu pójdzie do pracy aby popatrzył zeby mi pomógł bo nie dam rady. Wyszedł ze szpitala. Powiedział mi ze jestem egoista i potworem ponieważ nie chciałam go wziąć do siebie, zostałam bez pieniędzy z toną rachunków. Powiedział mi ze jestem potworem. Przeniósł sie do koleżanki. Po 3 dniach spotkaliśmy sie, przyszedł z puszka piwa, śmierdzący alkoholem i powiedział mi abyśmy zostali przyjaciółmi. Myślałam ze oszaleje, byłam w szoku. Dodam ze zaprosił mnie na jedzenie cały czas głaskal i całował a na koniec powiedział - przyjaźń. Zwiazek nie. Byłam w szoku. Nie umiem tego opisać. Nie walczyłam, plakalam i trzaslam sie. Mija 5 dzień. Napisał ze i tak będzie walczył o przyjaźń. Powiedziałam ze nie chce, ze nie mam juz serca. On wpadł w panikę, kiedy sie zobaczymy, powiedziałam nie chce cię widzieć. Koniec to koniec nie ma do tylu, on zapytał dlaczego? Może kiedyś, ale nie teraz. 5 dzień nie mamy kontaktu. Chodzę do psychologa, pomaga mi. Nigdy nikomu nie oddałam tak serca. Nikt nigdy nie przeszedł po mnie tak jak walec. dziękuje drogie koleżanki jesli któraś zechciala przeczytać moja historie. Bardzo dziękuje, może któraś z was cos napisze a może nawet jakiś facet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
Bardzo proszę oszczędzcie mi przykrych komentarzy. Moze nikt tego nie zechce przeczytać, ale jesli komukolwiek sie będzie chciało poświęcić 20 minut to bardzo wiele dla mnie to znaczy. Była to forma terapii dla mnie aby wypisać to z serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja ci napisze: jestes uzalezniona emocjonalnie od bardzo toksycznego czlowieka. najlepsze, co mozesz zrobic, to odciac sie (absolutnie nie godzi sie na przyjazn!) i isc do psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
Chodzę teraz do wspaniałej Pani która mi pomaga sie z tym uporać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cos jeszcze (jestem psychologiem): ten czlowiek nie da ci spokoju ot tak. bedzie cie nachodzil i nalegal na kontakt na wlasnych warunkach. on sie zywi twoja energia i nie moze pozwolic, zebys zniknela. ale nigdy, NIGDY nie da ci tego, czego pragniesz. odetnij sie czym predzej- im szybciej to zrobisz, tym szybciej wrocisz do psychicznej rownowagi. a kiedy juz wyzdrowiejesz, pozbedziesz sie toksyka z uczuc, mysli, zycia- bedziesz o wiele silniejsza. i nie dasz sie zlowic po raz kolejny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to super, ze chodzisz teraz bedzie juz tylko coraz lepiej i lepiej:) bo podjelas pierwszy krok do naprawiania i polepszania swojego zycia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
Nie płacze nawet, wychodzę do ludzi, choćby na kawę sama, wieczory są trudne. Wtedy czuje sie bardzo samotna. Nie ma kto przytulić, po prostu posiedzieć obok. Nie odzywal sie ani słowem. Jutro on ma urodziny 29, chciałam sie odezwać. Ale cos mi mówi NIE. Nawet jesli on odbierze to jakby nic nie znaczył to trudno. Znaczył. Dużo. Ale to on mnie ostatecznie porzucił i to jeszcze po moim codziennym 2 tygodniowym wsparciu w szpitalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie odzywaj sie do niego pod zadnym pozorem. on jest pijawka, szkodnikiem, ktory cie niszczy. staraj sie patrzec na niego w ten sposob. btw, czy ktores z twoich rodzicow naduzywalo alkoholu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dużo tego. Bardzo dobrze zrobiłaś idąc do psychologa. To może być bardzo ciężkie, wyjść z takiej sytuacji. On Tobą manipuluje, zrzuca odpowiedzialność za swoje niepowodzenia. Coś o tym wiem. Mój przypadek może nie jest tak dramatyczny, ale wiem, jak trudno podjąc decyzję o definitywnym rozstaniu. Ciągle mam ją przed sobą. Coraz wyraźniej widzę, że najważniejsze, to ratować siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość REFI
Dziewczyno masz syndrom ofiary, kochasz swojego kata. Pod żadnym pozorem się z nim nie kontaktuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
On oczywiście nalegał przy rozstanie ze mam mu obiecać ze przyjaciele. Ze on nie chce stracić mnie do końca. Uciekali wtedy do przyjaciela z płaczem. Przez ulice, przed siebie. Powiedziałam ze życzę mu wszystkiego najlepszego. On niestety pracuje zaraz po drugiej stronie mojej ulicy. Chodzi tamtędy, zna wszystkich, unikam miejsc gdzie chodziliśmy. Boje sie co bedzie gdy spotkam go z inna kobieta. tam gdzie lubiłem chodzić, na kawę, na lampek wina, teraz musze tego Unikac, wiem ze prawdopodobnie spotkalabym tam jego. A on i tak cala eine zrzuci na mnie przed ludzi ktorzy mnie znaja. Trudno. Nic na to nie poradze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
Dziekuje Drogie kolezanki i koledzy za wsparcie. Bardzo go teraz potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakiej jest narodowosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piękno to coś
pzreczytałam... jak to możliwe, ze dałaś się tak traktować ja rozumiem uczucie uczuciem, ale do licha jakiś rozsądek też musi być daj sobie czas i nie wracaj do tego, urwij kontakt całkiowicie, bo sie wykończysz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piękno to coś
pzreczytałam... jak to możliwe, ze dałaś się tak traktować ja rozumiem uczucie uczuciem, ale do licha jakiś rozsądek też musi być daj sobie czas i nie wracaj do tego, urwij kontakt całkiowicie, bo sie wykończysz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie zgadzaj się za przyjaźń, trzymam za Ciebie kciuki. dasz radę, jesteś mądrą i slną kobietą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
Jest austriakiem, z wiednia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piękno to coś
wiem że to radykalny krok, ale piszesz, ze jesteś z zamożnej rodziny, więc ratuj siebie, bo masz możliwości... sprzedaj mieszkanie i wyprowadź się gdzie indziej, zmień prace jeś,i trzeba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niespodzianka!
Marto, przeczytałam wszystko...jesteś silna, nawet bardzo, że to przeżyłaś i nie zwariowałaś... ale błagam Cię nie wracaj do niego nigdy! Żadnej przyjażni, on nie jest tego wart...uciekaj, uciekaj, uciekaj...ten pasożyt wróci, bo jesteś jego żywicielem... Zostaw te swoje pokłady miłości na kogoś kto będzie tego warty, bo ja już dawno nie słyszałam o kimś kto tak bezwarunkowo potrafi kochać...to niesamowity dar i kiedyś ktoś wyjątkowy to doceni, a przy takim człowieku czeka Cię tylko ból, cierpienie, samotność i choroby i serca i duszy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość az mnie ciary przeszly jak
to czytalam, widze ze jestes porzadnym, wrazliwym czlowiekiem ktory niestety dal sie omotac choremu psychicznie cwaniakowi,chyba najlepiej dla ciebie jakbys sie przeniosla do innego miasta czy nawet kraju zeby go nie widziec i absolutnie nie podawac mu adresu i telefonu skoro myslisz ciagle o nim i cie przesladuje, najlepiej jak spalisz wszelkie mosty i stanie sie jedynie abstrakcyjna postacia z przeszlosci, nie kims aktualnym i realnym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
Nalegal przy zakonczeniu ze mam obiecac mu przyjazn. Cytuje "nie chce Cie do Konca stracic" chce pomalować twoje mieszkanie, splace ci 200 euro, dorobie klucze i wymienię spalone drzwi. Machnelam na to ręka. Nie są dla mnie te pieniądze ważne. Nie chce ich od tego człowieka. Potem jak ucieklam z płaczem od niego do najlepszego przyjaciela to na drugi dzień napisał ze mu przykro ze tak sie skończyło i ma nadzieje ze sie dobrze w miarę czuje, powiedziałam ze nie chce kontaktu. Wtedy zaczął płakać i panikowac. Ze on i tak bedzie probowal przyjaźni. Powiedziałam koniec to koniec nie ma odwrotu. Skwitował mnie: dlaczego? A poza tym nie próbowałas walczyć o nas. Tak to mi powiedział, ze nie próbowałam zawalczyć w momencie zerwania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiem co czujesz autorko, bo też kiedyś zostałam opuszczona przez chłopaka ale teraz jestesmy razem... ale my byliśmy w związku, Ty nie do końca.. przykro mi sie robiło gdy to czytałam, bo bardzo wczułam sie w Twoją sytuację. Ewidentnie dałaś się wykorzystywać, on cigle grał na Twoich uczuciach. Moze mu w jakimś momencie zależało na Tobie, ale to na pewno nie byla miłosc. Spójrz na swoją historię obiektywnie.. nie masz czego żałować dziewczyno! chyba, że tęsknisz za takim traktowaniem. Trzymam za Ciebie kciuki, nie kontaktuj się z nim. z czasem na pewno wszystko się ułoży. zobaczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak jak pisza tu inni -to szantazysta,nigdy sie nie zmieni ,zawsze bedzie cie wykorzystywal .nie pozwol mu na to-badz silna zajmij sie praca a zobaczysz ze nastepna milosc sama przyjdzie ,tylko uwazaj -nie szukaj milosci w ciemnych miejscach,tam nie spotka Cie zdrowa milosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
Dziękuje kochani za wasze słowa. Są mi bardzo potrzebne i bardzo je doceniam. Zdziwiona jestem ze mimo długości ktoś jednak przeczytał;) nie odzywam sie absolutnie do niego. Przeszła mi myśl ze jego urodziny jutro i klasa i wychowanie nakazuje jednak wysłać smsa. Ale nie. Nie zrobię tego. To byłby kolejny krok i odebrały ze szukam kontaktu. Nie złamie sie. Moze opowiadać o mnie jako o potworne i bezdusznej postaci. trudno. O Matce bez nogi ktora z Proteza w upale 38 stopniowym jechała do szpitala potrafił powiedzieć do mnie " stara zdziwaczala baba". A kiedy matka odebrała mu klucze od swojego mieszkania aby nie nią wstępu- napisał jej smsa - ty głupia krowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
Wine zrzucal na mnie za wszystko. Bardzo umiejętnie. Ze to moja wina ze wybucha bo ja go prowokuje. Wytracal mi z ręki każdy argument. I obracal przeciwko mnie. Powiedział ze ja mam problemy z komunikacja. Aha dostałam perfumy od niego, żadnego komplementu. Jak go potrzebowałam nigdy go nie było. Mówiłam: proszę powiedz mi cos miłego. To słyszałam: daj mi spokój, co ja mam na zawołanie? Jak rzucilam prace po pierwszym rozstaniu z mojej strony, a pracowałam naprzeciwko niego( zerwanie za skwitowanie p*****l sie ty głupia dziwko) to powiedział: myślałem ze jesteś silniejsza i nie rzucisz pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
Czy tacy ludzie potrafią w ogóle zbudować jakikolwiek zwiazek? Czy bedzie on zawsze szukał i lowil takie osoby jak ja? Które omota i wykorzysta, czerpiąc przy tym materialnie ile wlezie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×