Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zmartwiona i zauroczona

jego uczucie oslablo lub wygaslo pomozcie mi przez to przejsc

Polecane posty

Gość Zmartwiona i zauroczona
" naszej sytuacji to my możemy chcieć się odezwać, ale tak naprawdę jeśli ktoś tu się powinien pierwszy odezwać i wykazać chęć to oni. " Zgadzam sie z tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutasekG
Zmartwiona i zauroczona - też jestem duchem z Tobą, szczególnie, że doskonale Cię rozumiem niestety. . "za duzo czasu poswiecam na myslenie o nim. i wiem, ze on na to moje myslenie nie zasluguje..." - ja też tak mam i chociaż wiemy, że oni na to nie zasługują i sami o nas nie myślą, to nie da się tego myślenia powstrzymać... . "Ale wracajac do mojego, to chcialabym, zeby sie odezwal, ale juz raczej na to nie licze.... Bo, tak jak sama piszesz, co oni nagle mogliby nam powiedziec? Nawet gdyby teraz nagle on chcial sie ze mna spotkac, zeby wyjasnic, czemu zerwal, to niesmak juz zdazyl po sobie pozostawic..." - właśnie najgorszy ten niesmak, tego się nie da naprawić, dlatego nawet jeśli by się odezwali, to nie było by już tak samo. A co do odzywania - chociaż staram się do tego nie przyznawać przed sobą, też bym chciała, ale jednocześnie już na to nie liczę. . "Przykro mi, bo ostatnio lapie sie na tym, ze przychodza mi mysli "Obys kiedys cierpial jak ja teraz"..... - głupio się przyznać, ale tez się na tym łapię. Sama nie wiem, chciałabym żeby ktoś go kiedyś potraktował tak jak on mnie, ale po to właśnie żeby zrozumiał jak on sam się zachowuje i jak takim zachowaniem może kogoś zranić. . "Denerwuje mnie tez, ze on wsrod przyjaciol uchodzi za fajnego faceta, tylko ze nikt nie wie, jak MNIE potraktowal..." - oj to musi być wkurzające, że znajomi myslą, że on taki krystaliczny, mily itp. a tu nie wiedza jak z kobietami postepuje... . "Dzis jeszcze pomyslalam tak o tych facetach, ze gdybysmy zaszly w ciaze, to tez pewnie by znikneli.... " - heh też kiedyś o tym myślałam, ale w innym kontekście, bo jak jeszcze spotykałam się z tym moim i coś powoli to słabło to on wtedy mówił, że chciałby dziecko itp. a ja mu na to mówię, że widząc jego zaangażowanie to chybabym sama została z tym dzieckiem, na to on, że nie, jak mogłam tak pomyśleć... I teraz sobie właśnie myslę, gdybym wtedy mu uwierzyła, to teraz bym naprawdę została sama. Tym bardziej mi przykro, że mówił takie rzeczy, a urwał kontakt. No jak to się ma do tego co mowil? Ojj my to mamy, najgorsze, że staram się o tym nie myśleć, a nie potrafię i już nie mam sił bo tak szczerze to jak wstaje rano myslę o tym, jak się klade spac to tez, nie chce rozpamietywac ale to jakos tak samo mi na myśl przychodzi ehhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutasekG
Zmartwiona, tak w ogóle widzę, że temat tutaj założyłaś w sierpniu... czy od tego czasu nadal tak o nim myślisz? Pytam, bo nasze sytuacje są podobne, moja sprawa jest świeża, bo niedługo będzie 2 tyg jak on to urwal... i boje się, że też trochę się będę nad tym zastanawiać, analizować itp. :( Ale to dlatego, że naprawdę go kocham... W przeszlosci to jeśli jakies związki mi się konczyly jakos sobie dawałam radę, nie zalezalo mi jeszcze nigdy wcześniej tak jak teraz, z NIM wiec stad takie rozpamiętywanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiona i zauroczona
"bo jak jeszcze spotykałam się z tym moim i coś powoli to słabło to on wtedy mówił, że chciałby dziecko itp. a ja mu na to mówię, że widząc jego zaangażowanie to chybabym sama została z tym dzieckiem, na to on, że nie, jak mogłam tak pomyśleć... I teraz sobie właśnie myslę, gdybym wtedy mu uwierzyła, to teraz bym naprawdę została sama. Tym bardziej mi przykro, że mówił takie rzeczy, a urwał kontakt. No jak to się ma do tego co mowil? " Przykro sie robi czytajac takie rzeczy... Co do mojego myslenia o nim, Smutasku, to ja nadal o nim mysle, ale juz nie czuje takiej rozpaczy...zreszta, sama nie wiem, co czuje...wczoraj wieczorem poplakalam sie :( Jak mysle,ze moze wieczorem wychodzi z kims innym, to tak mi przyrko sie robi... Smutasku, to ze ja nadal o nim mysle, nie oznacza, ze za kilka tygodni TY nie bedziesz w lepszej kondycji od tej, w ktorej ja jestem teraz, Wiem, ze Twoj facet zachowal sie tak samo jak moj, ale Twoj jednak dal Ci sygnal, chociazby z tym glupim FB, ze to koniec... A ten moj napierw wymigiwal sie praca mowiac jednoczesnie, ze nadal mu sie podobam, ale ze musi sie zastanowic jak co zrobic z ta sytuacja...a ja glupia czekalam cierpliwiie, choc juz wtedy cierpialam, ale jednak nadzieja jeszcze jakas byla... Po 10 dniach od tamtej rozmowy wyjechal na urlop i bedac tam nie odzywal sie, wiec napisalam do niego po tygodniu proszac, zeby powiedzial, skoro zdecydowal juz, ze to koniec Odpisal od razu, ze woli ze mna porozmawiac osobiscie jak wroci jesli bede miec ochote a poza tym nie ma mi jeszcze nic konkretnego do powiedzenia... Wiec odczekalam kolejne 10 dni i spytalam czy juz wrocil... odpisal, ze tak ale nie zaproponowal spotkania, wiec po kilku dniach napisalam "Chciales mnie zobaczyc po powrocie", odpisal ze owszem, i ze da znac... Czyli zsumujmy: swiadomie kazal mi czekac 10 dni+7+10+7 = ponad 30 dni! Po czym po tych 30 dniach ostatnia wiadomosc od niego "Tak to prawda, chcialem z toba pogadac po powrocie, zadzwonie na dniach to umowimy sie na spotkanie", wiec kazal mi znow czekac... I tak czekam do tej pory... Tzn. juz nie czekam ale gosc nawet nie wie, jak poraniona mnie zostawil takim zachowaniem....Ja nawet nie wiem czy nadal mam ochote go widziec...wiesz, mnie jest ciezko panowac nad emocjami i balabym sie, ze zaczne sie trzasc i plakac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutasekG
"Co do mojego myslenia o nim, Smutasku, to ja nadal o nim mysle, ale juz nie czuje takiej rozpaczy...zreszta, sama nie wiem, co czuje...wczoraj wieczorem poplakalam sie smutas.gif Jak mysle,ze moze wieczorem wychodzi z kims innym, to tak mi przyrko sie robi..." - wiesz ja niestety mam podobnie, też w ostatnich dniach się popłakałam i sama nie wiem czemu, przecież to już koniec, a płaczem nic nie zmienie, ale jednak to taki smutek, emocje i jakoś samo tak wychodzi. Wiesz, też jak pomyślę, że on wychodzi z kimś innym, pisze i dzowni do kogoś innego, to aż mi serce pęka, a ja tu się dołuję. . A co do tego Twojego, to faktycznie on się dość nie fair zachował, niby Ci pisał o tym spotkaniu, że woli porozmawiać na żywo. A efekt taki, że tylko Ci kazał czekać w nieskończoność i wygląda na to, że nie planował się odzywać, bo to Ty po tych 10 dniach znowu pisałaś. Nie rozumiem go trochę, bo jeśli nie miał zamiaru się spotkać, odezwać, to po co Ci za każdym razem pisał i dawał nadzieje,żebyś czekała... I na dobrą sprawę z tego co pisał to wynika, że dalej powinnaś czekać bo on niby chce to wyjaśnić. To chyba gorszę, niż gdyby powiedział wprost nie (tak jak mój - wprost przez Fb,śmieszne trochę bo takie rzeczy się w ten sposób nie załatwia). A tak to Ty dalej masz tą niepewność. W sumie, gdyby chciał się spotkać, to pewnie nie zwlekałby tyle dni, ale jeśli nie ma odwagi powiedzieć Ci wprost nie i tylko tak z grzeczności, żeby jakoś wypaść przed Tobą kłamie, że kiedyś się spotkacie i wyjaśnicie to jest to okropne. . "tak czekam do tej pory... Tzn. juz nie czekam ale gosc nawet nie wie, jak poraniona mnie zostawil takim zachowaniem....Ja nawet nie wiem czy nadal mam ochote go widziec...wiesz, mnie jest ciezko panowac nad emocjami i balabym sie, ze zaczne sie trzasc i plakac... " - ja w głębi serca też pewnie czekam, chociaż podobnie jak Ty nawet nie wiem czy chciałabym go widzieć, Dziwne, takie rozerwane jesteśmy w tych kwestiach. Ten mój też nawet nie wie, jak mnie skrzywdził takim zachowaniem. Najgorsze, że oni sobie z tego sprawy nie zdają! Ja myślę, że gdybym się z nim spotkała też w obecnej sytuacji było by mi ciężko opanować emocje, z jednej strony bym mu chciała wygarnąć, a z drugiej pewnie bym się rozplakala i chciała do niego przytulic itp. - a podejrzewam, że na nim żadne zachowanie nie zrobiło by wrażenia. I w efekcie to mi znowu byłoby przykro... . A tak w ogóle, niedługo weekend, jak pomsyle, ze znowu się zapowiada samotny to aż mi się coś dzieje, zawsze czekałam na weekendy bo widziałam się z nim.. a teraz? Wspomnienia racaja, a większość znajomych jest zajeta wtedy wlasnie ze swoimi facetami. Ehh jeszcze teraz te dlugzsze jesienne wieczory...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutasekG
Kurcze... mam dziś kryzys jakiś :( płakać mi się chcę, pogoda u mnie deszczowa, taka melancholijno-depresyjna i właśnie taki nastrój mnie dopadł. Eh i jeszcze jestem zła jak sobie pomyślę, że on może spędza miło czas z kimś innym :( Teraz jakaś taka złość mnie wzięła, że straciłam 2 lata życia na kogoś komu ufałam, kogo kochałam a on tak się na koniec zachował :( I teraz się pewnie dobrze bawi z inną, a ja się próbuje po tym pozbierać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiona i zauroczona
Smutasku, zaraz do Ciebie tu napisze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiona i zauroczona
"wiesz ja niestety mam podobnie, też w ostatnich dniach się popłakałam i sama nie wiem czemu, przecież to już koniec, a płaczem nic nie zmienie, ale jednak to taki smutek, emocje i jakoś samo tak wychodzi. Wiesz, też jak pomyślę, że on wychodzi z kimś innym, pisze i dzowni do kogoś innego, to aż mi serce pęka, a ja tu się dołuję." Mysle, Smutasku, ze gdyby Twoj ex mial kogos, to oznajmilby to na FB :P Skoro portal ma dla niego tak wielkie znaczenie... ;) Tak naprawde nie wiemy, czy jestktos inny: nie zawsze jest tak, ze ktos odchodzi z powodu innej osoby...Niemniej jednak masz racje: smutno sie robi, gdy pomyslec, ze moga kontaktowac sie z innymi, i dla nich maja czas i ochote sie spotkac...A mnie oprocz tego przykro sie zrobilo, gdy pomyslalam, ze byc moze w przeszlosci ten moj ex inne zwiazki potrafil zakonczyc po ludzku...a jesli chodzi o mnie, to uznal, ze ja nie zasluguje na zadne wyjasnienia... :( I jeszcze jedno sobie pomyslalam: szkoda, ze poznajac kogos nie mozna skontaktowac sie z bylymi partnerkami mezczyzny... bo ja z checia juz poznajac kogos wolalabym sie dowiedziec, czy w przeszlosci ta osoba potrafila kulturalnie zakonczyc znajomosci... "A co do tego Twojego, to faktycznie on się dość nie fair zachował, niby Ci pisał o tym spotkaniu, że woli porozmawiać na żywo. A efekt taki, że tylko Ci kazał czekać w nieskończoność i wygląda na to, że nie planował się odzywać, bo to Ty po tych 10 dniach znowu pisałaś. Nie rozumiem go trochę, bo jeśli nie miał zamiaru się spotkać, odezwać, to po co Ci za każdym razem pisał i dawał nadzieje,żebyś czekała... I na dobrą sprawę z tego co pisał to wynika, że dalej powinnaś czekać bo on niby chce to wyjaśnić. To chyba gorszę, niż gdyby powiedział wprost nie (tak jak mój - wprost przez Fb,śmieszne trochę bo takie rzeczy się w ten sposób nie załatwia). A tak to Ty dalej masz tą niepewność. W sumie, gdyby chciał się spotkać, to pewnie nie zwlekałby tyle dni, ale jeśli nie ma odwagi powiedzieć Ci wprost nie i tylko tak z grzeczności, żeby jakoś wypaść przed Tobą kłamie, że kiedyś się spotkacie i wyjaśnicie to jest to okropne." MAsz racje, Smutasku. W glowie mi sie nie miesci takie zachowanie...I znow mam ochote do niego napisac (bo dzwonic za bardzo sie boje) co o tym mysle... Ale boje sie, ze bede sie po tym czula jeszcze gorzej...choc i tak juz czuje sie fatalnie... "a podejrzewam, że na nim żadne zachowanie nie zrobiło by wrażenia. I w efekcie to mi znowu byłoby przykro..." Tez mam takie odczucia co do mojego ex... I ja juz sama nie wiem, czy oni wiedza, jak nas skrzywdzili...Jeszcze do niedawna bylam pewna, ze tak, a teraz juz sama nie wiem...A moze wiedza, ale sa takimi nieczulymi egoistami, ze maja to gdzies... :( "A tak w ogóle, niedługo weekend, jak pomsyle, ze znowu się zapowiada samotny to aż mi się coś dzieje, zawsze czekałam na weekendy bo widziałam się z nim.. a teraz? Wspomnienia racaja, a większość znajomych jest zajeta wtedy wlasnie ze swoimi facetami." Ja umowilam sie z kolezanka na weekend, jedyna, ktora ma faceta, ale nie wisi na nim 24h na dobe.... Gdyby nie ona, byloby ze mna duuuzo gorzej... Co do pogody, to w basenie morza srodziemnego :) nadal jest slonecznie i cieplo wiec na pogode nie narzekam...Dzis nawet po pracy zrobilam sobie kilkukilometrowy spacer, zeby nie wracac od razu do pustego domu.... Pamietam, jak w wakacje, w cieple wieczory szykowalam sie do spotkan z nim...teraz wracam z pracy do domu i zajadam sie smieciowym jedzeniem... :( Ten kryzys, o ktorym piszesz,niestety bedzie co jakis czas sie pojawial... Ja tez mam takie dni, ze owszem, wesola nie jestem, ale specjalnie zalamana tez nie...a potem nagle zdarza sie jakis dzien, ze robi mi sie bardzo smutno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj martwiona - coś mi się wydaje, że zamiast czekać aż oni się odezwą to pozsotaje nam jakoś przetrwać ten czas... a później może będzie lepiej i trochę zapomnimy... Ale na razie sama nie wierzę, w to, że zapomnę... . "Tez mam takie odczucia co do mojego ex... I ja juz sama nie wiem, czy oni wiedza, jak nas skrzywdzili...Jeszcze do niedawna bylam pewna, ze tak, a teraz juz sama nie wiem...A moze wiedza, ale sa takimi nieczulymi egoistami, ze maja to gdzies..." - wiesz właśnie ja jak poznałam mojego i ogólnie przez większość czasu nie powiedziałąbym, że jest egositą... a teraz... już kiedy uczucie słabło, kiedy pisałam do niego aby powiedział o co chodzi, a on był bez serca i słowem się nie odezwał to zmieniłam zdanie. Chyba właśnie są egoistami i myślą, żeby tylko im było wygodnie, wszystko robią po siebie, a nami się nie przejmują i niestety pewnie nawet nie przejdzie im przez myśl jak nas skrzywdzili. . To dobrze, że umówiłaś się na weekend z koleżanką, przynajmniej się rozerwiesz i może nie będziesz myślała o NIM :) . "Co do pogody, to w basenie morza srodziemnego usmiech.gif nadal jest slonecznie i cieplo wiec na pogode nie narzekam...Dzis nawet po pracy zrobilam sobie kilkukilometrowy spacer, zeby nie wracac od razu do pustego domu.... Pamietam, jak w wakacje, w cieple wieczory szykowalam sie do spotkan z nim...teraz wracam z pracy do domu i zajadam sie smieciowym jedzeniem... " - Ale Ci dobrze, że jesteś w takim regionie, zazdroszczę pogody :) W Polsce jest jesienno-deszczowo, a więc ogólnie depresyjna pogoda. Eh a też pamiętam jak w lecie szykowałam się na spotkanie z nim, jak rok temu nie przeszkadzała mi ta melancholijna pogoda, bo spotykałam się z nim i nic innego mnie nie interesowało... Ehhh . Też mam tak, że niby jest ok, nie jakoś super, ale daję radę, a później jakiś dołek - tak jak dziś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutasekG
Wcześniejszy post ja pisałam, ale zapomniałam się podpisac ;) A i na początku mała literówka, miało być "Zmartwiona" :) Oj chyba za dużo dziś o nim myślę.... Jak takie błędy robię ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiona i zauroczona
Smutasku, domyslilam sie, ze to byl Twoj post... :) Ja wlasnie na godzine oderwalam sie od myslenia o nim, naszla mnie wena tworcza i napisalam list motywacyjny w dwoch jezykach do szukania pracy.... :) Mnie tez za bardzo nie cieszy nadchodzacy weekend... spotkanie z kolezanka to nie to samo co z .... wiemy dobrze... Bardzo mi ciazy ta niedokonczona (formalnie) sprawa.... bardzo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Minęło tak dużo czasu... Za dużo moim zdaniem by mieć nadzieję że coś z tego będzie, bo obecnej sytuacji nic już nie "odkręci", nawet jak odezwą się za jakiś czas zawsze gdzieś pozostanie ten żal za obecne zachowanie i utrata zaufania że możecie na nich liczyć, że Was nie zawiodą i nie skrzywdzą. Dziewczyny, to co Was teraz boli, co Wam ciąży to nie tęsknota (a przynajmniej nie w największym stopniu) a ludzkie rozczarowanie drugim człowiekiem, który zawiódł Wasze oczekiwania. A tęsknota to w dużej mierze trudność z adaptacją w nowej rzeczywistości, gdzie tego, z którym wiązało się najwięcej wspomnień, pragnień uczuć i emocji już nie ma. Normalne że powstaje jakaś dziura z którą nie wiadomo co zrobić i łapiecie się na tych myślach, że przychodzi weekend, i wszystko się przypomina, że siadacie do komputera i przypominacie sobie jak rozmawiałyście z nim etc. Bo do tej pory oni byli mocno związani z tymi sytuacjami i taki ciąg skojarzeń, związanego z tym poczucia braku i smutku jest normalny. Stąd wydaje mi się potrzeba pisania na Kafe - nadal cały wolny czas zajmujecie się nimi, co z tego że nie spotkaniami i rozmowami z nimi, a analizowaniem ich zachowań, wspominaniem, roztrząsaniem. Pozwala to minimalizować tą wyrwę kompletnego braku ich w Waszym życiu (bo mózg i emocje cały czas mielą pana X, więc jest wciąż niejako obecny) ale nie jesteście szczęśliwe, no bo... wiadomo. Rada jest jedna i bardzo prosta. Przestańcie myśleć. Nie ma roztrząsania, dlaczego, że było tak fajnie. Nie i koniec. Odcinajcie się od razu od takich myśli. Wyobraźcie sobie w głowie wielką szklaną ścianę, kulę, gdzie będziecie się chować jak jakaś myśl nadejdzie. Wyobrażajcie sobie i odczuwajcie to, że jesteście za ścianą, widzicie tą myśl na której pojawienie się nie miałyście wpływu, macie jej świadomość, ale ona nie może na Was "działać" bo jesteście za tym szkłem. Bo na to już macie wpływ :) Lub wymyślcie jakiś inny sposób by taką myśl od razu przepędzać z głowy i nie pozwolić jej się rozwijać i mielić przez mózg. Innej rady po prostu nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutasekG
"Ja wlasnie na godzine oderwalam sie od myslenia o nim, naszla mnie wena tworcza i napisalam list motywacyjny w dwoch jezykach do szukania pracy.... usmiech.gif Mnie tez za bardzo nie cieszy nadchodzacy weekend... spotkanie z kolezanka to nie to samo co z .... wiemy dobrze... Bardzo mi ciazy ta niedokonczona (formalnie) sprawa.... bardzo.... " - to przynajmniej z tego wszystkiego miałaś taką wenę ;) Też mi ciąży ta sprawa no ale już chyba tego nie wyjaśnimy, bo z każdym dniem coraz mniejsza szansa na to. A... no i ten weekend z koleżanką to z pewnością dobrze Ci zrobi, nawet o nim nie myśl ;) . gość z 7.14 - zdecydownie masz rację, jedyny sposób to nie myśleć i nie analizować tylko trochę ciężko to urzeczywistnić... . "Minęło tak dużo czasu... Za dużo moim zdaniem by mieć nadzieję że coś z tego będzie, bo obecnej sytuacji nic już nie "odkręci", nawet jak odezwą się za jakiś czas zawsze gdzieś pozostanie ten żal za obecne zachowanie i utrata zaufania że możecie na nich liczyć, że Was nie zawiodą i nie skrzywdzą" - dokładnie tak i jeszcze jak dalej było pisane, że to takie uczucie, że ktoś nas zawiódł... Dokładnie chyba to czujemy. Zmartwiona - jeszcze miałam dodać - dziś cały dzień wymyślałam sobie jakieś zajęcia, nawet niepotrzebne, żeby tylko nie myśleć... i ON zadzownił... miałam nie odbierać, ale to było silniejsze ode mnie - ale rozmowa tak samo jak ostatnio o niczym, więc nie wiem po co dzwoni, w efekcie udałam, że jestem zajęta i nie mam czasu i skończyłam. Jakoś się nie przejął, nie próbował pogadać i więcej nie dzwonił. Dobrze, że już jestem w stanie go lekko olać przez telefon. Nie wiem tylko po co dzwoni i robi mi nadzieje, bo te jego rozmowy do niczego nie prowadzą, słowem nie wspomni o nas, o tym jak urwał kontakt, nie interesuje się też zbytnio co u mnie. Dziwne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiona i zauroczona
"Minęło tak dużo czasu... Za dużo moim zdaniem by mieć nadzieję że coś z tego będzie, bo obecnej sytuacji nic już nie "odkręci", nawet jak odezwą się za jakiś czas zawsze gdzieś pozostanie ten żal za obecne zachowanie i utrata zaufania że możecie na nich liczyć, że Was nie zawiodą i nie skrzywdzą." Prawda...i mysle, ze wlasnie to rozczarowanie, ze nie potrafili zakonczyc znajomosci jak dorosli ludzie i swiadomosc, ze wyrzadzili nam nieodwracalne szkody, bola nas bardziej niz samo rozstanie... "Dziewczyny, to co Was teraz boli, co Wam ciąży to nie tęsknota (a przynajmniej nie w największym stopniu) a ludzkie rozczarowanie drugim człowiekiem, który zawiódł Wasze oczekiwania. A tęsknota to w dużej mierze trudność z adaptacją w nowej rzeczywistości, gdzie tego, z którym wiązało się najwięcej wspomnień, pragnień uczuć i emocji już nie ma. Normalne że powstaje jakaś dziura z którą nie wiadomo co zrobić i łapiecie się na tych myślach, że przychodzi weekend, i wszystko się przypomina, że siadacie do komputera i przypominacie sobie jak rozmawiałyście z nim etc. Bo do tej pory oni byli mocno związani z tymi sytuacjami i taki ciąg skojarzeń, związanego z tym poczucia braku i smutku jest normalny." Bardzo madrze napisane, zreszta cala Twoja wypowiedz bardzo mi sie spodobala...jako jedna z niewielu w tym watku byla wywazona i pozbawiona zlosliwosci i nie przebijala z niej wrecz radosc, ze komus sie nie uklada. "Wyobraźcie sobie w głowie wielką szklaną ścianę, kulę, gdzie będziecie się chować jak jakaś myśl nadejdzie. Wyobrażajcie sobie i odczuwajcie to, że jesteście za ścianą, widzicie tą myśl na której pojawienie się nie miałyście wpływu, macie jej świadomość, ale ona nie może na Was "działać" bo jesteście za tym szkłem. Bo na to już macie wpływ usmiech.gif" Jestes psychologiem? Bo pomysl, ktory podalas, wydaje mi sie calkiem skuteczny... Nie wiem jak bedzie dzialal w praktyce, postaram sie go zastosowac... Smutasku, postaram sie o nim nie myslec w weekend, ale raczej bedzie ciezko..Dzis gdy wracalam do domu, w pewnym momencie tak mi sie smutno zrobilo, ze poczulam scisk w gardle i zachcialo mi sie plakac... :( I w ogole mam ochote do niego napisac, ze takiego egoizmu i tchorzostwa z jego strony bym sie nigdy nie spodziewala... Smutasku, moze u Ciebie jeszcze nie wszystko stracone? Z drugiej strony bezczelny ten Twoj facet: na FB pisze, ze jest wolny, a potem dzwoni do Ciebie...i w sumie nie dzwoni w konkrentej sprawie, ale ot tak, zeby dac znac, ze zyje...nie rozumiem go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiona i zauroczona
Smutasku, a co on dokladnie mowil przez telefon i o co pytal?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
piszcie dziewczyny z odstepami bo się źle czyta. Np cytat, odstep (kropka) i komentarz. Bo tak to się wszystko zlewa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Drogie dziewczyny, takie dzwonienie/smski raz na ruski rok oznacza, ze koles po prostu chce sprawdzic czy jestescie na "posterunku" i w "pogotowiu". Dopiero calkowity brak kontaktu z Waszej strony cos da (chyba, ze kolo ewidentnie nie jest zainteresowany, to sobie odpusci). Jak facet ma konkretne plany-chce sie spotkac, lub porozmawiac o czyms sensownym, to sie konkretnie umowi. Wiem, co mowie...bo moj byly tak mnie trzymal w zawieszeniu. Dzwonil, albo pisal raz na jakis czas jak mu sie nudzilo, albo zeby sprawdzic czy nadal chce z nim gadac mimo tego, jak mnie wczesniej potraktowal ( a potraktowal mnie zle, jak koło zapasowe, dlugo trzymal mnie w niepewnosci).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiona i zauroczona
A ja mam straszna ochote wygarnac mu,jakim jest zlym czlowiekiem...Bo w koncu moja cierpliwosc na nic sie zdala...:'(Smutasku,jestem ciekawa czy ten Twoj dzwoni do Ciebie,zeby zostawic sobie otwarta furtke czy tez jest to spospb na ograniczenie stopniow kontaktu....Bo teraz mi sie przypomnialo jak po ostatniej rozmowie ten d*pek,z ktorym sie spotykalam zaczal stopniowo coraz rzadzuiehbsie ze mna kontaktowac.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiona i zauroczona
Dzis to ja mam kryzys i plakalam...a Smutasek chyba mial lepszy dzien...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zauroczona, nie, nie jestem psychologiem. Wtrącę kawałek swojej historii, ale bez tego nie da się pewnych rzeczy opisać. Kiedyś też musiałam poradzić sobie z sytuacją, w której należało zaakceptować nie do końca odpowiadającą rzeczywistość. O ile dość szybko przyszło mi zaakceptować fakt, że razem nie będziemy, to z uporczywymi myślami o tym mężczyźnie męczyłam się rok. Mówię tu o myśleniu nie dającym spokoju, gdzie pierwsza myśl rano i ostatnia wieczorem była o nim, o tym co było, co być mogło a nie jest, o tym jak jest teraz, do skraju szaleństwa. Przez miesiące obserwacji i analizowania własnego stanu zrozumiałam, że (nie umniejszając uczuciom w danej sytuacji) wszystkim rządzą pewne procesy i schematy. Tak samo jest z myślami i całym tym uczuciowo-emocjonalnym duchem. Nabrałam przekonania, że jeśli odkryję ten schemat w tym co się ze mną dzieje, poznam "sposób działania" to będę w stanie się "naprawić", albo jak zlokalizuję problem to będę wiedziała skąd chwasta wyrwać i wrócić do normalności. Chciałam zrozumieć dlaczego aż tak bardzo nie daje mi to wszystko spokoju, skoro naprawdę zaakceptowałam fakt, że nie będę dla niego tą, którą chcę być i szczerze życzyłam mu szczęścia - nawet z inną. Ja już wtedy nawet nie chciałam z nim być. Określiłabym to takim dualizmem mózgu, który z jednej strony sobie poradził z daną sytuacją a z drugiej doprodukowywał natrętnie obrazy i wspomnienia z tym sprzeczne. A kiedy się w nich "zanurzałam", podążałam za nimi dołowałam się do granic możliwości. Z czasem było i lepiej i gorzej, z jednej strony moja głowa coraz bardziej mnie męczyła, z drugiej - coraz jaśniej widziałam i odczuwałam pewne rzeczy. Ciężko to wytłumaczyć, bo zaczynałam mieć takie rozdwojenie emocjonalne, dalej oczywiście ten mężczyzna i wspomnienia wywoływały emocje, ale z drugiej strony coś trzeźwo oceniało "aha, znów te myśli się pojawiły, witaj deprecho na trzy dni". Ale jednocześnie czułam wszystko związane z tymi obrazami, nie mogłam nic na to poradzić. Rozchodziłam się w głowie i w emocjach, tak jakby gdzieś było o jedną mnie za dużo. Chciałam tylko równowagi i spokoju, byłam zmęczona, strasznie zmęczona tym wszystkim, miałam dość, chciałam nie myśleć, zapomnieć o nim, o wszystkim, zacząć normalnie żyć, zacząć cieszyć się z rzeczy, sytuacji, ludzi, które nie mają nic wspólnego z tym facetem. W końcu kiedy nadchodziła myśl związana z nim, krzyczałam w głowie i chciałam uciekać gdzieś gdzie mnie nie dopadnie, a przecież nie mogłam udawać że tej myśli nie ma/nie było. Stąd wytworzyłam szklaną kulę, czy też ścianę, która idealnie obrazowała mi w głowie abstrakcyjne procesy między myślami. Kiedy urealniłam ten stan, wyobrażając sobie to w taki sposób, zaczęło to przynosić efekty, pomogło tak skutecznie że sama się tego nie spodziewałam, choć oczywiście nie trwało to jeden dzień. I tak widziałam tą myśl przepływającą przez głowę, ale z daleka, tak jak na niebie widzisz samolot, ale nie pozwalasz sobie zacząć wnikać czy to boeing czy dreamliner, skąd wystartował i dokąd, kto siedzi w środku i o czym myśli. Był i poleciał, może i na chwilę poderwałam głowę by na niego spojrzeć, ale trzeba wzrok skierować przed siebie, by się nie wyrżnąć idąc do przodu ;) I gdyby ktoś mnie spytał o samoloty na niebie, bym powiedziała, że owszem, były, ale ile gdzie i o której - who cares... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutasekG
Hej dziewczyny, Zmartwiona, co u Ciebie, jak humor? Mam nadzieje,że w weekend będziesz mniej myśleć, pisałaś, że masz mu ochotę wygarnąć - ja też mam cały czas ale myślę że im to wszystko jedno :( Coś Ci opowiem, z góry przepraszam jakby to było z literówkami i niespójne ale jeszcze emocje... U mnie się sprawa tak jakby wyjaśniła, tyle o ile... oficjalnie zakończyła... Pytałaś mnie wcześniej co on mówił jak dzwonił - otóż nic konkretnego pytał co u mnie, ale zanim zdążyłam odpowiedzieć, to już mi opowiadał co u niego, mówił, że idzie do sklepu, coś ma kupić, takie bzdety, więc w końcu powiedziałam, że muszę kończyć - nawet mnie nie zatrzymywał tylko jakby ulga, że kończymy. Więc po co on dzwonił??? Póżniej minęło trochę czasu - dostałam smsa. Nawet nie sprawdzałam bo nie spodziewałam się jakiejś ważnej wiadomości no i też zajęłam się czymś. Po czasie patrzę a to sms od niego o niesamowitej treści "wiesz co?" więc po dłuuugiej chwili odp mu "tak?" a on "nic". No to kurcze! Powiedziałam sobie, że już mu nic nie odpiszę. Wieczorem do mnie dzwonił... najpierw nie odebrałam, dopiero kolejny raz i odebrałam. Powiedział, że jedzie do mnie i żebyśmy się spotkali na chwilkę. Nie miałam serca odmówić... chociaż wiedziałam, że to nie będzie takie spotkanie jakiego bym chciała. Spotkalismy się - było sztywno, coś mówił o pracy, ogólnie, ale nic o nas. W ogóle zawsze mówił do mnie jakoś milo a teraz nic. Zapytałam go po co się właściwie chciał spotkać i powiedział, że nie wie... Zapytałam czy chce się ze mną spotykać - powiedział, że nie wie. Więc jasne, że nie. Nie wytrzymałam i trochę się rozpłakałam, odwróciłam głowę, nie chciałam żeby widział, szczególnie, że był wieczór to mogłam to ukryć. Coś tam zauważył, próbował mnie przytulić ale się odsunęłam, bo takie coś wymuszone i tylko dlatego, że płaczę to bez sensu. W końcu on jakoś tam mnie przytulił, ale tak sztywno, ja 0 reakcji. Chyba zrobił to tylko, żeby uspokoić swoje sumienie. Wtedy pomyślałam, że jemu zupełnie nie zależy już, doprowadził mnie do płaczu i nawet później nic nie powiedział, tylko uciął rozmowę. Zapytałam jeszcze raz o spotykanie - powiedział, że nie wie. Więc tylko się upewniłam... Może nie powiedział wprost nie - ale o to chodzi bo nie odzywał się, spotkanie było sztywno i sama nie wiem po co chciał się spotkać. W każdy razie ja przynajmniej zrozumiałam, że on na prawdę nie chce. Nie powie tego wprost ale nie chce. Nawet jeśli ja bardzo chcę, to co z tego, on był zimny jak skała, ani mnie nie przytulił ani nic, nie wiem co się stało z tym którego ja kocham, nie mogłam uwierzyć, że tak się zmienił. I zrozumiałam, że to taki dualizm jak pisał wcześniej tu ktoś z jednej strony bardzo chcę, ale z drugiej nie, bo sama widzę, że w takim związku nie byłabym szczęśliwa... Chociaż kilka miesięcy temu z nim byłam baaaardzo szczęśliwa. . gość z 19.48 - masz rację, że trzymają nas na posterunku, też tak zaczynam myśleć, jednak jak nam zeleży to ciężko się do tego przed sobą przyznać... . gość z 8.58 - "O ile dość szybko przyszło mi zaakceptować fakt, że razem nie będziemy, to z uporczywymi myślami o tym mężczyźnie męczyłam się rok. Mówię tu o myśleniu nie dającym spokoju, gdzie pierwsza myśl rano i ostatnia wieczorem była o nim, o tym co było, co być mogło a nie jest, o tym jak jest teraz, do skraju szaleństwa" ......- właśnie niestety mam takie myśli cały czas, rano i wieczór, myślę co mogło by być, a co już nigdy nie nastąpi... W ogóle z tego co opisałaś swoją sytuację, to ja teraz mam podobnie, niby chciałabym ale wiem, że już nie będziemy razem, że przecież jeśli mnie tak potraktował to w głębi serca chyba nie chcę, żeby tak to wyglądało... taki dualizm, rozdwojenie... Też tym jestem zmęczona.... Ciekawy patent z tą kulą... też bym chciała nie zastanawiać się nad samolotami.... ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutasekG
Eh tak w ogóle - teraz to dopiero mi smutno, dotarło do mnie, że sprawa jest ostatecznie zakończona, nie można mieć żadnej nadziei, już nawet po cichu nie będę liczyła, że napisze. Wcześniej to jeszcze miało się taką iskierkę nadziei, a nóż się odezwie, a teraz całkiem koniec. Nie wiem jak sobie poradzę z myślami, wspomnieniami. Najgorsze, że on najzwyczajniej w świeci nagle nie chce, nawet nie dlatego, że kogoś poznał (bo chyba nie o to chodzi) tylko po prostu nie chce :( Okropne - ludzie czasami rozstają się z istotnych powodów typu zdrada, albo mimo problemów próbują ze sobą być, a tu ktoś rezygnuje bez powodu. . Zmartwiona - chciałam wyjaśnienia i mam, a teraz myślę sobie, że wolałabym się nad nim zastanawiać, bo teraz wróciłam do punktu wyjścia jeśli chodzi o mój smutek, humor i samopoczucie, czyli chyba gorzej być nie może :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiona i zauroczona
Gosc z 28 pazdz. 08:58: Dziekuje za opowiedzenie swojej historii. :) Bardzo madra z Ciebie dziewczyna, ze potrafilas sama tak doglebnie zanalizowac caly proces myslenia i rozpamietywania. :) Smutasku, czyli wedlug Ciebie to spotkanie mialo byc z jego strony zerwaniem, ale on nie mial odwagi glosno tego powiedziec? Powiem Ci, ze spotkanie, ktore opisalas, bardzo przypomina moje ostatnie spotkanie z "moim".. On niby mowil, ze jego uczucia w stosunku do mnie sie nie zmienily, ale jednoczesnie gdy pytalam, co robimy dalej, mowil, ze musi sie zastanowic...Ja tez mialam wtedy lzy w oczach, najpierw odwrocilam glowe, zeby tego nie widzial, no ale nie dalo rady tak wiecznie... i on rowniez nie bardzo mial ochote mnie calowac a gdy mnie przytulil to tylko dlatego, bo plakalam... :/ :/ :/ Przynajmniej odnioslam takie wrazenie... Ba, na pewno tak bylo, bo przeciez jeszcze kilka dni wczesniej przytulal mnie zupelnie inaczej. Mam nadzieje, ze u Ciebie bedzie inaczej, ze chlopak naprawde sie waha...u Ciebie przynajmniej Twoje milczenie oplacalo sie... bo on Cie nadal szuka...a u mnie nic juz nie pomoze.... :( Znow mi sie smutno zrobilo... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiona i zauroczona
"Po czasie patrzę a to sms od niego o niesamowitej treści "wiesz co?" więc po dłuuugiej chwili odp mu "tak?" a on "nic"." "Zapytałam go po co się właściwie chciał spotkać i powiedział, że nie wie... " Pozostawiam jego zachowanie bez komentarza... :/ "Okropne - ludzie czasami rozstają się z istotnych powodów typu zdrada, albo mimo problemów próbują ze sobą być, a tu ktoś rezygnuje bez powodu. " Tez o tym ostatnio myslalam...Nie zrobilysmy nic, co by sprawilo, ze nagle nie chca nas znac ...Moj niby mial zlamane serce rok temu przeze mnie, ale tak sobie pomyslalam, ze gdybym rzeczywiscie byla dla niego tak wazna rok temu, to nie wypuscilby mnie z rak... Bo skoro nibu to uczucie rok temu bylo tak silne, to niemozliwe, zeby, ot tak, przeszlo...Zreszta on sam mowil, ze nie jestem mu obojetna...O zakochaniu nie mowil, ale o tym, ze jakos na niego dzialam, mowil czesto.... No wlasnie: ludzie czesto sie krzywdza, a mimo to probuja byc razem...wracaja do siebie...tak jak tu pisalam kilka tygodni temu, czytalam wiele historii w necie w ktorych dziewczyny pisaly, ze gdy facet z nimi zerwal, one go olaly a on zaczal sie odzywac...i nie musialy na to czekac miesiacami.... :( Dlaczego u nich olewka dzialala, a u mnie nie? :( Przykro mi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiona i zauroczona
Off-topic: Nie wiem dlaczego, ale mimo, ze robie spacje miedzy linijkami, gdy pisze posty, to po wyslaniu wiadomosci odstepy miedzy linijkami znikaja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutasekG
"czyli wedlug Ciebie to spotkanie mialo byc z jego strony zerwaniem, ale on nie mial odwagi glosno tego powiedziec? Powiem Ci, ze spotkanie, ktore opisalas, bardzo przypomina moje ostatnie spotkanie z "moim".. On niby mowil, ze jego uczucia w stosunku do mnie sie nie zmienily, ale jednoczesnie gdy pytalam, co robimy dalej, mowil, ze musi sie zastanowić" . ... dokładnie, to było zerwanie, tylko nie chciał powiedzieć wprost, Twój przynajmniej powiedział niby, że jego uczucia się nie zmieniły a mój nic. Na wszystkie moje pytanie odpowiadał od niechcenia i na każde taka sama odpowiedź "nie wiem"... Jak zapytałam, co się stało, że tak wyszło, dlaczego nie może być jak wcześniej kiedy się spotykaliśmy, byliśmy w związku - to nawet nic nie powiedział. Mówił wtedy, że idzie, chciałam, żeby został a on, że nie. Więc to koniec. Najbardziej mi przykro, że on tak bez powodu nie chce, po prostu nagle mu się odwidziało, zmienił zdanie. . Koniec końców to chyba Ty masz lepsza sytuację, jeśli Twój nie chce - to przynajmniej nie miesza Ci w głowie, bo i tak nie jest Ci łatwo. A jeśli chce i się zastanawia to może w końcu coś z tego będzie. W każdym razie, ja wolałabym wrócić do sytuacji sprzed spotkania, bo teraz to odżyło i na nowo muszę sobie poradzić z zapominaniem, a było już troszkę lepiej. Teraz nie wiem co mam robić, żeby zapomnieć. Staram się nie myśleć a tu jakoś samo nasuwają mi się wspomnienia... Eh nie wiem.... . Zmartwiona - pisałaś, że przytulił Cię też jak płakałaś i że to było inaczej niż zwykle, u mnie podobnie... Zrobili to chyba tylko dlatego, że płakałyśmy. A mi tak ciężko było na tym spotkaniu ostatnio, byłam obok niego a nie mogłam nawet się przytulić ani nic, to już nie to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutasekG
A jeszcze co do spacji - mi się tak samo robi jak Ty, niby robię a jak opublikuję post to nie ma przerw. W końcu zamiast spacji daję kropkę, żeby lepiej było czytać., bo już nie wiem co jest nie tak z tymi przerwami ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiona i zauroczona
"wój przynajmniej powiedział niby, że jego uczucia się nie zmieniły a mój nic. " . No ale "moj" nawidoczniej wtedy klamal.... "Jak zapytałam, co się stało, że tak wyszło, dlaczego nie może być jak wcześniej kiedy się spotykaliśmy, byliśmy w związku - to nawet nic nie powiedział. Mówił wtedy, że idzie, chciałam, żeby został a on, że nie. Więc to koniec. Najbardziej mi przykro, że on tak bez powodu nie chce, po prostu nagle mu się odwidziało, zmienił zdanie." . Przykro mi, wiem co czujesz. :( Przytulam mocno! :* Nie do wiary, ze 30-letni facet wysyla SMS o tresci "Wiesz co?" , Ty odpowiadasz pytajaco, a on "Nic"... A pozniej "nie wiem".... wiem, jak ciezko powiedziec komus, ze juz nic nie czujemy, ale mozna przieciez powiedziec "Czuje do ciebie ogromna sympatie, ale nic wiecej, przepraszam"... tym bardziej, ze przeciez Ty juz wiesz, czujesz, co sie swieci (e z ogonkiem)... Smutasku, ciekawa jestem co teraz Twoj ex zrobi... i czy te jego spotkania to wahanie sie, czy tez nieudolna proba zerwania...Jesli to ostatnie, to zapewnie postapi wedlug scenariusza mojego "ex" (nie wiem, czy moge go tak nazwac, bo formalnie mnie bylismy razem): coraz rzadszy kontakt, raz na jakis czas SMSy o d***e Maryni, zeby pozniej zamilknac,...Nie zycze Ci tego, ale powinnas wziac pod uwage rowniez i taki scenariusz. :( :( :( " każdym razie, ja wolałabym wrócić do sytuacji sprzed spotkania, bo teraz to odżyło i na nowo muszę sobie poradzić z zapominaniem, a było już troszkę lepiej. Teraz nie wiem co mam robić, żeby zapomnieć. Staram się nie myśleć a tu jakoś samo nasuwają mi się wspomnienia... Eh nie wiem...." Wyobrazam sobie, ze wszystko w Tobie odzylo... ale przeciez chcialas tego spotkania, chcialas jakas konkretna informacje... Niby wszystko odzylo, ale jak przeczytasz sobie Twoje wpisy sprzed spotkania, to przekonasz sie, ze wtedy tez cierpialas...I tak zle, i tak niedobrze, kochana... Ja mam oochote napisac do niego i powiedziec, ze nie spodziewalam sie ze spotykalam sie z takim tchorzem, tzn. moze nie tak ostro, nie musze uzywac bezposrednio slowa "tchorz", wystarczy napisac "Podjales decyzje dotyczaca mnie bez poinformowania mnie o niej.Poszedles po najmniejszej linii oporu, aby osiagnac ten efekt najmniejszym dla ciebie kosztem, byles nieuczciwy w stosunku do mnie (kiedy prosilam, zebys potwierdzil ze mamy juz sie nie widywac) i w swietle twojego zachowania uwazam, ze twoje zeszloroczne cierpienie bylo tylko wymyslem. Nic nie odpisuj bo nic nie usprawiedliwia takiego zachowania i ucieczki. Moge zrozumiec, ze z jakichs powodow nie chciales mnie wiecej widziec, ale trzymanie kogos w zawieszeniu, bo tak bylo tylko dla ciebie latwiej, jest nie do wybaczenia. Nie majac odwagi spojrzec mi w oczy, byloby bardziej ludzkie przynajmniej zadzwonic lub napisac. Rok temu gdy potrzebowales ze mna porozmawiac, mogles na mnie liczyc pomimo, ze nie czulam sie komfortowo nie mogac spelnic twoich oczekiwan.Cierpialam bo cierpiales ty. Myslalam, ze tym razem to ja moge liczyc na informacje o Twojej decyzji i odrobine empatii.Do samego konca naiwnie Ci ufalam.Mylilam sie.Zdaje sie, ze decyzje podjales juz podczas naszego ostatniego spotkania, ale nie chciales mi tego powiedziec, bo szczera rozmowa dla ciebie rowna sie zrobieniu sceny. Nie chciales dac mi szansy jak najszybszego zamkniecia tego rozdzialu ".... Kurcze, denerwuje mnie to, bo za dlugi ten tekst wyszedl... Waham sie, bo jak i Ty boje sie, ze to spowoduje, ze znow zaczne cierpiec, ale on nawet na to mi nie odpisze... Zreszta nie zalezy mi na tym, zeby odpisal...cokolwiek nie powie / nie zrobi, ja i tak w nic nie uwierze... Moje milczenie nie pomoglo, a ten pacan nie zasluguje na ten caly blogi spokoj.... Gosciowa, zagladasz tu jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiona i zauroczona
Pewnie wiele osoby odradzi mi pisanie argumentujac to tym, ze "pomysli, ze nie masz honoru".... a z drugiej strony czy on myslal, co JA o nim pomysle, gdy zachowal sie jak pacan? Nie koncentrowal sie na tym wiec pewnie nie bedzie koncentrowal sie rowniez na mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościowa
Zagladam. A wiesz, pomyslałam żebys napisała. Że jestem całym sercem za tym, zebys mu wygarneła. Sprawa już chyba nabrzmiała i wyklarowała się na tyle by móc tak właśnie napisać. Czasu miał dosć. Ale nie pisz żeby nie pisał. Usuń do zdanie. Bo przecież chcesz żeby odpisał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×