Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość JustLoveMe

Zauroczona Niemcem

Polecane posty

Gość kobietazprzeszlosciatoja
no nie? tym bardziej,ze moj niemiec to taki nie do konca niemiec....jego rodzice obydwoje sa holendrami, ale studiowali w niemczech i tam wszystkie dzieci im sie urodzily (a maja ich dziesiecioro). czesc z tych dzieci wyemigrowala do holandii, moj mowi po holendersku,przejal ich czasem dziwne poczucie humoru:) ale wychowal sie i zyje w Niemczech i jak mowi,czuje sie bardziej niemcem,chociaz ma dwa obywatelstwa. Nie szukalam po rozwodzie nikogo na sile,wrecz wolalam byc sama jakis czas, pare randek sie zdarzylo,ale nigdy wiecej,niz jedna, az tu nagle zjawil sie on....i znowu sa motyle w brzuchu:) jakos u naszych polskich facetow nie dostrzeglam nigdy tej dokladnosci , jak on to mowi "deutsche grundlichkeit", jak umawia sie ze mna,ze bedzie wyjezdzal o 17, a wyjedzie o 17.30 to informuje mnie o tym, jak planujemy dwa tygodnie wczesniej np wycieczke z dzieciakami gdzies,to on o tym pamieta i planuje szczegoly....bo u mnie z pamiecia kiepsko;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zapytalam tak, bo mam daleka znajoma , ktora rowniez miala problem z exem .Tez sie nie zgadzal, nawet kazdorazowy wyjazd w odwiedzinach musiala poprzez sad zalatwiac .Jednego razu nie mogac sie doczekac na taka zgode , wkurzyla sie i pojechala z corka do przyjaciela w De.Zglosil ex porwanie dziecka, byla sprawa w sadzie , wprawdzie rozeszlo sie po kosciach , ale to sa problemy.Jej adwokat poradzila , by wzieli slub z przyjacielem , wtedy sad zazwyczaj zgadza sie na pobyt dzieci z matka u jej nowego meza .Nie wiem , jak to jest rzeczywiscie, bo nie bylam tym tematem zainteresowana , ale moze to jest jakas opcja do sprawdzenia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Alle Deutsche sind nett. :-D und sexy auch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Będzie dobrze..tylko przemyśl wszystko dwa razy i mądrze to rozegraj :) Mój Niemiec to taki prawdziwy Niemiec i z tego co wiem to nie ma tam mieszanek innych narodowości aczkolwiek dla mnie nie ma on niemieckiej urody raczej skandynawską. A z tą nienawiścią to kurcze..wojna dawno się skończyła, czasy są inne..poza tym jak dobrze wiadomo w czasach wojny każdy walczy o przetrwanie..czy to Polak czy to Niemiec czy Włoch czy Żyd..Polak Polakowi też potrafił być wtedy wilkiem Żyd Żydowi również. Było minęło to już za nami..teraz powinniśmy skupić się na nowej lepszej przyszłości a nie rozpamiętywać dawne czasy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JustLoveMe
To mój post powyżej..nie wiem czemu wyskoczyło jako "gość" :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobietazprzeszlosciatoja
ooo Eleene, dzieki za pocieszenie :) on chcialby wziac w przyszlosci slub....z tym,ze to goriwy ewangelik i koscielny rowniez wchodzi w rachube, ale co tam, ja jakas zagorzala katoliczka nie jestem, w boga wierzymy jednego,wiec moge i na ewangelizm przejsc. jak to on zawsze powtarza "we will see";)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polka jest dla Polaka a nie niemca, angola, włocha czy francuza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polka nie jest niczyją własnością

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja powiem krótko : wejdź w to:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Multikulti to porażka, wystarczy popatrzeć na dzisiejszą Europę. Mi ona przypomina migrację barbarzyńców w obręb Cesarstwa Zachodniorzymskiego. Dla cesarstwa źle się skończyło dla UE skończy się podobnie. Kolos na glinianych nogach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Multikulti bakteria Marksa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JustLoveMe
Multikulti to nie bariera..Dla chcącego nic trudnego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość z Niemiec
Roznice kulturowe i mentalne zawsze beda. Widze to na wlasnym (naszym) przykladzie. Nie wiem czy zalezy to od kultury osobistej czy od IQ, ale moze to zarowno wniesc cos owocnego do zwiazku ale takze go rozkladac, zaleznie jak rozlozone sa priorytety. I pamietaj, zawsze sie moze w jego towarzystwie znalezc jakis tepy d**ek, ktory Ci powie np: "Jestes Polka wiec nie mozesz o tym miec zielonego pojecia". Mialem z tego powodu kryzys w malzenstwie, bo nie zareagowalem, wg zony, odpowiednio ostro. No i jeszcze sprawa wiary, w oczach Niemcow "polska religijnosc" to "extremalny fundamentalizm". Notabene, bylas u juz u niego w domu ? Pokazal Ci swoja prace, firme w ktorej pracuje ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
...i hajhitla...i bótemwmorde...i hakenkrojc w dópe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niemcy plują nam w twarz. Pisząc "polskie-nazistowskie obozy koncentracyjne" a wy chcecie afirmować tą germańską kulturę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość z Niemiec
Masz racje, powinno sie zamiast ""polskie-nazistowskie obozy koncentracyjne""pisac "polskie komunistyczne obozy odosobnienia". Ale to jest wlasnie typowa mentalnosc Polakow,maja za malo wiary w wlasna wartosc siebie, wiec nie potrafia spojrzec prawdzie w oczy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie znasz historii naszego kraju gościu z Niemiec. Okupacja nazistowska jak komunistyczna była narzucona z zewnątrz. Polacy jako jedyni w Europie walczyli z dwoma okupantami. Z Niemieckim i Rosyjskim socjalizmem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc z Niemiec
Aha, nie wiedzialem ze Personel w "polskich komunistycznych obozach odosobnienia" to byli sami sowieci. No i komendantury UB czy pozniej SB tez byly obsadzone samymi sowietami. Szkoda ale rozumiem, dlaczego w Polsce jak ktos napisze lub nakreci film o prawdzie, to jest tak krytykowany. Musi minac jeszcze pare pokolen.................................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, wszystko zalezy jaki masz character. Ja czuje o wiele wiecej wspolnego z Niemcami niz z wieloma rodakami. Zwlaszcza pod wzgledem tolerancji religijnej dzieli nas przepasc. Jestem ateistka wiec w Niemczech czuje sie dobrze. W polsce czulam straszny ostracyzm. Nie chce juz nigdy w Polsce mieszkac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak samo jak ja nie chce juz nigdy mieszkac w Niemczech !!! to jest dopiero popieprzony kraj i ludzie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc z Niemiec
Popieram poprzedniczke. Ja z moimi tesciami od samego poczatku, delikatnie mowiac, nie bylismy jednego zdania. Nie wiem jak Twoi rodzice - ale musisz obiektywnie spojrzec na nich, to co w Polsce jest normalne tu moze uchodzic za dewiacje. I byc moze bedziesz musiala zrezygnowac ze slubu koscielnego, jezeli w ogole do jakiegokolwiek dojdzie.Mysle, ze najpredzej zaproponuje Ci tzw. "zwiazek zarejestrowany". Tak wlasnie teraz policzylem u mnie w pracy, jest nas 28, z tego 2 (dwoch) po slubie, 14 w tzw. zwiazkach zarejestrowanych, z tego 8 ma dzieci, reszta to Single. Przedzial wiekowy od 25 do 59. Przepraszam, w tych 12 Singlach jest 2 wdowcow, ale bezdzietnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie doceniasz sowieckiego aparatu bezpieczeństwa. Na tych stanowiskach byli oddani im ludzie. Polacy nie mieli nic do gadania, wszystko było podporządkowane ZSRR. Polska wchodziła w najciemniejszy okres stalinizmu. Wojna domowa, komunistycznego aparatu z polskimi organizacjami niepodległościowymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nnajlepszymi niemcami na szczęście już pod ziemią była niemiecka komunistka...zesrany prodókt...progenitóra niemieckiego qórestfa...niejaka j****a Róża Luxemburg i innych deutschekomunożydłaków juz nie wymienię chyba na czyjeś żądanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2xc
O jakim filmie ty mówisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
komónistka Róża Lóxembórg....hakenkrojc jej w pipe..i brame brandembórską......Niemiaszki zapomniały jak sołdaty krasnoj armiii zerżneli wszyskie niemry od Odry do Łaby...powtórki potrzeba....? to już Klaudiusz Agryppa pisał że germanie muszą raz na piędziesiąt lat dostać wp*****l i krwawą łażnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
.....iybermensze yebane......lóbicie dmóchać swe matki więc się tym zajmijcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2cx
Ten Agryppa, miał rację ten naród już się nie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc z Niemiec
Chocby "Obława", czy "Pokłosie". Jezeli zmieszcze, to ponizej cytat z "Gazety Wyborczej": Obóz pracy w Świętochłowicach-Zgodzie Łukasz Nowok Obozy koncentracyjne na terenie Polski nie zniknęły wraz z pokonaniem III Rzeszy. Prawda jest bolesna: po wielkim zwycięstwie nad nazizmem „oswobodziciele” dali kacetom „drugie życie”, wykorzystując je do uporządkowania sytuacji w nowej Polsce. Przykładem może być dawna filia obozu Auschwitz w Świętochłowicach-Zgodzie na Śląsku. Przed II wojną światową Świętochłowice znajdowały się w granicach państwa polskiego. Zakłady „Zgoda” znajdujące się w tym mieście zajmowały się głównie produkcją maszyn na potrzeby przemysłu górniczego i hutniczego. We wrześniu 1939 roku Niemcy zmienili ich nazwę na „Eintrachthütte” i przystosowali je do produkcji dział przeciwlotniczych. Dla obsadzenia wszystkich powstałych miejsc pracy w 1942 roku założono nieopodal obozu pracy przymusowej, w którym osadzono około 200 Żydów ściągniętych zarówno z pobliskich miejscowości, jak i samych Świętochłowic. Wobec wciąż rosnącego zapotrzebowania na uzbrojenie, zakłady wymagały dostarczenia nowych pracowników, co spowodowało, że w 1943 roku podjęto decyzję o zatrudnieniu w Świętochłowickiej fabryce więźniów z obozu koncentracyjnego Auschwitz. Jako hitlerowski obóz pracy świętochłowicka placówka funkcjonowała do grudnia 1944 roku, kiedy to rozpoczęto ewakuację około 1200 przebywających tam osób. Ostatni więźniowie opuścili placówkę 23 stycznia 1945 roku. Po ewakuacji placówki na jej miejscu pozostała idealnie zachowana infrastruktura obozowa, czyli podwójne ogrodzenia z drutu kolczastego pod napięciem, cztery wieże strażnicze, baraki dla więźniów, budynki administracji i ochrony. Kompletna zabudowa obozowa i dogodne położenie w centrum okręgu przemysłowego, stosunkowo blisko centrum Katowic (około 10 kilometrów) umożliwiały przytrzymywanie i sprawny transport osób nieodpowiednich dla nowej władzy. Zatrzymywani w Katowicach byli prowadzeni do obozu w pieszych kolumnach z Katowic, bądź dowożeni tramwajami z okolicznych miejscowości. Świętochłowicki obóz rozpoczął swoją działalność po krótkiej tylko przerwie, bo już w lutym 1945 roku, stając się miejscem zesłania dla Górnoślązaków. Cały personel obozowy stanowili funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa przywiezieni z innych terenów Polski. Jako pierwsze trafiły do obozu osoby zatrzymane przez milicję i NKWD tuż po przejściu frontu. Zgodnie z założeniem osadzeni w Świętochłowickim obozie mieli pracować w pobliskich zakładach przemysłowych. Część osadzonych w obozie „Zgoda” miała przeczekać tam do chwili uruchomienia mniejszego podobozu położonego przy kopalni „Polska”. Początkowo na kierowników obozu wyznaczono Aleksego Kruta, który pełnił tą funkcję od lutego do maja 1945 roku, oraz usuniętego z personelu więzienia w Lublinie Salomona Morela, który do maja zarządzał obozem wraz z Krutem, a następnie do końca istnienia obozu samodzielnie pełnił funkcję kierowniczą. Nowe porządki Nowe władze po przejęciu kontroli nad „wyzwalanymi” terenami zaczęły porządkować kwestie narodowościowe na Śląsku, opierając się głównie na zawartości volkslisty. Osoby wpisane do I i II grupy uznano od razu za Niemców lub zdrajców narodu. Wzorowano się przy tym na decyzjach podejmowanych wobec osób wpisanych na volkslistę w Generalnym Gubernatorstwie. Opierając się na dekrecie Krajowej Rady Narodowej z 28 lutego 1945 roku, należący do II grupy mieli zostać osadzeni w obozach pracy do czasu rehabilitacji, a ich majątek ulegał konfiskacie. Dekret ten nie wszedł ostatecznie w życie, ale został zastąpiony ustawą z 6 maja, według której „wrogi element” miał być izolowany. Zgodnie z nowymi postanowieniami członkowie III i IV grupy mieli złożyć deklarację wierności narodowi polskiemu, a ci, którym przyznano II grupę, byli zobowiązani ubiegać się o rehabilitację. Jeśli sąd odrzucił wniosek danej osoby, trafiała ona czas nieokreślony do obozu pracy, zostając przy tym pozbawioną praw publicznych. Zgodnie z zarządzeniem wojewody śląskiego z lutego 1945 roku, Niemcy i osoby znajdujące się na volksliście miały zarejestrować się w celu podjęcia pracy, co skutkowało zatrzymaniami i kierowaniem do prac przymusowych. Ponadto wiele osób zostało zamkniętych w obozach z racji nieposiadania dokumentów potwierdzających tożsamość. Trzeba tutaj dodać, że na Górnym Śląsku wypełnienie ankiety, na podstawie której niemieccy urzędnicy przydzielali do konkretnej grupy volkslisty (nikt jej nie podpisywał), było przymusowe, a uchylanie się od tego obowiązku wiązało się z represjami obejmującymi zesłanie do obozu koncentracyjnego. Zdecydowana większość Górnoślązaków (ok. 70% mieszkańców regionu, głównie polskojęzycznych, w tym powstańców śląskich) została przydzielona do III grupy i – inaczej niż w Generalnym Gubernatorstwie – było to społecznie (a także np. przez rząd londyński) akceptowane jako sposób uniknięcia fizycznej zagłady. Na początku marca 1945 roku sformowano kolumny i poprowadzono je z Katowic do obozu na Zgodzie. W celach propagandowych, jako że do obozu mieli trafić Niemcy i wrogowie narodu, na czele każdej kolumny była prowadzona osoba z nazistowską flagą. Większość osadzonych w obozie pracy w Świętochłowicach-Zgodzie stanowili mieszkańcy Górnego Śląska, ale znaleźli się wśród nich również obywatele innych państw, jak na przykład Czesi, Jugosłowianie, Francuzi, Holendrzy, Ukraińcy i Austriacy, którzy w wyniku wojennej zawieruchy znaleźli się na Śląsku. Wielu z obcokrajowców zostało pojmanych przez czerwonoarmistów i przekazanych bezpośrednio do obozu pracy. Niemcy stanowili znaczącą grupę osadzonych, w sierpniu 1945 roku było ich 1733, co stanowiło 1/3 wszystkich więźniów, przy czym za Niemców uznawano również Górnoślązaków mieszkających przed wybuchem wojny w granicach Rzeszy. Spośród Polaków, poza osobami wpisanymi na volkslistę, w obozie znaleźli się członkowie Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych, a w pierwszych miesiącach jego funkcjonowania trafiali do niego również jeńcy wojenni. Według władz placówki miała ona pomieścić do 1500 osób. Już w marcu 1945 roku liczba osadzonych wyniosła 1062 jeńców, natomiast wspomniany limit więźniów został przekroczony w maju, kiedy to przetrzymywano w obozie było już ponad 2 tysiące ludzi. Dwa miesiące później przebywało w nim o 1200 osób więcej niż pierwotnie zakładano. Doprowadziło to do wybuchu epidemii tyfusu, która sprawiła, że do końca lata 1945 roku liczba osadzonych drastycznie zmalała. Zgodnie ze statystykami, 1 sierpnia 1945 roku w obozie znajdowało się 5048 więźniów, a już w końcu września było ich 3929. Cel istnienia obozu Zgodnie z założeniem obóz w Świętochłowicach miał być obozem pracy, jednak dla wielu więźniów był obozem karnym, jako że trafiali oni do niego bez wyroków i nie byli odsyłani do pracy w żadnej z okolicznych hut czy kopalń. Osadzeni w świętochłowickiej placówce byli wysyłani do pracy w pobliskiej kopalni „Polska”, a także do mieszczącej się naprzeciw obozu huty „Zgoda”, gdzie byli odpowiedzialni za demontaż maszyn. Ponadto więźniowie pracowali w umieszczonych na terenie obozu warsztatach stolarskich, szewskich czy krawieckich. Oczywiście nie otrzymywali żadnego wynagrodzenia. Warunki panujące w obozie W świętochłowickim obozie od samego początku jego funkcjonowania borykano się z problemem głodu. Wielu osadzonych przez kilka dni z rzędu nie otrzymywało posiłku, który stanowiła kromka chleba i wodnista zupa. Głód prowokował wielu z więźniów do wyjadania resztek trawy porastającej obozowy plac. Jako że przetrzymywani nie mogli posiadać naczyń ani sztućców, jedli ze starych puszek po konserwach, przy czym z jednej puszki musiało korzystać kilka osób. Jeśli dodać do tego bardzo niski poziom higieny (spowodowany między innymi brakiem jakichkolwiek środków czystości), zrozumiałe staje się, dlaczego w obozie wyjątkowo szybko rozprzestrzeniały się epidemie czerwonki i tyfusu zarówno brzusznego jak i plamistego. Personel obozowy w obawie o własne zdrowie zdołał się przeciwko tyfusowi zaszczepić, jednak nie zadbano w żaden sposób o więźniów. Nikt nie przeprowadził odwszenia, ani tym bardziej nie starał się odizolować chorych. Dodatkowo rozwojowi epidemii sprzyjała wszechobecna ciasnota. Zgodnie z aktami zgonów więźniów epidemie zaczęły zbierać swoje obfite żniwo 26 lipca 1945 roku. Wysoka liczba zgonów, od 15 do 34 dziennie, powtarzała się aż do 8 września. Morel podjął tylko jeden krok w celu powstrzymania rozwoju epidemii, a mianowicie wstrzymał przyjmowanie nowych więźniów. Mimo to jesienią 1945 roku chorowało 1419 osadzonych. Zgodnie z zapisami z parafii ewangelicko-augsburskiej, w 8 zbiorowych mogiłach pochowano około 1855 więźniów zmarłych wskutek epidemii, z czego tylko 1584 zgonów było zarejestrowanych w świętochłowickim Urzędzie Stanu Cywilnego. Odpowiedzialność za tak znaczącą śmiertelność zrzucono na komendanta obozu, który nie zapewnił osadzonym podstawowych warunków sanitarnych. Morel został przez zwierzchników obciążony utratą połowy pensji i trzydniowym aresztem domowym, jednak według niego samego rozwojowi epidemii winne było przepełnienie obozu i sam stan osadzonych, z których znakomitą większość stanowili starcy i kalecy nie nadający się do pracy w zakładach przemysłowych. Jednak wyjaśnienia przedstawione przez Salomona Morela nie zgadzają się z prowadzoną w obozie ewidencją, według której od 1 lipca w obozie przybywało około 390 osób niezdatnych do pracy, czyli starszych, niepełnosprawnych i dzieci. Nie było to pierwsze wykroczenie Morela jako komendanta obozu. W listopadzie 1945 roku zastępca Dyrektora Departamentu Więziennictwa i Obozów Stanisław Pizło zwrócił uwagę na takie zaniedbania jak: brak cel przejściowych, brak cel do izolowania chorych, brak odwszawiania i nie karmienie więźniów. Komendant świętochłowickiego obozu nie przestrzegał żadnych praw, które przysługiwały więźniom i miały regulować życie obozowe. Osadzeni, na których spoczywał wyrok sądowy, nie byli przekazywani do więzień, do których powinni trafiać, nikt nie mógł wysyłać listów do domu, aczkolwiek Morel zrobił od tego jeden wyjątek i zaraz po opanowaniu epidemii tyfusu zezwolił osadzonym wysłać do domów listy zawierające informacje o stanie zdrowia i miejscu pobytu. Wszelkie paczki z żywnością dostarczane do obozu przez rodziny osadzonych były rekwirowane przez strażników. Podobnie działo się z mieniem odebranym przy przyjęciu do obozu. Jako że nie było ono w żaden sposób ewidencjonowane, stawało się łupem obozowego personelu. Po ujawnieniu tych nadużyć ze stanowiska kierownika działu gospodarczego świętochłowickiej placówki został zwolniony Karol Zaks. Polityka terroru W Obozie Pracy w Świętochłowicach wysoka śmiertelność spowodowana była nie tylko kolejnymi epidemiami, ale również sposobem traktowania osadzonych przez personel obozowy. Nowo przybyłe grupy więźniów zmuszane były do wielogodzinnego stania na placu obozowym bez jedzenia i wody, niezależnie od warunków pogodowych. Do tego dochodziło częste bicie, zwłaszcza osób ulokowanych w baraku numer 7, do którego trafiali oskarżeni o przynależność do NSDAP czy Hitlerjugend. Przemoc fizyczna była w świętochłowickiej placówce wręcz zorganizowana. Bito nie tylko rękoma, ale również kolbami pistoletów, kijami, gumowymi pałkami, „żyłami” (czyli rurkami powleczonymi gumą), metalowymi drążkami czy taboretami. Ponadto wielokrotnie zmuszano więźniów do ustawiania się parami naprzeciw siebie i wzajemnego zadawania ciosów. Drastyczną torturą było zmuszanie przetrzymywanych do tworzenia piramid składających się z kilkunastu mężczyzn leżących na sobie warstwami. Podstawę tworzyło trzech czy czterech mężczyzn leżących obok siebie, na których układali się prostopadle kolejni. Powstawał w ten sposób stos o wysokości dorosłego człowieka. W międzyczasie więźniowie byli cały czas bici, co prowadziło do rozległych urazów wewnętrznych szczególnie u więźniów stanowiących podstawę piramidy. Inną formą znęcania się nad osadzonymi było umieszczanie ich w karcerze, czyli celi, w której musieli stać przez wiele godzin w wodzie sięgającej piersi, co w wielu przypadkach kończyło się utopieniem. Czasami strzelano więźniom w plecy, co zgłaszano potem jako uniemożliwienie próby ucieczki. Trudne warunki, głód i znęcanie się doprowadzały więźniów do załamania psychicznego, przez co wielu z nich rzucało się na druty pod napięciem. Likwidacja Likwidacja obozu zaczęła się 15 września 1945 roku w związku z wydaniem przez ministra Stanisława Radkiewicza rozkazu dotyczącego uregulowania sytuacji osób osadzonych w obozach pracy bez nakazu sądowego. Praktycznie wszyscy przetrzymywani w „Zgody” znaleźli się tam bez wyroku. W celu usprawnienia zwalniania więźniów, do obozu przyjechała trzyosobowa komisja, która po rozmowach z osadzonymi wydawała opinie dotyczące zgody na ich wypuszczenie. Ostatnie formalności związane z likwidacją obozu zostały dopełnione 23 listopada 1945 roku, kiedy Kierownik Wydziału Więziennictwa i Obozów w Katowicach Henryk Studencki zameldował Dyrektorowi Departamentu o przekazaniu ostatnich więźniów nie kwalifikujących się do zwolnienia, czyli około 300 osób, do Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc z Niemiec
c.d.: . Jednak wyjaśnienia przedstawione przez Salomona Morela nie zgadzają się z prowadzoną w obozie ewidencją, według której od 1 lipca w obozie przybywało około 390 osób niezdatnych do pracy, czyli starszych, niepełnosprawnych i dzieci. Nie było to pierwsze wykroczenie Morela jako komendanta obozu. W listopadzie 1945 roku zastępca Dyrektora Departamentu Więziennictwa i Obozów Stanisław Pizło zwrócił uwagę na takie zaniedbania jak: brak cel przejściowych, brak cel do izolowania chorych, brak odwszawiania i nie karmienie więźniów. Komendant świętochłowickiego obozu nie przestrzegał żadnych praw, które przysługiwały więźniom i miały regulować życie obozowe. Osadzeni, na których spoczywał wyrok sądowy, nie byli przekazywani do więzień, do których powinni trafiać, nikt nie mógł wysyłać listów do domu, aczkolwiek Morel zrobił od tego jeden wyjątek i zaraz po opanowaniu epidemii tyfusu zezwolił osadzonym wysłać do domów listy zawierające informacje o stanie zdrowia i miejscu pobytu. Wszelkie paczki z żywnością dostarczane do obozu przez rodziny osadzonych były rekwirowane przez strażników. Podobnie działo się z mieniem odebranym przy przyjęciu do obozu. Jako że nie było ono w żaden sposób ewidencjonowane, stawało się łupem obozowego personelu. Po ujawnieniu tych nadużyć ze stanowiska kierownika działu gospodarczego świętochłowickiej placówki został zwolniony Karol Zaks. Polityka terroru W Obozie Pracy w Świętochłowicach wysoka śmiertelność spowodowana była nie tylko kolejnymi epidemiami, ale również sposobem traktowania osadzonych przez personel obozowy. Nowo przybyłe grupy więźniów zmuszane były do wielogodzinnego stania na placu obozowym bez jedzenia i wody, niezależnie od warunków pogodowych. Do tego dochodziło częste bicie, zwłaszcza osób ulokowanych w baraku numer 7, do którego trafiali oskarżeni o przynależność do NSDAP czy Hitlerjugend. Przemoc fizyczna była w świętochłowickiej placówce wręcz zorganizowana. Bito nie tylko rękoma, ale również kolbami pistoletów, kijami, gumowymi pałkami, „żyłami” (czyli rurkami powleczonymi gumą), metalowymi drążkami czy taboretami. Ponadto wielokrotnie zmuszano więźniów do ustawiania się parami naprzeciw siebie i wzajemnego zadawania ciosów. Drastyczną torturą było zmuszanie przetrzymywanych do tworzenia piramid składających się z kilkunastu mężczyzn leżących na sobie warstwami. Podstawę tworzyło trzech czy czterech mężczyzn leżących obok siebie, na których układali się prostopadle kolejni. Powstawał w ten sposób stos o wysokości dorosłego człowieka. W międzyczasie więźniowie byli cały czas bici, co prowadziło do rozległych urazów wewnętrznych szczególnie u więźniów stanowiących podstawę piramidy. Inną formą znęcania się nad osadzonymi było umieszczanie ich w karcerze, czyli celi, w której musieli stać przez wiele godzin w wodzie sięgającej piersi, co w wielu przypadkach kończyło się utopieniem. Czasami strzelano więźniom w plecy, co zgłaszano potem jako uniemożliwienie próby ucieczki. Trudne warunki, głód i znęcanie się doprowadzały więźniów do załamania psychicznego, przez co wielu z nich rzucało się na druty pod napięciem. Likwidacja Likwidacja obozu zaczęła się 15 września 1945 roku w związku z wydaniem przez ministra Stanisława Radkiewicza rozkazu dotyczącego uregulowania sytuacji osób osadzonych w obozach pracy bez nakazu sądowego. Praktycznie wszyscy przetrzymywani w „Zgody” znaleźli się tam bez wyroku. W celu usprawnienia zwalniania więźniów, do obozu przyjechała trzyosobowa komisja, która po rozmowach z osadzonymi wydawała opinie dotyczące zgody na ich wypuszczenie. Ostatnie formalności związane z likwidacją obozu zostały dopełnione 23 listopada 1945 roku, kiedy Kierownik Wydziału Więziennictwa i Obozów w Katowicach Henryk Studencki zameldował Dyrektorowi Departamentu o przekazaniu ostatnich więźniów nie kwalifikujących się do zwolnienia, czyli około 300 osób, do Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×