Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wergilius

Kolezanka z pracy

Polecane posty

Wczoraj byl u niej adwokat i podpisala w obecnosci lekarza. ooo ale co podpisala?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to juz odpowiedziales na moje pytanie (pisalismy w jedym czasie, haha) uwazam, ze dobrze, ze wiesz wszystko, ze znasz tez szczegoly. czyli jestes swiadomy sytuacji i mozesz sie na spokojnie zastanowic czy chcesz pomimo wszystko w to wejsc czy raczej nie, bo cie to przerasta i masz za duzo wytpliwosci. mysle tez, ze madrze robisz deklarujac jej teraz swoja pomoc bez deklarowania dozgonnych uczuc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze jedno, mysle, ze ja bardzo ujmuje twoja wyrozumialosc. drugi to by powiedzial, siedz sobie w tym chorym wyobrazeniu o twoim bylym i daj mi swiety spokoj. jak z tego wyjdziesz to mozemy porozmawiac. ty tymczasem pomimo wszystkiego tak nie robisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wergilius
Momentalnie przerasta mnie jej rodzina, chyba zbyt duzo oczekuja ode mnie. Albo faktycznie jestem juz tak zaangazowany i tylko ja tego nie widze ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wcale sie nie dziwie. oni maja nadzieje, ze przy tobie ona sie ostatecznie wyrwie z tego chorego ukladu. dlatego wszystko robia zeby ci sie przypodobac :-) sami sobie nie poradzili wiec cala nadzieja w tobie. ale przy tym wszystkim nie daj sobie wejsc na glowe. jak beda cie za bardzo nagabywac to powiedz delikatnie, zeby cie nie przeceniali bo cucow to ty tez nie potrafisz. i nie musisz sie na wszystko godzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wergilius
No tak, ale komu ulec ? Oni oczekuja, ze z nia wyjade (jak lekarz zaleca) a ona chce zostac i "urzadzac" mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli ona nie chce wyjechac to o czym w ogole mowa, przeciez jej w worku nie wywioza. a jak ty widzisz te plany jej rodziny w aspekcie jej braku woli? (moge napisac jak ja to widze ale za nic nie chcialabym wplywac na twoje decyzje bo to sa juz powazne sprawy i trzeba do tego podejsc z duza odpowiedzialnoscia)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawska1111
No i co tam, jak sie sprawy maja????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wergilius
Duzo sie dzialo przez te ostatnie dni. Nawet bardzo duzo. No i przyszedl w koncu czas na refleksje. Ja zadaje sobie pytanie; czy to jest ten film w ktorym mam grac ? Niby wszystko ku najlepszej drodze, wszyscy mi dobrze zycza, jest OK, ALE !!! Moze zaczne od przyjaciol. Bardzo mi pomogli. To nie ze ja ("kolezanke") zaakceptowali, oni ja na prawde polubili. I tak wlasnie mialem okazje im sie blizej przyjrzec i doszedlem do wniosku ze u nich tez nie jest wszystko az tak rozowe, idealne. Pamietam, co bylo "marzeniem" zycia przyjaciela. Miec syna, ktory jesli nie zostanie kierowca to przynajmniej by jezdzil z nim na wyscigi, spedzal weekendy w "zapachu spalin i benzyny". Nas to nie bawilo, stwierdzilismy ze to za drogie "hobby" raz pojechalismy i tyle. Teraz ma corke, wiec chyba wspolne "wyscigowe weekendy" nie zrealizuja sie. On ja kocha - to widac. Ale milosc do syna bylaby inna. Zona nie mialaby pretensji "jak on ja wychowuje" - pozwala jej na wszystko (z milosci) - z synem mialby pewnie inna platforme "porozumienia", umialby po prostu na niego "wplynac". Dlaczego to wszystko pisze ? No bo czegoz mi wiecej do szczescia potrzeba ? Jej rodzice juz prawie mowia mi na ty, z bratem sytuacja optymalna (przynajmniej dla mnie) - nie wierze zeby cos sie zmienilo - znalem go juz przedtem. Moi przyjaciele i znajomi okazali jej wiele ciepla a wiec nie byly to (w Sylwestra i po) oznaki sympatii tylko ze wzgledu na mnie. A ONA i JA ? Juz mnie raz w.k********.l.a. Tak , doslownie; w.k********.l.a. Po wyjsciu powiedzialem jej: Jak bedziesz kupowac podpaski to tez sie bedziesz mnie pytac o zdanie ? Zycie z uleglym czlowiekiem wcale nie jest takie proste. Chociaz ktos mi tu juz napisal a i w realu tez to uslyszalem. W zyciu nie podjalem jeszcze decyzji - zawsze bylem bierny. Moze w koncu nadszedl czas nauczyc sie podejmowac ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wergilius
Duzo sie dzialo przez te ostatnie dni. Nawet bardzo duzo. No i przyszedl w koncu czas na refleksje. Ja zadaje sobie pytanie; czy to jest ten film w ktorym mam grac ? Niby wszystko ku najlepszej drodze, wszyscy mi dobrze zycza, jest OK, ALE !!! Moze zaczne od przyjaciol. Bardzo mi pomogli. To nie ze ja ("kolezanke") zaakceptowali, oni ja na prawde polubili. I tak wlasnie mialem okazje im sie blizej przyjrzec i doszedlem do wniosku ze u nich tez nie jest wszystko az tak rozowe, idealne. Pamietam, co bylo "marzeniem" zycia przyjaciela. Miec syna, ktory jesli nie zostanie kierowca to przynajmniej by jezdzil z nim na wyscigi, spedzal weekendy w "zapachu spalin i benzyny". Nas to nie bawilo, stwierdzilismy ze to za drogie "hobby" raz pojechalismy i tyle. Teraz ma corke, wiec chyba wspolne "wyscigowe weekendy" nie zrealizuja sie. On ja kocha - to widac. Ale milosc do syna bylaby inna. Zona nie mialaby pretensji "jak on ja wychowuje" - pozwala jej na wszystko (z milosci) - z synem mialby pewnie inna platforme "porozumienia", umialby po prostu na niego "wplynac". Dlaczego to wszystko pisze ? No bo czegoz mi wiecej do szczescia potrzeba ? Jej rodzice juz prawie mowia mi na ty, z bratem sytuacja optymalna (przynajmniej dla mnie) - nie wierze zeby cos sie zmienilo - znalem go juz przedtem. Moi przyjaciele i znajomi okazali jej wiele ciepla a wiec nie byly to (w Sylwestra i po) oznaki sympatii tylko ze wzgledu na mnie. A ONA i JA ? Juz mnie raz w.k********.l.a. Tak , doslownie; w.k********.l.a. Po wyjsciu powiedzialem jej: Jak bedziesz kupowac podpaski to tez sie bedziesz mnie pytac o zdanie ? Zycie z uleglym czlowiekiem wcale nie jest takie proste. Chociaz ktos mi tu juz napisal a i w realu tez to uslyszalem. W zyciu nie podjalem jeszcze decyzji - zawsze bylem bierny. Moze w koncu nadszedl czas nauczyc sie podejmowac ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W zyciu nie podjalem jeszcze decyzji - zawsze bylem bierny. Moze w koncu nadszedl czas nauczyc sie podejmowac ? ooo chyba troche przesadzasz. wybrales studia, prace, opcje mieszkania, przyjales decyzje bylej (a to tez jest jakas twoja decyzja, zeby zostawic ja w spokoju), odsunales sie od kolezanki jak ta zaczela sie znowu kontaktowac z bylym - to sa wszystko twoje decyzje. dla mnie zdecydowanie wazniejsze jest, ze ty jednak dokladnie wiesz czego chcesz a czego nie chcesz. i tez wyraznie to mowisz, przynajmniej nam tu piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wergilius
Opisujac sytuacje u przyjaciol i porownujac ja do mojej chcialem uzyskac odpowiedz na pytanie; czy mozna cieszyc sie, byc zadowolonym z tego, co zycie (los) nam dalo (ofiarowalo), czy tez zawsze bedziemy dazyc do jakichs wyimaginowanych idealow ? Jezeli ciagle dazymy "do lepszego" (ciagle nam malo) to nie dziwie sie, ze z "byla" wyszlo mi jak wyszlo. Tylko jak uchronic sie przed tym w przyszlosci ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawska1111
Ty chyba za duzo myslisz, pewnie taki charakter, usposobienie.... Nie rozkladaj wszystkiego na czynniki pierwsze, to do nieczego nie prowadzi, nie analizuj kazdego slowa, gestu.... Po prostu zyj, poddawaj sie emocjom, rob to na co w danej chwili masz ochote....zycie i tak w jakims stopniu napisze za Ciebie scenariusz, oczywiscie Ty swoimi decyzjami masz na to duzy wplyw, ale nie calkowity.....ciesz sie z nowej sytuacji i nie zaprzataj sobie glowy takimi pytaniami jak w ostatnim poscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie moge chwilowo pisac na kafe bo mi moj modem blokuje wysylanie. nie mam pojecia kiedy sie to zmieni. pisze od znajomej. jesli chcesz uslyszec moje zdanie to daj maila albo napisz na moj mail...albo zapomnij, haha. czytac moge, wysylac nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wergilius
Sam jestem ciekawy, co z tego wyjdzie (jaki scenariusz napisze mi zycie). Postawilem wszystko na jedna karte i sam o wszystkim zadecydowalem (bo jakby sie dowiedzieli co zamierzam to bynas pewnie nie puscili). Mam zamiar z nia wejsc zima na Psiloritis. W sobote odlatujemy a w sobote po Walentynkach wracamy, ciekawe czy pod raczke czy jak pies z kotem. Bardzo ciekawy jestem tego "scenariusza" ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawska1111
No i to mi sie podoba, ale Ty juz dalej kombinujesz- juz myslisz o tym czy wrocicie w dobrych relacjach, czy wrecz odwrotnie. No coz, nie wiem czy uda Wam sie tam wejsc zima, probujcie- tylko nie do przesady....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet po rozwodzie
Wcale się nie dziwię Autorowi, że "kombinuje". Przed nim dosyć strategiczna decyzja - czy "koleżanka" będzie tą jego "drugą połową", czy nie. Czy dobrym wyborem będzie wiązanie się emocjonalne z kimś, kto traktuje go jako lekarstwo na bolesną przeszłość. Jeżeli po jakimś czasie bycia razem "koleżance" przejdzie trauma po "byłym" i nie będzie już traktowała Autora jak tarczę przed złą rzeczywistością, to co zostanie w ich wzajemnych relacjach? A przejść może po kilku latach. Wspólny wyjazd to dobry pomysł, ale nie przyniesie odpowiedzi na powyższe pytania, trauma jest zbyt świeża, a jeżeli się jeszcze sobą zauroczą, to podejmowanie konstruktywnych decyzji dot. przyszłości odejdzie w sferę abstrakcji. Chyba, że zadziała to w drugą stronę i wrócą "jak pies z kotem", wtedy sprawa jasna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wergilius
Wszyscy przyjaciele, ktorych do tej pory mam, to "pozostalosci" z gor. Moze i tym razem sie sprawdzi. Bede ja musial prowadzic za raczke jak mala dziewczynke i pokazywac co dobre a co zle, w najgorszym przypadku zlapac za morde i pociagnac a nie tylko przygladac sie co dalej. Byc jej przewodnikiem jak osobie wychodzacej z nalogu (narkotyki, alkohol), mocno trzymac za reke, nawet uzyc przemocy, byleby nie doposcic, by nalog znowu zlapal ja w swoje szpony. To wlasnie ostatnio slyszalem. Zobaczymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to sobie misje zadales

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawdziwy "Wergiliusz" z krwi i kosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wirgi zdobywa teraz szczyty trzymajac za pyszczek obecna niewiaste, jak wroci to na pewno sie odezwie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sorry,nie wirgi tylko wergi ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ok. no to gdzie ten Wergi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zasypalo go (ich) sniegiem. Podobno tej zimy niesamowicie obfite opady sniegu. Byle tylko mieli czym wrocic.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawska1111
Wróci w sobote, tak pisał, moze w niedziele jak sie wyspi cos skrobnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to czekamy cierpliwie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale na pewno nie damy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawska1111
No i co z Wami/Tobą ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×