Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość alkoholiczka 1982

Alkohol zrujnowal mi zycie Nie wiem juz kim jestem Trzezwieje Alkoholiczka

Polecane posty

Gość gość
Dobranoc Specu, orange ale znamy się. Wybacz. Żadnych o sobie informacji od dawna tutaj nie zapodaję:) Bo moderacja odmawia kasowania hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Alkohol zabija powoli!!!!!!!!!Dotrze to w końcu do waszych zapijaczonych mózgów!!!!!?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alkolubna
Hej. Jak się dzisiaj macie? Ja tak sobie. Kiepski nastrój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koalka z Woli
Może ktos z Was umiałby mi pomóc? Byłam związana z alkoholikiem ok. dwa lata. Z tym, że nigdy nie widziałam go pijącego, czy pijanego. Miał ciąg raz na rok, jeden 3 tygodnie, drugi po roku abstynencji - 3 miesięczny, ktorego juz nie przezył. Popełnił samobojstwo. A mnie meczy potworne poczucie winy, ze nie pojechałam do niego, gdy prosił, zebym mu pomogła, ze nie moze przestać pic...Ja nigdy nie spotkałam się z chorobą alkoholową, nie wiedziałam jak reagowac. Ludkowie z forum poradzili mi,żebym nie jechała, ze on nie mnie potrzebuje, a kogos, kto by mu po flaszkę skoczył. No i nie pojechałam...A Jego juz nie ma. Piękny, przystojny, swietnie wykształcony i bardzo inteligentny facet. Niestety torpedowal wszystkie moje pomysły na leczenie jego. Zmagał się z depresją. A ja nie potrafie tego wszystkiego zrozumiec. Co działo się w Jego głowie, w Jego duszy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez zostawilam alkoholika bo byl niemily do mnie i mi tak radzili na forum. A teraz sie o niego martwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
potrzebujesz rozmowy z psychologiem, poważnie :-) Nie odpowiadasz za jego chorobę i nie byłaś jego prywatną pielęgniarką. Nie zapiłby się wtedy to by się zapił innym razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mogę wkleic linka forum uczuciowe kafeterii temat Mąż alkoholik tam znajdziecie poradę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koalka z Woli;skoro nie chciał się leczyć to znaczy ,że takiego dokonał wyboru.Był dorosłym człowiekiem,sam odpowiadał za siebie.Dobrze byłoby,gdybyś poszła na terapię dla współuzależnionych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ja nigdy nie spotkałam się z chorobą alkoholową, nie wiedziałam jak reagowac. " No właśnie. A wymagasz od siebie cudów ? Jesteś tylko człowiekiem a dałaś się uwikłac w nieuczciwą grę z alkoholikiem. Potrzebny c***sycholog który to poczucie winy wybije ci z głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Koalka potrzebujesz pomocy. Zawsze bliskie osoby samobójcy mają wyrzuty sumienia i poczucie winy... mówią sobie, że jakby coś zrobili albo czegoś nie zrobili to samobójca by żył, a to nieprawda! Facet miał depresję, załamał się i to po prostu zrobił. TO NIE TWOJA WINA. Potrzebujesz pomocy. Pójdź do kościoła, pomódl się, do psychologa, do dobrego przyjaciela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koalka z Woli
Rum Burak - nie byłam jego pielęgniarką, nie byłam wspołuzależniona, bo nie mieszkaliśmy razem. Zanim się poznaliśmy on trzykrotnie był na odwyku, na terapii ale był "nieuleczalny". Wydawalo mi się,ze skoro rok potrafi nie pic, to jednak umie panowac nad chorobą. W tym wypadku alkoholizm nałozył się na depresję, i kólko się zamyka. Zycie z nim wydawało mi się jak zycie na bombie z opóżnionym zapłonem, dlatego mimo, uczucia, jakim Go darzylam, nie chciałam zdecydowac się na życie pod wspolnym dachem.Ale tez nie potrafiłam od Niego całkiem odejść. Nigdy nie ponosiłam konsekwencji Jego choroby. To był lagodny, kulturalny i grzeczny człowiek, nawet wtedy, gdy był pod wpływem (ostatnie tygodnie zycia). Nie chcę gadac z psychologiem, chcę gadac z Wami, ludzmi, ktorzy mają cos na ten temat do powiedzenia z wlasnego doświadczenia. Co to takiego jest "osobowość alkoholika". Dlaczego On to zrobił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" Wydawalo mi się,ze skoro rok potrafi nie pic, to jednak umie panowac nad chorobą." Nic bardziej mylnego. To były przerwy w piciu. Taki miał schemat picia. Raz a dobrze potem przerwa. A że choroba nieuleczalna to w każdym przypadku. Mozna ją jedynie zaleczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" Co to takiego jest "osobowość alkoholika". Dlaczego On to zrobił." nie zawsze udaje się wkleic linka Byc może częsc odpowiedzi dostaniesz w wykładzie Osiatyńskiego. Wpisz na youtube Osiatyński alkoholizm wykład powinien się wyświetlic trzyczęściowy filmik. Możesz też poszukac filmu My Name is Bill W. Również tam pokazane jest jak całkiem inteligentny człowiek nie potrafił sobie długo sam poradzic z czymś ponad jego siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koalka z Woli
Wiem juz, że On był typem ypsylon. Długo dojrzewał do decyzji o samounicestwieniu się. Tylko w ten sposób widać potrafił wygrać ze swoją chorobą i ze swoimi demonami. Przegrywał po kolei wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
,,No i nie pojechałam...A Jego juz nie ma. Piękny, przystojny, swietnie wykształcony i bardzo inteligentny facet.'' 🌼 Dodaj tu jeszcze -,,chory na smiertelna,postepujaca chorobe.''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Ty się pogodziłaś z tym że on był chory ? Bo to dośc ważna rzecz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koalka z Woli
Wiem, ze był smiertelnie chory. Miał juz schorowany organizm, zle się czuł fizycznie i psychicznie. Ja kochałam Go takim, jakim był. Wiedziałam, ze czas jest policzony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może będę upierdliwy ale pomiędzy WIEM a POGODZIŁAM się jest różnica Moim zdaniem Ty uważasz że coś mogłas zrobic. Teraz się katujesz myślami że gdybyś zrobiła to czy tamto to może byłoby inaczej. Niestety zapewne niewiele mogłaś zrobic. Jeżeli na niego nie działała terapia i nie działała Twoja miłośc to nic nie mogło mu pomóc poza boską interwencją /to ja rum burak,nie moge sie zalogowac/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja Wiara - ja nie byłam Jego zoną. Znałam Go tylko krótkie dwa lata. Twój mąż, umarł w wyniku zdegradowania organizmu czy sam tak wybrał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zmarl w trakcie zespolu odstawienia,na skutek powiklan. Ja zajmuje sie teraz soba,moimi uczuciami na terapii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koalka z Woli
Trafiłes w sedno Rum. Pogodziłam się, że jest chory i próbowałam namowic Go na leczenie, najpierw depresji, potem, w ostrej fazie próbowałam namowic Go na detox.("To jest oddział typu więziennego").W krotkich przerwach w tym ostatnim maratonie uczestniczył w jakichś spotkaniac*****akichś zakonników pod Wawą ("porażka"). Leki przeciwdepresyjne, ktore brał od prawie dwóch lat nie działały na Niego a lekarka nie widziała u Niego symptomow zalamania nerwowego, kiedy był na wizycie kontrolnej 2 tygodnie przed smiercią. Tak, własnie tak myślę,że nic nie zrobiłam, zeby Go uratowac, nie dodałam Mu wiary, nie pokazałam możliwości. Zostawiłam Go z tym samego. Pomijając wyrzuty sumienia, to cholernie mi Go brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja Tobie tłumaczę że nic więcej zrobic nie mogłaś bo walczyłas z czymś ponad Twoje siły i ponad siły terapeutów skoro mu nie pomogli. To od niego dużo zależało również :-) Moim zdaniem jest ci jednak potrzebna terapia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
,,Zostawiłam Go z tym samego.'' 🌼 On tez Cie zostawil sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chociażbyś nie wiem co zrobiła to klucz do życia w trzeźwości on miał wciąż w swoich rękach. Problem w tym że albo go nie widział albo nie chciał z niego skorzystac . Ty miałaś niewiele do gadania w starciu z tą chorobą. Mogłaś jedynie nie stwarzac mu komfortu picia i traktowac tzw. twardą miłością. Jednak nie jesteś cudotwórcą by kogoś odmienic. Nie dane mu było wytrzeźwiec za życia po prostu. Winienie siebie które uprawiasz jest bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×