Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moze przyszla mamusia

GRUDNIÓWKI 2014

Polecane posty

Gość gość Agnieszka
Jestem w szpitalu od poniedziałku, okazało się że szyjka się skraca i trzeba było się położyć. Jest spora szansa że dziś mnie wypiszą. Bardzo tęsknię za Zuzią. To pierwszy raz kiedy tyle mnie nie ma w domu. Po kilka razy dzwonie i pytam co robi, mąż mówił że raczkowanie po całym domu opanowała perfekcyjnie i nauczyła się wychodzić na niską kanapę. Nabiła sobie pierwszego guza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikolajowa
No Viola coś w ten deseń, tylko u nas z wodą są wariacje...nie pamiętam ile Seba miał dokładnie ale też coś koło roku...w jednym pojemniku- takim jakby koszu a'la wiklinowym miałam słoiki z ogórkami od rodziców...to mi tam robił wiecznie remanent...więc przykryłam to drugim pojemnikiem i wstawiłam do niego, na te ogórki, zgrzewkę wody aby to dociążyć, żeby już te słoiki zostawił w cholerę....chwila moment a młody zaś w słoikach grzebał... i nie wiem jak to sobie ściągnął, bo na szczęście nie widziałam..ale byłam pewna, że moja konstrukcja jest dla niego nie do ruszenia bo to nawet dorosłemu ciężko dźwigać... Ech Aga masz Ty też przygody....no ale na pewno wszystko będzie okej..musi być!!!! :) u mnie tez już nie tak kolorowo, bo 13 w piątek zadzwoniły do mnie recepcjonistki z mojej przychodni, że moja wizyta w poniedziałek się nie odbędzie, booo... mój lekarz już nie będzie tam przyjmował..ponoć jakaś rehabilitacja go czeka a potem emerytura....zaje*biście co??..tak akurat na prawie 2 miechy przed moim rozwiązaniem...trochę się wkurzyłam, ale dałam się zapisać do jakiejś nowej Panci na środę, bo jakby mi się l4 wraz z tym poniedziałkiem kończyło, więc nie miałam co wybrzydzać...no i się okazało, że Pancia młodziutka, nadgorliwa...chyba ze 30 minut mnie tam maglowała...żeby na koniec stwierdzić, że moje dziecko jest o 2 tyg za duże...w sensie jestem w 30 tyg a pokazuje na 32 wg pomiarów...co niby wskazuje na jakąś makrosomię czy coś w ten deseń...w związku z czym dostałam skierowanie na 8 różnych badań...typu tarczyca i inne glukozy...i na nic się zdały moje tłumaczenia, że mąż ma 2 metry, ja też za niska nie jestem...bo to i tak za dużo...pamiętam, że pytałam o te rozstrzały doktorka swojego staruszka, co nie jedne zęby już zjadł i mi tłumaczył, że teraz się nie należy tym sugerować za bardzo bo dzieci rosną skokowo itd itp...ale młodzinka była uparta przy swoim, więc czeka mnie oddanie przynajmniej połowy swojej krwi w ramach badań;) a jestem już taka jakaś umarudzona życiem i tym wszystkim, ze nawet mi się nie chce innego lekarza szukać...dam jej się pouczyć na swoim przykładzie dopóki tylko krwi żąda i dopóki nfz za to płaci..;) ale serio dziewczyny już się zaczęłam nakręcać, że pewnie mam tą cukrzycę albo tarczyce zakichaną...bo ja nie mam mocy....ja wstaje rano budzona przez mojego skowronka...tradycyjnie prysznic bo jest tak obejsrany, ze nie da się tego inaczej uratować, potem zjadamy śniadanie i moja moc się na tym kończy...wszystko robię na raty, sprzątam... gotuję...bo co chwilę muszę iść poleżeć...do tego zła jestem na siebie przez to, bo totalnie się rozjeżdżam ...z jednej strony tłumacze sobie, że to tylko chwilowe...a z drugiej to robi się nie do wytrzymania...natłok obowiązków mnie przytłacza..to, ze nie jestem w stanie robić z Sebą tego wszystkiego co bym chciała...a najgorzej, że dorosłej duszy nie mam do której bym mogła gębę otworzyć innymi słowy niż "zostaw", "nie ruszaj" i "uważaj"...mąż ciągle w remontach...znajomi i rodzeństwo pracują...brat planuje ślub do tego ...a ja jak ten kołek sama...i tylko piosenki dla dzieci i inne teletubisie...bo przecież od tego jest komputer....serio jestem bliska jakiegoś załamania czy innej depresji chwilami... mąż się napalił na ten wyjazd ślubny a mi on nie w smak totalnie...już teraz ledwie żyję, to co będzie za miesiąc...a jak w Zakopanym urodzę?? z drugiej strony on zapierdziela od rana do wieczora przecież i też mu się należy jakiś relaks i chwila urlopu...zobaczymy jak się sprawy potoczą i co mi Pani Młoda wywróży z tym moich wyników... ehhh... no to czas do spania..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikolajowa
To znowu ja...monolog se poprowadzę;) zaczynam się poważnie martwić o moje dziecię...a może to normalne?? od dwóch dni śpi w dzień ponad dwie godziny...i to kładzie go już o 13...zazwyczaj drzemkę miał ok 15-16 i to godzinę max..a potem jeszcze do 24 potrafił dzikować..a teraz o 22 się już słania...do 8 pośpi (z przerwami na żarcie oczywiście, bo nie umiem go tego oduczyć) i o 13 on już jest znowu dętka... a ja zamiast się cieszyć to zaczynam się martwić, czy mu coś nie dolega...dziwna sprawa... hehe wracamy do tematu szczepień...dostałam WEZWANIE!!! serio...jak na posterunek...Seba był chory, potem się poparzył i przegapiłam szczepienie, bo nie chciałam mu dokładać..a potem przyznam szczerze zapomniałam..patrzę w piątek do skrzynki a tam list...mało z ciekawości nie umarłam, bo teraz to rzadkość...zanim wróciłam z kluczykiem już sobie wyobrażałam, że urząd skarbowy mnie na pewno zamknie, bo źle pita wypełniłam...a tam owo wezwanie....nie no miło, że się przypominają ale kuźwa mogliby jakoś delikatniej...:O kupiłam dzisiaj w Kaufie pierwsze truskawki i jestem usatysfakcjonowana - na pewno chciałyście wiedzieć;) to pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikolajowa
a jednak jeszcze nie "pa"...;D słuchajcie poważna sprawa!!! jak Wam idzie mycie zębów swoim dzieciom?? bo mi do jakiegoś czasu szło gładko...mam taki z ziaji żel o smaku chyba żurawiny i dawał se szorować aż miło...a teraz żel wyżre a szczoteczkę wypycha językiem z twarzy, podwija wargi..szarpie się... a ja szału dostanę...bo nie chcę go zrazić i na siłę w pyszczycho pchać...ale nie chce też żeby miał tam zaraz czarną kopalnię węgla...a szczerze do siwizny mnie doprowadza każde jego mycie kłów...jest na to jakiś trik??? teraz już na prawdę pa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mikołajowa- szacun- gratki- i w ogóle! Jeżeli nasze chłopaki podobne temperamenty mają i Twój jest tak meeega żywiołowy jak mój, to pełen szacun, bo ja bez "brzuszka" za tym moim nie wyrabiam, a jak bym była w 3 trymestrze? Nie wyobrażam sobie, naprawdę... Jeżeli o spaniu... Mój Gabryś wstaje ok 8 rano, w dzień śpi różnie- od 1,5 do 3 godzin- no max od ok 12- 15, no i idzie spać ok 21-22. W nocy nie budzi się, więc śpi 10 godzin. U nas z myciem zęboli- luz, pasta zjedzona, kiełki podziamdziane szczotką. A może Twemu synowi jakieś nowe ząbki rosną, że nie da sobie myć, albo może gdzieś podrażnioną błonkę śluzową ma na policzku, dziąsełku, może jakiegoś afciorka ma, albo szczotka za twarda? No nie wiem... Ja mam szczepienie w czerwcu, pneumo i '6'skojarzoną hexę. Recepty już mam w domku. Jestem strasznie zdyscyplinowana jeżeli chodzi o wszelkie wizyty lekarskie, dzieci, moj*****ardzo tego pilnuję, jak w zegarku. A u mnie? Po zabiegu krioterapii na szyjce i zastosowanych po zabiegu lekach, po nadżerce nie ma śladu, kontrola w październiku v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
(..), moje...*bardzo tego pilnuję(...) v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak "młoda" nalega to zrób badania. Każda ciąża może być inna. Moja ciąża też była książkowa, a mały w swojej książeczce też ma wpis z położniczego- hipertropia urodzeniowa(czy coś takiego) tylko dlatego, że ważył ponad 4kg. Cukrzycy ciążowej nie miałam, ja wysoka, śluby to już w ogóle dziad wielki:-) i zaraz takie medyczne epitety! Że ponad 4 kg to coś nie tak? Dbałam o siebie jak o jajko w ciąży, pełnowartościowa dieta, witaminki i urodził się rosły królewicz:-) Ale to różnie bywa, zrób badania... O ile dobrze pamiętam, to mój synek w 32 tygodniu ważył 2400g i wówczas mój gin na wizycie podczas usg nazwał go "bydlaczek" v:-):-):-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaska_81
Ufff...ja dzis przeglad zrobilam i wszystko ok. Macica piekna i ona jajniki. Pobral mi tez cytologie:-) najlepsze, bo mowi mi, ze jego zona zanim urodzila dziecko to miala 5 poronien. Moja Marta 3890 miala i nic nie pisali jej. Ten moj gin nie przepisywal wlasnie zadnych dodatkowych witamin, jezeli krew byla w normie bo po nich wlasnie wieksze dzieci sie rodza, napompowane sztucznymi witaminami. Dieta najwazniejsza. Moja szaleje, ale da sie przezyc. Nocnik najlepsza zabawa, dzis 2siusiu i 3razy kupka byla:-) maz w delegacji, wiec mamy babcie na nocki, a w czw jedziemy cala zgraja-10 osob do mojej babci-90,5 lat ma:-) Ze szczepien to jeszcze mmr2 nie zrobilismy, ale co sie odwlecze to... Moj ojciec od wrzesnia 18kg zrzucil:-) tak go dietetyczka w obroty wziela razem z diabetyczka. W sobote zaliczylismy caly dzien w Gnieznie na zakupach, butow nakupowalismy, no i udalo mi sie portfel kupic, ach i okulary wymienilam z nakladka na magnes na slonce. Jestem mega zadowolona. Zeby myjemy elmexem, Hania ma signal:-) no i 19.06 znowu wystep baletowy:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Marcie nie pisali, bo to dotyczy tylko dzieci z wagą urodzeniową ponad 4 kg. Mój skarbuś kochany napompowany nie był, może Marta była:-)... Wyniki w ciąży były super, lekarz zalecał witaminy, sama uważam, że w dzisiejszym jedzeniu to nie dojdzie się co jest i sumplementacja witamin jest konieczna...zresztą wałkowany był już tutaj ten temat...każdy ma inny na to pogląd i każda niech robi sobie w ciąży co chce... v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu monia. jeny dziewczyny ja z amelia nie wyrabiam!!!!!! DIABEL WRODZONY ZERO KONTROLI. od kad nauczyla sie mowic NIE wszystko jest nieeee... oczywiscie procz jedzenia ;) wczoraj botwinke wcinalysmy :) Exmikolajkowa znam nieco Twoj bol bo kiedy bylam w ciazy uzeralam sie czesto z moja siostra i brzuchem kiedy przyjezdzalam do mamy... moze sebie potrzebne towarzystwo? my jezdzimy czasem do kolezanki z 2 miesiace starsza corka od Amelii to razem wyszaleja sie pobija poplacza wycaluja poprzytulaja i padaja w koncu. wczoraj wybralam sie z moja ciotka na spacer po witominskich lasach to myslalam ze pluca wypluje bo zem wlazla z wozkiem pod taka gore ze szok... a wozek ciezki a Amelia 13.5 kg juz niestety... apropo ledwo starszej ode mnie cioci Amelii w pazdzierniku urodzi sie wujek :P co do rozrabiania naszych pociech ja nie wyrabiam z rozrabianiem Amelii ja juz widze po jej minie jak szuka co by tu zmajstrowac. nocnik i nakladka na toalete sa wiec zaczynamy intensywniejszy trening niz dotychczas. co do spania amelia tez sie przestawila. spi do 7 idzie spac 11-12 spi od 2 do 3 godzin i pozniej moedzy 20a 21 idzie spac. ale malpa chce koniecznie spac ze mna ale jej nie pozwalam za czesto, zasypia i odkladam do lozeczka. i najgorsze co zrobilam to przeklulam jej uszy. nie wiem jak dalam sie namowic zacmilo mnie nieco tak wiec uszy mojej ksiezniczki zdobia piekne kolczyki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikolajowa
ehhhh Viola dziękuję za uznanie;) zawsze myślałam, że jestem nie do zdarcia a tu się okazuje, że jednak mogę trochę wymiękać czasem... no temperament Seby jest myślę podobny do Gabrysiowego, bo za każdym razem utożsamiam się w 100 procentach co do Twoich wypowiedzi...i zazwyczaj się zastanawiam, czy Ty czasem o moim pierworodnym nie piszesz;) trochę mnie uspokoiłyście z tym spaniem...myślę, że Sebie jednak te upały też trochę dały w kość i mu rura zmiękła..bo już nawet na spacerach potrafił przystanąć i rączki wyciągnąć, że opa...co prawda my mieszkamy pod taką jebitną górę, że sama zawsze marzę, żeby mnie ktoś wniósł albo wwiózł;D Szczepienie mamy zaliczone..a nawet trzy..więc wczoraj mojemu dziecku grubo podpadłam chyba...ale następne co nas czeka to bilans dwulatka, więc na razie z baśki...no nie do końca, bo od lipca zacznie się latanie z drugim...;D moje pierwsze "małe szczęście" waży14,4 kg i jest 88 cm długi...także mam co dźwigać, nie powiem, że nie...Pani pielęgniarka się wczoraj strasznie rozczulała nade mną z tego powodu...najważniejsze, że nie jest otyły, przeliczyli to w jakichś centylach czy coś...tylko bysior będzie po tacie...z resztą ze mnie też żadna kruszyna...;D No Pani doktor Młoda, też mnie tym epitetem uraczyła Viola (a raczej mojego drugorodnego), co i Twojego synka po porodzie...jeszcze się biedny nie urodził a już go przezywają...Sebie też niewiele w takim razie brakowało, do tej obelgi, bo urodził się z wagą 3900...a Pani młoda na moją sugestię, że też mały nie był, stwierdziła, że to normalne dziecko....szkoda, że przy nowo narodzonych "koleżankach" z sali wyglądał na odchowanego trzymiesięczniaka;D z reszta jak wylazł z moich czeluści, to się personel zakładał o to ile będzie ważył i nawet 4,5 mu dawali..a widzą tych noworodków trochę na co dzień...no ale...dla świętego spokoju zrobiłam te badanie..mąż mi wczoraj odebrał i o żadnej cukrzycy nie ma mowy...ani o tarczycy dzięki Bogu..za to mi jakiś osad moczu wyszedł nieciekawy i niby, że mogę mieć zakażenie dróg moczowych...tak mi powiedział Pan doktor Google...;D mogę..ale nie muszę, bo robiłam te badania na wariata, ani z porannego, ani ze środkowego moczu, bo nagle we wtorek mnie natchnęło, że skoro i tak mnie ranny ptaszek obudził, to już pójdę i zrobię te badania...po drodze kupiłam kubeczek i wysikałam się na siłę w przychodni:P ale Pani młoda i tak mnie pewnie wyśle na posiew moczu...na wszelki wypadek muszę żurawinę zacząć wcinać;) Ja z Sebą witamin nie brałam...lekarz mi nie nakazał, bo wyniki miałam spoko...a jakoś tak mu ufałam, że skoro nie każe, to nie muszę brać...bez żadnej większej filozofii...a i tak Seba mały nie był...a teraz jakieś tam mam witaminy i czasem od wielkiego dzwonu wezmę, ale też mi nikt nie kazał, tylko moje słabe samopoczucie mnie czasem przyciśnie....Także sporadycznie sobie łyknę magnez i witaminy dla ciężarówek, ale do systematyczności mi w tym daleko..;) podeślę Wam zaraz na pocztę mojego miglanca, jak się ładnie "bawi";D Wszystkiego dobrego mamuśki, jesteście wszystkie Superbohaterkami;)!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
Co do witamin w ciąży to i ja słyszałam opinię, że dzięki nim się dzieci większe rodzą i takie napompowane. Ja brałam, Michał 4380g, więc może jakiś wpływ na to miały te witaminki. Ale prawda jest taka, że my oboje wysocy, ja 176, więc jak na dziewczynę to sporo. Ale nasze rodziny to bardziej z tych wielkoludów, bo nasze rodzeństwo zarówno chłopcy jak i dziewczyny to grubo ponad 180 :D Także na sali po porodzie to nasz był największy i różnica była bardzo duża. A Viola Twoje stwierdzenie "Mój skarbuś kochany napompowany nie był, może Marta była" pokazuje jakim typem matki jesteś :D Trochę mi się takie dziwne wydało, trochę dziecinne, ale może tylko mi :) Mój Michał też rozrabiaka. Trochę mi się rozchorował, bo chyba przesadziliśmy z jazdą na rowerze. Jakaś infekcja w oskrzelach się przyplątała, bo tylko kaszle, a nic więcej się nie dzieje, więc może się obędzie bez antybiotyku. Zobaczymy. Teraz przede mną gorący okres, więc raczej będę biernym czytelnikiem. Mam dużo pracy w swoim ogródku, muszę doszlifować swoją pracę mgr i jak sie uda to obrona w lipcu. I jeszcze po drodze parę egzaminów w sesji. A mąż w trasie więc też z tym moim łobuziakiem dużo nie porobię... Ale zaciskam żeby i do przodu. Ale i tak podziwiam was Mikołajkowa i Aga, ja nie wyobrażam sobie chodzić z brzuchem za tym rozpędkiem. :) Też wyślę parę zdjęć od siebie. Wszystkiego dobrego mamusie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojej, Mika, a jakimż to ja typem matki jestem? Jak to wydedukowałaś po tym jednym zdaniu? Niesamowite:-):-):-) Napisałam to raczej żartobliwie, bo nie wiem co oznacza napompowane dziecko. Mój syn był poprostu sporym, zdrowym noworodkiem...tyle Inaczej...jak odróżnić 4 kilogramowego noworodka kobiety nie zażywającej witamin, a tego, którego mama zażywała witaminy i również ważył 4 kilo? Po czym poznać napompowanie drugiego dziecka? Jest napuchnięty? Obrzmiały? No bo przecież o tym pierwszym nie powiemy napompowany...no to takie podejście jest dziecinne...no raczej:-) Mikołajowa- Sebuś super chłopczyk. No dobrze się bawi widać. Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko. Woda w domu jest, proszek do prania jest, nie ma co dziecku żałować. Moje dziecko bawi się również na całego. Drażnią mnie takie mamusie co to dziecka do piasku nie puszczą bo się pobrudzi, wygniecie czy zakurzy. Sebuś szczęśliwy widać:-) duży też chłopczyk. Swojego ostatnio ważyłam na wadze łazienkowej to też 14,3 ważył, a zmierzyć to się nie da, ucieka, na szczepieniu w czerwcu go ujażmią w przychodni, bo przy obcych to aniołek, bardzo spokojne dziecko:-) Mikołajowa , nie przypominam sobie, żebyś pisała...jakie imię wybrałaś dla dzidziolka swego? v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
Viola, tak jakoś wydało mi się to dziecinne. Kasia pisze, że nie za zażywała witamin i ogólnie pisze, że jest opinia że jak matka bierze witaminy to dziecko się rodzi większe i "napompowane". Ty mówisz, że brałaś i trochę oburzasz się, że ktoś raczył Twoje dziecko zaliczyć do tej grupy, a to chyba nie było spersonalizowane do Ciebie. Jakoś tak przez podkreślenie "skarbuś kochany" nie był napompowany i że może Marta była- skojarzyło mi się z takim typem matki co uważa, że jej dziecko jest idealne a inne nie są. Każda matka uważa, że jej dziecię jest super i na pewno tak jest, ale trochę to zdanie jakoś mi nie pasuje. Może się czepiam, więc wybacz. W sumie to nie istotne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahaha:-) oczywiście, że moje dziecię jest najładniejsze, najfajniejsze, naj, naj, naj...Twoje dla Ciebie pewnie również i dla Kasi Marta i dla Mikołajowej Sebek...no nie? Chyba opacznie zrozumiałaś co napisałam a może to ja coś pomyliłam, nie wiem...w każdym bądź razie nikogo urazić nie miałam zamiaru, broń Boże:-) wszystkie dzieciaczki są kochane. Ostatnio miałam sytuację w piaskownicy. Mój Misio dziabie w piasku, no i jakiś drugi smerfik też dziabie. Jego mama odeszła trochę od piaskownicy, z kimś rozmawiała. A ja wołam do Marcelka- 'kochanie, chodź do mamusi, poprawię Ci czapeczkę'. Na to Marcel położył łopatkę i biegnie do mnie a drugi chłopczyk w tym samym czasie położył łopatkę i też do mnie biegnie. Stanęli oby dwaj przede mną jak wojsko i czekają na poprawienie czapeczki. No to poprawiłam Marcelowi i pytam chłopczyka- 'jak masz na imię?', mówi- 'Lobelt', mówię- 'też Ci czapeczkę poprawić?', mówi- 'tak'...więc zrobiłam jak sobie życzył. Także jak śpiewała Jeżowska- 'wszystkie dzieci nasze są':-) Ostatnie słowo a propos "napompowanych" nowonarodzonych. Moje dwie koleżanki namiętnie wcinały witaminy w ciąży. Jedna urodziła dziewczynkę 2860, a druga chłopca 3260. Także nie widzę związku:-) v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy wasze dzieci tez tak chrapia? Amelia to chrapie od zawsze jak szalona czasami az mnie to budzi! fakt ze zawsze spi na brzuchu wgnieciona w material boczny lozeczka (po raz kopejny chwale lozeczko turystyczne) ale kurcze bez przesady tak glosno chrapac! dostalam jakiegos szalu na kupowanie butow Amelii. a to sandalki do sukienki a to adidasy a to inne na podworko a to jeszcze jedne do wody i sie nam uzbierala cala szuflada butow... a Amelia w sklepie tylko zobaczy buty krzyczy "buty" i wyciaga juz stopke do gory zeby mama jej przymierzyla :) dzisiaj na szczepienie idziemy a kurcze ksiazeczke zostawilam u babci niestety wiec moga miec problem niestety. co do zabawy w piasku amelia lubi bardzo ale zazwyczaj jestesmy z Kają wiec dziewczyny sie bija o lopatki wiaderka itd. i afera w piaskownicy nieslychana. ale ostatnio tanczyly razem kolko graniaste trzymajac sie za raczki wiec bardzo uroczo to wygladalo :D DZIEWCZYNY czy ktoras z Was ma przesuwane drzwi? jak sie sprawdzaja? i czy jestescie zadowolone a i czy ewenrualnie jakoes zdjecie na poczcie moznaby bylo poprosic? :D my dopiero malujemy niedlugo panele ale czekamy wciaz na kredyt prawdopodobnie w przyszlym tygodniu juz cos bedzie. i dalej nie mamy fachowca od kuchni :/ co do napompowania czy nie moja systematycznosc jest na srednim poziomie wiec bralam jak mi sie przypomnialo ale Patryk jest spory wiec Amelia nie urodzila sie kruszynka ale tez nie byla duza jak wasze chlopy :) ale z tego co mi wiadomo przy cukrzycy ciazowej czesto rodza sie wieksze bobaski :) ale ja mialam tylko lekka i bylam na diecie (z reszta w ciazy jadlam chyba tylko to co zwiazane z pomidorami bo moj apetyt zmalal do zera i stalam sie absolutnie wybredna na wszystko) przytylam tylko 14 kg to byl sam brzuch bo rece i nogi zeszczuplaly a brzuch mialam jak z blizniakami a ja zawsze bylam szczupla... amelia 3740 a jak wychodzilysmy ze szpitala to 3745 wiec o tyle lepiej ze jak jeszcze karmilam piersia to sie najadala. ale 2 miesiace i noestety waga sprzed ciazy :( monia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Agnieszka
Hej hej. Pogoda rozpieszcza. Wróciłam niedawno ze szpitala i dziś myślałam że znowu mnie położą. Poprzednim razem skrócona szyjka, dziś plamienie. Na szczęście okazało się że to z nadżerki. Witamin nie biorę bo lekarka kazała odstawić, wyniki mam książkowe. Magnez tylko na zhamowanie stawiania się brzucha. Synio prognozowanej wagi raczej nie osiągnie bo córka na tym etapie cięższa była a i tak 3 kg nie osiągnęła. Strasznie męczy mnie ta ciąża, brzuch mam bardzo nisko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikolajowa
Na pewno się zgodzę, że słowo "napompowany" jest trochę nieadekwatne (czy po witaminach czy nie) i też bym się podminowała chyba, gdyby ktoś mi dał do zrozumienia, że mój syn jest "napompowany"... chyba, że osobiście dawałabym mu chipsy 3 razy dziennie i do popicia colę...nie odebrałam tego personalnie, bo nie brałam witamin w poprzedniej ciąży, a mimo to Seba i tak urodził się spory...śmiem twierdzić, że to jednak genetyka..ja miałam coś koło 4 kg, mąż miał też coś w ten deseń to i Seba od nas nie "odrasta"... oczywiście też słyszałam o tym, że niby po witaminach dzieci rodzą się większe...ale ile w tym prawdy?? wyników badań nie widziałam.. słyszałam to raczej jako jedną z legend...;) a tu się można kłócić jak przy szczepieniach..każdy swoją prawdę-rację ma... a nie wiem czy Wam pisałam, koleżanka moja ze studiów w ciąży była 2 tyg starszej niż ja..piszę "była" bo dokładnie dwa tygodnie temu zrobili jej cesrakę, bo młody coś nie rósł..a ona wylądowała z białkomoczem i ciśnieniem kosmicznym..nie muszę dodawać, ze witaminy jak cukierki jadła... z resztą przestraszyła mnie nie na żarty, bo napisałam do niej akurat w niedzielę po jej porodzie (nie wiedziałam, zże już jest po cesarce) żeby uspokoić sumienie, że jeszcze nic nie mam przygotowane dla drugorodnego i chciałam się pocieszyć, że ona pewnie też nie ma...no i nie miała...zaś jej drugorodny się za specjalnie tym faktem nie przejął i już od dwóch tygodni jest na świecie..niestety w inkubatorze i jeszcze z miesiąc tam zostanie, bo musi dobić swoje kilogramy...no i się zestresowałam trochę, że nie można być w życiu niczego pewnym, bo się można nieźle zdziwić...rodziła w 32 tygodniu..dzisiaj mi wybił 32... :O a że mój Seba jest najpiękniejszy i najwspanialszy na świecie to nie ulega żadnej wątpliwości...choć są momenty, że mam ochotę zadusić..i to niekoniecznie z miłości...;) hehe mam koleżankę taką, a w sumie kuzynkę koleżanki...jak miała kiedyś Sebę na kolanach chwilę i coś tam mu do jedzenia dawała, to mu za każdym razem buzie wycierała...patrzyłam na nią z niedowierzaniem..ale potem mi koleżanka zdradziła, że owa kuzynka właśnie ma takiego zajoba na punkcie czystości, że syna swego to milion razy dziennie przebierała z każdą plamką...ja dopóki mój dziec nie wygląda tak jak na przesłanych zdjęciach, no i chyba, że w jakieś gości idziemy, to leję na to cienkim sikiem, czy ma plamkę tu czy tam...póki nie wygląda jak małe murzyniątko, jest ok..też jestem zdania, ze brudne dziecko to szczęśliwe dziecko;) a jak trochę piachu zeżre tez mu nic nie będzie;D No właśnie teraz to zgłupiałam Viola...Twój syn to Marcel czy Gabryś??? napisałaś ostatnio Gabryś i się zdziwiłam, ale że ja mam dziury w mózgu, to se myślę..myślałam, że Marcel ale może być i Gabryś..teraz zaś piszesz Marcel i aż mi się mózg zagotował o co w tym chodzi wszystkim:P:P drugorodny chyba będzie Dawidem, ale pewności nie mam, bo wciąż się z mężem wahamy....ja bym wolała Szymka..ale mąż się buntuje, bo zna jakiegoś niefajnego..zaś mąż widziałby Adriana...ale jakoś ja się nie mogę przekonać...więc ciągle wracamy do tego Dawida...się okaże pewnie przy porodzie hehehe:P Seba czasem chrapie..ale to jak zaśnie w dziwnej pozycji i ma nienaturalnie główkę ułożoną..albo jak mu gile nosek przytkaja..ale nie mogę powiedzieć, ze to standard...w przeciwieństwie do lubego, który to zarzyna jak stara landara...;D zębów Seba ma na razie "komplet..." żadnych zmian w gębie...szczoteczka miękka...tylko po prostu przekora taka...buntownik jeden chce żebym osiwiała...na zasadzie nie, bo nie... hehe Monia mówisz malujecie dopiero??? A u nas to dopiero tynkowanie się szykuje...ale teść się zlitował nad mężem i zapowiedział, że w poniedziałek przyjdzie pomagać...bo do tej luby sam wszystko robił biedny...więc może coś szybciej będzie..ale raczej do porodu się nie wyrobimy;/ no i teraz muszę się nagłowić, bo teściu se również w ten poniedziałek obiadu zażyczył...a ja mam w głowie "tabulę rasę" i żadnego pomysłu czym by go tu ugościć..;/ U nas pogoda właśnie dupna od dwóch dni, dzisiaj nawet popadało, ale w sumie kilka dni wcześniej był taki ukrop, że nawet nie przeszkadza, lubię upały i nigdy nie narzekałam..ale w ciąży to insza inszość...ja mam przypływy gorąca i potów nawet bez upałów więc troszkę się męczyłam, nie powiem, że nie..no ale Aga już mamy z górki;) inna moja koleżanka, też w ciąży, na 11 czerwca ma termin, i ostatnio mi pisała, że porodu się boi...a ja się nie boję.. tylko się martwię jak ten mój biedny Sebuś sobie bez mamy poradzi przez AŻ 3 dni...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajne podejście do porodu:-) też w ciążach i przed porodami takie miałam. Nie jedna koleżanka mi się dziwiła:-) no bo czego tu się bać? Jak się zacznie, to i koniec będzie swój miało, jeszcze się nie zdarzyło by dziecko w środku zostało:-) ból? No musi poboleć, ale jaki finał piękny...a w sumie to wiele zależy od nas samych, od nastawienia jak i od aktywności na sali porodowej. Ja nie wiem co to piłki, drabinki, wanny do rodzenia, gazy jakieś przedziwne do wdychania, nawet nie wiem co to mąż przy porodzie, a porody wspominam bardzo dobrze...także głowa do góry Hahaha:-) Marcel Gabriel mój syncio jest, ogólnie Marcel ale czasami zdarza mi się użyć jego drugiego imienia, zazwyczaj w momentach kiedy coś nabroi...czasami ludzie tak mówią o jakimś brojku: "dobry z niego Gabryś", no nie? Jeżeli ją bym miała wybierać spośród tych trzech imion, ani chwili bym się nie wahała i byłby Szymek, ale to moje upodobania, każdy ma inne...v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja chcialam nazwac syna Nikodem ale jakos wyszla corka :p nie wiem czy jakiekolwiek meskie imie jest ktorym moglabym nazwac syna poniewaz wszystkie ktore mi sie podobaja sa juz w rodzinie zajete. ale podiba mi sie zarowbo Sebastian jak i Michal i raczej bym sie upierala przy Michale. moj brat ma na imie szymon ale jakos nigdy to imie mi nie przypadlo do gustu :) w sobote bylismy na dzialce Amelia wylatala za wszystkie czasy i glowe w misce noczyla moze uda mi sie niedlugo cos wstawic na poczte. p.s. polecam ciasteczka kruche siedze i pieke ostatnia porcje. wyszlo 77. uwielviam a przygotowanie ciasta 10minut. pozdrawiam monia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a daj przepis na te ciasteczka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na oko mniej wiecej 2 szklanki maki, 3/4 szklabki cukru pudru lub zwyklego, 2 zoltka, kostka masla lub margaryny (200-250g im wiecej masla tym wiecej maki trzeba dosypac) lyzeczka proszku do pieczenia i cale opakowanie cukru wanilinowego. maslo z maka poszatkowac nozem dolpzyc reszte skladnukow wyrabiac ciasto owinac folia spozywcza i na godzine do lodowki. ciasto rozwalkowac na okolo 2mm powycinac ciasteczka wylozyc blache pergaminem ulozyc ciasteczka zachowujac miedzy nimi odstep i piec w temperaturze 180 stopni 10-12 minut. mozna gore posypac cukrem, cukrem pudrem, czekolada lub lukrem. uwielbiam je bo nie zasladzaja mnie po pierwszym kesie :) mozna je tez wylozyc dzemem albo kremem jakims mozliwosci jest sporo :) Monia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy wasze dzieci tez tak szybko lapia slonce? amelia juz czarna jest myslalam ze brudna ale szorowalam i nic... ja to blada przy niej jestem :( fakt ze ja Amelie lekko ubieram i nie choruje mi wiec wszyatko ok. ostqtnie szczepienie za nami dobrze zniosla nastepne za 4 lata :) minia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśka_81
wpadłam na chwilke, bo czas sie uczyc przed jazdami. Zajęcia z teorii załątwione:) Moje nie wychodzą na dwór bez posmarowania kremem 50, nawet jeżeli zbytnio słońce nie świeci. Smaruję im nawet stopy. W rodzinie już wiedzą, że inaczej dzieci nie wypuszczę. Pilnuję też by w momencie największego nasłonecznienia nie przebywały w pełnym słońcu. Kapelusiki i okulary obowiązkowo. Fakt jest też taki, że Hani wystarczy moment i już jest pięknie opalona na brązowo, podobnie jak mój tata i rodzina męża. JA zawsze bledziuch. Znaleźliśmy kilka opcji działek, ceny porażają, ale nic u nas lepszego nie ma:/ a u Was po ile za m stoją działki??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikolajowa
heloł:) u mnie intensywny tydzień, bo okazało się, że mąż naciągnął jakieś ścięgno przy remoncie, łapa mu spuchła i dostał l4 na tydzień..w związku z tym teść przyjeżdżał codziennie prosto z pracy mu pomagać w remontach..a ja miałam za zadanie gotować dla dwóch rosłych mężczyzn;) niby nic...dopóki mój mąż nie zaczął wymyślać...;) upał jak 150...pot po d***e cieknie..a ten mi golonkę wymyśla, co dwie godziny w garze musi być spokojnie a jeszcze potem piekarnik...i tak cały tydzień spełniam zachcianki kulinarne męża i sprzątam chatę na glanc, żeby mi się teściu nie dowalił;D Seba też już strzaskany...smaruje go tymi filtrami..ale czasem do sklepu pójdziemy na chwilę czy na dwór pranie powiesić, to już bez filtra i to mu wystarczy...z reszta mnie tez już wzięło, ale z przykrością muszę omijać słońce, bo już mi na pysku jakieś przebarwienia dziwne wyszły...co oczywiście normalne jest w ciąży...a ja jestem z tych, co mogą na słońcu od rana do wieczora...;) w niedziele w nocy wyjeżdżamy do moich rodziców, siedzimy dwa tygodnie i za dwa tygodnie jest ten ślub w Zakopanym..więc pewnie na dwa tygodnie wsiąknę;) mam nadzieję, że jakoś dociągnę bez żadnych niespodzianek...byłam w środę u nadgorliwej i wszystko jest spoko...szyjka długa, żadnych skurczy...i nawet z wielkością się młody trochę ogarnął i już tak nie goni;) przyznam się szczerze, ze nie wiem czemu...różne ciasta próbowałam już robić z lepszym i gorszym skutkiem..ale zawsze te kruche omijam....bo mi się zdaje chyba podświadomie, że jak do lodówki trzeba to wsadzić, to to jest długo i skomplikowanie...;) podejrzewam, ze to tylko moja fanaberia..ale jakoś nie mogę się przełamać..nawet do tarty wole francuskie wrzucić, niż się bawić z kruchym ciastem...:P pewnie jak się raz w końcu przełamię to już mi przejdzie:) ja nawet małego pojęcia nie mam jak tu działki stoją..w samej Gdyni na pewno mega drogie i ludzie się budują raczej po tzw sypialniach...czyli w Rumii, Wejherowie, Redzie i innych okolicznych wioskach...ale tam tez nie wiem jakie ceny, więc nie pomogę w tej kwestii...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana...pyszne kruche ciasto, do jabłecznika, czy do czego tam chcesz: 30dkg mąki, 2 łyżeczki proszku do pieczenia, 1 kostka masła, 3 żółtka, cukier waniliowy, pół szklanki cukru pudru. Mąkę przesiać razem z proszkiem do pieczenia, dodać masło i posiekać je nożem. Dodać żółtka, cukier puder, cukier waniliowy. Zagnieść. Do zamrażalnika. Koniec.Wyjmuję po kilku godzinach lub...kilku dniach. Ścieram na tarce. Smacznego łatwego kruchego v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mikolajowa my akurat w redzie kupilismy mieszkanie (chyba az tak tanie nie bylo biorqc pod uwage odleglosc od gdynii) i kocham juz to miejsce bo jest tam cisza i spokoj. zad***e lekko ale jest cicho i spokojnie. z jednej strony za rzeczka jest piekny park, blisko centrum, z drugiej strony stawy z pstragami a dalej pooooooooleeeeeeeeeeeeee i kilka dpmeczkow postawione :D ale wiadomo ze za gdynoa bedzie teskno wiec musze isc i zdac to prawo jazdy zeby nie utknac :) co do ciasta ja wsadzam na 5 minut do zamrazalnika bo nie moge sie doczekac :D jak juz wsadze fo lpdowki to sie wezme dopiero za kilka dni za to bo mi sie juz nie bedzie chcialo. wiec nie ryzykujac od razu robie co trzeba o czesc. popecam tez salatke :paczka nakaronu tortellini (te z nadzieniem jakims) ugotowac wrzucic do michy dodac: puszke kukurydzy pokrojone w kosteczke kilka plasterkow szynki konserwowej prasowanej, koperek posiekany i 2-3 lyzki majonezu ja zawsze dodaje powoli bo roznie bywa :D no i wszystko. generalnie nie trzeba przyprawiac ale to podstawowy przepis wiec mozna go urozmaicac ;) dajcie jakoes fajne przepisy bo u mnie nuda q kuchni. p.s. dajecie swoim dzieci om czasem smazone? ostatnio zrobilam kotlety jajeczne i amelka jadla chociaz ja sie boj***ardzo smazonego bo sama wiele lat cierpialam po smazonym i to gdzies w glpwie zostalo ze moje dziecko tez moze miec problem :( Monia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i znowu cisza, a tak się fajnie czytało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaska_81
Cos mi sie zdaje, ze u nas takimi falami idzie;-) To ja cos skrobne. Hania w czw w nocy katar i nochal zawalony, do tego stan podgoraczkowy. Juz w miare ok, temp szybko przeszla. W czw pierwsza jazde mialam, zyje i inni tez;-) W pt mielismy spotkanie z facetem od ktorego chcemy kupic dzialke. Oby tym razem sie udalo, bo cena super i wielkosc prawie 3500m. Na razie czekamy czy zdaza wyjac wypis i wyrys zanim moj malzu w delegacje pojedzie i tamten facio do ameryki. Dzis znowu w nocy Marta nosek zawalony, pol nocy byl placz:/ Marta ogolnie non stop siusiu , a gadanie to prawie nic. Ide w kime, bo nie wiadomo jak z nocka bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mikołajowa i Aga jak tam końcówka ciąży? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×