Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość biurowy_romans

biurowy romans

Polecane posty

Gość gość
Skąd ta teza że człowiek nie jest monogamistą z natury? Zawsze mnie to zastanawia. Myślę że to taka wygodna wymówka tych, którzy nie chcą wierności dotrzymać.. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lanta
Biurowy, dlaczego nie macie z zona dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurowy_romans
Dlaczego nie mamy dzieci? Oboje chcemy mieć dziecko. Żona nawet chce je mieć ze mną. Niby nie robimy nic, żeby dziecka nie mieć. Jednak niewiele robimy również aby je mieć. Seks jest. Od czasu do czasu. Raczej rzadziej niż częściej. x Ja się już przebadałem pod kątem płodności. Mam w nasieniu pewne anomalie, które mogą utrudnić zajście w ciążę, ale jej nie wykluczają. Dokładnej nazwy nie pamiętam, ale chodzi o zbyt małą ruchliwość plemników. Żona do tej pory się nie badała. Nie stosowaliśmy również żadnej terapii hormonalnej ani żadnych innych środków czy sposobów. Od roku zajście w ciążę z powodu leków przyjmowanych przez żonę jest niewskazane. W tym okresie nasze pożycie jest jeszcze rzadsze. W tym okresie żona również nie starała się w żaden sposób zbadać czy przygotować do zajścia w ciążę. Właściwie, jedyne badania, jakie zrobiliśmy, to te moje. x Wkrótce okres leczenia minie. Żona jest mocno zdecydowana na staranie się o ciążę. Jest zdeterminowana, chociaż nic nie robi. Chcę mieć dziecko. Wiem, że ono wszystko by zmieniło. Oczywiście nie sprawi, że zakocham się w żonie. Jednak z pewnością wykluczy jakiekolwiek moje myślenie o narażaniu rodziny czy próbach jej rozbicia. Dziecko, jeżeli będzie, będzie ważniejsze ode mnie. x Boję się tego. Bardzo chcę dziecka, ale boję się, że to nie jest ta rodzina, w której powinno się ono urodzić. Boję się, że w tej rodzinie nie będziemy w stanie zapewnić dziecku tyle miłości, na ile ono zasługuje... To jest też powód, dla którego ciężko mi odejść od żony. Odchodząc zmniejszam jej szanse na dziecko, którego tak bardzo ona chce, do.... bardzo. Jestem przekonany, że żona znosi mnie jeszcze również tylko dlatego, że chce mieć dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podejrzliwie patrząca na S i M
Autorze, czytałam niedawno książkę, której bohater przypomina mi Ciebie do złudzenia. Książka nosi tytuł "Uwikłanie" a autorem jest Z. Miłoszewski. Polecam Ci, może tam znajdziesz odpowiedź na nurtujące Cię tematy (co prawda jest to kryminał ale z wątkiem hmmm... miłosnym?). Co do Twojej odpowiedzi to ja nadal trzymam się zdania, że to zwykłe zauroczenie a ta cała M mnie nie przekonuje, nie potrafię wytłumaczyć dlaczego. Śmiem stwierdzić, że jest fałszywa w swoich poczynaniach, ponieważ z jednej strony potępia osoby zdradzające a z drugiej sama kokietuje żonatego. Chyba nie powiesz, że Cię nie kokietuje? Czy nie jest po prostu tak, że żona Ci się znudziła i szukasz wrażeń? Jeśli tak to może popracujcie nas swoją relacją? M też Ci się kiedyś znudzi. Ta sytuacja zdaje się nie mieć końca. Mądry z Ciebie facet (wnioskuję na podstawie poziomu Twoich wpisów, nie poczynań ;)) i wierzę, że dobrze rozegrasz finał tej gierki. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość55555555555
Stylem pisania..bardzo przypominasz mi mojego kochanka. I o ironio losu,on również jest prezesem... Pomijając aspekt moralny...inteligentny z Ciebie facet..... Inteligencja to najsilniejszy znany mi afrodyzjak,.. Pozdrawiam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurowy_romans
Twoja odpowiedź była.... życzliwa. To zaskakujące. Miła odmiana :) Dziękuję. x M Ciebie nie przekonuje. OK. Nie musi. Mi się jej zachowanie wydaje zrozumiałe. Nie pasuje mi takie jej zachowanie, ale cokolwiek je rozumiem. Wiesz, co odpowiedziałem S, gdy ta zasugerowała takież właśnie mnie kokietowanie: "S, ale to ja to zacząłem. To ja ustaliłem z M nasze relacje w taki właśnie sposób". I faktycznie tak było. x Czy możemy z żoną popracować nad naszym związkiem i go odbudować? Nie nadrobiłaś całości wątku dość dokładnie, a ja pisałem sporo między wierszami. Skrócę i palną prosto z mostu. Nie ma co odbudowywać. Nigdy żony nie kochałem. Bezsensownie związałem się z nią w okresie traumy po bolesnym rozstaniu. Z każdym kolejnym etapem brnąłem w ten układ dalej, argumentując to sobie z grubsza tak, jak powyżej w sprawie dziecka. Ciąża byłaby kolejnym z tej serii błędów. Pamiętasz film "Powrót do przyszłości"? Był tam tzw. "punkt bez odwrotu". Czy ja już taki punkt przekroczyłem? Kiedy był ten moment, że powinienem był przerwać to pasmo kolejnych pomyłek? Czy jeszcze mogę tę czarną serię przerwać? A może teraz pozostaje mi już jedynie bycie konsekwentnym i popełnianie kolejnych "błędów"? x Sentymentalnie wyszło. Powinienem to skasować i napisać jutro od początku :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurowy_romans
Dzięki za propozycję książki. Właśnie szukałem czegoś do przeczytania. Już mam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podejrzliwie patrząca na S i M
Nie jestem hejterką (chyba tak to się pisze), nie przesiaduje na forach - Twój temat wyjątkowo przykuł moją uwagę, zatem nie mam na celu obrażania Cię i krytykowania jak to mają w zwyczaju 'zawodowi' forumowicze. Uważam, że jeśli masz szacunek do żony, to powinieneś się z nią rozstać i dać jej możliwość związania się z kimś kto ją pokocha i da szansę na upragnione potomstwo. Z Twoich opowieści wynika, że to dobra kobieta i zasługuje na poznanie prawdy. Jeśli tak Ci zależy na poznaniu bliżej M - postaw wszystko na jedną kartę, raz się żyje. Jeśli teraz tego nie zrobisz, możesz do końca życia żałować i zastanawiać się jakby potoczyły się Wasze losy. Nie kombinuj za bardzo tylko działaj. Nie sądzę, żebyś się ośmieszył, bo M leci na Ciebie. No ale solidarność żon (którą notabene sama jestem ;P ), nakazuje mi napisać, że mimo wszystko jest ktoś kto prawdopodobnie kocha Cię szczerą miłością i liczy też na Twoją szczerość. W mojej opinii sporo ryzykujesz. Nie wtop :) Za bardzo moralizuję? Sorry nie obrażaj się, taka już jestem. Pozwolę sobie jeszcze tutaj do Ciebie zajrzeć. Książkę polecam, sam zauważysz podobne rozterki głównego bohatera. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurowy_romans
S kusi. Ma dwa atuty - d**ę i informacje o M - i obu używa. Bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmm, uważasz że gdybyście rozstali się z żoną to ona nie ułożyłaby sobie życia uczuciowego i w ten sposób zabrałbyś jej szansę na posiadanie dziecka? Nie doceniasz żony czy przeceniasz siebie? Skoro przyznałeś że jej nie kochasz to nie powinieneś tkwić w tym zakłamaniu w którym jesteś. Zabierasz sobie i żonie szansę na spełnione, szczęśliwe życie. To moje subiektywne zdanie. A co do S. to wydaje mi się,że ona może Tobą i M. manipulować, bo nie na rękę by jej było gdyby coś się rozwinęło między Wami, ponieważ najzwyczajniej może jej na Tobie zależeć -?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurowy_romans
To nie brak wiary w żonę, czy przeceniania siebie. To lata. Żona ma w tej chwili 31 lat. Zanim sie pozbiera, spotka kogoś, zakocha z wzajemnością... moze byc za późno. Jeżeli sie mylę, to wyprowadzenie mnie z błędu bedzie mi bardzo na rękę. x Tak. Myśle ze S sie niechcący zaangażowała. Nie kibicuje mi i M. To pewne. Nie kopie jednak rownież pode mna dołków. Tak czuje. Powinienem urwać kontakt. Nie odpisywać. Ale d**ę ma fajna, a o M tez sie chętnie czegos dowiem. Pozyjom-Uwidiom. Na razie ja oleje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
31 lat to bardzo mloda kobieta, jeśli teraz się rozstaniecie to będzie miała dużą szansę na spotkanie tego odpowiedniego faceta i zostanie matką. Natomiast jeśli będziesz ją zwodził jeszcze kilka lat, to wtedy faktycznie może być już trochę trudniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Zyczynasz powoli pisac jak normalny czlowiek bez tego ciaglego szpanu i literackiej butnosci. Nie czyni cie to co prawda aniolem :-) ale robisz sie bardziej sympatyczny jako adwersarz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość setny
Pisales ze sam zostales zdradzony. Wczoraj 15.18 "Zaraz znajdzie się kefeteriański psycholog amator, ale pewnie dlatego, że sam zostałem zdradzony. Nieważne." - Pomylka w tekscie czy zona cie zdradzila? Czy o inna zdrade tu chodzi? Piszesz, ze zona w wieku 31lat moze miec problem ze znalezieniem kogos. Moja znajoma rozwiodla sie z mezem majac 38 lat. Dwa lata pozniej zakochala sie a rok pozniej przyszla na swiat jej coreczka. I sa szczesliwa rodzina z nowym partnerem. I co mowi? Ze zaluje, ze nie rozstala sie wczesniej, bo zmarnowala kilka lat na niepotrzebna reanimacje malzenstwa. Mysle, ze boisz sie takiej zmiany, zobisz sie bolu jaki sprawisz zonie, ale najbardziej boisz sie siebie, tych emocji jakie beda Ci towarzyszyly gdy zobaczysz jej lzy. Szkoda, ze nie dajesz jej szansy, zonie. Na wybor. Moze ona nie bedzie chciala z Toba byc? Nie musisz jej mowic o skokach w bok. ja bym nie chciala wiedziec. Potraktuj to jako swoja pokute, jesli masz wyrzuty i tyle. Ale gdyby wiedziala, ze jej nie kochasz, to dalbys jej szanse na zawalczenie, bo pewnie takby bylo, albo na normalne zycie. Bo kto wie, moze wcale by nie odeszla? Ale to bylby tez jej wybor. Czesto pojawia sie tu podejrzenie podpuchy, ale niestety takie przypadki sie zdarzaja. Cierpia trzy osoby. A Ty chcesz, zeby cierpialy cztery. Bo dziecko bedzie widzialo, czulo i nie bedzie mialo przykladu, samo wejdzie w zycie skrzywdzone. Dla mnie potrzebujesz dystansu i tyle. Spokoju, bo sie zapetliles na maxa. Ublizanie sobie nie jet czasem forma kary? Mysle, ze czesc ciebie broni sie przed byciem tym zlym, ale przyznanie sie do tego moze sprawiac ulge. Inaczej czlowiek za duzo mysli i sie zastanawia. Jaki jestes sam wiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lanta
"Jestem przekonany, że żona znosi mnie jeszcze również tylko dlatego, że chce mieć dziecko" Ale z tego co piszesz, to ty strzelasz slepymi nabojami badz strzelasz za wolno (tak przenosnie). Jesli do tej pory nic sie nie zdarzylo (a sie przed ciaza nie broniliscie) to to na to wyglada. Nie chce ci dopiec bo jest to raczej przykre, ale tak chyba jest. U was to wyglada na wieloplaszczyznowa porazke. I to wszysto jakby z waszego wyboru. Nie bylo nigdy przeciez zadnego przymusu. Mam wrazenie, ze wasze wspolne zycie egzystuje jedynie dzieki tysiacom niedopowiedzen. I kiedys obudzicie sie razem badz osobno, z reka w nocniku. Wiesz co powinno sie stac? Szczera, prawdziwa rozmowa w cztery oczy bez owijania czegokolwiek w bawelne i wtedy podjecie wspolnej decyzji. Tak, bedzie bolalo ale chyba lepsze to niz dalej zyc w takiej iluzji. ktos musi w koncu zrobic pierwszy krok. Jesli juz bez milosci to chociaz z prawda na wierzchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lanta
gość setny Przeczytaj caly topik to bedziesz wiedziala o jaka zdrade chodzi. Autor to wszystko swego czasu opisal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćja
Rady wszystkich którzy się tu wypowiadali są jak najbardziej trafne, jak najbardziej wskazane i jakże oczywiste wydawałoby się, ale............ nie wiem czy osoby, które radzą, wiedzą co dzieje się w głowie osoby, która tak namieszała w życiu sobie i innym. Nie jest możliwe ot tak sobie usiąść z żoną lub mężem przy jednym stole i powiedzieć .... wybieraj.... to tak nie wygląda jak się w tym tkwi po uszy, to nie jest takie proste i oczywiste, życie nie jest białe albo czarne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurowy_romans
Odpowiedz bedzie taka przewidywalna.. Moge nie dzieci. Z medycznego punktu widzenia nic nie stoi na przeszkodzie. Zajście w ciąże moze byc trudniejsze, wymagać wiecej prób, ale moge. Nawet jeżeli nie, to jest wiele metod, które mogą pomoc. Nie powinienem byc tutaj "wąskim gardłem". Czy żona moze? Tego nie wiemy. Ona sie boi, ze to po jej stronie jest problem. Tarczyca i inne takie. Ale o czym my rozmawiamy? Jeżeli do zbliżenia dochodzi nie kilka razy w tygodniu, nie w miesiącu, ale w roku... to szanse jednak spadają, co? Tak, to ja unikam zbliżen... x Szczera rozmowa i wspólna decyzja? Ciekawe co na Ynele? Ja jej tutaj przyznam 100% racji. Jeżeli taka rozmowę poprowadzę, to decyzja juz bedzie podjęta. Nie wyobrażam sobie szczerości na takim poziomie i pozniej wspólnego zastanawiania sie co dalej. Póki nie podejmę decyzji, to żona musi żyć w nieświadomości. Tak, wiem jakie to niesie za sobą ko sekwencje. Wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lanta
gośćja A jak ty chcesz cos zmienic bez rozmowy? Tu nie chodzi o czarne czy biale, tu chodzi o uswiadomienie sobie, czego sie tak naprawde chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lanta
"Nie wyobrażam sobie szczerości na takim poziomie i pozniej wspólnego zastanawiania sie co dalej" Ty naprawde myslisz, ze zona patrzy na to malzenstwo przez rozowe okulary? Fakty mowia za siebie. Jesli posiada ona chocby bazowa inteligencje to widzi co jest grane. Pytanie jest tylko dlaczego sama nie przejmie inicjatywy, zeby cos zmienic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćja
........oczywiście, że trzeba rozmawiać żeby coś zmienić, ale wszyscy sugerują, że to jest takie proste, a przecież nie jest, to sa dwie różne osobowości, dwa różne charaktery...... a może im jest tak dobrze, może oboje potrzebują jeszcze czasu aby usiąść i porozmawiać..... zabawa w psychologów nic nie da.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lanta
"a może im jest tak dobrze" Czytajac biurowego to mu raczej nie jest dobrze/ i to w sumie wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość setny
Lanta, czytalam topic od poczatku, ale chyba mi umknelo. Ze Biurowy zdradzil, wiem, ale sam zostal? Pomoz mi bo nie chce przechodzic raz jeszcze przez wszystkie wpisy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna ratownika
Topic podobno miał być zamknięty :-P Autorze, to Ty sam powinieneś podjąć decyzję co dalej z Twoim małżeństwem. Na całą sytuację należy spojrzeć obiektywnie - kobieta w wieku 31 lat, bez dzieci ma wszelkie szanse na to, aby ułożyć sobie normalne, szczęśliwe życie. Prawda jest okrutna - nie kochasz żony, zdradzasz, nawet sporadyczny seks z nią Cię nie pociąga - na co jeszcze czekasz? Pomysł, że spłodzienie dziecka " wszystko zmieni" jest najgłupszym z możliwych. Znam takie, byłe już, małżenstwo, które wpadło na podobny pomysł. Obecnie ich kilkuletnie dziecko przeżywa traumę, a ja mam chęć udusić jedno i drugie :-( Być może jako prezes firmy jesteś kompetentny, ale wiedzy o życiu i związkach nie masz żadnej - dodatkowo wciąż tkwią w Tobie urazy z przeszłości. Pora przejść do działania i uporządkować trochę własne życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość setny
Co do szczerej rozmowy, pewnie ze jest ciezko, ale spade kamien z serca jak sie cos takiego zrobi. Ja mam taka za soba, wiele takich bo to proces wlasciwie jest. Z ostatnich wpisow wylania sie obraz nieciekawy. Zona wie ze cos nie tak - kilka zblizen w roku? Albo jej tak dobrze, albo udaje. I graja w dziwna rodzinna gre. Po co ludzie placza sobie tak zycie? Czytalam o facecie, ktory podja walke o rodzine, nie wyszlo. Podjeli decyzje o rozwodzie. Zona sie buntowala, ale on nie chcial tak zyc obok siebie a nie razem. Maja corke. Poukladali sobie zycie na nowo. Biurowy nie chce zmian i tyle. Zawsze znajdzie sie argument a najfajniejsze, ze czlowiek w nie naprawde wierzy. Ja tez wierzylam, ale do czasu, az oszukiwanie siebie mnie przeroslo. Ja zycze Biurowemu szczescia i jego zonie i M czy S. Rozumiem jak ciezko jest stawic czola decyzji, ktora wszystko zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lanta
"Pomoz mi bo nie chce przechodzic raz jeszcze przez wszystkie wpisy" No wlasnie, mnie sie tez nie chce :-) Ale na pewno o tym pisal, pamietam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość setny
Haha, nie chodzi mi o to bys przechodzila topic za mnie, ale wlasnie, jak pamietasz, to ok. No to szczerze zupelnie juz nie rozumiem. Skoro pozdradzali sie wzajemnie, to po co w tym tkwic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lanta
Jednak poszukaj, bo to nie zona go zdradzila. Przed slubem z ta kobieta mial inna, ktora go sromotnie zdradzila i mam wrazenie, ze to go zmienilo na reszte zycia. Stad to malzenstwo z kobieta, ktorej nigdy nie kochal. Z czym sie tez nie kryje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masakra zeby tak wydawaloby sie inteligenty gosc tkwil w takim bagnie... wiesz, juz nawet tu sobie uswiadomiles z enie chcez byc z zona...sprobuj z M. Nie wyznawaj jej odrazu milosci ale co stoi na przeszkodzie zeby - przeciez byliscie razem an wyjezdzie, rozmawiacie prywatnie, mailujecie znacie sie lepiej niz typowy szef i podwladna - zaproponowac drinka po pracy - mimochodem rzucic bo byl ciezki dzien? przeciez cos miedzy wami jest jesli sie zgodzi - bedzie poczatek czegos nowego co ulatwi cipodjedcie decyzji, odmowi - bedziesz mial odpowiedz czarno na bialym. Gdyby moj wspolpracownik ktory mi sie podoba i flirtujemy zaproponowal takiego luznego drinka poszlabym z najwieksza ochota zamiast tkwic w jednym punkcie i bawic sie w kotka i myszke. Jesli nie pojdzie to juz nie bedziesz sie oszukiwal a i wyjdziesz z tego z twarza - nie zapropnujesz jej przeciez malzenstwa. takich uczuc jak twoje sytuacji i malzenstw jest multum przykre tylko jak na twoim przykladzie widac jak ludzie potrafia zyc skrepowani przez lata... z zona bo wygodie nie wracac do pustego domu a jednoczesnie bez milosci bo... no wlasnie bo co? zagraj va bank. oczywiscie jesli to nie prowo ;) bo wtedy bylby koniec topiku - wielkie nic albo wielkie love, a tak to bedzie ciagnal te wpisy latami i ani drgnie takie cierpienia mlodego wertera... :/ miej jaja chlopie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurowy_romans
Miej jajniki i zadaj sobie trud poczytania dokladnie. Z twoich zarzutów i propozycji tylko ten o żonie sie broni. Czy mam wprost wytłumaczyć dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×