Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość biurowy_romans

biurowy romans

Polecane posty

K jak Kasia. Ja pracowałem od pół roku. Ty od trzech miesięcy. Nowe środowisko. Nowi ludzie. Między nami się nie układało. Boże, jaki ja wtedy byłem beznadziejny. Teraz to wiem. Wtedy, mimo że mówiłaś mi o tym zupełnie otwartym tekstem, ja Ciebie nie rozumiałem. Byłem takim looserem, że nawet teraz po tych latach wstydzę się do tego przyznać, nawet przed sobą. Przepraszam. Nie układało się między nami. W przeddzień wyjazdu nie spałem. Czułem, że będzie źle. Nie przypuszczałem, że się rozstaniemy. Nie. Ale czułem, że będzie źle. Wyjechaliśmy w Bieszczady, do Polańczyka. Nie pamiętam już nazwy kwatery, ale była jednym z ładniejszych miejsc, w jakich byliśmy. Myślę, że trafiłbym tam z powrotem. Nie zwlekałaś. Do tamtego momentu pamięć miałem beznadziejną. Od tamtego momentu pamiętam już każdą chwilę swojego życia, każdy szczegół. Pamiętam ten krótki dialog: „Myślałam… Chcę się rozstać…” „Chciałaś, czy chcesz?” „Chcę…” Cały mój świat się zawalił. Płakałem. Błagałem. Obiecywałem. Pytałem. Nawet po 8 latach nie jestem w stanie tego opisać. Mam lekki język, ale takich emocji nie potrafię opisać. Po tym dniu spędziliśmy razem w Polańczyku 5 kolejnych dni. Sypialiśmy w jednym łóżku, jak wcześniej. Sypialiśmy nago. Nie krępowałaś się! Trzymałaś mnie za rękę. Pocieszałaś. Poświęciłaś te 5 dni, aby mi ułatwić. Pocałowaliśmy się ostatni raz na cyplu, przy przystani. Symbolicznie pożegnaliśmy się. Później jeszcze tylko kilkaset kilometrów razem w samochodzie. W poniedziałek odebrałem od Ciebie swoje rzeczy. Byłaś bezwzględna. Niby zawsze byłaś wyrachowana i zasadnicza, ale od tego czasu byłaś bezwzględna. Miotałem się. Wystawałem pod Twoim oknem, tak żebyś mnie nie widziała. Byłem na Twojej drodze z i do pracy. Tak, żebyś mnie nie widziała. Myślałem tylko o jednym. KOCHAM CIĘ. Muszę Cię odzyskać. Miałem świadomość, że jeszcze kilka tygodni wcześniej, nie wiem, chyba sam byłbym w stanie z Tobą zerwać, a teraz? Teraz czułem, jakby umarł najważniejszy członek mojej rodziny. Nie odszedł, a umarł. Nie dziewczyna, a najbliższa rodzina. Odnalazłem tę piosenkę. Czytelnicy kaffee, znajdźcie ją i posłuchajcie. Dokładnie tak się czułem. Dokładnie tak. POPARAZZI, „Czy zrozumiesz to”. Poszukajcie sobie na youtube. Wtedy trafiłem na kaffee. Upokorzyłem się wielokrotnie. Pisałem sms. Pisałem mail. Proponowałem spotkania. Aranżowałem spotkania przypadkowe. Heh. Byliśmy razem 5 lat, a Ty po rozstaniu nie poświęciłaś mi nawet jednej godziny. Ani jednej godziny oprócz tych 5 dni w Bieszczadach. Teraz wiem, że tak było i dla mnie lepiej. Jakim jednak trzeba być mocnym psychicznie, jakim bezwzględnym, jakim wyrachowanym, żeby osobie z którą żyło się kilka lat nie poświęcić ani godziny swojego życia więcej? Ja byłem tym inteligentnym, ja byłem tym mądrym, ale Ty byłaś dla mnie w naszym związku wzorem. Byłaś dla mnie autorytetem. Nigdy nie powiedziałem Ci, że Cię podziwiam. Podziwiałem Cię. A teraz stałem się taki jak Ty. Bezwzględny i wyrachowany. Myślałem tylko o Tobie, gdy zacząłem spotykać się ze swoją obecną żoną. Chciałem, żebyś dowiedziała się, że mam swoje życie. Że nie jestem tylko marnym cieniem Twojego Ex. Myślałem tylko o Tobie jeszcze przez kilka lat! Myślałem o Tobie nawet w dniu swojego ślubu. Myślałem i myślałem. Tęskniłem. Wspominałem. Przestałem o Tobie myśleć, gdy dowiedziałem się, że jesteś w ciąży. Rok po moim ślubie i Ty wzięłaś ślub. Masz męża, faceta, dla którego mnie zostawiłaś. Masz synka. Masz rodzinę, o której marzyłaś, o której i ze mną kiedyś rozmawiałaś. Przestałem o Tobie myśleć. Pamiętam Cię. Ale teraz tęsknię już tylko za tamtymi dawnymi czasami. Tęsknię za swoim wspomnienie o Tobie. Tęsknię za moją K. Ty nie jesteś już moją K od 8 lat. Teraz, gdy raz w roku mijamy się i rzucamy zdawkowe „cześć”, nie jesteś dla mnie nawet znajomą. Jesteśmy sobie obcy. Jak można być tak bezwzględną? Jak można być tak wyrachowaną? Teraz i ja taki jestem…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pisanie na kaffee w pewnym momencie stało się uciążliwe. Bałem się, że w końcu ktoś mnie zdemaskuje. Mnie lub jednego z licznych już wtedy czytelników. Wtedy jeszcze nie było problemu trollingu. Ale był problem braku prywatności. Nasza społeczność skupiła się wokół tematu zapominania przez podrywanie. Mocny był wtedy temat tzw. sztuki podrywania. Założyłem prywatne forum: www.pick-up.phorum.pl. Mieliśmy całą masę czytelników. Naprawdę niektórzy z nich, to świetni ludzie. Z najważniejszymi mam jakiś tam kontakt do dzisiaj. Już nie pod nickiem a pod imieniem i nazwiskiem. Forum, chociaż umarło, to ciągle wisi jeszcze w internecie. Żeby się tam dostać, trzeba mieć moją zgodę. Ale już tego forum nikt nie czyta. Takie miejsca jak kaffee są cenne. Mi kaffee kiedyś bardzo pomogła. Wierzę, że i teraz niektórym pomaga. Mimo, że troll na trollu. Proszę chociaż nie trolować na moim topiku. Pozdrawiam i życzę przyjemnej, prawdziwej lektury. Jak ktoś woli myśleć, że to fake, to mi to nie robi różnicy do czasu, kiedy o tym nie pisze. Będę wdzięczny za niezaśmiecanie wątku wpisami bez sensu. biurowy_romans

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wieszczu powyzej zaloz swoj topik, dlaczego sie komus wcinasz w temat? Troche kultury by sie przydalo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gościu z 19:39 chyba ciężko kapujesz :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gościu z 19:39 chyba ciężko kapujesz ,,,,,,,,,, to poprosze o pomoc bo chyba faktycznie nie skapowalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czarrodziej i biurowy_romans to ta sama osoba :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość damska ka jestes
jestez zwykłym dooopkiem, ze oszukujesz tak żonę, może i ładnie piszesz, ale robisz źle, żle Najpierw się rozwiedz, a potem baw w gierki, chciałbys by ktos bliski za twoimi plecami bawił sie w gierki z innym facetem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
ynele - dzieki za twoja podpuche. Sprytna z ciebie malpa i do tego mocno inteligentna-autor nic a nic nie zalapal ale dzieki tobie sie troche otworzyl i nas nadal czaruje (ten czarodziej)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no jesli ozenil sie po to tylko aby zrobic na zlosc jego bylej tak wiec nic dziwnego ze teraz jest jak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurowy_romans
Wieje nudą Słaby mam dziś humor od samego rana, i nie ma to nic wspólnego z M. Nazbierało się zadań. Czasami tęsknię za pracą na etacie. Fajnie było pić kawę przez kilka godzin dziennie i i tak mieć poczucie, że haruje się jak wół. Zapewniam was, że praca na własny rachunek, a do tego odpowiedzialność za zatrudnianych pracowników, realizację budżetu, zadowolenie klientów, to zupełnie inny poziom zaangażowania. Niby weekend, niby niedziela, a Ty nawet opierniczając nie relaksujesz się. Gdzieś tam z tyłu głowy zawsze jest praca. Mój codzienny wieczorny rytuał - whiskey z colą. Dzisiaj dopiero pierwsza. Zazwyczaj są dwie... Jutro trudny dzień. Nietypowe zadanie. Nie lubię nietypowych zadań u wymagających klientów. Z większością klientów radzę sobie bez wcześniejszego przygotowania. Kiedyś, na jakimś skądinąd beznadziejnym szkoleniu, usłyszałem jedną mądrą rzecz. W rozwoju pracownika występują 4 etapy: 1) nieświadomej niekompetencji 2) świadomej niekompetencji 3) świadomej kompetencji 4) nieświadomej kompetencji Na którym etapie ja jestem? Chyba gdzieś pomiędzy 3 i 4. Niby wiem, co umiem, i znam swoje ograniczenia. Ale jak jadę do klienta, to i tak robię dobre wrażenie i wypadam lepiej, niż się wcześniej spodziewałem. Może to dlatego, że klienci są niekompetentni? Ale jutro jadę do klienta, który wie czego oczekuje. Nie lubię nietypowych zadań u wymagających klientów. Trochę się przygotowałem. Jutro też wyjaśni się, kiedy jadę z M na Mazury. Czy jeszcze w tym tygodniu, czy na początku przyszłego. Myślałem, że to oczywiste, więc nie pisałem. Naturalnie będzie to wyjazd służbowy. Wspólnik raczej nie pojedzie. Doskonale wie, że z M planuję MjakMiłość. Nie będzie się wpie/rda.lał, chociaż świętą ma rację, że M ma zajefajny tyłek. Trochę się ostatnio jednak zadziało. Głównie między mną a żoną. Mieliśmy dwie niełatwe rozmowy. Były łzy. Były pretensje. Była szczerość, choć w ograniczonym zakresie. Było też kłamliwe kocham cię, w które żadne z nas nie wierzy, ale obojgu odpowiada nam utrzymywać pozory. Może kiedyś o tym napiszę. Teraz idę sobie zrobić kolejnego drinka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shoshana
choć mam pracę zupełnie innego typu, jest taka sama w tym sensie, że nigdy się od niej nie odpyczywa - tylko ode mnie zależy, ile zrobię i nie sposób nie przynosić jej do domu. teraz na przykład - nadal pracuję i posiedzę pewnie jeszcze ze 2 godziny. więc wiem, co czujesz, współczuję. życzę na Mazurach sukcesów nie tylko zawodowych! i nie pij whiskey codziennie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goscgoscgosc
Jakos coraz mniej czytajacych i w ogole mnie to nie dziwi bo tu tak naprawde nie ma zadnej akcji. Ta przewijajaca sie jak duch M. jakas taka zamydlona. To jest na chwile, to jej nie ma. Pomiedzy jakies "dygagacje" typu...gdyby morze wrzalo... Jedyne co sie ruszylo to zachowanie zony. Kobieca intuicja. W sumie przykre to cale twoje malzenstwo i te "iskry" do M. to by tez przy tej sile ...nawet przebisniega nie poruszyly, haha. Ale pisz sobie dalej bo to chyba jest jedyne co ci tak naprawde wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no bez przesady, takich malzenstw jest wiele! ba, nawet uwazam ze niewiele jest malzenstw z wielkiej milosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze. Bylam w podobnej sytuacji.. i szczerze chociaz Ci to wszystko odradzam to i tak wiem ,ze musisz przekonac sie na wlasnej skorze bo nie odpuscisz.. powiem tak. Jestes juz zakochany. To bedzie baaardzo bolalo. Ja juz dochodze do siebie :) Bylam w nim bardzo zakochana ... to uczucie unosilo mnie nad ziemia,cos pieknego! Nigdy nie ujawnilam swoich uczuc. Dlatego ze nie bylo na nie miejsca. i chociaz dzisiaj dalej sie widzimy i rozmawiamy,to to dalej boli,udawana obojetnosc i udawany usmiech. Ja juz wam wspolczuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby to wszystko przeczytal jakis psycholog czy psychoanalityk to pewnie mialby temat przynajmniej na habilitacje :-) Chyba ta dziewczyna, ktora rzucila cie po pieciu latach bo jak sam piszesz zadnym ciachem nie jestes a na dodatek byles wtedy strasznie glupi (wiec i trudno sie dziewczynie dziwic, ze jak trafila na prawdziwe ciacho i moze o cal madrzejsze, to poszla z ogniem), ta dziewczyna, jest wciaz obecna w twoim zyciu, w twoim ciele, w twoim postepowaniu, w twoich marzeniach, w twoich pragnieniach. Ten wyrywek z zona, to raczej epizod-pomylka...a zycie plynie i zadna sekunda sie nigdy wiecej nie powtorzy. Co bym ci radzila? Wziasc sie za siebie i na razie...tylko za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość petalutha
A gdyby tak spróbować zamienić „M jak miłość „na „Na dobre i na złe”... . Może można z takim zaangażowaniem i tak metodycznie podejść do związku z Żoną, nie do M. Przy odrobinie szczęścia i sporym wysiłku można zbudować relację na nowo, przynajmniej szansa istnieje. Oczywiście nie zakochujemy się na zamówienie, ale w małżeństwach, które pobrały się z wielkiej miłości też przychodzą momenty zwątpienia, kiedy trzeba wybierać, przypominać sobie „za co” kochało się drugą osobę, kiedy wydaje się, że już nic nie zostało do ratowania i ma się przy boku obcego człowieka. Wtedy też buduje się od nowa, czasami na zgliszczach. No ale jest gwiazdka, drobnym druczkiem dopisuję, że warunek konieczny, niestety nie dostateczny to chęć. Zgodnie z powiedzeniem, że dotrzesz tam, dokąd zmierzasz, kwestią osobistej decyzji jest to, gdzie skręcimy. Motyle w brzuchu są kuszące i przyjemne, ale koniec końców chyba nie tylko one się liczą, a do tego patrząc egoistycznie, nie żyją zbyt długo. Miło zakochać się na wiosnę, a nawet pocierpieć trochę z miłości. Póki, co cierpienia są sterowalne i kontrolujesz je przebiegle z delikatnie masochistyczną :-) przyjemnością, ale cienka jest granica, za którą stanie się krzywda trzem osobom. Chociaż czytam Twoje wpisy z ciekawością i sympatią do autora, a dla mnie, jako czytelnika ciekawy będzie zupełnie inny rozwój wydarzeń niż ten zaproponowany w pierwszym zdaniu wpisu, to życzę Ci by uczucie do M pozostało wirtualne. Kończę wywód gdyż zaczyna się robić, zdaje się, długaśny i moralizatorski. Ps. Właściwie pozostaje jedynie autorytatywnie dodać, że nawet jak się już zdarzyło wdepnąć, to nie znaczy, że trzeba się nurzać :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurowy_romans
Postawiłaś tezę. Chcesz, żebym przeprowadził dowód. Ale obawiam się, że założenia mogą być błędne. Oby nie wyszedł z tego "Świat według Kiepskich".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość petalutha
Skąd wiesz, że „łaś” a nie „łeś”?Czy to oczywiste?. Tezę postawiłam dla Ciebie, żebyś się moralnie pogimnastykował. Może to pomoże. Zakładam niewiele. Tyle tylko, że na swój sposób szukasz szczęścia, a subiektywnie ryzykuję stwierdzenie, że tam, gdzie go nie znajdziesz. Gdzie widzisz błędy? „Świat wg Kiepskich” masz w każdym razie gwarantowany, myślę, że jak wszyscy, niezależnie od wyborów – w końcu marne z nas istoty pomimo wielkich aspiracji. Ps. Z klienta cieszyć się należy i nie narzekać. O ambicji nie wypada zapominać, gdy się jest inteligentnym. Rutyna zabija szare komórki, podobnie jak codzienny drink wieczorny. Lepiej pobiegać.:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurowy_romans
Nie znam Cię, ale lubię 🌻 PS. I nie udawaj, wiesz o jakie założenie chodzi. Nie bez kozery odpisuję matmą na matmę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też Cię nie znam... :-) Udawanie to kobiecy przywilej. Nie dostrzegam jak tu się załącza takie sympatyczne emotikony, więc dla Ciebie: „kwiatek.gif” Ps. Zebrało mi się na żarty. Przepraszam jeśli nie wpisałam się w nastrój, to w końcu Twój wątek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczna ratownika
Wszystko pięknie i nawet może się udać autor przecież nie jest idiotą ale przy założeniu, że tę żonę kiedyś kochał i jakieś resztki uczuć się jeszcze ostały :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goscgoscgosc
dziewczyno ratownika, autor chyba raczej chce zeby mu sie udalo...ale nie z zona tylko z M. nie wybijaj go wiec z toru :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autor gdzieś między jednym a drugim drinkiem zrzuca nieco maskę, którą świadomie lub nieświadomie zakłada nawet tu, na kafe. Najbardziej ujęła mnie ta szczerość w ograniczonym zakresie - co to w ogóle za twór? Albo jest się wobec kogoś szczerym albo nie. Z toru to może go wybić własna żona i to prędzej niż się autorowi wydaje. Cóż, asekurant z niego. Do tego pracoholik i kandydat na alkoholika - najlepsza droga do problemów z potencją. Czy to na pewno taka super partia dla M?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurowy_romans
Niezła dyplomatka z Ciebie. Całkiem uprzejmie w jednym zdaniu nazwałaś mnie pracoholikiem, alkoholikiem i impotentem. Spróbuj sił w polityce. Od kilku tygodni mój prywatny harlequin zbliża się do nieuchronnego końca. Jaki ten koniec będzie? Przyjmuję zakłady!! Do wygrania cenne nagrody :P Zaczęło się od nacechowanych silnie emocjonalnie wpisów. Wydaje się pewne, że M też maczała w tych emocjach swoje paluszki. Jeden przykład, po podliczeniu wyszło mi, że w okresie trwania tego topiku wymieniłem z M 284 SMS. Były momenty, w których - rękę dałbym sobie uciąć - na pożegnanie wręcz nastawiała dziubek do pocałunku. Były nieuzasadnienie długie rozmowy. Były i inne elementy flirtu. Ale medal ten, jak każdy inny, ma też swoją drugą stronę. M nigdy, ani razu, nie podjęła inicjatywy. Każdy flirt, każdy kontakt musiał być zainicjowany przeze mnie. Równie często spotykałem się z reakcjami entuzjastycznymi co apatycznymi. Stopniowo emocje opadają i do głosu dochodzi racjonalna część mnie. Powtórzę zatem to, co napisałem już przeszło tydzień temu. Moim zdaniem nie ma między nami LOVE, czy jak wolą inni chemii. Szkoda :( W przyszły poniedziałek jedziemy do Mikołajek. Jedziemy w trójkę. Do pomocy, oraz do towarzystwa, bierzemy ze sobą koleżankę M, która w ubiegłym roku była u mnie na praktyce. Wyjazd wszyscy traktujemy jako rekreację z dodatkiem obowiązków służbowych. Będzie sporo towarzysko spędzonych chwil. Co prawda sam wpakowałem się w towarzystwo przyzwoitki i nie mam co liczyć na chwile spędzone sam na sam, ale nadal myślę, że to dobry pomysł. Poznamy się z M lepiej. Na prywatnie. Oczekuję od siebie, że po powrocie będę wiedział, czy chcę powiedzieć M: "sprawdzam". Nadzieja to sierota, ale mam nadzieję, że będę umiał podjąć właściwą decyzję. Tak czy inaczej topik musi się skończyć. Albo postanowię sobie odpuścić, albo spróbuję i się ujawnię z chcicą do M. W końcu: "niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba". No, może w tym przypadku, to nie całkiem trafiony cytat :P Co na to wszystko M? Ona na pewno już to wie :P, a ja być może się dowiem. Znacie mnie i znacie sytuację. Jak myślicie, jak się zachowam? Jak myślicie, jakie będą konsekwencje? Nie proszę o rady, tylko o wróżenie z fusów, lanego wosku, tudzież kart tarota :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gossaa
Przez ten cały czas zachowujesz się jak dupa wołowa, więc po tym wyjeździe jakiś większych zmian tudzież rewolucji nie wróżę :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeju przebrnełam przez cały topik .I stwierdzam jedno Autor ....hmm brak mi słów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dyplomatką jestem w realu, tutaj być nie muszę :-) x Problem LOVE w sytuacji, gdy ma się żonę i pewne zobowiązania wydał mi się na tyle interesujacy, że zdecydowałam się coś tu skrobnąć niestety, kwestia czy uda Ci się zaciągnąć M do łóżka już tak interesująca nie jest i z topicu powoli zaczyna wiać nudą miejsce na wypad wybrałeś piękne, sama bardzo często tam bywam uważaj, aby M nie była bardziej oczarowana okolicą niż Tobą autorze :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goscgoscgosc
Czy ja dobrze zrozumialam, ze autor potrzebowal ponad roku zeby stwierdzic, ze nie ma miedzy nim a M. chemii? I po 284 SMS chce sie poddac? choc tyloma sms-ami ...to mozna uratowac wrecz swiat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jettt
No właśnie, tylko po czym autor wnosi że nie ma chemii? Sam tego nie czuje, czy po reakcjach M sądzi, że z jej strony nic nie iskrzy? To co ona miałaby zrobić, żeby zmienił zdanie? Rzucić się na niego? :/ Za dużo ryzykuje, w końcu to jej szef, a jeśli przegięłaby pałę to by straciła pracę (niekoniecznie byłaby wyrzucona, po prostu duma kazałaby jej odejść).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×